Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość gość b
Nie czytam mega madrych ksiazek o porodzie bo nie mam na to czasu, zazdroszcze jesli kogos szycie nie bolalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość b ten post o mega książkach nie był do Ciebie, więc nie przejmuj się, zdaję sobie sprawę, że zszywanie boli, pomimo znieczulenia, jest to nie przyjemne uczucie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olga29
Mój pierwszy poród wspominam bardzo miło. Pani położna bardzo pomocna, mąż cały czas był ze mną i zapewniam nie zwracał uwagi na mój wygląd, jak dzidzia się już pojawiła na świecie był prze szczęśliwy i nie przeszkadzała mu moja purpurowa twarz, i popękane naczynka wprost przeciwnie przytulał mnie mocno i dziękował. Znieczulenie miałam , jestem bardzo zadowolona nie wiem dlaczego ale ja cały czas czułam skurcze tylko ból był zmniejszony , skurcze parte czułam bardzo intensywnie nie było problemu, udało się bez nacinania krocza, a mój synek ważył 3700 i główka szła razem z prawym barkiem. Także nie ma co straszyć , co kobieta to inaczej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość b
Mialam 4380 synka wiec chyba z 40minut trwalo nim mnie zaszyli.2razy dal znieczulnie a i tak bolalo...no to fajnie ze to o ksiazkach nie bylo do mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość30
Zszywanie nie należny do najprzyjemniejszych, jeżeli ma się dobrą położna można go uniknąć. Masaż jaki może wykonać położna może zdziałać cuda , ja urodziłam córeczkę o wadze 4450 i obeszło się bez nacinania. najgorsze jeśli położna patrzy żeby tylko się odrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość b
Srednio sie znam na tych nacinaniach bo to bylo moje pierwsze dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój pierwszy poród był tak szybki, że w szpitalu wszyscy byli zaskoczeni. Gdyby nie moja mama, która nie słuchając mnie zadzwoniła po karetkę, urodziłabym w domu. Pierwsze skurcze obudziły mnie po 3 w nocy ale podeszłam do nich spokojnie, bardzo szybko zamieniły się na regularne co 5 min., wtedy mama zadzwoniła na pogotowie. Ja się oczywiście buntowałam, bo w szkole rodzenia mówili żeby odczekać a nie jechać od razu do szpitala. Niestety nie pozwolili jechać mężowi karetką, więc zabrał torbę i pojechał taksówką. Na izbie usłyszałam komentarze typu "ta co karetką sobie przyjechała" i zaczęła się "papierologia", i badanie ktg. Położna kazała mi leżeć bez ruchu, jak zwijałam się z bólu, krzyczała na mnie, bo ona lepiej wie jak to boli a ja przesadzam i nie może mi ktg zrobić. Powiedziałam, że nie mogę leżeć bez ruchu bo czuję silne parcie, wtedy inna położna się zainteresowała i postanowiła mnie zbadać. Okazało się że jest 10 cm rozwarcia, momentalnie znalazłam się na porodówce i po dwóch parciach córeczka była na świecie. Mąż wszedł do szpitala w momencie narodzin i usłyszał pierwszy płacz dziecka, a od położnych usłyszał "dlaczego tak późno przyjechałam?". W moim przypadku plany porodu rodzinnego ze znieczuleniem spełzły na niczym, nawet przebrać się nie zdążyłam. Dlatego całkowicie zgadzam się ze stwierdzeniem, że każdy poród jest inny i czasami nawet zaplanować go nie możemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ej Dżej
Mój poród wspominam bardzo ciepło. Oczywiście - wszystko zależy od naszych predyspozycji, od chęci położnych, czy też lekarza. ja proponuję się skupić na porodzie i na tym, że to nie ja jestem najważniejsza, a dziecko, które MUSZĘ urodzić. Trzeba współpracować i skupić się na tym co mówi położna. Mi wody odeszły ok. 4.20 rano. I nie prawda, że nie chlustają - ja zalałam pół korytarza. Zdążyłam dobiec do wanny i widziałam, jak po nogach leją się litry! Później było już spokojnie, wody tylko się sączyły, bo główka tamowała ich wypływ. Do szpitala wyruszyliśmy ok. 6.00, przyjęto mnie o 7.00 i...skurcze ustały :D Dostałam 2 kroplówki z oksytocyną (w połowie drugiej urodziłam), czopki na rozluźnienie szyjki, dolargan na uśnieżenie bólu (bałam się, ale okazał się zbawienny!). Skakałam na piłce, chodziłam po sali, krążyłam biodrami. Przy 4 cm dostałam właśnie wspomniany dolargan i przeleżałam sobie 2 - 2,5 godzinki na boku, na łóżku, prawie w ogóle nie czując skurczy!!! Zrobiło się 8 cm. Później kazano mi wstać, przygotowano łóżko. Po 30 minutach porządnych bóli (prawie klękałam przed tym łóżkiem, ale naprawdę - wyrywanie ósemki, czy leczenie kanałowe to ból o wiele mocniejszy, przynajmniej dla mnie ;) ) zrobiło się 10 cm. Położyłam się, 30 min. parcia. Przez podłączony do nosa tlen kilka razy omdlałam. Gdy przykręcono dopływ świeżego powietrza zrobiło mi się lepiej i na świat przyszła moja Córeczka:) Delikatnie pękła mi śluzówka, nie krocze. Kiedy to nastąpiło (na skurczu) poczułam dość mocne pieczenie (jak przy zdarciu kolana na chodniku ;) ). Położna zszywała mnie przy użyciu znieczulenia (3 zastrzyki). Trwało to pewnie ok. 30 - 45 minut. Nie było bolesne. Jedynie w momencie, kiedy lek przestawał działać, ale zaraz podawano mi kolejną dawkę. Większym dyskomfortem było trzymanie nóg w pozycji do zszywania, bo okropnie mi drżały ze zmęczenia i nie miała siły ich już trzymać :D Wszystko trwało do 16.15, ale najgorsze okazało się ostatnie 45 min. Do 15.30 pisałam z mamą i siostrą sms-y;) Zostawiono mi też oksytocynę, żeby wszystko szybciej się obkurczyło. Po tygodniu wróciłam do normy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katharinka78
Autorko, ja po pierwszym porodzie w Polsce mialam Taki psychiczny uraz ze nie wyobrazalam sobie kolejnego, to byl istny horror, potraktowali mnie jak cielnä krowe. teraz rodze tez za kilka miesiecy ale w Niemczech gdzie wybralam dom porodowy zamiast kliniki! Bylam juz tam, wszystko widzialam i bardzo mi odpowiada, intymnosc i nastroj wlasnie domowy. Najwazniejsze zebys Ty jako Mama dobrze sie tam czula!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie bolało i nacinanie krocza i szycie więc generalnie teksty o bezbolesności tego zdarzenia jak dla mnie to istny surrealizm ;P grunt żeby dziecko było dobrze ułożone (nie z rączką przy twarzy, czy też twarzyczkowo lub o zgrozo pośladkowo) i kobieta chętna do współpracy to połowa sukcesu ;) mnie torturowali na porodówce a na koniec okazało się, że niby mój smyk miał ułożenie główkowe, tylko, że nie w taką stronę w którą powinien i już miałam wielki problem ze sprowadzeniem go do naszego świata ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez bylam za pierwszym razem nacieta, naciecie nie bolalo chociaz je czulam, niestety bylo za male i krocze dalej peklo az do o***tu gdzie teraz jest gruba i gleboka blizna.. a to tez dlatego ze NIKT nie sprawdzil polozenia plodu, a bylo nie prawidlowe, raczka przy glowce i polozenie boczne, dziecko sie owinelo pepowina, porod trwal 12 godzin. szycie bardzo bolalo, czulam kazde uklucie igly i trwalo jakies 30 min. w momencie gdy jeszcze lezalam na metalowym lozu porodowym w czasie tego szycia przyszla pielegniarka, i powiedziala ze to nie prywatna Klinika i zebym oddala jej 6zl za wenflon (mialam w rece bo dostalam spasmolgan) !!!! tym razem, juz powiedzialam poloznej, zeby zrobic wszystko by nie nacinac...(rodze w maju) sorry za brak polskich liter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurczę, to gdzie wy rodzicie? Rzeczywiście nacięcie robią w szczycie skurczu ale do szycia macie prawo do znieczulenia (zgodnie ze standardami opieki okołoporodowej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w Polsce to bylo, przed prawie 16 laty. niby dali znieczulenie ale chyba jak dla myszy a nie czlowieka. Bo nie dzialalo. Ale ja juz nigdy wiecej nie urodze w Polsce, o nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćK
Witam wszystkie kobietki :) Ja w trochę innej sprawie... Bardzo chciałabym mieć z moim partnerem dzieciaczka i zrobiliśmy to w 15 i 16 dniu cyklu. Cykle mam 28/29 dniowe Dziś powinnam dostać @ ale ani widu ani świtu.. Przez ostatnie dni pobolewał mnie brzuch, miałam takie skurcze Przed okresem zawsze bolały mnie piersi i w dzień okresu brzuch, ale dziś brzuch mi nie dokucza, a piersi w ogole mnie nie bolą i dobrze się czuję :) Temperaturę mierzyłam dzis i wczoraj rano i wczoraj było 36.8 i 36.8, wyczytałam gdzies w internecie, ze tempka ciazowa nie zaczyna się wcale od 37, a moze byc nizsza. Co o tym myślicie? Jutro robię test, ale strasznie się boję jednej kreski :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiulkaxoxo
odpowie ktoras?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość b
Ja mialam przeszlo 37 i sie kilkanascie dni utrzymywala,to byl kolejny dowod na ciaze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nacięcie krocza mo9że boleć? Mnie nie bolało nawet troszeczkę ociupinkę Zupełnie nie wiedziałam że to się dzieje-mimo że położna mówiła że nacina bo to konieczne,,zgoda?" ,,Tak ''-odpowiedziałam ale nie poczułam niczego! A zszywanie odbyło się w znieczuleniu i nie czułam nawet dyskomfortu . Było po wszystkim i najboleśniejszym przeżyciem było urodzenie główki dziecka i czas kiedy rozwarcie dochodzi już do ostatniego etapu-wówczas ból sięga apogeum i można sobie ciąć i nacinać nawet inne części ciała a mózg i tak nie jest w stanie kontrolować tyle bodźców bólowych jednocześnie i zawsze wybierze ten najsilniejszy!-Tak jesteśmy skonstruowani! Jeśli ty czułaś nacinanie to znaczy że nie miałaś bólów porodowych . Może nacięto cię w nieodpowiednim momencie i źle się tobą zajmowano? Dziwne jest to że większość kobiet w ogóle przejmuje się tym szczegółem jakim jest nacięcie-to naprawdę najmniej istotne. Ważne i najważniejsze to być pod dobra opieką doświadczonej położnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gośćik po co wjezdzasz ty z takim tematem niewidac o czym ten temat jest macie tyle watkow zalozonych ze glowa mala ale nie jeszcze to swoje pytanko bebe czy nie bede tu trzeba wepchnac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsza jest opieka meża a nie położnej!!! ,a co do nacięcia krocza to nie czułam tylko mąż wszystko widział i kontrolował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy poród gorszy od drugiego, boleśniejszy, dłuższy. Ale warto pocierpieć! Ja rodziłam w Zielonej Górze, bardzo sobie chwalę tamtejszy personel, w szpitalu czułam się wspaniale. Ludzie, którzy tam pracują podbili moje serce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porody były nieezłe ,ale tylko w obecności męża i samej bym się nie zgodziła na poród.Bo mąż dbał o nas bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam na Madalińskiego, i jestem bardzo zadowolona z tego szpitala, polecam położną Kasię Kuchtę, choć tak naprawdę to większość tamtych położnych jest fajna (w sensie doświadczenia i osobowości rzecz jasna)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy poród... Byłam przerażona bólem, o którym nie miałam pojęcia ale bałam się bardzo. Sprawdziłam ranking szpitali w moim województwie, wybrałam, pojechałam. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli. poród bardzo ciężki, długi, podano quasi znieczulenie Dolargan, który w ogóle mi nie pomógł. Po 16 h dziecko wyciągnięto vaccumem. Cud narodzin? W tamtym czasie wyśmiałabym to określenie: po porodzie myślałam tylko: "Dobrze, że to już koniec!". Miałam taką traumę, że długo nie mogłam się zdecydować na drugie dziecko. Już w drugiej ciąży przed znanym już strachem i bólem nie mogłam uciec: budziłam się o 4 rano i do rana nie mogłam zasnąć... Ale na koniec happy end: drugi poród trwał u mnie 2,5 h i zupełnie inne wspomnienia!!! Żałuję tylko, że pomimo coraz lepszej opieki wciąż nie ma w Polsce ogólnie dostępnego ZZO (znieczulenia zewnątrzoponowego). Ja po swoim pierwszym porodzie wcale nie dziwię się, że kobiety decydują się na "cesarkę na życzenie" - tutaj jest przynajmniej wszystko wg planu. Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkie przyszłe mamy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nacięcie nie boli jak dobrze wykona to lekarz w odpowiednim czasie podczas parcia.Ojciec dziecka pilnował bym miała dobrą opiekę i liczono się ze mną.Dlatego jak tu piszą,że podstawa to obecność meża przy całym porodzie.A ci co ja krytykują są personelem z porodówki,która nie chce mieć osobę ,która widzi niedociągnięciach w pracy ginekologów i położnych!Czyli chamstwo personelu medycznego chca ukryc bo rodzącaa jest w szoku i nie ma żadnych Praw jak jest mąż to niewygodny świadek dla personelu medycznego.Mąż to wielka podpora dla żony przy porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam dwa razy i za każdym razem poród był szybki i lekki. Cud jakiś ale naprawdę tak było. Co prawda pierwszego syna można powiedzieć, że rodziłam ponad dobę bo lekkie bóle brzucha (takie jak przy miesiączce) poczułam pewnego dnia rano a zdecydowałam się jechać do szpitala (tramwajem! ) następnego dnia póżnym rankiem. Bóle nasilały się i były coraz częstsze ale wcale nie jakieś straszne. Mój ginekolog powiedział,że jak bóle będą co 5 min to poczekać jeszcze z godzinkę i jechać do szpitala, a że skurcze miałam co 7 min a nie 5 to czekałam, czekałam i czekałam ... i jakoś to zeszło. Za to jak przyjechałam do szpitala to miałam już pełne rozwarcie więc posadzili mnie na wózek, szybko na porodówkę, dali jakiś zastrzyk i tabletkę pod język (pewnie na silniejsze skurcze, tylko nie wiem po co skoro wszystko było ok) i za 20 min pierwszy synek był na świecie. Żałuję tylko,że chociaż tej przeklętej tabletki nie wyplułam bo po niej dostałam takich boleści że myślałam że mi brzuch pęknie. nikt nie pytał mnie o zdanie czy chcę coś na przyspieszenie porodu tylko dali i koniec, a nie było żadnej potrzeby. Do czasu wzięcia tabletki bóle wcale nie były jakieś straszne. Drugi poród zaczął się także rano a zakończył tego samego dnia o 18:05. Gdy byłam w ciąży z drugim dzieckiem myślałam że teraz to na pewno będzie ciężko, bo to niemożliwe abym drugi raz miała takie szczęście że poród znów będzie tak lekki. A tu niespodzianka, poszło jeszcze szybciej i jeszcze mniej boleśnie bo pomna wcześniejszych doświadczeń bólowych po tabletce, włożyłam ją pod materac jak tylko położna odeszła.Gdy przyjechałam do szpitala (znów tramwajem ! :) ) lekarz na izbie przyjęć nie chciał wierzyć , poród trwa od wczesnego rana a ja sobie spokojnie stoję i mu to tłumaczę, bez jednego grymasu bólu. kazał mi usiąść na fotel i z powątpiewaniem powiedział ,,no dobrze, zobaczymy co tam się dzieje" Okazało się,że już widać główkę więc lekarz spanikował i kazał mi szybko siadać na wózek bo mu tu zaraz na fotelu urodzę. Od wjazdu na porodówkę minęło 15 min i drugi synek był już na świecie. Pewnie miałam wyjątkowe szczęście ale na prawdę żadnego porodu nie wspominam jakoś żle. Tak jak napisałam - na początku ból tak jak przy miesiączce, potem stopniowo się nasila i jest coraz częstszy, ale przy szybszym oddychaniu słabnie i jakby szybciej mija. Tabletka nasila ból strrrrasznie ! więc radzę pozbyć się jej z buzi jak najszybciej ew nie zgadzać się na podanie. Głęboko oddychać żeby dotlenić siebie i dziecko. A potem...najpiękniejszy widok na świecie, DZIECKO (na prawdę twoje dziecko! ) leżące na brzuchu i wpatrujące się w ciebie tymi niesamowitymi, granatowymi oczkami. Cudowna chwila. Poród nie jest wcale taki ciężki i bolesny. a już na pewno nie każdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam - ja właśnie trzymam na brzuchu śpiącą w chuście miesięczną córeczkę:D Poród miałam świetny:) Trafiłam do szpitala dwa dni po terminie ze względu na cukrzyce, miewałam wtedy sporadyczne skurcze. Przez tydzień 1 cm rozwarcia,więc wszyscy wróżyli ciężki poród i ,, że bez znieczulenia ani rusz". Po tygodniu w środku nocy nagle mega silne skurcze, odejście wód i rozwarcie na 8 cm:) Rodziłam pod opieką wybranej przeze mnie położnej i to były najlepiej wydane pieniądze w moim życiu. Wykonywałam jej polecenia jak żołnierz:P Wzięłam na porodówce długi prysznic, potem poskakałam na piłce i dostałam gaz rozweselający. Na zzo było za późno, bo akcja rozwijała się błyskawicznie. Bóle krzyżowe bolały potwornie, ale te naprawdę silne trwały 1,5 h. Później bóle parte pół godzinki i po 2h45m od odejścia wód przyszła na świat moja Kruszynka. Bóle parte nie bolały wcale. Poza bólami krzyżowymi najgorzej wspominam cewnikowanie po porodzie. Córeczka 3 400 g, ja jestem niska i drobna, poród pierwszy, więc nie ma co się negatywnie nastawiać:) Podziwiam jednak kobiety, które miały bóle krzyżowe po kilkanaście godzin. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Obrzydliwy temat. Sama jestem matką ale nie rozumiem jak można pisać tak ohydne rzeczy. Pewnie w czasie spotkań z 'przyjaciółkami' ten temat też jest waszym numerem jeden? A kolegom swoich facetów też opowiadacie o nacieciu krocza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to obrzydliwie brzmi ' rozwarcie na 8 cm'. Zerzygac się idzie. Wspolczuje waszym facetom:) co za tępe dzidy z was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha, ha,ha :-D naprawdę obrzydliwych rzeczy nie słyszałaś :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×