Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość mama dwojki dzieci
Ja pierwsze dziecko 9lat temu rodzilam sama, i przezylam wiec nie powiedzialabym ze obecnosc kogos bliskiego( meza) jest konieczna, rodzilam ponad 24 godziny, ze znieczuleniem zewnatrzoponowym, przy bolach krzyzowych ( gdyby nie one, mysle ,ze porod wspominalabym jako mniej bolesny). Drugie dziecko, rodzilam 4lata temu, rodzilam z mezem, oprocz tego ze tam byl i bylo mi troche raźniej, i na koniec masowal mi kregoslup to nie bylo zbyt wielkiego pozytku z niego poniewaz byl chyba bardziej przerazony niz ja za pierwszym razem :) A nesli cbodzi o to czy maz zaglada na dol kiedy rodzi sie dziecko to moj nie widzial praktycznie nic, stal kolo mojej glowy wiec chocby nie wiadomo jak sie gimnastykowal to watpie zeby cos zobaczyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hm ja nie chciałam zostać na porodówce sama, chciałam, żeby "sprawca" tez to przeżywał ze mną :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wlasnie o to chodzi, jedna kobieta potrzebuje obecnosci meza, druga nie, jeszcze inna chce aby byl do pewnego momentu inna zeby stal kolo glowy i nie zagladal tam gdzie nie potrzeba :) a te komentarze wrecz obrazajace Panie, ktore nie chca obecnosci meza sa naprawde niepotrzebne. Jakbym spotkala taka osobe "na zywo" i by mi wmawiala, ze moj maz to c***a bo boi sie byc przy porodzie to bym dala w papę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Był OK. właśnie dzieki mężowi.Może mąz wtedy cię zdradza jak ty się zmagasz z porodem bo zanm takie dzielne ,które w końcu zostały z dzieckiem same.A podkresleni,ze rodzisz sama to odradzas innym by nie miały męża przy sobie.Jesteś wredna położną,ze nie chcesz by był mąż przy porodzie i podszywasz się za pacjentkę???Uwsteczniesz się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe widze, ze ktos tu jest niezrownowazony psychicznie :) pora do psychiatry sie wybrac bo sama/sam sobie z tym nie poradzisz :)))) buziaczki i szybkiego powrotu do zdrowia :))**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwojki
No ktos tu jest mega zakrecony. Zacofanie i ograniczenie to jak dla mnie nie dopuszczanie do siebie innych opcji niz samemu sobie ubzduralismy. Co komu do tego? Znam takich ktorzy chcieli byc przy porodzie i takich ktorych bysmy tam wołami nie zaciagneli, kazdy ma prawo miec wlasne zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam termin za 3 tygodnie. Nie wiem czego oczekiwać. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam starałam sie zapoznac z waszymi wpisami i doszłam do wniosku czy wy za wczesnie nie jedziecie do porodu.My jechaliśmy przy częstych skórczach i czekaliśmy cztery godziny na poród.Chodziłam cały czas mąż plecyki masował i czas mijał dość szybko bo rozmowa zawsze ociąga od tematu porodu.A drrugi poród mialam po dwuch godzinach po przyjechaniu na porodowke mąż szybko sie przebał bo panikowała położna urodzisz na korytarzu,a myśmy byli spokojni bez paniki.A tu do osoby co robi wpisy o ginekologu nie nauczysz osoby które wstydzą sie meż bo pijak lub nie da sie go pokazać ludziom wiec go nie biora do badań czy do porodu.Często jest tak,mała mieścina wstydzą sie starych bab na poczekalni bo jeszcze nie dorosły do takich obecności u ginekologa meża na samolocie jak ma badanie.W dużej aglomeracji miejskiej to nie ma problemow z obecnoscią meża nawet na samolocie jak mnie bada gin to mąż obserwuje cały przebieg.Ale to ich problem i nie nauczysz ich do wspólnych badań dziewczyno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam wasze wypowiedzi od początku. Zauważyłam że przez te lata nic się nie zmieniło. Termin mam za trzy tygodnie. Niestety lekarza prowadzącego nie mam zbyt dobrego. Lektura waszych wypowiedzi dała mi dużo, każdy poród przebiegał inaczej, ale teraz wiem na co powinnam zwrócić większą uwagę. Na pewno nie pozwolę aby nacięto mi krocze, to nie prawda, że chroni ono przed pęknięciami. Lewatywę zrobię w domu. Przy porodzie będzie mąż. Jeżeli tylko będzie szansa będę się upierać przy cesarce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie można uogólniac bo czasami się trafia dobra porodówka.Ale w wiekszości to Tragedia i brak jakiegokolwiek szacunku do pacjentki.Dlatego masz rację,że bierzesz męża ze sobą do porodu.Masz prawo do obecności meża nawet na CC i wtedy jest więszy komfort dla ciebie.Ja miałam przy trzech porodach i w jednym o mało połozna nie dała mi po twarzy dzie ki meżowi nie zrobiła tego bo z bólu się pogubiłam ,a P. ginekolog wysłała ją do innej rodzacej.Ja trafiłam przy bardzo silnych bólach i po dwóch godzinach urodzilismy.Było wspaniale.A ma prawo nagrywac dyktafonem mówic,że zyczysz sobie cesarki wtedy sie licza z pacjentką.Do tego nie powiniem mąż mówic za dużo bardzo kulturalnie,a na pytanie jaki ma zawód to odpowiada,ze to nieistotne wtedy myśla,ze Prawnik,lub inny urzędnik.Męża pytał przy pierwszym porodzie dwa razy pan jest lekarzem odp.nie .Pan nie jest lekarzem odp.nie.I bali sie cały czas i po nim,że moze być problem gdy coś nie tak.Dobrze jest też wygolić sobie w domu krocze bo często mogą maszynką syfa wprowadzić.Powodzenie życze tobie.Mąż to podstawa i podpora w takich sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadziwiłam się, ze mój pierwszy poród był nawet nie taki ciężki - położne powiedziały że dobrze żeby było tak dla wszystkich pierworódek, ale jak wiadomo jest różnie. Myślę, ze miałam troche szczęścia i dobrą budowę, dodatkowo przed porodem piłam ziołana Przygotowanie do Porodu z liśmi malin i czymś tam jeszce w składzie, ale tez cwiczyłam w ciązy i robiłam masaż krocza więc zabezpieczyłam się z kazdej strony - nie miałam znieczulenie - bałam sie je wziąść i jakoś poszło - fajnie nie było, ale krzywda mi się nie stała a połażna była fajną kompetentną babka i nie burczała na mnie tylko pomagała i monitorowała - poród wspominam dobrze i wszystkim dziewczynom takich zyczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki poród to rzedkość.W większości strach sie bać.I ja dlatego asekurowałam się meżem zawsze bylo miło.Ale inne rodzące miały gożej nie miał kto je bronić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Julitka06 a dlaczego bałąs sie wziąć znieczulenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak czytam wpis to miałam dosć dobry.Może dlatego,że mąż był przy mnie cały czas i pomagał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksati
Moj porod byl cudowny, wody mi odeszly ok. godz13, lozko plywalo :)) jak juz bylam w szpitalu zaczely sie skurcze jakos od 16 byly juz co 2 min , nie do wytrzymania, podali mi kroplowke z srodkiem przeciwbolowym i zastrzyk, i tak sie meczylam przez nastepnych pare godzin, ok 1 w nocy polozna po sprawdzeniu rozwarcia zaprowadzila mnie na sale porodowa, tam sie zaczelo, przyszedl lekarz, rozwarcie na 7cm i sie zablokowalo cus, lekarz podczas skurczu rozepchal mnie swoja lapa i po paru minutach zaczal sie porod ( ok. 2 godziny w nocy), bolaly same skurcze reszty nie czulam wcale, tylko gdy mnie polozna rozcinala, poniewaz mieli tepe nozyczki (to straszne) zaraz po nacisnieciu mojego brzucha przez lekarza wyskoczyla moja corcia(2:10), przy przecieciu pepowiny tez byl problem, znowu te tepe nozyczki, przytulilam coreczke, zabrali ja na badania, a z samego rana przywiezli ja do mnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksati
+ lekarz oraz polozne bardzo sie dziwili oraz mnie chwalili, poniewaz nawet nie zajeknelam, nie zaplakalam, nie krzyczalam przy tym wszystkim(pomimo mojego bardzo mlodego wieku). Tylko gdy czekajac na skurcze parte polozna pytala czy bardzo boli ze smiechem odpowiadalam ze cholernie boli :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja poród miałam łatwy i szybki =) po 19 miałam ból pod żebrem, rodzice i mąż mówili bym jechała do szpitala, ale Ja nie chciałam bo twierdziłam że nie będę robić z siebie idiotki i jechać z jakimś malutkim bólem. O 20 trafiłam do szpitala i okazało się że mam 3,5 cm rozwarcia i krwawię. O 23.45 urodziłam, urodziłabym z ponad godzinę wcześniej ale nie miałam siły w płucach by przeć. Zero skurczy miałam, a w ciągu 40 minut z 3,5 cm poszło na 10. Urodziłam dużego synka 60 cm i 4380.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Regularne skurcze porodowe pojawiają się co około 10 minut? Spokojnie. Powoli zbieraj się do szpitala, bo naprawdę masz czas. I to sporo czasu. Tylko na filmach poród przebiega błyskawicznie i zwykle kończy się w taksówce lub na szpitalnym korytarzu. W rzeczywistości od pierwszych skurczów minie jeszcze kilka, a nawet kilkanaście godzin. Macica musi mieć czas na swobodne rozwarcie i skrócenie szyjki. W przeciwnym razie nie będzie gotowa na urodzenie dziecka. Jeśli nie odeszły ci wody płodowe, możesz nawet zrelaksować się w ciepłej kąpieli, która złagodzi akcję skurczową i doda ci sił. Albo wybierz się na niedaleki, spokojny spacer, który usprawni i nieco przyspieszy poród. Skurcze stają się częstsze (pojawiają się co ok. 5 minut) i coraz dłuższe? Szykuj się do wyjścia. Ale nie biegiem. Masz przynajmniej dwie godziny na dotarcie do celu. Pierwszy poród: odejście wód płodowych - dyskretna sprawa Gwałtowne chluśnięcie i kałuża wody to efekty zarezerwowane dla scen filmowych. Naprawdę pęcherz płodowy pęka niepostrzeżenie i bezboleśnie (często podczas skurczu). Możesz poczuć strużkę wypływającego płynu, tak jakbyś nie utrzymała moczu i zrobiła odrobinę siusiu albo zaobserwować zwilżoną bieliznę. Czasem płyn jest lekko różowy. Gorzej, gdy woda ma zabarwienie zielonkawe – wtedy szybko, bez ociągania powinnaś jechać do szpitala. Ale i tak od momentu odejścia wód płodowych, bez względu na ich kolor, nie należy zwlekać z wyjazdem z domu, bo akcja porodowa nabiera tempa, a stan dziecka musi być monitorowany przez lekarzy. Masz częste i intensywne skurcze, ale po wodach płodowych nie ma na razie ani śladu? Tak też może być. Zdarza się, że pęcherz płodowy nie jest naruszony aż do drugiego okresu porodu i pęka dopiero wtedy, gdy szyjka macicy jest całkowicie rozwarta. Ale może również pozostać w całości do narodzin dziecka (takiego malca nazywamy „w czepku urodzonym”). W takiej sytuacji położna przebija go dopiero w finale akcji porodowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam przecinany przez lekarza w oecności męża,który mnie wspiera zawsze podczas badań ginekologicznych i porodów.Jest lepiej bo więcej tłumaczy zawsze ginekolog i jak coś mi umknie uwadze to maż pamięta.Czuje sie pewniej gdy jest obok mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam termin na czerwiec a juz zaczelam sie okropnie stresowac, nie przeraza mnie bol a raczej historie o peknietych kroczach czy o nacinaniu krocza, strasznie mnie to rusza wrecz obrzydza i nie moge sobie z tymi myslami poradzic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlategp powinno sie zrobic jak piszą mieć męża przy badaniach u ginekologa bo tamdużo mowi o porodzie itp..I by nas wspierał mąż podczas porodu.Znajomy ginekolog mowił by to maż się dopominał o to by nie nacinac itp..A ma Prawo do bycia z nami przy badaniu i porodzie nawet CC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nacięcie to pikuś, nawet nie czujesz. Myślę ,że to lepsze niż porozrywanie. Ja popękałam mimo nacięcia, nie chcę nawet myśleć co by się stało gdyby mi tego nie zrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość avo1234
Przeżyłam dwa porody, przy pierwszym miałam nacinane krocze, przy drugim akcja była tak szybka, że położna nie zdążyła go naciąć i pękło, więc mogę powiedzieć szczerze co było gorsze. Zacznijmy od tego, że krocze nacina się podczas bólów partych, kiedy główka już na nie naciska, wtedy położna jest w stanie zobaczyć jak ono się zachowuje i czy trzeba je naciąć czy nie, czasem jest tak że nie trzeba, kiedy indziej robi się wręcz białe i się bez tego nie obejdzie. Ale nie do tego zmierzam, a raczej do odczuć podczas nacinania, otóż położna robi to podczas Twojego parcie, więc uwierzcie mi że tego się nie czuje, AUTENTYCZNIE NIC SIĘ nie CZUJE!, za to po porodzie te krocze trzeba zszyć i dopiero wtedy się je czuje. Oczywiście znieczulają je podczas szycia, ale uczucie jest nieprzyjemne, krocze nacięte dużo szybciej i prościej się zszywa niż te pęknięte (wiem bo przeżyłam). Osobiście podpisałabym na miejscu niepewnych mam zgodę na nacięcie krocza, ale wcześniej dogadałabym się z położną, żeby zrobiła to tylko w ostateczności. Ciekawostką jest, że podobno krocze jest bardziej podatne na pęknięcia u fitnesek, kobiet bardzo dużo ćwiczących itp. tak mi powiedziała położna choć nie wiem z czego to wynika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli nie wiesz, to się nie wypowiadaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jechałam do szpitala jak miałam skurcze co 4,5 minuty od tamtej pory jeszcze 3 h pod prysznicem na piłce się wierciłam a jak wyszłam spod prysznica to stwierdziłam że jestem zbyt padnięta by dziś rodzić i chyba się prześpię :D Położna oczywiście spanie z głowy mi wybiła i kazała przeć itd. 3h później żegnałam się ze światem i próbowałam dac do zrozumienia mężowi że to nasze ostatnie wspólne chwile... On oczywiście niczego nie trybił a ja wiedziałam że moje chwile są już policzone Potem położna po raz 10 z rzędu odmówiła mi cesarki i oznajmiła że to już 10cm i trzeba się skupić Zawołała kumpelkę po fachu położyły się na mój brzuch i wycisnęli ze mnie to życie i wówczas poczułam że to jeszcze nie mój czas:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skupiając się na tak nieistotnej sprawie jak nacięcie krocza popełniacie błąd! Ani nacięcie nie boli w najmniejszym nawet stopniu ani zszywanie które odbywa się w znieczuleniu . Mi poród przyjmowała świetna położna a krocze zszywała młoda zdolna Pani Doktór, która jeśli nie poszła na chirurgię plastyczną to po prostu minęła się z powołaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość b
Mnie bolalo zszywanie i niech nikt nie mowi ze nie boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech zgadnę, nie wyczytałaś tego w swoich mega mądrych książkach o porodzie więc zakładasz, że ktoś nie ma o tym pojęcia i nie powinien się wypowiadać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnes 84
kobiety !!!nie dajcie się nacinać !!! NIE MA WSKAZAŃ ŻEBY ROBIĆ TO NA OKRĄGŁO !!! rodziłam siłami natury wcale nie małe dziecko -3750 BEZ NACIĘĆ jeśli to możliwe wykupcie położną-TO ONA NIE LEKARZ PROWADZI PORÓD !!! WSZYSTKO W TEMACIE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lekarz powiedzial ze dal znieczulenie ale i tak bolalo zaszywanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×