Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość również
mam pewne stany lekowe... i nerwica czasem potrafi mnie mocno zdenerwować kasjerka w sklepie... denerwuję sie kiedy nieraz oglądam seriale a tam ciągłe napiecie i zaczynam przezywaćto co bohaterowie... ostatnio stałam sie tez bardzo zazdrosna i ciagle wypominam zdrade męzowi choc nie dał mi zadnego powodu do niepokoju:-( raz jestem wesoła a po chwili bez przyczyny staje sie smutna i praca która sprawia przyjemnosc staje sie nie do zniesienia...chodze do psychologa raz w miesiacu i powoli widzę poprawe a jak czesto wy chodzicie do psychoterapeuty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raz w tygodniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bochenka
Witajcie kochani. jestem nowa. mam to samo co wy. napady lękowe. Jak narazie leczę się u homeopaty i muszę powiedzieć, że czuję się super. Mam pytanie czy znacie kogos, kto sie z tego cholerstwa wyleczył? Niby jestem już zdrowa, ale ciągle gdzieś to w mojej głowie siedzi. Staram się o tym nie mysleć, ale jak sobie pomyśle: ale fajnie, już tak długo nie miałam napadu lękowego to na 100 % mam go w nocy. Czy będziemy jeszcze kiedyś żyć bez tego lęku i cieszyć się życiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pit_28
Witam! Będąc na studiach miałem stany lękowe, brałem Xanax 0,25mg i Afobam też w jakiejś niedużej dawce, leki te brałem doraźnie przez około rok, na szczęście lęki i ogólnie złe samopoczucie ustąpiło, leki przepisywał mi internista więc nie chodziłem do psychiatry ani do psychologa. Skończyłem studia, poszedłem do pracy, minęły ok 3 lata i ostatnio, tzn. od listopada czuje że problem, wraca, miałem już kilka nieprzespanych nocy, ostatnią własnie wczoraj, męczyły mnie lęki i ogólne zdenerwowanie, złe scenariusze, dziś nie byłem w pracy, poszedłem do neurologa, bo już nie wiem kto może mi pomóc, dostałem Alprox 0,5 mg, jak działa ten lek, czy można po nim jeździć samochodem i czy otempia? Dostałem też Betaserc bo czuję duże ciśnienie w głowie, nie boli mnie, ale tak jakby ją rozsadzało od środka, a oprócz tego szumienie w uszach. (Ciśnienie krwi mam 120/80, więc książkowe, krew też, TSH w dolnej granicy - 0,7) Mieszkam pod Warszawą i do pracy dojeżdżam samochodem, bo w pociągu albo autobusie nie jestem w stanie wytrzymac nerwowo, boje się ze zemdeje, że będe musiał isć do toalety itp, to leki jeszcze ze studiów , w ogóle unikam sytuacji w których jest dużo ludzi. W korkach też ledwo wytrzymuje. Boję się spotykać z ludźmi, jak wychodzę gdzieś ze znajomymi to dopiero po 2 piwach, ale na dłuższą metę tak nie da rady. Cały czas jestem sam, co potęguje jeszcze moje lęki, nie mam z kim o tym pogadać, starzy mnie nie słuchaja, mówią że będzie ok i tyle. Czy możecie polecić mi kogoś w Warszawie lub okolicach (Mińsk Mazowiecki), kto wam pomógł, bo strasznie mnie to męczy i nie wiem do kogo sie udać, psycholog , psychiatra czy moze inny lekarz? Mam jeszcze pytanie do Bochenka, co to za homeopata, który Ci pomaga, czy jest w okolicach Warszawy? Mam jeszcze prośbę do Gabi-005 żeby opowiedziała o swoich sposobach radzenia sobie z lękiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pit-> Alprox to polski odpowiednik xanaxu- nic sie nie boj, dziala tak samo. Skoro brales xanax to juz wiesz czego sie spodziewac. Pomoc Ci moze psycholog i psychoatra. Generalnie psychoterapia jest zawsze dobrym rozwiazaniem. A mi osobiscie sie wydaje, ze Ty masz po prostu (albo \"az\") fobie spoleczna. Niestety nie moge Ci nikogo z Twoich okolic polecic, bo jestem z Dolnego Śląska, ale jestem pewna, ze kogos znajdziesz- popytaj, porozgladaj sie. Pozdrowienia dla Wszystkich 🌻 Laxi, Czesia, Nerwi, Zielone Oczka - zagladacie tu jeszcze? Buziaki 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bochenka
Niestety ten homeopata u ktorego byłam przyjmuje z tego co wiem w Opolu i Wrocławiu. Ja byłam u niego w Opolu. Rękami i nogami broniłam się przed tabletkami. U psychiatry byłam przepisał mi tabletki a pani psycholog zrobiła mi test, powiedziała, że mam depresję i przepisała mi psychotropy. Kto by nie był w dołku, jakby nie wiedział co mu jest? Dobrze ze ich nie wzięłam. Od tego dnia w ogole odpadają u mnie ci "lekarze".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krzak
Czesc, wlasnie znalazlam te strone i ciesze sie ze piszecie o tym wszystkim otwarcie. Ja przez wieksza czesc studiow mialam lek przed ludzmi. Balam sie wyjsc gzie kolwiek. Kazde wyjscie na uczelnie bylo katorga a powrot z niej kolejnym wielkim osiagnieciem w moim zyciu. Gdy juz znajdowalam sie poza swoim pokojem akademickim, zamiast isc bieglam byle szybko "zalatwic" to co bylo do zrobienia "na zewnatrz". Wydawalo mi sie ze jestem obserwowana, ze jestem jakims monstrum, wyzutkiem spoleczenstwa... Bedac sama w pokoju tez niestety nie czulam sie bezpiecznie. Kazdy cien-czy to kwiatka na scianie, czy przekrzywionej ksiazki na polce, czy tez niedomknietych drzwi od szafy, wydawal mi sie strasznym potworem. Mowie to wszystko w czasie przeszlym gdyz odkad "pozwolilam sobie" na ten luksus by zaczac spotykac sie z kolega z akademika czuje sie o wiele lepiej. Okazalo sie, ze ja potrzebowalam "kogos" kto by trzymal mnie za reke gdy trzeba isc do banku, po zakupy, na uczelnie. Kto by mnie "oswoil" z otoczeniem. Teraz jestesmy juz malzenstwem. Oczywiscie to nie jest moj lek na stany lekowe gdyz moje obawy i wyobrazenia istnieja nadal i pojawiaja sie z nienacka w mojej sypialni. Najgorsze sa dni gdy moj maz musi wyjechac, wtedy wieczor staram sie wypelnic roznymi pracami domowymi i chodzic jak najwczesniej spac. Staram sie rowniez nie ogladac filmow w ktorych wystepuja drastyczne sceny gdyz po przez samo obserwacje zauwazylam ze po krwawych seansach filmowych czesciej pojawialy sie w mojej wyobrazni STRACHY. Staram sie tez nie ogladac "negatywnych" telewizyjnych informacji w wiadomosciach, szczegolnie tych o gwaltach, problemach dotyczacych dzieci, morderstwach i wypadkach (Info. telewizyjne jest naszprycowane negatywnymi informacjami). Staram sie rowniez czesto myslec o milych rzeczach, delektowac sie jedzeniem lub dostrzegac jak najwiecej przyjemnych kolorow za oknem, otaczac sie zielonym -uspokajajacym mnie kolorem. Pewnie nigdy nie pojde sama na plaze pelna ludzi czy na dyskoteke gdzie sa "obcy", ale nauczylam sie jakos zyc mimo mysli ze tam miedzy szafa a sciana jest jeszcze duzo miejsca aby "cos" sie zmiescilo. Przeczytalam pare pierwszych wypowiedzi ale dalszych raczej nie bede czytac gdyz one rowniez mnie przerazaja i powoduja ze moja wyobraznia dostaje kolejne obrazy i powody do lekow. Mysle tez ze fakt, ze jestem z wyksztalcenia matematykiem i mam fotograficzna pamiec, wplywa na to, ze na zawsze zapamietuje sytuacje zyciowe, ktore potem powracaja jak sceny z jakiegos filmu. W kazdym razie przesladuje mnie wiele scen o ktorych chcialabym zapomniec. I nie sa to sceny tylko z mojego zycia. Dziwie sie jednak ze wiem ze mam problem bo podobno jesli ktos jest chory w ten "sposob" to nie powinien zdawac sobie z tego sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krzak - > a ja się dziwię, że nie pomyślałaś o jakiejś profesjonalnej pomocy... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marko_wawa
Witam, nie zdawałem sobie sprawy ile ludzi cierpi na różnego rodzaju lęki i zaburzenia emocjonalne...ja za czasów liceum i w podstawówce bylem pewnym siebie, pyskatym mlodzieńcem, zawsze liderem i w lubiłem byc w centrum zainetresowania. Na 2 roku studiow wszystko runeło, zaczałem miewac napady nieuzasadnionego lęku przed ludzmi, robilem sie czerwony gdy skupiala sie na mnie uwaga przy stole podczas obiadu, na zajeciach itp. W pewnym momencie nie mogłem utzrymac na moment kontaktu wzrokowego np. w metrze...potrafilem wyjsc z pokoju jak czulem ze ludzie skupiaja sie na mnie... moja samoocena legla w guzach. W koncu oszedlem do psychiatry, biole leki, pomogło, znów jesetm wesoły, na luzie, zartuje z ludzmi, objawy minely, przynajmniej na razie. Zycze wszystkim wytrwalosci i powodzenia, nie dajcie sie chorobom, zycie jest warte walki. Poza tym kazdy musi sobie uswaidomic ze jest pomoc, sa lekarze. POWODZENIA!!! Marko_wawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maskara29
Pit --> Też tak mam. Jak widze np zanojomych z lat szkolnych to się chowam, udaję że ich nie widzę, bo się boję - nie wiem czemu - pogadać, przywitać. Poza tym nie mam o czym z nimi gadac, mój lęk sprwił że nie mam pracy, jestem nikim, tylko czlowiekiem z lękami. Ogólnie jak czytalam Twoj opis, to stwierdzilam, że cierpisz byc moze na to samo. Tylko że ja nie jestem już w stanie chyba iść na rozmowę kwalifikacyjną :( matko boję się że skończę na Centralnym jako bezdomna... Ciesz sie że masz siłe jeździć autem, że masz prace. Ja sobie takich rzeczy nie mogę nawet wyobrazić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marko_wawa
Do maskara_29: Wg mnie powinnas sie udac do lekarza, ja mialem tak samo, jak jechalem metrem to modlilem sie zebym nie spotkal nikogo znajomego, jak spotykalem to robiulem sie caly czerwony i zachowywalem sie dziwnie...czasem nie moglem wytrzymac ze ktos na mnie patrzy. Lekarz ci pomoze, na prawdę. Trzymaj sie! marko_wawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pit_28
do maskara29 Najważniejsze to nie jesteś nikim, jesteś kimś i musisz zdać sobię z tego sprawę, ze są ludzie którym zależy na Tobie. Idź do lekarza, da Ci leki (np Alprox 0,5 mg za 13zł za 30 tabletek)i na prawdę od razu będzie lepiej, ja biorę minimalne dawki i na prawdę jest spoko. Nie musi to byc psychiatra czy psycholog, wystarczy że pójdziesz do zwykłego internisty, ja przynajmniej kiedyś tak zrobiłem i bez problemu uzyskałem pomoc. Ostatnio poszedłem do neurologa i też było ok )prywatnie niestety za 50zł). Nie bój sie że leki Cię otępią itp, nie gadam od rzeczy, w pracy jakoś sobie radzę, nie jestem psycholem, a może tylko tak mi się wydaję. :-) Jeżeli boisz się w ogóle wyjść z domu to poproś kogoś żeby z Toba poszedł, pojechał. Ewentualnie sprawdź sobie tarczycę TSH i hormony tarczycy FT3, FT4, moja siostra przy drobnej niedoczynności miała takie objawy jak my. Ma chorobę Hashimoto Ja jednak wiem że muszę iść do psychologa, bo moje dolegliwości muszą mieć jakieś podłoże, w końcu z niczego się tego nie łapie tego gówna. A moje życie jest nudne i samotne. Ostatnio się zakredytowałem na 30 lat, może dlatego mnie to znowu dopadło? A co do pracy to nie przejmuj się, mam kilkoro znajomych w moim wieku, tzn. 28, 29 lat, którzy też mają podobne problemy i jeszcze nigdy nie pracowali zawodowo. Do pracy zdążysz, lepsza gorsza, najważniejsze to zacząć. No i mi pomaga postawa że mam niektóry rzeczy głeboko gdzieś, po prostu wali mnie to, choć tez trzeba się tego nauczyć. Najwyżej się zesram, zemdleje, zrzygam czy co tam mnie jeszcze dopada i nic się nikomu nie stanie. A muszę Ci powiedzieć że rozmowy kwalifikacyjne bardzo podbudowują, ja idę na nie pogadać, a nie dostac pracę. Ciesze się że w ogóle ktoś chce ze mną gadać i chce żebym coś dla niego robił. Praca też jest dobra, bo nie myśli się w niej o sobie tylko o tym co masz do zrobienia, więc polecałbym Ci znalezienie czegos blisko domu, jakiejś pracy mało dopowiedzialnej, z której zawsze mozna sie zwolnić do domu w przypadku złego samopoczucia. Taka była moja pierwsza. Pozdrawiam!! Juto będzie lepiej!!!! W razie czego pisz: piotr19783@gazeta.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NA MAXA
Gabi możemy sobie podac ręce, piekna hipochondria, wynikająca z wczesniejszych zaburzeń nerwicowo-lękowych, jestem chętna do rozmowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich!!! Niedawno całkiem przez przypadek znalazłam tę stronę. Chciałabym przedstawić wam moją historię i zapytać o zdanie, wogóle zapytać o wiele rzeczy. U mnie LĘKI zaczęły się \"chyba\" po liceum. Chyba bo zdałam sobie z nich sprawę właściwie dopiero niedawno. Zaczęło się od choroby lokomocyjnej (której nigdy wcześniej nie miałam) na samę myśl o podróży autem czy autobusem było mi niedobrze. Ale nie do tego stopnia żeby z podróży rezygnować. Zaopatrzałam się w walkmana i coś do picie i jakoś tą drogę przebywałam. Jedynym środkiem transportu, moim ulubionym, był pociąg, mogłam nim jechać wszędzie. Prawdziwy problem pojawił się właśnie wtedy gdy również i w pociągu zaczęło mi się robić niedobrze, denerwowałam się, pociłam, było mi słabo itd. I wtedy się porobiło nie miałam nawet jak dojechać do pracy a jest ona odległa zaledwie o 6km. Często decydowałam się iść pieszo. Uwierzcie chwilami byłam naprawdę załamana i nie wiedziałam co robić. Chciałam się wybrać do psychologa ale nie miałam jak do niego \"jeździć\". Przy pomocy książek i wielkiemu wysiłkowi mojej rodziny i moim samym zdołałam przekonać się do pociągów. Ale cały problem polega na tym że ja muszę czuć się bezpiecznie tz. muszę mieć świadomość że mogę wysiąść ze środka transportu w każdej chwili lub mogę, tak jak w pociągu, \"schować się\" w ubikacji. Do tego jeśli w pociągu jest bardzo dużo ludzi to również czuję strach i pozostałe objawy. Czyli mogę wnioskować że jest to jakiś lęk przed ludźmi? chyba. Chciałabym podjąć leczenie i najbardziej interesowal by mnie wyjazd do sanatorium takiego gdzie będe mogła oderwać się od wszystkiego i codziennie uczestniczyć w jakiejś sesji. Może znacie jakieś takie miejsce? Ja naszczęście mam pracę i co nabardziej mnie cieszy właśnie w niej czuje się naprawdę dobrze (jedynie dojazd). Mimo że moja praca wiąże się z kontaktami z wieloma osobami ale takimi gdzie zawsze mogę \"wyjść\". Myślę że wiecie o co mi chodzi. Mieszkam w okolicy Krakowa. Może zna ktoś jakiegoś dobrego psychologa gdzieś niedaleko dworca bo tramwaje jeszcze nie wchodzą w gre a autobusy tym bardziej. Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anifka
Ale mnie Pit rozbawiles :):):) nie moge z Ciebie tzn z tego co napisales; mowie o 3 od dolu akapicie. Ja akurat skonczylam swoja terapie tabletami. Bralam betaserc, zomiren i jakies czopy. Juz czuje sie OK. I choc nieraz jest mi ciezko, to chce Wam powiedziec ze mimo iz na poczatku zakldadalam ze pojde do psychologa nie poszlam jednak a problemy probuje rozwiazywac sama ewentualnie mam oparcie w moim ukochanym. Moje stany lekowe tez dotyczyly obaw przed autobusami glownie ale znalazlam sposob na to: po prostu jesli dopada mnie jakis lek powtarzam sobie ze na nastepnym przystanku zawsze moge wysiasc jesli tylko zechce i jeszcze nigdy nie zdazylo mi sie ze wysiadalam a jakos brnelam do celu. Poza tym miewam tez to glupie uczucie ze kazdy sie na mnie lampi. Jednak na to tez jest sposob po prostu powiedziec sobie ze wali mnie i olewam to. To mi tez pomaga. I jeszcze chce Wam napisac pewne ogolne sposoby ale troche ciezkie do wprowadzenia w zycie ale mi pomagaja : 1) wysypiac sie - przynajmniej 8 godz. i nie oszukiwac ze 6 godz. wystarcza 2) znalezc sobie zajecie, hobby- to jest najtrudniejsze zadanie ale mozna zaczac stopniowo; ja zaczelam od wypisania miejsc jakie chcialabym zwiedzic w warszawie (tu niedlugo koncze studia) i zaczelam je zwiedzac albo zapisalam sie na aerobic; 3) jak najwiecej spedzac czasu na powietrzu- przynajmniej 1 godz dziennie- tu u mnie efekt byl murowany 4) poszukac zaufanej osoby z ktora mozna pogadac, pojsc na spacer czy pobiegac a najlepiej takiej ktorej moglibyscie opowiedziec o swoim stanie; Ja walcze z ta dziwna choraoba od ok miesiaca a juz sa ogromne postepy- sama to widze.Tylko trzeba byc silnym i konsekwentnym. Aha jeszcze jedno: mam tez taki swoj maly sposob na radzenie sobie kiedy dopadaja mnie stany lekowe: po prostu smieje sie z tego a nawet te stany probuje skojarzyc ze smieszna sytuacja albo je jakos smiesznie nazywam. W niektorych sytuacjach tez pomoglo!! Mam nadzieje ze pomoc psychologa nie bedzie mi na razie potrzebna. Ale jak trzeba bedzie jak nie bede umiala sobie poradzic z tym i sie jakby poddam to na pewno udam sie po pomoc. Pozdrawiam wszystkich !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość globart
Witam, trafiłem tu dzisiaj wpisując w wyszukiwarkę hasło "stany lękowe". Dwa miesiące temu, po burzliwym związku, rozstałem się z moją kobietą. Rozstawaliśmy się już drugi raz - tym razem na dobre - ona odeszła do kogoś nowego. Coś złego zaczeło się ze mną dziać już mniej więcej od listopada. Myślałem, że to przez ciągłe spięcia i awantury pomiędzy nami. W końcowym etapie naszego bycia ze sobą nie próbowałem już podejmować jakiejkolwiek walki o nią, o to by ją zatrzymać. Zamknąłem się w sobie. Nie potrafiłem wyartykułować tego co czuję, podjąć rozmowy. Problemy psychologiczne dręczyły mnie już kiedyś, przez dobrych kilka lat. Poszedłem do psychologa, nastąpiło kilka zmian w moim życiu i nadeszło kolejnych kilka lat dobrych, spokojnych. Do głowy nie przychodziło mi, że jakiekolwiek lęki czy depresje mogą jeszcze powrócić. A jednak coś zaczęło się dziać i nasilać. Przez ostatnie dwa miesiące była huśtawka nastrojów. Ale z każdym dniem narastała tendencja do wydłużania się tych gorszych stanów. W tej chwili, wydaje mi się, że popadam w coraz silniejszą depresję. Jakie są jej objawy - nie chcę się rozpisywać - myśle, że każdy tutaj zdaje sobie z tego sprawę (pisanie tutaj jest już dużym wysiłkiem, piszę chyba też dlatego żeby sobie jakoś ulżyć). To miesza się w tej chwili z lękami, które utrudniają codzienną, zwykłą egzystencję. Każde, najdrobniejsze nawet niepowodzenie urasta do rangi tragedii, o której myśli się i zadręcza właściwie cały czas. Zaczynam znów uciekać od ludzi, bo boję się, że mogą ujrzeć moje reakcje. Czarę goryczy przelała dziś zwykła rozmowa przez telefon w pracy w obecności trzech osób, które siedziały w pokoju i przysłuchiwały się. Świadomość, że patrzą i słuchają spowodowała potężny lęk, którego nie dało się ukryć, bo reakcja organizmu zrobiła swoje. Czerwona twarz, pot, trzęsące się już nie tylko ręce, ale całe ciało i niemożność składnego wypowiedzenia w całości choćby jednego zdania. Miałem podobne objawy już właśnie kiedyś, ale ich rozmiary były nieporównywalnie mniejsze i potrafiłem je jakoś ukryć. Teraz dzieje się to niezależnie od mojej woli. Jutro wyjeżdżam na konferencję - przerażają mnie takie drobiazgi jak konieczność siedzenia w pociągu przez kilka godzin twarzą w twarz z kolegą z pracy, czy uroczysta kolacja w tłumie ludzi, podczas której nie będę w stanie utrzymać widelca czy szklanki wody, bo drżenie rąk będzie tak silne (a to już się zdarzało). Niedługo mam w perspektywie wystąpienie publiczne wśród ważnych oficjeli i być może w błysku fleszy i kamer. Jeszcze rok temu potraktowałbym coś takiego jako wyzwanie i cieszyłbym się, że dane jest mi uczestniczyć w czymś takim. Teraz przezraża mnie do tego stopnia, że byłbym nawet w stanie po prostu uciec i nie pojawić się już więcej w pracy, zamykając się na dobre w domu. I podejrzewam, że mogę zrobić wszystko żeby tylko uniknąć tego "wyzwania". Chciałbym wybrać się do psychologa, ale w iem z doświadczenia, że bardzo łatwo jest się naciąć na osobę niekompetentną, a psycholog, z którego porad korzystałem 4 lata temu ma terminy pozajmowane na całe najbliższe dwa miesiące. Do tego taka terapia jest długotrwała, kosztowna i nigdy nie ma gwarancji, że przyniesie właściwe efekty. Tymczasem codziennie czekają nowe zadania, nadchodzi nowy dzień, któremu trzeba stawiać czoła i walczyć. Zaczynam mieć już uporczywe, najczarniejsze wizje. Nie mam siły z tym walczyć. Przestaję wierzyć w to, że może być lepiej, że sposoby które kiedyś jakoś tam skutkowały mogą jeszcze zdziałać cuda. Do tego dochodzi fakt, że nie mam w swoim otoczeniu nikogo komu mógłbym opowiedzieć o tym, o czym tu piszę. Z resztą chyba nie potrafiłbym, obawiając się śmieszności i tego, że zawracam komuś głowę swoimi niezrozumiałymi problemami. Pozostaje internet - substytut realnego świata, który wydaje się być "lepszy", bo bezpieczniejszy i nie ciągnący za sobą żadnych przykrych konsekwencji. Mam już tego dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anifa
Globart z wielkim zainteresowaniem przeczytalam Twoja wypowiedz. Wedlug mnie to jest po prostu 'wypalenie zawodowe'; i wlasnie stad moga sie brac Twoje stany lekowe i depresje. Pierwsze co to moim zdaniem powinienes wziac urlop i wypoczac, ale tak na powaznie wypoczac, wyjechac gdzies. Moze tam gdzie codziennie swieci slonce :) A poki co, jesli masz problemy i takie stany lekowe w pracy najlatwiejszym sposobem jest po prostu olanie wszystkiego, wyluzowanie, wkrecenie sobie ze nic sie zlego nie stanie jak ktos np. slucha Twoja rozmowe czy widzi jak Ty jesz. Wiem wiem latwo powiedziec trudniej zrobic ale pisze to bo mi takie myslenie pomaga. Poza tym wszyscy musimy zdac sobie sprawe ze inni nie sa idealni i my nie jestesmy idealni. Skad wiesz ze kolega ktory siedzi naprzeciwko Ciebie w pociagu niby wesoly i usmiechniety nie cierpi na to samo co Ty, moze tez boi sie ze zaraz zemdleje, udusi sie czy zwymiotuje. Zycze powodzenia w walce o siebie!! Wydaje mi sie ze jezeli uda nam sie ta walka bedziemy o wiele silniejsi i mocniejsi psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NA MAXA
GLOBART na pewno podczas terapii z psychologiem rozmawiałeś o tym jakie żródło maja Twoje problemy. Zazwyczaj nasilenie objawów następuje po wydarzeniu, które wcale nie musi mieć bezpośredniego związku z lękiem. Podejrzewam, że przyczyną jest rozstanie, nie praca, ale łańcuszek przyczynowo-skutkowy musisz znaleź sam, bądź z lekarzem. Być może rozstanie zachwiało bardzo mocno poczuciem Twojej wartości, poczułeś sie gorszy, doszukujesz sie w sobie winy, tak sie czują zazwyczaj opuszczeni itd. Nie jesteś sam w swojej chorobie,pamiętaj o tym, jeżeli będziesz chciał pogadać, zaglądam tu codziennie czy coś się dzieje:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natiz
Kiedys w przeszlosci tez mialam stany lekowe głównie w nocy. Ale same przeszly. Jednak dwa tygodnie temu sie czyms zakrztusiłam. Tak ze nie mogłam złapać powietrza i musieli mnie rodzice ratować. Od tamtej pory mam problem z przełykaniem. Cały czas mi sie wydaje że się udusze. Czasem aż serce mi wali. Myślałam ze to głupie i wstyd mi było się przyznać. Ale to staje się poważne bo bardzo mało jem. Jak sobie z tym poradzić??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuuuuu.....a przepraszam za to wyzej... Nerwica postanowila do mnie wrocic.. superswietnie po prostu... Wlasnie teraz kiedy przyszla wiosna, kiedy jestem w szczesliwym zwiazku, w domu nie jest najgorzej a na studiach cakiem ok. I dlaczego mi sie to dzieje???? Dlaczego znowu ni z tego ni z owego dopada mnie jakis totalnie irracjonalny lek przed niewiadomoczym!? Juz myslalam, ze umiem sobie z tym radzic, ale nie.. Mylilam sie, znowu nie daje rady. Mimo najlepszych checi trzese sie, mam dusznosci a w srodku takie dziwne dreszcze.. do tego oczywiscie uczucie slabosci i przyspieszone tetno. Przez 3 ostatnie miesiace nie potrzebowalam nawet polowki alproxu, a teraz biore prawie codziennie.. Dzis tat mi kazal wziac jakies nervendraze.. No nie wiem, nie chce sie truc chemia to wzielam to- zobaczymy. Ale jakos na razie nie czuje, zeby cos odpuszczalo.. Wszyscy mi bliscy martwia sie i probuja pomoc, okazuja milosc i troske a ja co? A ja nadal mam jakies popiepszone leki... Dlaczego?!?!?! Nie zastanawialiscie sie dlaczego to sie nam przytrafia? Dlaczego wlasnie wy macie nerwice? Czesto mimo poukladanego zycia itp itd.. Ja wiem, ze to podswiadomosc ale wczesniej wiedzialam mniej wiecej o co jej chodzi. Teraz nie mam pojecia.. I to mnie martwi.. Tak, to martwi mnie najbardziej. I nie podoba mi sie to i nie lubie siebie takiej. Chce sobie z tym poradzic a to nie odpuszcza.. To nie jest fair!!!!! Czuje sie taka pomieszana gdzies tam w glowie, jezu jak ja tego nie lubie!!!!! Jest we mnie strach i lek i nie wiem co z tym zrobic.. nie chce wpadac w panike a nie umiem jakos nad tym zapanowac... I jak sobie z tym radzic?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AWu
Witam wszystkich! Boshe, jak ja sie ciesze, ze trafilam na takie forum. Nie sadzilam, ze problem lekow dotyka az tylu ludzi...wydawalo mi sie ze jestem jedyna na swiecie i patrzac po ludziach np. w autobusie zazdroscilam im ich "normalnosci". Teraz juz wiem, ze w takim tlumie ludzi znajduja sie tez osoby z podobnymi problememi jak ja :) i to sprawia, ze czuje sie lepiej, pewniej...jednak nie zmienia faktu, ze nadal ma duze klopoty z wychodzeniem z domu. Dom to moj azyl, tu czuje sie bezpiecznie, to jedyne miejsce gdzie nigdy nie zdarzyly mi sie napady paniki. Najgorsza jest komunikacja miejska wrrr...nienawidze z niej korzystac. Mysl o tym, ze bede musiala pojecha gdzies autobusem napawa mnie przerazeniem :( Nawet wyjscie z domu dla przyjemnosci np. zeby kupic sobie jakis ciuszek nie jest dla mnie przyjemnoscia, TO JEST TORTURA! I to wszystko trwa od 3 lat. Trzy pieprzone lata bylam z tym sama, widzac ze przestaje sobie z tym kompletnie radzic, odwazylam sie na rozmowe z moja ukochana Mamusia (buziaczki dla niej:*). Bylo to dla mnie bardzo trudne poniewaz burzylo to moj wizerunek: osoby odwaznej, pewnej siebie, wrecz nieustraszonej, a tu nagle trzeba sie przyznac, ze wyjscie do sklepu po zakupy jest wyzwaniem na miare skoku ze spadochronem:) Za namowa mamy poszlam do lekarza i jemu tez opowiedzialam wszystko. Dzieki Bogu trafilam na prawdziwego lekarza a nie na konowala ktory leczy "no oko". Zalecil mi wizyte u psychiatry i skierowal do gastrologa. Z psychiatra juz sie spotkalam...dostalam zestaw lekow...za tydzien zaczyna psychoterapie...i jestem pelna wiary, ze moje zycie moze sie odmienic, ze bedzie tak jak kiedys czyli cudownie:) Pozdrwienia dla wszystkich! 3majcie sie cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mic12
Witam ja także borykam się z problemem lęku niedawno tzn jakieś 2-3 godz temu znów się zaczeło najpierw oslabienie potem wrażenie ciężkości zawroty i bóle glowy stan wielkiego niepokoju duszności potem już z górki skok ciśnienia wzrost temperatury myśli o niechybnej śmierci to straszne w ciągu jednego tylko ataku przeszedlem w myślach większość znanych mi chorób najczęstsze to sepsa wylew zawał krwiak w mózgu i wszelkie nowotwory potem 2x alprox zanim zaczoł działać przeszedłem jeszcze wiele nieprzyjemnych doznań strach o rodzinę żonę dziecko że i oni umrą na te wszystkie straszne choroby po drodze pomiary temperatury co 10-15 min biegunka nudności natrętne myśli o śmierci drżenie rąk i nóg zmęczenie potem wyjazd na pogotowie na szczęście jakimś cudem udało się go udaremnić mojej żonie po kilku min rozmowy czuję że lek zaczyna działać i słabna wszystkie dolegliwości chwila spokoju kolejna tabletka teraz siedzę i piszę jednak wciąż czuję się nie pewnie znów temperatura tym razem spada ogromna ulga będę tak jeszcze siedział jakiś czas i czuwał nad temperaturą profilaktycznie apap na noc żebym nie obudził się w nocy z gorączką juz myślę jak najszybciej wtedy dotrę do szpitala jeśli to sepsa to liczy się każda minuta!!! tak jest prawie co dziennie z małymi przerwami od kilku lat każdy dzień bez lęku jest błogosławieństwem cała ta choroba psuje moje życie zabija je nie mogę nawet zająć się własnym dzieckiem a co dopiero życie zawodowe praktycznie już nie istnieje jeśli chodzi o oddychanie to niestety mam polipy a nawet gdyby to w stanie takiego napadu nie mogę skupić się na niczym do niedawna brałem SERONIL niestety przez ponad 2 mce nasilałtylko moje lęki teraz biorę PERNAZINUM SULPIRYD i doraznie ALPROX jest trochę lepiej jeśli chodzi o jakieś alternatywne środki niestety niewiele jest takich które mi pomagają pozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia i wieklkiej sily do walki z chorobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamaskowana
hej hej! jestem już po świątecznym jedzonku. pomyślałam sobie że nikt nie pisał od 22 więc niezwłocznie zakleję tą dziurę czasową swoim postem. napad lekowy zdarzył mi się dziś w nocy około 4tej.. nie spałam od 3ciej do 7.. po prostu nie chciało mi się spać. wzięłam jedną książkę - przeczytałam całą... później drugą i w połowie lektury na szczęście zachciało mi się spać. Ostatnio mam wielkie problemy ze spaniem. Opowiem wam jaki sen miałam ostatnio. Jeżeli ktoś oglądał film " Wojna światów" to wie o co chodzi.. Sen wydaje się bardzo realistyczny.. świat opanowują nieznene moce z kosmosu wykorzystujące zwiększone o 1000 razy moce siły ntury ( błyskawice itp). w filmie świat przed zagładą ratuje Tom Criuse... w moim śnie nie ma Toma Cruise i widzę jak kosmici wchodzą do mojego miasta i niszczą wszystko co jest dla mnie ważne.. oczywiście ja wiem co się dzieje ale nic nie moge zrobić gdyż wiem jak kruchy jest człowiek w zetknięciu z grubą tytanową powłoką maszyny. Poza tym przeżywam realny strach, czuję że zaraz zginę i że to samo czeka moich bliskich. Staram się obudzić...wstaję z łożka.. uspakajam się.. przekonuje się sama żeby znów pójść spać i że znów to samo mi się nie przyśni.. zasypiam.. odtwarza mi się dalsza część koszmaru... nie ważne ile razy sie obudzę wiem że będzie mi się to nadal śnić... przestałam lubić spanie... a sen nie przynosi mi już relaksu...chyba musze pójść do lekarza... moja terapeutka jest za słaba na taki przypadek.. nie wiem kogo leczy poza mną ale nie daje rady sobie ze mną.. mówi mi to , co ja już dawno wiem.. ale nie mówi co mam z tm zrobić.. mówię jej tylko jak to jest.. ona mówi dlaczego... ale nie umie wyjaśnić mi co mam z tym zrobić... chyba pójdę do psychiatry po prochy bo bardzo mnie to już męczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc! ciesze sie, ze WAS znalazlam! nie wiem co mam ze soba zrobic! nie wiem, czy to co przezywam, to sa jakies ataki, czy nie....juz opisuje: od miesiaca i 9dni jestem na cztreo-miesiecznym stazu! ucze w szkole....jak tylko wyjechalam, to mialam problemy z zasnieciem, balam sie, ze umre!wiec zaczelam sobie popijac, w sumie to bardzo duzo pije ogolnie, mozna powiedziec, ze jestem mloda alkoholiczka!!!wiem, ze to nie tutaj rozwiaze ten problem, alechce byc precyzyjna!jestem daleko od domu i meza, czuje sie niesamowicie samotna!w zeszly weekend sie zaczelo; ten strach, paniczny strach, ze zaraz za piec sekund cos sie stanie, np.cos wybichnie i umre! czuje wielki niepokoj i nie wiem jak to oanowac!!!!serce wali mi jak niepojete przez caly czas i czuje sie baaaardzo zmeczona!!!blagam napiszcie co zrobic?????jak tylko bede mogla to pojde do psychiatry, ale teraz nie moge.......i to nieustajace uczucie niepokoju!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łączenie
czy to NERWICA??????? 20:27 durcet (danielcybu@interia.pl) Witam Was bardzo serdecznie! chcialbym abyscie poradzili mi w pewnej kwestii, ktora meczy mnie od sierpnia zeszlego roku, kiedy wszystko sie zaczelo! zucilem wtedy palenie, i jakby zaczela sie wszystko zmieniac z moim zdrowiem! zawroty glowy!!!! meczyly mnie przez doslownie kilka miesiecy, same jakos przeszly, ale zaczelo sie sciskanie w okolicach uszu! z jednej strony, choc nie zawsze!!! powiem szczerze, ze strasznie sie martwie tym moim stanem zdrowia!!! od sierpnia bylem kilka razy u lekarza, o roznych specjalnosciach, w tym u neurologa- ktory choc nie robiac tomografu, zrobil inne szczegolowe badania neurologiczne i powiedzial ze jestem zdrowy,!!! i popmoglo mi to przez jakis czas! dodam ze jestem poza domem i moja najukochansza rodzina_ coreczka poltoraroczna i zona!! pracuje za granica!!! mam 27 lat! przeyjezdzam do domu co ok Dwa msc na tydzien, niby jest dobrze ale nie do konca! ostatnim razem bylem u swojego lekarza i juz zastanawial sie czy nie skierowac mnie na tomograf, bo ciagle mam tte sciskanie w glowie, najbardziej w okolicach skroni! ale najpierw mialem spotkanie z bardzo dobrym psychologiem, ktory stwierdzil ze moge miec nerwice!!! a ja BOJE SIE ZE TO JAKIS GOZ!!!! i plakac mi sie chce poprostu z tego powodu!!! boje sie ze strace to co mi jest najdrozsze!!!! moj lekarz przypisal mi jakies tabletki, psychotropy ale ich nie biore i czasami sie ciesze, bo jak jestem w pracy to przewaznie jest ok! a pop pracy jest roznie; troszke poboli ale jak juz zasne to jest ok!! nic nie boli! no oczywiscie ze snem tez mam problemy!!! boje sie duzych sklepow,ale to zalezy kiedy!!czasami przechodza mi przez glawe ciarki, tzn codziennie!!!! ogolnie nie wiem co mam myslec w tej kwestii!! jak uwazacie???co mi jest????? POMOCY!!!! dziekuje za odp! » Odpowiedz na ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamaskowana
Hej wszyscy którzy chcecie dla siebie jak najlepiej. Ważne jest to że tu trafiliście i zastanawiacie się nad sobą. Jednak proszę was o jedno : nie skupiajcie swojej uwagi tylko na sobie. Jesteście ludźmi.. istotami.. myślicie, czujecie, chcecie dobrze przeżyć czas, który został wam dany.. Jeżeli chodzi o nerwicę... ja długo nie mogłam się przekonać że to co dotknęło mnie bezpośrednio jest jakimś zaburzeniem psychicznym... przecież jestem normalną osobą.. jednakże zaakceptowałam to co dzieje się w moim umyśle i doszłam do wniosku że należy coś zrobić z tym narastającym stanem. Narastającym gdyż nie starałam się wcześniej nic z tym zrobić.. a uważałam przez dłuższy czas że coś ze mną jest nie tak.. że nie odczuwam przyjemności ze zwyklych czynności.. zaczynam być podczas nich drażliwa.. baa nerwowa.. szukam dziury w całym albo starałam się wytłumaczyć sobie że po protsu nie wiem co mi jest.. Byłam u psychologów..zostawiłam własne życie w ręce osób które zajmują się tym zawodowo.. myślałam że nie jestem odpowiednio przygotowana czy nastawiona żeby zrozumieć co się ze mną dzieje. Przeczytałam paę wydawnicttw i chciałam się podzielić moją historią z osobami które dotrwały do tego momentu mojego postu :) witam was serdecznie:) polecam wam książkę Philipa Zimbardo : Nieśmiałość ( dla nieśmiałych osób które odkryły że w tym monecie swojego życia muszą przekroczyć pewne bariery i stać się odpowiedzialną osobą za siebie). Dla osób które jednak nie nabyły nerwicy ( tego się nie wyvbiera to się pojawia po jakimś czasie..) ale odkryły ją w określonym momencie polecam te wszystkie PROSTE sposoby pozbycia się jej.. te sposoby które są "śmieszne" - słuchanie muzyki relaksacyjnej, ćwiczenia fizyczne ( ale z wczuciem się w nie.. mechaniczne wykonywanie nie przynosi żadnej przyjemności), wyluzowanie się po rpostu.. oddech... masaż... to dziala... ale PRZEDE WSZYSTKIM PRACA NAD SOBĄ ... robimy krzywdę sobie stawiając za wzór inne osoby, porównując się do nich.. stawiając autorytety powyżej nas... one mają nam służyc... a nie nas dołować.. autorytety pokazują nam drogę którą ktoś wybrał ku swojemu szcześciu ( jeżeli nie byłby szcześlwy nie byłby autorytetem..) jednak nasza droga jest niepowtarzalna... to co możemy zrobić w tej sytuacji to przestaćDO CHOLERY się kontrolowac wreszcie ale zaufać własnej inteligenci ( to wrodzona sprawa nie należy w nią wątpić), zaufać sobie i codziennie czuć to, że dane jest nam uczestniczyć w istnieniu.. bez względu na to że ginie tysiąc ludzi dziennie, że jest wojna w Iraku.. że mamy kiepski rząd... że nas nie kocha osoba którą my kochamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamaskowana
nasza interwencja konczy i zaczyna sie w momencie istnienia woli drugiej osoby.. ważne sjest to aby... nie postrzegać siebie na tle świadomości innych.. to uwłaszcza osobie.. przecież każdy ma swoje predyspozycje.. to, co ktoś uwqża za piękne dla drugiego będzie nieładne.. np .muzyka... to kwestia gudtu.. jeżeli coś w życiu nie wychodzi.. należy się zastanowić po pierwsze : czy to na pewno dla nas po drugie : czy to nasze nastawienie ( im lepsze i wcielone w życie tym lepiej) czy raczej sytuacja albo ocena tej drugiej osoby nie była sprzyjająca dla nas... nie można się o wszystko obwiniać... pomyślcie o tym.. jesteśmy zbyt ważni dla świata żeby się dołować... świat potrzebuje wrażliwców i osób głebokich... kochajmy samych siebie... bądźmy sobą... przecież każdy z nas jest niepowtarzalny.. wyjątkowy... ale to tak naprawdę jest :) nikt nie będzie lepszy w tej roli którą my mamy odegrać... powodzenia!! :) miło było was poczytać i przekonać.. napiszcie pluszaki co wy myślicie o tym... :) dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irus
witajcie czy może ktos mi odpowiedziec na pytanie:czy przy stanach lękowych, nerwicy zapis przy badaniu EEG może wyjść nieprawidłowy. Bardzo prosez o odpowiedz, bardzo, bardzo bo włąsnie wczoraj robiłam sobie to badanie i nie znam jeszcze dokładnego opisu ale były tam jakies zmiany. Błagam jesli ktos wie cos na ten temat niech mi cos napisze bo nie wytrzymam nerwowo do środy pozdtawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikunia
do ŁĄCZENIE Witaj! Wiesz nie jestem wprawdzie jakims specjalistą ale masz typowe objawy lękowe, tzn. nerwice. Strach przed dużymi sklepami, strach przed jakąś chorobą, szczególnie śmiertelną, a strach przed guzem mózgu to typowy objaw nerwusków. Najlepiej zrób sobie ten tomograf albo łatwiej będzie badanie EEG i wtedy będziesz miał jedno zmartwienie mniej. Polecam psychoterapie i najważniejsze jak nachodzi cię lęk zajmij się czymś szybko, czymś co będzie wymagało twojej uwagi. Ja zawsze w takich sytuacjach dzwonię do kogoś- wtedy mój umysł zajmuje czymś innym, skupiam się na rozmową z kimś. Wiadomo ze nie da sie myślec o dwóch sprawach jednocześnie . Czasami to pomaga-nie zawsze ale często tak. Wszystko będzie dobrze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nerwus lękowy
Witam Jestem tu po raz pierwszy, wczoraj mialem straszny atak panicznego lęku z niczego. Siedziałem, paliłem wieczorkiem papierosa i po skończeniu dostałem mega atak. Cierpie na to świństwo od dziecka, mam teraz 30 lat, ostatniobyło dobrze, przez kilka lat brałem Anafranil 75SR działał cudownie, jednak skutki uboczne tragiczne a zwłaszcza libido, kompletny brak :(. Brałem również seroxat, asentre, effectin, trilafon i każdy z tych leków jakoś mi pomagał że mogłem normalnie funkcjonować. Do czasu kiedy na początku tego roku poznałem kobietę, pomyślałem rzucę dragi bo chce być dla niej prawdziwym facetem, i rzuciłem na początku było ciężko przez jakieś 3 tyg. kompletna deprecha, poźniej zaczęło mijać i kiedy wydawało się że jestem na prostej laska mnie zostawiła, w sumie jakies 3 tyg temu. Od dwóch tygodni mam ataki lęku z paniką w sumie poza małymi atakami miałem 3 gigantyczne, jeden w pracy i dwa w domu, okropność bo myślałem że dom to taka moja oaza, tak samo jak praca. Wczoraj byłem u mojej kochanej pani psychiatry i dostałem XETANOR, przed chwilką wziąłem pierwszą tabletkę to inna nazwa seroxatu. A atak objawia mi się chyba klasycznie: zaczyna się robić przykro w głowie, taki ścisk, napędzam się jak struś pędziwiatr, serce kołacze mi 140 uderzeń na minute, po chwili dochodzi panika i to taka okropna że nie wiem jak ją zwalczyć, mam wrażenie że umieram a jak jest jeszcze noc to dodatkowo mnie paraliżuje. Wczoraj atak trwał 3 godz. z mikro przerwami, poszedłem spać o 22, a juz o 24 obudziło mnie kołatanie serca, opanowałem to bo akurat to wiem jak opanować, ale koszmary były takie że moja mam umiera na raka i takie sny miałem całą noc, teraz siedze w pracy, a dostałem wreszcie pełny etat w tej samej firmie w ktorej pracuje juz 6 rok, oraz 100% większe wynagrodzenie, jestem po dwóch lorafenach, chce mi sie spac, ale jakoś daje radę, wiem że zawsze mogę uciec ale dokąd? Nie wiem jak na was działają benzodiazepiny ale na mnie jakoś tak średnio, jak czuje że atak sie zbliża to wezmę i raczej pomaga mi go wyciszyć ale jak silny atak już trwa to niestety myśle że po 3 godzinach od wzięcia Lorafenu atak sam mija bez pomocy leku. Wczoraj myślałem że umieram psychicznie że zaraz zwariuje, że już nic nie może mi pomóc, a że zaraz dostanę obrzęku mózgu itd. Acha i panicznie boje sie chodzić do ludzi, kolegów itd. Bo wtedy mam ataki. Tak jak mówiłem właśnie wziąłem Xetanor i bede czekał na efekty takie antydepresanty z grupy SSRI zawsze dobrze na nie działały, już kiedyś wyciągnęły mnie z totalnego bagna, jednak nigdy nie miałem i nie mam deprechy, mam tylko ten cholerny strach przed atakiem lęku który de facto powoduje lęk zawsze!!!. To narazie tyle później może opiszę jak zacznie działać na mnie ten nowy lek. Rozumiem Was kochani i jest nas niestety na świecie miliony, musimy sobie z tym radzić i poradzimy, mamy mnóstwo dobrych specjalistów którzy nam pomogą nie jesteśmy sami, acha planuję pójść na psychoterapię. Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję że dzisiejszy dzień będzie dla nas dniem bardzo fajnym, z góry dziękuję za przemyślenia i Wasze refleksje na temat mego postu. POZDRAWIAM :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×