Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kasia86

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

326 wyświetleń profilu
  1. Witam, Mam w domu 4latka, w ubieglym roku chodzil do przedszkola, ktore uwielbia. Zastanawiam się, co zrobić teraz, bo nie muszę go puszczać - jestem na urlopie macierzynskim. Boję się trochę, ze syn będzie przynosił choroby i z malym niemowlakiem nie dostanę się nawet do lekarza (u nas nadal jedynie teleporady). Obawiam się tez, ze za miesiąc czy za dwa znow wroci zdalne nauczanie i maluch znow bedzie tesknil. Jak sytuacja wygląda u Was?
  2. Dziękuję, nie myslalam o tym w ten sposób
  3. Mam 2 dzieci, syn 4 lata i corka 3 miesiace. Oboje planowani, nawet z plciami udalo nam sie trafic syn po urodzeniu od razu byl ze mna, nie zabierali mi go wcale. Od poczatku plakal w nieboglosy, wiec większość czasu spedzal na rękach. Na kazdy jego pisk zrywalam się z łóżka. Mimo że był marudny był przeuroczym dzieckiem, bardzo towarzyskim, żywe srebro. Corcie po urodzeniu dostalam dopiero po kilku godzinach i przynosili mi ja tylko na karmienie (ze wzgledu na epidemie) a ja czulam, ze cos nam zabrano - te piekne chwile po porodzie i mimo, ze bylam szczesliwa, czulam jednoczesnie żal i denerwowalam się, ze nie jest ze mną. Corka to maly aniolek, cale dnie przesypiala, musialam budzic ja do karmienia, nawet przewijanie jej nie wybudzalo. W nocy rowniez pieknie spi. Mam wrazenie, ze przez ten szpital i przez to, ze ona tyle spi nie udalo mi sie stworzyc z nią tak silnej wiezi jak z synem. Karmie piersią, glaszcze tę cudną główkę, bawię się z nią, opiekuję najlepiej jak potrafię, ale mam wrazenie, że z pierwszym inaczej to przezywalam, że to bylo takie bardziej...nie wiem jak to nazwac, wyniosle. Oczywiscie oboje kocham nad życie. Córcia mnie rozczula, uwielbiam ją calowac, patrzec na nią, stroić, ale z pierwszym dzieckiem bylam bardziej zaangazowana. Moze dlatego, ze mala ciagle spi, a starszy spal bardzo slabo. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia i nawet mężowi nie przyznalam sie do swoich odczuć. Nie twierdzę, że kocham ją mniej, ale jakos inaczej. Boję się, ze przez to, ze jest malo wymagająca i tak dużo spi dostanie ode mnie za malo uwagi. Jak to było u Was?
  4. Napisalam, ze od kiedy mlody wrocil, to zakupy robimy mu sporadycznie. Moze 80-100 zl miesiecznie. To nie jest tak, ze my ich utrzymujemy. Ale wlasnie zastanawiam sie czy nie uciąć i tego.
  5. Jeden rachunek za prad ok 50 - 60 zl miesiecznie. Zawsze chce oddac, ale mąż mówi, zeby zrobil sobie za to zakupy. My nie kupujemy mu duzo, wrecz niewiele. On z synem rozmawiał i klocil sie nieraz, ale nie ma sumienia odciąć go od jedzenia. A mlody leń zamiast sie ruszyć to woli sie rozplakac, ze on nie moze pozbierać sie po śmierci mamy i teść kupiony. A tesc jest juz w takim wieku, ze nikt go nie chce zatrudnić, jak pisalam, za kilka miesięcy przejdzie na emeryturę.
  6. A Ty mialabys sumienie zostawic ojca bez jedzenia?
  7. Opiszę sytuację. Teść od 2 lat nie pracuje, tylko czasami dorabia niewielkie kwoty. Nie ma żadnego źródła dochodu. Mieszka z synem 30letnim. Syn od kilku miesiecy nie pracuje, stwierdzil, ze za 3 tys robil nie bedzie nie jest zadnym specjalistą, skończył zawodówkę, wczesniej pracowal w delegacjach, zjezdzal na 2 weekendy w miesiącu, nie dokladal tesciowi nic do zycia, my robilismy mu zakupy spozywcze. Od kiedy mlodszy syn wrocil na stale robimy te zakupy sporadycznie, oplacamy tez teściowi rachunek za prąd. Ale coraz bardziej ta sytuacja mnie irytuje, mlody kon lezy cale dnie w łóżku, potrafi spac do 15 (!), nawet nie probuje zarobić, a czasami nawet przywozi dziewczyne na weekend. My mamy kredyt, 2 dzieci, ja teraz na macierzynskim, a maz pracuje po 10 godzin. Dodam, ze dom teścia będzie przepisany na tego wlasnie syna, ktory z nim mieszka, my nie dostaniemy zlotowki. Nigdy tez nic od tescia nie dostalismy, mąż nie mial od niego zadnego wsparcia, prawo jazdy, samochód, szkołę itp musial opłacić sobie sam, gdy bralismy slub i urzadzalismy sie dal nam 300 zl w prezencie slubnym i to jedne, co od niego otrzymalismy. Odwiedza nas moze 2, 3 razy w roku bo nie ma kasy na paliwo, ale swoją matkę odwiedza co tydzień (ta sama odległość). Nie moglismy tez liczyc na jego pomoc np przy remoncie, przeprowadzce itp mimo, ze siedzial w domu. Czy na naszym miejscu robilybyscie im zakupy? Tesciowi jeszcze moge pomoc, bo stracił pracę nie ze swojej winy a w jego wieku juz go nikt nie zatrudni (brakuje mu kilka mc do emerytury). Ale mlody chlop bez zadnych zobowiazan lezy cale dnie, podczas gdy my zap...dalamy.
  8. Ciezko powiedziec, bo jedno pokrylo sie z drugim. Ja oczywiście wiem, ze jest mu ciężko, wiem, ze jak kazdy czlowiek ma prawo do gorszych dni. Nie chce tylko, żeby zakodowal sobie, ze placzem i krzykiem wymusi na nas oczekiwane zachowanie. To naprawde fajny i mądry chlopczyk, ale bardzo uparty, jak ma swoją wizję to nie idzie mu przetłumaczyć, ze tak nie mozna. Martwi mnie ta jego nerwowość i krzyki, nie wiem czy to taki etap rozwoju (moze sprawdza nas na ile moze sobie pozwolić) czy skutek pojawienia sie siostry i zamknięcia przedszkola, które uwielbia. Zawsze mu tlumacze, ze przeciez my jestesmy rodzinką w ktorej sie rozmawia a nie krzyczy, probuje mu uzmyslowic jakby on sie czuł, gdybysmy my tak zachowywali sie wobec niego, ale to nic nie daje. Tak jak pisalam, postawienie w koncie czy zabranie zabawki tez nie. Przytulam, powtarzam, ze bardzo go kocham. Razem przyrzadzamy jego ulubione potrawy. Potrafi wybuchnac z byle powodu, klotnia, placz krzyki.
  9. Czesc, Mam synka 3,5 roku to bardzo mądry i wspaniały chlopak. Są dni, ze jest prawdziwym aniołkiem, a czasami to maly ancymonek. W przedszkolu panie chwaliły go zawsze, że jest bardzo grzeczny i ułożony, gdy zostaje z babcią lub kims z rodziny jest posluszny, nie ma z nim problemów. Niedawno urodzilam drugie dziecko, synek pokochal siostrę, nigdy nie wypowiedzial sie o niej negatywnie, glaszcze ja i spiewa kolysanki. Mala to straszny spioch, prawie cale dnie przesypia, wiec syn nie odczul, ze siostra zabrala mu mamę. Staram sie poświęcać mu jak najwięcej czasu, siegnelam mu kilka ubranek, zabawki i kocyki, ktore kupilismy mu jak on sie urodzil (sam zdecydował, ze pozyczy je siostrze), co kilka dni ogladamy zdjecia jak on byl malutki, zeby wiedzial, ze z jego pojawienia tak samo sie cieszylismy. Nie uzywamy przy nim zwrotow do malej typu moja ukochana czy moja najpiekniejsza, staramy sie mowic np nasze ukochane dzieci. Staram się, aby nie czul sie odtrącony. Duzo sie z nim bawię, razem gotujemy czy pieczemy ciasta. Jednak on stal sie nerwowy, jak na cos sie nie zgadzam czesto placze lub krzyczy z nerwami. Byl czas, ze uderzal meza, setki razy tlumaczylam, ze nie wolno bic. Teraz zamachnie sie i zaraz cofa rękę. Dodam, ze nie dostaje od nas klapsow i nie stosujemy wobec niego zadnej przemocy. Ja z mezem tez dogaduje się dobrze, maly nie jest swiadkiem żadnych klotni. Ten moj maly buntownik jest bardzo uparty, ciezko mu cos przetlumaczyc. Na wszystko ma czas, czasami moge go o cos prosic 20 razy i slysze tylko "zaraz". Niby typowe dziecko, oczywiscie ma prawo do swoich humorkow i gorszych dni. Problem w tym, ze ja nie mam pojecia jak go dyscyplinowac. Gdy np uderzal jezdzikiem w drzwi (i po ktorejs prosbie aby tego nie robil) postawilam go na szafe chwile poplakal i nie zrobilo to na nim wrazenia. Probuje postawic go do konta, zaraz z niego ucieka i dla niego to swietna zabawa, karne krzesełka - ten sam efekt. Zabranie zabawki nie skutkuje. Mowie, ze nie pojdzie na podworko, bez efektu. Nie myslcie, ze tak tylko gadam, gdy mnie nie slucha po ktoryms razie spelniam swoje grozby, takze brak konsekwencji raczej nie jest problemem. Oczywiscie, gdy sie uspokoi biore go na kolana i tłumaczę, on przeprasza, obiecuje poprawe a za godzine to samo nie oczekuje, ze bedzie potulny jak baranek i zawsze robil to, co karze, ale mam wrazenie, ze jak tak dalej bedzie to wejdzie nam na glowe. Wiem, ze teskni za przedszkolem, pewnie ciezko mu z tym, ze pojawila sie siostra, ale pewnych zachowan nie można tolerowac i nie chce, zeby nauczyl się, ze krzykami i awanturami osiągnie to, co chce. Dziewczyny, czy to przejsciowe? Wasze dzieci tez tak mialy? Jak sobie z tym radziłyście?
×