Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość marzena30
dziewczynki nie martwcie sie kazdy rodzaj nerwicy mija nawet sam tylko to trwa dlugo i strasznie meczy tak jak w moim przypadku ale trzeba sie trzymac i myslec pozytywnie pic ziolka bo one pomagaja i trzeba na to czasu nerwica tak od reki nie przejdzie buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzena30
lora lora doskonale cie rozumie i wiem jak sie czujesz ale uwierz mi ze kiedys bedziesz sie smiac z tej nerwicy bo ty ja musisz dac sobie rade z nia a najlepiej bez lekow i przy pomocy psyhoterapi uwierz mi mialam to samo i jest ok choc czasem zdarzaja sie nerwowe dni ale jest ok tobie tez tego zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marzenko na to liczę i żyje nadzieją,że będzie jak mówisz,bo jak na razie nie poznaje siebie sprzed ciąży....Nie mogę wytrzymać sama ze sobą,jeśli miałoby tak już zostać chyba zamęczyłabym się na amen....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzena30
witajcie dziewczynki co u was nowego mnie pare dni temu znow dopadlo kolatanie serca z okropnym lekiem trwalo pare minut ale zepsulo mi humor na pare dni myslalam ze juz mi przeszla ta nerwica a jednak jeszcze nie do konca bardzo sie balam i boje nadal ale ponoc z tego nic sie zlego stac nie moze takze mysle pozytywnie buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tzebr
Drodzy kochani Od dziecka cierpie na nerwice napadowo lękowo uogólnioną, biorę nieprzerwanie leki - cital , sulpiryd, mam kochającą kobietę która też cierpiała na to samo - poznalismy się właśnie na psychoteriapii, ona z tego wyszła, ja biorę leki i juz niestety będę je brał do końca życia. Zyjemy juz razem czyli mieszkamy 2.5 roku. Psychoteriapia dała mi jedno ale to najważniejsze, czyli jak - tylko w nocy przychodzi lęk, to potrafie go zwalczyć w kilka minut, 3 miesiące psychoterapii mnie nauczyły jak z nim walczyć, juz praktycznie sie go nie boję, nawet nie budzę mojej narzeczonej, bo po co. Ona mi mówi żebym ją budził a ja wole sam chwilkę pomyśleć i juz mi mija. A było juz bardzo cięzko, miałem lęki takie że nie dałem rady wstać z łóżka, nie dałem rady iść do pracy przez rok. Ale to było jakieś 10 lat temu, teraz mam cudowną pracę od 8 lat, kochającą kobietę i dwójke cudownych dzieciaków 4 i 6 lat. Zapomniałem wspomnieć o majej labradorzycy suczce :). Naprawdę można z tym żyć i to w świetnej formie. Co prawda nie wyjadę za granicę bo sie boję że nie będzie pomocy lekarskiej ale to tylko moje "wariacje". Chciałbym Wam powiedzieć - można z tym życ i życie z chorbą pogodzić!!!! Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam na imie gosia od roku też mam stany lekowe boje sie sama wychodzić z domu o dużych sklepach nawet nie ma mowy ;nie mówiąc o autobusach.Moje lęki obiawiają się szybkim biciem serca jakby miało mi wyskoczyć wtedy szukam szybkiego powrotu do domu bo w nim czuje sie dobrze.Moje stany lękowe zaczęły sie od wysokiego spadku hemoglobiny miałam dużą niedokrwistość brałam pół roku żelazo .Teraz czuje sie troche lepiej ale jeszcze nie do końca.....pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedzcie mi czy ktoś z was przy takich stanach lękowych usówał zęby bo nie wiem czy można???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzena30
nerus nie boj sie ja wyrywalam 4 zeby i serce mi walilo sialam panike i nic mi sie nie stalo nerwica nie ma nic do zebow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Damian29
Witam, moje stany lękowe zaczeły się jakieś 4 lata temu, kiedy zacząłem sobie wmawiać, że dopadła mnie jakaś ciężka choroba, później zaczęłem się tego bać i pojawił się lęk przed lękiem, oczywiście odwiedziłem psychiatrę,który przepisał mi leki po ok roku objawy ustąpiły, ale pół roku później wszystko wróciło, i od tego czasu mam tak ze pół roku dobrze a potem wszystko wraca, obecnie czuje się fatalnie w pracy ledwo daje rade, ciągle boję się ludzi i zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamyślałam
a ja myślałam,że jestem jedną z nielicznych tak umęczonych wszelkimi natręctwami ,lękami ,depresją i nerwicą.to strasznie męczące,najgorsze są te lęki o najbliższych,na głowę można dostać.obecnie nie przyjmuje żadnych leków,bo parę lat temu brałam efectim i strasznie się uzależniłam,długo sie męczyłam,żeby odstawić.jak tu żyć z takimi dolegliwościami?nie wiem.męka pańska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menka30
Witam,jestem tu nowa.ale nie mogac poradzic sobie ze swoja chorobą,odnalazłam to forum w nadzei że kiedy napiszę o swoich bolączkach to mim ulży.Zle sie wyraziłam nowa jestem tylko jako pisząca bo odwiedzajaca i czytajaca wasze listy to juz nie.Myślałm ze jestem w stanie sama sobie pomóc,ze leki które brałam przez poprzednie lata nie bedą juz potrzebne.A tu nagle po niespełna trzech miesiącach ''czystki'' wszystko wróciło.Jest mi bardzo żle i nie wiem jak sobie z tym poradzic...Zwariuje chyba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menka30
Damian chcę ci powiedziec ze u mnie zaczęło sie dokładnie tak samo jak u ciebie.Wmówiłam sobie śmiertelna chorobe a potem to juz było tylko gorzej wędrówki do róznych lekarzy,setki badań i sterty recept.Wszystko po to zeby znalezc chorobę ale jak na razie mam w sobie nerwice lekową,która odzywa kilka razy do roku.Teraz przestałam brac leki i dopadła mnie po ok 2 miesiącach,czuje sie fatalnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamyślalam
to chyba prawie u wszystkich tak się zaczyna.człowiek ma stres,ale nie zwraca na to uwagi,potem z ciągłego stresu zaczyna coś boleć.mnie np.bolała głowa przez 4 miesiące,to zaczęłam myśleć,że zapewne mam jakiegoś guza,bo z czego może tak boleć?i tak się zaczęło,przez pół roku lekarze,wszyscy możliwi,łącznie z laryngologiem,bo przecież miałam ścisk w gardle i uczucie kluchy.z tego chyba nie idzie się już uwolnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Damian29
Myślę że mimo tego że ta choroba będzie być może męczyć mnie do końca życia to jednak się nie załamuję bo są okresy w których czuje się dobrze i wiem że nawet dla tych paru dni dobrego samopoczucia warto żyć, a więc trzymajcie się dzielnie i życzę wam tych dobrych dni jak najwięcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menka30
Fajnie ze masz takie podejście do tej złośliwosci,która zatruwa nam życie.ja także staram sie myśleć pozytywnie ale chwile smutku i żalu same przychodzą;dlaczego to ja?Ciężko jest życ z myslą ze do końca zycia będzie ze mną cos co nie da sie w pełni cieszyć życiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybus25
Bardzo się cieszę, że znalazłam taką stronę na której można podzielić się wspólnymi problemami. Problemy z nerwicą miałam już od dziecka, ale jeszcze wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Od 2 lat moje problemy z nerwami niesamowicie nasiliły się. Będę chętnie zaglądać na tą stronkę i z bólem ale opiszę swoją historyjkę. Pozdrawiam wszystkich na tym forum!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybus25
Bardzo się cieszę, że znalazłam taką stronę na której można podzielić się wspólnymi problemami. Problemy z nerwicą miałam już od dziecka, ale jeszcze wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Od 2 lat moje problemy z nerwami niesamowicie nasiliły się. Będę chętnie zaglądać na tą stronkę i z bólem ale opiszę swoją historyjkę. Pozdrawiam wszystkich na tym forum!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika_kg
Witam wszystkich nerwicowców :) Sama do nich należe od maja kiedy to dostałam nieziemskiego ataku w zasadzie trwały one ok 2 tyg. Nocne przyspieszone bicie serca i jego ból, lęk przed śmiercią. Zbagatelizowałam problem i niedawno wszystko wróciło, udałam sie do psychiatry i dzis 5 dzien na seronilu...narazie chodze pół dnia zamulona ale efekt ma być odczuwalny po 2 tygodniach...Dokuczają Wam tez te bole w okolicach serca? a dokladnie nad lewą piersia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Damian29
ja biore Velafax i Fluanxol, na razie poki co nie jest zle, jezeli masz bole w okolicy serca to moze jest jakis skutek uboczny leku ktory bierzesz albo jest za mocny, sprobuj skonsultowac to z lekarzem i najwyzej odstaw i wymien na inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika_kg
Bóle miałam jeszcze przed zazywaniem leków tyle, ze nocą a teraz nawet i w dzień...poczekam te 2 tyg, psychiatra kazał sie uzbroic w cierpliwosc, tylko jestem ciekawa czy i Wam dokuczają takie bole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menka30
Witam.Odnośnie tych bóli w okolicy serca,to nie są mi obce.Zażywam Velafax i te bóle właśnie w okolicy lewej piersi nawiedzaja mnie dośc często..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TZEBR-a możesz napisać co dokładnie robisz,że w nocy potrafisz się pozbyć tych lęków? Bardzo proszę o radę,bo mam juz serdecznie wszystkiego dość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Damian29
Nie wiem jak u was ale u mnie najgorsze w tym wszystkim jest brak zrozumienia ze strony najbliższych, którzy uważają że to tylko wahania nastroju i nic więcej, a ja naprawdę się z tym strasznie męcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patka34
Witam; Może mi pomożecie w temacie diagnozy-mam taką nadzieję:)Osobiście wierzę w siłę jednostki, a takie "utyskiwania"," że się boję,mam lęki, że mam depresję" ciężko mi jest traktować inaczej niż użalanie się nad sobą. Tak zostałam wychowana, ale... Jakiś czas temu miałam wypadek samochodowy. Od tego momentu boję się latać samolotem (mam wizję roztrzaskanych szczątków wokół, choć latałam uprzednio wiele razy). Boję się jeździć samochodem, choć mam prawko i jeździłam (po wypadku również). Również widzę od razu skutki ewentualnego wypadku. W samolocie/samochodzie (jako pasażerowi) robi mi się słabo, fale gorąca przechodzą przez całe ciało, pocę się, wciskam się w fotel, łapię za boki siedzenia. Bolał mnie brzuch w okolicy żołądka- Lekarze nie wiedzieli co mi jest więc rzuciłam papierosy. Przestał boleć : ) Mam też dość stresującą pracę. Gdy spotyka mnie krytyka: to samo, fale gorąca, wirowanie w głowie, a poza tym robię się wtedy mała jakby szef chciał mi za drobnostkę głowę uciąć. Paranoja!!! Reakcja niewspółmierna do przewinienia!!! Ja zrzucam to na stres i może to, że sobie z nim nie radzę tak dobrze jakbym chciała. Nie chcę być hipochondrykiem użalającym się nad sobą. To nie w moim stylu. Najgorsze są jednak myśli, które myślą się same i nie są przyjemne, zwłaszcza dla innych. Jestem tym zmęczona, bo miła i życzliwa ze mnie osoba i mam tego dość!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patka34
A krany, pokrętła od gazu, żelazko- nie wracam się specjalnie. Mówię sobie- to są objawy nerwicy. Ty nie masz nerwicy. Idź do pracy. Najwyżej dom rozsadzi.....Szaleństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Moj narzeczony cierpi na depresje, od dwoch tygodni przyjmuje seroxat oraz nasen. Choroba sprawiła, że ma powazne problemy na uczelni. mam pytanie... jak pomagać osobie chorej na depresje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Moj narzeczony cierpi na depresje, od dwoch tygodni przyjmuje seroxat oraz nasen. Choroba sprawiła, że ma powazne problemy na uczelni. mam pytanie... jak pomagać osobie chorej na depresje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika_kg
Calabaza po prostu bądz przy nim, musisz byc wyrozumiała. Bo ja np po tabletkach straciłam jakiekolwiek uczucia. Ale zdecydowałam sie na walke z nerwica wiec trzeba to przetrwac. Najlepiej wyjść z domu, sprawic aby narzeczony czymś się zajął, spędzać czas aktywnie to naprawde pomaga ;) Powodzonka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Chyba dzięki waszemu tematowi zdiagnozowałem co mi jest, zresztą żona już to pierwsza zauważyła a Wasze wpisy tylko to potwierdzają. Pozwolę opisać sobie swój przypadek i proszę o komentarze. przeprowadziliśmy się z dużego miasta na wieś, wiązało to się z remontem domu ,jak zawsze kasy za mało a chęci hohohoho ,więc wbrew swojej naturze podjąłem pracę fizyczna :). Polegała ona na naprawie dachu w upalny dzień z czarna czapką na głowie zmoczona niby wodą. Po tej harówie ciśnienie mi spadło około 80/40, ale w sumie czułem się jako tako. Sąsiad ,który akurat przyszedł tak mnie wystraszył o moje zdrowie ,że nagle zacząłem tracić oddech i panika ,że umieram. W auto i żona zawiozła mnie do najbliższego szpitala , gdzie ciśnienie już było 150/90 i od razu zacząłem normalnie oddychać. Dali mi coś na uspokojenie i wypuścili ze szpitala. I wtedy się zaczęło im dalej oddalaliśmy się tym bardziej zaczęło spadać mi ciśnienie , traciłem oddech , klucha w gardle. Jak wracaliśmy pod szpital objawy powracały. Po paru powrotach do szpitala i twierdzeniu lekarza ,że wszystko ok,jakoś wróciliśmy do domu (trwało to z 2-3h). W końcu zasnąłem z kluchą w gardle. Następny dzień był masakrą ,cały czas w jakimiś lęku no niby o życie. Później jakoś to minęło wziąłem to na bark zbyt dużej ilości słońca. Po jakiś 2 tygodniach , złapałem lekkiej zadyszki na dłuższym spacerze i zacząłem rozmyślać ,że chyba to zaczyna się dziać ponownie i koniec zaraz oddech stawał mi się krótki ,klucha w gardle ,pocenie i za przeproszeniem sraczka. Do szpitala w szpitalu wszystko OK ( EKG, jakieś badanie) no i nad mienie ,ze im bliżej szpitala tym mnie się robiło lepiej. Poszedłem po tym do prywatnych lekarzy , pulmolog , neurolog ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....... internista ( znajomy ) wszystkie badania dobrze ( spirometria , RTG płuc , pomiar ciśnienia , krew ) Więc mówię dobra moja żona ma racje panikuje nic mi nie jest musze przestać bać się o swoje życie jest OK jeszcze pochodzę po tym padole. Parę razy dopadało mnie uczucie lęku o nic po porostu lęk nie dotyczący niczego i krótki oddech, ale zaczynałem sobie powtarzać w głowie jak mantrę nic mi nie jest jest ok i jakoś odchodziło .....do wczorajszej nocy... Obudziłem się o 4 :00 z kołaczącym sercem, pociłem się za chwile krótki oddech ,klucha w gardle i ta potworna suchość ..oRAZ TEN LĘK o NIC !! Wmawianie ,ze nic mi nie jest przestało pomagać i tak do 6:00 w końcu zasnąłem.dziś od rana gooogle i znalazłem ten temat ....kupiłem dwa piwa bo gdzieś tam przeczytałem ,że może pomóc i pomogło mam teraz luz i postanowiłem Wam opowiedzieć o swoim problemie. A i na czwartek umówiłem się już do Psychiatry ,bo chyba sam nie dam rady .... P>S jestem facetem w średnim wieku niedawno skończyłem 37 lat , a w życiu wiele stresujących okoliczności miałem i robotę też mam "stresogenną". POZDRAWIAM . .mam nadzieję ,że jeszcze będę kiedyś sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×