Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość łomajgot
Pewnie powiem coś niepopularnego. Miałam wszelkie objawy depresji, nerwicy i lęków. Trzęsło mi sie w środku i na zwnątrz, ręce, głowa, nie było mowy, bym wyszła z domu, a i w domu miałam te objawy.Chodziłam kilka lat na psychoterapię. Poddałam się, zaczęłam brać systematycznie leki, nie muszę zwiększać dawek, od tamtej pory wiem, że żyję. I wiem też, ze tak mi zostanie do końca zycia. I kocham zycie, a kiedys marzyłam o tym, żeby zniknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o łomajgot a zdradzisz co bierzesz? Wiem, że nie należy leczyć się 'ala Goździkowa,ale ja ze swoją astmą poradziłam sobie, dzięki rozmowom z różnymi ludźmi Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maliwnka
łomajgot przeżywam obecnie to wszystko co ty wszczesniej dokładnie te same odjawy przez leki i depresje stracilam bardzo dużo w życiu i do tej pory trace straciłam przyjaźń najlepszej przyjaciółki bo sama ja odżuciłam i wiele innych rzeczy nie bede wymieniać bo zadługo by pisać biore sedam 6 ale niewiele mi pomaga tylko głowa mnie po nim boli i jestem senna dzisiaj znow ide na terapie ale nie wiem czy dobrze robie łomajgot napisz jak to wszystko przezwyciężyłaś jak sobie radzisz bardzo chciała bym pokochać życie tak jak ty to zrobiłaś ale jak narazie tylko męczę sie na tym świecie:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łomajgot
I co ja mam , Wam odpisać, Kochane.Że dzięki lekom dobrnęłam do wcześniejszej emerytury, że mam więc 50 lat i jest mi już wszystko jedno, bo jakkolwiek bardzo się buntowałam, uznałam wreszcie, że np cukrzycy też do końca życia muszą żyć na insulinie. Taka proteza, taka moja psyche, nadwrażliwość, a może niemiejętność pokonania tego, co zadziało się w moim mózgu. Przerobiłam w życiu mnóstwo leków, terapii, mogęe powiedzieć, ze zajęło mi to połowę życia. ale ja nie byłam już tak młodziutka, jakWy, kiedy mnie dopadło. Malwinka,lili11 , też biorę Sedam, ale w innej postaci (droższej )-Lexotan-połówkę dziennie-rano Poza tym również rano-Cital (antydepresant)l, w południe i na noc1/4Neurotopu I co dwa dni Sulpiryd. W południe. Sama benzodiazepina Ci nie pomożze, może jedynie uzależnić. Ja mam swiadomość, że nawet od tej połówki Lexotanu jestem uzależniona, ale się juz z tym pogodziłam. To nie jest recepta dla Was, broń Boże, bo każdy reaguje na inne leki, a wiem, że wielu ludziom udało się z tego wyść przy pomocy psychoterapii i technik relaksacyjnych. I ja Wam tego życzę. Mnie zabrakło siły, żeby walczyć inaczej. Odrzuciłam towarzystwo, którego nie potrzebowałam tak naprawdę. Miałam zawsze drzwi szeroko otwarte i musiałam wysłuchiwać smętów innych. Olałam to. Przyjaciółki, dwie, sa zawsze przy mnie, a ja przy nich. Przewartościowałam swoje życie, ustaliłam priorytety. Może kiedyś będę funkcjonować bez leków, możzze, ale jeli nie, też będę szczęśliwa. Trzymajcie się, Dziewczynki ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elec
Witam wszystkich. Niestety też mam problemy z nerwicą, ale walczę z tym i nie jest źle. Zanim zobaczyłem ten temat myślałem, że mam straszne życie i jestem jedyną osobą z takimi ''dolegliwościami''. Ale po przeczytaniu waszych wypowiedzi uświadomiłem sobie, że nie tylko ja mam problemy. Moja nerwica to głównie dotykanie wszelakich rzeczy (klamki,drzwi, buty, kontakty [dobrze że jeszcze mnie nie kopnęło, ale może wtedy by mi wszystko wróciło do normy :P], ściany, itp., itd.) drugi problem to otwieranie i zamykanie (podnoszenie i upuszczanie też) wszystkiego co zobaczę. Z tego co zauważyłem to kupowanie nowych rzeczy i mówienie sobie że wykonywanie danej czynności na tej rzeczy jest już zbędne się sprawdza. Mówienie żeby to drugie ja nas nie kusiło też czasem pomaga, tyle że mnie za bardzo nie chce słuchać...mało tego jeszcze się buntuje :D Życzę wszystkim jak najszybszego powrotu do normy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_890
witam! ja to w sumie sama nie wiem co mi jest bardzo czesto placze nie mam checi do niczego uwzam ze po co mi zyc jak nie ma dla kogo przestalam ładnie sie ubierac nie zalezy mi na tym zeby ładnie wygladac wszytsko mnie denerwuje ze wszytskimi sie kloce nie wiem co sie ze mna dzieje kieds byłam o sto razy inna czy to jest depresja??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_890
witam! ja to w sumie sama nie wiem co mi jest bardzo czesto placze nie mam checi do niczego uwzam ze po co mi zyc jak nie ma dla kogo przestalam ładnie sie ubierac nie zalezy mi na tym zeby ładnie wygladac wszytsko mnie denerwuje ze wszytskimi sie kloce nie wiem co sie ze mna dzieje kieds byłam o sto razy inna czy to jest depresja??(wczesniejszy meil jest nie poprawny prosze wszytskich którzy chca mi cos doradzic o pisanie na meila:()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pogubiona77
Nerwica natręctw objawia się u mnie różnie - sprawdzaniem kurków od gazu, drzwi, budzika, okien. Odprawiam "rytuały" przy każdej możlwej okazji, np. przy posiłkach. Nie to jest jednak najgorsze. Największą ragedią są dla mnie natrętne myśli. Pojawiają się zawsze w momentach, w których znikają realne problemy i wszystko zaczyna wskazywać na to, że mogłabym być szczęśliwa. To jakby myśl w głowie: "a właśnie, że nie będziesz szczęsliwa!!!" Jakiś czas temu przybrała formę; "nie będziesz spać". No i rzeczywiście, przez ponad miesiąc położenie sie do łóżka było moim największym koszmarem. Teraz, kiedy w moim życiu znowu pojawiły się ważne i cudowne zmiany, do głowy przyszła mi jedna z najbardziej absurdalnych myśli, jakie miałam. Przypomniała mi się mianowicie scena z "Milczenia owiec" w której Hanibal Lecter przekonał współwięźnia, żeby ten połknął swój język. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale od dwóch dni nie mogę wyrzucić z głowy chęci sprawdzenia, czy to możliwe (już nawet kilka razy próbowałam) Rany, jak ja się męczę, nie umiem cieszyć się ze swoich sukcesów, tylko wymyślam coś, czym truję się do spodu. Ratunku, nie chcę połknąć języka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Atronach
Zwiąż język skórzanym rzemykiem, tak abyś mogła go drugą ręką trzymać. Tak jak psa na smyczy. I czym prędzej biegnij z nim do najbliższego egzorcysty!!! To mi wygląda na demoniczne opętanie. Do czasu spotkania się z egzorcystą, noś zawsze jakiś symbol świętości. Np.KRZYŻ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SzeSnaStolatka
No to przy tej okazji ja tez wam cos opowiem. Ale na poczatku - dziwie sie ze tyle nas jest, myslalam ze wcale juz nie ma ... :) Ja mam cos co jak okreslil moj psychiatra jest nerwica lękowa. A objawialo sie to u mnie tak; potrafilam przez pare miesiecy nie chodzic do szkoly (to chyba bylo najbardziej szkodzace) dlatego ze za kazdym razem jak stamtad wracalam mialam cholerne uczucie ze jestem nikim i ciagle myslalam zeby wziac tabletki, nie moglam w ogole sie odnalezc wsrod rownolatkow, chociaz poza szkola tak nie bylo, nie bylo az tak. Przez trzy lata codziennego widywania sie z tymi osobami nie dalam sie poznac bo mialam taka bariere i nie moglam jeje przeskoczyc. Kiedy zdarzal mi sie (mniej wiecej raz na rok) dobry dzien i sama zagadywalam z ludzmi oni patrzyli na mnie (bez kitu) jakby mieli zaraz zemdlec ze zdziwienia. I starali sie bardzo milo mowic zeby tylko mnie czyms nie zniechecic. Ale dzien sie konczyl i dalej lipa. Narazie to juz nie jest moj problem ale tylko z tego powodu ze sa wakacje. A ja chce dalej chodzic do szkoly a wiem ze nie bede jesli nic sie nie zmieni. Wczesniej nie mogli mi dawac nic oprocz Seronilu bo mialam nieukonczone 16 lat. Moze teraz cos sie zmieni - zobaczymy. Ale nie myslcie ze to jedno, bo nie. Mialyscie cos takiego ze w domu umalujeciesie i wiecie ze wygladacie git a starczy ze odejma wam lustro wyjdziecie na dwor i znow czujecie sie jak ostatnia szmata? Z miejsca. Z tym jest naprawde trudno zyc, wiekszosc ludzi ktorych znam nie wie jak sie tak naprawde czuje. Dzien w dzien. Maja mnie za normalna ladna dziewczyne nawet pewna siebie (nie wiem czemu :)) a ja od kazdego z nich czuje sie gorsza. I wszystkim zazdroszcze ze umieja normalnie zyc. A wiecie ze kiedy taki stan na ostro was przygniecie co jest czeste w niepewnych sytuacjach, gdzies poza domem itp. to nie da sie nawet slowa wymowic normalnie. Po kazdym slowie z tego przejecia zapominam co mam mowic. Potrafie po jedenj zlej uwadze na moj temat od nauczyciela nie pojawic sie w szkole przez 3-4 tygodnie, az przyjda do mnie ze szkoly albo ktos z chaty mnie tam zaciagnie. Po yakiej nieobecnosci nigdy nie chodze 1 dnia na lekcje, tylko patrze na szkole wchodze tam gadam z nauczycielami zeby na drugi dzien udalo sie trafic. Bralam juz tabletki inne sposoby sa dla mnie zbyt drastyczne ale i tak nigdy sie nie udalo wziac na tyle. Szlam spac i... niestety budzilam sie rano. Czesto je bralam tylko z powodu szkoly. Nie chodzilam do niej a myslalam o tym w kazdej sekundzie. Nieraz tylko lezalam w wyrze i jakis paraliż. Nie moglam wstac, nic zrobic. Teraz znowu mnie to dopadlo slonko swieci a ja siedze tylko na chacie i wymyslam tysiac powodow zeby nie wyjsc a tak naprawde to dzien w dzien marze by z niej wyjsc. Kapujecie takie cos? Lepiej dla was zeby nie. Zazwyczaj nie ide nawet sama do sklepu bo boje sie ludzkich wzrokow, ekspedientki, tej przestrzeni na dworze. A co ciekawe jak bylam mala bylam inna, zaradna - kazdy to mowil. Co prawda w szkole nigdy nie bylo normalnie ale "dawalam se rade" :)) A teraz? Zero ambicji, zero staran o cokolwiek, nic. W glowie tylko tysiace rozkmin od ktorych nie mozna sie opedzic. Jesli tak ma juz zawsze ten swiat dla mnie wygladac to nie dziekuje, wole chyba isc sobie na druga strone. Pozdrowionka dla tych co to czytaja jesli ktos ma to co ja niech napisze dla mnie dedykacje :) 3majcie sie, moze minie!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SzeSnaStolatka
P.S. Malwinko: moim zdaniem terapieto lipa bo to dziala tak jakby ci troche pogadali i tylko cie zdolowac moga swoimi zalami. A psychiatra da ci leki ktore polegaja na tym ze dodaja ci substancje np serotonine ktorej ci w mozgu brakuje. To nie sugestia jak terapeuta tylko lek tak samo jak apap na bol glowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wu_zmit
WItam Nie czytalem wszystkich postow (troche tego jest) a na forum trafilem poprzez wyszukiwanie hasel w google. Moj atak paniki dopadal mnie podczas palenia marihuany, palilem kilka lat bez zadnych efektow ubocznych ale mysle ze poprzez stan depresyjny? po prostu palenie wywolywalo te ataki podcasz ktorych skupialem sie na moim oddychaniu, panice i leku. Dodam ze mam astme od dziecka i jak bylem maly mialem atak astmy taki powazny ktory skonczy sie na pogotowiu i szpitalu, pozniej sie leczylem i bylo ok (na astme, alergie) Chodzi o to, podczas ataku paniki sobie "wkrecam" ze nie moge oddychac itd. w sumie zawsze opanowuje te stany nawet jak palilem wmawialem sobie podczas ataku ze najwyzej umre (bylo to dla mnie najlepsze "lekarstwo" bo smierci sie nie boje - tylko ten stan jest do dupy :)) Przestalem pali trawe, ale zdarzylo mi sie ja palic znowu podczas jakis imprez itp. automatycznie po zapaleniu mialem ten niepokoj itd. ale sobie wmawialem ze jest ok i to tylko moj umysl plata mi figle. Z reszta zawsze tak sobie tlumacze. Najgorsze jest to ze jak nie pale tez mam te ataki i to jest dosyc juz przejmujace, zaczelo mi sie wiazac to z klaustrofobia ktorej nie mialem od czasu dziecinstwa (przewalczylem swoje fobie jak bylem mlodszy teraz mam 28 lat) Codziennie podczas jazdy metrem musze borykac sie z tym dyskomfortem. Najlepiej jest sie czyms zajac bo sluchanie muzyki i odplywanie myslami jeszcze bardziej wpedza mnie w ten stan. Dodam ze od ponad 2 lat jestem w usa, rodzine mam w polsce, wiec tesknota tez robi swoje i daje mojej wyobrazni pole do popisu :) Cale zycie jestem typem (moze bylem) osoby wesolej i optymistycznej i nie podchodze do tego zagadnienia moze zbyt powaznie aczkolwiek wiaze z tym rozwiazanie problemu bo nie wolno nam sie przejmowac i za duzo o tym myslec, nigdy nie dzwonilem na pomoc (karetke) nawet gdy podczas ataku wchodzilem pod zimny prysznic serce mi walilo i niemoglem zebrac sie do kupy (ten atak mialem po paleniu oczywiscie :) Napewno pomoze mi fakt ze wiem ze to nie moja astma (bylem u lekarza i zaczalem znowu brac leki na astme) tylko moj umysl , zdrowie psychiczne przechodzi ciezsze chwile. Bede konczyl bo juz pozno i jestem zmeczony. Dzieki tym co wytrwali czytac ten post i pozdrawiam wszystkich oraz zycze sukcesow w walce z przeciwnosciami losu i natury :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wu_zmit
do: SzeSnaStolatka Co do Twoich przezyc to ja uwazam ze siedzenie w domu to najgorsze co moze byc, ostatnio mialem wypadek w pracy i musialem lezec ciagle w domu przez tydzien (uraz kolana) i caly czas prawie bylem sam to bylo bardzo dolujace! Cale dziecinstwo i lata mlodziezowe spedzilem poza domem a szkole tez opuszczalem ale wtedy szedlem gdzies indziej z kumplem do lasu czy na miasto itd. Musisz znalezc blisko osobe i porozmawiac o tym, zycie jest piekne i warto zyc! Nie przejmuj sie ludzmi, napewno sa jakies osoby w klasie czy na osiedlu, jakies kolezanki z ktorymi mozesz gdzies wyskoczyc do kina czy na plaze itp. Jestes w pieknym wieku i korzystaj z tego! pozdrawiam i glowa do gory!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SzeSnaStolatka
Dziękuję za pocieszenie, w sumie już niejest najgorzej :) Pozdrawiam Cię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej. jakiś czas temu znalazłam stronę z darmowymi słodyczami. za wypełnianie ankiet, granie w różne konkurencje, zdobywamy punkty, które potem wymieniamy na nagrody. nagrodami są słodycze. ale żeby zdobyć nagrodę, tak naprawdę nie musicie NIC robić, bo za samą rejestrację dostaje się 100 punktów, które można wymienić na paczkę cukierków. jest bardzo dużo rodzajów do wyboru. są także takie firmy, jak kinder, twix, haribo, kitkat, fruit-tella, skittles, campino i podkreślam, że są to ORYGINAŁY, a nie żadne podróby. ja już jestem tam dość długo i już kilka razy dostałam nagrody, dostaje się je pocztą. więc jeśli chcecie, drodzy forumowicze, to zarejestrujcie się. naprawdę warto. oto link do tej strony: http://www.freesweetsite.pl/join.php?ref=2793 podkreślam, że strona jest sprawdzona przeze mnie już wielokrotnie. moi znajomi od niedawna też w to grają i są zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ali_k
czesc wszystkim! bardzo sie ciesze,ze na was trafilam.dziewczyny,my jestesmy jak najbardziej normalne!!(chociaz jak sie dowiedzialam o mojej chorobie to ciezko mi bylo sobie wytlumaczyc ze tak jest.o boze sobie pomyslalam,waritka jestem).teraz mija 1 rok od czasu kiedy zaczelam brac leki.stwierdzono u mnie ,,zespol leku uogolnionego z napadami lekow\".niezle brzmi,co?!ja sobie przetlumaczylam,ze to jest strach przed zyciem.jak siegnelam do przeszlosci okazalo sie ,ze pierwsze objawy mialam juz od dzieciaka.nikt sie wczesniej nie zastanawial nad tym dlaczego nie chce wystepowac na akademiach czy ze mam klopoty ze zdaniem jakis egzaminow gdzie bylo wiecej egzaminatorow itd.potem dochodzil strach przed wypowiedzeniem sie przed wieksza grupa ludzi.jak pierwszy raz polecialam samolotem to myslalam,ze umre.ale przezylam 15 lotow,potem wyprowadzilam sie do innego kraju i tam wlasciwie zaczal sie moj koszmar.najpierw myslalam,ze to stres zwiazany z rozlaka z domem itp.potem wymyslilam sobie piekne wakacje co chyba przyspieszylo cala chorobe.objawy lekow sa bardzo proste:serce wali jak oszalale,zimny pot zlewa cale cialo,uczucie jakby sie chcialo zemdlec,uciekac i krzyczec.pownego wieczoru okropne mysli zaczely kolatac mi sie w glowie i nie moglam sie ich pozbyc.najgorsze sa czarne mysli..po co sie zyje itd.wzielismy samochodu i w te pedy do polski do psychiatry.no i diagnoza mnie powalila ale z 2 str.ucieszylam sie ,ze ktos wie co sie ze mna stalo.zeby dojechac do polski musialam najesc sie relanium bo nie dalabym rady dojechac.dostalam od razu konska dawke lekow,,tranksen\"przez 10 dni i w tym samy czasie zaczelam brac velaflexinum(effectin).biore go do dzisiaj.po 2 miesiacach od rozpoczecia terapii moglam juz sama jezdzic samochodem,wycieczki poza miasto no i wrocilam do zywych.po 9 miesiacach moja psychitryca postanowila odstawic leki i niestety po miesiacu jak ,,wywietrzaly\"zaczelam je lykac spowrotem.jednak jak je biore to wracam do ,,normalnosci\":) tlumacze to sobie,ze to jest jak z cukrzyca,jak ci cukier spadnie to musisz zjesc cos slodkiego.tak samo jest z lekami to chemia ,jak masz w orgamnizmie czegos za malo to poprostu chemicznie to musisz uzupelnic,niektorym ludziom wystarcza sport do poprawienia nastroju a nam tzn.tym ktorym hormon szczescia zlecial zbyt nisko potrzebne sa chemikalia i juz..ponizej podaje opisy lekow ktore dostalam od mojej lekarki. \"lek i zaburzenia lekowe\"-lukasz swiecicki rodzaje zaburzen lekowych: zespol leku uogolnionego zespol leku napadowego(napady paniki) zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne fobie proste sobie spoleczne zespol stersu pourazowego jezeli bedziecie chcieli dowiedziec sie wiecej o jakims rodzaju zaburzenia to dajcie znac,moge zrobic ksero i wrzuce na strone. pozdrawiam was wszystkich serdecznie i trzymam kciuki.moze to moje rozpisanie komus pomoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róża22
hej, mam 22 lata, stany lekowe z napadami lęku a moje zycie towarzyskie legło w gruzach. u mnie wszystko zaczelo sie jakies 1,5 roku temu..niewiedzialam co mi jest dlatego udalam sie do lekarza pierwszego kontaktu..ktory przepisal mi jakis ziołowy lek uspokajajacy..ale niestety to było za mało w stosunku do moich objawów: nieuzasadniony ciągły lek, bezssensowne przełykanie sliny przez cały czas, problemy z przełykaniem, drganie mięsni..pozniej objawy ucichły na jakies pół roku i tak jak piszecie powróciły ze zdwojoną siła..czułam sie okropnie, niegdzie nie wychodziłam, cały czas myslałam o moim leku i bałam sie go. Gdziekolwiek byłam zastanawiałam sie czy gdzies w poblizu znajdzie sie ktos kto mi pomoze jak zacznie sie ten moj atak lęku. Z dnia na dzien coraz bardziej odechciewało mi sie życ. W koncu odwiedziłam psychiatre i od ok 2 mcy zażywam Xetanor 40 mg dziennie. Czuje lekka poprawe ale nadal boje sie gdziekolwiek pojsc sama..nie mowiac juz o wyprawie do miasta w pojedynke- nie odważyłabym sie jeszcze choc brzmi to absurdalnie. Bylam tez juz 2 razy na psychoterapii na ktora skierowała mnie moja Pani doktor ,ale kobieta która ją prowadzi wydaje mi sie jakas dziwna..czasem mam wrazenie jakby drwiaca usmiechala sie gdy opowiadam o "tym" co mi dolega. dobrze ze mam mamę, ktora mnie rozumie bo cierpi na podobne schorzenie..gdyby nie ona chyba nikt by mnie nie zroumiał..MImo to chciałabym poznac jeszcze kogos kto ma podobny problem..wiec piszcie na maila prosze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ali_k
rozyczko,nie martw sie !branie lekow musi jeszcze potrwac.znam osobiscie jeszcze gorsze przypadki niz ty i uwiez mi ze wszystko w swoim czasie sie poprawi.z dnia na dzien bedzie coraz lepiej!zaczniesz wychodzic z domu na podworku i potem coraz dalej i sama nie zauwazysz jak bedziesz fruwac to tu to tam.poczatek brania lekow jest zawsze ciezki.ja jak zaczelam brac leki czulam sie koszmarnie,mialam wszystkie chyba z mozliwych skutki uboczne ale jakos przetrwalam i jest dobrze.nie znam tego leku co bierzesz ale moja lekarka mowila mi ze zaczne sie czuc lepiej po kilku miesiacach.,moze tak czy inaczej powinnas skonsultowac twoja chorobe jeszcze z jakims innym lekarzem.bedziesz sie czula spokojniesza.zycze powodzenia i nie poddawaj sie,bedzie dobrze nie dzis to jutro!!pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róża22
dzieki za słowa otuchy..mam nadzieje ze w koncu wroce do normalnego życia bo póki co zaszyłam sie w domu, a przeciez musze w koncu znalezc jakas prace..i strasznie sie tego boje. Coraz czesciej czuje sie bezuzyteczna nie mowiac juz o tym ze rodzina przeciez nie moze mnie utrzymywac przez cały czas:/ zle mi z tym..wszyscy pytaja dlaczego nie szukam pracy, a mi wstyd powiedziec ze boje sie gdziekolwiek jechac sama.. a dzis rano znow czulam sie "dziwnie"..lęk przed niczym...://

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w\"dołku\"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w"dołku"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w"dołku"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkich serdecznie:)Przeczytałam paręnaście waszych ostatnich postów i naprawdę bardzo się wzruszyłam...Nie za bardzo jestem Wam wstanie pomóc,nie jestem lekarzem,ani osobą która się z tego wyleczyła...Mogę Wam jedynie przesłać gorące buziaki i słowa otuchy,że wszystko z czasem się zmieni i znów będziecie szczęśliwe i radosne:)) Nie wiem na czym polega mój problem,ale wydaje mi się że coś niedobrego się dzieje,w sumie cieszę się że jestem na tym etapie że wiem że coś jest nie tak:))Od zawsze byłam bardzo wrażliwa i ta wrażliwość przejawiałam się na rozmaite sposoby...Czasami tak mam,że jak widzę bezdomnego pieska obok sklepu to mam ochotę do niego podejść i go przytulić(czasem tak robie jak nikogo nie ma:)mam jeszcze fioła na punkcie kwiatów.bardzo je kocham i jestem w stanie nie wyjechać na wakacje,bo wiem że nikt tak jak ja się nie będzie potrafił nimi zająć.Pamiętam jak kiedyś moja koleżanka wsypała popiół z popielniczki do doniczki do mojego fikusa-prawie ją pobiłam:)Do tego jestem pedantką,wszystko musi być ułożone kolorami,kategoriami,wszędzie ma być czysto i pachnieć.Jak idę do kogoś do domu i widzę bałagan to mam ochotę zabrać się za sprzątanie,albo zastanawiam się jak by zmienić to mieszkanie:)(jakie dałabym firanki,mebelki,itd:)Boję się też obcych ludzi,nie cierpię jeździć autobusami,bo mam wrażenie że wszyscy się na mnie patrzą,w pociągu nic nie jem,bo boję się że mi wypadnie z bułki ogórek i że wszyscy będę to widzieć:)Nie lubię nic robić sama,bo i tak wiem że to spieprzę:(To jedna strona medalu,druga chyba jest ta gorsza...Nie radzę sobie ze swoimi myślami i z sobą,tzn.wszystko widzę w ciemnych barwach,nie mam na nic nadziei,wręcz wiem że taki stan rzeczy jaki aktualnie jest będzie zawsze i to mnie przeraża.Wszyscy moi faceci mnie olali,wszyscy!I nie radzę sobie z odrzuceniem.Wiem,że to moja wina,że się do tego nie nadaje i to mnie tak bardzo boli.Moim marzeniem jest mieć domek z ogródkiem,pieska i rodzinę...A wiem,że to się nigdy nie ziści...Ja nie potrafię się zmienić,zawsze będę wariatką...Tak ciężko mi się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.Nie sypiam dobrze,czasem kluje mnie w"dołku"Rano wstaje,budzę się w pusty domu i mam ochotę z tym skończyć,ale mam braciszka którego bardzo kocham i tylko on trzyma mnie przy życiu.Pisaliście kochani o psychoterapii i o psychiatrze.Jeśli chodzi o mnie to nie widzę się na psychoterapii-ja po prostu boję się ludzi i boję się wypowiadać,pewnie nic bym nie powiedziała,a jak już bym wydusili słowo to byłabym czerwona jak burak.Zostaje pan doktor...tylko boję się że napiszą mi w papierach że jestem chora i nigdzie pracy nie dostanę:)Dziwne to moje życie,po prostu go nie lubię.Mam wrażenie że wszyscy są inni,tacy szczęśliwi...a ja jestem takim samotnym smutaskiem zamkniętym w swoim własnym świecie Życzę wszystkim uśmiechu i pogodnych dni Pozdrawiam dziubaski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ali_K
CZESC STABILNO.NIE JESTES WARIATKA.TO CO SIE Z TOBA DZIEJE PRZECHODZIMY LUB PRZECHODZILYSMY WSZYSTKIE.LEKARZA OBOWIAZUJE TAJEMNICA LEKARSKA A POZA TYM NIKT JUZ TERAZ NIE WPISUJE TAKICH RZECZY W PAPIERY BO PODEJZEWAM ZE 90% LUDZI BY MIALO COS NIE TAK. TWOJE OBAWY PRZED WYSTAPIENIEM PUBLICZNYM NIE SA MI OBCE .TO MI PRZESZLO SAMO Z WIEKIEM.UWAZAM,ZE POWINNAS SIE PRZEJSC DO LEKARZA Z PROSTEJ PRZYCZYNY...DLA SIEBIE!!LEKARZ NIE BEDZIE CIE FASZEROWAL LEKAMI BEZ POWODU.DLACZEGO TO TAK JEST,ZE TAK BARDZO BOIMY SIE ISC DO LEKARZA?!BO PSYCHIATRA..?!PRZECIEZ JAK COS MAMY Z SERCEM TO IDZIEMY DO KARDIOLOGA JAK Z OCZAMI TO DO OKULISTY A JAK WIEMY ZE CZEGOS SIE BOIMY TO LOGICZNE ZE DO PSYCHOLOGA LUB PSYCHIATRY.NIE MA SIE CZEGO BAC!MOZE ZAPISZE TYLKO MAGNEZ I ODESLE DO DOMU?!POWODZENIA CI ZYCZE I USMIECHNIJ SIE,JUTRO NAPEWNO BEDZIE LEPIEJ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tusi
Droga Stabilo, czytając Twoją wypowiedź mam wrażenie że to jest ,,historia'' o mnie samej. Podobnie jak Ty mam stany lękowe, mam wrażenie że wszyscy ludzie patrzą na mnie czasami mam wrażenie ze nawet mówią coś na mój temat to jest okropne. Trwa to od 9-ciu lat. Byłam kiedyś i psychiatry bo niewiedziałam co ze mna jest nie tak. Lekarz stwierdził że jest to agorafobia czy coś takiego. Tez przepisał mi jakieś leki poo których czułam że jestem bardziej pewna siebie mam wszystkich ,,gdzieś'' A niech sobie patrza i gadają...Obecnie jestem od 1,5 miesiąca bez pracy staram się wychodzić z domu ale jak siedzę sama to różne głópie myśli przychodzą mi do głowy. Dobrze że sa jeszcze inne osoby które mają podobny problem co ja można o tym z kimś porozmawiać i wtedy wydaje mi sie że czuje się pewną ulgę. Od dwóch lat jestem mężatką ale boję sie powiedziec mężowi o moim problemie on chyba tez sam sie niedomysla. Tak naprawdę nie mam z kim o tym rozmawiać mam koleżanki ale nie wiem jak na to zareagują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ali K-dzięki za zainteresowanie i ciepłe słowa:* Tusi-masz mnie,zawsze możemy pogadać:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tusi
Stabilo dzięki za zainteresowanie, na kafeteri będę po godz. 19 to jeszcze pogadamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie:)))) ja bede dzis po 22,z pracy tak wróce;(ale będę BUZI Tusi:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tusi
Dzisiaj od dłuższego czasu naprawdę świetnie sie czułam. Spotkałam sie z kolezanka troche poklachałyśmy i jest ok. Mam nadzieje że jutro tez uda mi się ,,przeżyć '' bez rzadnego doła. Tym bardziej że zapisałam sie na aerobic, spotkam się z dziewczynami troche poskaczemy i zapomne o wszystich zmartwieniach. Chociaż nie mam ażtakich zmartwień ale jak jak juz wcześniej pisałam od 1,5 miesiąca nie pracuję i wydaje mi się że to jest główną przyczyną mojego złego samopoczucia. Czytając ten topik nie spodziewałam sie że jest tyle osób które cierpią na różnego rodzaju nerwice, depresje itp. Wiele z nich zażywa jakieś antydepresanty ale ja postanowiłam nie brac rzadnych świństw tylko dołączyc sie do tematu i porozmawiac. Nie ma nic lepszego niz rozmowa ... Z mężem nie chce na ten temat rozmawiac bo chyba by mnie wysmiał nawet nie wie ze siedze na kafe i piszę o moim problemie. Stabilo postaram się wejść na kafe po 22 jak juz mąż położy się spać. Pozdrawiam gorąco :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×