Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kjs1

Depresja męża... pomóżcie....

Polecane posty

Gość kjs1
Opustoszał, INWESTOR, czy zubożał? Zawsze można zacząć go dobudowywać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inwestor...
opustoszał... cóż, może początkowy dobór "jednostek" nie był właściwy... Ale to już pokazał czas i okoliczności. wiem, że można, ale jest to trudne. Trochę się traci zaufanie. Zwłaszcza, jak się zostało ze swoją przypadłością zupełnie samemu. Ale nie o tym na tym topiku. To bardzo ważne, że Twój mąż zdaje sobie sprawę ze swej choroby, a co więcej, że Ty zdajesz sobie z niej sprawę i tak aktywnie poszukujesz dla niego pomocy. To bardzo budujące - nie wszyscy mają takie oparcie w tak trudnej sytuacji. Tak, wiem, że farmakologia jest niezbędna do funkcjonowania jako takiego w ogóle, że psychoterapia ma pomóc wyjść z problemu - ale samemu jest bardzo trudno. Wiem po sobie - dwa pierwsze czynniki zapewnione, z trzecim niestety nie udaje się. Dlatego trudno jest odnaleźć siebie bez świadomości, że ktoś pomaga i zawsze poda rękę - i pomoże wydostać się z bagna. W imieniu wszystkich chorujących na depresję - bardzo dziękuję takim osobom, jak Ty. 🌼 Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Daj spokój Inwestor.... przecież to normalne, że jeśli kocham, to pomagam i staram się być (przynajmniej tyle). Nie potrzeba za to podziekowań. A porozmawiać możemy również o Tobie, jeśli chcesz. W końcu akurat tutaj zebrali się ludzie, którzy wiedzą o czym mówią :) Jak dobrze zrozumiałam, zostałeś sam ze swoimi problemami. Może spróbujesz zaufać jeszcze komuś.... Może jutro będzie lepsze. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inwestor...
Tak, chyba dobrze zrozumiałaś. Ale pozwól, że nie będę się wypowiadać. Nie szukam pomocy "w sieci", mam do niej jeszcze mniejsze zaufanie niż do ludzi. Poza tym - to Tobie mają tutaj ludzie pomóc. I mam nadzieję, że pomogą. :-) Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie! :-) PS. Też mam nadzieję, że może kiedyś będzie jeszcze lepiej. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Rozumiem doskonale :) Życzę powodzenia i słońca mimo zachmurzonego nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
No i dzisiaj moje kochanie pojechało do szpitala. Jesienny okres jest zawsze najgorszy dla chorych na depresję, ale nie przypuszczaliśmy, że tej jesieni będzie aż tak źle. Nie pisałam o tym wcześniej, bo do ostatniej chwili miałam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności. Jeszcze wczoraj wieczorem i dzisiaj rano modliłam się o cud. No cóż..... cudu nie ma. Jest mi źle. Ale jemu pewnie jest jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam dobrego psychiatrę w Krakowie. Był kiedyś ordynatorem psychiatrii na Wrocławskiej. Teraz przyjmuje (przyjmował) prywatnie. Nazywa się Jarosz. Jeśli nie znajdziesz \"namiarów \" na niego w książce telefonicznej to napisz do mnie. Postaram się poszukac bo na pewno miałem adres i telefon do niego. Pozdrawiam. I życzenia zdrowia dla wojego męża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie przeczytałem Twojego postu... Przykro mi. Ale może po wyjsciu ze szpitala skorzystacie z tego psychiatry. Sam sie rozpadam na kawałeczki... I to nie tylko z powodu jesieni... Trzymaj się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
W książce go nie ma, w necie też. Znajdź jeśli możesz u siebie te namiary. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OK. Mam do niego nr tel. Chyba prywatny, I nie chcę podawać dla szerszego forum. Podaj gg czy adres mail. A Twój mąż ma szczęście że jest Ktos taki jak TY... :) Mój nr gg: 1920008

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
ciekawe jak długo będzie musiał być w tym szpitalu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Źle mi bez niego..... Tak pusto w domu..... Najgorzej jest wieczorem, jak już wszystko mam zrobione i zostaje chwila przed snem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inwestor...
Kjs1 - dla Ciebie... 🌼 Jesteś dzielna kobita i sobie poradzisz na pewno. Ale rozumiem doskonale, jak bardzo Ci być ciężko... Pozdrawiam serdecznie w ten zadeszczony poranek :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Dzięki Inwestor.... Oczywiście, że sobie poradzę. Muszę. Tym bardziej, że wszyscy teraz mnie obserwują. Sporo pracy sobie zaplanowałam, ale lista skraca się w zastraszającym tempie. Chwilami czuję że tama pęka, ale wtedy szybko znajduję sobie kolejne zajęcie. Ciekawe jak długo tak pociągnę... Na szczęście wiem, że on mnie kocha i też tęskni. A jemu jest pewnie ciężej niż mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
No i po weekendzie. Kochanie moje czuje się lepiej. Po wczorajszej wizycie przynajmniej wiem jak długo jeszcze będzie w szpitalu. No i Bogu dzięki za przyjaciół. Dobrze, że są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
No i po kolejnym weekendzie. Jeszcze dwa tygodnie. Mam nadzieję, że wytrzymam. W zasadzie nie mam innego wyjścia. Zaczyna mi brakować sił. Pilnowanie firmy, własnej pracy i remontu domu w pojedynkę jest męczące. Ale z drugiej strony teraz widzę ile pracuje na codzień mój mąż. I ile ma obowiązków, o których ja nie mam pojęcia. Jak to mówią: "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Taka długa rozłąka tez się do czegoś przydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość axa
moj maz tez od dluzszego czasu choruje na depresje lekowa ale wiesz ja przestaje sobie radzic nie wiem jak postepowac jak mu pomagac najgorsze w tym wszystkim jest to ze kompletnie nic nie mozemy zaplanowac bo nie wiadomo kiedy go dopadnie. wyjscie do kina czy do znajomych czasami mam wrazenie ze to jest jego uciaczka od czegos czego aktualnie nie chce wiem ze nie powinnam tak myslec ale nie moge zaplanowany wyjazd 10 dni jest ok na godzine przed wyjsciem leki strach nie idziemy ja czuje sie skolowana i wyglupiona a co z dzieciakami nie chce by czuly sie niepewnie jak sobie z tym wszystkim radzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość axa
moj maz tez od dluzszego czasu choruje na depresje lekowa ale wiesz ja przestaje sobie radzic nie wiem jak postepowac jak mu pomagac najgorsze w tym wszystkim jest to ze kompletnie nic nie mozemy zaplanowac bo nie wiadomo kiedy go dopadnie. wyjscie do kina czy do znajomych czasami mam wrazenie ze to jest jego uciaczka od czegos czego aktualnie nie chce wiem ze nie powinnam tak myslec ale nie moge zaplanowany wyjazd 10 dni jest ok na godzine przed wyjsciem leki strach nie idziemy ja czuje sie skolowana i wyglupiona a co z dzieciakami nie chce by czuly sie niepewnie jak sobie z tym wszystkim radzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Znam to AXA. Z tym, że ja już automatycznie obserwuję w jakim nastroju jest dzisiaj mąż. Wiem, że to jest męczące. Ale innego wyjścia nie ma. Nie można zmuszać, bo to nic nie da. Można namawiać, zachęcać, ale to wszystko. Ja poszłam na duże ustępstwa, byle tylko on czuł się lepiej. Może to nie jest dla nas, żon, dobre, bo uzależniamy nasze życie od chorób naszych mężów, ale dotąd nikt nic mądrzejszego nie wymyślił. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Podałam swój nr gg w poście wcześniej. Napisz, jak będziesz potrzebowała z kimś pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem z Krakowa
Witaj, kjs1. Co u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex
mam dopbra rade ...niech maz przeczyta te wszystkie opinie a zwlaszcza to co ty piszesz ...depresja mu ustapi moze nie cale ale bedzie sam z nia walczyl jak dotrze do niego jaka cudowna ma zone...jestes kims bardzo wartosciowym ..pozdrawiam Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Witaj NIE JESTEM Z KRAKOWA. U mnie wszystko dobrze :) I oby tak dalej. Miło, że się odezwałeś :) Cześć EX :) Wiesz co.... nie jestem taka święta. Też się czasem wściekam, płaczę i mam pretensje do świata i do męża. Na szczęście on to też rozumie, bo NA SZCZĘŚCIE zdaje sobie sprawę ze swojej choroby. Rzecz w tym, żeby rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...... Nawet, gdy nie sprawia to przyjemności. Jedna niezabliźniona sprawa, to początek stosu następnych..... a wtedy koniec blisko. Pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inwestor...
Również pozdrawiam. Miło słyszeć, że jest dobrze. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Witaj INWESTOR :) Pozdrowienia z zakarambolowanego Krakowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Naprawdę nie narzekam. Jestem uśmiechnięta i wydaję się być szczęśliwa. Mam kochanego męża, zwierzaki, dom, pracę..... ale brakuje tylko jednej rzeczy.... małych tuptających nóżek. Niestety. Zapominam pomału co to seks, a bez tego dzieciątka nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Nikt mnie nie wesprze dzisiaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inwestor...
Hmm... Chyba nie jestem najlepszym doradcą i wsparciem w takim problemie... Na dodatek nie mam żadnej z tych innych wspaniałych rzeczy, które wymieniłaś... Ale pozdrawiam serdecznie z mroźnej, ale słonecznej Warszawy! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Dziękuję INWESTOR. I również pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inwestor...
Mogę tylko powiedzieć tradycyjne "nigdy nie mów nigdy". ;-) Rozumiem, że Twój instynkt macierzyński właśnie w tej chwili domaga się głośniej realizacji w roli matki. Ale może uda się coś z tym zrobić? Myślę, że ważne jest, żeby dziecko miało dwoje zdrowych, kochających rodziców. Więc teraz może jest czas, żeby wspomóc męża w powrocie do zdrowia. A potem może dziecko będzie Waszą wspólną decyzją i radością. :-) A rozmawiałaś o tym z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjs1
Oczywiście, że rozmawiałam. I to nieraz. On też uważa, że czas na to najwyższy. Ja mam trzydziestkę na karku... Na zostanie mamą zdrowego dziecka to ostatnie chwile. Leki antydepresyjne obniżają poziom libido i tu jest problem. Próbowaliśmy coś z tym zrobić. Wiem, że podobam się mężowi. Scenariusz: kolacja, wino, świece i ładna bielizna ćwiczyliśmy już kilkakrotnie. I niewiele z tego wyniknęło. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×