Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kjs1

Depresja męża... pomóżcie....

Polecane posty

Gość kjs1

Mój mąż od lat choruje na depresję. Leczy się farmakologicznie, ale różne są tego efekty. Oczywiście terapie psychologiczne różnego rodzaju też przechodził i niewiele mu to pomogło. Bardzo go kocham i wiele bym dała, żeby jakoś mu pomóc. Narazie pozostaje mi być przy nim. Tyle mogę. Może znacie jakiegoś naprawdę dobrego psychiatrę z Krakowa lub okolic..... Cena wizyty nie gra roli. Narazie jakoś się trzymam, ale nawet nie mam z kim o tym porozmawiać...... Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Proszę, niech się ktoś odezwie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj! Niestety, depresja u mężczyzn ma gorszy przebieg niż u kobiet, może dlatego że facet nie popłacze nad swoim losem i nie ulży sobie... Nie jestem psychologiem, ale depresje ma mój ojciec i wiem co to znaczy. Z tą różnicą, że on w tym \"byciu mężczyzną\" nawet do psychologa nie pójdzie... Życzę Ci znalezienia dobrego psychologa. A Ty sama po prostu badz blisko niego, by móc pomóc gdy tylko pomocy będzie potrzebował... Choć nie narzucaj się... on też czasem potrzebuje pobyć sam... Pozdrawiam! Trzymajcie się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Dzięki. To fakt, że "bycie mężczyzną" nie ułatwia leczenia. Tym bardziej, że zaczynają się problemy z seksem. Leki przeciwdepresyjne mają zabójcze dla tej sfery życia działanie. Nie powiem, żeby seks nie miał dla mnie znaczenia..... Ale mnie łatwiej niż jemu. I tu też kłania się "bycie mężczyzną w 100%". Nie jestem w stanie wytłumaczyć mu, że to nie jest najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sluchaj
jesli macie dobrą sytuację materialną to depresja ne jest taką katastrofą. probowalas fototerapii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
do słuchaj.... czy według ciebie postrzeganie choroby zależy od grubości portfela? ja nie widzę różnicy. mój mąż JEST CHORY bez względu na to ile pieniędzy mamy. Nie o takie kometarze mi chodziło. A fototerapię ma na codzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sluchaj
to moze byc sprawa sklonnosci genetycznych do tego rodzaju choroby. albo moze jest cos czym on nie chce Cię martwić i Ci nie mowi i jeszcze bardziej go to gryzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podpórka
witaj, obawiam się, że nie potrafię Ci pomóc, chociaż Twój problem nie jest mi obcy. Jestem związana z kimś, kto choruje na depresję od wielu lat. Choroba ta występowała już w różnych nasileniach, teraz jest troche lepiej. "On" jest pod stałą opieką lekarza i psychologa. Ale to prawda - z męską depresją jest chyba gorzej, właśnie przez to zamknięcie. Kobietom generalnie łatwiej chyba się otworzyć. Chociaż, jak w każdych sprawach, generalizowanie na niewiele się zdaje, wszystko zależy indywidalnie od każdego człowieka. Są dni, kiedy "on" odcina się zupełnie od świata i całkiem zapada w sobie - cóż, można tylko zapewniać o tym, że się jest przy nim i uszanować tę potrzebę bycia samemu. Najważniejsze jest właśnie dawanie drugiej osobie tej świadomości, że się ją wspiera, że zawsze się będzie trzymało ją za rękę, niezależnie od sytuacji czy przypływów i odpływów nastrojów. Pozdrawiam bardzo serdecznie! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
do podpórki :) Dziękuję za słowa pokrzepienia. Wiem o tym i jestem przy nim kiedy tylko tego potrzebuje. Ale nie zwalnia mnie to z poszukiwania jakiegoś cudownego środka, który może pomóc. Dlatego szukam kolejnego psychiatry i kolejnego leku..... Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Może ktoś zna dobrego psychiatrę z Krakowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem z Krakowa
więc niestety nie podam Ci żadnego nazwiska, natomiast informuję Cię że jest (bywa) w księgarniach książka pt (z pamięci, więc może tytuł nie brzmi dokładnie tak) "Mężczyzna w depresji". Twój mąż od niej nie wyzdrowieje, ale jeśli ją przeczytasz to może znajdziesz tam coś co Ci trochę pomoże. Na pewno nie zaszkodzi. Zapewne Cię nie pocieszę - ale może ta wypowiedź też będzie miała dla Ciebie jakąś wartość - ja jestem facetem, miałem kilkakrotnie w życiu zdiagnozowaną i intensywnie leczoną depresję więc jestem z tą chorobą "za pan brat" :-( ale nawet ja Ci nie potrafię odpowiedzieć co powinnaś robić żeby pomóc mężowi. Myślę że podstawowe rzeczy wiesz - np. że bez sensu są rady typu "weź się w garść", wyciąganie go na siłę między ludzi "żeby się rozerwał", głaskanie po głowie i mówienie że wszystko będzie dobrze, itd. Nie ma "cudownych" leków, natomiast faktem jest że różne leki bardzo różnie działają na różnych ludzi - to co jednemu bardzo pomoże na drugiego zadziała słabo albo wcale i odwrotnie. Normalną praktyką jest zmiana leków żeby "utrafić" w ten który będzie najlepiej działać, rzadko się to udaje za pierwszym razem. Jeśli jeszcze tego nie robiłaś to zajrzyj na stronę www.leczdepresje.pl, tam też jest sporo ciekawych informacji. Tak jak z książką - nie uleczą, ale mogą być pomocne. Przykro mi że nie mogę bardziej pomóc. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za powrot do zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Dziękuję bardzo. Książki poszukam... może dowiem się czegoś, czego jeszcze nie wiem. Dzisiaj mam gorszy dzień. Trzymam się jakoś, ale łzy same płyną.... Tak bardzo go kocham i czuję się bezradna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Książkę zamówiłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Depresja jest powazna i ciezka choroba...nie powiedzialas zbyt wiele na temat jej przebiegu. Depresja nie bierze sie z powietrza, czesto ma podloze genetyczne i wymaga wielu zabiegow i niejednokrotnie wielu lat leczenia. Badz przy nim - to jest najwazniejsze, nawet jesli momentami czujesz ze nie dajesz rady... Byloby dobrze gdybys udzielila blizszych informacji kiedy \"to\" sie zaczelo i od jakiego momentu, czy Twoj maz doswiadczyl jakichs przezyc, ktore mogly na to wplynac... Co do \"bycia mezczyzna\" to taka juz mentalnosc ludzka, od malego powtarza sie facetom - tego Ci nie wypada, chlopcy nie placza itd. Powiedz mi, czy korzystalas z pomocy terapeutow? jezeli tak to jaki rodzaj terapii zastosowano i czy widzialas ewentulana poprawe. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Korzystaliśmy z wszelkich dostępnych terapii. Nawet hipnoza juz była. Została jeszcze akupunktura :) Mąż ma najprawdopodobniej depresję endogenną, czyli nie spowodowaną konkretnym bodźcem, tylko wrodzoną. A takie najtrudniej się leczy. Raz na jakiś czas wymaga hospitalizacji, bo leki przestają działać i uodparnia sie na nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie nie jestem Ci w stanie pomoc...Musisz cierpliwie czekac.Zdaje sobie sprawe z tego jak jest Ci ciezko. Tak naprawde mowisz tylko o mezu, ale zadbaj tez o siebie... Wiem jak ogromny wplyw ma to na Ciebie. Nic na sile nie zdzialasz i musisz sie uodpornic. Co do terapii to nie napisalas mi jak one wygladaly. Czy byla jakas z ktorej korzystal przez dluzszy czas? Bo jak wiesz, nie wszystkie terapie skladaja sie z kilku spotkan, ale czasami trwaja latami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
hmmmmmmmmmmmm, wiem, wiem... tylko ta bezradność jest dobijająca. A o czym mam mówić? Przecież ja jestem zdrowa. I dbam o siebie. Co do terapii, to naprawdę było ich wiele i niektóre pomogły o tyle, że wiemy czego możemy się spodziewać po tej chorobie. Mąż poradził sobie ze zmorami przeszłości, ale to nie one były źródlłem choroby. To mądry i dobry człowiek. Stara się mnie nie martwić, ale trudno nie zauważyć kiedy źle się czuje i udaje uśmiech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coz ja moge w takiej sytuacji... Moge tylko zyczyc Wam wytrwalosci. Pamietaj - powtarzam to ktorys raz - dbaj o siebie i nie zapominaj o sobie. Dobrze ze Twoj maz ma kogos takiego jak Ty. Jest wielu zwolennikow i przeciwnikow leczenia farmakologicznego, ja akurat uwazam ze nie odnosi ono tak duzych skutkow jak terapie. Nie mam pojecia jak przebiega choroba Twojego meza, jakich rozmiarow przybrala dlatego nie jestem w stanie kompletnie nic powiedziec. Ale trzymaj sie i uwierz ze bedzie dobrze i pomoz mezowi tez w to uwierzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Dzięki Paprisia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem z Krakowa
Terapia farmakologiczna może być błogosławieństwem. Nawet jeśli - jak uważają niektórzy fachowcy - nie leczy rzeczywistej przyczyny tylko objawy (a rzeczywistą przyczynę ma usunąć psychoterapia) - to i tak jest błogosławieństwem, bo pozwala choremu w ogóle funkcjonować, dzięki czemu np. może poddać się właśnie psychoterapii. I pozwala mu na przykład wstać z łóżka, umyć się, założyć czyste majtki i zjeść śniadanie (wiem z doświadczenia że dla chorego na depresję to potrafi być wyczyn godny zdobycia bieguna). Jakoś nikt nie neguje podawania środków przeciwbólowych (jako wspomaganie) chorym na raka którzy cierpią z powodu nieznośnego bólu. Czy ktokolwiek odważyłby się skarcić chorego na nowotwór mówiąc "nie bierz leków przeciwbólowych, przecież tylko uśmierzają ból a nie leczą przyczyny"? Nie przypuszczam. kjs1, ludzie którzy nie byli chorzy na depresję, albo nie mieli kogoś bliskiego kto chorował, nie zrozumieją co to jest depresja i jakie to cierpienie, i że nie ma to nic wspólnego z chandrą albo jakimiś "fochami". Sam przez to przechodziłem i na samo wspomnienie przechodzą mnie dreszcze i ściska mnie w dołku. Na szczęście zawsze wystarczało leczenie ambulatoryjne (choć bywały okresy kiedy brałem naprawdę duże dawki leków), nigdy nawet nie otarłem się o szpital a i tak był to koszmar :-( Mogę powiedzieć tylko że to bardzo dobrze że Twój mąż zdaje sobie sprawę że jest chory i próbuje stawić czoła chorobie - to już bardzo ważne. No i że ma obok siebie kogoś takiego jak Ty... Domyślam się że jesteś w trakcie poszukiwania dobrego psychiatry, uda się i uzyskacie dobrą pomoc! Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Wiem doskonale, że nie wszyscy są w stanie zrozumieć na czym polega depresja. Nie jakaś chwilowa chandra, czy smutek, bo coś takiego przechodzi każdy z nas. Dlatego okresy, kiedy mąż jest w szpitalu, staramy się jakoś ukrywać. Bez kłamstw, bo to już nie ma sensu. Ale też bez wylewności odpowiadam na pytania "gdzie jest pani mąż". I mimo to nasłuchaliśmy się różnych komentarzy......... Ludzie czasami potrafią być tak bezmyślnie okrutni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem z Krakowa
Ludzie jak to ludzie - jedni lepsi, inni gorsi. Mądrzejsi, głupsi... To nie ludzie stanowią o istocie waszego związku tylko Wy sami. Opinie głupców mają to do siebie że są mało warte, więc... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie powiedzialabym \"glupcow\"...psycholog, psychiatra w swiadomosci spolecznej funkcjonuje jako cos zlego...wszelkiego rodzaju terapie, czy wizyty u terapeutow juz sa odbierane jako choroby psychiczne...Psycholog od razu kojarzy sie z czyms zlym...Miejmy nadzieje ze to ulegnie zmianie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Wiem o tym i nie przejmuję się bardzo. Rzecz w tym, że nigdy nie wiadomo z której strony można się spodziewać ciosu...... Czasem ludzie po których nigdy nie spodziewałabym się takiej postawy potrafią się zachować obrzydliwie. Ale tacy przestają się liczyć dla nas wtedy. Co do seksu. To rzeczywiście jest kolejny problem. Leki wycinają tą sferę życia prawie do zera. A dla mężczyzn sprawność seksualna jest ważna. Toteż jej brak wywołuje kolejne frustracje..... i tak w kółko. Sympatyczny "nie z Krakowa" :) Dziękuję za kwiatuszek. A za Ciebie "też miałam depresję" trzymam kciuki. Będzie tylko lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem z Krakowa
paprisia, zrobiłem skrót myślowy. Do worka z "głupcami" wrzuciłem i tych którzy się zagapili jak Bozia rozdawała rozum jak i tych którzy po prostu słabo się orientują ale za to chętnie wypowiadają się na każdy temat. Nie trzeba mieć Nobla z fizyki żeby zachowywac się jak czlowiek przyzwoity - wystarczy trochę empatii i taktu. To się wynosi z domu a nie z uniwersytetów. Jak ktoś tego nie ma to ja po prostu idę na łatwiznę i uważam go za człowieka którego opinia się dla mnie nie liczy. Zwykle też tacy ludzie nie mają szansy żeby mi tę swoją opinię przedstawić :-) A kiedy zmieni się postrzeganie psychiatrów w naszym - co tu dużo mówić, w dużej mierze niedouczonym i kołtuńskim - społeczeństwie? Obawiam się że nieprędko... Ale schodzimy z tematu :-) pozdrowienia dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Wiesz co PAPRISIA.... Głupota tego typu to zwykły strach. A strach wynika z niewiedzy. A jeżeli ktoś nie chce się dowiedzieć, to jest głupi. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
No właśnie. Dokładnie to, tylko innymi słowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem z Krakowa
kjs1, ano widzisz - "prawdziwych przyjaciół poznaje si ę w biedzie". Zgodnie więc z zasadą że w każdej niedobrej sytuacji trzeba szukać pozytywów - choroba pomaga zweryfikować grono znajomych. Jakby to powiedzieli spece od rynków kapitałowych - "polepsza się jakość portfela inwestycji" ;-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Ano fakt. Teraz mamy tylko sprawdzonych przyjaciół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inwestor...
Niestety, z tego powodu "portfel moich inwestycji" opustoszał... Wszystkiego dobrego tu piszącym - dużo zdrowia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×