Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podobna

Dorosłe Dzieci Alkoholikow

Polecane posty

Gość weroniq
Rozumiem bardzo co przeżywasz i miałabym ochotę mocno Cię teraz przytulić.... Nie wiem co powiedzieć. Nie czuję się na tyle kompetentna, żeby Ci coś konkretnego radzić. Jedyne, co teraz sama bym zrobiła na Twoim miejscu, to wyjechała, oddaliła się od tego "piekła", nawet wbrew poczuciu winy. To nie Ty ponosisz za to wszystko odpowiedzialność, nie bierz na siebie całego ciężaru. Z mamą bym jeszcze później próbowała rozmawiać. Czy Ona nigdy nie myślała o odejściu, rozwodzie, terapii, może na początek mogłybyście tam gdzie studiujesz razem zamieszkać ? ... Trzymaj się cieplutko. Jestem z Tobą myślami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniq
...tak sobie jeszcze pomyślałam, że może Twoja mama boi się samotności, może dlatego tak zareagowała na Twoje słowa. Może myśli , że teraz ma przynajmniej męża i syna na miejscu, a jeśli Ty byś Jej ich "odebrała", to zostałaby sama... Życzę Ci, by po łzach przyszło ukojenie i spokój i żebyś miała siłę by walczyć i się temu wszystkiemu przeciwstawić. Wszystkiego dobrego !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem tutaj co dzień lub co drugi dzień. Czytam Wasze wypowiedzi. Wybaczcie że nie dość aktywnie włączam się do dyskusji. Smutne jest to co piszecie. Wybaczcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Witajcie Dzisiaj wstalam juz z nowym nastawieniem.Musze wracac na uczelnie i musze " pchac" to wszytsko do przodu. Nie wiem co napisac, dzisiaj po raz pierwszy.Patrze na mojego ojca obok, mysle o nim jak o biednym zagubionym czlowieku.Paradoksalnie bardzo kocha sie tych, ktorzy nas krzywdza.Gdyby wiedzial ile lez i smutku niesie w swym sercu z betonu , sam sobie walna by w twarz.Moze tacy sa wlasnie ludzie.Po prostu slabi , moze to choroba? Chcialabym go usprawiedliwic, przynajmnije w swoich oczach.Kiedy cos staje sie mgliscie, ale zawsze zroumiale jest nam lzej. Moja mama.Nie pozwole by stala jej sie krzywda, nie pozwole by chora psychicznie kobiete gnebiono do konca zycia.Nie wiem jak sie sprawy uloza , nie wiem co bedzie jutro.Ale dzisiaj iwdze ja zadowolona, ze moze spedzic te swieto z moim trzezwym ojcem.Razem sobie gotuja.....absurd w tej rodzinie goni absurd. Dzisiaj chcialabym znalezc w tym dniu , cos wiecej niz smutek i placz.Zsczal sie slicznie sloneczny dzien, niech wiec trwa.Dzisja niczego nie zmienie, nie mam takie mocy.Wiec daje sobie i mojej rodzienie czas na odetchniecie i moze nabranie sil , aby takaze jutro bylo bardziej znosne. Pozdrawiem Was cieplutko , w lepszym humorze. Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Ja tez zagladam tutaj codziennie i tez niewiele pisze.U mnei w domu niestety ostatnio tez nie bylo za wesolo.Moj ojciec poszedl znowu do pracy.Z jednej strony to dobrze ale od razu nasowa sie pytanie: jak dlugo wytrzyma bez alkoholu? No i odpowiedz oczywiscie juz znam.Nie wytrzyma.Jak ma pieniadze to wszystkie przepije.Najgorsze jest to,ze teraz nawet wciaga w to mojego mlodszego brata.Ostatnio sobie popili.Gdy zobaczyl ich moj starszy brat to myslalam,ze ich pozabija.Jeszcze nie bylo tak zle.Wszystko doslownie fruwalo.Moj brat rzucal wszystkim czym sie dalo.Polamal krzesla.Bylom koszmarnie.Gdyby nie ja i mama to naprawde by sie pozabijali.Nie nawidze mojego ojca za to.Z jednej strony szkoda mi go,bo to jest choroba no i jakby nie patrzec to nadal jest moj ojciec a z drugiej strony nienawidze go za to co nam zrobil i co nadal robi.Czasem zycze mu smierci.Wiem,ze nie powinnam ale to jest silniejsze.Nie cierpie go za to,ze mamy teraz takie zycie,za to,ze on szastal kasa a moja mama nie miala co nam dac jesc.Nie nawidze go za to,ze nie potrafie nikomu tak do konca zaufac,otworzyc sie.Nienawidze go.,..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Toronto, Ja mam podobne odczucia, ale wiem tez ze tak nie wolno nam myslec.Wierze, ze gdyby ONI wiedzieli co NAM robia, nigdy , nigdy nie wzieliby alkoholu do ust. Nie tlum w sobie uczuc, ale takze ich nie pielegnuj w sobie.Nie warto Napisze tak szybciutko jak sie tylko da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
placze dzis wiem,ze nie powinnam pielegnowac tych uczuc ale to samo wszystko przychodzi.Zwlaszcza gdy widze go codziennie pijanego.Czasem nawet nie moge na niego patrzec.To jest poprostu straszne.Nigdy nie myslalam,ze do tego dojdzie.Jeszcze jako dziecko wierzylam,ze on sie zmieni,ze przestanie pic i bede miala prawdziwego ojca.Ale niestety te rozowe okulary juz dawno mi spadly z oczu i nie wierze ze on sie kiedys zmieni.Z dnia na dzien jest coraz gorzej.Czasem nie mam sily byc w tym domu.Ale byle do jutra...Pozdrawiam Cie serdecznie i pisz co u Ciebie.Jak tam sprawa z bratem i z ojcem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deljaaaaaaaaaaa
Witajcie! Przeczytałam tylko ostatnią stronę Waszego topicu, nie wiem czy ktoś już tutja to pisał, ale dla mnie jesteście bardzo SILNE.Nigdy nie myślcie o sobie jak o kimś gorszym, dla mnie to Wy jesteście lepsze, bo macie SIŁE i na ile to możliwe walczycie o siebie, walczycie o lepsze jutro. I czytając Wasze posty, ja widzę SILNE i ODWAŻNE KOBIETY!!!Wiem, że te moje słowa nic nie zmienią i nie pomogą, ale bardzo chciałam to napisać... Serdecznie Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spona
Witam serdecznie! Nie przeczytałam całego topiku, wiem jednak, że wszystko o czym piszecie adresowane jest także do mnie. I ja jestem DDA,z każdym dniem coraz bardziej jestem tego świadoma. Mam w tej chwili pewien problem i nie potrafię sobie z nim poradzić. Mój życiowy partner jest daleko ode mnie, widujemy się bardzo rzadko (raz w miesiącu). Właśnie spędziliśmy ze sobą kilka dni, ponieważ pojechałam do niego ( po raz pierwszy ), poznałam bliskie mu osoby i uświadomiłam sobie, że mam poważny problem. Każde spotkanie którejś z jego znajomych (najczęściej żon, kobiet jego przyjaciół), które wydały mi się atrakcyjnymi i ciekawymi kobietami, kończyło się wybuchem histerii z mojej strony. Było mi bardzo smutno, źle, traciłam radość i chęć przebywania w ich towarzystwie. Byłam zazdrosna o to tylko, że są wartościowymi kobietami i mogą stanowić zagrożenie dla mnie, mojego związku. Tak naprawdę jednak, nie miałam żadnego powodu, by tak się czuć. Nie mogę sobie z tym poradzić i teraz, bedąc już daleko, nie mogę przestać myśleć o tym, że mój Mężczyzna rozmawia być może z nimi, co jest nieuniknione, ponieważ mają ze sobą kontakt na co dzień. Zastanawiam się, czy zawsze już tak będzie? Czy nie będziemy mogli spotykać się z innymi ludźmi, zawierać nowych znajomości, dlatego tylko, że ja będę miała swoje chore obawy? Nie chcę tak żyć. Bardzo proszę o pomoc, radę, jak sobie z tym poradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Witaj, U mnie, coz.Jutro koncze 22 rok zycia...sama spobie zycze wszytskiego najlepszego:) Moj ojciec z tej okazji , a wlasciwie z okazji wziecia zaliczki standardowo sie spil , w zasadzie pozniej juz do nieprzytomnosci.W miedzyczasie az " chodzil" aby tylko zaczepic moja mame a potem trzzwego dzisiaj brata. Teraz podalam mamie leki, zeby nie sluchala przez cala noc tych odglosow jakie wydaje chyba kazdy alkoholik na dnie:(. I wiesz co postanowilam.Jutro ( mija rocznica od kiedy sadze sie z ojcem) pojade do dzielnocowego , moze do sadu.Sama sobie postaram sie o najlepszy prezent.Dla mojej wlasnej przyjemnosci ojciec moze zapic sie na smierc, dla jego wlasnej moze mnie dreczyc psychicznie do konca mojego zycia( fizycznie sie juz nie dam) , ale nigdy nie pozwole na to aby zrujnowal reszte zycia mojej maie.Trudno, jesli nie znaljde inncyh srodkow, a takich chyba nie ma, wsadze go do wiezienia jesli bedzie to tylko mozliwe.Nie pozwole, po prostu nie pozwole jej tak krzywdzic. Dzisiaj juz chciala jechac do swojej siostry nocowac , dlatego ze sie tak przestarszyla , ze bedzie ja dreczyl, wyzywal, moze bil.Ale nie pozwolilam jej wyjechac, poki tutaj jestem nie dam jej skrzywidzic....I tak powiedzial ojcu , ze jak sie nie zamknie to pozaluje .Wzielam do reki dyktafon i zaczelam nagrywac te jego brednie....Przestarszyl sie, a jakze.Taki jest odwazny tylko wtedy kiedy moze bic i zastraszac slabszych.Kurcze nie powiem, ze jestem z siebie dumna ale ciesze sie ze mam w sobie jakas sile, chocby miala ona wyplywac tylko z beznadziejnosci sytuacji.Nie boje sie jego, nie boje...juz nie boje.Martwi mnie tylko moje" martwe" podejscie do cales tej sprawy z sadami.Strasznie sie zmienilam, juz nie jestem malutka Ania ktorej trzasa sie raczki.Ale tez nie jestem ta dobra ania , pelna dobroci i wyrozumialosci dla ludzi....Nie lubie tego w sobie, czesto nazywam sama siebie zerem.....Ale bede walczyc, tazke o siebie.Poszukam moze jakiejs terapii, moze wyjde z tych murow... Jesli chcesz , pisz do mnie Toronto.Ja bardzo , bardzo dobrze " znam" Twoja sytuacje.Pewnie to zadne pocieszenie, ale ciesz sie ze masz rodzenstwo na ktore mozesz liczyc.To wiecej niz mozesz przypuszczac.I walcz, takze o siebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Do Deljaaaaaaaa Dziekuje bardzo za wpis.Tez tak mysle, mamy w sobie mnostwo sily....czasem nie wiem sakd sie bierze.Ale sa tez dni, kiedy po dlugiej nocy, kilkunastu przespanych godzinach budzisz sie i myslisz...po co, po co wstawac?...i nawet nie znasz na to pytanie odpowiedzi, a kiedy przychodzi depresja...placze sie , mowi samej do siebie Wstan, nie wolnno Ci sie tak poddac.Ale robie to tylko dla mamy, wiem ze jest bezbronna, ze beze mnie pozwoli sie zgnebic. Ostanio mam nawroty mysli samobojczych.Leze w lozku, patrz na lampe i mysle ....to bedzie chwila, nie boj sie.Pozniej placze i mysle, ale z Ciebie tchorz.I potem ta jedna mysl ...mama.Musze znowu pojsc do psychiatry .Nie wiecie jak bardzo jest to dla mnie ciezkie, jak bardzo nie chce chociaz wiem ze musze.....Ale o tym moze innym razem. Do spona.... Jeszcze nie mam terapii za soba, ale przeczytalam mnostwo na ten temat.Moze i Ty takze czujesz sie niewarta swojego ukochanego, moze zadajesz sobie pytanie ale dlaczego On wlasciwe ze mna jest? Ja tak mysle o sobie.Wiem chyba, ze jestem dosyc fajna dziewczyna , takze niebrzydka.Ale nie znosze soebie.Mysle , Ania jestes zerem.Dlaczego ktos mialby Cie pokochac, co masz do zaoferowania oprocz tych lez , ktore teudno zatrzymac, zalu nie do wypowiedzenia.Co mozesz dac tej drugiej osobie, .Ja nawet sobie nie wyobrazam tego, ze ktos kiedys moglby mnie kochac.Bo niby za co?....do tego mama mi w chorobie powtarzala , ze mnie nie mozna kochac.I w to wierze, nadal, moze na zawsze.Ale wiem tez, logicznie wiem, ze to nieparwda.Ze jestem czyms wiecej niz zerem, ze w swojej niewyobrazalnej potzrbie milosci, mam tez jej cale poklady....Chce isc na terapie , chce wierzyc ze to zycie ma sens.Musi miec , w przyszlosci , na razie nigdy nie mialo. Pozdrawiam Czytajcie o sobie w necie, mi to pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spona
do: Płaczę dziś Tak właśnie jest. Bywają momenty, kiedy tracimy zupełnie wiarę w siebie, z drugiej jednak strony, mamy świadomośc tego, że nie jest to prawdą. To jest jakieś absurdalne! Tak bardzo chciałabym to zrozumieć. Mnie także terapia bardzo jest potrzebna. Nie mam już na szczęście styczności z alkoholikami, mam za to problemy ze sobą. I ja chciałabym skorzystać z terapii, nie ma jednak żadnej w moim mieście. Tak wiele już rozumiem, wiem (tak mi się wydaje), jak powinnam postępować, a jednak nie panuję nad sobą. Dziękuję i pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie czytam (pobieżnie) Wasze wpisy i płakać mi sie chce. Dlatego pobieżnie, bo wiem, ze nie dałabym rady wszystkiego przeczytać-rozkleiłabym się całkiem... Wyszłam z \"chwilowgo\" dołka i nie chcę na razie o TYM WSZYSTKIM myśleć. Wiem, że to takie oszukiwanie samej siebie... Takie udawanie, że problemu nie ma... A jest... Mój ojciec pije. Odkąd pamietam... I nic nie zapowiada zmiany... Na razie nic więcej nie napisze, bo znów zacznę ryczeć jak głupia... i nie wiem kiedy mi to przejdzie... Chyba bez psychologa się nie obejdzie. Prędzej, czy później będę musiała pójść, bo wykończę siebie albo wszystkich, na których jeszcze mi zależy... Zaglądać tu będę na pewno. 3majcie się ciepło... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Jest nawet wiersz o nas, desiderata.Zawsze płaczą kiedy czytam te słowa, bo są tak prawdziwe...w 100% opisują mój sposób odczuwania świata. Nie wiem czy był wklejany wcześniej. Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność wśród jego pewności, za to, że odczuwacie innych jak siebie samych, zarażając się każdym bólem, za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna, za potrzebę oczyszczenia rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi bądźcie pozdrowieni. Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Wasz lęk przed absurdem istnienia i delikatność nie mówienia innym tego co w nich widzicie, za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością, za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego, za nieprzystosowanie do tego co jest, a przystosowanie do tego co być powinno, za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane ukryte w Was Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Waszą twórczość i ekstazę, za Wasze zachłanne przyjaźnie, miłości i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed Wami Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi za Wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane - (niedocenianie Waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą po Was), za to, że chcą Was zmieniać zamiast naśladować, za Waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę, za niezwykłość i samotność Waszych dróg bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To akurat nie jest desiderata... ale mniejsza z tym, te słowa są mi bardzo bliskie i uważam, że ten tekst jest genialny. Pozdrawiam Was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy zakladalam ten topik nie myslalam, ze jest nas tak wielu...myslalam, ze to chodzi o cos innego ,ze ja jestem dziwna i nie da sie mnie zrozumiec ...ale my jestesmy silni grupa a slabi cialem , kazdy z nas tu zagladajacych jest taki sam tylko , ze nie kazdy ma komfort spokojnego snu i swobodnego podejmowania decyzji....jestem sama , sama z moimi dziecmi i dzis znowu robie wszystko zeby byc dla nich \"fajna\" matka....zawsze mam wrazenie , ze nawalam a jednak okazuje sie , ze jestem przewrazliwiona, nadopiekuncza itd...znamy to ....ale moj umysl domaga sie spokoju i ciszy a nie wiem jak to wszystko osiagnac .....boje sie tych swoich zmiennych nastawien do doslownie wszystkiego.....Pawelob ja rowniez jestem tu kazdego dnia ...czytam i rozmyslam ale nie chce zmacic mysli wpisujacych sie \"nowych\" czytam i placze , lub usmiecham sie bo i ta stronka ma zmienne nastroje tak jak my wszyscy ...niech nikt nie wpisuje tu nigdy zdania o braku odwiedzin bo to nie jest prawda....zagladamy choc nie piszemy ...jestesmy .....pozdrawiam Was kochani serdecznie i czytam bo wiecej czasami wykrzesic z siebie nie moge :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ammm
Płacze dzis, świetnie, że znalazłaś w sobie tyle siły, żeby nie rezygnować z akcje prawnej przeciwko ojcu. Ale nie wmawiaj sobie, że robisz to dla matki, bo to jest \"wkręt\", na którym daleko nie zajedziesz. Robisz to dla SIEBIE, masz prawo siebie ratować i ocalić. Matka jest wpóluzależniona, ona sama powinna kopnąc go w d..., a z tego, co piszesz, wynika że tak naprawdę ona boi się rozstania i że ten ojciec jej jej do czegoś potrzebny (choćby, żeby ją utrzymywał, jeżeli to w ogóle w przypadku pijaka jaest możliwe). Za chwilę pokłócisz się z matką i stracisz motywację do działania. Robisz to dla siebie, pamietaj, robisz to, co dobre, bo ojcie musi siegnąć dna, żeby się pozbierać. To jego jedyna szansa. Ostatecznie jednak powinnaś myśleć głownie o ratowaniu siebie za wszelką cenę, a to oznacza jak najszybsze odejscie z domu i usamodzielnienie się. Nie mów, że sie nie da, bo jak sie bardzo chce to się da, nawet jakbyś miała rzuciś studia. Póki bedziesz na garnuszku rodziców, póty będziesz tkwić w tym koszmarze. Nie ma co się łudzić, że potrafisz jakoś rozwiązać ich problemy, bo nie potrafisz, to są ich problemy i tylko oni mogą to zrobić. Ty masz myśleć o sobie. Nie ma takiego prawa moralnego wg którego mamy pozwalać bliskim rujonować nasze życie. Pamiętaj, że alkoholizm bywa chorobą śmiertalną. Trzeba ratować co sie da - w tym przypadku samą siebie. A pisze to też DDA - dziecko, które ocało, bo było twarde. Moja matka nie. Kochałam ją bardzo, ale nie byłam w stanie jej pomoc. Poszła na dno na własne życzenie. Wiem, że teraz, jesli patrzy na mnie gdzieś z góry, jest szczęśliwa, że poukładałam sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniq
Zgadzam się z Ammm, że odejście z domu i usamodzielnienie się to najlepsze rozwiazanie, nie tylko dla Ani, ale i dla innych tutaj. To właściwie jest podstawa, od tego trzeba zacząć, żeby później móc zacząć zmieniać siebie i swoje życie... Pozdrowienia ciepłe dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj ojciec zaczal teraz prace i prawie codziennie chodzi wypity.Ciagle sie czegos czepia.Ale jest nadzieja,ze za niedlugo sie wyprowadzi.Oby tak sie stalo,bo nie wytrzymam z nim.Nikt juz nawet z nim nie rozmawia.Ja juz nie slucham tego co on mowi.Nie mam sily na to.Zeby chociaz mowil cos sensownego.Ciekawa tylko jestem jak dlugo utrzyma ta prace bo za kazdym razem go zwalniaja za picie.On chyba powinien zostac zupelnie sam.Wtedy moze by cos do niego doszlo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toront
No i dlugo nie trzebabylo czekac.Dzisiaj moj ojciec znowu sie nachlal.On jak sie upije to od razu umiera.Wszystko go boli,nie moze chodzic,wszyscy maja kolo niego skakac.No i oswiadczyl nam dzisiaj,ze sie zwalnia bo nie ma sily pracowac.Co za ..... Brak mi slow.Za kazdym razem tak jest.On pracuje tylko przez m-c aby splacic swoje dlugi zaciagniete na picie i pozniej siedzi w domu i zatrowa wszystkim zycie.Jak tak mozna????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Toront
No i dlugo nie trzebabylo czekac.Dzisiaj moj ojciec znowu sie nachlal.On jak sie upije to od razu umiera.Wszystko go boli,nie moze chodzic,wszyscy maja kolo niego skakac.No i oswiadczyl nam dzisiaj,ze sie zwalnia bo nie ma sily pracowac.Co za ..... Brak mi slow.Za kazdym razem tak jest.On pracuje tylko przez m-c aby splacic swoje dlugi zaciagniete na picie i pozniej siedzi w domu i zatrowa wszystkim zycie.Jak tak mozna????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam nie dosc ze dwa razy wskoczylo to samo to jeszcze zjadlo mi jedna literke z nicku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deljaaaaaaaaaaa
Placze dziś----> napisz co u Ciebie? Czy udało Ci się podjąć jakieś kroki prawne w stosunku do ojca? Bardzo spóźnione Życzenia Urodzinowe-Wszystkiego Najlepszego!!!🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Mocno wierzę, że jeszcze wszystko się ułoży,że poradzisz sobie a przed Tobą będzie jeszcze wiele spokojnych dni:-) :-) :-) Pozdrawiam serdecznie!!! p.s ten wiersz, który napisałaś chyba 04-05 jakbym czytała o sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochani dawno mnie tu nie było ,ale jestem strasznie zalatana tylko ta praca i praca obiecuję że się odezwe jak będe miała troszeczke czasu .I nie gniewajcie się:)pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Placze dzis
Hej, Jestem jestem...bardzo zabiegana , sesja już trwa:(....Wieczirem napisze co i jak .Wielka zmiana u mojej mamy, w sumie nie wiem jeszcze co sie stało.Nie było mnie 2 tygodnie w domu, dzisiaj z nią rozmawialam....znalzala sobie jakas dorywcza prace i chce pojsc na terapie dla wspolzaleznionych!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma z kim porozmaiwac
czesc mam pytanie: czy rozmawiacie w swoich rodzinach z mamą, ojcem, rodzeństwem, ktore mieszka osobno? moja mama juz nie pracuje, teraz jest na dzialce u ciotki myslalam, ze ludzie nie rozmawiaja ze sobą z braku czasu - u mnie niestety to jest na porządku dziennym czy u Was tez tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja niestesty też nie mam z kim porozmawiac mówię o rodzinie mama daleko ,brat w też prawie 2000 km z tąd a ja sama :( Na szczescie mam przyjaciól i Asie która zawsze wysłucha moich narzekań Asiu dziekuje:))))))))))))))))wielka buzka dla ciebie Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniq
Chyba topik nam powoli umiera ... A może jest jeszcze ktoś kto tu zagląda ? Co u Was słychać Kochani ? Gdzie się podziewacie i czemu nic nie piszecie ? Ania, Toronto i inni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bi
przypadkiem natknęłam się na ten topik ale dotyczy też mnie standartowo chodzi o pijącego ojca w sumie to nie wiem od czego zacząć, wszystko co czytałam przypomina mi ... chce mi się wyć nie mogę zrozumieć dlaczego alkoholizm nazywany jest chorobą przecież nikt na własne życzenie nie chce chorować mój ojciec nie pil 3lata i niedawno znowu... najbardziej boli mnie to że nachlał się przed komunią swojej pierwszej wnuczki taki prezent jej zafundował ogólnie jest bardzo inteligenynym facetem i dlatego nie mogę pojąć tego że on nie potrafi sobie poradzić z piciem na szczęście mam kochanego męża bez problemu alkoholowego bo nie wiem czy bym wytrzymała to co moja mama nigdy nie zapomne tego strachu jak wracałam do domu niewiedząc w jakim stanie jest tatuś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×