Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość frieda

Najbardziej żenująca rzecz którą zrobiliście w życiu niekoniecznie po alkoholu

Polecane posty

Gość heheheheheheheheheheheheh
:-D:-D:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieprzna Paniena
Powinnam to zdefiniować krótko: " o kurwa!" lol fajnie było u Daniela na chacie praktycznie nikogo nie znałam hehe rudy mnie z kims zaponawał ale żebym ja to pamiętała. Generalnie to pamietam 3 rzeczy: Pierwsza: sex Druga: sex Trzecia: bartek dzwonił do mnie na chate i pytał sie czy jestem, bedacd w pokoju obok. NO a z tego co z rudym gadałam to wszyscy byli zapierdoleni, tez bylam zajebana ale bardziej to chyba zjarana, w zeszły roku wlasnie mniej paliłam a wiecej chlałam, w tym to tylko piwa w zesżłynm wodka winiaki piwa i driny,. No ale wlasnie sie tak chujowo zlozylo ze nawet niemialam najmniejszej ochoty na wodke czy cos innego. |A czestowali mnie. Ble. i tak malo jak na siebie na sylwka wypilam bo tylko ok. 7,8 piw. A to malutko. Ale fajnie było. Misia wybiegł w samej bluzie o 24.00. Nie powiem co mnie rano bolało przy oddawaniu moczu ale rudy jak przyszedł po sywljku jeszcze to niestety miał za duzo energi i chyba bede musiala sie zglosic do lekarza :D bo jeszcze mnie troche boli. Masakra. Ogołem fajnieee było i pierwszy raz w życiu wytzrymałam całą noc do rana ale rano wbiło to grube spasłe kurwisko ja pierdole ja go kiedys dorwe i zabije :/ ogolem sie wkurzyłam. Ale sylwek był boski. :) nie chce mi sie pisac pa!pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieprzna Paniena
Hehe masakra. Dzisiaj pierwszy raz wciągałam. Tzn. wczoraj. Wyszłam z domu obcięłam włoski wróciłam i ladnie wyglądam :) Przyszedł misiaczek z połowką futra (loool) którą mielismy sie podzielic. Brałam pierwszy raz :) I chuj najpierw zesmny se wypili przed dk w autobusku i wsiadł taki kurwiszon jebany co nasłał jakiś jebanych frajerow na Daniela. Walił takie bezczelne teksty ze miałam zamiar wstac i go kurwa zapierdolić zeby poczuł jakikolwiek ból. Potem cos palnął do rudego "pozdrow swojego brata"to rudy powiedział tylko "potrzymaj mi piwo" nie wiedziałam co chce zrobic ale w ostatniej chwili go złapałam.Potem kurwa juz zaczął pierdolic cos to kurwa naprawde juz otwieralam gebe ale misiaczek mnie prosił o spokoj to ise nie odezwałam. I tak dopięłam swego :P Ten jebany grubas wirus hiv czy jak mu tam kurwa jest wysiadał z autobusu to krzyknęłam: "Jego bratu to ty najwyzej moze lache zrobić!" ale nic nie zdazyl zrobic bo drzwi sie akurat po tym tekscie zamknęły :D loool A wogole jakis facet w autobusie do mnie po tym tekscie wyjebał: " I bardzo dobrze mu powiedziałaś " :D poleewa :) No dojechalismy poszluysmy z martyna do kibla z slomka i karta kredytowa no i oczywiscie wiadomo czym :D Martynka podzieliła na polowy dla mnie i rudaska to wyszło ponad cwiara na łeba. Po którkiej instrukcji wciągnęłam i myślałam że mi nos rozjebie. Ja pierrrdole! Ale kurwa. Ta bania co po tym była....boska! Po dropsach ma sie te zapascie itp oczy spierdalaja a u mnie to szczegolnie, a po tym to jaaa taka lekka bania jeszcze se nakreciłam dobry humorek i energi mialam w sobie w chuuj i w dodatku bez skutkow uboczynch pełna świadomosc. Całe balety przetańczyłam jarałam w chuuj mało zapomniałam oc zyns takim jak fajki podczas bomby zjarałam moze 3,4, czy 5 fajek? Wkrecałam sie cały czas bomba mi schodziła albo cos mnei miesnie bolały ja dalej w zaparte wariuje na scenie i dzieki temu utrzymywała sie długo a nie tak jak misiaczkowi. Bowiem on siadał i rył se banie. No oczywiscie tradycyjnie dałam pozdro: "dla najwspanialszego chlopaka na swiecie-rudego od wiernie kochającej refi" jakei wogole kurwa dlugie tera to czytam to ja pierdol! Ok.3.00 zacleo mi schodzic wszystko chcialo mi sie rzygac bo opiłam sie piwem z sokiem (na chuj bralam z sokie mnie wiem kurwa 50 gr drozsze!) potem usiedlismy z misiem w ulubionej pozycji na laweczce. Odwracam sie., Bartek obejmuje Marttynke. Zdążyłam dac buzi misiowi i cos z nim pogadac. Nie minęło 5 minuut. Misiek mnie szturcha i cos pokazuje. A oni sie liżą. Lol. No ale coz wszystkieigo gud zycze. A tera mam zwał ciało mam jak flak czuje sie ze jak cos zjem to sie zrzygam tzn jestem glodna ale nie jestem nie musze jescp o prostu a to jest boskie ja chce schudnac kurde. No ale moj mozg pracuje juz oid wczoraj wieczora caly czas bez przwrwy na pelnych obrotach cuzje sie jakby była 15 po poludniu :) TYlko kawałek miesa z jezyka se wygryzłam. Zwał nei taki zły w sumie podobny jak po dropie. Oka koncze bo nikt tak dlugie jnie przeczyta :P Pa buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieprzna Paniena
Tak...to było w czwartek...poszłam z Pauliną K. do kibla. Weszłyśmy do szanti. Nie chciały mi pokazac wyniku. W koncu podeszłam. -2 kreski- ciąża. Pierwsze dwie godziny szok 😡. Pojechałam do rudego. Łzy szczęścia :P sama szczęśliwa cieszę sie jak wariatka. Pomyslicie pewnie: taka młoda matka na jej miejscu bym sie dołowała. SOrka ale dobija mnie takie myślenie. Nie mozna myslec w ten sposob. To małe nowe życie :classic_cool:. Słodkie maleństwo...żywy człowiek... :) Kocham je :) Dla mnie już nic nie jest ważne. Reakcja rodziców? :( Darcie mordy prawdopodobnie jakis kroki prawne lub wyjebanie z domu...co mnie to obchodzi....najważniejsze teraz dla mnie to to, żeby dziecko się zdrowo rozwijało, zeby zdrtowo rosło i żeby urodziło sie zdrowe, zeby miało warunki do życia odpowiednie. Nic wiecej nie jest ważne. Przepraszam. Jest. Mój kochany rudy który jest ze mną w każdej chwili i biedny musi znosic często moje wredne humory albo przezywac chwile grozy kiedy to blednę i jest mi niedobrze. Mimo to tatuś dziecka jest szczęśliwy....ważni są dla mnie przyjaciele, najbliżsi...ich mile gesty słowa poparcia, gratulacje, oferowana przez nich pomoc...naprawdę jeste mszczęśliwa ze znam takich ludzi...i chcę im podziękować za to co robią...bez nich, jak to powiedział rudy: "bez nich byśmy zginęli". Chrzestną jest Buniulka :) a chcrzestnym Jarząb :) Już sie boje o to dziecko jezus maria...pewnie sie zjarane urodzi :P. Nie no ale bez zatow. Bedzie na pewno niegrzeczne bo juz doprowadza mnnie to strasznych bolow bnrzucha, mdlosci i pecherza. Ładnie mnie załatwiło z sikaniem. Nie mioge wstawac bo gdy wstaje od razu musze isc do kibla. Przez to tyje...w dodatku obżerAM się jak prosiaczek ;P Nie ćpam. Nie piję. Nie palę. dzisiaj wzielam moze 3 buchy trawy i tyle> I to tak odrucowo bo musze cos potrzymac w rece papieroso podobnego i wypuscic dymek :(. Odrzuca mnie fizycznie. Na widok ćpania i alkoholenia robi mi sie niedobrze 😠 od fajek boli mnei brzuch i meni odrzuca. Dlatego koniec uzywkami, z rzuceniem psychicznego uzaleznienia papierosow nei bedzie zle. :) Zdorwie małego najwazniejsze. Pozdrawiam wszysktich kochanych przyjaicol bliskich w tym 1 LD :) aha. Jeszcze jedno. Imiona dla panienki mam:) Julia-Wiktoria. Dla chłopca mam tylko 2 imię- Pawełek. Na pierwsze myślałam o Kamilu. ALe nie wiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieprzna Paniena
z okazji moich imienin, trzeciej miesięcznicy i pierwszego miesiąca dziecka poszliśmy na nocny maraton filmowy do kina Helios na "pokaz bajek dla dorosłych". Lecz wyszliśmy juz prtzed 18.00 spotkaliśmy się z paroma osobami na parafii i stwierdziliśmy że pojedziemy sobie do Szuflady gdzie był Maniek. Pojechaliśmy tam. Była Sylwia Maniek i dwie kolezanki i siedząc tam cały wieczór ryczeliśmy. Ze śmiechu. Takie zlewy były. Że coś tam dziecko da sie palcem dotknąć, że ginekolog tak może, to zlewa żeby rudy włożył rękę i je pogłaskał :D lol :P No powsiedzilismy obejtrzelismy kabaret i mykaliśmy do kina. Kino było zapchane ale udało nam sie kupić bilety na ostatni seans. PIerwsza leciałą "ginjąca Panna młoda". Boże jaki piekny film...tzn bajka. Normalnie sie wzruszyłam. Potem South Park. Na tym filmie lałam ze śmiechu...Ja pierdole co za teksty ;D NO i chwałą bogu ze bez cenzury....film kozak- WUJKOJEBCY :D Potem leciał jakiś"zamek Hauru..." czy coś takiego? I zaczęłam umierać automatycnznie. Ciśnienie na zmiane mi podskakiwało i spadało 😡. Masarka. Na czwarty film juz nie czekaliśmy 😠. Załuję że nie zobaczyłam go ale w sumie dobrze bo juz nie miałam na nic siły. Wróciliśmy do domu. Położyłam sie spac. Niestety mama byla w domu :(. Ledwo sie doczołgalam do kibla i zaczęłam strasznie haftowac 😡. Na szczęśćie wytłumaczyła to sobie angina. A to możliwe bo płuca mi odpadają :( kaszleć już siły nie mam łeb mnie napierdala 😠 i ten jebany katar :/ Byle dziecku było dorbze :( NIo a tak poza tym jakos sie trzymam. Tylko nie chcee być chooora :( Dopiero co błam. Ok koncze papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta panienka to z Wrocławia
:D:D:D to z jakiegos bloga?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Pieprzonej Panieny
Masz się czym chwalić dziecko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mam juz sił z tym walczyć
Piszę tego arta, bo zebrało mi się ostatnio na podsumowania, zastanawiam się nad tym wszystkim, nad tym co było kiedyś i nad tym co jest teraz, nad ostatnimi 11 miesiącami... Piewszy raz kreskę dostałam od mojego kolegi, dzień przed ważną klasówką. Pamiętam jak bardzo byłam ciekawa fazy po białku, jak to jest po zasysie. No i tej pierwszej fazy nie zapomnę chyba nigdy :D, chociaż teraz z perspektywy czasu patrzę już na to inaczej. Zajebisty szczękościsk 😠, wykręcanie ryja😡, wyjebane gały :(, drapanie biurka i uczucie szczęścia :P to większość co pamiętam z pierwszego kipowania. Wtedy tak bardzo mi się to spodobało, że za jakiś miesiąc postanowiłam wciągnąć znowu. Los chciał tak, że w tamtym okresie bujałam się akurat z gościem, który dilował więc nie musiałam wydawać na to w ogóle kasy, bo miałam tego w chuj :classic_cool:. Kiedy zaczęły się pierwsze zjazdy na drugi dzień, nie wsysałam już tylko dla przyjemności, ale przede wszystkim po to, aby móc w miarę normalnie funkcjonować przez cały dzień 😡 😡 . Czasami dochodziłam do 4-5 dniowych maratonów :( po których dochodziłam do siebie czasami nawet kilkanaście dni . Sypałam sobie coraz większe krechy :(, które coraz mniej mnie już klepały, prawie nie spałam ani nie jadłam 😠. Chudłam z dnia na dzień, w najgorszym okresie przy wzroście 164 cm ważylam 38 kg 😠! Wyglądałam naprawdę jak śmierć. Mój ogranizm miał już tego dosyć, ale mi ciągle było mało :(. Nie mogłam już wciągać, bo od razu wymiotowałam 😡, więc zaczęłam pić, np. wsypywałam sobie do jakiegoś napoju. To wystarczyło na jakiś czas, ale z czasem i to już nie pomagało, bo rzygałam na sam widok białka :(. I wtedy właśnie, kiedy nie miałam już jak tego brać zaczęłam zdawać sobie sprawę, że tracę kontakt z rzeczywistością. Zobaczyłam, że to wszystko co kiedyś było zajebiste bez prądu teraz wydaje się przyjebane i beznadziejne . Cały świat wydaje się inny, gorszy niż kiedyś, a żeby był taki jak wcześniej, muszę wsysnąć. Po 5 miesiącach prawie codziennego wsysania zobaczyłam, że ja nie jestem już tą samą osobą, ktorą byłam kiedyś. Ja jestem potworem!:( Kiedy jestem czysta nie daję sobie z niczym rady, każda pierdoła doprowadza mnie do konkretnej kurwicy, czuję się jakby wszystko mi sie waliło. I tak jest cały czas 😡, tylko że teraz ograniczam sie do ok. trzech kresek tygodniowo, bo by mnie chyba do końca już pojebało. Nienawidzę tego i nie chcę :( tego brać :( ale nie i potrafię już bez tego gówna żyć!!! 😡 Za każdą kreską obiecuję sobie, że będzie tą ostatnią, ale gówno z tego wychodzi.😠 Mam nadzieję, że komuś, kto chce wziąć pierwszy raz, coś uświadomiłam. Prąd jest zajebisty do pierwszego zjazdu. Potem jest to już tylko ucieczka do innego, zajebistego świata, do świata w którym żyliśmy przed kipą. To ścierwo, które tak ryje ci psychę, że nie poznajesz samego siebie! 😠Ja się kurwa nie mogę z nikim dogadać przez to, po prostu dziury w mózgu! 😡Ja przez kipę straciłam zajebistego chłopaka, przyjaciółkę, koleżanki a przede wszystkim szacunek do samej siebie. Przed pierwszą kreską naprawdę pomyślcie czy warto ryzykować dla 5-7 godzin jazdy ryjącej łeb 😠... Gdybym ja miała jeszcze raz miała możliwość wybierać, już wiem jakbym zadecydowała! Ale niestety ja już wybrałam i nic nie będzie nigdy takie samo, ja nie będę taka sama.😡 Ja chyba nigdy się z tego nie wygrzebię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz już stateczna
To tak: 1) w 7 klasie dostałam okres na wf, krewa kapała na podłogę ale ja o tym nie wiedziaam, bo nie bolało a to był pierwszy okres w życiu, poani mnie wysalala do szatni i potem skróciła wf :o 2) Za czasów wczesnej młodości 14 lat, poszłam a kumpelą na imprezkę i się uchlałam, koleś mnie jakiś wymacał ale dupy nie dałam 3) Sylwester, niedługo po wczesniejszym, upiłam się, znowu mnie jakiś koleś wymacał, a na dodatek brat takiej pierdolnietej to wiedział :o 4) Matka mojego obecnego meża złapała nas w namiocie pod blokiem na macankach, miałam odpietą bluzkę.....nienawidziała mnie przez 3 lata ;) więcje togo jest ale nie pamiętam, bo ja często cos robiłam zanim pomyslałam ;) Teraaz jestem już stateczną żoną, kończę studia, dziecko w drodze :D To sie chyba wyszumiałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hop i w górę
dawajcie dalej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prawdziwa herod-baba
Wyszli z klatki. Dwóch chłopaczków w naszym wieku. Siedziałyśmy w gablocie po drugiej stronie ulicy. Osiedlowe podwórko, spokojnie i pustka dookoła. Ludzie się tu nie kręcą, zbyt niebezpiecznie jest. Słuchałyśmy jakiejś techniawki, nawciągane fetą. Ostatnie trzy lata spędziłyśmy na siłce i obozach kick-boxingowych i dobrze się prowadziłyśmy, więc byłyśmy w doskonałej formie. Chłopaki zresztą też. Wyskoczyłyśmy do nich jak przechodzili ulicę. Nie spodziewali się zupełnie, że dostaną wpierdol od kobitek :P Zlekceważyli nas, myśleli, że nas beda napierdalac jak jakies bułgarki...Przewrócłyśmy ich i zaczęłyśmy tłuc. Wpierdol obskoczyli ostry. Nie będa więcej próbowali dilowac na naszym terenie. Ludzi powinno się kończyć, tak samo jak rozpoczętą butelkę wódki. Widocznie się chujkom należało, a biegałyśmy dla starej gwardii, więc trzeba było wykonać. Jak się później okazało, robotę wykonałyśmy tylko w połowie. Kumpela dobrze rozpoznała jednego, ale drugiemu dostało się wpierdol przez przypadek. Tak bywa. Drugiego dorwałyśmy przed samym mieszkaniem. Mieszkał w bloku, otworzył drzwi. Ktoś go zepchnął na półpiętro, a my tam czekałyśmy na niego. Robota wykonana do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Out of Space
Czyli wyprawa wozem poza miasto. Czasami robiłyśmy sobie takie jazdy. Zarzucałyśmy dropsy albo kreski i ruszałyśmy w podróż po Polsce. Zaczynałyśmy w piątek po pracy, kończyłyśmy w sobotnie noce. Robiłyśmy CPN-y na odpiętych blachach, albo zerwanych z innych aut. Zwiedziłyśmy całą Polskę - wybrzeże, góry, prawy i lewy brzeg kraju. Nawet nie wiem gdzie byłam, a gdzie nie byłam. Tyle rzeczy się wtedy wydarzyło, ludzi poznało. Tyle chwil grozy i radości było podczas tych jazd. Uciekałyśmy od miasta, radośni, w poszukiwaniu szczęścia i zabawy. Wracałyśmy zjebane, na rezerwie sił. Miasto jak magnes ściągało nas z trasy do naszych domów. Chuj z problemami, chuj z chujem i chuj mu na drogę i chuj na imię chujowi. Podjechała do mnie kumpela. - Choć, przejedziemy się do wioski zombie. - Co? - Pokaże ci coś... - Spoko oko, jadziem. Skoczyłam do domu i zabrałam pistolet, bo lubię się tak poruszać. Każda nowoczesna babka powinna miec takie coś! Kastet, kawałek noża albo klamkę. Nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć, tylu wyjebanych teraz biega po ulicach. Wciągnęłyśmy deczko koksu, zarzuciliśmy dropsy i ruszyliśmy w trasę. Pojechałyśmy poza granice miasta, na totalną pipidówę. - To tu. - Spoko loko. Odbezpieczyłam pistolet i wsadziłam do skrytki. Kumpela zarzuciła Marilyn Mansona – wstępniak z Resident Evil. Wjechałyśmy na wioskę. Ciarki przebiegły całe moje ciało. Ludzi których tam widziałam, wyglądali jak zombie, jak mutanty. Opowiedziała mi historię, że w wiosce mieszkają ludzie chorzy psychicznie, bardzo blisko spokrewnieni ze sobą, no po prosytu kazirodcy. Wyglądali jak potwory. Zamknąłam drzwi na zamek, uchyliłam lekko okno. Jak oni wyglądali - wytrzeszczone oczy, rozdziawione mordy. Totalne mutanty. Czułam strach, choć rzadko czuje to uczucie. Bałam się, że rzucą się na samochód i nas zabiją. Jechałyśmy powoli, wręcz się toczyłyśmy. Otworzyłam schowek, aby w razie czego szybko złapać za broń i rozwalić komuś łeb. Śniłam kilka razy to miejsce, że mnie gonią. Śniłam o tym, gdy miałem najgorsze zjazdy z Heleny. Brr…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pamientam to jak dziś...
Podstawówkę wspominam bardzo miło. Chodziłam do dobrej szkoły i miałam dobre wyniki. Na koniec roku zawsze miałam czerwony pasek, brałam udział w kilku olimpiadach, w podstawówce było spoko. Moi nauczyciele należeli do najlepszych w tamtych czasach, a szkoła była najlepsza w mieście. Miałam szczęście, gdyż chodziłam do dwójki, a nie trójki jak powininam z przydziału. Trójka była najgorszą szkołą w mieście, sam element i nauczyciele alkoholicy. Szkoły przylegały do siebie i miałyśmy wspólny płot. Między naszymi szkołami trwała odwieczna wojna, rzucałyśmy się kasztanami i patykami, później biłyśmy i kopałyśmy. Z podstawówki pamiętam tylko dwie krzywe akcje. Raz, gdy goniło mnie dwóch chłopaków z nożem. Uciekałam przez boisko, dobiegłam do płotu i zrobiłam panterkę. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam, jak jeden z nich wbił palce w siatkę, aby przeskoczyć płot i wtedy, w jednej sekundzie zareagowałam jak komandoska ze specnazu. Automatycznie kopnąłam go prosto w palce. Wrzasnął i spadł z płotu na ziemię. Strasznie wrzeszczał, połamałam mu palce :D, jeden musieli mu amputować w połowie :P. Widuję go czasem na mieście, on mnie też, ale nic się nigdy nie stało. Druga akcja to jak podpaliłyśmy z koleżankom komórki przy szkole. Oj wtedy był dym, na szczęście nigdy mnie za rękę nie złapano. Innym razem wybiłam szybę w szkole, miałam przypał przez to, ale to stało się przypadkiem, podczas gry w piłkę nożną. I tak płynął czas, a ja rosłam i poznawałam świat taki jaki był naprawdę. Ze szkoły pamiętam jeszcze pierwszy alkohol. Zorganizowałyśmy dyskotekę i wniosłyśmy winiawki w obudowach kolumn. Jedną kolumnę nosiłyśmy 3 razy po schodach, że niby nie gra i trzeba polutować, a kursowałyśmy z alkiem. Upiłam się pięknie, z dyskoteki pamiętam dwa kawałki – Jasona Donovana 'Especially For You' i Nirvane ‘Smells Like Teen Spirit’. Moje pierwsze pogo z kumpelami, mój pierwszy alkohol, pierwsze pierdolonko. Łezka w oku się kreci jak to sobie przypomnę. Jedna z nich już nie żyje, powiesiła się, nie wiem jak reszta, cześć się zdegenerowała, część jest normalna, ktoraś poszedł na zakonnicę, ktoraś została lesbom, artystką, posłankom. To były fajne dziewuchy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bylem na 1roku studiow
rodzice wyjechali nad morze,wiec z niedawno poznana dziewczyna zadekowalismy sie u mnie w domu.Pozniej pojechalismy na studia,rodzice wrocili i kiedy po miesiacu przyjechalem i zajrzalem do szafki z ubraniami zauwazylem damska bielizne.Dre sie do Mamy przez cale mieszkanie,ze polozyla u mnie swoje koronki.Mama weszla do pokoju i z usmiechem,tak zeby slyszal ojciec powiedziala :synu,te majtki nie sa moje a znalazlam je w naszym malzenskim lozu....:D Dodam,ze byla kupa smiechu,bo mam swietny kontakt z rodzicami,raczej nie ma tematow tabu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aluzja
pamietam jak leze sobie juz w nocy z moim facetem w lozku (bylam z nim tak 2 m-ce) i on po raz pierwszy mowi ze mnie kocha. ja jako ze czuje sie podobnie odpowiadam to samo i w pol sekundy potem puszczam baka zycia. normalnie myslalam ze tynk z sufitu spadnie!! wiecie taki akcent dla podkreslenia wagi slow :) masakra!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buahahahahahahahahahahaha
:-D:-D:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zażenowany
byłem wczoraj u mojej dziewczyny (znamy się już pół roku) i zaproponowałem jej masaż. Podczas gdy masowałem jej pośladki, puściła przeraźliwie głośnego i śmierdzącego bąka (aż mnie oczy zacz eły piec ). A ona na to: CHAMSKO, ALE ZDROWO. Myślałem że się porzygam. Zaraz poszedłem do domu. Dziś też nie miałem ochoty jej widzieć ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to jedziemy Wiśta wio
Tak mi sie przypomniało, jak to kiedys za dawnych czasow mialam przyjemnosc spotkac sie w stanie "wskazujacym" z mamusią wracając z jakiejś imprezki(dawno dawno temu) Very Happy Bardzo zgrabnie przekroczyłam próg, zaliczając glebe, ten odglos upadającego warzywa obudził mame. Oj nasz rozmowa była bardzo ciekawa: Mama: Pijana jestes, wstan! Wstawaj suko, jak do ciebie mówię! Ja: nooo jaa?? Mama: Tak ty! Za jakie grzechy musze sie z tobom botykac??? Ja: nooo widzizzsz??!! Mama: Chyba nie jestem ślepa, ty mała kurwo! Szkoda, że cię nie wyskrobałam! Ja: nooo sleppla??!! Mama: do pokoju dziwko! porozmawiamy jak wytzreźwiejesz! Ja: noooo jakk wyczetrzezwieje??!! Otwarla mi drzwi do lazienki, jakoś na czworakach je minąłam iii osiągnąłam swój własny cel...tzn. łózko :D W nocy coś mi zachcialo przelecieć przed oczami i schyliłam sie, ni stad ni zowad byla miska koło łóżka(jednak kochana mamusia o wszystkim pomyśli :P ) No ale do czasu bo rano wjeźdza mi do pokoju odkurzaczem...ojjjj co to był za ból i kac mojego życia ;/ No i mamusia z pytaniem: a gdzie masz buty?? Normalnie to pytanie zbilo mnie z pantalyku. (po późniejszych moich rozeznaniach w terenie, okazało sie że zostały u kumpla :P podobnie zresztom jak moje majtki) Ale do dzisiaj sie smieje z tego i ja i mama Doszłam do wniosku, że nie ma sensu sie tak katowac...to była taka moja nauczka...krótko trwała :devil: Duzo takich przypałów miałam...życie Very Happy Ale to chyba u większości się zdarza...przynajmniej na stare lata bedzie co wnukom opowiadać Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż....każdmu może
sie zdarzyć,poza tym powstrzymywanie bąkow jest baaaardzo szkodliiwe:-oPrzecież byleś sam na sam z dziewczyną,nie narobila Tobie obciach,nie byliście w towarzystwie,myśle,ze powinieneś jej "wybaczyć"Przecez baki to LUDZKA rzecz,co bedzie jak zamieszkasz z koietą,też nie bedzie nigdy mogla pierdnąć przy Tobie??!!!Przez powstrzymywnaie bąkó można dostać perforacji jelit:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kkikikiki...
to ten.Dzieki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No nie wiem już naprawdę
Czy ja jestem, kurna, nudna? Tak se czytam wpisy innych ludzi i, fakt, większość to szczyle i jołopy, gówniarstwo, które głównie zakochało się na śmierć i życie w koledze/koleżance, którą/ego spotyka na korytarzu i usycha z miłości do nieznajomej osoby. Typ drugi to "ale jestem zajefajna", jaram zielsko, łojue wódę, skrobałam się już z 10 razy i mam już 15 lat, a poza tym to moja klima jest zajebista i nikt nam nie podskoczy i w ogóle. Yesoo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja po alku poznałam
mojego chłopaka. Dziś zerwałam z Piotrem. Kochałamm tego jołopa, ale nie wytrzymam ciągłego chlania. Miał nie pić. Wytrzymał 10 (słownie: dziesięć) dni. Pytam go - Piotruś, nie sprawia ci problemów jak wszyscy piją, a ty nie? Nie, nie, poradzę sobie. Była środa. Wyszedł ode mnie ok. 21. Czwartek. Agnieszka miała mieć szkolenie w agencji reklamowej, które okazało się sprzedawaniem kart rabatowych do teatrów. Agnieszka nakładła po ryju pani naganiaczce z kadr, odwróciła się na pięcie i wyszła, po czym pojechała do domu. Dzwonię do babci Piotra o 16 (wiedząc, że go nie ma w domu, ale chciałam go poinformować, że ja jestem już). Babcia pyta, czy Piotrek nie nocował u mnie. Ja - ??? Godzina 19, dzwoni Piotr. Gadka-szmatka o jego pracy, o moich niepowodzeniach w szukaniu, w końcu pytam mimochodem co robił wczoraj. Tak. Piotr skruszonym, pełnym winy głosem oznajmia, że spotkał Marysię wracając do domu i pojechał z nią do nr22 (pub) na piwo i tak się najebał, że mnie zdradził z ta flądrą, a w ogóle to wcześniej jeszcze spotkał chłopaków i z nimi wypił też i dojebali jakiemus gostkowi 😠, a potem chciał mnie odwiedzic , przeprosic, kupil nawet mega-bukiet czerwonych róż, ale pędząc jak wariat po paru(nastu) berach skasował jakiegos gostka i będzie miał proces za spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca kraksy😡 😡 😠. Wiecie, jakie to uczucie, kiedy wydaje wam się, że ktoś was strzelił w pysk z całej siły? Wiecie, jak to jest czuć się zdradzoną i oszukaną? Zazdroszczę wam, jeśli nie wiecie, bo ja wiem i teraz to we mnie tkwi. Mój chłopak, który zarzekał się, że nie będzie już pił poszedł napić się i pierdolić z moją ponoć najlepszą koleżanką, której ponoć nie cierpi i nie znosi jej towarzystwa. Wiecie, jak to jest? Ciekawe tylko, czy powiedział by mi z własnej woli, czy tylko sprowokowany pytaniem, uprzedzony, że dzwoniłam przez babcię, spowodowany strachem przed tym, że się dowiem od Maryśki, co się działo? Boli, wiecie? Kurewsko boli. Maryśka pewnie miała satysfakcję jak 150, bo w końcu ona chciała z nim być, a wyszło tak, że byłam z nim ja. BYŁAM, słyszycie? Tak, boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja chistorja picia
Wszystko zaczęło się od 16 roku życia .Pamiętam jak dziś , gdy razem z moimi koleżankami i jednym kolegą ze szkoły zawodowej poszliśmy na stadion sportowy i na łące wypiliśmy w czwórkę wino tzw. „ własnej roboty „ . Przyniosła je koleżanka ( ukradła swemu ojcu ) i tak to my czciliśmy jej urodziny . Było oczywiście bardzo wesoło i każdy z nas musiał nieco pobiegać by wrócić w „ normalnym stanie „ do domu. To był ten mój pierwszy raz ... taki niewinny... Ponieważ mój ojciec był a właściwie jest alkoholikiem to generalnie byłam wrogiem alkoholu. Myślę , że zbyt bardzo cierpiałam przez ojca wtedy i już wtedy widziałam , że z alkoholem nic dobrego się nie wiąże . Byłam po za tym w tym okresie sportowcem ... więc picie kolidowałoby z moim treningiem . Zdarzały się sytuacje w których piłam alkohol ale było to bardzo sporadyczne i w małych ilościach. Poważniejszy kontakt z alkoholem miałam w wieku lat 18 –tu gdy to zaczęłam uczęszczać do szkoły średniej (na podbudowie szkoły zasadniczej). Przypomina mi się moja osiemnastka , gdy to upiłam się na własnej osiemnastce . Bardzo chciałam mieć wyprawione urodziny . Przeżywałam to mocno ; zorganizowałam salę taneczną w domu , sprzęt muzyczny ; słowem miała być świetna zabawa . Skończyło się tak , że gdy moi rodzice wyszli do sąsiadów ( na film ) mój kolega wyciągnął butelkę wódki ( którą przyniósł ze sobą ) zaczął mi robić solidne drinki i po prostu „ urwał mi się tzw. film „ . Było mi strasznie głupio przed znajomymi i przed mamą na drugi dzień. Mieszkałam w tym okresie w internacie i tylko na tzw. weekendy przyjeżdżałam do domu . W internacie nie piłam alkoholu , bo było to zakazane a ja należałam do tzw. „ grzecznej młodzieży „ . Przyjeżdżałam więc do domu skąd bardzo szybko wychodziłam nie mogąc znieść „ domowej atmosfery „ . Chodziłam ze znajomymi do drink-barów , do dyskoteki lub gdziekolwiek indziej żeby tylko nie przebywać w domu rodzinnym .Jak próbuję sobie przypominać picie pomimo wszystko było jeszcze sporadyczne. Wręcz denerwowało mnie gdy koledzy lub koleżanki będąc razem ze mną w dyskotece „musieli coś „ wypić żeby się dobrze bawić .W wieku lat 19 – tu weekendowe pobyty w rodzinnej miejscowości przeobrażały się w stałe pobyty w barach a w szczególności w jednym z drink-barów o nazwie „Ambasador „ . Jeżeli brakowało nam pieniędzy ,żeby coś kupić do wypicia , przynosiliśmy ( jak to się nazywało skręciliśmy ) jakiś alkohol ze sobą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja chistorja picia
Pomimo , że piłam razem z nimi( choć nie było to co tydzień ) alkohol cały czas był dla mnie odrażający . Nie lubiłam mocno pijanych kolegów lub koleżanek . Uważałam , że każdy człowiek powinien mieć tzw. umiar i ja go zachowywałam . Tak mi się przynajmniej wydawało.Tu kolejna historyjka z mego picia . Byliśmy na biwaku w raz z koleżankami i kolegami . Część z nich była z mojej szkoły a część to tzw. znajomi z „ Ambasadora „ . Wypiłam tam jednego dnia taką ( nie pamiętam jaką ? ) ilość alkoholu , że wymiotowałam i leżałam na trawie długi czas ( oglądając gwiazdy i marząc ) żeby do „siebie dojść „ . Słyszałam jak nawołują mnie koledzy i koleżanki , martwiąc się , żeby mi się coś nie stało , lecz po prostu dla mnie ważne było wtedy coś innego . Po pijanemu miałam egzystencjalne myśli ... o życiu ... miłości ... rodzinie ...i wszystkim i o niczym .... Po jakimś czasie powróciłam do naszego obozowiska i już następnego dnia gdy wytrzeźwiałam stwierdziłam , że takie biwaki to nie dla mnie . Brzydziłam się tego picia i obiecałam wtedy sobie , że takie spotkania czy też wyjazdy oparte tylko na piciu nie są dla mnie . Tak też zrobiłam !!!! Zaczęłam unikać takich imprez lub piłam w bardzo niewielkich ilościach na różnych spotkaniach towarzyskich. W wieku lat 20 – tu poznałam mojego późniejszego męża . Był to praktycznie mój pierwszy mężczyzna nie licząc” sympatii” , których miałam niewiele i nie biorąc pod uwagę jednego faceta , który chciał mnie po prostu wykorzystać ale na szczęście mu się nie udało ! Byłam spragniona miłości , czułości .. ciepła i zrozumienia ... On ( mój obecny eks-mąż ) właśnie taki wydawał mi się być ... Nasze spotkania były na początku jak z bajki ... Wymarzona przeze mnie miłość spełniała się ..... Alkoholu piłam w tym czasie bardzo mało i sporadycznie . Wręcz odwodziłam mojego chłopaka od picia alkoholu ... mówiłam mu , że to jest złe i nie chcę budować z nim przyszłości jeżeli będzie pił alkohol... Tak naprawdę nie wiem ile on pił , bo w tygodniu byłam zawsze w szkole ... więc wiedzieć tego nie mogłam ...W wieku lat 21 ....było to w kwietniu ... postanowiliśmy z moim chłopakiem , że chcemy mieć dziecko ... Była to jednak bardzo nieprzemyślana decyzja . Ja byłam po końcowych egzaminach zawodowych ... jeszcze przed maturą .. bez pracy .. praktycznie bez środków do życia i perspektyw ... Myślę , że na tamten czas nie wiedzieliśmy co nas czeka w „ DOROSŁYM ŻYCIU „ Pomimo ,że On pracował to nie zapewniało nam żadnego bytu . Stało się ... chcieliśmy mieć dziecko ... więc je spłodziliśmy .. byliśmy strasznie zakochani .. przynajmniej ja byłam ,jak mi się wtedy wydawało ! Dziecko było dla mnie radością ,nadzieją , pragnęłam go ( teraz wiem , że JEJ ) z całego serca od pierwszej chwili poczęcia . Od tego momentu nie piłam alkoholu w ogóle. Nie piłam przez cały okres ciąży i przez dziesięć miesięcy życia mojej córki . W między czasie wyszłam za mąż ... zamieszkałam z moim mężem u jego rodziców ! Oprócz radości jakie niosła ze sobą nasza córka ... moje życie wyglądało jak gehenna ... Sama zajmowałam się córką ... musiałam uporać się z całym domem ( sprzątanie ( 90 metrów ) ,gotowanie, pranie itp. ) i w dodatku zawsze musiałam zrobić wszystko do godziny 19-tej . Po tej godzinie przychodzili moi teściowie i praktycznie nie wolno było się ruszać z pokoju , by nie przeszkadzać teściowi ! Często nawet nie można było skorzystać z kuchni , bo teściu robił bimber ... Mój mąż wracał do domu późnymi wieczorami ( czasem tłumaczył to pracą a czasem tym , że nie może wytrzymać w tym domu ze swoim ojcem ) Kłóciliśmy się często .. kompletnie nie potrafiliśmy się dogadać w najprostszych kwestiach codziennych. Właściwie to każdy z nas żył swoim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja chistorja picia
Miałam 23 lata gdy zaczęłam znów pić alkohol ... były to bardzo rzadkie i sporadyczne sytuacje ! Piłam tzw. towarzysko ! Ponieważ bardzo schudłam po urodzeniu dziecka .. nawet nie mogłam wypić więcej ... piłam małe ilości ! Problemy z moim mężem były coraz poważniejsze! Łapałam się każdej pracy jaka była żeby tylko zarobić jakiś grosz ... szyłam zabawki pluszowe ( sprzedając je na rynku ) potem sprzątałam mieszkania ...aż wreszcie zaczęłam pracować u swoich teściów w sklepie wędliniarskim . Rano odprowadzałam córkę do żłobka , potem praca , do żłobka i do domu gdzie nadal do godziny 19-tej wszystko musiało być zrobione ....Córka miała 2,5 roku gdy wyprowadziliśmy się na stancję ( właściwie wypożyczone mieszkanie ) Było nam finansowo dobrze oboje pracowaliśmy . Pracowałam wtedy w prywatnej firmie przez rok , potem to był już rok 1995 pracowałam jako pracownik biurowy , pomoc księgowego. Po alkohol sięgałam coraz częściej ... Wieczorami piłam razem z mężem piwo lub dwa .. ale bywało i więcej ... Piłam towarzysko z moimi koleżankami od piwa ...Nasza rodzina rozpadała się w drobiazgi ... Ciągłe kłótnie ... lub półtoramiesięczne milczenie ze strony mojego męża powodowało , że sięgałam po alkohol jak po ratunek, uspakajacz , na chwilę byłam w innym świecie ... zupełnie nie potrafiłam sobie poradzić ze swoimi problemami rodzinnymi ... ale jeszcze wtedy nie piłam w samotności ...Zapraszałam moje przyjaciółki ... lub szłam do nich ... W międzyczasie zaocznie studiowałam i o dziwo skończyłam te studia ...(Pisze o dziwo , ponieważ mąż robił mi straszne problemy z powodu mojej nauki ) Ukończenie szkoły było raczej wynikiem mojej determinacji , by wreszcie być niezależną finansowo i może kiedyś „ uwolnić się „ z tego koszmaru jakim wydawało się być moje życie z mym partnerem życiowym ... TĄ WIELKĄ KIEDYŚ MIŁOŚCIĄ !!! To picie choć dosyć częste nie było jeszcze wtedy moim celem życiowym... raczej odskocznią od szarej rzeczywistości ...Po ukończeniu studiów w roku 1997 pracowałam w dwóch firmach jednocześnie godząc bycie matką , gospodynią , żoną ....Problemy rodzinne urastały do rangi wielkości „KLIMANDŻARO” ... było coraz gorzej ...dochodziło do rękoczynów ze strony mojego męża..... a ja piłam coraz częściej i więcej ...W 1998 roku zdałam egzamin Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń ... zostałam agentem ubezpieczeniowym ... Pracowałam bardzo ciężko , rano ; złobek .. praca na etat , potem odebranie córki .. zawiezienie do mojej mamy i do drugiej pracy czyli w ubezpieczeniach .. Dziecko odbierałam późno wieczorem i po całym dniu harówki ... wracałam do domu gdzie najczęściej robiłam obiad na drugi dzień lub wykonywałam inne domowe zajęcia ..i oczywiście był też mąż , który wiecznie miał o wszystko pretensje! Trwało to około rok ...w tym czasie piłam mało , bo nie miałam ani na to sił ani czasu ... lecz nie stroniłam od piwa gdy nadarzała się ku temu jakaś towarzyska okoliczność ... W 1999 roku zrezygnowałam z ubezpieczeń ... głównie ze względu na córkę .. której mi było po prostu żal ... wożąc ją wieczorami ( często na śpiąco ) od mamy , była rano zmęczona po prostu! Na początku roku 1999 dowiedzieliśmy się z mężem , że w lipcu będziemy musieli opuścić mieszkanie .... Nie chcąc wracać do teściów postanowiłam znaleźć dla nas dom na wsi do kupienia ... O tym domu marzyłam od kilku lat ,... więc jednocześnie miało to być spełnienie marzeń jak i ostatnia próba scalenia naszego małżeństwa ! W czerwcu 1999 roku , po całomiesięcznym „ bieganiu „ po urzędach i bankach .. kupiliśmy dom na wsi ! Niestety mój małżonek zobaczył go dopiero po podpisaniu aktu notarialnego , ponieważ w ogóle go ta sprawa nie interesowała ! Przed kupnem dochodziło do sytuacji , że córka prosiła go by w ogóle chciał ten dom z nami kupić ! Kompletnie chora sytuacja ! Sama nie wiem po co ja kupowałam ten dom z moim mężem ! Gdy wreszcie się przeprowadziliśmy .. było cudownie .. nowe marzenia o scalonej rodzinie itd..... złudne nadzieje ! Sielanka trwała od lipca do września ! Gdy przestali do nasz przyjeżdżać znajomi , przyjaciele „od piwa „ i trzeba było pomyśleć o opale na zimę itp. przyziemnych sprawach .. było coraz gorzej .. a ja piłam coraz więcej ! Już nie było mi potrzebne towarzystwo do wypicia dwóch , trzech a nawet czterech piw dziennie ... Gdy mąż miał pretensje o moje jak to nazywał „piwkowanie „ zarzucałam go argumentami , że po co on w takim razie kupuje sobie piwo ! Takie to było koło zamknięte ! Było coraz gorzej z nami ... dochodziło do tego , że w myślach życzyłam mu śmierci ... bo wreszcie chciałam mieć tzw. „ święty spokój „ ! Uciekałam po cichu z córką gdy spał .. i wyjeżdżałam do przyjaciółki na weekend lub do matki ... gdy brakowało mi pieniędzy na życie ... bo budżet zawsze mieliśmy osobny .. a ja miałam większą część do płacenia wszelkich rachunków i jeszcze musiało z tego wystarczyć na życie no i na piwo oczywiście ! Wytrzymałam to „ życie „ i picie do marca 2000 roku ! Uciekłam ! Zamieszkałam z córką u moich rodziców ! Nie piłam ! Przez kilka tygodni dochodziłam do siebie ... bo po każdym telefonie lub sm-sie od męża dostawałam jakiegoś napadu strachu , lęków i obaw....Ja się go po prostu bałam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja chistorja picia
Mąż prosił mnie o powrót do domu ale ja już byłam zdecydowana na rozwód ... papiery właściwie leżały już od grudnia 1999 roku w sądzie tylko tyle , że jeszcze nie zapłaciłam opłaty sądowej więc .. sprawa „ nie ruszyła ! Od błagań mąż przeszedł do innych metod ! Presji psychicznej ! Zaczął żegnać się ze wszystkimi ... co było symptomem, iż chce popełnić samobójstwo ! Ciągle nie piłam ! Był dokładnie 27 marca 2000 r. Gdy zadzwoniła moja teściowa , że z moim mężem dzieje się coś bardzo dziwnego i żebym z nią pojechała ! Pamiętam ten dzień jak dzisiaj ! Mąż siedział przy stole kuchennym .. wszędzie w domu były porozstawiane zdjęcia moje i córki ! To było jak z jakiegoś koszmaru !!! Zaczęliśmy rozmawiać spokojnie po czym , dialog obrócił się w monolog mojego męża i padły te słowa „ BĘDZIESZ WINNA MOJEJ ŚMIERCI , I BĘDZIESZ MIAŁA WYRZUTY SUMIENIA DO KOŃCZ ŻYCIA „ !!!!!!!!!! Wyszłam stamtąd !!!!!! Rycząc całą drogę ... pojechałam na pocztę i wpłaciłam ostatnie moje 100 zł na poczet sprawy rozwodowej !!!!!!!To była już moja ostateczna decyzja !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co tu się porobiło? I to mają być śmieszne historie?Rozwalacie taki fajny topik.Szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hop do góry
up up :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×