Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość bee123
Dziękuję za odzew na mój post. Dziękuję za wszystkie wasze posty, które ukazują mi wasze zaangazowanie i dogłębne rozumienie tamatu, które są niezwykłym dowodem na to, ze wielu z was nie tkwi w obłędnym , zamkniętym świecie własnych traum. Boli nas to, ze nikt nad nami się wdzieciństwie nie pochylił i, co widać, nikt z was tego schematu nie powiela tu, na tym fotum. Piszac o swoim wewnętrznym dziecku, nie miałam na celu ukazania mojego zaskoczenia jego istnieniem - nie przyszło ono do mnie "nieproszone", lecz na moją wyraźną zachętę. Pokochałam moje wewnętrzne dziecko, pokochałam siebie w konsekwencji. Zrobiłam to nie w ramch samopomocy - lecz w odruchu serca - tym, który towarzyszy nam, gdy u kogoś w oczach ujrzymy cierpienie. Ale pytałam z nieskrywanym smutkiem : kto zwróci mi miłość matczyną? I piszac w ślad za Mój skromny Self - do końca życia będę już tęsknić za tym ciepłem. Nie miłością pochodzacą personalnie od osoby, której przyszło mnie wydać na świat, ale miłością matczyną jako uczuciem jedynym w swoim rodzaju. Nie zastąpię go nigdy, nie znajdę go już nigdzie, w zadnym źródle , w niczyim sercu. Uczyniono mnie sierotą, odarto mnie z prawa do tej pierwszej w życiu człowieka miłości. Nieistotne, co pocznę z moimi relacjami z matką - istotne, co pocznę z brakiem tego uczucia , na którym ktoś lub coś dokonało aborcji. Moja matka i uczucie matczyne - to dwa pojęcia, których swiat nie zespolił w całość. Traktuję je rozdzielnie.Myśląc o jednym, nie zastanawiam się już nad drugim. Przychodzimy na świat w czułe ramiona matek- które wlewają w nasze serca miłość- to pierwszy dla nas sygnał, że jesteśmy tej miłości warci - ktoś kocha nas, TYLKO dlatego, ze jesteśmy....stad już krótka droga do wniosku - że jesteśmy godni tej miłości poprzez sam fakt istnienia...Stąd jeszcze bliżej do wniosku, że cały świat nas kocha - a więc świat nie moze sie mylić. Ostatni przystanek - skoro świat się nie myli - nie pozostaje nam nic innego, jak wejść w jego nurt - pokochać siebie odruchem tak naturalnym - jak odruch ssania. Pokonałam te drogę w nieco inny sposób i zajęlo mi to znacznie więcej czasu, niż rumainemu baby. Chmmm, w końcu liczy się efekt. Ale mnie nie opuszcza przenikliwa tęsknota za tym,co mogło być moim udziałem, gdyby tylko Bóg zechciał obdarować mnie inną matką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
moze jeszcze tylko dodam, ze kiedy uzmyslowilam sobie, ze mojej matce potrzebne bylo moje upokorzenie, moj bol do odczuwania perwersyjnego szczescia, to poczulam.... pogarde. Jakie to zalosne. To mi pomoglo poustawiac moje relacje z nia. Jest zalosna. Moja tez biega do kosciolka. Tam otrzyma przebaczenie win. Bog, jej wybaczy. Jego o wybaczenie prosi. Nie mnie. I nie bede niczego wybaczac bez tej zwerbalizowanej prosby, tylko po to, zeby czula komfort psychiczny i spokojnie mogla przystepowac z czystym sercem i bez wyrzutow sumienia do komunii. Nie bede. Ja nie mam mocy oczyszczania sumienia. Nie jestem Bogiem. Nie wyznaje zadnej religii, bo nie uwierze w Boga, ktory stworzyl zycie na zasadzie "predzej czy pozniej zostaniesz pozarty, zabijaj zeby zyc". I mam odwage sie do tego przyznac. Mam odwage sie nad tym zastanowic. W ubieglym tygodniu w Rumunskim klasztorze zamordowano mloda zakonnice. Egzorcyzm? Ja nazywam to sadystyczna perwersja. Ale dobry Bog wybaczy, jesli okaze sie skruche. Jasne, ze musi byc taki. Przeciez musi ukryc tyle perwersji... a wybaczy wszystko. Jest taki jakiego potrzebuja go jego kreatorzy. A papiezem teraz zostal wielki inkwizytor... nic dodac nic ujac. Nazwalabym go wielkim blaznem, ale zbyt cenie role blazna, obrazilabym tym ludzi, ktorych darze najwyzszym szacunkiem. Wiec widzisz Samwsieci kto daje wybaczenie twojej rodzicielce. Ja nie mam mocy odpuszczania win. To trzeba sobie samemu odpuscic. Na szczescie nie jestem Bogiem. Jestem Czlowiekiem. Ja jestem i Ty jestes tak samo jak ja. a jesli mnie krzywdzisz to bedziesz przeze mie odrzucony. A jesli ukrywasz i wybaczasz zbrodnie to sie ciebie wyrzekne. Nie wazne kim jestes. Matka, ojcem, czy Bogiem. Moja zemsta polegala na wyartykulowaniu prawdy o mnie. I nie musze juz nic wybaczac. Ani tracic wiecej czasu na odczuwanie tego nieskonczonego psychicznego bolu. Gardzac przechodze ponad to i odchodze w swoje zycie. I ono bedzie takie wlasnie jakim je uczynie. Juz nie musze uciekac w kraine Donikad. Moje miejsce jest tam gdzie jestem. Gdzie chce byc. Moge byc lagodnym tygrysem, ale potrafie pokazac zeby, a nawet zaatakowac, kiedy ktos probuje mnie do czegos zmusic, kiedy probuje tlamsic mojego syna. Bronie jedynie swojego zycia. Jestem tygrysem naczelnym i wykorzystuje moja inteligencje i moja sile. Jestem wrazliwa i pomagam slabszym. I to jedno "dziekuje" jest dla mnie o wiele wiecej warte niz cokolwiek innego, bo dziekuje mi Czlowiek, a to jest caly swiat. To jest moja komunia. Dziekuje Ci Samwsieci. moja rodzicielka tez biega do kosciolka. I niedawno umarl jej najlepszy przyjaciel papiez. A ja po tym jak uslyszalam co mowi o roli kobiet, jak dowiedzialam sie, ze pod jego bokiem w Rzymie dokonywano kilku tysiecy egzorcyzmow rocznie (i nikt nie pytal ani aptekarza, ani lekarza o skutki uboczne terapii- w wielu przypadkach maja do czynienia z epilepsja halucynogenna, taki szczegolny rodzaj napadow epileptycznych, kiedy ma sie "widzenia" i takie tam rozne inne dodatkowe efekty wynikajace z niekontrolowanego podrazniania roznych osrodkow w mozgu), jak tuszuje pedofilie (homoseksualizm niech maja, ich sprawa, ale od dzieci wara) zwyczajnie sie wypisalam. Nie jestem Owieczka. Jestem Homo sapiens. Na imie mi Tora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bee123
Tora - pięknie się to czyta. Twoja matka prosi o wybaczenie Boga? Tak myślisz? Chciałabym mieć i ja choć taką myśl niejasną.... Moja biega i prosi Boga, by wreszcie potrząsnął MNĄ! O sibebie jest spokojna - wszak odmawiała przez ileś tam dni skwapliwie różaniec - a każdy przecież wie - że to najpewniejsza droga do nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samwsieci
Dokładnie "bee123". Piękne. Nic dodać nic ująć... aż chciałoby się zakrzyknąć "TORA TORA TORA!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wedrowiecbezcelu
Do TORA i BEE123: moje rozumienie Boga jest inne niz Wasze; nie obwiniam Go za moje dziecinstwo, uwazam ze to ludzie mnie skrzywdzili a nie On. Ludzie, ktorych wczesniej skrzywdzili inni ludzie itd. Grzech rodzi grzech. Ani nie spodziewam sie, ze lekka reka przebaczy moim rodzicom dlatego ze moja matka tez odmawia czesto rozaniec. Tylko ze On wie wiecej ode mnie i Jemu to zostawiam. Jak powiedzialas Tora ja jestem tylko czlowiekiem, a nie Bogiem. Nie chce was przekonywac do swoich pogladow, bo kazdy ma prawo do wlasnych. Dziele sie tylko swoimi pogladami i chce tylko powiedziec, ze wierze w to, iz przez dlugie lata kiedy nikt mnie nie chcial i rodzice traktowali mnie jak najwieksze nieszczescie, ktore moglo im sie przytrafic, jedyna osoba ktora mnie kochala i chciala abym byl byl Bog. I to On dal mi sile, abym wyrwal sie z tego przekletego kregu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wedrowiecbezcelu
I jeszcze cos do TOJANIKT: dziewczyno rob cos z soba. Chlopak to nie wszystko, Ty potrzebujesz fachowej pomocy. Inaczej, tak jak teraz krzywdzisz swoje cialo, w przyszlosci mozesz znecac sie nad swoim dzieckiem, mimo najwiekszej milosci do niego/niej.- sama mowisz ze to jest silniejsze od Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wędrowca
wybaczenie jest jednym z elementów terapii, o innych nie mowilam nic. fakt jest również taki, że jak sytuacja jest ciężka, to trzeba z niej po prostu spierniczać. Zosia23

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Wedrowiec...moi to samo.Tak to bylo po co bedziesz szla do pracy,jeszcze sie narobisz,miej wakacje.Aby tylko mnie uzaleznic i znowu gadac co to oni mi moga a co nie. O domu dziecka tez mialam gadke,ze mnie oddadza.I powiedzialam 'to oddaj,bedzie mi zdecydowanie lepiej'.To matka zaraz,ze chyba nie wiem co mowie,jak tam dzieci maja bla bla bla. Sloneczko zgadzam sie-a potem co do czego i kreca 'Pod Napieciem' i wszyscy wielce zdziwieni jak nikt mogl nie zauwazyc,jak nikt nie mogl nic zrobic,przeciez nikt sie nie chcial wtracac,a policja pali glupa zeby sie tylko nie skompromitowac,zalosne... ''Spodziewaja sie po przyjsciu do domu super wdziecznosci za to co tak naprawde dziecku sie bez łachy nalezy, oczekujac cudow. Dziecko jest biorca z natury do czasu samodzielnosci uczone przez rodzicow proporcjonalnie do wieku i mozliwosci indywidualnych -zaradnosci..i z czasem tez pomagania rodzicom.. Wdziecznosci jak i milosci nie da sie nikomu narzucic..Otrzymuje sie je okazujac wdziecznosc i milosc..nie inaczej. To rodzic uczy dziecko rozumiec, funkcjonowac, kochac..lub nienawidzic..nie odwrotnie.'' NO PIEKNIEJ TEGO UJAC NIE MOGLAS!!!!!!!!Mojej matce powinnam wyslac... Mam prawo do rozdzielenia rzeczy które otrzymałem od rodziców, przyjęcia nadających się do tego i odrzucenia tych, które nie dają się zaakceptować.-ja to chyba instynktownie od dziecka robilam :) Widze to teraz jak na dloni,co dobrego mi matka przekazala a co jest totalna,zbedna mi bzdura. A kiedys jak do kosciolka nie poszlam to na impreze tez nie,bo ja jestem z katolickiej rodziny i mam chodzic co niedziele!Kiedys nie bylo o to pretensji,jak nie miala sie do czego przyczepic wymyslila sobie kosciol.I odpytywala z kazan.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wędrowca
tak naprawdę różni nas tylko fakt, że preferujemy różne typy terapii. ja wybaczenie traktuję jako coś, co można świadomie rozpocząć, coś, co jest niezbędne - ty jako efekt uboczny, ktory pojawia sie sam. oboje uwazamy to, jak odnosze wrazenie, jako cos, co jest wazne. i o to chodzi ! zosia23

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
to krzycz. Z calej sily krzycz. Rob to co chcesz. Dopoki chcesz zyjesz. Ja ciagle jeszcze ucze sie chciec. I krzycze na caly swiat: Tora tora tora CHCE BYC SZCZESLIWA bo mozna osiagnac wszystko czego sie chce. CHCE WIEC JESTEM Jestescie wspanialymi, pieknymi, wrazliwymi ludzmi. A tak na boku i sarkastycznie, Jezus tez byl typem ofiary. I co z nim zrobili? Jak chcesz sie ofiarowac to Cie ofiaruja.... A ja CHCE BYC SZCZESLIWA CHCE ZYC. CHCE BYC SOBA BEE123 niech sie modli o co chce. Modlitwy w proznie wiekuista.... nie ma szans na zlamanie Ciebie. Gdyby miala, juz dawno podporzadkowalabys sie jej. Egoizm tez jest potrzebny w zyciu. Moze taki wywazony i przemieszany z altruizmem, ale pewnie potrzebny jest do wyartykulowania tego: JA CHCE i nie pozwole, zeby ktos zaspakajal swoje patologiczne odczuwanie szczescia moim nieszczesciem. Pastwienie sie psychiczne i fizyczne nad bezbronnym mlodym czlowiekiem w celu zasokojenia swojej chorej seksualnosci uwazam za zbrodnie. Domyslam sie co jest zrodlem tego zjawiska w przypadku mojej matki. ale dlatego, ze zrobila mi to co zrobila nie upowaznia mnie do robienia tego samego mojemu dziecku. Przeciez kiedy cierpi, cierpie i ja. Inaczej ale cierpie. A kiedy byl malenki i go bolalo, to bylam bezsilna, ze nie moge tego bolu wziac na siebie. Dzis ma 17 lat i przyszedl z czerwonymi plecami, bo byl wczoraj na basenie i troche go spieklo. I delikatnie smarowalam mu plecy kremem nivea i tam gdzie najbardziej pieklo (musi piec, bo inyczej sie nie nauczy, ze to jest niebezpieczne) domieszalam Voltaren. Odrobine. Stosuje Voltaren na drobne oparzenia, takie, kiedy nie ma rany otwartej. Pomaga. Wystarczy odrobine posmarowac jeden raz. Nie wiem jak to dokladnie dziala, ale dziala. Podobnie dziala tora. Nie wiem jak, to pewnie podswiadomosc, ale daje niesamowita sile. Pozwalajaca pokonac strach i dodac pewnosci, ze dzialam w obronie wlasnej. Ze mam do tego prawo. Japonczycy napadli na Pearl Harbor z tym okrzykiem, pomimo, ze byli agresorami i z pewnoscia czuli strach przed konsekwencjami. Dokonali barbarzynstwa, wiec mysle, ze w tym okrzyku jest sila. Dlaczego maja korzystac z niej tylko barbarzyncy? To bron ktora sluzy mi do obrony siebie. Ja juz nie uciekam. Nie chowam sie, nie dokonuje autoagresji. Ja staje, rozgladam sie i kiedy ktos zbliza sie by zadac mi bol (nawet jesli sama sobie go sprawiam),albo sprawia go komus bezbronnemu jak Autorka Topiku, czy komukolwiek, krzycze TORA TORA TORA. Ufam swoim instynktom. One sa zdrowe. Dlatego tylko przezylam. I Wy przezyliscie tez z tego powodu i ten wlasnie instynkt kaze nam tu ze soba rozmawiac. Wymieniac doswiadczenia. Jestesmy na roznych punktach tego samego rozwoju. I mozemy korygowac swoj rozwoj. Musimy tylko tego chciec. Autoagresja, samookaleczanie sie to potrzeba wynikajaca z koniecznosci udowodnienia sobie, ze sie jeszcze zyje, bo wewnetrznie wszystko jest zniszczone, wypalone. mysle jednak, ze jesli macie odwage tu pisac i oczekujecie odpowiedzi, to znaczy, ze jest jeszcze w Was zycie i ze CHCECIE ZYC. ZE CHCECIE BYC SZCZESLIWI. Kiedy napisalam list do mojej rodzicielki moj maz przeczytal go i powiedzial, ze nie zdawal sobie z tego sprawy. No coz, mowilam w proznie? Ponad dwadziescia lat? Dodal potem, ze juz napisalam i moge wyrzucic go do smieci, bo przeciez czegos takiego przeciez nie wysle wlasnej matce.... no i sie pomylil.... Czlowiek, ktorego spotkalam (ju po prosbie mojego meza o separacje- to byl tez element sluzacy do ponizenia mnie, wcale tego nie chcial) od razu zrozumial w jakiej jestem sytuacji. Nie musialam o niczym mowic. Czul to. I mial czerwono przed oczami. Choc wcale mnie nie znal tak naprawde. I pomaga mi z tego wyjsc. Calym soba. Czuje Jego milosc i czuje to uczucie we mnie. Jakbym cale zycie na Niego czekala. Jakbym tam wewnatrz siebie wiedziala, ze Jest. Ze byl we mnie zawsze. Jedyny Mezczyzna na Swiecie. Choc nie bylam warta milosci. Takich kobiet jak ja nie mozna kochac. (...kiedy stane sie wolna, niczyja, nawet zebrak nie zechce w podarku... tak pisalam o sobie w jednym z wierszy) Tydzen temu plynelismy ksiezycowa droga po jeziorze, On wioslowal a ja patrzylam jak nasza lodz plynie droga ksiezycowego blasku. I nucilam Moon River, dzis juz nauczylam sie tego tekstu, zeby ja zaspiewac kiedy poplyniemy nia nastepnym razem. I nie bylo tam ani mojej mamy, ani wpomnien o niej, ani tego co mi zrobila. Bylam ja i On i Ksiezyc. I Jego cudowny wspanialy pies. Ktory przyjal mnie do swojego stada. To znaczy przyjela, bo to jest Ona. Jesli nawet suczka przyjmuje mnie do swojego stada to chyba jestem Ok, nie? A moze wcale nie musze o to pytac? Przeciez wiem sama, ze jestem wartosciowym Czlowiekiem. Nie wystarczy, ze ktos Wam powie, ze jestescie wartosciowymi ludzmi. Musicie powiedziec to sobie sami. Musicie byc o tym przekonani. A ze to podejrzewacie, to wiem, bo piszecie tutaj szukajac potwierdzenia tegoz. Jestescie. Inaczej nie ma sensu ta walka o siebie. o kogos bez wartosci nie warto walczyc... Mowicie, ze jestem wartosciowym czlowiekiem, ze pieknie sie czyta to co pisze. Przyjmuje Was do Mojego Stada. Do Stada Wartosciowych Pieknych Ludzi. Takie Larwy, takie bezdennie puste dna jak Joana123, czy moja tesciowa (to jest juz imago larwiszcza doskonalego, ale jak dowiedziala sie, ze jestesmy z mezem w separacji to jakos ja to przybilo i juz nie bylo mowy o tym, ze nasz syn nie jest podobny do mojego meza... terror psychiczny ma rozne oblicza, testow na ojcostwo jakos nie chciala jednak zafundowac... a szkoda.... pomyslec, ze to jej jedyny wnuk....), mysla o sobie jakimi wsanialymi ludzmi sa, a Wy nie potraficie? TORA TORA TORA :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, nie można poprawić swojej wypowiedzi, więc dopisuję - jednak \"ważne\" to jest coś innego jak \"niezbędne\". poza tym, wy chyba myślicie, ze wybaczenie wg mnie to pozwolenie na katowanie siebie w teraźniejszości. a to jest tak \" wybaczam ci przeszlość, ale teraz dokonuję innych wyborow, nie uzależnionych w żaden sposob od twojej opinii. nie dokonuję wyborow na zasadzie, że ty byś tak zrobila, czy też ja wierzę, że to moje wybory, bo kiedyś mi wmowilas, że powinnam tak robić, albo z rozmyslem postępuję dokladnie odwrotnie niż ty byś postąpila też popadając w szkodliwą skrajność\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
.... Takie bezdennie puste dna jak Joana123 mysla o sobie jakimi wsanialymi ludzmi sa, a Wy nie potraficie? TORA TORA TORA :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tab11
Cześć Ja też kiedyś myślałam, że nie nawidzę moich rodziców...Pierwszy raz uciekłam z domu jak miałam 15 lat i te ucieczki trwały cały czas do 23 roku życia...To nie były ucieczki kilku dniowe, ja znikałam na kilka miesięcy, myślałam, że takk będzie mi lepiej...Nie nawidziłąm moich rodziców, obiecywałam sobie, że jak tylko sie usamodzielnie to prawie nigdy nie będe się z nimi widywać...W ubiegłym roku moi rodzice się rozwiedli, to był dla mnie szok, bo oni byli udanym małżeństwem i nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek się rozstaną...Ja nie mieszkam w domu, mama sie wyprowadziła, a w domu został tylko mój młodszy brat z tatą. Zawsze myślałam, że nienawidzę rodziców, że kiedyś się od nich uwolnie, że nie będe ich często odwiedzać....Mamy bardzo dawno nie widziałam, ale to nie był móju wybór,to ona sie odstunęła ode mnie (i od reszty), nie pozwala sie odwiedzać, nie chce się spotykać, z tatą też nie mam zbytnio kontaktu, bo pracuje w innym mieście.I WIECIE CO?CZUJĘ PUSTKĘ, SMUTEK, ŻAL, ŻE PRZEZ TYLE LAT ZMARNOWAŁAM TO CO MIAŁAM, BO MIAŁAM RODZINE Z KTÓRĄ MOGŁAM SPĘDZAĆ DUŻO CZASU, A TERAZ JEJ NIE MAM i nigdy już nie wróci.Cierpie z tego powodu.Żałuje, że tak bardzo starałam sie kiedyś od nich uciec, bo dzi ś wiem jak bardzo ich potrzebuje i kocham.TYLKO, ŻE TERAZ JEST JUŻ ZA PÓŹNO! P.S."szykując się do lotu pamiętaj by nie odfrunąć zbyt daleko, bo ciężko jest potem wrócić"-tak kiedyś napisała mi moja mama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kniom
niestety jeszcze nigdy tak nie było, żeby różnica pokolen nie wywarła scesji między rodzicami a dziećmi. dołużmy do tego jeszcze obecne czasy, gdzie wszelkie warości rodzinne postrzegane są przez ,, kasę ,, Brak wspólnych miłych wypadów, brak podstawowych potrzeb domowych, zaganianie za potrzebami materialnymi oraz chyba najważniejsze, bezduszność i złośliwość, a także brak zrozumienia w rodzinie i patrzenie tylko na swoje JA doprowadza do nienawiśći. brak w tym wszystkim zrozumienia, przyjażni - wspólnych prób rozwiązywania problemów. Mysle że lepiej się tolerować ,, kochać" niż nie nawidzić. Rodzic, który pragnie harmoni domowej i zrozumienia, choć tego brak to i tak powiem że to moje chłopaki - a słowo nienawidzę zostawiam złym i bezdusznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kniom
niestety jeszcze nigdy tak nie było, żeby różnica pokolen nie wywarła scesji między rodzicami a dziećmi. dołużmy do tego jeszcze obecne czasy, gdzie wszelkie warości rodzinne postrzegane są przez ,, kasę ,, Brak wspólnych miłych wypadów, brak podstawowych potrzeb domowych, zaganianie za potrzebami materialnymi oraz chyba najważniejsze, bezduszność i złośliwość, a także brak zrozumienia w rodzinie i patrzenie tylko na swoje JA doprowadza do nienawiśći. brak w tym wszystkim zrozumienia, przyjażni - wspólnych prób rozwiązywania problemów. Mysle że lepiej się tolerować ,, kochać" niż nie nawidzić. Rodzic, który pragnie harmoni domowej i zrozumienia, choć tego brak to i tak powiem że to moje chłopaki - a słowo nienawidzę zostawiam złym i bezdusznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja to nie nawidze starego
bo spłlodził mi dwóch braci a ja tak bym chciał być jedynakiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość R2 D2
A ja cie rozumiem bo sam mam podobnie...może nie wyzywają i nie biją, ale psychicznie już nie wyrabiam.... Pozdrawiam i trzymaj sie jakoś - nie jesteś sama z takim problemem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Zosienko ja wiem, ze Ty chcesz dobrze, ale uwierz mi, ze nie masz pojecia o tym o czym piszesz. Wybaczyc moze ktos kto istnieje, kto czuje w sobie jakakolwiek wartosc. Takie dno jakim bylam nie moglo wybaczyc Bogu, ze jest niesprawiedliwy, bo byc moze mial racje, ze jestem smieciem. Wiesz co mowila o sobie Bog-Matka? Ze gdyby umiala plywac, to plywalaby najlepiej na swiecie. I Ty chcesz zebym ja wybaczyla Bogu-Matce? Przeciez tym wybaczeniem zrzucilabym ja z tego piedestalu. Ona najpierw musi poczuc to na co zasluguje, POGARDE. A potem dopiero ja moge zaistniec, zeby zrozumiec dlaczego ona tak postepowala. I dopiero wtedy moge ewentualnie wybaczyc. Ja musze poczuc najpierw swoja wartosc. Przystapic do STADA WARTOSCIOWYCH LUDZI. Ustawic bariere wokol siebie. Bee123 ma racje. Kiedy pisze o milosci matki. Wiesz Bee123 ja jej doswiadczylam w sobie sama stajac sie matka. I zadnej innej juz nie potrzebuje. Milosc mojego dziecka jest najcudowniejszym uczuciem jakiego doswiadczylam. I milosc Czlowieka, ktory mnie pokochal. Wiesz Zosiu, jesli nie czula mojej milosci, jesli bylam dla niej nikim, to pomysl jak zbeszczesci moje wybaczenie. Znow uszarga mnie w blocie, uwierz mi. Kazdy przejaw czulosci i zaufanie przemieni w to kosmiczne uczucie bolu. Nie Zosiu, Ty nie wiesz o czym mowisz. Ja wiem. Tora tora tora.... jesli nie potrafi mnie zaakceptowac to nie. Nie musi, tak jak inni obcy mi ludzie. Nie musza mnie akceptowac, a ja nie musze akceptowac tych, ktorych nie akceptuje. I nie bede tego robic na sile wybaczajac. Nie. Nie akceptuje wlasnej matki. Zrobila wszystko zeby tak bylo. I robi nadal. Wiesz ile razy jej wybaczalam sama z siebie? Przeciez tak jest najprosciej. Ta medota Zosiu jest nieskuteczna. Te przeszlosc trzeba nazwac. Nadac jej imie. Moja matka to kobieta ktora mnie urodzila. Jestem jej za to bardzo wdzieczna, ciesze sie niezmiernie, ale to byl jej wybor. Tak jak moim wyborem bylo urodzenie swojego dziecka. Nie "mojego". Swojego. Nie jest moja wlasnoscia. Urodzilam nowego wspanialego wartosciowego Czlowieka. Bo tego pragnelam. Tak mam. Pragnelam urodzic dziecko. Jestem kobieta. mam takie pragnienia. I kocham je bardziej od siebie. I nie ma znaczenia, czy jest piekny, czy ma niebieskie oczy, czy jest chlopcem, czy nie. Jest jaki jest. balam sie urodzic corke. Balam sie ze nie dam rady jej wychowac, ze cos z tego pozostanie w niej. Ale z pewnoscia bylabym wspaniala matka dla corki. Dla Krolowej Jej Swiata. I staralabym sie, zeby Jej swiat byl piekny. O ile byloby to mozliwe. Ale urodzilam syna. Synka Jedynka. Ktoremu pozwalam poparzyc plecy zeby nauczyl sie chronic skore przed sloncem.... No coz, powiedzial mi, ze jest juz dorosly, wiec musze Mu pozwolic ponosic konsekwencje wlasnych bledow. Wlasnie teraz. Bo teraz moge mu pomoc zminimalizowac ich skutki. Kiedys mnie nie bedzie. Jesli ja nie odetne tej pempowiny, to bedzie musial zrobic to On i Jemu przyjdzie to o wiele trudniej. Wlasnie powiedzial mi, ze mial "dziecinswtwo w deche", wpominalismy, jak mu uszylam stroj Supermana tak po prostu bo chcial. I jak potem sie w niego przebieral i ganial w tym po domu. I jak jezdzil swoim samochodzikiem po mieszkaniu i wszedzie, gdzie sie dalo. i po co mi milosc mojej mamy? Kiedy kocha mnie taka wspaniala istota jak moj syn? Ona wypelnia wszelka pustke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Kniom, Nazywasz mnie bezduszna? Kto dal ci Knurze takie prawo. A kopa w d... chcesz? Prowokujesz mnie do wspomnien, zeby plawic sie w tym? niedoczekanie tych, ktorzy pragna uslyszec jak nas niszczono. Karmcie swoja fantazje sami. Prowokatorzy od siedmiu bolesci. Juz nie mozecie usiedziec, jeszcze wam malo? Mamy pomoc wam w masturbacji? Masz do czynienia z tygrysem glupi kmiotku Radze trzymac ci sie z daleka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Garka
Bardzo ciekawy temat i bardzo pouczające posty.Naprawdę jest nad czym myśleć,zwłaszcza wtedy,gdy samemu też nie było ani nie jet lekko. Doskonale wiem co czuje autorka.Mam tak samo od dzieciństwa.Niby miałam normalną rodzinę,bez żadnej patologii,a wyrosłam na tzw.popychadło(to takie moje określenie),które tylko wtedy jest dobre i kochane ,kiedy tańczy jak mu zagrają.I czas nie gra tu żadnej roli.Mimo,że teraz jestem juz dorosłą kobietą,od wielu lat mam własną rodzinę,a nadal traktowana jestem jak ktoś przygłupi,gorszy i to przez własną matkę.Na dodatek tak głupio poukładałam sobie to zycie,że sama siebie i moją rodzinę skazałam na zamieszkanie z nią pod jednym dachem.I to był największy błąd mojego życia.Moja matka to po prostu WAMPIR ENERGETYCZNY,który kazdy swój dzień zaczyna od narzekania na wszystko i wszystkich,mimo,ze żadna krzywda jej si ę nie dzieje.A ja -osoba niepracująca zawodowo-jestem skazana na wysłuchiwanie tych bredni nie wiem który raz z rzędu.Czasem ma wrażenie,że przebywając z nią ,uchodzi ze mnie życiejak powietrze z balona.Ktoś pewnie pomyśli tak:to po cholerę tak się męczysz,weź i wyprowadź się.Milion razy o tym myślałam,ale nie mam odwagi wszystkiego burzyć ,(tu kłania się moje dzieciństwo,kiedy to zupełnie nie miałam prawa głosu,a wszelkie decyzje były podejmowane przez NIĄ i przez wtedy jeszcze żyjącego ojca)ani tez nie stać mnie na to,by kupić własne mieszkanie.a ONA triumfuje,przy każdej okazji dając mi do zrozumienia,że "siedzę "u niej za darmo.Oczywiście wszystkie rachunki płacę,ale nie płacę jej czynszu.Dodam jeszcze,że jestem jedynaczką i prędzej czy później ONA i tak będzie skazana na moją opiekę.Nie wiem tylko,czy do tego czasu nie wyląduję w jakimś zakładzie psychiatrycznym,bo już od dłuzszego czasu mam depresję,z ktora sama radzę sobie raz lepiej a raz gorzej.I koło się zamyka,bo dla mnie wyjścia nie ma. Może ktoś i mnie poradzi jak sobie radzić i po prostu "nie dać się?"bo czasami,kiedy jest mi bardzo źle myślę o tym,żeby już stąd uciec i zostawić całe to bagno.Tylko kto się zajmie wtedy moją rodzina?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do tora : U mnie też jest/była przemoc w domu. Psychiczna. Zapłacilam za to stwierdzoną depresją, nerwicą, zaburzeniami odżywiania, chorobą serca. Ściskalam tak mocno szczęki w nocy, bezwiednie, że lekarze mi powiedzieli, że nie mam szans, że będę kaleką, jesli nie wyjdę z tej sytuacji.Wybaczam dla mnie, moi rodzice nic o tym nie wiedzą ( przeszlość!). Sytacja ogólna w domu poprawia się, bo tak się dzieje, gdy czlowiek wybacza. Czasem są momenty pogorszenia, gdy okazuje się, że jednak mam wlasne zdanie, a przecież przez tyle lat nie mialam. Nabieram pewności siebie. Przestają mnie boleć ich uwagi, manipulacje, opinie o mnie, słowa - a są dokladnie takie, jak wiele tu przytoczonych. Przeszlość zostawiam daleko w tyle, liczy się teraz. Obecnie szukam pracy, mniej przebywam u nich, odcinam się od nich emocjonalnie i fizycznie. Z moim zdrowiem jest znacznie lepiej. Więc wiem, o czym mówię. Cieszę się bardzo, że dalsze Twoje życie bylo udane i że nie powielilaś wzorcow. W Twoich wypowiedziach widzę wiele elementow, ktore teraz przerabiam ( np poczucie wlasnej wartości). Może one wystarczą, by być dobrym rodzicem, by nie powielać wzorców. Tak wychodzi ! Napisz do mnie, jak masz ochotę, to porozmawiamy ! Wybacza się tylko dla siebie, by bylo lżej na sercu... a rodzicom się nic o tym nie mowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Garka
Dodam jeszcze,że o żadnym wybaczeniu tego ciągłego poniżania od wielu lat,w moim przypadku nie ma ani nigdy nie będzie mowy.Taka już jestem,to siedzi we mnie bardzo głęboko i nie ma odwrotu. Na konie jeszcze jedno:kiedy słyszę ,jak ktos mówi że mama jest jej najlepszą przyjaciółką to śmiem twierdzic ,że zwyczajnie kłamie.nie ma czegoś takiego,jak przyjaźń między matką i córką. TAKI UKŁAD JEST PO PROSTU CHORY. i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tora tora ... Ty piszesz z pozycji zwycięzcy, naprawdę, tak trzymać ! Mimo iż, jak piszesz, nie wybaczyłaś rodzicom, to nie masz mentalności ofiary... To dla mnie interesujące bardzo, otwiera mi nowe perspektywy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój skromny self
Do Garki: Rozumiem Cię, współczuję, a co do rady - to moge dać tylko jedną, taką jak dałem powyżej - ODCIĄĆ SIĘ! Nie jest to łatwe, kosztuje sporo (niestety), a i kobietom, jak z doświadczenia wielokrotnie miałem okazję obserwować, ciężej tę pępowinę jest przeciąć (nie tylko w relacjach z rodzicami, ale również z toksycznymi partnerami), wobec czego Ty pewnie zapłaciłabyś za to jeszcze więcej. Ale a propos Twojego stwierdzenia, że niemozliwa jest przyjaźń między matką a córką, to wybacz, ale doskonałym kontrprzykładem jest układ mojej Pani z jej mamą, i żałuję, że mnie tak mądra matka nie była dana. Rozumiem, że sama nie miałaś innego przykładu, ale ja też nie miałem, i dopuszczam myśl, że ktoś tam gdzieś może miec "normalnych" rodziców; dopuszczam chociażby dlatego, że NIE MOGĘ założyć, że stworzę piekło mojemu dziecku!!! To dopiero byłoby chore... Pozdro, również dla wędrowca (zrozumiałem, co miałes na myśli, a moja wypowiedź była bardziej dysgresją na kanwie Twojej, i swoistą jej trawestacją). M.s.s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Zosiu, wybaczajac w ten sposob zyskujesz sily na przetrzymywanie tego nastepnego dnia. Jak przetrwac pieklo. wybaczyc diablu? Nie Zosiu, robisz najgorsza z mozliwych rzeczy. Poddajesz sie. Poglebiasz te sytuacje. Pewnego dnia dojdzie do zbrodni doskonalej, sposob to tylko kwestia wyboru, pewnie nalykasz sie tabletek, albo skoczysz z wiezowca. Czy nie prosciej byloby opowiedziec im co czujesz jak odbierasz ich postepowanie wobec siebie i jesli chcesz im wybaczyc to im to powiedz, ale w ten sposob droga ktora wybralas dowodzi, ze albo jest ci tak dobrze (masochizm) albo przez to wybaczanie przystosowalas sie do zycia w obozie zaglady. Taka metoda samoobrony jest skazana na autodestrukcje, bo wybaczac musisz pewnie coraz wiecej i jak trudno Ci z tym zyc widze po tym, ze szukasz kontaktu z innymi ludzmi. To wybaczanie Ci juz nie wystarcza. Uklad sadysta-masochista nie jest mozliwy. Masochista czerpie przyjemnosc z tego ponizania. Pewnie zamyka sie w klasztorze zeby napawac sie swoim cierpieniem. W zyciu dziala uklad sadysta-ofiara. Ofiara cierpi naprawde i ma byc pozbawiona wszelkiej radosci. Wiec nie czerpie radosci z cierpienia, tylko cierpi naprawde. I to robia jej wlasni rodzice. Nie jestes Bogiem Zosiu, nie mozesz im wybaczyc, jesli oni tego nie chca. To wybaczenie im w sobie to oszukiwanie samej siebie. Ty wybaczasz a Malenka Zosia Kochana cierpi w Tobie, przytula sie letniego kaloryfera, ktory daje wiecej ciepla niz ramiona matki. A potem zjawi sie ktos kto mial gorzej, Ty masz cudowna rodzine. Jestes przeciez silna. Byl taki biedny. I Ty sie nad nim ulitujesz i te odrobine ciepla ktora od niego otrzymasz ukryjesz na dnie serca. A on zacznie powoli. Delikatnie. Dozujac ponizanie Ciebie i delektujac sie tym. Az pewnego dnia zrozumiesz po raz kolejny, ze jestes tylko ofiara. Nikim wiecej. A potem nastapi zbrodnia doskonala. Muzulmanki oblewaja sie benzyna i podpalaja. Niby samobojstwo. A zbrodnia doskonala.... Ofiara sama kiedy juz niszczenie jej nie przynosi radosci, kiedy jest juz wrakiem psychicznym, kiedy juz nie cierpi pograzona w apatii, wtedy trzeba sie jej pozbyc. Ale przeciez Bog Narcyz nie bedzie sobie brudzil rak morderstwem. Wystarczy, ze odepchnie troche mocnej.I peknie Ci serce. Ale nic sie przeciez nie stanie. Przeciez CIebie juz nie ma. Ciebie nigdy nie bylo tak naprawde. Ktory idiota w konfesjonale dal Ci taka rade? Wiesz ile oni maja psychologii? Pol roku. I Ty sie u nich leczysz? U ksiezy? U dewiantow w celibacie? Przeciez ktos kto wyrzeka sie normalnego zycia nie moze byc normalny... to chyba jest logiczne. Dziewczyno kazda naiwnosc ma swoje granice.... Nie jestem upowazniona do psychoterapii. Jesli uwazasz, ze takiej pomocy potrzebujesz, to udaj sie do fachowca. Jesli masz depresje porozmawiaj ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu. Jutro zrob sobie termin. Ale to Zosiu normalne, i ja i Ty i wielu z nas chce pomagac innym. Nie majac pojecia o czym mowia. To taka potrzeba ofiar. Bedac do niczego musimy udowadniac jacy jestesmy wspaniali. No i jestesmy wspaniali. Dla kazdego z wyjatkiem siebie. A innym wybaczamy, to potrafimy najlepiej. Przeciez oni sa tacy potrzebujacy wybaczenia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tora tora tora
piszesz :"Masz do czynienia z tygrysem glupi kmiotku Radze trzymac ci sie z daleka". jak dla mnie to mamy do czynienia z hieną, wszedzie tlyko ja ja i ja... szkoda gadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do wedrowiecbezcelu- widzisz o wielu rzeczach sie nie mówi rodzicom, teraz w mojej rodzinie jest dobrze. Nie chce tego zniszczyć. Przeczytałam wiele książek na temat autoagresji. Walcze z tym od roku siebie nie krzywdze :). Wiem że przedemną długa droga, ucze sie reagować na wszystko od nowa. Jak jestm zła to to staram sie to mówić głośno i wyraznie jak ktoś mi powie coś co mnie zaboli tez tylko płakać nie potrafie pracowałam przez jakiś czas z dziecmi z patologicznych rodzin, teraz już wiem co mnie tam ciągnęło. Opiekun tej grupy coś chyba zauważył bo przeprowadził na mnie małą terapiemimo ze miałam wtedy 20 lat a dzieciaczki po 8,9) W poprzednim poście powinnam raczej napisać ze robiłam sobie coś złego. Walcze ... A co do własnych dzieci to postanowiłam ze póki sie z tym nie uporam nie bede ich mieć. A mój chłopak jest wspaniały , dał mi siłe i czuje ze nawet bez niego dałabym rade. Co cie nie zabije to wzmocni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do księży to są różni. Raz odbyłam z jednym rozmowe i jego wiara i moc pomogła mi przetrwać ciężkie chwile -dziekuje a inny nawet nie pozwolił mi skończyć tylko pytał a wybaczyłaś a wybaczyłaś jak papuga chyba powinnam zmienić nick na np : tojaktoś:) nie wiedziałam ze jest az tylu ludzi których nie da sie podciągnąć pod kategorie \"katowanie\" a mimo tego muszą walczyć o szczeście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczkooooo
Tora i Bee123 :) jestescie wielkie..sle Wam kwiatka 🌻 🌻 i szeroki usmiech :D :D Czlowiek rodzi sie z pewna sila, specyficzna dla siebie. Z okreslonym bagazem instynktu samozachowawczego, ktory pozwala wstac i wciaz widziec siebie, swoja droge i mimo wszystko umiec kochac, nie powielac schematow, ktore czesto wdrukowuja sie w nasze automatyczne piloty. Jesli ktos potrafi nie korzystac z tego autopilota warunkowań i sam poprowadzic maszyne swojego Ja to znaczy ze zyje swiadomie, konstruktywnie i ze jest panem swego losu. Kazdy nim jest..mimo wszystko..ale nie kazdy zdaje sobie z tego sprawe..i nie kazdy ma sile brac stery we wlasne rece. Tora- odczucie Twojego syna jego dziecinstwa jako w deche jest najlepszym dowodem ze potrafilas byc ponadto. Buzka :D Zosiu..Jezus na krzyzu potrafil wybaczyc poniewaz przyjal role ofiary swiadomie, choc bardzo mocno cierpial. Piszesz o wyjsciu z roli ofiary..Nie namawiam do nienawisci nikogo absolutnie, ale mysle ze zdrowym jest czuc zlosc, czuc gniew kiedy dzieje nam sie krzywda i pozwolic sobie na to.,- to sa reakcje obronne niezgadzajace sie na role ofiary i to jest pierwszy krok do wyzwolnia sie. Wiele maltretowanych dzieci BOI sie czuc nienawisc do swojego rodzica to strach okupiony poczuciem winy bo ojca matke czcic nam kazano. Nie ma przykazania o czczeniu swoich dzieci, czy to znaczy ze mozna sie nad nimi pastwic..? Oczywiscie ze nie..Zgadzam sie tez z Torą, ze ksiadz to niekoniecznie jest najlepsze zrodlo pomocy i wsparcia z samego stanowiska i specyfiki kosciola gloryfikujacego meczenstwo. A w imie czego? Chcesz zbawic swiat? Do wybaczenia dojrzewa sie..Ono przychodzi samo kiedy jestesmy na nie gotowi. kiedy czujemy sie na tyle szczesliwi, na tyle wartosciowi, na tyle silni ze mamy z czego wybaczenie zbudowac. bedac dawno z dala od zrodla utrapienia.Bo wybaczenie budujemy zawsze z siebie. Serdecznie wszystkich pozdrawiam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×