Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość gość
W 36 tc i 6 dniu (sroda)skurcze na ktg przy braniu fenotrolu, odstawilam lek. W czw sie zaczelo, skurcze nieregularne, jak jechalam autem i siedzialm byly nawet co 5 min. Czop zaczal odchodzic od soboty. Do wt takie skurcze dzien i noc. We wt co 5 minut przez 2 h i do szpitala o 15. Tam 1 cm rozwarcia, o 20 na porodowce i dalej 1 cm rozwarcia. Jako ze to byl 37 tc i 4 dzien (zawczesnie na porod) dostalam nospe zeby poczekac ze to moze skurcze przepowiadajace.w sr o 15 po dobie na porodwce, znow sie najadlam, pozytwnie nastawilam, prysznic, pilka i sie zaczelo. Po 2h bylo 5cm i wtedy oxytocyna i znieczulenie, bo no krzyzowe byly okropne. Po kolejnych 9h 10cm, wody i juz brak znieczulenia (przy bolach partych u mnie w szitalu juz nie daja). Prawie 2h parcia (oj jak to bolalo) i glowka malej zle wstawiona i zrobilo sie dla niej groznie :( zakaz parcia (a to nie latwe bo fizjologiczna potrzeba parcia jest niedopisania :) ) szybko na stol i cesarka :(:( i przyszla na swiat moj 4040g ,, wczesniak,, w 37 tc i 6 dc :) drogie ciezarkowi moj porod byl ciezki i dlugi ale wolalabym tak jeszcze raz niz ta okropna cesarke :(:( pomimo ze nie urodzenie dziecka nie jest latwe zazdroszcze tym mama, ktorym udalo sie urodzic sn. Jestem 3 miesiace po cc a brzuch nadal boli, w szpitalu snulam sie jak zombi a mamusi po sn ,, lataly,, po oddziale :) pamietajcie porod boli a w jakims celu, by przyszlo malensto. A poza tym na dobre kilka h bolu mozna wziac znieczulenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...po przemysleniu jednak nie chciabym tego przezyc raz jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bajka1612
Mój pierwszy (i ostatni poród) przeżyłam 26-12-2010r.; na świat przyszła śliczna Córunia, ale ten niewyobrażalny ból pamiętam do teraz; bóle z krzyża i skurcz za skurczem bez chwili na tzw. odsapkę; zazdroszczę Kobietom, które urodziły i nie miały bóli z krzyża... Ja chciałam gryźć podłogę; masakra jest przy rozwarciu na 7cm; wydaje się, że zaraz zemdlejesz, a wcześniej coś pęknie w środku; Na szczęście Pani Położna ochroniła krocze, bo gdyby mnie nacinali lub gdybym popękała, to masakra byłaby jeszcze długo po porodzie; fenomenalne jest, jak szybko organizm się goi po naturalnym porodzie bez nacięcia krocza. Szkoła Rodzenia nie nauczyła mnie jak "oddychać" podczas porodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy na kogo trafisz na porodówce... Moja 7 osobowa asysta (syn był wcześniakiem i okręcony wokół szyi pępowiną dwa razy,dlatego oddział był w pogotowiu) + Mąż = mimo przeraźliwego 14 godzinnego bólu, chyba się jeszcze kiedyś zdecyduje ;). Boli...bardzo... ale to jest cudowne, najcudowniejsze... naprawdę tak uważam, mimo tego, że . strasznie poród wpłynął na moją psychikę... Potraktowano mnie jakbym była ich rodziną... oddychali ze mną, parli... wszyscy... Wyobrażacie sobie 8 osób oddychających z rodzącą? :) Było zabawnie :). Lewatywa, golenie? Lewatywy żadnej nie miałam... u nas nie dają, uważają, że nic już ich nie zdziwi :), ogoliłam się sama dzień przed. Nie wyobrażam sobie aby nie było ze mną męża (widział DOSŁOWNIE wszystko)... ale to kwestia indywidualna, więc nie narzucam aczkolwiek polecam ;). Nacięcie? Nawet nie wiem kiedy ;) . Po wszystkim... mnie wyczyścili w środku ( 'a po co pani się będzie męczyc z dużym krwawienie' ), zszyli, umyli, przebrali w świeżą koszulę,położyli na czyste łóżko, okryli i kazali odpoczywać :) . Aaaa ... rozmawiałam z różnymi rodzącymi i każda z nich oraz ja... jak tylko maluszek zostanie Ci położony na brzuszek...po chwili zabrany do badań to zaczniesz drżeć, strasznie... będziesz się cała trzęsła, ale to normalny objaw, ja dostałam zastrzyk i przeszło mi ;). Boli... ale uwierz mi, że potem patrząc na swoje dziecko nawet przez ułamek sekundy nie pomyślisz o tym ;). Seks o porodzie? Ja miałam krwawienie mniejsze niż miesięczka..po 5 dniach było tylko plamienie...po 3 tyg ustąpiło wszystko... i tak naprawdę gdyby nie strach to pewnie już wtedy byśmy się kochali... Ale zaczekaliśmy do wizyty... po 7 tygodniach .. pani doktor stwierdziła 'można używać ' :D . Było lepiej niż przed :), Nie bolało, nie było strachu :). Ps. nie wzoruj się nie tutejszych wypowiedziach.. każda kobieta jest inna, każda ciąża jest inna, każdy poród jest inny... bardzo dużo zależy od osób będących z Tobą na porodówce... zbierz opinnie na temat szpitali i położnych... jeśli nie chcesz rodzic z kimś bliskim...możesz zawsze poprosić położną środowiskową, która będzie się zajmowała Wami 6 tyg po porodzie... u nas jest taka możliwość, wtedy położna jest z rodzącą od pierwsze skurczu do powrotu na sale poprodową... nie ważne czy to dzień czy noc. PAMIĘTAJ JEDNO: Będzie cudownie :D mimo wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DO TAKA JEDNA DZIEWCZYNA Wyjmowali Ci fragment łożyska na żywca?! U nas jest to nawet nie do pomyślenia... ja po porodzie dostałąm znieczulenie w plecy... i dopiero wtedy zostałam wyczyszczona oraz zszyta...nawet myli mnie pod znieczuleniem, bo wiadomo ,że tuż po porodzie dotknąć się tam to boli...wszystko opuchnięte... Nie wyobrażam sobie łyżeczkowania bez znieczulenia...skoro ja po silnym znieczuleniu..czułam jak coś mi wkładają i wyjmują.. Bardzo Ci współczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Antorres
Jak powinna wyglądać opieka okołoporodowa. Dobre traktowanie i szacunek - tego możemy żądać podczas porodu! Dużo przeczytacie na blogu Czas Mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam chyba cos z glowa, jak to czytam nie moge pojac jak bol moze byc cudowny, ja przy drugim oplacilam sobie cc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo tu różnych opinii i z tego co wyczytałam to na nic nie ma reguły każde odczucie jest w sumie inne i u każdej kobiety przebiega to różnie. nawet po przeczytaniu tych wszystkich opinii i tak nie będziemy wiedzieć jak przebiegnie to w naszym przypadku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój pierwszy poród już niebawem i zastanawiam się nad wynajęciem sobie własnej położnej, ale również słyszałam że taka położna za jeden taki poród liczy sobie niezłą kasę. Więc pomyślałam nad jakimś drobnym kredytem gotówkowym. Tylko żeby go można zaciągnąć przez internet bo nie chce mi się latać z brzuchem bo różnych siedzibach. I znalazłam fajną opcję kredytu przez internet na http://gerwerto.pl/kredyty-gotowkowe/kredyty-gotowkowe-w-internecie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz z ta glupia reklama kredytu, lepiej wymysl cos lepszego niz kredyt na polozna,czy na wyprawke, no takie rzeczy nikt nie bierze kredytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy kochacie dziecko bardziej od męża?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
urodziłam dwie córcie- pierwszą rodziałam w sumie ze wszystkimi bólami 6 godzin, drugą to 2, 5 godz- porody wywoływane kroplówką. Nie ma jakis drastycznych przezyć. Ale moge napisac że mam porównanie z męzem czy bez i odpowiedz jest jedna: tylko z mezem ( jesli mądry mąz a nie panikarz) !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak z mężem, bo patrzy trzeźwo i personel się z tym liczy. Bez zapewne pół porodu nie wiem kto by mnie trzymał z tyłu Choć i tak w końcu urodziłam na tym samolocie ale, to dlatego że w głębi byłam przekonana że jestem za stara na pierwsze dziecko i powinni mi byli zrobić cesarę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj prod wspominam tragicznie, i dramatycznie ponad 30 godz skurczy, rozwarcie nie postepowało. 2 lata miała traume po porodzie, do tego stopnia ze nie chciałam uprawiac seksu, a na pytanie "kiedy drugie" miala ciarki na calym ciele i odpowiadałam ze nigdy! Generalnie jesli drugie to cesarka lub porod gdzies indziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo balam się porodu-od zawsze, odkad tylko dowiedziałam się ze dzieci w kapuście się nie rodza! :) ale nie było az tak zle,tzn bol pamiętam-mmilo nie było ale zniosłam -a jestem niezla panikara, obylo się bez wrzaskow, przekleństw, itd. skurcze obudzily mnie o 1 w nocy,bylam w szpitalu dzień wcześniej bo nie czułam ruchow, o 4 na porodówce wyladowalam, o 6 zaczelo się mnie przyjemnie,o 9 dali mi oksytocynę, o 10,40 urodziłam,skurcze po oksy były silne i miałam wrazenie ze tylek mi rozrywa gdy parlam, trochę peklam i bylam nacinana(niestety nacinanie czułam) ale mala była dość duza bo 3720g wiec to pewnie dlatego. przezylam, nie wspominam tego z trauma ale na razie nie chce drugiego dziecka, bynajmniej nie tylko z powodu porodowego bolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no czasami swiat taki jest ale potem sie moze wszystko ulozyc :) www.youtube.com/watch?v=dwA2eq3m_c0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć Dziewczyny i Mamy. Mam jedno dziecko, które ma w tej chwili 1,5 roku. Mój poród wspominam koszmarnie. Również urodziłam dopiero po oksytocynie, i urodziłam 2 tygodnie po terminie. Skurcze zaczęły się o 11.00 a maluch urodził się o 13.20. Nie pamiętam skurczy, nie bolało mnie, był ze mną mąż, trzymał mnie z tyłu za ramiona, nic nie mówił, tylko czułam, że jest... ale... nie mogłam urodzić. Kiedy wyprosili męża, przyszło kilku lekarzy i kilka pielęgniarek. Nie wiedziałam co się dzieję, jeden lekarz położył mi się na brzuch, drugi wziął próżnociąg, a położna nacinała, dopiero wtedy poczułam ból i darłam się jak opętana - nigdy tak nie krzyczałam. Kiedy maluch się w końcu wydostał, mdlałam i nie miałam sił, okazało się, że łożysko jest przyrośnięte, więc bez zbędnych pytań, podali mi kroplówkę, uśpili i ręcznie wydobili łożysko, potem nastąpiła atonia macicy (macica się nie obkurczyła) i krwawiłam przez następną dobę, kiedy się budziłam, mąż akurat kangurował, a mały gadał coś po swojemu. Kiedy próbowali mnie podnieść do siedzenia do karmienia, to ponownie odjechałam - nie zdążyłam im powiedzieć, że mój oprganizm tak reaguje na znieczulenie całkowite. Potem dziecko zabrali na oddział nowordkowy, a ja zostałam spionizowana dopiero 24h po porodzie, nie mogłam chodzić, mdlałam i nie miałam siły. W 2 dobie w nocy doczłapałam się do synka i karmiłam go, głaskałam i płakałam, rano okazało się, że ma wrodzoną wadę serduszka i pojechał do szpitala dziecięgo. Lekarze dali mi leki uspokajające i głaskali po głowie, bo ja z żalu nie mogłam składnie złożyć jednego zdania. W 4 dobie syn miał operację - uratowali mu życie. Dziś Adaś biega, gada, jest wesołym chłopcem, bardzo mądrym, musi być traktowany troszkę inaczej, ale dajemy radę. Na razie nie decydujemy się na drugie dziecko - też absolutnie NiE ze względu na poród. Pozdrawiam was dziewczyny i życzę zdrówka waszym dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wspomina super. CC na żądanie w Niemczech, super jedzenie i super opieka. Drugie też tam będę rodzić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MegRz
Jakies dwa miesiace temu weszlam na to forum i naczytalam sie roznych opini nt porodów. Teraz moja coreczka ma 18 dni (taki psikus na 1 kwietnia nam zrobila) i opisze Wam jak to wygladalo u mnie, moze komus sie przyda :) 31 marca o godz 21.30 lezac sobie na kanapie z chlopakiem i ogladajac tv nagle poczulam takie "pyknięcie" jakby pękł mi balon w brzuchu. Na poczatku myslalam ze to mala mnie tak mocno kopnela ale uczucie bylo tak dziwne ze po chwili powiedzialam ze chyba odeszly mi wody ale ze boje sie wstac haha... tyle na to czekalismy a jak sie zaczelo to balam sie wstac chyba myslalam ze jak nie wstane to jeszcze troche mala posiedzi w brzucu :p no ale nagle czuje... leci :/ szybko pod prysznic i tak stalam a wody laly sie strumyczkiem :) moj facet w tym czasie zrobil sobie kawe, spakowal najwazniejsze rzeczy i jak ze mnie juz w miare przestalo leciec to pojechalismy. Po drodze obdzwonilam wszystkich ze "TO JUZ!!!" po paru dniach ludzie mi mowili ze jak zadzwonilam to cos tam cos tam a ja chyba bylam w takim szoku ze nawet nie pamietalam ze do tych osob dzwonilam :) w samochodzie zaczely sie skurcze co 10 min. W szpitalu polozna sprawdzila czy odeszly mi rzeczywiscie wody i szybko na sale porodowa. Tam zaczeli sie ze mnie nabijac... ze godzine od wod plodowych ja juz na porodowce, ze rozwarcie mam na 1 palec ze po co tak szybko ze do rana bedziemy teraz tam kwitnac itd. Troche mi bylo glupio bo myslalam ze spanikowalam no ale juz tam bylam wiec trudno. Skurcze regularne co 10 min, potem co 8. Polozna zrobila mi masaz szyjki macicy myslalam ze padne z bolu, masakra... ale podobno to dla mojego dobra zeby latwiej poszedl porod. Bol byl taki jakby mi cala reke wlozyla do mychy i piescia wiercila dziure... Godz. 24 - pamietam ze jeszcze nie bylo tak zle, moj facet sie smial ze mam sie spieczyc, ze jak to tak dziecko 1 kwietniowe, wszyscy beda myslec ze sciemniamy jak powiemy ze sie urodzilo :p ale juz bylo po ptakach, polnoc minela... i wtedy skurcze zaczely sie robic naprawde bolesne :( ale do wytrzymania. Poszlam pod prysznic ale bol juz byl taki ze az mi sie robilo slabo wiec po kilku minutach bylam znowu na lozku porodowym i probowalam znalesc pozycje w ktorej ten bol byl znosny. Godz. 1.30 zaczelo sie naprawe nieprzyjemnie... skurcze byly juz tak silne ze tracilam kontakt z rzeczywistoscia. Z tego czasu niewiele pamietam, dostalam taka butle z jakims gazem znieczulajacym ale tak bolalo ze gdyby nie moj facet to nawet byl tego w ustach nie utrzymala bo rece i paznokcie wbijaly sie we wszystko co sie nawinelo. Polozna powiedziala ze jak chce zeby mi szybko poszlo to mam robic wszystko co sie da zeby rozluznic sie miedzy skurczami a mialam je juz chyba co 1-2 min. Moj facet mi wtedy na maxa pomogl, zaczal mi przypominac najlepsze momenty z ostatniego lata, jak bylismy na jeziorem, jak lowilismy ryby, lezelismy pod drzewem i naszego psa jak sie bawil. Zamknelam oczy i nawet sie usmiechnelam gdy to sobie przypominalam i nagle... poczulam jak mala przysuwa sie w srodku, normalnie czulam jak cos ze mnie wychodzi... polozna ZAKAZALA mi przed chociaz wydawalo mi sie ze jak bede parla to ja szybciej wypchne i wszystko minie. Chyba raz czy dwa jednak nie moglam sie powstrzymac bo babeczka az na mnie krzyknela ze mam nie przec bo mi szyjka peknie i dopiero bedzie wiec moj facet z kazdym skurczem: "kochanie tylko nie przyj, tylko nie przyj" :) to tez pomoglo... Nagle kazali mi sie polozyc na plecach, nogi na te zawiasy, ubrali sie w te swoje ubranka i polozna zaczdzwonila po lekarza. Zapytalam jakie mam rozwarcie a ona powiedziala ze pelne i ze jeszcze jeden skurcz mam przetrzymac a potem bedziemy przec :) nawet nie wiecie jak mnie to ucieszylo!!! No i minal ten skurcz i nastepny kazala przec, chlopak trzymal mi glowe, ja sie czulam jakbym miala zrobic kupe ale taka ulga przy tym parciu ze po prostu masakra. odpoczynek i drugi skurcz party w polowie kazala przestac. Nic nie czulam ze mala juz wyszla glowka, widzialam tylko twarz mojego faceta i wiedzialam ze juz ja widzi :D polozna cos tam poszperala i nagle zobaczylam jak wyciaga moja mala coreczke :))) spojzalam na mojego faceta i jak zobaczylam ten jego usmiech to zapomnialam o calym bolu. Mala wytarli i na brzuch do mnie :) Urodzilam o 2.34 wiec zajelo mi to bardzo malo jak na pierwszy porod. Oprocz ostatniej godziny bylo w miare ok. Nie popekalam, nie nacinali mnie i gdybym miala to opisac jednym slowe to powiedzialabym ze to bylo "ciekawe" :) niestety jak juz bym miala rodzic drugi raz to wiedziala bym co mnie czeka i pewnie nie byloby to juz "ciekawe" a raczej myslala bym "znowu te skurcze". Mala miala 3090 kg i 54 cm wiec nie byla jakas malutka. Po porodzie najgorsza pierwsza doba jezeli chodzi o mnie ale dzis po 18 dniach moge powiedziec ze doszlam do siebie w 90% :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MegRz
Dziewczyny jedyna rade jaka Wam moge dac to SLUCHAJCIE POLOZNEJ i koniecznie pomyslcie co Was odpreza i uzyjcie tego w tych najgorszych momentach. osoba ktora z Wami jedzie niech tez sie przygotuje zeby Wam w tym pomoc. Obojetnie jakby nie bylo jak zobaczycie malucha na swoim brzuchu to zapomnicie o wszystkim naokolo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zebra85
bałam sie bardzo , ale jak juz sie znajdziesz na sali poodowej , to pamietaj ze czas zapiedziela strasznie szybko, ból mimo ze jest nie do wytrzymania , jest do zniesienia . jak juz sie zaszło w ciaze to nie ma odwrotu , trzeba przejsc poród . ale to tylko chwila tak naprawde, pozniej sie nie pamieta az tak. moj poród to jak kac kupa, poczułam ulge jak juz wychodziła. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cc to nie poród tylko operacja. Te po cesarce nie mają pojęcia o rodzeniu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odkad pamieatm tez sie bałam porodu, ale jak juz byłam w ciazy to wogóle o tym nie myslałam az teraz sie sobie dziwie bo jestem ogromna panikara i wszystkim sie zamartwiam i przejmuję a odnosnie porodu to wogóle o tym nie myslałam. az mój facet sie dziwił ze ja sie tego nie boję. poród miałam lajtowy. zatrzymali mnie w szpitalu, podali oxy na wywołanie a raczej na próbe. jak juz miałam wracam na oddział to odeszły wody i zaczął sie poród. dostałam znieczulenie - uwaga, za darmo - w panstwowym szpitalu i poszło jak po masle. 15 minut i mala była na świecie. zadnych wrzasków, żadnego bólu. połozna mówiła kiedy mam przec****arłam. miałam szczęscie. czasem patrze na małą i sobie myśle - kurde jak ja ją urodziłam bo wydaje mi się ze tego porodu nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 2 corcie, obie wazyly 4,2 kg. Takich porodow jak moje zycze wszystkim kobitkom. ZERO BOLU. Czasem tak na nie patrze i az nie wierze, ze je urodzilam. Oba porody wywolywane bo dziewczynom sie nie spieszylo, pomimo tego ze, przez 2 ostatnie tygodnie mialam 2-3cm rozwarcia! Tak sobie z tym chodzilam i nic. W koncu kroploweczka, znieczulenie zewnatrzoponowe i cyk po wszystkim. Przy pierwszym porodzie 3 szwy, przy drugim jeden-tylko dlatego, ze corcia za szybko wyskoczyla ;) nie zdazyli jej przekrecic. Zadnego nacinania! Powrot do formy natychmiastowy. Tak sobie mysle, ze jestem stworzona do rodzenia dzieci. Nie zamierzam jednak ponownie weryfikowac tej teorii:) powodzenia dziewczyny. Nie sluchajcie tych wszystkich strasznych opowiesci. Spokojnie i bedzie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła mamusiaaa
Cześć dziewczyny! Mój pierwszy poród wspominam bardzo miło. Szybko, sprawnie i bez bólu :) Urodziłam w 2,5 godziny, bez nacięcia krocza, bez problemów ze strony maluszka. Niebawem rodzę drugie maleństwo i też mam nadzieje, że będzie bezproblemowo. Właśnie kompletuje wyprawke według tej listy http://dumnamama.pl/wyprawka-do-szpitala/ ale ciągle mam wrażenie że czegoś mi brakuje... Wiem, że to mój drugi poród i powinnam wszystko wiedziec, ale mam wrażenie że przy pierwszym byłam jakaś mądrzejsza i rozsądniejsza :P Czy zabieracie szlafrok? W taką pogodę jak teraz mamy by się przydał, ale jak się polepszy to co? Może będzie niepotrzebny? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sandraaaa
Witam! Przeczytalam z zaciekawieniem wszystkie wasze wypowiedzi i postanowilam podzielic sie takze moim doswiadczeniem porodu. Ogolnie cala ciaze czulam sie swietnie ! Remontowalismy z mezem dom, kosilam trawe. Jedynie, gdy patrzylam na moj ogroomny brzuch to przypominalo mi sie , ze jestem w ciazy;). W moim miescie jest tak , ze w 8 miesiacu sie chodzi kontrolnie na ktg co dwa tyg. Jak kazali tak robilam. Z malym wszystko swietnie, jednak bylam juz tydz po terminie. Przy ktorejs z tych rutynowych kontroli, ktg itd. lekarka postanowila sprawdzic , w jakim stanie sa moje wody plodowe. Pobrala igla czy czyms, nawet nie wiem , bo po co kogo informowac. Powiedziala, ze jest ok i ze jak nic sie nie bedzie dzialo, to zebym wrocila we wtorek na wywolanie ( to byl czwartek). W piatek rano obudzilam sie z bolami jak na okres. Nic to-mysle, jeszcze poczekam. Poszlam siusiu i zauwazylam czop. Ale na spokojnie posiedzialam z mama, wypilam herbatke, pitu, pitu, ale czuje, ze boli coraz bardziej. No wiec do szpitala. A lekarka do mnie, ze przeciez mi mowila, ze moge lekko krwawic. Co bylo bzdura bo nic mi takiego nie powiedziala. Mimo wszystko zbadala mnie-rozwarcie na 3 cm. Skurcze tez widoczne na ktg. Wiec zostaje.. I wtedy zaczal sie dramat. W nocy dopadly mnie skurcze i bole krzyzowe. Cala noc nie spalam. raz skurcze byly co 6 min, potem spokoj, potem co 2 min i nad ranem spokoj.. Ktg-niby w normie, skurcze dalej sa, ale rozwarcia ani cm wiecej. Wiec kazaly mi masowac sutki i chodzic po schodach co dwa stopnie, ze niby to pomaga. Wiec maszerowalam z mezem cale popoludnie jak tylko przyjechal. Wieczorem skurcze dalej, badanie-brak wiekszego rozwarcia. Polozylam sie, w nadziei na sen, gdyz bylam bardzo wykonczona.. Oczywiscie ze spania nici-bole krzyzowe. Nastepnego dnia rano znow ktg. Skurcze duze, rozwarcie dalej duze. Gdy mama i maz przyjechali dalej lazilam z nimi po schodach i po prostu wylam z bolu i zmeczenia. Mama zaalarmowana poszla do lekarza z nadzieja na przyspieszenie tego( okazalo sie, ze ten sam lekarz odbieral mnie jak moja mama rodzila, a podczas dyzuru przyjmowal tylko prywatne pacjetki) no i jej powiedzial, ze przeciez za mnie nie urodzi, a z usg, ktore bylo robione jakims przedpotopowym sprzetem to wyglada, ze urodze dopiero za 2 tyg... Wiec zalamalam sie kompletnie.. Na szczescie na zmiane przyszla znajoma polozna.. Mowi, ze jest w szoku bo ze skurczy 2 dni wczesniej wynikalo, ze w nocy najpozniej urodze. Wiec dala mi z 6 czopkow( pamietam jak sie krepowalam bo nie wiedzialam gdzie je wsadzic ;p) i jakis zastrzyk.. No i powoli zaczelo sie.. o 2 w nocy dostalam dreszczy.. rozwarcie wskoczylo na 6 cm.. Wiec zadzwonila do lekarza, i ten kazal mi przejsc na porodowke.. No i tu kolejny klops, gdyz nie bylo miejsca na porodowce. Wiec polozyli mnie w pokoju przedporodowym, podlaczyli pod ktg a obok krzyki i placze rodzacych kobiet. lezalam tak przez 3 godz nie mogac sie ruszyc i sluchajac tych tragedii.. Zadzwonilam po mame( od razu ustalilam, ze z nia bede przy porodzie, gdyz moj facet by nie dal rady). po godz przyjechala no i przewiezli mnie na porodowke.. Istny dramat.. Skurcze mialam ponad skale a rozwarcie stanelo na 6cm.. Skakalam na pilce i doslownie zasypialam ze zmeczenia.. Naprawde chcialam umrzec.. Bylam tak zmeczona, ze po prostu nie mialam sily odduchac a tu jeszcze te przeszywajace bole.. o 7 przyszla polozna.. zobaczyla co i jak.. Nic nowego. Postanowila przebic pecherz. Troche wody polecialo.. Po godz mnie zbadala i nic.. Wiec dala mi kroplowke z oxytocyny.. Po tym sie ruszylo. Kazala mi kucnac i przec tak jak na kupe.. Ale ja poza bolem i checia kupy nie mialam sil przec.. Kazala mi sie polozyc na samolocie no i sie zaczelo. Byla naprawde genialna, mowila mi kiedy przec, krzyczala , ale nie to, ze sie darla, tylko motywowala mnie do dzialania.ale ja na prawde nie mialam sily.. Mialam mroczki przed oczami, dwa razy stracilam przytomnosc.. Jakims cudem glowka wyszla i nagle slysze ,,O Boze on jest siny, dusi sie !!'' wiec jak to uslyszalam to po prostu chcialam stamtad uciec ! Nie bylo mowy o zadnym parciu! I wtedy moja mama na mnie wrzasnela:,, do cholery uspokoj sie'' i to podzialalo jak zimny prysznic! Wypchnelam malego bez skurczy. Mialam niekompletne lozysko, wiec mnie jeszcze czyscili, a maly faktycznie byl 3x owiniety pepowina. Byl dosc duzy bo 3800 i 57 cm. Urodzilam go o 11, na szczescie silny i zdrowy tylko strasznie wymeczony i wymoczony jak podczas za dlugiej kapieli. Objaw przenoszenia-a ten cymbal mowil, ze jeszcze czas. Mialam 17 szwow w srodku i 25 na zewnatrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sandraaaa
Opieka po porodzie to jakis dramatt.. rodzilam w lipcu wiec byl upal niesamowity i pelno komarow, gdyz okna musielismy miec otwarte bo jak to lekarka powiedziala ,, u nas na sali smierdzi zginilzna'' . I faktycznie to co sie ze mnie wydobywalo to zgnily sluz. co chwile sie kapalam ale i tak czulam sie blee.. Maly ciagle mi wisial na cycku. Balam sie, ze nie mam pokarmu, albo za slaby bo nawet na chwile nie moglam go odciagnac. Bogu dzieki w drugiej dobie jakas polozna sie zjazyla , ze on mi tak ciagle wisi i wziela go na dokarmienie. Okazalo sie, ze wcale nie jest glodny tylko potrzebuje bliskosci wiec go ciagle przytulalam, ale nie dawalam cyca. Po 3 dobach maly mial silne stezenie bilirubiny. Juz mielismy wychodzic az pediatra zauwazyla, ze maly jest jakis zolty i trzeba zrobic badanie na stezenie bilirubiny.. Boze 3 godz czekalam na te wyniki z obawa, ze bede musiala siedziec kolejny czas w tym szpitalu, gdzie lacznie nie przespalam 6 nocy, gdyz lezalysmy na sali we 3 i jak jedna dzidzia spala to druga plakala..Na szczescie okazalo sie, ze mozemy isc do domu.. ale po tych wszystkich przezyciach mialam depresje poporodowa. Dobrze , ze mama byla przy mnie i pozwolila mi dojsc do siebie, zajmujac sie malum.. Szwy bolaly jak cholera.. A zdjecie to istny koszmar.. Na szczescie wraz ze zdjeciem szwow depresja minela i wszystko jakos sie ulozylo.. Dzis mam zdrowego, silnego synka, ktory jest moim oczkiem w glowie. Ale o nastepnym porodzie az boje sie pomyslec chociaz chcialabym drugie.. Troche sie rozpisalam. Nie chce nikogo straszyc, a jedynie podzielic sie swoimi wrazeniami. Dodam tylko, ze podczas mojego pobytu przed porodem urodzilo 8 dziewczyn z mojego pokoju, wiec widocznie ja mialam tylko tak ciezko. W kazdym razie glowa do gory! Pozdrawiam wszystkie mamusie i powodzenia zycze przyszlym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj pierwszy porod wspominam bardzo zle,przykro 14 godzin na lozku porodowym ,dziecko 3,800,niemily personel,pamietam jak przez mgle jak lekarz wyzywal od najgorszych polozna i moje slowa ze ,,ratujcie moje dziecko,, i pamietam jak wyduszlal kolanem i rekoma z calych sil mojego synka. Dzisiaj ma 12 lat jest zdrowym,madrym chlopcem,choc urodzil sie siny ,dostal 9 pkt. Ciezki porod nie zrazil mnie jednak ,bo chcialam miec dzieci,i tak juz kolejny porod byl lzejszy ,no fakt drugi syn wazyl tylko 2,700.W wieku 31lat urodzilam blizniaki chlopcow waga 3.150 i 3065 porod duzo lepszy,duza ilosc lekarzy,poloznych bo wiadomo porod blizniakow,oprocz tego lepszy sprzet ,bo rodzilam w Anlglii, Pozdrawiam wszystkiemamusie ,te ciepriace przy porodach bardziej i te mniej )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciowa neonówa
maly gadal po swojemu??? :p dawno się tak nie usmialam, 1 dniowe dziecko gada hahahah,to chyba mąż z wrazenia gadal do siebie albo mialas omamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×