Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Jeszcze kilka slow do ANNY: nie ze wszystkimi Twoimi pogladami sie zgadzam, ale i tak dla mnie jestes WIELKA KOBIETA. Malo ktora potrafi pojsc pod prad, przeciwstawic sie najblizszym i przejsc to co ty, tak jak ty to zrobilas, zeby uwolnic sie od meza-kata. To co zrobilas dla swoich dzieci i dla siebie jest WIELKIE. Za to Cie podziwiam. Mysle jednak, ze odejscie od meza i troska o dzieci \"aby im niczego nie zabraklo\" to nie koniec, ze powinnas pojsc dalej. Tak jak sama pisalas to co przeszliscie zostawia slady w psychice i tym powinnas sie zajac. Dlatego goraco Cie zachecam, podobnie jak zalozycielke tego topiku, znajdz sobie grupe wsparcia Al-Anon i terapelte. \"Zainwestuj\" troche czasu i wysilku w prace nad soba, zobaczysz ze warto. I w tym wypadku prosze, zajmij sie soba, a nie problemami swoich rodzicow czy siostry. Taka juz jest prawidlowosc, ze bardzo zadko namawianie najblizszych na terapie przynosi rezultat. Decyzje trzeba podjac samemu, a najblizszi moga sie sami zdecydowac na cos takiego albo kiedy sami poczuja ze powinni, albo kiedy u Ciebie po kilku miesiacach/latach terapii zobacza efekty i zmiane. Jeszcze taka mala dygresja: na mitingach i terapii spotykam wiele kobiet zon alkoholikow, ktore kiedy odeszly od meza myslaly ze teraz juz bedzie dobrze. Po jakims czasie znajdowaly sobie innego partnera- milego, opiekunczego itp. Tak myslaly na poczatku. A po jakims czasie bolesnie orientowaly sie ze ponownie zwiazaly sie z takim samym potworem jakim byl ich ex. Czasem trwaly w tym dalej, czasem znowu byl rozwod i po kilku latach kolejne rozczarowanie z innym facetem. I myslaly ze one juz maja takiego pecha. Dopiero na terapii dowiaduja sie, ze problem jest gdzie indziej- ze w dalekiej przeszlosci (np. dziecinstwo, pierwszy zwiazek) nabraly pewnych cech, ktore w taki sposob dzialaja; podobaly sie facetom z problemami i im samym podobali sie tylko faceci z ktorymi cos bylo nie tak- mimo ze tego nie wiedzialy. W dodatku maja w zyciu mnostwo innych problemow, ktore wydaja sie byc zewnetrzne, a tak naprawde mialy swoje zrodlo w ich psychice. Polecam wszystkim zainteresowanym jako lektore do poduszki Problem DDA/DDD i Problem Al-Anon. Zdziwicie sie jak wiele tam bedzie napisane o was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Żartujesz : Od niedawna zastanawiam się i uważam, że występujesz na tym forum jako 2 osoby. Dodam, że nie tylko Ty. Nie całkowicie, ale trochę życie znam. Nie masz już nic do dodania, wtedy irytują Cię detale ( cytaty, cudzysłów). czy czerpiesz jakąś korzyść z tego, ze komuś jest gorzej niż jest lub było Tobie? Czy wszyscy jednomyslnie musza przyznać Ci rację? Dlaczego mam byc Taka sama jak Ty lub postępować tak samo? Boli Cię, ze szanuję Rodziców mimo wszystko. Przeszłam wiele, ale nie znaczy to, ze mam słuchać tylko Ciebie na tym forum, bo Ty wiesz najlepiej. Życzę Ci abys miała szczęśliwe życie i żadnych problemów, aby Twoja rodzina była wszpaniała. Wiem jednak, że to o czym piszesz będzie procentowało w Twojej rodzinie, może nie nienawiść, ale zrzucanie zła (i tu cudzysłów sobie zrobię) \"NA RODZICÓW\". Ciekawa jestem czy za kilka lat powiesz to samo. Papier wszystko przyjmie, tak jak to forum, ale czasem trzeba pokazać co się samemu zrobiło źle, przyznac się do swojego błędu. Ja o tym pisałam - chyba nie raz. Nie chcę się cofać i zaglądać wstecz - ile Ty masz lat, że miałabym Cię słuchac i pozbyć sie swojego zdania? Bolą Cię moje słowa, to ich nie czytaj, cytaty i cudzysłowia omijaj. Czy Ty umiesz za cokolwiek podziękować? - nie mnie zaznaczam. Czasem oprócz oskarżania warto się zastanowic nad tym dlaczego osoba, której zachowanie Cię boli postępuje tak, a nie inaczej. Ja to zrobiłam, a dodatkowo nie tylko ja . W moim domu rodzinnym nie mieszka tylko siostra, ale i jej dzieci. Ja mieszkam sama z Dziećmi i One tez juz mają swój rozum, od dawna zaczęły mówić na różne tematy. Ja ze swoimi Dziećmi rozmawiam, a rozmowa jednak do czegoś prowadzi. Swoich rodziców nie okłamywałam i powiedziałam, że mam swoje życie i to nie Oni ze mną mieszkają, a jeśli uważają że jest Im tak źle - powinni w końcu wyciągnąć wnioski. Na siłę nie uda mi się nic zrobić, więc czekam kiedy przyznają mi rację w następnej sprawie - w jednej przypominam juz przyznali (rozwód). Zaznaczam, że o Ich zachowaniu wie wiele osób i nie popiera tego. Sa to nie tylko moje Dzieci, ale i rodzina - czyli Ich bracia i siostry. Też mam w sobie wielki żal, wiele rzeczy tu przemilczałam, ale starałam się zawsze z Nimi rozmawiać, a gdy to nie pomogło zaczęłam dokładnie przyglądać się, analizować.....aż w końcu poznałam przyczyny. Zastanawiam się czy Ty Żartujesz mi nie zazdrościsz czegoś, może tego że mam kontakt ze swoimi Dziećmi, choć (tu już powtarzam) - są różne problemy dnia codziennego, z Dziećmi również. Ciesze się, że mam takie Dzieci jakie mam. Wiem, że dużo o Nich wiem i pewne sprawy omawiam nawet przez kilka dni. Ja rzucam wszystko gdy jest problem, ponieważ uważam, że moge coś przegapić jeśli tak nie zrobię. pozdrawiam, także bez urazy dla Żartujesz. Napiszę Ci jeszcze tak jak wcześniej innej osobie - NIE NEGUJ TAK STRASZNIE TYCH CO MAJĄ INNE ZDANIE NIŻ TY. Te litery napisałam specjalnie dla Ciebie Żartujesz w ten sposób, a nie inny. Może zastanowisz się nad tym co napisałam chociaż chwilkę. Zastanawiam się jeszcze nad jedną sprawą, czy którakolwiek z osób wypowiadających się poszuka pomocy w innym miejscu oprócztego forum, czy też pozostanie przy nienawiści i osądzaniu rodziców przez całe życie. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wędrowca: Mało może napiszę, ale twoje wypowiedzi są mądre. Jest tylko jedna różnica. Ja nie szukam nikogo, wiem że wzbudzam zainteresowanie, ponieważ lubię rozmawiać z ludźmi. Nie szukam dlatego, że zraziłam się i boję się. Wiele osób mi to radzi, ja jednak mam swoje zdanie na ten temat. Teraz mam mało czasu na pisanie. Odezwię się później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wroclawiankaaaaa
witam "czuje ze nienawidze" ja dzis załozylam taki topik, ktory tematycznie zblizony jest do Twojego... I jestem w stanie doskonale Ciebie zrozumiec i na pytania innych, że "cos tu nie gra, jak moze rodzic tak po prostu źle traktowac swoje dziecko" odpowiada... Otóż, MOZE, nie wiem dlaczego, za co..ale moze.... Ja jestem od Ciebie o rok starsza, studiuje zaocznie i niedawno straciłam prace..szukam teraz.....ale nawet nie wiesz jak matka ( ojciej nie, on jest w porzadku) potrafi mi dopiec, jak jej słowa ranią, jak trafnie potrafi je dobrać aby zabolało jeszcze bardziej.... najbardziej przykre jest to, ze ona lube psy wieszac na ludziach na których Ci zalezy ( m.in mój chłopka i nawet jego rodzina, choc jej moja matka nie zna).. eh, szkoda słow....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja dzięki temu forum nie czuję już nienawiści (czuć nienawiść nie równa się nienawidzić!!!), bo przeczytalam, ze nie tylko ja tak mam, uswiadomilam sobie, ze to nie jest moja wina, przypomnialam sobie bardzo wiele zreczy z przeszlosci, z dziecinstwa, o ktorych normalnie nie pamietalam i teraz NA PEWNO wiem, ze nie ja jestem winna temu, jaka jest moja matka. Bo tak, jak wczesniej pisalam, mimo wad mojego ojca i tego, ze on tez krytykowal, wyzywal mnie itd... to jego potrafie zrozumiec i jemu wybaczyc. W nim widze jakis blad w mysleniu, w tym jak ma wychowywac dzieci, nie widze w nim takiej nienawisci jak w mojej matce. To, ze zalozylam ten topik i przeczytalam wypowiedzi osob, ktore tez mialy bardzo niefajnie w domu, i wypowiedzi osob, ktore w jakiś sposob doradzaly i martwily sie o mnie (i bardzo serdecznie im za to dziekuje) - cos sie zmienilo. Czuję się... wolna. Mimo, ze dalej tu mieszkam, to nie czuje się juz zalezna od niej, nie potrzebuje od niej niczego, niczego nie chce, dla mnie jest zupelnie obcym czlowiekiem. Mojej matki jest mi zal, po prostu ŻAL. Dzieki temu topikowi powiedzialam tez o tym wszystkim mojemu chlopakowi, a wczesniej sie tego wstydzilam, balam... nie wiem. Wiem, ze to jak ona mnie zawsze traktowala i traktuje nadal, nie jest moja wina, a JEJ. To nie ja jestem nikim. To ona ma jakies problemy i dlatego wyzywa sie na mnie. Zupelnie nie potrafie sobie wyobrazic, ze keidykolwiek ona moglaby byc inna. Ja już nie czuję się winna, nie mam takich strasznych wyrzutów sumienia jak przedtem. I przestałam myslec w kolko o tym, zeby jak najszybciej stad uciec i ze to jest najwazniejsze. Bardzo serdecznie dziękuję osobom, które się tu wypowiadały!!!!! Bardzo wiele mi to dalo, nawet nie potrafie tego wyrazic. Dziękuję 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wroclawiankaaaa
a widzisz.... mi tez zrobilo sie o wiele lepiej, łatwiej... Ale ja jednak nie potrafiłabym powiedziec mojemu ukochanemu wsyztskoego, co czasem słysze w domu...bo wiem, ze mogłoby to go za bardzo zaboleć... Ja po prostu jak mi smutno , mówie mu ze znow sie z matką pokłócilam, ze znow sie czepiała... czasem mnie pyta, o co poszło...ale to bez sensu.... sama sobie przypomniałam wiele rzeczy.... np odkąd skonczyłam 15 lat, matka cały czas sie mnie czepiała, mówiła mi, ze jestem puszczalskam ze na pewno daje...innym dlatego mam tyle znajomych itp ( to bolało ale było troche smieszne...) - dziewictwo straciłam majac 19 lat, a ona od 15 roku ojego zycia mi TO wypominała... FENOMENALNE :):):) Pozatym pamiętam, ze ona musiała widzieć wsyztsko, gdzie wychodze, z kim sie spotykam, po co , na ile, gdzie bedziemy itp..a dla 16p-letniejd ziewczyny to nie jest przyjemne ani łatwe.... wiadomo, jest sie młodym , jest lato, robi sie rózne rzeczy, czasem ams ei ochote na drobne szalenstwa albo poo prostu na normalne zycie...a ja musiałam sie ze wsyztskiego spowiadac i wszedzie ona czaiła intrygi, kłamstwa, ze te moje kolezanki ( serio) to pewnie jacys chłopcy itp. BZDURA od 19 roku zycia, jak zaczełam pracowac i zarabiac na siebie, na studia, jak przestałam rposic o pieniazki ...przestałam tez mówic co robie...tak bardzo mnie bolały te wczesniejsze "spowiedzi", z eteraz nie mówie jej NIC, ewentualnie ze "wychodze" Ani jej nie ufam, ani nie wierze, nie czuje potrzeby rozmow czy ne daj Boze - zwierzania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do \"czuję że nienawidzę\" oraz \"wędrowca\": Cieszę się, że coś Ci dały rozmowy przez to okienko. Czasem warto posłuchac innych. Ja tak jak pisałam, lubię ludzi i lubię z nimi rozmawiać, ale przyznam się, że o swoich problemach zaczęłam mówić dość późno. Powodem tego był wstyd i dotyczy to zarówno domu moich Dzieci, jak i mojego domu rodzinnego. Nienawiści jednak nie czułam nigdy, tylko wielki żal, że Rodzice w moich problemach domowych wierzyli komuś innemu niż mnie, mierzyli swoje dzieci tzw.jedną miarką. Nie myśl, że to nie boli do dziś, wielu rzeczy nie da się wymazać z pamięci, dlatego w obecnej sytuacji wybrałam ograniczenie kontaktów do minimum. Nie twierdzę, że ja nigdy nie popełniałam błędów, a odniosę się tu do wypowiedzi WĘDROWCA. Będąc młodszą garnęły się także do mnie osoby, które same miały problemy. Ja nie byłam czasowa ze wzgl. na obowiązki domowe (jeszcze za panieńskich lat), dlatego może się tak w te znajomości nie uwikłałam. Wierzę Wędrowcowi, w jego słowa, ponieważ dużo czytałam na temty mnie interesujące. Pisałam, że lubię psychologię i jest to część mojej pracy. Ucząc się w szkole tego przedmiotu sięgałam po większą ilość książek czytałam, czytałam.... Obecnie mam trochę mniej czasu, ale sięgam już po literaturę bardziej konkretnie zbliżoną do problemów, które mnie dotyczą. Zaczęłam od dawna szukać pomocy, dlatego o tym pisałam. Zanim poszłam do AA w sprawie eks dużo przeczytałam, chciałam jednak usłyszeć jeszcze pewne rzeczy od specjalisty w tym temacie. Motywy można poznać samemu, ale czasem nie do końca, dlatego radzę - jeśli ktokolwiek ma problem i nie może znaleźć wyjaśnienia - powinien iść z tym dalej. To co odczuwamy w chwili obecnej będzie mieć na pewno swoje konsekwencje w dalszym życiu. Z tego wzgl. zgadzam się z Wędrowcem. Piszę jakby do Was obojga, bo tylko do Was się tu odniosłam. Wiele wypowiedzi zawartych w tym forum zdziwiło mnie, ale nikomu nie życzę, aby mu było gorzej i nie starałam się tu negować którejkolwiek wypowiedzi, tak jak wiele osób wypowiadających się tu negowało moje wypowiedzi. Niektórzy w wypowiedziach moich, przynajmniej takie wrażenie odniosłam doszukiwali sie \"dziury w całym\". Każdy jednak ma prawo myślec inaczej. Było też tak, że wyganiano mnie stąd, ja jednak jestem dość uparta i wciąż zaglądałam - czytałam i czasem się odzywałam. Współczuję osobom którym jest źle w życiu, kiedyś usłyszałam, że mam \"miękkie serce\". Od kogo? ( kochanki eks). Ona jednak coś do tego dodała.....powinnaś mieć twardą.....(nie chcę pisać jaką część ciała). Podałam trochę swego życiorysu, nie wiem czy dla kogokolwiek był ciekawy. Każdemu radzę, aby na problemy reagował od razu i miał zawsze otwarte szeroko oczy, wyostrzony słuch - może wtedy niczego nie przegapi. Dziękuje WĘDROWCOWI za wypowiedzi. Uważam, że masz sporą wiedzę i możesz wielu osobom pomóc. Mnie po raz kolejny zmusiłeś do pewnych przemyśleń. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Anno za docenienie mnie. Moje wypowiedzi tutaj traktuje jako jeden ze sposobow realizowania dwunastego kroku- niesc przeslanie Doroslych Dzieci Dysfunkcji innym potrzebujacym. Jest to tez troche egoistyczna praca, poniewaz mowiac o sobie i sluchajac uwaznie innych pomagam innym ale i sobie samemu. Na tym polega praca w grupach wsparcia. Mowisz tylko o sobie (a nie o problemach swoich rodzicow/zon/mezow/rodzenstwa/...)i sluchasz innych mowiacych tylko o sobie. Nikt nie daje rad, wnioski kazdy sam sobie wyciaga. Mowienie i sluchanie wyzwala- jak zauwazyla Zalozyciela tego topiku. A wstydu na grupie pozbylem sie juz dawno, bo uslyszalem historie zycia wcale nie lepsze od mojej. Wszyscy tam jestesmy sami swoi. CZUJE ZE NIENAWIDZE- ciesze sie bardzo z twoich postepow. ponownie podaje swoj e-mail zalozony specjalnie na potrzeby tego topiku, gdyby ktos chcial pogadac. (Licze sie z mozliwoscia, ze nikt nie bedzie chcial.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pax, pax ludkowie! nie zauważyliście, że od dłuższego czasu kłócicie się między sobą, a nie pomagacie wcale \"czuję, że nienawidzę\". najwyższy czas zastanowić się o co tutaj naprawdę chodzi. Do \"czuję...\": Słonko, bardzo się cieszę, że potrafiłaś spojrzeć na swoją sytuację w ten sposób. Myślę, że dasz sobie radę w życiu. Wierzę w Ciebie i życzę powodzenia. Na pewno zdarzy Ci się czasem zwątpić, takie traktowanie zostawia ślad na długie lata. Wtedy pamiętaj, przypomnij sobie o nas :) buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
Oh Anno, Anno, a juz myslalam ze pojade wreszcie na zasluzone wakacje, ale poczulam sie wywolana do tablicy, wiec odpowiem. pierwsza sprawa, jestem tu pod jednym nickiem i zadnego innego jak do tej pory nie stosowałam, a wiec - nie trafiłaś, przykro mi. po drugie - czegoż ja Anno moge ci zazdroscić (szczerze - nie znam tego uczucia, no chyba ze w stosunku do mężczyzny), jesli ja , to co miałam przejsc w zyciu , to juz , uwierz mi , przeszłam, dostałam od zycia z nawiązką. Ale nie ma sensu zebysmy tutaj licytowały na nieszczęścia ktore nas w zyciu spotkaly. po trzecie - moj wiek, nie ma tu nic do rzeczy, bo znowuż przysłowie dla ciebie bo je tak libisz (ja również nie ukrywam),"nie ten jest mądrzejszy co dłużej życje, tylko ten, co więcej przezył w swoim życiu". A wiec, roznica, w naszym z tobą przypadku, nawet jesli wynosi jakies 8-9 lat, to nie czyni ani mnie ani ciebie - ni lepszą , ni gorszą. Mysle ze sie ze mną zgodzisz. ponadto, nigdzie nie twierdziłam, ze TY masz mnie słuchać. kazdy tu pisze o wolasnym doswiadczeniu i wlasnych spostrzezeniach na pewne kwestie, i to jest w porządku, uważam. A co do rodziny, dzieci tp, masz rację, może mi jedengo brakuje - problemów,. Wybacz nutke sarkazmu. Ogona z przeszlosci za soba nie ciągnę, juz nie. paradoksalnie, ten forum mi uswiadomił pewne sprawy, które dotej pory, albo nie miałam czasu przemysleć, albo nie chcialam tego rozgrzebywacw swojej pamięci. Do terapeuty nie chodziłam i nie pojdę, bo nie mam takiej potrzeby. Tak jak ty, lwszystkiego uczyłam sie z książek, sama szukałam tej jedynej prawdy, ktora mnie ocali. I uwierz mi, udało sie....czego i tobie zyczę, jak rowniez wszystkim uczestnikom tego forum. pozdrawiam i spadam na wakacje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
czuje że nienawidzę: J’ai vu ton mess sur GG ecrit en francais! ;), mais tu n’etais pas la malheureusement, alors je profite de ce forum pour te souhaiter de bonne chance pour tes examens et pout tes relations avec tes parents et ta famille ! Bisous :) ps. moi aussi j'adore le francais ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Żartujesz Nie sądzę, że wytykając non stop komuś brak tego i tamtego nie starasz się uczyć Ich żyć pod swoje dyktando. Mnie już nie obrazisz, bo ja się nie daję. Powinnaś się zastanowić co piszesz wytykając komuś kontakt z jakimkolwiek specjalistą. Wydaje mi się jednak, że jakiś tam problem w Tobie tkwi np. to, że Ty wiesz najlepiej co Ci jest potrzebne. Każdy ma prawo do swojego zdania, przezwyciężanie problemów wzmacnia. Nie wierzę w to, że wszystko co jest udziałem Twojego życia jest tak wspaniałe - nie zajrzałabyś tutaj, gdyby tak było. Nie negowałam tak strasznie osób na tym forum tak, jak Ty to tu zrobiłaś na moim przykładzie. Nic Ci moje słowa nie dały. Cytat przeczytaj jeszcze raz sama, każdy ma prawo zrozumieć go po swojemu, nie ma dwóch takich samo odczuwających i myślących osób, nawet rodzące się bliźniaki ( tu porównanie) ,są różnymi istotami. Odpoczywaj i nabieraj siły, ale nie neguj tak strasznie, bo to wcale Tobie nie pomaga. Utrafiłaś na mnie, czyli na tą która Ci na to odpowiedziała, dlatego chyba sama się tłumaczysz. Problemów Ci nie życzę, tak jak nikomu zaglądającemu tutaj i wypowiadającemu się. Może za kilka lat spojrzysz na wszystko innym wzrokiem, a może już wtedy jak wrócisz wypoczęta i z bagażem nowych doświadczeń. Każdy z nas jest kowalem swego losu. Ja uważam, że dużo w życiu osiągnęłam i to dzięki swemu uporowi i wysiłkowi - NA PRZEKÓR TEMU CO BYŁO ZŁE. Nie chwaląc sie wiele osób u mnie szuka pomocy i wiele skorzystało ode mnie. Zawsze jednak każdej z Nich powtarzam, że nie mam monopolu na madrość życiową, sama mam kontakt z osobami z problemami w swojej pracy - pisałam o tym. Miło było mi usłyszeć wielokrotnie : Ty byłaś mądrzejsza i udało Ci się. Dodam tylko, że ten upór dużo mnie kosztował, mnie i moje Dzieci, czego nie życzę nikomu wypowiadającemu się na tym topiku. Życzę wszystkim udanych wakacji oraz urlopu. Każdemu z Was życzę także dużo usmiechu i wytrwałości w dążeniu do celu. Dlaczego bolą mnie słowa najbliższych? - Bo jest Im źle i nie chcą zrozumieć, że trzeba czasem wyjść do ludzi i nie \"tłamsić w sobie wszystkiego \". :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno, ja pisałam, że zaczęłam od książek. Moja droga była kręta i długa, ale najważniejszy cel osiągnęłam. Moje Dzieci już mają spokojny dom i przyprowadzają tu osoby, z którymi się przyjaźnią. Dla mnie w tym momencie Oni sa najważniejsi i zrobię wszystko aby tak było nadal. :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Selena22: mysle,ze troche nie masz pojecia o czym mowisz. Ja zyje na swoj wlasny rachunek,nie cigne od rodzicow ani grosza i jest mi wspaniale i zrobie wszystko aby taki status utrzymac. Anna:doceniam twoje wypowiedzi,ale naprawde czesto powtarzasz w nich to samo i powstaje jeden wielki metlik. A nawiazujac do twojej wypowiedzi sprzed paru stron: Jesli chodzi o mojego ojca.Ja jego rozumiem,ja go kocham,mnie boli jak ktos o nim mowi zle,jak sie nabija z jego wygladu(jest chudy,przepracowany),jak sie smieje z jego tikow nerwowych.Wiem co mial w swoim domu,jak traktowali jego.Ale nie potrafie mu darowac to,ze powielil ten schemat,ze mnie bil,ze wyzywal,ze zle traktowal.Czuje wielki zal i przykrosc. Nienawisc bardziej do matki.A dlaczego???Mimo,ze ojciec fizycznie mnie ranil(chociaz na psychike tez siadalo),jakos czasem moglam z nim pogadac,byl bardziej wyluzowany,moze troche wiecej rozumial(to jak juz bylam starsza,bo dostawalam jako dziecko.chociaz jakies kilka miesiecy temu tez mi przylal przy kolezance za balagan na stole).Za to matka,ktora za dziecka byla dobra,przytulala mnie,rozmawiala,zaczela cudowac odkad skonczylam 14 lat.Chociaz wtedy mnie to tak nie dotykalo.Zaczelo jak skonczylam 16.Wiem,ze moglo to byc ze strachu,bo popalalam fajki,potem sprobowalam narkotykow.Wiem,ze to moglo spowodowac brak zaufania,ale czy ona nie zna mnie na tyle aby wiedziec,ze ja glupstwa nie zrobie.Dlaczego byly tylko zakazy i nakazy.Ale to byl bardzo krotki okres czasu i raczej nie zawazajacy na sytuacji.Potem zaczela sie zazdrosc.O to,ze ja juz chce kogos miec,ze chce wygladac,ze chce wyjsc i sie bawic.A ona posadzilaby mnie nad ksiazka w okularkach i kazala sprzatac.I nie nie mam tu pretensji o zrobienie czegos w domu i u siebie,bo porzadek mialam zawsze(wykluczajac okres depresji kiedy byl jeden wielki burdel),porzadku bylam uczona,owszem pochwalila mnie za to nie raz.ale dlaczego ona przychodzac z pracy nie robila nic tylko mi i siostrze stawiala wymogi,my mialysmy robic wszystko.Czemu jak sobie cos zaplanowalam,tak sie z tego cieszylam,ona powiedziala nie!Nigdzie nie idziesz.I to nie,ze czegos nie zrobilam.Tylko z glupiej zawisci i swojego widzimisie aby tylko mi dopiec.I tak bylo juz tylko gorzej.Wroclawianko moge porownac ciebie ze mna.Z facetami,ze sie 'rzne' nie raz slyszalam,ze kradne,ze chleje i cpam.Pretensje o wszystko.'Taaaaakaaaa jesteeeees?!?!?!To nic nie bedziesz miala!!''.Przepraszam JAKA?!Taka,ze chce isc pobawic sie ze znajomymi,ubrac jak czlowiek,i nie zyc sama nauka i nie byc zamknieta w domu?Bo jestem normalna dziewczyna jak kazda inna,z normalnymi potrzebami,marzeniami.Nie wiem co jej we mnie nie pasowalo.Juz chyba od dziecka(a jednak bylo cos)powtarzala,ze ja diabel wcielony.A do glowy jej nie przyszlo,ze to jak ona sie kloci z ojcem,to ze oni maja problemy,to ze tak mnie taktuja,moze sie w jakis sposob odbic(mowie o nerwicy natrectw na przyklad,o dzieciecej agresji)na mnie,ze reaguje w taki a nie inny sposob?To tylko dziecko i taki sposob obrony sobie wybralo,calkowicie nieswiadomie. Podsumowujac mimo tego,ze ojciec gnebil mnie od zawsze-zal mi go i moge powiedziec,ze go kocham,ale nie rozumiem czemu na mnie odbija wszystkie jego niepowodzenia,czemu jest taki zamkniety. Wiekszy zal mam do matki,ktorej zaczelo odbijac,ktora zaczela wymyslac cuda i niszczyc mi moje nastoletnie zycie.Za to czuje do niej nienawisc.Nie ufam jej,w kazdym jej czynie widze podtekst i intryge,chec dowalenia mi.Tak jak ty Wroclawianko-o niczym jej nie mowie,a jak nawet zdarzy mi sie to cholernie zaluje,bo wiem,ze przy pierwszej lepszej okazji odwroci kota ogonem i zrobi tak,ze ja bede myslec,ze to wszystko moja wina.Tak samo czuje,ze nienawidze to co piszesz moge tu podpasowac pod siebie idealnie ''Bo tak, jak wczesniej pisalam, mimo wad mojego ojca i tego, ze on tez krytykowal, wyzywal mnie itd... to jego potrafie zrozumiec i jemu wybaczyc. W nim widze jakis blad w mysleniu, w tym jak ma wychowywac dzieci, nie widze w nim takiej nienawisci jak w mojej matce. ''. Przytulic sie?Tak szczerze do rodzicow?Nie umiem i czuje wstret,jestem przewrazliwiona i kazdy przejaw dobroci od mnie boli,bo mam wrazenie,ze jest nieszczery.(''Dla nas, ludzi pokaleczonych przez swoich najblizszych w rodzinie trzeba naprawde duzo pracy nad soba zeby moc wysluchac racji drugiej strony i nie reagowac alergicznie na ich wypowiedzi.''-no wlasnie). ''to sa dokladnie slowa mojego ojca, ktory robil wszystko, abym nie stal sie samodzielny.''Wedrowiec:ja mialam to samo tylko z matka.Dlugo mi tak gadala abym sie czasem nie usamodzielnila,zebym dalej siedziala u niej na garze u wielkiej krolowej,od ktorej humoru zalezy czy ona mi da czy nie da.Do pracy po co isc 'jeszcze sie dziecko napracujesz?''.A potem wymysly,ze mam sie jej do czynszu dokladac.Jak to pisze czuje niesamowita zlosc.Jak pisze o ojcu to zal. ''podobaly sie facetom z problemami i im samym podobali sie tylko faceci z ktorymi cos bylo nie tak- mimo ze tego nie wiedzialy.'' Gdzies kiedys juz czytalam podobne zdanie,zastanawialam sie nie jeden raz,przyrzeklam sobie,ze nigdy nie chce faceta takiego jak moj ojciec.I mimo wszystko zwiazalam sie z takim samym czlowiekiem.Albo jeszcze gorszym,cholernym manipulatorem z masa problemow,przez co znowu stalam sie zakompleksiona,z wielkim poczuciem winy.Chociaz wiedzialam juz po 3 dniach bycia z nim,ze ja go nie chce.Dlaczego zostalam?Chyba z leku przed samotnoscia tylko...I powiedzcie mi jak to rozpoznac?????Co robic aby takiej cholery wiecej nie spotkac??? To na tyle dzisiaj,przepraszam z gory za bledy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
...tnoscia.Jak to rozroznic??Jak unikac takich ludzi?Czy moje zwiazki zawsze skazane sa na takie niepowodzenie?Co mam w sobie zmienic,moze oczekiwania co do facetow?Ale ja chce tylko ciepla,cierpliwosci i zrozumienia.Czy to za wiele?? Za duzo pytan,za malo odpowiedzi.Koncze na dzisiaj.Z gory przepraszam za bledy. Marta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Jeszcze mi sie przypomnialo jedno.Ze to tez moze byc objaw manipulacji ze strony mojej matki nawet nieswiadomy.Bo raz bylo ok,poznalas kogos fajnego,a gdzie bylas,fajnie bylo.Ale z drugiej strony to ja sie wlocze,''zobacz jak ty wygladasz!'',ja cpam i sie ''wale z facetami''.Czasem mysle,ze ona ma schizofrenie.Bo raz mowi tak a raz skrajnie inaczej.I jak tu nie zglupiec?!Skad to sie bierze?!I oczywiscie to wieczne echo odbijajacyh sie slow ''ty robisz z siebie wiecznie pokrzywdzona''.Jasne wyssalam sobie z palca,z nudow uroilam sobie problemy.Jak mnie irytuje taka ucieczka przed odpowiedzialnoscia...Nawet moj ojciec mowil,zeby poszla do psychologa...Furiatka,kiedys chciala mi pociac plaszcz...wybiegala z domu z placzem i trzaskala drzwiami,bo nawet ojciec przyznawal mi racje.I te wieczne gadanie ''ja ci cale swoje zycie oddalam,karmilam,pieluchy zmienialam''.No trudno zeby majac rok robic to samemu i taka jest chyba kolej rzeczy a cos mi sie wydaje. Mam pasc na kolana????Podziekowalam jej nie raz..... Poza tym wielkie oburzenie,ze na dzien matki nic nie dostala,ze na urodziny nic.Ja reki nie wyciagne,zeby czasem swiadomosci nie miala,ze wygrala.Ona zaczela pierwsza,ona zatrula mi kazde moje swieto.Nie wybacze....Glupiego napisu na torcie latami sie nie moglam doprosic,kiedy mojej siostrze noca by leciala do cukierni i zalatwiala.... Ah ile moge tak z siebie wylewac i wylewac,nie bede was meczyc ide jesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samfacet
Normalnie szlag mnie właśnie trafia z powodu mojego starego. Za 4h wstaję do pracy ale do kurwy jasnej spac przez tego idiotę nie mogę. Prosilem go, wypisałem mu na kartce krok po kroku co, gdzie, jak ma załatwić maksymalnie 4 dni pracy. A on wraca po 3 tygodniach i mi przez 40 minut pierdoli jak to sie napracował ile rzeczy pozałatwiał... przełknąłbym to ale z 6 (punktów) jakie mu wypisałem nie załatwił NIC ! A pieprzy mi tu że powinienem sie na kasetę nagrać i posłuchać jak mówię, bo ludzie nie rozumieją mojego bełkotu a w ogóle to jakiś przygłupi jestem. Boże - naprawdę jestem przygłupem bo wciąż wierzę w jego obietnice.. Nie ulżyło mi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samfacet
Czemu ja wciąż mu wierzę ? Czemu do cholery jasnej nie moge sie odwrocic do niego plecamii dac krok do przodu. Wiem czemu.. wierze ze mimo wszystko wspomoze moj start zyciowy tak jak to zrobil w przypadku siostry i szwagra, naprawde glupi jestem.., dalem malenki krok byle dalej od niego, pozno bo pozno, tylko czy nie za pozno (28 lat na karku). Boje sie teraz tu napisac o wszystkim, nie chce teraz zadnej krytyki bo chyba bym sie zalamal kompletnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie licz na to, że coś się zmieni. On zawsze będzie występował z pozycji Ojciec-Dzieciak. Poza tym w pewnym wieku ludzie są już niereformowalni. Rób swoje - po prostu i spójrz na niego realnie. Usamodzielnisz się tak czy inaczej. Pamiętaj, że czasem warto liczyć na siebie, gdyż pomoc niektórych zbyt wiele kosztuje. Życzę powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Samfacet w tym wieku?Co ty jeszcze z ojcem w domu robisz?Jeszcze do ciebie nie dotarlo i wciaz masz ta chora nadzieje?Ja sie szybko ocknelam:z moich dzieciecych i nastoletnich obserwacji wynikalo,ze kazde ich obietnice sa przeciagane albo niespelniane albo sie musialo na nie czekac Bog wie ile.Na pomoc w starcie nie bylo co liczyc,bo oni sobie mysleli chyba,ze studia i utrzymanie to grosze.Cholernie bogaci tez nie sa ale co dadza to wypominaja a mi sie nie chce wysluchiwac bzdur,i jak ja to mam byc im wdzieczna.To siedzi w sercu a moja matka najchetniej jak wielka krolowa chcialaby aby jej z tej wdziecznosci dywan czerwony rozkladac.Ona ma troche niepoukladane w glowie jesli o te sprawy chodzi.Postanowilam sie odciac,balam sie jak nie wiem,ale to zdeterminowanie motywuje do przetrwania,i wyszlo mi to na dobre.Dalam sobie spokoj,nie prosze ich o nic.Satysfakcja to piekne uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dawno mnie tu nie było, ale inni też rzadku sie tu pojawiają. Pisałam, ze mam Syna - obecnie ma 19 lat, zdał maturę. Dorabiać zaczął sobie już przed 14 rokiem życia i uważam, że to żaden wstyd (ulotki, zbiór wiśni, malowanie itp. - potrem doszły poważniejsze sprawy, mimo że nie był jeszcze pełnoletni). Kombinuje jak może, mimo tego że ja sie nie raz buntowałam (uważałam, że ważniejsza jest nauka). Swoje zarobione pieniądze poświęca na własne potrzeby, w zeszłym roku sam sfinansował sobie wyjazd i to nie byłe gdzie - góry na 2 tygodnie. Ja martwiłam się zawsze i wczesniej zapewniałam mu wszystko ja, teraz widzę, że On tez umie coś zrobic i odciążyć matkę. Czekam na wyniki dostania się na studia, chciał na zaoczne i pracować, ale ja chce mimo wszystko aby jeszcze miał troche beztroski. Fakt samej sobie radzic jest źle, ale widze że moje dziecko docenia to co robie ja, a ja doceniam to co On robi. Syna mam pracowitego, lubi sobie dorobić, choć przyznam się, że w domu czasem \"zaganiac do różnych rzeczy muszę\" - ale taka moja rola. Samfacet staraj się samodzielnym byc, mój Syn jest młodszy, wiem co ja mam robić i dać mu, ale On z założonymi rekami tez nie czeka, mimo że ma wakacje. Młodszy jest od ciebie i to dużo młodszy i wychowywał się w dość dziwnym domu. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos kto jeszcze nie śpi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos kto jeszcze nie śpi...
Coś mi za szybko się włączyło i tekst nie poszedł. Zaczęłam czytać wszystko od początku i dotarłam po raz kolejny do 10 str. Ciekawi mnie osoba DZIECI POTWORY, chociaż inne też. Wypowiadałam się tu wcześniej i byłam ta osobą, która zastanawia się nad motywami postępowania rodziców. O tym pisała dzieci potwory. Wiem, ze nie z każdym da się porozmawiac, też to przeszłam i przechodzę nadal, ale motywy poznałam. Leki, problemy różnego rodzaju zmieniają rodziców i nas też. Na pewno pewne cechy przeniesiemy na grunt naszych rodzin, oby te najlepsze. Ja pracuję nad sobą, a z Dziećmi dużo rozmawiam i o wszystkim. Nie kryje swoich sądów na określony temat. Moje Dzieci ciagną do domu, mimo że jedno jest już dorosłe, ale jeszcze się uczy. Nie jest wszystko u mnie piękne i ładne, ale jest w miarę dużo zrozumienia między Nami . Są różne dobre i złe dni w naszym wspólnym życiu, ale nie są to dni stracone. Każdy nasz dzień coś ze sobą niesie, czasem trzeba zaczekac na wyjaśnienie spornych kwestii. Nigdy nie miałam takiego kontaktu z własnymi rodzicami. Wiem też, że juz nie bedę go miała, chociaż chciałabym. Oboje już mają chyba - to chyba dlatego byli inni, do tego doszły leki, choroby i dalsze problemy. To my dzieci przysporzlismy Im tego. Fakt, że ja nie chciałam, ale niestety miałam złego partnera i przez lata nie dało się go doprowadzić do ładu. Tyle złego było na pewno moim udziałem - rodzice uczestniczyli w moim złym życiu, pomagali jak mogli. Gdybym mogła cofnąć czas - oszczędziłabym Im i sobie tych przykrych i złych dni. Byłam za mało uparta i nie przeciwstawiłam się na 100% temu,że uważali małżeństwo za święta rzecz. A jeszcze co Ich zmieniło - problemy z rodzeństwem, które trwają. Ja jestem juz na prostej, ale reszta niestety nie. Chciałabym aby to wszystko dla nich juz się skończyło, a wiem że to szybko nie nastapi. Spedza mi to sen z powiek. Pozdrawiam i życzę Wam uregulowania swego życia jak najszybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Widze,ze topic umarl smiercia naturalna... Co sie dzieje u ciebie 'czuje, ze nienawidze'?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też
tak myślę jak Ty martamaua. Wszystkie narzekające nasto - i wielolatki odpoczywają w wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiscie, topik umiera. Albo przynajmniej przezywa kryzys. Ludziska maja wakacje- i dobrze. Przeciez nie mozna ciagle myslec o problemach i sie zamartwiac. Ale ZALOZYCIELKO TOPIKU- jezeli czytasz to, odezwij sie. Ja tez ciekawy jestem co u Ciebie slychac. Zdobylas moje serce. Acha, a swoj nick zmienilem pod wplywem prywatnej korespondencji z Anna. Rzeczywiscie kobieta ma racje- mam swoj cel w zyciu, chociaz czesto go nie widze. Adres e-mail jednak zostawiam ten sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ciekawy jestem jak soie inni radza z depresjami; kiedy nic ci sie nie chce, czujesz sie nic nie warty, wszystko jest bez sensu i najchetniej bys zasnal i nigdy sie nie obudzil. Ja czesto mam cos takiego; podobno to pozostalosc po dziecinstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaglądam tu czasem i nic się nie dzieje niestety. Ciekawa jestem co robia te bardzo narzekające osoby, czy znalazły wyjście z sytuacji. Pozdrawiam Cie wędrowcu i innych nieobecnych także. Ja zawsze staram się mieć jakiś cel, każdy z Was go powinien mieć, wtedy jest sens życia, trwania, zabawy...itp. Pamiętajcie o odpoczynku zawsze, ale o innych rzeczach też. Pozdrawiam redakcję. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martamaua
Studencie ja lezalam 24h na dobe i patrzylam sie w sufit.Jak matka wyszla z domu to dopiero poszlam cos zjesc,szykowalam sie i gdzies wychodzilam.Szkola o moj Boze.Jak tam uwielbialam kiedys chodzic to sobie wbilam fobie,ze ludzie na mnie patrza,obgaduja mnie i sie smieja.To bylo straszne,nikt nie widzial,ze ze mna nie tak cos.Tylko wyzwiska od leni itd.Potem poszlam do lekarza,ale babka jakas dretwa i nastawiona chyba tylko na robienie kasy,wypisala jakies leki,niby po nich dobrze bylo,ale zaczely mnie mulic okropnie wiec je odstawilam.Potem wyprowadzilam sie do babci.Jakis czas byl spokoj,ale i tam zaczeli sie zlazic i mi truc.Wiec wyjechalam raz,potem drugi i juz mnie z nimi nie ma.I baaardzo jestem szczesliwa.Ze sobie radze sama i nikt mi nie smeci.Zadko gadamy ale jak juz to zawsze to umoralnianie i powtarzanie po tysiac razy tego samego.Do obrzydzenia....Czasem mam wrazenie,ze caly czas mi beda wlazic z butami w zycie...Dobrze,ze jestem daleko :-) A tak to zyje sobie spokojnie,niedlugo zaczynam szkole jezyka :) I sie wybieram na 2 tygodnie do Polski :)))Nie moge sie doczekac! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem tylko na chwilkę, bo jestem na wakacjach - znaczy przez tydzien mieszkam u chlopaka, jego rodzice wyjechali na wczasy :) i jest cudownie :) za domem nie tesknie, tylko za mlodsza siostrzyczka. jutro wracam, teraz musze uciekac, pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i dziekuje ze jestescie! 🌼🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×