Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość GKo
Wiecie, na codzień przebywam z dziećmi, które mają prawdziwe piekła w domu jush od kołyski- ich rodzicami są ludzie kompletnie nieprzygotowani do opieki nad kimkolwiek, a zwłaszcza nad dziećmi. Ash serce drętwieje, jak widzę na ich małych buźkach świeże siniaki... One mają na co narzekać... Ale jeśli ktoś o swoich rodzicach mówi, że ich nienawidzi, ot tak po prostu, bo skąpią kasy [powiedzmy sobie szczerze- często na imprezy, a nie najpilniejsze potrzeby], bo są, itd. to chyba to jest "trochę" niesprawiedliwe... Nie pasują Ci? Nie czekaj dnia, miesiąca, roku, tylko jush ich zostaw- wyrzuty sumienia miną, tak jak minęły po tym, jak pierwszy raz powiedziałeś(-aś) że ich nienawidzisz. A może boisz się odejść jush teraz, bo rozstaniesz się tesh z... żywym bankomatem??...Pomyśl... Życzę powodzenia- będzie Ci potrzebne zwłaszcza wtedy, gdy Twoje dziecko będzie nastolatkiem, zapyta, dlaczego nie odwiedzacie Babci i Dziadka i nie daj Boże dojdzie do takiego samego zdania jak Ty przed laty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GKo - \"czuję, że nienawidzę\" ma poważniejsze problemy, a nie, że rodzice \"skąpią kasę\". Zresztą, w sumie nie ważne - dla mnie ważniejsze jest, jak bardzo to przeżywa, a męczy się bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boje sie
do 24ja24 nawet nie wiesz jak bardzo jestes wartosciowym czloweikiem ... czytalam Twoja wypowiedz kiljka razy i lzy ciekly mi po policzkach.. Moja domowa sytuacja w porownaniu z Twoja jest super , ale dostrzegam pewna praweidlowosc w zachowaniu naszych matek . Ja swoja bardzo kocham , najbardziej na swiecie , ale czasami , po prostu nie moge zrzumiec jej zachowania .. coz..jesli chialbys pomejlowac na ten temat , to moj adres lukrecja@buziaczek.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boje sie
Tak naprawde wkurzyla mnie baaardzo tylko jakas tam wrozka , jej wypowiedzi swiadcza o niej samej ..ja nie bede jej oceniac , ale wlasne zdanie na jej temat mam . Coz..moge powiedziec , ze ja przez moja sytuacja w domu mam niezle zorana psychike ..naprawde ..Niby kazdemu opowiadam jaka to jestem silna i w ogole na taka wygladam ..Znalazlam ostatnio przyjaciolke , jakos tak zgadalysmy sie o naszych rodzinach .. i wyszlo ..Stwierdzila , ze w zyciu by nie pwoiedziala .. Hmm , cale zycie , sie wstydzialam , ojca pieprzonego alkoholika i tyrana , biedy i wstydziala sie tego , ze jestem taka starsznie beznadziejna..Naprawde..im jestem starsza , tym mniej sobie z tym radze .. Najliepiej poznalam jaka jestem naprawde w zeszlym roku jak pojechalam do Anglii .. Jak sobie to przypomne , to tak starsznie mi wstyd za siebie i placze ..Tam tez ..Pojwechalam w ciemno z kolezankami , ktore mialy prace . Ja nie mialam nic , ani pracy ani mieszkania ..O czym dowiedzialam sie tydzien przed wyjzadem ..zostalam wydymana przez "przyjaciolki">I wtedy sie zaczelo ..musialam szukac pracy i mieszkania . Tak bardzo sie balam odezwac po angielsku , ze az czulam scisc w zoladku ..Mimo to widzialam przeciez , ze ppziom angielskiego innych osob jest zalosny , naprawde ..Jedyne co w zyciu umialam to wlasnie jezyki ..i nagle oakuzje sie, ze moje szostki na maturze i studia dzienne na anglistyce sa pokonane przez ten zalosny starch ...Nie wiem czemu ,ale podejrzewam , ze ojczulek maczal w tym palce . Ciagle powtarzanie jaka jestem zalosna , glupioa beznadziejna ...Glebiem mnie wyzywa squrwiel , a skonczyl podstawowke i jeden semestr w zawodowce ...A najgorsze jest to , ze ja starsznie biore sobie do serca to co on mowi , choc tak naprawde wiem , ze jest tylko alkoholikiem i mial na celu wlasnie to , zebym sie tak czula ..Jednym slwoem to on ma nade mna przewage . Dodam jeszcze cos o mojej matce ..ktora pomimo jest z tym imbecylem ..juz tyle razy miala go zostawic ..ale wiecie co??Powiedziala jej , ze sie powiesi przez nia ..I bedzie to jej wina ..Moj Boze , ta sytuacja jest naprawde bez wyjscia ..Tyle razy Mamusie pobil , zlamal jej reke , dwa razy noge , rozcial glowe , ja bylam w szpitalu przez 3 tygodnie jak mnie pobil ..Ale bylam wtedy mlodsza..bylam w liceum ..nie moglam sobie poradzic...I znow placze ..tyle razy chcialam umrzec ..tak bardzo sie go balam ..Ale on juz nie podnosi na mnie reki ..Moj Boze , chyba rozumiem Cie ja24ja .Napisales , ze chcialbys zabic ojca.. Posluchaj ..Kiedys byla w domu taka sytuacja , kiedy przyszedl i zaczal sie rzucac do mnie do bicia , bulam w liceum . mamusia mnie obrobila , to sie dowali do niej ..I pamietam jak podszedl do niej w [przedpokoju i zaczal ja szarpac ..I pamietam jak podniosl reke zlozona w piesc..Moj Boze..Podniosl piesc na moja Mamusie ...Chwycilam wtedy najblizej stojacy wazon , podeszlam i uderzylam go z calej sily w glowe ..Polala sie krew , on sie zatoczyl i upadl ..A ja?? Czulam przewage ..Nie myslalam o tym , ze prawie go zabilam ..To chyba chore jest .. Nie chce mieszkac tutaj ..bylam w Anglii w zeszlym roku ,a le wrocilam na studia i do chlopaka ..Zaluje , pomimo , ze bardzo kocham mojego chlopaka..w sumie zrobila to dla nie go , anie dla studiow .A dzisiaj nie zdalam wzanego egzaminu w sesji . I znow sie okazalo , ze za glupia jestem na studia i nawet nie poyrafie zdac egzaminow . I co robie?? Placze ..jak zalosna kretynka , tylko placze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boje sie
A tak ogoel to jzu wychodze z tego topika ..Trzymajcie sie wszyscy!!Zycze szczescia ..Pozdrawiam lukrecja@buziaczek.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 24ja24
Do boje: nie boj sie everything will be orajt juar kuul thx for support beautyful@msn.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość */ *
podoba mi się to co pisze zosia.... zosia napisz coś jeszcze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1966
Orędzie Papieża na Światowy Dzień Pokoju,1997 Każdemu człowiekowi dobrej woli, pragnącemu budować niestrudzenie nową cywilizaję miłości,powtarzam: PRZEBACZ,A ZAZNASZ POKOJU! wszystko jest po coś i trudy codziennego życia pewnie przygniatają twoich najbliższych a nie ma nikogo albo nie było kto mógłby im pomóc ale nigdy nie jest tak żle żeby nie mogło być gorzej może warto się wysilić bo nigdy nie jest tak żle żeby nie mogło być LEPIEJ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Potwory a co ty wiesz o zyciu nas wszystkich.I nie odkrecaj jakobym ja juz miala czegos w swoich postach szukac.Sa zgodne a nie jak twoje,najpierw dziewczyne objezdzasz a potem jednak cos udaje ci sie zrozumiec. Poza tym po to czuje,ze nienawidze zalozyla ten post aby moc wyzalic sie kiedy bedzie cos nie tak.Napisac o wszystkim co sie dzieje o uczuciu o sytuacji.Cos w rodzaju pamietnika jakbys jeszcze nie pojela.Jestes tu zbedna,wszyscy tak uwazaja a na sile probujesz sie zaprzec rekami i nogami a moze by cie ktos poparl.Toniesz w swoich opiniach.Sama juz nie wiesz czego chcesz.A ja raczej w temacie siedze i przejmuje sie problemem 'czuje..' bo nie rozmawiam z nia tylko tutaj.To co mowisz w tym momencie jest smieszna proba odparcia ataku i ewidentnie widac,ze racji nie masz.Tak samo jak i zarzuty co do mnie sa naciagane.Nie mam na co patrzec,bo zdaje sobie sprawe z tego co pisze.W twoim przypadku zdaje sie to watpliwe.Do bledu to raczej sie nie przyznalas i co chwila posty z jakimis wyjasnieniami. Taaak i nastepny gornolotny wniosek.Czy ty nie widzisz,ze wiekszosc sie z toba nie zgadza.Opowiadasz takie bzdury i na sile przy tym obstajesz,az glowa boli.I nie chodzi mi o to,ze masz odmienne zdanie.Bo na kompromis umiem schodzic wiecej jak sie klocic o glupoty.Owszem masz swoje doswiadczenia,ale skoro widzisz,ze ludzie maja inne,w wiekszosci mysla to samo to po co biadolisz w kolko... Zosiu nigdzie doslownie nie powiedzialam,ze wybaczylas rodzicom od reki.''ciekawe czy ty tak wybaczylas 'od reki' i nie kosztowalo cie to troche wysilku i czasu'.Tak napisalam.A wiec nie jest to jednoznacznym stwierdzeniem tylko pewnej formy zapytaniem. Dzieci.. piszesz,ze dokladanie zalow nie jest sluszne.A dlaczego nie?Kazdy taki post podbudowuje,widac,ze jest wiecej ludzi z takim problemem.Niestety...ale to twoja prywatnosc fakt faktem i nikt nie ma prawa wymagac od ciebie zwierzen. Zosiu nikt tu nikogo do niczego nie sklania.Nie rozumiesz?Poprostu powiedziec,wyrzucic cos z siebie i basta.To tak proste a doszukujesz sie niewiadomo czego.Wiekszosc sie wyrwala i dokonala dobrych wyborow. Dudi wyprzedziles mnie to samo o Kobialce chcialam napisac :) Boje sie....Boze....moge ci tylko wspolczuc.Ja nie mialam ojca alkoholika,mimo wszystko wyzywal i reke podnosl,ale takich obrazkow nie ogladalam... :(( Czuje,ze neinawidze a jak minal ci dzisiejszy dzien?Bez problemow czy z pretensjami o wszystko. Ja sobie z moja host family porozmawialam jak to bylo u mnie w domu,byli ciekawi jak wczesniej pracowalam,co mnie sklonilo do mieszkania u babci.Prawde powiedzialam a co.Im sie w glowach to nie miesci.Moze to sa niewielkie rzeczy w porownaniu z tragediami 'boje sie' np....ale zawsze cos w duszy pozostaje... A co do niektorych.Przeczytajcie sobie wypowiedz 'boje sie' i innych katowanych(btw. moi rodzice mysla,ze sa idealni,bo przeciez ja katowana nie bylam,nie w glowie im,ze inne rodzaje patologii istnieja,oni sa doskonali...)i nie dziwcie sie,ze czasem zal,strach i nienawisc jest tak gleboko zakorzeniona,ze sie wybaczyc poprostu nie da! Ona oprocz swoich urazow widziala jak cierpi jej ukochana mama.To jakby ktos ja ranil podwojnie.I to jeszcze jaki sposob.A taka sytuacja zaloze sie pierwsza i ostatnia nie byla.Jak ona ma wybaczyc???Pietno na cale zycie,problemy... 1966 piekne to co piszesz,piekne jest rowniez to jak Papiez wybaczyl swojemu niedoszlemu zabojcy,ale ludzie maja troche inne przypadki tu,ciagniete latami.MImo wszystko piekne slowa.Szanuje Papieza. Do tych co byc moze mysla,ze zawziete dzieciaki jestesmy.Powiem na swoim przykladzie.Myslicie,ze mi nie zal??Ze malo to razy nie mowilam 'dlaczego tak jest??'.Dlaczego inni maja normalnie.Nie maja wypominane podstawowych rzeczy,dlaczego moga sie zwierzyc i porozmawiac,przytulic,zostac wysluchanym,dostac pomoc,czuc sie jak ludzie,kolezanka mi kiedys opowiadala o swoich klopotach to sie prawie poplakalam i powiedzialam jej 'wiesz ile bym oddala zeby miec tylko takie klotnie jakie ty masz ze swoja mama'.Kiedy mowila o niej zle nigdy nie podjudzalam,powiedzialam jej nie mow tak o niej,bo napewno jest kochana matka i nie zasluguje,mimo,ze sie klocicie ona zawsze chce dla ciebie dobrze i nie daj Boze by ci sie cos stalo skoczylaby w ogien,czy ci kiedykolwiek powiedziala 'to wypierdalaj pod most??'.Myslicie,ze to mnie nie bolalo.Chcialam tej zmiany,ale widze,ze moi rodzice nie widza w sobie zadnych bledow,to oni wiecznie mieli problem ze mna a sami byli doskonali.Teraz w zadna zmiane nie wierze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*/* coż mam napisać ? napisalam już dośc duzo postow w tym topiku możesz zajrzeć sobie ;) gdzieś tu bylo napisane, że trudno wybaczyć, jak rzecz się dzieje. owszem, ale wybacza się przeszlość, a tym, co jest osobno się zajmuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brzydkie kaczę
DZIECI POTWORY napisała, że jest wygodnie mieszkać z rodzicami, pławić się w bagienku, obwiniać rodziców. Otóż masz rację! Zadniedbania rodziców jako tych którzy mieli mnie przygotować do życia, obdarzyć \'materiałem budowlanym\', zainspirować uczyniły mnie kaleką życiowym, tak że nawet odmawiam sobie prawa do szczęśliwego życia. Mam 28 lat, nieskończone studia, nie mam pracy, chłopaka i prawie żadnych wartościowych relacji z ludźmi. Jako kilkuletnastoletnie dziecko ciągle myślałam, że moi rodzice zawsze mają rację, że mój ojciec faktycznie jest zbyt zmęczony, żeby zainteresować się w której jestem klasie. Że moja matka swoją nadopiekuńczością upewnia mnie w przekonaniu że nic nie potrafię i nie dam sobie rady. Nie przeżyłam takich dramatów, jak większość wypowiadających się tu. Choć parę razy usłyszałam od ojca że nie do końca jestem myślącą istotą to chyba najbardziej boli, że rodzice nigdy się nie przyznali, że popełnili jakiś błąd. I że ojciec nigdy nie przyznał, że jest ze mnie dumny. Zawsze miałam durne pomysły. Nigdy to co robiłam nie było czymś wartościowym. Jestem pasożyt w JEGO domu.Słowa wypowiedziane w złości i nie do końca z intencją zranienia, ale nigdy nie zostały odwołane. DOŚĆ Od jakiegoś czasu chodzę na terapię do psychologa i zamierzam ją skończyć. Odmawiam moim rodzicom prawa do ranienia mnie. Kończę z nienawiścią do siebie i z tłumieniem emocji. Nie - nie nienawidzę swoich rodziców. Chcę mieć tylko prawo do krzyku, że mnie skrzywdzili. Owszem - nie chcieli - szkoda mi ich, bo z tego co widzę powtarzają schematy swoich skrzywdzonych rodziców. I tak w kółko. Otóż na mnie się skończy. Postanawiam, że na mnie się skończy. Nie wiem ile błędów wychowawczych popełnię, jeśli się zdarzy to szczęście, że założe swoją rodzinę (na razie pomyśleć o tym to dla mnie zbyt wielki optymizm), ale będę umiała przeprosić swoje dziecko za krzywdę i będę okazywać mu swoje uznanie, troskę i miłość. Tylko muszę się tego najpierw nauczyć Jeszcze wiele razy przejdę załamanie, ale zawsze już będzie potem ciut lepiej. Ciepły uścisk dla wszystkich MAŁO PRZYTULANYCH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piękny post brzydkie kaczę Napisz do mnie, jak masz ochotę to pogadamy o twojej drodze!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dołączam się do uściskow dla wszystkich malo przytulanych do martamaua : rzeczywiście,odnośnie wybaczenia to byl rodzaj pytania z sugestią ;), ale nie zarzut hmm... niektórzy wyrzucają, a niektorzy umacniają się w roli ofiary. nie chodzilo mi o to, aby nie pisać wcale - to dobrze jest wyrzucić z siebie śmieci. chodzilo mi raczej, aby się na tym nie skupiać... przeszlość byla i minela. mamy tylko teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samwsieci
Nie wiem czemu tak napadacie na "dzieci potwory"? Myślę że temat jest bardzo osobisty i budzi wiele czasem sprzecznych emocji... sam czasem miewam huśtawki nastrojów. Raz czuje się silny i pewien siebie a raz taki jakim widzą mnie oni. Każde z nas miało inne doświadczenia w tym temacie, nie można przecież wrzucić wszystkich rodzajów znęcania w jeden worek. Różnie się także nasze historie zakończyły(lub nie zakończyły jeszcze). Dzieci potwory ma z jednym racje. Nie powinniśmy powielać błędów naszych rodziców... mój ojciec zawsze się żalił jak to on miał trudne z własnym ojcem. Jak go bił i się znęcał i że matka na to pozwalała. Był zawsze tym gorszym(od swojej siostry) i niekochanym. Bardzo chciał mieć rodzinę... taką prawdziwą... ale był tylko jeden problem. On nie wiedział jak taka rodzina wygląda. Związał się z moją matką która z kolei miała ojca alkoholika. No cóż jak się pewnie sami domyślacie ten związek nie miał zbyt wielu szans na przetrwanie. Oboje chcieli dobrze ale nie wyszło... A teraz jestem ja z takim samym pragnieniem jak oni ale z chyba z większą świadomością. Ale czy to wystarczy?? Myślicie że macie kiedykolwiek szanse stworzyć prawdziwą rodzinę?? I co to jest w ogóle rodzina?? Może nie warto myśleć już o przeszłości tylko zająć się tym co jest tu i teraz i co z tego wyniknie...??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Zosia pewnie,ze byla i minela.Na codzien mam o wiele przyjemniejsze rzeczy do roboty i ciesze sie z zycia.A ten topic jest swego rodzaju okazja do powspominania,podzielenia sie z kims.I nie mowie tak zeby pokazac jaka to niby silna jestem.W momencie wyjazdu moje problemy zniknely naprawde.Mam mase do zrobienia a przejmowaniem sie nie zawracam sobie glowy! :) Wiadomo jak mowi sam w sieci czasem ma sie zly nastroj ale i tak te moje zle nastroje nie sa az tak dolujace jak kiedys.Zaraz przechodza i spokoj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bee123
Zosiu, wymagasz ode mnie zwielokrotnienia swej jaźni, zwlekania się co dzień z łóżka z pieśnią przebaczenia na ustach w miejsce poczciwego porannego uśmiechu? Nie można rozpocząć procesu wybaczania - gdy nie dobiegł końca proces krzywdzenia.A on zdaje się nie kończyć nigdy - bo po ustaniu akcji ...nadchodzi czas na re-akcję...Zbieramy żniwo...To nasze dziedzictwo...jak je wykorzystamy? Nie ma już we mnie potrzeby wykrzyczenia swych krzywd, nie ma we mnie nawet pragnienia, by moja matka przede mną biła się w pierś. Jest we mnie za to wciąż mała dziewczynka, która czasem przychodzi do mnie we śnie, siada skulona w kącie i przeraźliwie szlocha. Co mogę dla niej zrobić? Jej dzieciństwo nigdy już nie zostanie dokończone, tej małej dziewczynce już nie wrócę ciepła rąk matki, nigdy nie uśmiechnę się do niej miłymi matczynymi ustami, nigdy nie wskrzeszę na nowo tego ciepła płynącego z serca do serca. Powiem jej, że to nieprawda, że jest sama i opuszczona, że to nieprawda, że jest nic niewarta. Odkoduję każdy kłamliwy sąd o niej, który przyjęła za pewnik. Jestem wdzięczna małej dziewczynce za lekcję, jakiej mi udziela - od niej wiem dokładnie czego moje dziecko mi nigdy nie zapomni, a czego mogłoby nigdy nie wybaczyć. Tak - wiemy doskonale - jak powinna wyglądać rodzina. Tę wiedzę nosimy w sobie, dość mocno ugruntowaliśmy ją w sobie poprzez własne doświadczenia. Patrzmy w oczy swoich dzieci - uklęknijmy - jeśli taka będzie potrzeba, lub wespnijmy się na palce. Spójrzmy, jak robią to one same - zaglądają nam w twarz, "czytają" nasze emocje - robią to z najczystszej, bezwarunkowej miłości. Dają nam ogromny kredyt zaufania i uczucia - trzeba mieć dużo samozaparcia, by to zmarnotrawić...:o Niebieski trawnik - dziękuję. Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem naszych postów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bee123
Przepraszam - miało być Waszych postów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimimimi
..czytam wasze wypowiedzi i mi jest was zal.. smutno mi ze njektorzy tak maja... nje zdawałam sobie sprawy ze koło mnie sa osoby ktore na pozor tworza normalne domy...a jednakl czuja sie w nich zle i sa upokarzane...:( to smutne:( moi rodzice sie rozwiedli gdy byłam mała wiec nje pamietam jak to jest miec rodzinke w komplecie... ja zamieszkalam z mama a moj brat z tata... teraz on jest na drugim roku studiow... ja skonczylam pierwsza klase LO... widze sie z nim rzadko z tata sie widze jak popadnie... ale kocham mojego Mamika ponad wszystko... moja Mama jest mi najblizsza...ojciec niby ma duzo kasy ale kochac kasa to nic fajnego:/ kocham Mame mieszj=kam z nia, ona mje wychowuje ona mi pomaga... i czuje ze bije od neij miłosc:):) i naprawde nje zdawalam sobie sprawy ze njektorzy maja takie zycie...myslałam ze tak tylko w TV jest... albo nje wiem...:(:( zycze wam powodzenia i wytrwalosci w ucieczce z waszego piekła:*:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bee123 to chyba jest twoje wewnętrzne dziecko... To ty możesz ja pokochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Do Be123 ja kiedy ja odnalazlam, popatrzylam na nia. Kiedys ja ujrzalam i tez plakala, ale to bylo dawno dawno temu. Nazwalam ja "Mala .... Kochana" to ... to zdrobnienie mojego imienia. Kilka lat temu ujrzalam ja w tym ponurym pokoju jak trzymala sie letniego kaloryfera. Za drugim razem przynioslam blekitna pilke. Potoczylam ja do niej. I tak ja odwiedzalam. Ona bawila sie ta pilka i smiala sie. Kiedys czekala na mnie i potoczyla te pilke do mnie. Usiadlysmy na podlodze i kulalysmy pilke do siebie. Zaraz potem podeszla do mnie, wzielam ja na rece i przytulilam. powiedzialam jej z placzem, ze ja przepraszam, ze jej dziekuje, ze mnie uratowala. I obiecalam, ze juz nigdy jej nikt nie skrzywdzi. teraz jest dorosla kobieta i pozwolila mi odnalezc milosc. Taka prawdziwa i wspaniala milosc. Nie pozwolila mi odrzucic tego uczucia. Kiedy brak odwagi odrzucal tego wlasnie Jedynego Czlowieka ktorego odnalazlam wcale go nie szukajac patrzyla na mnie moimi oczami i slyszalam jej skowyt. Gdyby nie ona, pewnie nie byloby juz mnie. Ratujac ja uratujesz siebie. To jedno z brakujacych ogniw Twojej osobowosci. Taka malenka wysepka, ktora pozwolila Ci przezyc. Terza kolej na Ciebie. Teraz Twoja kolej. I to jest najbardziej zdrowa reakcja w takiej sytuacji. Swiadczy tylko o tym, ze Twoja psychika uratowala Ciebie. Twoje wewnetrzne dziecko cierpialo, nie Ty, Ty moglas robic jeszcze wiele innych rzeczy. Podobno trzeba je odnalezc i zespolic ze soba. Ja to zrobilam instynktownie. Moze mozna zrobic to tez swiadomie? Zamknij oczy i wejdz w siebie, moze odnajdziesz je nie tylko we snie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dudi
Zosiu23 Ja wiem, ze chcesz dobrze. Wesprzec, pomoc, doradzic... Zauwaz jednak, nawiazujac do dawnego postu "oskarzajacego" o naczytanie sie ksiazek, ze takie twoje wypowiedzi jak powyzsza niewiele wnosza, sa enigmatyczne i w zasadzie w niczym nikomu nie pomagaja. Nasuwa mi sie tylko jedno okreslenie "Sa glupio-madre". To nie jest oskarzenie tylko sugestia... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brzydkie kaczę
Be 123 - tak właśnie jak z czułością piszesz o swojej dziewczynce tak samo mów do niej. To co powiedziałaś - to prawda nikt nie odda jej dzieciństwa, ale Ty możesz się nad nią ulitować. Nie wiem jeszcze jaka jest droga do uzdrowienia. Nie istnieje pewnie jedna - każdy musi znaleźć swoją. Nie wiem ile to zajmie i czy sił starczy, ale warto - masz do wygrania resztę swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kumam o co ci chodzi
przeczytalem tylko 2 strony topicu, nie chce mi sie dalej... Kumam o co Ci chodzi stara, wez ich olej kurwa tak juz jest na swiecie... Pokoj mozna wynajac za grosze, nie wiem skad jestes ale spokojnie mozna pogodzic prace i studia, jest przejebane i lazi sie ciagle niewyspanym ale mozna, a po roku juz wszystko sie normuje, masz lepsza prace, wkrecasz sie tu i tam, zamiast obszczanego pokoju wynajmujesz cos z ludzmi ze studiow i tyle... Jak masz kolesia to jeszcze lepiej, niech idzie do roboty i mieszkajcie razem... Boisz sie a tak naprawde nie ma czego sie bac, miliardy ludzi zyja bez pomocy starych i daja rade... :) Lapiesz gdzies kelnerke czy cos takiego, jak znasz jakis jezyk to dorabiasz tlumaczeniami albo uczeniem, to juz jest na mieszkanie i zarcie... Moze nie jakos tlusto ale u siebie, u siebie zawsze wszystko jest lepsze... :) Jak jestes na jakis studiach sensownych to mozesz dawac korepetycje a to kupa kasy jest... Mozliwosci jest wiele, trzeba tylko chciec a po takim poczatku bedziesz lepiej przygotowana na zycie po studiach juz takie dorosle nisz wiekszosc rowiesnikow... Zalap robote, wez zaliczke, wynajmij pokoj, spakuj sie, powiedz "chuj wam w dupe" pierdolnij drzwiami z calej sily i nigdy nawet nie zadzwon na swieta, ja tak zrobilem i do tej pory (a bylo to 10 lat temu) uwazam ze nic lepszego nie moglem zrobic... A rodzine zbudowalem sobie sam, z zajebista laska i fajnym dzieciaczkiem... Jebac lamusow, po chuj masz sie meczyc dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia i dzieci potwory
powiedzialyscie juz swoje zdanie, idzcie juz sobie... nikt was tu nie potrzebuje.... tylko wszystko niszczycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Plath
Dobrze, że nie trzymacie tego w sobie... Rozmawiacie, rozładowując w ten sposób żal, stres. Niestety tak jest z pokolenia na pokolenie. Ja też czasami nienawidziłam... Obiecałam sobie, że będę zupełnie inaczej postępować jak dorosnę, zostanę matką. Mam dwóch dorosłych synów i mimo , że tak starałam się nie popełniać błędów moich rodziców czasami nie udawało mi się to.Pewnie też czasami nienawidzili mnie za nadopiekuńczość, za zbytnie ograniczanie wolności itd ... Ale to jest zwykła troska, strach o kogoś kto jest najbliższy, najważniejszy na świecie - dziecko. Mężów można mieć wielu. I wiem, że mimo tych doświaczeń , tego co przechodzicie , mimo ogromnych starań też będziecie popełniać błędy... Pozdrawiam wszystkich, I życzę by ta nienawiść była tylko chwilowa i nie została do końca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buka28
Odkryłam to miejsce wczoraj i mimo tych dziwnych \"personalnych\" rozgrywek międzyZosią23, potworami i tymi innymi,którzy coś do siebie mają,uważam,że to totalnie (wybaczcie ten głupawy entuzjazm)zajebisty pomysł. Jeżeli kogos nie stać na terapię a nie ma z kim pogadać,to świetnie,że ma chociaż tutaj miejsce na to,żeby się wyżalić. I to się wiąże z tymi \"rozgrywkmi\". Uważam,ze kiedy kogoś coś straszliwie boli i wywala to z siebie( może pierwszy raz w zyciu,jakie by ono długie nie było-bo kto powiedział,że nastolatek to nie ma prawa narzekac na rodzinę z tego powodu,że mu sie jeszcze osobowość nie ukształtowała!) to NAJGORSZE,co można zrobić to powiedzieć mu: wybacz,dla swojego dobra,zapomnij,idź dalej do przodu... Jak ktoś wywala z siebie coś,co boli to może to robić z tak wielu powodów-może np.nie umie już udawać,że jest OK i iść do przodu.Uważam,że każdy ma prawo do wyrażania uczuć ale to jest bardzo trudne ( niektórzy wcale tego nie umieją, bo tą naturalną potrzebę zduszono im w dzieciństwie) i wtedy,jak usłyszą,że mają wybaczyć,bo im bedzie lepiej,to w najlepszym razie ich kurwica trzepnie a w najgorszym,NIGDY już nie wrócą do tego tematu.I będą to tłamsić i tłamsić i zamiast się czegoś nauczyć-o sobie ,o świecie,to staną sie tacy jak ich rodzice. Ja próbowałam zapomnieć-i prawie mi się udało.Zapomniałam tak bardzo,że do niedawna nie pamiętałam NIC sprzed śmierci mojej matki(która umarła jak miałam14 lat,wię cchyba to było dizwne).Nie znając swojej przeszłości wciąż ją powielałam, wciąż szukałam,jak to się mówi,buta,który by mnie kopnął. Było mi tak źle, ale nie wiedząc DLACZEGO jest mi źle,myślałam,że to ja nie nadaję się do życia więc chciałam przestać żyć i prawie mi się udało ale instynkt samozachowawczy zwyciężył. Teraz od kilku lat sobie przypominam i staram się oddzielić to,co wmówiła mi matka na mój temat a czym jestem naprawde. Też mialam tzw.normalną rodzine. Codzienne obiadki,zero alkoholu(bo matka była córka alkoholika i tyrana,więc picie ją przerażało) i żadnych awantur. Nikt by nie podejrzewał,że matka,która szyje dziecku ubranka,gotuje mu pyszne jedzonko może dostawać ataków szału,kiedy nikt nie widzi...To był jej sposob na zachowanie pozorów,które były najważniejsze-wszyscy,poza mną widzieli spokojną,opanowana,miła panią,dbającą o dom,o siebie,o dziecko,pracującą,awansującą , dobrze zarabiającą...Ja widziałam potwora,wrzeszczącą,bijącą harpię,która każde niepowodzenie zwalał na mnie.Ale ponieważ NIKT poza mną tego nie widział(ojca głównie nie było w domu,ale i tak mam żal,że był tak bardzo ślepy,albo tak bardzo się jej bał,że tak rzadko stawała w mojej obronie),więc nikomu nie było sensu sie skarżyć. I dużo łatwiej było zapomnieć,niż pamiętać. I tylko na koniec powiem,że po 3 latach terapi(na którą na szczęście mnie stać) rozumiem ją .Wiem,że ona nie była potworem,była ofiarą swoich rodziców,która nie miała takiej jak ja szansy wywalenia z siebie tych syfnych uczuć z przeszłości. Wiem też,ze jej matka była także osobą niezdolną do miłości-do gotowania,prania,sprzątani i szyciaitp. tak,ale kochać nie umiała nijkogo,zwłaszcza siebie. Więc jak moja matka mogła kochać mnie,skoro ona nawet nie wiedziała,co czuje? A nie wiedziała,bo ją jej matka przeżyła i nigdy nie miała szansy zobaczyć,jką krzywdę jej wyrządzono. Mój ojciec też nie miał fajnego dzieciństwa,ale przynajmniej umiał wyrażać jakiekolwiek uczucia i choć nie umiem z nim otwarcie rozmawiać,to chocią ztu powiem,że jestem mu wdzięczna,bo gdyby nie jego wsparcie od czasu do czasu,to nigdy bym nie znalazła w sobie dość siły,żeby spróbować sobie pomóc. Może bym się bardziej postarała,żeby nie żyć albo co gorsza,stalabym się taka jak moja matka-albo gorsza... Pisze to po to,żeby ci,którzy wstydzą się albo boją nienawidzieć,pomyśleli,że czasem nienawiść to jedyne uczucie,które mogą czuć i że to DOBRZE,że je czują. Bo to znaczy,ze czują cokolwiek.... Ja-do niedawna nie czułam NIC... A jeżeli chodzi o przebaczenie,to po latach nienawiści mogłam wreszcie wybaczyć(ale od razu mówię,że u mnie bez terapoeuty to w ogóle by się nie udało) ale WIEM,co konkretnie wybaczam i czując nawet do mojej matki współczucie,nie pokocham jej już nigdy. I nie chce miec dzieci,nie widuję dzieci i nie podchodzę do nich-wiem,że mogłabym im zrobić krzywdę.czuję to w sobie,to oczym ktoś już pisał-że mimo świadomości,że robie źle,nie umiem tego powstrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czuje ze nienawidze
nie wiem czy tu jeszcze zajrzysz ale Twoj problem jest tego rodzaju ze aby sie uwolnic calkowicie bedziesz musiala wybaczyc nie zapomniec ale wybaczyc...polecam ksiazke "toksyczni rodzice"przeczytaj ja koniecznie-to sa lata pracy z Twojej strony ze strony Twojego partnera i rodziny nie da sie omowic tego problemu na forum dyskusyjnym ale szczerze polecam Ci te ksizake i inne wydawnictwa tego typu dopiero od niedawna(kwestia roku)ksiazki-DOBRE!-tego typu sa dostepne na polskim rynku ta jest juz dosc "stara'ale BRADZO dobrze napisana i madra.Przeczytaj!Zycze sukcesow!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPoooooooooooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystkim nienawidzacym ZYCZE Z CALEGO SERCA TAKICH SAMYCH DZIECI A NAWET CIUT BARDZIEJ NIENAWIDZACYCH ...POZDRAWIAM JA SZANUJE SWOICH RODZICOW DZIEKI NIM TU JESTEM A WSPOLCZUJE WASZYM NIEWIEDZA ZAPEWNE KOGO SIE DOCHOWALI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×