Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość rozumiem was
bo sama czuję ,że ze mną jest coś nie tak . Leczyłam sie na depresję dwa lata temu ,ale tylko pół roku i stwierdziłam ,że mam dość.Leki które zażywałam powodowały ,że chciałam być sama , uciekałam od ludzi ,miałam ochotę tylko sie położyć i żeby nikt mi nie przeszkadzał, a przy tym moje libido spadło do zera. Lekarz zmienił leki ale równowaga nie wróciła , stwierdziłam - mam dość -nie biorę nic.Pewnie do tej pory jakos bym sie trzymała, ale jest inny problem- ciągle choruje moje ciało.Mam nieskończenie wiele angin , zapaleń pęcherza , krtani , oskrzeli i co tylko można wymyślic to mnie trafia.Czasem mam ochotę zawołac - dobijcie mnie , bo juz nie mam siły.Też odsunęłam sie od ludzi ,znajomości w zaniku , zero kontaktów ,nawet z rodziną ,sporadycznie rozmawiam przez telefon i to jeszcze z wielkim strachem czy jak zadzwonię to komuś nie przeszkodzę ,często nawet nie dzwonię .Teraz główne pytanie, czy uważacie, że te moje ciagłe choroby to wynik zaburzeń psychiki czy po prostu mam w sobie jakąś wredną bakterię , która tak mnie wyniszcza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti
słuchaj, ja w takim stanie nie rezygnowałabym z lekarza - jesli ten nie umiał Ci pomóc, to idź do następnego, tak, aż znajdziesz kogoś, kto będzie miał charyzmę, aby Ci pomóc. Najlepiej radzi sobie w tych sprawach "specjalista" to jest osoba, która zna się głównie na depresjach (takich jest zdecydowanie więcej, niż np. leczących lęki). Polecam prywatne wizyty, jeśli w ogóle wchodzą w rachunek miesięczny. Tak patrząc na Twoje objawy, na przeziębienia itp. nie możesz rezygnować z leczenia. Pamiętaj, że nawet jeśli czasem czujesz się dobrze, to możesz przez lata cierpieć na depresję ukrytą, którą się odczuwa o wiele słabiej. Każdego można wyleczyć, tylko każdy inaczej reaguje. Jak moja mama chorowała na arytmie, to w szpitalu wypróbowali szereg lekarst na niej, aż znaleźli takie, po których czuła się dobrze. Musisz mieć zacięcie to wyleczenia się - zamykasz się na świat i tak naprawdę zamykasz się na samą siebie. Piszesz, że nie boisz się dzwonić do bliskich, czy im w czymś nie przeszkadzasz. To już zakrywa na pomoc psychologa! Głowa do góry - ja myślałam, że w pewnym momencie myślałam, że już nigy nie będzie dobrze, że powolutku zaczynam przegrywać życie. Ale to nie prawda - pomogłam sobie i wszystko zaczęło się układać. Nie martw się, bedzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem was
Dziękuję ci eti za słowa wsparcia ,ja przestałam sie leczyć na depresje ,bo tak na prawdę nie wierzyłam, że jest mi ta terapia potrzebna , wcześniej miałam tylko jedno załamanie i myśli samobójcze, ale sądziłam ,że sobie z tym poradzę sama .Nie mam zaufania do psychiatrów ,ani do tych leczących prywatnie ,ani do tych w przychodni , generalnie nie ufam lekarzom.Wydaje mi się ,że chcą tylko jednego , zapisać leki i mieć pacjenta z głowy,albo przedłużać terapię tylko po to , by mieć stały dopływ gotówki .Muszę przyznać ,że moje zerwanie z terapią było spowodowane przypadkiem losowym ,(wypadek , noga w gipsie ) nie mogłam stawić się w wyznaczonym czasie .Potem stwierdziłam ,że skoro nic mi nie jest, to szkoda tam chodzić i łykać te psychotropy,które niby nie uzależniają ale jaka jest prawda?Poza tym od jednej infekcji do drugiej i tak jestem właściwie ubezwłasnowolniona tymi chorobami ,czasem naprawdę mam dość .Teraz też leczę powikłaną grypę z zapaleniem oskrzeli i tchawicy , już drugi tydzień a czy się na tym skończy ?Wierzę że dam sobie rade sama bo już wcześniej wychodziłam z większych dołków ale teraz jest gorzej bo nie pracuję i nie mam szans na pracę ,bo jak szukać pracy kiedy ciągle coś mi dolega.Poza tym męczy mnie syndrom pustego gniazda ( dzieci wyjechały ) ciągle jestem sama w domu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chanelli
czesc, jestem tu nowa, ale chciałabym dołaczyc i podzielić się z wami swoim przypadkiem, głownie po to , zeby nie czuc się samotnie, ale tez po to , ze pomoc niektorym uświadomic sobie, ze naprawde wiele rzeczy zalezy od nas samych, zwlaszcza od naszej psychiki. ja mam silne stany lekowe. jakies dwa lata temu mnie to dopadlo, zupelnie niespodziewanie. zrobilo mi sie slabo , cale cialo wstrzasaly dreszcze, przeszywal mnie prąd, a serce walilo, jakby chcialo wyskoczyc. znalazlam sie w szpitalu, gdzie przeszlam szereg badac, po czym okazalo sie , ze jestme zdrowa jak koń, tyle , ze nerwy nie bardzo ogarniam. rozpoczal sie koszmar. nie spalam, bo kiedy probowalam, ogarniala mnie panika, nawet nie potrafie okreslic przed czym. trafilam do jednegolekarza, ktory nawijal o jakis rozowych krowach - dramat - sluchalam faceta, i mialam wrazenie, ze to on ma cos z glowa.potem trafilam na lekarke, ktora stwierdzila, ze najpierw mnie troche uspokoi srodkami farmakologicznymi , a potem dopiero zaczniemy rozmawiac. Miala racje, bo jedyna moja reakcja na zadawane pytania bym samowolny potok lez. nie panowalam nad tym zupelnie. leczylam sie 1,5 roku. wydawalo mi sie ze przeszlo. miewam ataki od czasu do czasu, najczesciej w chwilach, kiedy najmniej sie tego spodziewam, ale wiem, ze jestem oslabiona fizycznie, lub po jakis przejsciach stersowych - to juz sukces, bo zaczynam nad nimi panowac. Ląduje wtedy na pogotowiu, dostaje hydroksyzyne dozynie i znowu na jakis czas mija. ale ciezko z tym zyci. mimo wszystko boje sie gdziekolwiek wyjezdac na jakie wycieczki. wciaz dreczy mnie pytanie : "a jak mi sie wtedy to stanie?" najgorsze w tym wszystkim jest to, ze mam swiadomosc tego, ze zakodoewalam te leki w glowiw, i tomoja wyobraznia je budzi, a z drugiej strony nie potrafie tego ujarzmic. to tego dołaczyla mi hipohondria. wmawaim sobie chore serce na poczekaniu i inne rzeczy - siedze i czekam az cos sie stanie. koszmar. ostatnio spotkalam kobiete - pelna spokoju ciepla, ktora troche rozmawiaal ze mna na temat pracy nad samym soba, polecila do obejrzenia film Secret, ktory prawdopodobnie pomaga takim ludziom, troche inaczej na siebie samych spojrzec. sroboje popracowac wedlug jej metod, napewno tez z wami sie nimi podziele. Powiedzcie mi i wy, jak pracujecie? czy dajecie rade? tak bardzo nie chciala bym wracac do metod farmakologiczych, a jednoczesnie cieszyc sie zyciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wróciłam do Was znowu po tak długiej przerwie :( śmierć taty i znowu nastąpiły nawroty nerwicy. Widziałam wpisy Kontry i Zielonych oczek ale to już dawno chyba, czy ktos ze \"starej\" gwardii tu jeszcze zagląda? Laxi, Dziwadełko, Ma-dzik, Nerwica, Ejla i reszta? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isturgia
jak ja Was kochani rozumiem!!!! rozpadam sie powoli na kawałki, nie mam na to wpływu... pomogl mi lexotan albo xanax, ale juz m sie nie chce latac po psychiatrach, dwa razy mialam depresje, z obywdu wychodzilam przez ok 10mcy , to i tak krotko. Nie mam sily zyc, boje sie, mam stany lekowe, nie moge spac i jesc. Bardzo serdecznie Was pozdrawiam. Trzymajcie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19Anetka89
Witam, od bardzo dawna mam wrazenie, ze gdy gdzies ide sama, to ktos za mna idzie w zlych zamiarach. Kiedy jestem sama w domu bardzo czesto \"widze\" jakas postac wychylajaca sie z za rogu. Czasem jest tak, ze boje sie wyjsc z lozka bo wydaje mi sie, ze ktos wszedl do mojego domu i czai sie pod lozkiem. Kiedy leze w lozku , to boje sie odwrocic na drugi bok,(wole lezec plecami do sciany bo od tej strony nikt nie mzoe do mnie podejsc). Czasami z tego powodu wariuje... Wydaje mi sie, ze to dosyc blachy powod, aby isc do psychologa. Kiedys lekarz rodzinny powiedzil mi(jak mialam problemy z oddychganiem) ze jestem osoba nerwowa, czy to moze byc powodem moich lekow? Nawet teraz, kiedy pisze przy komputerze odwracam sie co chwila, zeby zobaczyc czy nikogo nie ma za mna. Bardzo rposze o dopisanie w mojej sprawie. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti81
Proponuję udać Ci się nie tyle do psychologa - co do psychoterapeuty. On się zajmie Twoimi obawami szczegółowo, natomiast psycholog może Cie tylko wysłuchać i powiedzieć, że to bywa "normalne". Jeśli nie chcesz sobie zaserwować lat wyjętych z życiorysu, to posłuchaj dobrej rady:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajka
Cześc. Ja chyba też cierpię na nerwicę:/ Od jakiś 2 tygodni serce kołacze mi jak szalone, mam problemy z zaśnięciem, ściska mi gardło, nie mogę nic spokojnie zjeś bo wydaje mi się, że uduszę się każdym kęsem:| Mam tam jakies zmartwienia i stresy jak każdy ale ja ogólnie szybko się denerwuje, przejmuję i martwię na zapas, nie mam jakiegoś wielkiego problemu, który mnie przerasta. Poza tym mam takie dziwne uczucie że to co sie dzieje w danym momencie to coś jak sen, coś nierzeczywistego, zresztą trudno mi wytłumaczyc. Kilka lat temu miałam podobne problemy, lekarz przepisał mi magne B6 i kalms i przeszło po jakimś czasie. Teraz na te kołatania serca brałam krople nasercowe, propanolol a na sen melise i Calmax sen ale nic mi nie pomagają. Dziś kupiłam magnez i kalms, za 2 dni mam wizytę u lekarza, zobaczymy co będzie. Najbardziej w tej chwili przeszkadzają te dławienia, macie jakąś radę na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolencja41
witam! na stany lekowe choruje od 1999 roku. Wlasnie dzisiaj dopadl mnie kolejny atak paniki jestem teraz na zwolnieniu. Tyle co wiem od mojego psychiatry musze nauczyc sie z tym zyc - ale jak? najgorsze sa dusznosci. Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolencja41
Boze jak mi ciezko o tym pisac.Juz 2 dzien siedze na zwolnieniu i nie wiem czego chce ja chyba sie boje ale nie wiem czego.Te ataki mnie wykanczaja boje sie nastepnego chociaz staram sie o tym nie myslec, ale tak sie nie da.Woalabym miec np reke zlamana widzialabym gips i ludzie by widzieli co mi dolega a tak jestem sama w tym. Idac ktoregos dnia do pracy majac lekki napad leku spotykam ciocie ona pyta co ci jest ja jej mowie ona mowi czy ty glupia przestan bo zwarjujesz. Ona tego nie doznala i nie wie jak sie czlowiek meczy bo to nie jest mile uczucie. Spotkalam sie i z tym ze lekarz na pogotowiu wzial mnie za warjatke. Boze dlaczego sa takie dziwne choroby mysle sobie czy nie moge chorowac np na grype a nie slysze nie wyglupiaj sie nic ci nie jest. Bardzo to boli tym bardziej ze musze sie z tym kryc pracuje w bibliotece w ktorej jest pelno kobiet i lubia sobie plotkowac musza miec co pewien czas nowy temat.Moze gdyby zyli moi rodzice byloby inaczej??????????. POZDRAWIAM WSZYSTKICH SERDECZNIE ZYCZAC SPOKOJNEJ NOCY PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dr.Clon
Witam! Miałem w dzieciństwie uzasadnione już lęki. Bałem się ojca że mi wleje za byle co! Gorszy był jednak ten terror psychiczny! Pomimo że nie dostałem w dzieciństwie jakiegoś poważnego lania to jednak prawie regularne dostawałem lanie psychiczne. Dało negatywne rezultaty w przyszłości. Rozumiem Cię Jolencja jak ciężko się żyje z takimi napadami. To niestety skutki ciężkich przeżyć oraz urazów najczęściej chyba psychicznych..Chociaż zadane fizyczne rodzą te drugie. Najgorszą gehennę miałem w pracy. Skrywałem te lęki przed innymi, ale na dłuższą metę nie szło i szydło wyszło z worka. Nieprzychylni mi znajomi z pracy i nie tylko, wykorzystywali moje cierpienie wewnętrzne dodając mi go jeszcze poprzez tak zwane pod....dolki przy innych. Albo coś w tym rodzaju. Zobaczcie co z kolegą się dzieje. Jest jakby jakiś wystraszony,itd....Szybko miałem uczucie że stałem się kozłem ofiarnym. Zmieniłem pracę i tam dostałem pierwszego napadu paniki. Doznałem takiego lęku że rzuciłem narzędzia i pobiegłem prosto przed siebie. Ukryłem się w sklepie. Zjadłem bułkę z kefirem i przeszło. Przeszło bo wziołem tabl.na uspokojenie. Byłem już wcześniej u psychiatry bo bym oszalał chyba. Młodość przeminęła a lęki skryły się pod zasłoną tablet i alkoholu. Zamiast nich pojawia się za to agresja z którą walczę. Minie jak przyjdzie czas i pogodzę się z losem. Też często mówię lepiej mogłem mieć krótszą nogę, utykać ale być normalny na umyśle. Bo te napady lękowe nie są na pewno normalne i paraliżują życie. Człowiek zamiast korzystać z wolnej woli, staje się niewolnikiem własnych urojonych lęków. Wolę niszczyć się tabletami i od czasu alkoholem,niż żyć w bezustannym poczuciu zagrożenia. Pozdrawiam Wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dr.Clon
Dobrze że tu na ziemi, życie nie trwa wiecznie!!! Nie wyobrażam sobie tego piekła! Prędzej czy później dopadły by nas i męczyły w nieskończoność, te złe przeciwności losu, rodem z najgorszych horrorów! Tak naprawdę wiemy tylko że żyjemy i mieszkamy na Ziemi. Resztę zakrywa tajemnica nieskończoności wszechświata. Cierpimy bo żyjemy? Wtedy zadaję sobie następne pytanie? Czemu jedni cierpią bardziej, a drudzy mniej? Jeszcze inni, prawie wcale? Pomimo że zbliżają się ku schyłkowi życia. Może rodząc się, zmieniamy tylko ciała jak płaszcze? A nasze cierpienia są uwarunkowane stylem życia z poprzednich wcieleń, żyć? Może się reinkarnujemy dopóki nie uzyskamy w pełni czystości ducha ze złych skłonności? A dopiero wtedy będziemy gotowi wejść na wyższy pułap duchowości w innej rzeczywistości? Wydaje mi się że dostajemy wciąż drugą szansę od Stwórcy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala lena
pomozcie mi!!!!!!!!!!!!!!!mam manie sprzatania.ciagle bym sprzatala.szkoda mi czasu na inne rzeczy!denerwuje mnie nawet jesli cos jest nie na swoim miejscu>nie moge wytrzymac sama ze soba!!pomozcie prosze bo oszaleje!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipochondria
Witajcie!!!! Od niecałego roku męczę się z natręctwem typu: jestem ciężko chora. Wmawiam sobie , ze mam coś w głowie. Niestety mimo wielkiego pragnienia nie dostałam skierowania na rezonans głowy, bo jak twierdz neurolog nie widzi ku temu podstaw. Przez pół roku brałam effectin. Teraz odstawiłam i co????????? Zaczynam powoli się znowu nakręcać.......... Moje "zainteresowanie" głową wzięło się z pewnej stytuacji kiedy to w zeszłym roku zakciło mi się w głowie ( jednorazowo i bezpowrotnie). Od tamtej pory ( z przerwą kiedy brałam effectin) mam napady lęku, wtedy tobi mi się w jednej chwili gorąco w klatce piersiowej i wydaje mi się że zaraz zemdleje..... straszne uczucie. To mija po paru sekundach. Powtarza się to czasami 2 x dziennie , czasami 1x. Nie wiem co ma na to wpływ. Badania krwi, moczu ECHO serca, USG jamy brzusznej już miałam i ciągle mi mało. Szkoda , że rezonans głowy jest taki drogi, bo zrobiłabym sobie prywatnie!!!!! Prosze poradźcie mi coś!!! Nie chcę wracać do leków bo wiem, ze to żadne wyjście.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiolinka19
Ja też mam lęki.. Mam 19 lat i życie przewróciło mi sie do góry nogami:( Jestem alkoholiczką, aktualnie w abstynencji..pisze to bo to ponoć wazne. Wyszłam ostatnio ze szpitala psych. po próbie samob. i jakieś lęki mi sie wkręciły..Najchętniej to bym nie wychodziła z łóżka..Boję sie wychodzić z domu... tłum ludzi-masakra.Nawet rozmowa przez telefon.. To juz nawet nie jest zabawne.. nie mam siły pozałatwiać najprostrzych spraw.Najchętniej bym sie gdzies zaszyła.. w srode ide do psychiatry.,.Boże-gdzie tu do środy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti81
19 lat to bardzo trudny wiek, wszystko wydaje się takie strasznie poważne i niemożliwe do przeskoczenia. Ale głowa do góry, ludzie wychodzą z gorszych opresji, a Ty jesteś jeszcze taka młodziutka. Na lęki najlepsza jest odwaga, choć psychiatra to doskonały pomysł. Z lękami jest jak z raną - goi się:)) Będzie dobrze, pamiętaj tylko, żeby mówić o tym, co w nas siedzi. Trzymam kciuki i pozdrawiam! Mnie też się kiedyś wydawało, że świat się kończy, a ja razem z nim. Wszystko jednak wróciło do normy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika 55
Wiolinko nie martw sie to wszystko minie Wiem to z wlasnego doswiadczenia ..... Będzie dobrze.Uwierz mi i nie poddawaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Wasze wypowiedzi i widzę, że jest tu kopalnia wiedzy o tym, jak radzić sobie z nerwicami i lękami. Przyznaję, że nie przeczytałam jeszcze wszystkich postów, ale czasami zamiast psychoterapety (ktoś pisał o zbyt młodej pani psycholog, przed którą trudno się otworzyć) wystarczy szczera rozmowa z samym sobą - najprostsza forma to pamiętnik _ taki najprostszy+kartka + pióro (nie blogi i obnażanie swoich myśli światu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialny
Hej Wpadłem tu przypadkiem i widzę dużo problemów z jakimi ja również się borykam. Nie wiem jak w sobie to opanować. Polega to na tym, że jak tylko robi się ciepło i trzeba zdjać z siebie kurtkę, szalik czapkę i jestem gdzieś na ulicy, a zwłaszcza w miejscu gdzie jest dużo ludzi, odczuwam ścisk w gardle, nie wiem gdzie mam oczy wlepić, mam wrażenie, że wszyscy mnie obserwują i mnie krytykujuą, śmieją się ze mnie. Najchętniej założyłbym na siebvie wielkie kartonowe pudło... Dzieje się też tak wtedy kiedy w jakimś większym sklepie stoje w kolejce i wiem, że za mną stoi kilka osób, to jest dla mnie masakra. Nie jeden raz zrezygnowałem, miałem na tyle szczęście, że byłem z kimś i po prostu powiedziałem, że poczekam przed sklepem. Nie potrafię iść swobodnie przez ulicę, jechać tramwajem czy autobusem, dlatego zawsze siadam na rower, wtedy czuje jakąś wolność, wiem, że moge jechać tak jak ja chcę, a jak jest dużo ludzi to mogę szybko się oddalić. Zimą zawsze naciągam golf aż po sam nos, mam czapkę i jest super, wiem, że jestem zamaskowany i mogę chodzić wszędzie, a latem najchętniej chodzilbym po mieście w komiarce. Na razie biore leki na uspokojenie, ale czas chyba już iść do specjalisty, To naprawdę uciążliwe, kiedy tylko wsiadam do autobusu czy tramwaju to zawsze idę na koniec żeby moja widoczność była minimalna. Ponadto mam paniczny strach przed zatruciem, przed takimi chorobami jak grypa żołądkowa, przed takimi, obsesyjnie sprawdzam daty ważności na każdym produkcie, kupuje tylko w tych sklepach, w których kupuje od lat, nie jem tego, czego wcześniej nie próbowałem, nie jem czegoś co mi wygląda podejrzanie, a dla każdego innego wygląda to normalnie i jest zjadane, nie wiem jak mam odmawiać posiłków jak u kogoś jestem gościnnie, ktoś chce mnie poczęstować objadem, a ja juz myśle czy na pewno to mięso, czy co kolwiek innego w potrawie jest świeże, kiedy to było robione, jaka jest data, a przecież nie będe o to pytać, zazwyczaj więc coś wymyślam, a jak juz zjem, to potem dlugo myśle czy po tym co już zjadłem nic mi nie będzie. Ponadto jestem strasznie wybuchowy, wystarczy jedna rzecz, a wybucham wielkim nerwem. Czasem krzyknę, czasem czymś rzucę, czasem walnę pięscią w ścianę, ciężko jest zapanować nad tym, czuję, że musze rozładować tą złość, widze auto zaparkowane na pasach i przeszkadza mi to auto w normalnym przejśćiu to już czuje, że zaraz jak tylko zobaczę kierowcę to bardzo krytycznie i dobitnie zwrócę mu uwagę. Na pewno nigdy nikogo nie dotknąłem nawet, chodzi tylko o rzucenie czymś w ścianę, krzyczenie, czy właśnie zwracanie uwagi np na temat parkowania. Mam narzeczoną i ona o wszystkim wie, nie mogłem tego ukrywać przed nią, bo to zaczeło być za bardzo widoczne, ona doskonale mnie rozumie i stara się robić tak, żebym czuł się dobrze, ale chcę dla niej też robić wiele dlatego chcę jakiejś pomocy i wizyta u lekarza musi być. Czy ktoś z was ma podobne objawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti81
Witaj! Śmiało idź do lekarza, na pewno będzie w stanie Ci pomóc. Oczywiśi pamiętaj, że lekarz musi Ci odpowiadać i musisz czuć się przy nim swobodnie. Nie każdy psycholog pojmuje istotę lęków i dlatego staraj się sam pracować. Ja też wiele połaziłam po psychologach i żaden tak do końca nie rozumiał co to znaczy cierpieć na lęki, ale z drugiej strony - od każdego wyniosłam coś dla siebie. Ja osobiście bałąm się swojego czasu jeżdzić autobusem, źle się czułam, jak w kościele stałam przy ołtarzu i czułam na sobie wzrok wszystkich:))) Ale teraz już nawet na to nie zwracam uwagi:) I powtarzam do znudzenia na tym forum - głowa do góry :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialny
No z tym kościołem to trafiłaś... To chyba mi sie najbardziej wtedy objawia, wiem, że nie moge tak sobie wyjść i to jeszcze bardziej we mnie potęgowało, ta presja i ta świadomość, że za mną jest tak dużo ludzi. Od tamtej pory bardzo żadko chodze do kościoła, a jak już to zawsze na możliwie ostatnim miejscu, gdzieś w samym rogu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti81
Teraz w ogole nie rozumiem takiego myślenia, czemu niby nie można wyjść z kościoła? To najgłupsze co można sobie zafundować! Czujesz się źle, to wychodzisz, jest wszystko ok, to zostajesz. A czemu wychodzisz? Bo masz kurcze chore nerki i musisz iść do ubikacji. Zmień myślenie, bo powiesisz się sam na stryczku. Nie straszę Cię, ale rozważ to sobie w wolnej chwili :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialny
Z tym wychodzeniem to dlatego, że byłem zawsze z kimś i ten ktoś nie rozumiał tego... Poza tym ja jak chciałbym wyjść już wyobrażałem sobie te spojrzenia ludzi, że wychodze bo jakiś dziwny jestem. I czułem każde zpojrzenie, jak już wyszedłem z koscioła wszystko minęło... To samo jest w dużych sklepach, a jak miałbym kaptur, który by mnie zakrył i ztyłu i po bokach, wiem, że byłoby dużo lepiej, wiem, bo tak już próbowałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti81
Ale ja rozumiem, co czujesz i na co zwracasz uwagę, ale zastanów się, jaki to ma sens? Właśnie takie podejście doprowadziło Cię do takiego stanu. Poza tym jedna ważna rzecz - jeśli sam nie zaczniesz wlaczyć o swoje dobre samopoczucie, to NIKT TEGO NIE ZROBI ZA CIEBIE. Jeśli ktoś z Twoich bliskich nie rozumie, że masz potrzebę wyjścia z kościoła, to jest ich problem, a nie Twój. Jeśli martwią się o Ciebie, to powiedz, jaki masz problem, albo spróbuj wytłumaczyć się jakoś na okrętkę, jeśli nie chcesz mówić wszystkiego. Ale jeżeli DOPASOWUJESZ się do ich wyobrażenia, to z całym szacunkiem - nie narzekaj. Poza tym jak już idziesz do kościoła, to czy Wszechmogący chce, żebyś czuł się tak, jak się czujesz? A może wołałby kogoś, kto potrafi się skupić na tym, co tam się dzieje? Trzymam kciuki :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewidzialny
Dzięki :) A jeśli chodzi o dopasowanie sie do kogoś to nie ma o tym mowy w moim przypadkiu. Tą osobą z kościoła była moja była dziewczyna. Nie rozumiała tego, może próbowała ale nie okazywała tego. Byłem z nią ponad 3 lata, potem był jej wyjazd do holandii no i skończyło się, jak wróciła do polski... Wtedy nastąpił we mnie jakiś przełom, chciałem jej udowodnić wiele rzeczy i sam siebie nie poznawałem, nic mi nie przeszkadzało, byłem jak każdy, zapisałem się na prawo jazdy, bylo super no z wyjątkiem doła, jaki miałem po tym jak mnie zostawiła, ale pobolało i przestało, teraz jestem z moją cudowną niunią, ona wszystko doskonale rozumie, stara się mi pomóc i fajnie mnie zajmuje w takich miejscach publicznych, wtedy nie myśle o tym :) Zareczyny już były, teraz czas na ślub za jakiś czas :) Paza tym pracuje i staram się żeby mi to nie komplikowało moich planów na przyszłość, bo mamy ich sporo, cholernie lubie gdzieś wyjeżzdać, niestety teraz jest z tym trochę problem, a wiem, że gdybym miał swoje autko byłoby idealnie, to te podróże pociagami i autobusami, to uczucie zależności od czegoś, ten przymus jakiś taki jazdy tym a nie innym i tyle czasu bez postoju ile to jest konieczne... Ale tak jak pisałem mamy plany i mam nadzieje, że wszystko się według tych planów ułoży :) Dzięki za dobre słowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smack
Cześć. Tak czytałam wasze historie i w pewnym momencie ciesze się, że nie jestem sama. Dostałam pierwszego mocnego ataku kilka dni temu. Mam dopiero 16 lat. Drętwienie rąk, zawroty głowy, krwotok z nosa, wysokie ciśnienie, drżenie całego ciała. To tylko kilka objawów. Mam także te wyobrażenia nocne. Nie wiedziałam o co z nimi chodzi. A teraz już wiem. Takie sny mam już kilka lat. :( Nie mam pojęcia co sie dzieje i jak z tym walczyć. Najgorsze jest to, ze w tych wyobrażeniach umieram... Prosze o jakaś pomoc. Chociaż radę. Wiem, że przegrałam swoje życie bardzo wcześnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti81
Witaj, nie możesz pisać, że przegrałaś swoje życie - jesteś naprawdę bardzo mlodziutka i możesz radzić sobie z problemem juz w zarodku - nie zamykaj się, mów o swoich kłopotach, idź do psychologa szkolnego lub do pedagoga, oni zazwyczaj są bardzo przychylnie nastawieni. Jeśli możesz - poproś o pomoc rodziców lub kogoś zaufanego. Zobaczysz, że jak poznasz mechanizmy lęków i nerwicy, to problem wyda się mniejszy. Tutaj na forum można się przerazić czasem, bo opisy są dość szczegółowe i sama przyznam, że mnie też czasem przygnębiają, ale w rzeczywistości to nie jest takie straszne i radzenie sobie przebiega całkiem pomyslnie. Jeśli będziesz mieć pytania lub chęć pogadać, to pisz! Pozdrawiam ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eti81
Witaj, nie możesz pisać, że przegrałaś swoje życie - jesteś naprawdę bardzo mlodziutka i możesz radzić sobie z problemem juz w zarodku - nie zamykaj się, mów o swoich kłopotach, idź do psychologa szkolnego lub do pedagoga, oni zazwyczaj są bardzo przychylnie nastawieni. Jeśli możesz - poproś o pomoc rodziców lub kogoś zaufanego. Zobaczysz, że jak poznasz mechanizmy lęków i nerwicy, to problem wyda się mniejszy. Tutaj na forum można się przerazić czasem, bo opisy są dość szczegółowe i sama przyznam, że mnie też czasem przygnębiają, ale w rzeczywistości to nie jest takie straszne i radzenie sobie przebiega całkiem pomyslnie. Jeśli będziesz mieć pytania lub chęć pogadać, to pisz! Pozdrawiam ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smack
Hej. Dzięki bardzo. Chciałam powiedzieć, że jadę jutro z samego rana na badania EEG. Szczerze to trochę się boję. :( Jak miałam 5 latek miałam b. poważny wstrząs mózgu. W ogóle cała czaszka była połamana, nawet twarde podniebienie. I odkąd pamiętam mam straszne bóle głowy i zagrożenie migreny. Jest mi bardzo ciężko. Jeszcze do tego doszły ataki... :( Czy ktoś może mi jakoś objaśnić delikatnie na czym to wszystko polega? Bo nasza "kochana" służba zdrowia nie jest w stanie nic powiedzieć. Mam tylko nadzieję, że jutro pójdzie dobrze. Zacznę wszystko od nowa, na razie sama ale wsparcie mam nadzieje niedługo nadejdzie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×