Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość erin

smutno mi bardzo

Polecane posty

Słodkie Moje :-) Bardzo się ucieszyłam przychodząc dzisiaj rano tu do pracki i czytając wszystkie Wasze wypowiedzi. Po pierwsze - oczy - no właśnie, jest tak jak pytacie, ani niebieskie, ani błękit, ani granat, przez te oczy przeklęte zaczęła się ta cała historia. Problem Moje Kochane, polega na tym, że ja nie umiem jeszcze dojrzeć do podjęcia decyzji, a co za tym idzie nie umiem zwrócić się w konkretnym kierunku i realizować celów, które dana droga sama przez siebie wyznacza. Rozum, ba, nawet instynkt samozachowawczy krzyczy: UCIEKAJ ! Serce jak się zapewne domyślacie szepcze: zostań, staraj się, poświęcaj, zabiegaj, pokazuj mu jak bardzo ...... musi być szansa, on to wszystko w końcu zauważy i doceni ......a potem będzie tak pięknie jak w bajce .... Uwierzcie, żadne dobre rady od mnóstwa życzliwych ludzi, którzy mnie otaczają, nic nie skutkuje. To czego potrzebuję jest po prostu kopniak, który wyrzuci mnie z tej przeklętej orbity. Poznaliśmy się ponad trzy lata temu. Od tamtego czasu przeżyłam tyle, w takich kategoriach i z takimi emocjami, że teraz czuję się jak sterana życiem kobieta w podeszłym wieku, mimo, że faktycznie nie przekroczyłam nawet trzydziestki ! Czuję się starzej niż moja własna matka. Były dziesiątki zdrad, podczas trwania naszego związku urodziło mu się dziecko z mężatką, z którą ....... wiadomo co. Przeprowadzałam się w ciągu tych trzech lat kilkanaście chyba razy, tyleż razy moje córki musiały zmieniać szkołę, przedszkole...... Nie wiem co tak naprawdę myśli o mnie moja rodzina i przyjaciele, ale sądzę, że określenie - niespełna rozumu - jest jednym z łagodniejszych. Miesiąc temu miał wypadek samochodowy po którym okazało się, że zniknęły nagle jego przyjaciółki, koleżanki, sąsiadki, kochanki, zniknęły wszystkie życzliwe, przyjazne, te wszystkie dla których wcześniej wyłączał swój telefon, po to, żebym mu nie przeszkadzała, zniknęła cała rzesza, cały tłumek i okazało się, że z poważnie uszkodzoną i unieruchomioną nogą został sam. No i co ? No i tyle, że od czasu wypadku mam dwa domy na głowie i dorosłego faceta, przy którym wszystko trzeba zrobić jak przy dziecku, dwoje swoich dzieci i jeszcze pracę w pełnym wymiarze na głowie. Jestem zmęczona. Chcę Wam ukazać, jak bardzo JESTEM GŁUPIA. Padam na nos ze zmęczenia. Fizycznego przede wszystkim, bo tych obowiązków jak same widzicie jest mnóstwo, wiem, że to mało romantyczna proza życia - ale teraz odkurzam dwa razy, mam dwie wanny do mycia, dwa kible, zakupy na dwa domy, dwa cholerne obiady do ugotowania itd. itp. I jestem zmęczona..... Jestem zmęczona równiez psychicznie, bo słyszę od niego, rybko, jesteś przepiękna, mądra, wrażliwa, kocham cię..... Czasem mam wrażenie, że jak zacznę krzyczeć, to już nigdy nie przestanę. Czuję się wykorzystywana. Czuję, że on żeruje na moim poczuciu człowieczeństwa, którego pierwszym prawem jest niesienie pomocy tym, którzy tego potrzebują. Chcę już odejść od niego, chcę się uwolnić. Nie chcę żyć w oczekiwaniu na jego telefon. Nie chcę sama dzwonić. Tymczasem nie wytrzymuję bez tego, żeby z jakimś błahym powodem nie zadzwonić co kilka godzin. Ja chcę już przestać.......Proszę.... błagam ..... To mnie niszczy tak bardzo .... nie macie pojęcia co można zrobić z człowieka.... jestem zaszczuta, mam 164 cm wzrostu i ważę 47 kg, nie śpię nieraz po całych nocach, nawet jesli zasypiam, to bujam w jakiejś fazie półsnu, budzi mnie każdy najlżejszy szmer, często w nocy nagle otwieram oczy ...... Kochane ..... gdybyście mnie zobaczyły..... strzęp jakiś człowieka ... nic nie ma, tylko w twarzy te ogromne, jarzące się oczy ..... przez które wszystko się zaczęło ..... Pomóżcie mi proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy -> Nie myśl o sobie, że jesteś głupia, bo dajesz się wykorzystywać. Nie, nie jesteś, przeciwnie, jesteś wspaniałą kobietą. Po prostu powinnaś dla własnego dobra zacząćmyśleć o sobie. Trochę zdrowego egoizmu naprawdę się przydaje. Zacznij od drobiazgów, ale myśl o sobie. Pójdź do fryzjera, lub np. zrób sobie kąpiel i poczytaj książkę. I ciesz się takimi drobiazgami. Może to niewiele, ale od czegoś trzeba zacząć... :-) Napisz nam nam co lubisz, co srawia Ci przyjemność. Nie chodzi mi o coś wielkiego, tylko jakiś mały, prawie niedostrzegalny drobiazg. Ja np. lubie pierwszy łyk z filiżanki czarnej kawy tuż po przebudzeniu. To taki moment, kiedy noc i spanie zamienia się w dzień. Pomyśl, jaka drobnostka Tobie sprawia przyjeność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochany Motylku, Uznasz, że jestem nienormalna, ale pierwsza myśl po przebudzeniu biegnie do niego .... ciekawe, jak spał, ciekawe, czy noga go nie boli... druga myśl biegnie do nieba, gdzieś tam wysoko, wysoko ponad obłoczki .... dzięki Ci Boże, za to, że on jest, żeś go stworzył, dziękuję za to, że śpi gdzieś pod dachami tego samego miastam, dzięki, że oddycha, że być może pije kawę, tak jak ja teraz...... PARANOJA. A co ja prywatnie najbardziej lubię ? Zdziwicie się. Najbardziej na świecie lubię przebywać z ludźmi, w stosunku do których mogę się otworzyć, zaufać im. Z ludźmi, przed którymi nie muszę się wstydzić. Odbieram od nich wtedy motywację, ciepło i energię, która chociaż chwilowo pozwala mi na to, żeby trzymać go na dystans. Ale jestem typem samotnika, ludzie niechętnie zbliżają się do mnie, bo jestem smutna, surowa i zamknięta w sobie .... Dzwonił wczoraj wieczorem, około 21 i pytał, czy mogę przyjść zrobić mu zastrzyk. O dziwo odpowiedziałam, że nie. Dzisiaj rano przed wyjsciem do pracy zadzwonił znowu i poprosił o to samo, oczywiście poszłam. Nadal jest tak, że kiedy wyciąga po mnie rękę to mięknę jak wosk i zapominam o całym świecie. Brzydzę się potem siebie samej. Lubię, kiedy u mnie w domu jest gwar, lubię kiedy dzwoni telefon, domofon, drzwi się otwierają, zamykają, kuchnia pachnie kawą, lubię odkrywać muzykę, którą potem swoim gościom również pokazuję, lubię cieszyć się ich entuzjazmem, zachwytem..... Lubię wszystko, co mnie powstrzymuje przed tym, żeby zadzwonić do niego i pytać czy mu nie pomóc, czy czegoś nie potrzebuje. Coś nie widać końca .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erin.... nie trzeba tu mówić nic bo to by było bez sensu.... Jedyne co mogę Ci powiedzieć, a co sama słyszałam setki, tysiące razy to : CZAS LECZY WSZELKIE RANY. Jakże się denerwowałam na ludzi którzy mi kiedyś tak mówili. Jakże jestem im dziś wdzięczna że mi to powtarzali wciąż i wciąż... \"czase leczy wszelkie rany\"... Pamiętaj o tym , wspomnienia bolą ale wciąż i wciąż tego się trzymaj. Nic więcej doradzić nie mogę....🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A widzisz, jednak są rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność, pamiętaj o nich. I nie myśl o sobie tak krytycznie, my kobiety chyba tak już mamy, że czasem trochę przeginamy z poświęcaniem się. Ale pomyśl, że to Ty teraz jestes najważniejsza. I wiesz co? Uciekaj od niego. Wiem, że to łatwo powiedzieć, a trochę trudniej zrobić. Ale pamiętaj, że jesteś ważna, a Twoje dobro i Twoje szczęście muszą teraz być na pierwszym miejscu. Bo na to zasługujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie umiem się zdobyć na to, żeby rozłączyć rozmowę, kiedy widzę jego numer na wyświetlaczu. Zawsze odbieram, zawsze sa to prośby o cos tam, kup coś tam, zrób cos tam, czy możesz coś tam ..... A we mnie jakiś głupawo szlachetny duch mówi: idź, pomóż mu, musisz pomóc, on miał wypadek, nie może się ruszyć.... Idę więc wieczorem kiedy moje dzieci zasną, robię mu zastrzyk (to trzeba robić codziennie) cos tam składam, coś tam zmywam (on nie może kompletnie nic, bo cały czas leży, ma gips od pasa aż do pięty) próbuje zagajać jakąś rozmowę, ja głupia daję się wciągnąć, siadam, oczy mi się zamykają, słucham i zasypiam, on gada. W końcu sił starcza na to, żeby dowlec się do jego łóżka...... Jak mam przestać to robić ? Jak mam się wyrwać z tego zaklętego kręgu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic nie zmienisz w ciągu jednego dnia. To raczej jest do osiągnięcia małymi kroczkami. Chcesz zmienić Twoją sytuację - to pierwszy z nich. Piszesz, że raz odmówiłaś pójścia do niego - oto kolejny. Postanowiłaś napisać o swoim problemie tutaj na forum - następny krok. Robisz postępy, naprawdę. Zauważ to, a być może wtedy będzie Ci łatwiej znowu odmówić, bo jeśli z jego strony są to tylko ciągłe prośby, to nie powinnaś dalej w tym tkwić. Już zaczęłaś robić coś, by to wszystko zmienić. To wszystko na pewno jest cholernie dla ciebie trudne, ale skoro zaczęłaś, to znaczy, że jesteś silna. Pamiętaj o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem polega na tym, że mi go bardzo brakuje. Pragnę nadal i bardzo potrzebuję bliskości z nim, ciepła, jego obecności. Wydaje mi się, że troszkę sama siebie oszukuję, bo czasem staram się zachowywać tak, żeby dać mu możliwość zatrzymania mnie, na chwilę, na godzinę na noc ... Jednocześnie uważam, że to na co pozwalam jest obrzydliwe i brzydzę się sama siebie, że pozwalam sobie na tkwienie w sytuacji, która jest na wskroś nienormalna, krzywdząca i robaczywa ..... Taki układ, który istnieje teraz robi ze mnie dziwkę. Dlaczego ja się na to godzę ...... ?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy Wiesz dlaczego? Dlatego, że On był i wciąż jest dla Ciebie ważny, dlatego, że jesteś jedną z tych nielicznych osób, które nie potrafią być obojętne i zwyczajnie - masz dobre serce ❤️ Czy to źle? Nie, ale sama czujesz, że w tej konkretnej sytuacji coś jest nie w porządku i to od dawna. Nie możesz bez końca się poświęcać, zatracając przy tym siebie!! Dlaczego Ty masz ciągle TYLE z siebie dawać? otrzymując w zamian kilka godzin z Nim, a potem i tak czując się samotna? Wiem, że to zasady i potrzeba i w ogóle... Ale przecież wiesz, że nie tak powinno być... bo wspaniała, zdrowa, dobra miłość to miłość odwzajemniona, taka, w której dba się o 2gą osobę, otacza ją szacunkiem, liczy się z jej dobrem... Ty jesteś taka, ale czy On...? Nie myślę, że odejdziesz teraz, gdy On jest po wypadku i Cię potrzebuje, myślę, że sama bym tak nie mogła.. Ale potem.. może nadeszła pora, żeby w Twoich szafirowych oczach przejrzał się mężczyzna, który doceni jakim jesteś Skarbem:) i może pozwól wreszcie rodzinie, znajomym, dzieciom dostrzec w nich spokój, radość, wiarę w to, że jesteś przecież tak wiele warta!! Z całego serca jestem z Tobą. M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy -> żałuję, że nie mogłam wcześniej się odezwać... Niestety, praca... Motylek ma rację, Ty już zaczęłaś coś robić i... uda Ci się odzyskać i spokój, i szczęście i znaleźć milość przez duże \"M\". Potrafisz kochać, oj, jesteś wzorem do naśladowania... Umiesz kochać bezwarunkowo... To nie jest częsta cecha... To co robisz - robisz, bo jesteś CZŁOWIEKIEM... Dobrze, że nie zostawiłas go w potrzebie, ale... usamaodzielniaj go... Pokazuj krok po kroku, że nie jesteś JEGO, że nie ma Cię na własność... Pomagaj mu jak potrzebującemu pomocy człowiekowi, ale... nie karm się złudzeniami, że on za to Cię pokocha... Może doceni, ale... z tego, co piszesz... on cały czas ma roszczenia... Wymaga, prosi... jest w tym dość zuchwały według mnie... Dzwonienie do kogoś, kto ma dwoje dzieci, wieczorem, by przyszedł coś zrobił... Cóż... masz racje, że czujesz się wykorzystywana... Świetnie, że udalo Ci się już raz powiedzieć \"NIE\". Mów to \"NIE\" częściej... zawsze wtedy, gdy czujesz, że możesz je powiedzieć... Choć to uczucie jest w Tobie tak wielkie... nie podporządkowuj mu życia swego i swych dzieci... Jesli mialoby kiedykolwiek być tak, że jednak będziecie razem... i tak lepiej, byś umiała myśleć o SOBIE... Jesli Twoje potrzeby będą zaspokojone, łatwiej będzie ci pomagac innym... Jesteś niezwykła! Podziwiam Cię, szanuję... Teraz i Ty zacznij szanować siebie, swoje potrzeby... Staraj się zadawać SOBIE częściej pytanie: Czy ja tego naprawdę CHCĘ? Nie pytaj, czy powinnam, czy muszę, ale... CZY JA TEGO CHCE? Nie rób niczego wbrew sobie... nie musisz... Pozdrawiam Cię i zapewniam, że od teraz zacznie się przejaśniac na Twoim prywatnym niebie... Naprawdę! 🌻 ❤️ Pisz, jesteśmy tu po to, by słuchać... Wyrażać nasze opinie... a Ty możesz dla siebie brać, to będziesz uważała za sluszne... Jesli choćby jedno zdanie okaże się ważne, to znaczy, że ten topik na coś się przydał i my na nim... Erin-> i Ty chcesz nowe topiki zakładać??? Rób to, ale tu też masz jeszcze MISJĘ! Pozdrawiam wszystkich :) Zawsze trzeba szukac pozytywnych stron każdej, najtrudniejszej nawet sytuacji... Motylek jesteś moim natchnieniem... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Manna - wywiało mnie aż do USA (tak bardzo chciałam od niego uciec, że musiałam wybrać miejsce, w którym nawet mój telefon nie działa;) ), ale jeszcze tylko miesiąc, nawet nie cały już... Więc jestem za Wami o 6 godzin do tyłu :) Szafirowe Oczy - cieszę się, że tu jesteś. To znak, że chcesz coś zmienić, czyli tak, jak pisałam wcześniej jesteś silna, a nawet bardzo silna... Dasz radę na pewno. Musisz tylko odpowiedzieć sobie na pytanie, jak chcesz, żeby wyglądało Twoje życie, uświadomić sobie, że w nim nie ma miejsca dla niego... Co teraz Cię przy nim trzyma? Uczucie, poczucie obowiązku? Nie sądzę, żeby udało Ci się go teraz tak po prostu zostawić w chorobie. Za dobre masz serduszko... Ale może zostaw go w takim psychicznym sensie. Tj. zrób te zakupy 2 razy w tygodniu na przykład (z góry go o tym informując), powiedz, że Twoje dzieci potrzebują Cię w domu, że nie możesz być u niego cały czas, zasugeruj jakąs pielęgniarkę do tych zastrzyków, albo pomoc innych znajomych... Odchodź od niego małymi kroczkami. Załatwiaj te jego domowe sprawy, ale nie podtrzymuj na siłę rozmowy, wychodź szybko i ... wracaj do własnego łóżka... Będzie cięzko, bo zawsze tak jest jeślli serce mówi co innego niż rozum, ale serce czasami można oszukać... Zastanawiam się też, czy ty nie dorobiłaś sobie ideologii do tego wszystkiego... Że teraz, kiedy on taki biedny, chory, a ty mimo to jesteś ciągle przy nim tak jak byłaś wcześniej, mimo tego, że Cię krzywdził, to on to w końcu dostrzeże, doceni i pokocha Cię nad życie. Nie zrozum mnie źle - zasugrowałam to, bo moja sytuacja jest w gruncie rzeczy trochę podobna - przynajmniej sam schemat. Nie mam wprawdzie dzieci, a facet, o którym pisałam wcześniej nie jest chory (przynajmniej nie w takim sensie). Ale żyje w specyficznej rodzinie (pozornie wszystko wspaniale, duży dom, tatuś z własną firmą, mamusia ciagle nieobecna - od odwyku do odwyku...) i on sam tez coraz bardziej wpada w nałogi wszelkie. Kiedyś powiedział mi o wszystkim (rzekomo byłam jedną z trzech wtajemniczonych osób) i w ten sposób zrobił ze mnie swoją niewolnicę. Ubzdurałam sobie, że go zmienię, że on tak się zachowuje bo ma uraz do kobiet i związków w ogóle, ale ja go przekonam, ja go nauczę... że to, że po prawie każdej imprezie robi sobie hotel z mojego mieszkania oznacza, że tak naprawdę jestem dla niego najważniejsza, tylko boi się tego ujawnić. Wpadłam w taką paranoję, że nie słuchałam nikogo i niczego, nawet jak dochodziły mnie słuchy jak on kolegom opowiada, jak to ja jak jakaś k...a na każde skinienie jestem, to sobie tłumaczyłam, że to dlatego, że oni go znają jako zimnego drania i nie chce się przyznać, że ma jakieś uczucia... Trochę przejrzałam ostatnio na oczy. W dużym stopniu dzięki temu forum i dziewczynom :) Oczywiscie czasami jeszcze gdzieś się pojawia ta myśl, że jeżeli nadal będę gdzieś obok, to może kiedyś zrozumie, doceni... Ale zrozumiałam coś bardzo ważnego, że nie można nikogo uszczęśliwić na siłę i że unieszczęśliwiając siebie, uniszczęśliwiamy wiele innych osób, dla których jesteśmy ważne, wartościowe, kochane... Nie można dawać szczęścia kosztem samej siebie, bo to niew wyjdzie... Jestem pewna, że Twoje szafirowe oczy byłyby jeszcze piękniejsze, gdyby zagościła w nich radość... I wierzę, że niedługo zagości :) Trzymaj się cieplutko :) Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale jakoś tak... No wiecie...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Manna, a my znowu prawie równocześnie... Telepatia chyba jakaś :) Zapomniałam napisać wcześniej, ze bardzo cieszę się z sukcesów Twoich podopiecznych, a jeszcze bardziej z tego, że tacy ludzie jak ty ciągle są na tym świecie :)) Pozdrawiam Cię bardzo mocno i oczywiście nie będe zakładać żadnych \"konkurencyjnych\" tematów - będę tu dopóki będzie ktoś, kto nas tu będzie potrzebował :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Erin=> faktycznie w tym samym czasie napisałyśmy... to samo... Nie chciałam tego pisac, ale... czemu by nie? Wzruszyłam się Twoimi słowami, serio... Jest mi przeogromnie milo usłyszeć coś takiego... Serio... Wydaje mi się, że jesteśmy bardzo podobne do siebie... może nie w sensie fizycznym (a i to nie wiadomo, hehe)... Przypuszczam, że jestes pewnie od dekadę co najmniej młodsza ode mnie, ale... tak naprawdę wraz z upływem lat nie zauważam, żeby coś się jakoś drastycznie we mnie zmienilo... No może zbyt późno zrozumiałam coś... Zmarnowałam w sumie prawie 8 lat... To nic! Ważne jednak, że już wiem, że nie warto tracić czasu... i że wszystko zaczyna się nie w sercu, a w głowie... Serce można oszukac... To prawda... Poraniona => Ciebie osobiście nie witałam... przepraszam... Dobrze, że swoim dobrym słowem i dobrą myślą i Ty wspieraz Szafirowe Oczy... Melissa=> dostrzegam podobieństwo poglądów i... pozytywne wibracje... Dobrze, że i Ty tu zajrzałas i zostawiłaś ślad swej życzliwej obecności... Motylku => Ciebie to ja już tak lubię, że Ci łączkę do pofruwania zostawiam i serdeczności 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻 Częściej zostawiaj słoneczne slady Twojej pogodnej natury...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też bym Wam chciała te kwiatuszki i inne obrazki powysyłać, ale nie moge wpaść na to, jak wy to robicie... Czy moge prosić o wskazówki :) Manna, wiesz, że pomyślałam o tym samym... A jak już powiedziałaś, że jesteś polonistką, to polubiłam Cię jeszcze bardziej :) Żartuję oczywiście, bo lubię Cię za to jaka jesteś, a nie za to kim jesteś :) Ale ja zawsze miałam lekkiego kręćka na punkcie pisania (i nadal mi zostało) i z wszystkimi polonistkami w szkole miałam bardzo dobre relacje :) A że jestem młodsza... No fakt, ja nawet szkoły jeszcze nie skończyłam, ale tutaj jakoś zupełnie tego nie czuję. Zresztą poza netem też nie... Nie wiem, czy to tylko ze mną tak jest, czy to normalne, ale ja czasami czuję się jakoś tak bardzo dojrzała, dorosła, sama nie wiem, a potem nagle dochodze do wniosku, że jestem jeszcze dzieciak i potem znowu... I z wiekeim mi się to wcale nie zmienia... Może to dlatego, że równocześnie mieszkam sama od 7 lat, a cały czas korzystam z pomocy rodziców... Nie wiem... A resztę nowych dziewczyn też oczywiście witam bardzo serdecznie i zapraszam do naszej samozwańczej grupy terapeutycznej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy -> Erin i Manna mają rację. Pomagaj, ale po prostu jak człowiekowi, który potrzebuje pomocy. Nic więcej. Wiem, że to niełatwo. Dlatego rób to kroczek po kroczku - takie malutkie. To jest postęp. Trzymaj się ciepło!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Erin => skoro nie skończyłaś szkoły, to ja chcę Cię na moją uczennicę, nawet przerośnietą ;) będziesz wygrywać konkursy literackie, hehe... Pytasz o emotikonki... otóż robi się je prosto... wpisujesz w nawias kwadratowy, czyli taki [] wyrazy takie jak: serce, kwiat, zły, wściekły, śpioch itp. Spróbuj :D Buźki chyba wiesz jak się robi???? dwukropki, średniki i nawiasy lub duże litery P (wytknięcie jęzora) o tak :P, D (wyszczerzony uśmiech) o tak :D Szafirowe Oczy => lepiej troszkę dziś??? Mam taka nadzieję, że dojrzewa w Tobie decyzja... I ta decyzja na pewno będzie słuszna, bo... sama ją podejmiesz... Myślę o Tobie... Serio! Motylku=> Ty pierwsza wyciągnęłaś dziś rękę do naszych najpiękniejszych oczu na topiku :) Jesteś najsympatyczniejszym i najśliczniejszym motylkiem na tym forum :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Manna, a ja bym chciała taką nauczycielkę, bardzo... Ale w sumie to już nie mam polskiego, więc niestety... A konkursy swego czasu jakieś tam wygrywałam ;) Teraz możemy się tylko nawzajem uczyć uśmiechu, optymizmu i ...życia po prostu chyba też. Pozdrawiam Was moje kochane bardzo, a ikonki zaraz sprawdzę... jak się uda to dla Was :D 🌼 👄 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Oczek Szafirowych -> Tak sobie cały czas myślę o Tobie. Przede wszystkim, to jestem autentycznie wściekła na tego Twojego jak mu tam, że taki wobec Ciebie nie w porządku. Jestem zła i tyle. :-P A Ciebie przepraszam, jeśli za bardzo Cię \"zamęczamy\" dobrymi radami i masz ich dość. Po prostu wiem, jak łatwo nam tu radzić, a jak trudno Tobie realizować. Dlatego podchodź do tego wszystkieego z dystansem, myśl jak najczęściej o sobie i nie daj się!!! I wpadaj tutaj częśto. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane, Słodkie ! Zajrzałam tu na moment, korzystając z uprzejmości kafejki internetowej mieszczącej się blisko mojego domu, ponieważ.......... postanowiłam olać gruntownie cały ten sobotni cyrk ze sprzątaniem, gotowaniem rosołu, zmienianiem pościeli itd. spakowałam kilka rzeczy i za chwilkę wyjeżdżam ze swoimi córkami nad jezioro na żagle. Oczywiście boję się, że zaraz do niego zadzwonię, będę ćwierkać, jak tu pięknie i uroczo, szkoda, że Ciebie nie ma ........ boję się, że będę się zamartwiała, jak on sobie biedak radzi, że będę tęskniła ........ ale z drugiej strony, mam nadzieję, że z dwójką tak fantastycznych, żywych dzieciaków na łódce ........ nie będę miała czasu dla swojego serca ! To dobrze, jeśli mi się uda. Doszłam wczoraj w nocy do wniosku (oczywiście bezsennej jak większość) że większość z Was ma rację, niestety, albo może i stety, czas pokaże........ wybierając każde rozwiązanie i każdą drogę ryzykuję skręcenie karku, jednak mam świadomość, że coś wybrać muszę, nie sposób tak dalej .......... Obiecuję, że po powrocie w niedzielny wieczór zajrzę tu i jeszcze raz uwaznie poczytam Wasze wypowiedzi, jakoś tak lekko mi się zrobiło, to chyba Wy-Czwrownice :-) Wasza zasługa :-) Ciesze się, że zdobyłam się na odwagę, żeby napisać tu. Przede wszystkim dlatego, że w zeszłą sobotę siedząc w nocy pod grzejnikiem podcięłam sobie żyły............ Jak na świecie są jeszcze tacy ludzie jak Wy, to cały tez bajzel zmierza chyba w dobrę stronę. Wiem, że teraz Was przeraziłam, przeraziłam jak diabli ........ Ale chciałam być szczera .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane, Słodkie ! Zajrzałam tu na moment, korzystając z uprzejmości kafejki internetowej mieszczącej się blisko mojego domu, ponieważ.......... postanowiłam olać gruntownie cały ten sobotni cyrk ze sprzątaniem, gotowaniem rosołu, zmienianiem pościeli itd. spakowałam kilka rzeczy i za chwilkę wyjeżdżam ze swoimi córkami nad jezioro na żagle. Oczywiście boję się, że zaraz do niego zadzwonię, będę ćwierkać, jak tu pięknie i uroczo, szkoda, że Ciebie nie ma ........ boję się, że będę się zamartwiała, jak on sobie biedak radzi, że będę tęskniła ........ ale z drugiej strony, mam nadzieję, że z dwójką tak fantastycznych, żywych dzieciaków na łódce ........ nie będę miała czasu dla swojego serca ! To dobrze, jeśli mi się uda. Doszłam wczoraj w nocy do wniosku (oczywiście bezsennej jak większość) że większość z Was ma rację, niestety, albo może i stety, czas pokaże........ wybierając każde rozwiązanie i każdą drogę ryzykuję skręcenie karku, jednak mam świadomość, że coś wybrać muszę, nie sposób tak dalej .......... Obiecuję, że po powrocie w niedzielny wieczór zajrzę tu i jeszcze raz uwaznie poczytam Wasze wypowiedzi, jakoś tak lekko mi się zrobiło, to chyba Wy-Czwrownice :-) Wasza zasługa :-) Ciesze się, że zdobyłam się na odwagę, żeby napisać tu. Przede wszystkim dlatego, że w zeszłą sobotę siedząc w nocy pod grzejnikiem podcięłam sobie żyły............ Jak na świecie są jeszcze tacy ludzie jak Wy, to cały tez bajzel zmierza chyba w dobrę stronę. Wiem, że teraz Was przeraziłam, przeraziłam jak diabli ........ Ale chciałam być szczera .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy -> Oj przeraziłaś!!! Ale wiesz co? Cudownie, że zdobyłaś się na ten wyjazd, tak trzymać. Wyłącz komórkę i spędź ten czas ze swoimi dziećmi. I baw się dobrze!!! A jak wrócisz, my będziemy tu na pewno. 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy -> Oj przeraziłaś!!! Ale wiesz co? Cudownie, że zdobyłaś się na ten wyjazd, tak trzymać. Wyłącz komórkę i spędź ten czas ze swoimi dziećmi. I baw się dobrze!!! A jak wrócisz, my będziemy tu na pewno. 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy -> po prostu się z radości wzruszyłam... mam na mysli to, że dojrzewasz do decyzji, to że jest Ci znami dobrze, że się na coś przydajemy... To wspaniale, że tu trafiłaś... Widać nie mylę się, wierząc w Anioły... To był chyba ostatni moment, by COŚ zrobić... Ty zrobiłaś... Powiedziałaś - co trudne przecież jest - POTRZEBUJĘ POMOCY! I to już nieważne, ile naszych rad (wszystkie z serca udzielane, o tym nie wątp!) weźmiesz pod uwagę... To sprawa drugorzędna! Zaczynasz WIDZIEĆ, nie tylko patrzeć... To jest już COŚ! Twoje dzieciaczki będą na pewno zachwycone wyprawą i tym, że widzą uśmiechnietą Mamę, która... jest zaabsorbowana TYLKO nimi :) Bawcie się dobrze! Czekamy tu na Ciebie :D Motylku => ❤️ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja znowu opóźniona, ale to nie dlatego, że o Was zapominam, tylko ten czas... U mnie dopiero 8 :) Szafirowe Oczy - powtórzę to, co już powiedziały dziewczyny, ale co z tego, kiedy ktoś mówi coś mądrego warto powtarzać... Bardzo dobrze robisz wyjeżdżając. Robisz to dla siebie i swoich dzieci i wiem, że łatwiej się mówi niż robi, ale postaraj się o nim nie myśleć. Postaraj się, aby te chwile były tylko Twoje i Twoich pociech... Czy mnie przeraziłaś? W pierwszej chwili tak. Ale zaraz potem pomyślałam, że skoro o tym mówisz, to znaczy, że naprawdę chcesz się z tego wszystkiego wyrwać, zmienić. I że jesteś niezwykła, naprawdę... I że jestem z Tobą całym sercem... Ostatnie dni naprawdę przywracają mi wiarę w sens wielu rzeczy. Nie zastanwiałam się po co zakładałam ten topik. Teraz już wiem - założyłam go bo był potrzebny, każdemu w jakiejś chwili jest źle i smutno, traci siłę, wiarę, nadzieję. U jednych takie chwile trwają właśnie \"chwilę\" u innych ... No same wiecie. I cieszę się, że mogę tu być i wesprzeć kogoś chociażby ciepłym słowem. Manna, ja też wierzę w Anioły 🌻 Będę z Wami myślami, a fizycznie dopiero w niedzielę w nocy :( Przepraszam, że ja dzisiaj z taką egzaltacją, ale jakoś tak... wzruszyłam się po prostu... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i jestem z powrotem, pychol ogorzaly od słońca i wiatru, nogi calusieńkie w siniakach :-) Dużo myślałam, wymyśliłam tylko tyle, co być może jest smutne bardzo ale prawdziwe moim zdaniem - że człowiek nie jest w stanie zmienić się dla tej samej wciąż osoby. Do jakichś gruntownych i zasadniczych przemian potrzebujemy nowych osób. Z nim też pewnie tak jest. Drugim zasadniczym odkryciem jest to, że nagle jak diabli zaczęło mi brakować swojego honoru, swojej godności ........... on mówi, że nic się nie może zmienić z dnia na dzień, że na pewno poczuję kiedy on dojrzeje do podjęcia decyzji, a nawet wtedy będę mogła zobaczyć to po jego czynach, gestach, słowach, po wszystkim......... Nie wiem czy chcę czekać. Bo moim zdaniem, otwarta szczera rozmowa niesie za sobą konsekwencje podjęcia pewnych życiowych decyzji, wyznaczenia granic które powinny być nieprzekraczalne itd. itp. Odnoszę wrażenie, że on tego się boi. A chciałabym, żeby był odważny. Doszłam do wniosku, że chwilowo jestem partnerem idealnym. Nie, nie, nie śmiejcie się jeszcze, doczytajcie proszę do końca uzasadnienie mojego twierdzenia......... jestem partnerem idealnym, ponieważ uosobiam w sobie wszystkie postaci, których ten mój-nie mój mężczyzna chwilowo potrzebuje. Jestem więc kobietą stuprocentową, pielęgniarką, sprzataczką, służbą, kochanką ......... a tak naprawdę, to nie jesteśmy razem i on może robić co chce i z kim chce, i czasem czuję, że z tego przywileju korzysta. A ja jako - nie partner - a w każdym bądź razie nieoficjalny, nieformalny - nie mam nic do gadania i żadnych konsekwencji wyciągać nie mogę. Po prostu ideał. Mówcie co chcecie. Jutro rano rozpoczęcie roku szkolnego, wraz z tym pojawią się na nowo obowiązki, które być może skutecznie na jakiś czas zajmą mi główkę. Cieszę się, że Was znalazłam, to był chyba ostatni dzwonek. Sama siebie też bardzo przeraziłam wtedy, myślałam że jestem tchórzem, że będę się bała bólu, że za bardzo kocham życie....... Przeraziła mnie ta moja własna krew, płynęło mi z przedramienia na kolano, potem kapało po spodniach, na stopę. Myślałam sobie - hm, jak to możliwe, że mnie ciągle tak zimno jest, a ta krew moja taka ciepła ...... Głupie, wiem........ przykro mi teraz i głupio....... Ale kiedy poczułam, że zaczynam gasnąć ...... to takie pokorne gaśnięcie było ....... starczyło jeszcze na tyle iskry ducha, żeby pójść na kolanach do łazienki, odkręcić zimną wodę....... Ręce już się goją..... Może serce nie zagoi się nigdy..... Ale to i tak dobrze że się odważyłam tu otworzyć ....... wieki całe tego nie robiłam ............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jak, mam nadzieję, że wyjazd się udał? Fajnie, że już jesteś. :-D :-D :-D Wiesz co? Myślę, że masz rację, jesteś idealną partnerką. Partnerka - Anioł. Naprawdę. Ale chodzi o to, że to Ty masz w końcu być szczęśliwa. I jest jeszcze pewien problem. Jesteś dla niego idealna, zbyt idealna. Ponieważ ciągle, niezmiennie jesteś taka dobra, on przywykł do tego i po prostu nie potrafi tego dostrzec. Bo gdy egoista nagle postąpi szlachetnie, jest to niezwykłe. Gdy Ty postąpisz szlachetnie, to jest po prostu normalne. I dlatego boję się, żeby nie stało się tak, że nie będziesz doceniona za to wszystko, co robisz. A to byłoby niedobre. :-( I dlatego właśnie powinnaś myśleć o sobie, o swoich przyjemnościach, o dzieciach. Nie poświęcaj się za bardzo, bo nie zostanie to docenione. :-( A co do tego, że dla jednej osoby nie można się wciąż zmieniać - myślę że można, ale nie dla takiej osoby. Można się zmieniać, stawać coraz lepszym dla osoby, z którą jest się naprawdę szczęśliwym. Nie można dla takiej osoby, jaka jest w Twoim życiu. Na pewno spotkasz odpowiedniego człowieka. A teraz pomyśl o swoich dzieciach. Czy one nie są warte tego, by zmienić się właśnie dla nich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirowe Oczy => godnośc to jest to, o co warto powalczyć... Jesteśmy z Tobą... Nie chcę się powtarzać na tylu topikach, ale... ubiegłej nocy postawiłam ultimatum... WSZYSTKO albo NIC... Jestem psychicznie przygotowana na obydwie możliwości... W razie kryzysu... poproszę Was o pomoc i wsparcie... Ten \"Twój\" mężczyzna chyba się nie zmieni dla Ciebie... Skoro mówi o tym, że nie na razie... a Ty masz podejrzenia, że jesteś dla niego tylko wygodnym robotem wielofunkcyjnym... o ludzkim ciele i duszy anioła... On traktuje Cię przedmiotowo... Nie pozwól mu na to!!! Uczucie uczuciem, ale... nie pozwól sobie na takie traktowanie... My Cię tu będziemy energetyzować, jak Ci się zrobi ciężko... Fajnie, że już jesteś :D Motylku => 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cinque
Boże, jak dobrze, że tu trafiłam!!! Erin, Szafirowe Oczy, Manno i wszystkie inne! Godność! Upadlam sie przez ostatnie tygodnie ( a własciwie lata...), żebrząc o uwagę, czułość, zainteresowanie, nie mówiąc o uczuciu... Wczoraj sięgnęłam dna, zobaczywszy Go z jakąś blondynką w samochodzie, w niedzielny wieczór, podczas wielkiej miejskiej imprezy, podczas gdy do mnie nie potrafił nawet zadzwonic... Ultimatum - stawiam je niepewnie i nieporadnie od lat. Boje sie strasznie - co bedzie, kiedy wybierze NIC. Uduszę sie, boje się, jestem przerażona....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cique -> ultimatum nie może być nieporadne, niezdecydowane. Jest konkretne: w tę stronę, albo w tę. I bez wątpienia oba rozwiązania są lepsze niz tkwienie pomiędzy nimi. Nawet to, którego sięobawiasz, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cinque
Racja, racja, racja, przecież wiem, tylko dlaczego nie działa połączenie rozumu z sercem? Dlaczego tak rozpaczliwie wciąż go kocham? To chyba ja sama nie wytrzymywałam presji ultimatum. Wszystko to brzmi jak z jakiegos marnego filmu klasy"c", a przecież jestem inteligentną, wykształconą kobietą. Dlaczego nie potrafie sobie poradzic? Skąd wziąc siłę? Czytam Wasze wypowiedzi, i myślę "przecież WIEM, że tak jest, że macie rację" a potem przychodzi rzeczywistość, staje sie twarzą w twarz z problemem i nagle zamieniam sie w bezradną idiotkę. I co z tego, że potem walę głową w mur i wbijam paznokcie w pięści ze złości na samą siebie? Znowu te same błędy, ten sam schemat.... Może to ten paraliżujący strach przed samotnością? Znam ten stan doskonale i nienawidzę go. Dzięki, motylku, może jednak, tym razem uda mi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×