Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Żabi kruk

Skąd się bierze niska samoocena?

Polecane posty

Gość kompleksy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę ze kształtuje się od dziecka ale....są wyjatki np.znam dziewczynę bardzo pewną siebie która wychowywała sie bez ojca a to częsty argument w tłumaczeniu niskiej samooceny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Kluczowe znaczenie moze mieć okres życia w wieku 0-6. W dodatku mogą to być wydarzenia których kompletnie nie pamiętasz. Mogę zrozumieć jeśli ktoś ma 1,20 wzrostu i waży przy tym 80 kg. Jeśli natomiast masz poczucie że Twoje kompleksy są irracjonalne - udaj się do psychoterapeuty. Sama tego nie "rozbierzesz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Ale ze mnie głupia cipa - przecież to o niską samoocenę chodzi a nie o kompleksy. Ale tym bardziej moja poprzednia wypowiedź pasuje do sytuacji. Masz rodzeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholg z Koziej Wólki
kto odpowiedział? założyciel(ka)? ŻK - opisujesz swój problem czy czyjś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja myślę, że duży wpływ na to ma wychowanie i rodzina w której się dorasta (dorastało). Poczucie braku akceptacji, braku miłości ze strony rodziców, powoduje, że nastalatka czy nastolatek ma niskie mniemanie o sobie. Rodzą się kompleksy, frustracje, brak chęci do życia. I trudno tą niską samoocenę zmienić, nawet jak jest się dorosłą osobą. Ktoś wyżej napisał, że duży wpływ na nasze życie ma okres do 6 roku życia, którego my nie pamiętamy (najczęściej). I to prawda. Poczucie, że bardziej jest kochane pozostałe rodzeństwo, że jest się niezauważanym, że brakuje rozmowy z rodzicami potęguje niską samoocenę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę ze zazwyczaj pewni siebie rodzice będą mieli pewne siebie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja znałam dziewczynę, która była niska i miała dosyć sporą nadwagę. Ale była bardzo pewna siebie. Ja nazwałabym to \'\'wiara we własną wartość\'\'. Niska samoocena niekoniecznie wiążę się z nieatrakcyjnością czy z niskim poziomem inteligencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
A ja myślę, że rodzice, którzy chwalili w dzieciństwie swoje dzieci, dawali im odczuć, że są wartościowi, że są kochani będą mieli pewne siebie dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja z pytaniem
do autroa tematu: czy ''żabi kruk'' i ''bazalt'' to jedna i ta sama osoba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Wystarczy że jedno dziecko jest bardziej "hołubione" a drugie - z jakichkolwiek powodów - jest traktowane jako "gorsze" - np. dlatego że jest bardzo podobne do tatusia a tatuś jest pijakiem. Zakodowanie w umyśle "gorszości" jest potworną siłą na którą delikwent nie ma wpływu. Nawet jeśli - w jakiś sposób - uświadomi sobie przyczynę swojego poczucia "gorszości" - to wcale jeszcze nie jest jednoznaczne z usunięciem problemu. To jest tylko niezbędny punkt wyjścia, wstęp do dalszej pracy z problemem. A przecież nie sposób sobie tego uświadomić, no bo - nie pamiętamy. Trudna sprawa, ale wykonalna. Jednakowoż niezbędna jest pomoc kompetentnego fachowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głównie chyba wychowanie. Nie wiem czy 0-6, czy 0-20, ale to już szczegół. Najgorsze, że niska samoocena wlecze się za człowiekiem przez lata. Nie jestem pewien, czy można się jej pozbyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
Owszem, wlecze się i może przybierać formy destrukcyjne. Owszem, można się pozbyć choć nie jest to łatwe. Ale - chyba warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Do \'\'psycholog z Koziej Wólki\'\' Jakie może przybierać formy destrukcyjne? Co miałeś na mysli? Przepraszam, że tak wypytuje, ale ciekawi mnie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Do psycholog z Koziej Wólki Przepraszam, chyba powinno być \'\'co miałaś na mysli?\'\'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z koziej Wólki
Na przykład takie że ilekroć zbliżasz się do jakiegoś sukcesu w życiu - nieświadomie robisz wszystko żeby to spieprzyć i żeby sukcesu nie odnieść. Nawet jeśli dostrzegasz to działanie - to nie wystarczy żeby mu się przeciwstawić. Wtedy zaczynasz się obwiniać, a poczucie winy to najbardziej toksyczna emocja. Robi się błędne koło. I tak dalej, i tak dalej. Oczywiście mogą być też inne scenariusze. Kończę, bo w K. Wólce o 22:00 wyłączają prąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odnowa........
bo warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Do psycholog z Koziej Wólki Tak patrzę teraz na moje dotychczasowe życie i chyba masz rację. Ilekroć mogłam coś osiągnąć może nawet odnieść spory sukces ... paraliżował mnie strach przed tym. Nie wiem czy można to nazwać \'\'świadome robienie czegoś aby to spiepszyć\'\' ale raczej poczucie, że i tak się nie uda więc po co robić. No u mnie prąd jest całą dobę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez sie nie podpisze
nie wiem jak wy, ale nie mialam najgorszego dziecinstwa , wręcz przeciwnie, chyba ze jak ktos napisał miały miejsca wydarzenia , ktorych nie pamietam, ale obecna moja niska samoocena winika z tego ze nic mi sie nie udaje, zawalam zycie zawodowe i uczuciowe, nie wiem czy podswiadomie czypoprostu nie umiem inaczej. Nie potrafie dostrzec w sobie nic pozytywnego i opieram sie na ocenie innych, z tym ,że jak ktos ma o mnie dobre zdanie to zaraz mysle ,że kłamie albo stra sie byc poprostu miły, a jak ktos zle o mnie mowi to sie załamuje i dalej tkeiw w beznadzieji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
"moja niska samoocena winika z tego ze nic mi sie nie udaje, zawalam zycie zawodowe i uczuciowe, nie wiem czy podswiadomie czypoprostu nie umiem inaczej" Każdemu się w życiu czasem coś nie uda. Jeśli natomiast piszesz że Tobie "nic się nie udaje" to znaczy że nosisz w sobie jakiś bagaż który jest dla Ciebie nieczytelny/nieuświadomiony/nierozpoznany. Samo stwierdzenie "nic mi się nie udaje" jest jawnym symptomem fałszywego postrzegania rzeczywistości. Na przykład - przeczytałaś ten wątek i postanowiłaś na niego odpisać. Usiadłaś, napisałaś, kliknęłaś "wyślij odpowiedź" a skutek jest taki że teraz możemy to czytać. Zadaj sobie pytanie - jaką wspólną cechę mają te sytuacje w których Ci się nie powiodło? Do koleżanki która się nie podpisuje na czarno - zadaj sobie pytanie - czego się boisz? Nie zmuszaj się do odpowiedzi - nawet jeśli po takim pytaniu w głowie jeno pustka - zadawaj je sobie codziennie wieczorem, najlepiej tuż przed zaśnięciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Do poprzedniczki Ja niejednokrotnie myślę tak samo jak Ty. Mam na mysli Twoje słowa \'\'jak ktos ma o mnie dobre zdanie to zaraz mysle ,że kłamie albo stara sie byc poprostu miły, a jak ktos zle o mnie mowi to sie załamuje i dalej tkwie w beznadzieji\'\'. Trudno mi uwierzyć, że ktoś może mieć o mnie dobre zdanie, że ktoś może mnie akceptować, lubić, uważasz, za \'\'cenną\'\' i wartościową ... skora ja sama nie potrafię siebie w takich kategoriach zobaczyć. A każde przykre słowo analizuję kilkanaście razy i się zamartwiam. I doskonale wiem, że w ten sposób niszczę siebie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też sie nie podpisze
własnie tak jest, a najciekawsze ,że zdaje sobie sprawe z tego ,że takie rozmyślanie i umartwianie się prowadzi do nikąd, albo raczej do psychologa, lub psychiatry. Nie wybieram sie tam , choć wiem ze rozmowa może pomóc, tylko problem w tym , ze wiem co usłysze , jakie rady ostrzezenia i jakie sposoby na dostrzezenie lepszej strony. Teorie znam gorzej przenieść to do własnego życia, może to jakaś forma depresji?!? Mam podobie jak ty nie chce mi sie nawet próbować , bo skoro może nie wyjść , to napewno nie wyjdzie, ale to juz kiedys ktos powiedział ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
"wiem co usłysze , jakie rady ostrzezenia i jakie sposoby na dostrzezenie lepszej strony." Skąd wiesz że właśnie to usłyszysz? Nawiasem mówiąc - dobry psychoterapeuta wcale nie będzie Ci mówił co i jak masz robić. No to idę - krowę trza z pola przyprowadzić. Do widzenia. I bardzo Was proszę żebyście sobie zadały te pytania co to wyżej pisałem. Nie musicie mi udzielać odpowiedzi - one są dla Was a nie dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Do psycholog z Koziej Wólki To Ty masz krowę ? ;-) Pewnie jak i przyprowadzić trzeba z łąki to i dojenie Cię czeka ;-) Sporo pracy masz:-) a my Ci tu zawracamy głowę swoimi problemami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Praca domowa wykonana ;-) pytanie sobie zadałam ... i znam na nie odpowiedz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psycholog z Koziej Wólki
O, tak szybko? I co teraz? :-) tak, mam krowę, a oprócz tego króliki, sad czereśniowy, niespłacony kredyt za traktor i żonę :0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wielka Franca
Temat jest ciekawy to podciągne,,, Niedawno napisałam komus o tym licencjat. I jaka jest odpowiedź na Twoje pytanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Czego się boję? Zycia, każdego kolejnego dnia, że nie poradzę sobie... Boję się krytyki i wyśmiania ze strony innych osób. Tego, że zostanę sama ... że moje życie będzie jednym wielkim pasmem problemów, smutków itp. Boję się że nie będę akceptowana, kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×