Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podobna

Dorosłe Dzieci Alkoholikow

Polecane posty

Gość StopDepresji
I co nie ma już tego topiku? nikt tu nie pisze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój chłopak jest DDA
Czasami cieżko z nim wytrzymać, ale kocham go nad życie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StopDepresji
Ale czemu cięzko z nim wytrzymać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StopDepresji
Czemu tu już nikt nie pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stopdepresji
Wiesz jak tak czytam Twój post,to zastanawiam się czy ta Twoja ex przyjaciółka naprawdę nią była.Odnoszę wrażenie,że dopóki mieszkałyście blisko siebie to było ok,a potem ona zrobiła się zazdrosna o inne znajomości i chłopaka.Zresztą myślę,że ona była takim wampirem energetycznym który wysysa z Ciebie pozytywną energię.Nie widzę co miałabyś źle zrobić,raczej starałaś się utrzymać tą przyjaźń,ale chyba jej nie bardzo zależało. Nie pogrążaj się w depresji,żyj najlepiej jak potrafisz..... Pozdrawiam i 3maj się🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarcasme
moj ojciec pije od 11 lat, ja teraz mam 23 , na szczescie od jakiegos czasu mieszkam poza domem wiec nie musze na niego patrzec kazdego dnia tylko szkoda mi mojej siostry ktora ma 14 lat i musi sie z tym zmagać :( pamietam jak bylam mala i on jeszcze nie pił i miałam dobre dziecinstwo... ale w pewnej chwili wszystko sie posypało...i teraz go nienawidze! chodze do kosciola ale nie spowiadałam sie juz chyba 3 lata bo co mam powiedziec ze moj ojciec to skonczony skurwiel?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie W moim domu od zawsze był alkohol, moja mama zaczela pic gdy okazalo sie ze jest bardzo chora,pila z 5 lat ,umarla gdy miala 40 ,zaostawiajac mnia kiedy mioalam 15 lat i brata 3 lata mlodszego ode mnie.Probowala sie leczyc ale moj ojciec zawsze wyzywal ja od pijaczek itp.Teraz moj ojciec pije codziennie ,ma taka swoja konkubine i pija ,oczywiscie uwazaja ze nei ma problemu co to jest 4 drinki i 2 vpiwka wieczorem.Dla mnie jest to uzaleznienie,po alkoholu jest agresywny zawsze wyrzuca moja rodzine z domu(mnie i meza)Kurcze am dosc ,wydaje mi sie ze jestem dda ,nie radze sobie z tym ,przez co cierpi moja rodzina i wlasnie jest na skraju rpzstania. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez majaca problem
u mnie pije mama - była ostatnio na odwyku, chce się leczyć, nie pije "już" tydzień... ale ja już nie wierzę, nie ufam jej, boję się zadzwonić do domu, a jednocześnie nie mogę wysiedzieć nie wiedząć co się dzieje.. bardzo ją kocham, chcę, żeby z tego wyszła, ale wiem, że nie mogę zyć jej życiem... jestem w 8 miesiącu ciąży, mam kochanego męża, a zamiast cieszyć się dzieckiem, rodziną, którą zakładam, myślę tylko o niej.. boję się o tatę, który powoli traci siły, o siostry..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez majaca problem
jest we mnie ciagle strach, obawa o to co będzie jutro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janna307
jak dobrze, że ktoś założył ten topik !!! już myślałam że zwariuję, nie radzę sobie ze swoimi emocjami....a tu WY... nie powiem, że dobrze że jesteście bo to by było wstrętne ale cieszę się, że można o tym wielkim problemie z kimś bez wstydu i szczerze pogadać !!! wracam na początek poczytać ale jeszcze się odezwę - jak tylko skończę czytać !!! na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HEHEJ
hej - może ktos wie czy są topiki dla współuzależnionych ??? moja matka jest alkoholiczką a ja pozwalam jej niszczyć siebie, swoja psychikę i swoje życie....MAM DOść i wiem że potrzebuję pomocy !!! RATUNKU !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do HEHEJ
czy myślałaś o profesjonalnej pomocy? Jesteś bardzo trzeźwo myślącą osobą, więc skoro zdajesz sobie sprawę z tego to może zrób cos z tym. Mnie bardzo pomógł psycholog i teraz nie pozwalam swoim rodzicom niszczyć mojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała23m
A czy ja, jeśli mój ojciec alkoholik rozstał się z moją mamą gdy miałam 5 lat aod 9 roku życia w ogóle mnie nie odwiedzał, mogę mieć zespół DDA (dorosłe dzieci alkoholików)?? Nigdy sobie nie wybaczę, że nie byłam na jego pogrzebie, nigdy. Czuję do siebie taki żal. Jestem strasznie nerwowa czasem, zamartwiam się, nie wierzę w to, że mój mężczyzna faktycznie chce ze mną być zawsze, czuję się gorsza, niżej od innych. A niby studiuję, jestem ze wspaniałym facetem- a czasami myślę, że moje życie jest do kitu. Czy ja jestem dorosłym dzieckiem alkoholika? przecież od 5 roku życia mój kontakt był z nim sporadyczny. A od 9 roku życia rzadem.. Co mam zrobić, aby w siebie uwierzyć i zniszczyć to przeświadczenie, że mgę być dla kogoś ważna? Mam już dość tego dołka, chciałabym z niego się wydostać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć uroczyście oświadczam że w świetle prawa polskiego jestem juz mężatka prawie miesiąc...rany jak ten czas leci:) Teraz dopiero wiem i wierzę w to że może być dobrze:),że i ja mogę mieć normalne życie rodzinne bez kłótni, awantur, alkoholu, więc trzymam za was kciuki kochani i życzę wam dużo szcześcia bo ono istnieje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna dda
Ullla Gratulacje 🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorota.........
Moj tato ma 55 lat. Jest nałogowym alkoholikiem w fazie chronicznej (najgorszej) pali prawie 40 lat. Codziennie pije i to bardzo duzo, potrafi nie jeść nawet 4 dni i nie jest głodny. jest chudy jak pies.... byl na 4 odwykach ale nic to nie dało...kiedys jak z nim szłam to on mi padł na ziemie i nie umiał nawet ruszyć palcem pot mu sie ciurkiem lał po twarzy i ciezko dyszał cały sie trząsł mowił ze nigdy nie wstanie bo czuje sie jakby "ucieło mu nogi" poprostu głowa mu pracowała w miare normalnie ale nie mógł stac. ja sie tam az rozpłakałam ze strachu on mi czasami nawet sam mówi "Dorotko ja czuje z jeszcze tak z 2 mies. i ja umrę" to ja sie czuj jakby mi ktos nóz w serce wbijał bo ja go bardzo kocham najbardziej na swiecie i nie chce go starcic w wieku niespełna 15 lat !!!! Ludzie pomóżcie co ja mam robić????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tratratra
no jak prawie kazdy tu, tez mam dda, niestety dzieki mojemu "wspanialemu" ojcu...teraz nie mam z nim konaktu i chyba jestem nienormalna, bo bardzo sie z tego powodu ciesze:). Nie musze martwic sie czy sie nachleje, czy zadzwono, bo znowu przez to chlanie ma problem...zawsze go bronilam, przed mamą, rodziną, tlumaczyłam nawet sama przed soba, ale przjrzałam na oczy, kiedy chcial mnie uderzyc, podczas awantury, kiedy chcial rzucic sie do mojej matki, a ja stanelam w jej obronie i wyzwałam od najgorszych, byłam z siebie taka dumna, ze wreszcie mialam odwage mu to powiedziec:)...uslyszałam nie leszpe zdania na moj temat, ale mniejsza o to, jego ojciec, a moj dziadek, rowniez jest alkoholikiem, zreszta nie gorszym niz moj ojciec, cale zycie zapewnial mnie ze nie skonczy jak jego ojciec, a tu prosze, jeszcze gorzej...ale nauczyłam sie życ moim wlasnym zyciem, staram sie nie przejmowac nim, chociaz to wcale nie łatwe, a co najwazniejsze, nauczyłam sie o tym mowic, nie bronie go, nie kryje ze jest byl i ze bedzie pil, jaki jest naprawde, bo w otoczeniu, uchodzi za bardzo wyuczonego i lubianego faceta, taka opinie wyorbilam mu ja z siostra i mama,ciagle ukrywalysmy to ze stacza sie na dno, ze pije, ze jest ALKOHOLIKIEM i to jest bład...wyciagalysmy do niego reke piec razy, za szostym zaparłam sie i nie pomoglam mu...juz nie pomoge, przykro mi ze tak skonczyłam, myslalam ze ten problem mnie nie dotyczy, ze moi rodzice zawsze beda razem, szczesliwi, ze ojciec zaprowadzi mnie do oltarza, ze bedzie szczesliwym dziadkiem, jednak to tylko bajka...musiałam bardzo szybko dorosnac i zaczac rozmiec rzeczy, o ktorych moi rowiesnicy dowiadywali sie kilka lat pozniej niz ja...jestem problemowa, sama o tym wiem, nie ufna, troszke pyskata i najmadrzejsza...niestety mam to po nim, ale jak tylko moge staram sie niwelowac te wady...ale trzeba zyc dla siebie, isc do przodu, moj ojciec nie zasluzył, zeby az tak sie o nim rozpisywac, wiec juz koncze:). Trzymajcie sie...a DOROTKO...wspolczuje Ci i zazdroszcze tak bezwarunkowej milosci do ojca...ja juz jej nie mam, ale czulam w Twoim wieku, wkoncu to Twoj ojciec, ale nie mozesz sie obwiniac ze nie mozesz mu pomoc, to jego zycie, mozesz wylacznie starac sie mu pomoc, ale jesli on nie bedzie chcial, nic nie poradzisz...to trudne, ale niestety prawdziwe, Twoj tato, przechodzi juz padaczke alkoholową, zapewne ma delirke, to najciezsze chwile dla alkoholika...nie pozwol, zebys musiala zyc jego zyciem, jestes jeszcze dzieckiem, ktore nie poradzi sobie z takim uzaleznieniem, nie zostawaj z tym sama, popros kogos doroslego, z Twojego otoczenia o pomoc...jestem z Toba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dorotko rozumiem Twój lęk. Kiedy miałem 15 lat - podobnie jak ty - potrzebowałem ojca, jego akceptacji i najnormalniejszej miłości z jego strony. Lecz zamiast tego dostałem odrzucenie i widok ojca który będąc pijanym potrafił bić moją matkę i mnie. Dzisiaj mając 42 lata nie pozbyłem sie urazów dzieciństwa. Mimo że ta kanalia nie żyje już 19 lat. Nie pozwól aby widok pijanego ojca przysłonił całe Twoje życie. Myśl o sobie a nie o nim. On dla Ciebie jest niestety już stracony. Niech na zawsze zostanie dla Ciebie antybohaterem. Trzymaj się i nigdy nie poddawaj smutkom. Życie przed Tobą. Pozdrawiam Paweł .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izulla
Jak czytam to wszystko co napisaliscie staje mi przed oczami moje dziecinstwo i straszna samotnosc ktora wtedy czulam i ktora jest moja towarzyszka do dzis.Moj ojciec nie zyje 17 lat zmarl gdy mialam 16.To okrutne ale poczulam wielka ulge wtedy.To co robil ze mna,z moja mama i rodzina nie da sie opisac...Nie umiem nawet tego ubrac w slowa...Cierpialam strasznie i nie raz zyczylam mu smierci.Po raz pierwszy zaplakalam na jego grobie szczerymi lzami na 10 rocznicy smierci,wybaczylam mu wtedy i staralam zrozumiec.Bardzo mi brakuje ojca i opieki jaka moglabym miec z jego strony gdyby teraz zyl i nie pil.Bo nie byl zly gdy nie pil,teraz wiem ze cierpial z tego powodu tylko nie umial,nie mial dosc sily zeby z tego wyjsc.To juz nie ma znaczenia,czasami rozmawiam z nim w myslach i prosze zeby chociaz teraz mial na mnie oko z gory.Panicznie potrzebuje opieki...dluzej juz sama nie wytrzymam...Mam dobra prace,mieszkanie ,kochana corke ale to co dzieje sie ze mna przerasta mnie.Zawalam prace,zaniedbuje dom i czasami dziecko-moze nie materialnie ale emocjonalnie.Boje sie ze ta samotnosc moze zrobic z moim zyciem cos bardzo zlego...Ze nie dam rady.Mezczyzni mysla ze jestem silna,zaradna,inteligentna,madra kobieta ale odchodza...Ja chce tylko milosci ,nic wiecej ale to chyba zbyt wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorota.........
Problem jest taki: Mam 15 lat. Pochodze z powiem wprost: patologicznej rodziny. Wiadomo: ojciej alkoholik, brat kryminalista i nie stroniący od wszelkich nałogów, znerwicowana matka. Siostra ogólnie nie przebywająca w domu. Otóż mój ojciec jest człowiekiem-aniołem, mimo swojego nałogu. NIGDY podkrślam NIGDY w życiu mnie nawet na żarty nie uderzył, nie ubliżył. Rozumie moje problemy, zawsze doradzi, wysłucha. Odszedł od nas, mieszka z inną kobietą którą akceptuję mimo że to też alkholiczka, jest kobieta o złotym sercu. Żyją oni w biedzie, egzystencji....Matka moja natomiast ma pieniędzy dużo- jest komercyjna, zawistna, sztuczna i dobra tylko na pokaz. Mój ojciec oddałby za nia zyci, robił dla niej wszystko na działce budował, kosił wsjo. Ale ona nie potrafiła tego docenić. Ojciec przesiedział chyba wiecej niz poł zycia na "dołkach" przez nią. Bił matke gdy przychodził pijany jednak NIGDY nie zaczynał pierwszy. Szedł spać i ona wchodziła mu do pokoju i "co ch*ju alkoholiku juz pijany przyszedłeś??" i sie zaczynało. Od dziecka to samo to, samo co dzień i noc. Wkońcu pewnego dnia ojciec wyprowadził się (odszedł, mieszkanie w którym mieszkam z matką i siostra i bratem nadal jest TYLKO jego) i mieszka na drugim koncu miasta. Odwiedzam go codziennie i czerpie z tego przyjemnisc. Matka zabrania i chodzic do niego ponieważ jest zazdrosna że on nie daje mi ani grosza "tak o" (oprócz alimentów) a ja obstaje za nim i cały czas trzymam z nim , a ona mimo że kupuje mi spodnie, buty itp pierdoły to ją olewam, jest mi ona obojetna...A dlaczego? Co mi z tego że ona mnie obkupuje jak odkąd pamietam bije mnie wyzywa i to tak że czasami aż nie wiem czy dożyje końca bitki. A ojciec jest biedny nie daje mi pieniędzy ale za to miłość, zrozumienie. I te jego cechy docenia tez moje rodzenstwo ktore tak jak ja stoi za nim. A mamusia k**wicy dostaje....Jak mieszkał jeszcze z nami to jak przyjeżdzały pały na interwencje do nas to jak zawsze powiedziałam prawde- czyli ze matka zaczela to miałam od niej wpie**ol. I jak tu nie zostac alkoholikiem?? on został nim z rozpaczy, z braku dowartosciowania!!Siedział w pierdlu i w ogole.... Umarli mu rodzice...Żona na kazdym kroku go dołowała i ponizała wyśmiewała ujajała...Jak wrócił z odwyku na który ona sama go siłą wepchała to jak go brało to ona zamiast go wesprzec powiedzieć :Rysiek chodz na spacer czy cos" zeby tylko od odwrocic to ona jeszcze tylko specjalnie dokładała do pieca:" Co kurwa alkoholiku juz cie bierze?? idz idz sie nachlej idż!!'' to on miał dosyc nie wytrzymywał psychicznie....i na nowo...ale szkoda mi chłopa bo to jest taki jajcarz on jest duszą kazdego towarzystwa ja sie czasem na niego tylko popatrze i odrazu wybucham smiechem....ale najgorsz są te gorsze czasy... Ktos tu napisał ze musiał szybciej dorosnąć...Ja dosłownie tak samo....tez w wieku w ktorym nie powinny mi pewne rzeczy do głowy przychodzic były juz dla mnie normalką... Nie da się tego wszytskiego tak całkiem ująć w słowa, ale mam nadzieje, że znajdą się osoby, które to przeczytają i wyrażą opinię.. Za wszytskie takie dziekuję..POZDRAWIAM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zana27
Witam serdecznie, nie czytałam wszystkich postów, ale .....również mam taki problem,,,,,,, Mam 27 lat, dyplom uczelni, pracę ........ale niestety za mało zarabiam,by móc poszukać sobie własnego kąta. Mój ojciec pije, matka jest znerwicowana. Ciągłe kłótnie, wyzwiska, znęcanie psychiczne, upokorzenia, chowanie drobizagów ( nawet nie wiem gdzie mam pół ważnych dokumentów) spowodowały ,że straciłam wiarę w siebie i własne możliwości. Moi rodzice są po rozwodzie,ale ojciec nadal mieszka z Nami ,dlatego musiałam wyprowadzic się do pokoju i obecnie mieszkam razem z mama-któr przy kazdej okazji daje mi odczuć ,ze to przeze mnie musi to wszystko znosić,ponieważ pare lat temu nie zeznałam w sądzietak jak powinnami, dlatego ojciec dostał prawokorzystania z jednego pokoju- nie płaci za mieszkanie. Miesiąc temu zostawił mnie chłopak z którym byłam 5 lat. Nie umiem się pozbierać, mam tak ogromne kompleksy, lęki, nie moge patrzec na siebie w lustrze , kiedy to robię nie patrze na twarz nie mogę siebie zaakceptować, choć wszyscy mówią ,że jestem ładną dziewczyną, kupuje modne rzeczy, ale i tak uważam,ze nigdy nie będę wyglądac tak jakbym chciała, nie umiem rozmawiać z ludżmi, mam wrażenie, ze traktuja mnie jak głupią mała dziewczynkę, w niczym nie jestem dobra, czasami myśle, ze jestem złym człowiekiem, i że zle skończe. Nie nie popadam w totalną depresję staram sobie ciągle powtarzac ,ze jeszcze szczescie się do mnie uśmiechnie, ale po chwili zdaje sobie sprawę ,ze będzie to uśmiech ironiczny.Czy korzystłam z pomocy? Próbowałam wielokrotnie,ale po 4 miesicach pani psycholog, powiedział" Nie jestem w stanie Ci pomóc'..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zana27 - eh... smutna historia, inna niz moja ale efekty baaardzo podobne. Nie mozesz sie poddawac- dotyczy to tez pomocy psychologicznej. To ze jakis Ci powiedzial, ze nie potrafi pomoc, to jeszcze nic nie znaczy. Poszukaj kogos innego! Nie rezygnuj. Ja tez dlugo szukalam odpowiedniej pomocy i udalo sie- pracuje nad soba i jest coraz lepiej. Trzymam za Ciebie kciuki. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zana27
Bzium Bardzo dziękuje za miłe słowa - szczególnie rozbawił mnie link umieszczony na dole Twojej wypowiedzi:) Pukałam do wielu instytucji psychologicznych, ale efekty były marne, jedna Pani zaproponowała nawet ,że powinnam udać się do psychiatry, bo pewnie mam zaczątki schizofremi- to było moja ostatnia wizyta i u tej Pani i w gabinetach psychologicznych....... Staram się jakoś trzymać, ale czuje ,że wewnętrznie się rozlatuje, kawałek po kawałku, wszystkim się przejmuje, nie umiem sama podjąć decyzji, bo jak w końcu to zrobię i niestety nie będzie ona słuszna, to zaraz słyszę słowa mamy" Wiedziałam ,że tak będzie zawsze jesteś taka mądra......." Mam ogromne poczucie winy, bardzo boje się samotności do tego stopnia, że kiedy mój chłopak odchodził, błagałam go żeby mnie nie zostawial,że zmienię się dla Niego- jak dziecko,które za karę zamykane zostaje w swoim pokoju......teraz wiem,że to głupie, że trzeba mieć też swoją godność i honor, ale.......no właśnie zawsze zostaje, to ale............. Trzymajcie się kochani:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
WITAJCIE. Mam 23 lata... Chociaz czasami wolalabym sie wcale nie narodzic... Ojciec pije odkad pamietam.Trzezwych chwil spedzonych z nim malo pamietam.On ma teraz 50 lat, nadal pije.Moze juz nie tak czesto jak kiedys,wiadomo juz nie ma tak zdrowego i silnego organizmu. Nie moge na niego patrzec kiedy jest podpity.Nawet kiedy wypije chociaz jedno piwo,jeden kieliszek ja juz to widze.Juz sie denerwuje.Brzydze sie nim wtedy,jestem wsciekla.Zla, bezradna.... Kiedy moj byly pil tez nie moglam tego zniesc... Nie radze sobie ze sobą... Od dwoch lat choruje na nerwice lekową, zazywam leki psychotropowe. Nie mam za sobą ani jendego udanego zwiazku.Bycie z kims w zwiazku to dla mnie jeden wieliki stres.Ciagle myslenie gdzie on jest, co robi, czy wypije piwo. Dlaczego chce sie z emną kochac po alkoholu.,, To cos ie dzieje w mojej glowei jest straszne.. Nienawidze siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rzenka
Ja jestem DDA. Napisalam juz swoja historie . Mezczyzna z ktorym bylam 9 lat zdradzal mnie i tak postepowal moj ojciec.Dowiedzilam sie o tym 15.lipca a po tygodniu dowiedzilam sie, ze moj ojciec umarl. Czuje sie okropnie. Moj stam przypomina mi stan zamrozenia aby nie czuc. Tak tez robilam gdy bylam dzieckiem. Poczucie zdrady, porzucenie,odrzucenia towarzyszy mi caly czas od dziecinstwa.Jestem nieufna.Bylam na terapii DDA ale chyba nie zamknelam tej sprawy jeszcze. Moze teraz kiedy sie otrzasne z tego bedzie mi latwiej. Wiem, ze ta pustka zostanie tylko jak nauczyc sie z nia zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezauwazana
Witam wszystkich tych którzy na codzień borykaja sie z poblemem alkoholowym bedac DDa. Osobiscie naleze do grona osob ciepiacych przez ludzi trwajacych w nałogu alkoholowym i smiem twierdzic ze jest to badzo egoistyczny i podly nałóg.... manipulacja jest dla mnie jedna z najgorszych zachowań w środowisku rodZinnym. Choleni rodzice żyjacy w przekonaniu dzialania tylko i wyłącznie dla dobra swoich dzieci..... phhhhh..... Tworzenie obozowisk odzinnych - czyli strona mamusi i tatusia ....to jakas paranoja dla mnie... Osobiscie nie uwazam sie za osobe zdolna do zalozenia swojej wlasnej odziny mimo mojego wieku 23 lat... Cale zycie nienawidzilam zachowań moich rodzicow...oklamywalam sama siebie ze ja w pzyszlosci bede zachowywac sie zupelnie inaczej a mimo to w najmniej odpowiednich momentach mojego życia nie potrafie powstrzymać schematow zachowan wpajanych mi przez caly czas...... Jest mi bardzo wstyd z powodu moje sytuacjii..... Badzo bym chciala aby ktos potrafil mi pomoc ale chyba dla mnie jest juz za poźno.....pozdrwaiam wszystkich wierzacych w powodzenie terapii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezlitosna
chyba nie bedzie to dziwne jak napisze ze tez naleze do DDA i niestety to co dzialo sie w przeszlosci ma ogromny wplyw na to co dzieje sie teraz i na moja przyszlosc.nie jest latwo ale no bez znaczenia trzeba sobie jakos dawac rade.mimo ze wiele krzywd doznalam i musialam byc swiadkiem wielu:awantur bijatyk i tego codziennego widoku pijanego ojca....do ktorego juz nie raz wyciagnelam reke aby mu pomoc....jednak nic to nie dalo....pil wiele lat i coraz gorzej staczal sie na dno....i niestety co najgorsze nie podniosl sie juz....popelnil samobojstwo:( i zostalam z bolem,zalem i wyrzutami sumienia i tak juz bedzie do konca zycia...i choc minal rok mam wrazenie jakby to bylo wczoraj i codziennie mam ten widok przed oczami....i to straszne uczucie ze juz nigdy go nie zobacze:( P.S.Mimo tego jak wiele zlego sie wydarzylo ja wiedzialam ze to wszystko wina alkoholu i ze ona to nie on bo tak naprawde byl wspanialym czlowiekiem ale alkohol go zniszczyl.bardzo go kochalam i nie mam zalu i zawsze mu wybaczalam i jak bym miala jeszcze raz taka sytuacje prawie tak samo bym postapila prawie dlatego ze postapila bym napewno lepiej i bardziej bym nalegala na to by mu pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TO JEST PROZBA DO WSZYSTKICH,KTÓRZY ŻYJĄ W RODZINACH Z ALKOHOLIKAMI WALCZCIE O NICH, BO ALKOHOLIZM TO JEST CHOROBA, JEŻELI SAMI NIE UMIECIE SOBIE PORADZIĆ Z OSOBĄ UZALEZNIONĄ POSZUKAJCIE TEJ POMOCY POPRZEZ PRZYMUSOWE LECZENIE BĄDŹ, CO KOLWIEK, ABY WALCZYC O UKOCHANA OSOBĘ JA NIECAŁY MIESIĄC TEMU STRACIŁAM MAMĘ,KTÓRA PIŁA PONAD 10LAT STARAŁAM SIĘ, ABY PRZESTAŁA PIĆ, ALE NIE WYSTARCZAJĄCO DUŻO MIAŁA WYLEW-ZWIĄZANY Z PICIEM DO KOŃCA ŻYCIA BĘDĘ MIAŁA WYZUTY SUMIENIA,ŻE JEJ NIE POMOGŁAM PROSZĘ WY NIE POPEŁNIJCIE MOJEGO BŁĘDU.BO Z ALKOHOLIKIEM TRUDNO JEST ŻYĆ, ALE BEZ NIEGO TYSIĄCE RAZY GORZEJ I ŚWIAT ZUPEŁNIE SIĘ JUŻ ZAWALI.. JEŚLI CHCECIE PRZECZYTAJCIE SOBIE PONIŻEJ MOJĄ HISTORIE OPISANA JEST W SKRÓCIE I W WERSJI ŁAGODNEJ ….ALE WALCZCIE PROSZĘ, BO BĘDZIECIE ŻAŁOWAĆ .JA DO KOŃCA ŻYCIA BĘDĘ SIĘ WINIĆ ZA ŚMIERĆ MOJEJ KOCHANEJ MAMY,KTÓRĄ POCHŁONĄ ALKOHOL BO GDY NIE PIŁA BYŁA CUDOWNĄ OSOBĄ Mam 19 lat, 3.09 Pochowałam moją mamę.Nie umiem sobie z tym poradzić coś we mnie pękło stałam się inna osobą. Bardzo za nią tęsknie nie potrafię w to uwierzyć ciągle mi się wydaje,ze zaraz wejdzie do domu albo przypadkiem ja spotkam gdzieś w pobliżu. Powodem śmierci mamy był wylew.Moja mama nadużywała alkoholu(duże ilości)Od wielu lat nie żyło się z nia łatwo byliśmy patologiczną rodziną. W domu odchodziły okropne sceny. Moja mama piła ok. 12lat jak nie więcej, próbowaliśmy ja namówić na leczenie, ale ona uważała, że nie potrzebuje się leczyć, kiedy nie piła była kochana osobą jednak, gdy alkohol nią zawładnął było z nią bardzo ciężko nie chce opisywać wszystkich tych złych sytuacji, bo już je wymazałam z pamięci. Ale życie z alkoholikiem nie jest łatwe, chociaż bez mamy jest tysiąc razy gorzej.Bardzo ją kochaliśmy i nadal kochamy.Nie potrafię o tym wszystkim tak składnie pisać, bo to bardzo bolesne i wogóle .Zawsze walczyliśmy (ja,tata,mój brat)o mamę jednak w ostatnim czasie sobie trochę odpuściliśmy, bo moja mama nie dawała nam ani trochę nadziei,ze przestanie pić było naprawdę bardzo ciężko „walka z wiatrakami”. Zawsze zostawałam w domu by jej pilnować wymienialiśmy sie z bratem i tata.Rezygnowałam w życiu z wielu rzeczy, aby próbować jej pomóc. Winie się za śmierć mamy,często, gdy się wszyscy kłóciliśmy mówiłam jej tysiące okropnych rzeczy, które ją bardzo bolały broniłam się przed jej atakami mówiąc jej te wszystkie okropieństwa jednak wcale tak nie myślałam żałuję wypowiedzianych słów bardzo.Ok 2 miesiące temu przyrzekłam sobie,ze będę walczyć o mamę żeby przestała pić,za każdą cennę bo nie wyobrażam sobie życia bez niej,jednak nie było mi to dane. Nie wyjeżdżałam w tym roku na wakacje wogóle, bo chciałam być z nią. Ale cos mnie tknęło żeby jednak pojechać na pare dni do Zakopanego, bo chciałam naładować trochę tzw. ”baterie do życia”. Jeszcze sama moja mama powiedziała mi ;”Jedź odpoczniesz sobie odemnie „i pomachała mi przez okno-nigdy nie sądziłam,że to będzie ostatni raz..Zawsze, gdy to sobie przypominam płacze… Wcześniej praktycznie siedziałam z mama 24h i pilnowałam ja żeby nie piła..Zawsze starałam się z nią być a w tak okropnym momencie był z nia mój brat nie była świadoma,ze umiera.. Nigdy sobie nie wybacze, ze z nia nie byłam ze nie walczyłam więcej sądze,ze ona chciała przestać pić tylko nie potrafiła.Mama bardzo bała się szpitali(jej mama moja babcia nigdy nie chodziła do szpitali a poszła raz i dowiedzieli się,ze choruje na białaczkę niedługo po tym zmarła..Natomiast ja miałam raka a potem zachorowałam na cukrzyce i rodzice wiele czasu spędzali ze mną w szpitalu..)i od tej pory mama miała ogromny uraz..Ciekawe czy ktoś przeczyta te moje długie opowiadanie wolałam bym go wogole nie pisać żeby to wszystko się nie stało.. ale postanowiłam napisać, bo kiedy czytała wasze wypowiedzi płakałam mimo to uznałam, ze może napisanie tego, co czuje przyniesie mi odrobinę ulgi, chociaż prawdę mówiąc wątpię, bo teraz zupełnie nie mam na nic siły czasem tak bardzo mi źle, „ze aż tym smutkiem, bólem, gniewem się dusze” Najchętniej nie wychodziłabym z łóżka oglądała TV i jadła słodycze..Albo była cały dzień przy grobie mamy.. W pierwszych dniach po śmierci mamy było ze mną fatalnie brałam jakieś prochy bardzo silne i nawet już nie wiele pamiętam, ale dostawałam jakieś napady padaczki płaczu nawet nie wiem, co to było..dlatego tata i brat dawali mi te proszki żebym jakoś przetrwała mam trochę do nich o to żal, bo nie wiele pamiętam z pogrzebu..Nigdy nie sądziłam,ze stracę tak młoda mame,która miała 47lat miała tyle życia przed sobą często jej mówiłam ;”Proszę przestań pić musisz jeszcze tańczyć na weselu moim i brata i pomóc wychowywać swoje wnuki”Nie wiem, co mam wam jeszcze pisać, bo mogłabym chyba o tym wszystkim po prostu książkę napisac..Nie wyobrażam sobie życia bez mamy było ciężko, gdy zyła, ale to nie istotne ważne by była z nami a już jej nie ma i jest bardzo ciężko bez niej…nie umiem żyć dalej żyje tylko dla brata i taty.. Mam te 19 lat a zachowuje się jak dziecko, sądze,ze ona wróci a to tylko…każdy mi mówi czas leczy rany to nie prawda może tylko przyzwyczaja do nich…dla mnie się zawaliło życie ktoś mi wyrwał cząstkę serca..Gdy widze na ulicy starszych ludzi egoistycznie mysle, niemógł Bóg zabrać ich a nie moją mamę, która była mi tak bardzo potrzebna…wiem, że to nie ludzkie.. Postawiłam na biurku zdjęcia mamy patrzę na nie codziennie i jakoś mi tak dziwnie przeraża mnie to, że wydaje mi się taka obca nie wiem jak to ująć chodzi mi o to,ze jej już nie zobaczę przeraża mnie ta myśl, chociaż czuje, że mama mi daje siłę, ale nie pogodzę się z jej śmiercią nigdy!!! Zupełnie nic mi się nie chce w tym zyciu nie umiem tego wszystkiego pojąć. Dzisiaj znowu byłam u mamy i ciągle nie czuje, ze to jej grób i nie dowierzam, gdy patrzę na tabliczkę z jej imieniem.Kiedyś chodziłyśmy tam razem modlić się za ciocię a teraz chodzę już bez niej modląc się za nią(pewne wyjaśnienie moja mama spoczywa z ciocią)Powiem wam szczerze, ze zaczynam wątpić w Boga i ze cos jest po życiu tu na ziemi.Bo jeśli Bóg istnieje to, czemu zabrał mi tak ważna osobę w życiu, bez której ciężko mi odychac..a zawszejak się modliłam to mówiłam Boże niech się dzieje, co chce tylko nie zabieraj mi ukochanych osób..albo jak jechałam do Zakopanego to pojechałam do Wadowic i zapaliła z tata świeczki w intencji, każdy w swojej oczywiście były takie same żeby mama przestała pić i była znowu ta samą kochana osobą...A stało się coś zupełnie innego. Zawsze będą mnie dręczyć wyzuty sumienia i będę się winić za śmierć mamy i za to,ze nie byłam przy niej to mnie strasznie boli a co gorsze jak byłam w Zakopanym i dzwoniłam do domu żeby dowiedzieć się, co i jak to ani razu z nią nie rozmawiałam tylko pytałam brata o mamę.Tak bardzo mi jej brakuje jeszcze tylu rzeczy nie zrobiłyśmy i już niezrobimyZawsze ją kochałam i będę kochać jednak to nie wystarczyło i popełniałam tyle błędów.. Kurcze, ale się rozpisałam mogłabym wam jeszcze tyle napisać, ale nie wiem czy ktoś to przeczyta tak pozatym sory za nieskładne pisanie, pozdrawiam was.Ciężko jest nie wiem jak to dalej będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×