Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

ANNO- czytam twoja wypowiedz i wierzyc mi sie nie chce. Sama pisalas ze nie mozesz sie dogadac ze swoimi rodzicami, ze po prostu Cie nie sluchali i krzyczeli ze oni wiedza lepiej; a dla CZUJE... radzisz spokojna rozmowe. Ja osobiscie szczerze nie wierze, aby spokojna rozmowa miedzy CZUJE... a jej rodzicami byla w ogole mozliwa. To ci rodzice nie chca sluchac i rozmawiac. Krzykiem i biciem, przyslowiowymi zebami i pazurami bronia sie przed uslyszeniem tego ze nie sa idealni. Nie chce Cie atakowac, ale czy nie myslisz ze dajac taka rade mozna wbic dziewczyne w jeszcze wieksze poczucie winy- to ja jestem winna, bo nie rozmawiam tak jak powinnam. Jest mi naprawde przykro i szkoda CZUJE... Chcialbym Ci jakos pomóc; nie mam pojecia jak. I ostatnie slowko do DZIECI POTWORY: \"czyli jedynym miejscem gdzie może osiągnąć zrozumienie jest ten topik, czyli kilka anonimowych osób.\" Dokladnie tak prosze pani. Bo tylko ten, ktory sam to przezyl, moze ja zrozumiec. Co dokladnie widac na Tobie- absolutnie nie rozumiesz o czym CZUJE... i inni piszemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do the student of life Wiem, ze to są tylko moje sugestie. Przeczytaj jednak uważnie co napisałam : spróbuj.....ja bym spróbowała....jeśli oczywiście można z którymś z nich rozmawiać spokojnie. Dlaczego tak napisałam? Jeśli ta dziewczyna ma z nimi nadal mieszkać, tam powinna zajść jakaś zmiana. Coś powinna z tym zrobić, albo iść z tym dalej. Dlaczego niektórzy nie szukaja porady w instytucjach? Odpowiem tak: wstydza się to raz, niekiedy nie chca mówic prawdy (dużo to znaczy), instytucja nie od razu pomoże. Fakt, zmieni ona nasze myslenie, ale nie tak szybko niestety jakby kazdy z nas chciał. Ja na pewno wybrałabym jedno przynajmniej wyjście. Wcześniej pisałam o instytucji, ale tu padła zdaje sie odpowiedx - nie. Ja też chciałabym Jej pomóc, ale mozliwosci niestety nie widzę, przynajmniej na razie. Rozumię co piszesz i wiele ze słów odnosi sie do mojej osoby, szcególnie te o ofierze. Waśnie dlatego, ta młoda jeszcze dziewczyna, ale posiadająca juz nieciekawe zaplecze doswiadczeń powinna isć z tym dalej. ja nie znam dokładnie Jej sytuacji rodzinnej, ale z tych wszystkich osób została tu sama. Dzis pisała bardzo zdenerwowana, chyba reszta czytajacych tez to zauważyła. Nie da sie tak łatwo ułożyc samemu zycia, jesli rzeczywiscie nie jest się bardzo silnym psychicznie. Ja mam za sobą wiele nieprzespanych nocy, nie tych obecnych, ale wczesniejszych. Obecnie nie sypiam czasem, ale powód jest inny - pozytywny. Ja mogłam się wycofać z zycia rodziców, ponieważ mieszkam osobno. \"Czuję, że nienawidzę\" mieszka niestety z nimi Odezwij się czuje że nienawidze. Pamiętaj, nie musisz wszystkiego przyjmowac za dobrą radę - to Twój wybór. ja nie znam Twojej sytuacji na 100%, ale wiem że dzis byłas wzburzona. zastanów sie proszę nad jakimś psychologiem. Jest ich wielu i uwerz mi to nie sa xli ludzie. Ja byłam starsza, gdy tam poszłam. W innych krajach jest to na porzadku dziennym, tylko u nas jast troche inaczej. Pomyśl o sobie, o swoim komforcie psychicznym, to bardzo ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedna sprawa. Ja nie popieram tego co opisała czuje, ze nienawidzę tzn. wyzwisk, bicia, zaczepek.....przecież do diaska to Jej starsza siostra, ale nie daje to (tej siostrze) prawa do szturchanców itp. Oj niedobrze, zła jestem na takie zachowanie niestety. Trzymaj się czuje.... i odezwij się. Pamietaj nie zostań z tym sama, nie możesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"the student...\" pisze że nie rozumiem autorki topiku, Anna zaś sugeruje, że nie wierze w to co ona mówi. Ale ja podchodze do tego zupełnie inaczej. zastanawiam sie nad tym, co będzie dalej, jakie jest wyjście z takiej sytuacji i widze to tak: 1) autorka topiku wyprowadza sie z domu - i tu chyba większość sie zgodzi że to by było najlepsze - ale jak pisze sama \"czuje..\" jest to w tej chwili niemożliwe, czy też mało prawdopodobne, bo nie ma gdzie i za co (jedyną nadzieją jest jeszcze pozytywne rozpatrzenie odwołania) 2) autorka topiku nadal pozostaje w domu i mieszka ze swoimi rodzicami. I tu są znowu dwie możliwości: a) sytuacja pozostaje bez zmian - oczywiście bez zmian nic nigdy nie pozostanie, sprawa bedzie sie zaognieć coraz bardziej (co zresztą widać z tego co pisze) - życie w piekle b) podejmuje sie próbe rozwiązania konfliktu, czyli poprawy sytuacji, a więc szansa na życie w znośnych warunkach łatwo jest sobie \"odpuścić starych\" jesli są oni oddaleni o tysiące kilomtrów, w sumie można sobie darować trudne i denerujące rozmowy. ale jesli sie jest skazanym na życie pod jednym dachem? wydaje mi się ciekawe co powiedział ojciec \"czuję...\", że zawsze ją wolał, być może mógłby to być jakiś punkt zaczepienia, choć wydaje mi sie, że w tej chwili nikt w tej rodzinie nie będzie w stanie \"rozmawiać spokojnie\", ani rodzice, ani sama \"czuję...\" bo napięcie jest zbyt wysokie. to wymaga bardzo delikatnego postępowania i zmiany nastawienia i oczywiście jest to trudne. studencie jeśli czytasz to co ja pisze mając z góry jakieś wyobrażenie o tym, co chce rzekomo powiedzieć, to lepiej faktycznie ignoruj moje posty, bo i tak odczytujesz je zupełnie fałszywie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agiwamatka
Pamietajcie!!!nie wybiera sie ani dzieci ani rodzicow.Trzeba kochac to co sie ma!Dziwie sie waszej dyskusji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Do Autorki topiku, z którego przeczytałam I połowę i ostatnie 2 strony. Dziewczyno, wydaje mi się, że jesteś w depresji. Potrzebna Ci jest rozmowa z psychiatrą - jesli nie masz tego, co myślę na pewno Ci o tym powie, a poza tym nie może Ci pomóc ani rodzeństwo, ani chłopak, ani ten "terapeutyczny topik", który jest owszem terapeutyczny, ale ostatnio w większej mierze dla innych niz dla Ciebie. Twoje poczucie beznadziejności, ponadprzecietna wraźliwość na to, co powinno budzić pogardę i chęć zemsty, a nie tak straszny ból, Twoja bezradność, a nawet chęć kontaktu i rozmowy, intensywnego zwierzania się - naprawdę budzą niepokój. Ten topik mam prześledzony na świeżo i nie widzę porawy Twojego stanu w miarę upływu czasu, a więc nie spełnia on terapeutycznej roli dla Ciebie. Jestem doswiadczoną matką a też i "doświadczoną' córką. Pod wieloma wypowiedziami byłych krzywdzonych dzieci mogłabym się podpisać i wiem. Twoja depresja to może właśnie skutek zła, które spotkało Cię w domu, ale nie pozwól, aby stała się przyczyną jeszcze gorszego zła. Zdarzyły się już rękoczyny między Tobą, a siostrą, nad Toba wisi groźba utraty zrozumienia ze strony chłopaka. Broń Boże, aby rodzina się dowiedziała, gdzie idziesz; nie powinni sie dowiedzieć, bo to Twoja osobista sprawa i zagrażałoby to Twojemu poczuciu bezpieczeństwa. Uważam, że po miesiacu leczenia stałabyś się odporniejsza, spokojniejsza i silniejsza, wierz mi, nawet fizycznie. Uśmiechnij się, możesz nawet nie odpowiadać mi tutaj, jeśli nie chcesz. Rozmowy, rady, analogiczne sytuacje u innych - to dobre, jeśli jest jakaś perspektywa czasowa, możliwość odsunięcia się, zdystansowania. Poproś o numerek do jakiejś starszej lekarki - niech Cię wysłucha i obejrzy ktoś żywy, życzliwy i kompetentny, a na pewno nie prymitywny i orzeknie, czy jestes zdrowa. To jest realna pomoc, którą nietrudno uzyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chyba wiem o czym mówisz. Ja w wieku 16 lat usłyszałam, że mam sama zarabiać na siebie, od 19 roku życia pracuję . Studiuję dziennie za swoje pieniądze. Ani jednej złotówki nie dołożyli mi do szkoły, pomocy szkolnych, kser itp. Wakacje czy ubrania to zrozumiałe. Mieszkam U nich w domu i wypominają mi to nieustannie, że ich kosztuję . Załuję, że studiuję dziennie, wybrałam taki kierunek którego nie można studiować w trybie zaocznym. Dorabiam niedużo, czasem 200 zł czasem ciut więcej. I nie wydaję tego na szmatki. Mój młodszy brat tez studiuje i tez nie za ich pieniądze. Drażni mnie to,że są materialistami. Bo jak się ma dzieci to się myśli o ich przyszłości. A do tego i tak jestem tępakiem itp. Najgorsze jest to, że w dzisiejszych czasach nie stać będzie mnie na wyprowadzenie się od nich. Bo ja przemilczam każdą obelgę, każde złe słowo, każde zdanie o tym jakk wiele ich kosztuję. To oni kiedyś będą mnie potrzebować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Masz słuszność, że ostanie pogorszenie sytuacji być może jest początkiem jakiejś odmiany, przełomu, ale nie wstydź się poprosić o wsparcie lekarza, żebyś się nie załamywała i żeby nie doszło do jakichs większych problemów. to oczywiście cała rodzina jest chora i sytuacja jest chora, ale jesli to Ty zaczniesz się leczyć, tylko na tym zyskasz. Już otwierając się na tym topiku wiele zyskałaś. Przy okazji pomogłaś innym. Ja chodziłam do psychologa w czasach, kiedy jeszcze była bezpłatna psychoterapia i dzięki niej odzywki ukochanej rodzinki ani mnie nie ziębią ani nie parzą. Naprawdę była skuteczna, choć nie kazano mi sie zastanawiać, czy wybaczam, czy nie wybaczam. Brałam też leki antydepresyjne 2razy po pół roku i teraz juz od dłuższego czasu mam się dobrze, czego i Tobie zyczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potulna
Wspaniały topic, dziękuję Wam wszystkim (może poza wyjątkami) - jesteście wspaniali wysłuchując się nawzajem, poważnie odpowiadając. Niczyje problemy nie są lekceważone, jest tu dużo dobroci i życzliwości.. Zosiu, przeczytaj "Potulną" Dostojewskiego. To jest opowiadanie. Chyba Reality ma rację, jeśli chodzi o to, co bohaterka topicu powinna zrobić.Leczyć się, bo jest już w kiepskim stanie. Podkreślę tu, o czym nikt nie mówił, że "Czuję" jest odważna w swoim zachowaniu - właśnie niepotulna, zachowuje swoją godność nie odzywając się. Bojkot zła - tak trzymaj, ale z drugiej strony układ "jeden przeciw wszystkim" nie wróży nic dobrego.. Kojarzy sie to ze zjawiskiem mobbingu w pracy. Mobbing w rodzinie - czy można tak to nazwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość the
Obiema rekami podpisuje sie pod tym co mowi REALITY. Sam lepiej nie potrafilbym tego ujac. ANNO- dzieki za objasnienie, teraz rozumiem o co Ci chodzilo. EHH23- " Bo jak się ma dzieci to się myśli o ich przyszłości", "ja przemilczam każdą obelgę, każde złe słowo, każde zdanie o tym jakk wiele ich kosztuję. To oni kiedyś będą mnie potrzebować"- szczera prawda; szkoda tylko ze rodzice o tym nie pamietaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wypowiedź reality w obecnym czasie uważam za najlepszą radę dla Ciebie Czuję... Napisała Ci krótko i zwięźle i jednocześnie dodała, żebyś nie mówiła gdzie idziesz. Popieram ją w 100%. Podam przykład: Przyznając się w pewnym momencie, gdzie byłam rodzicom w związku ze swoimi problemami miałam z Nimi duże problaemy. Wszystko jakby odwróciło się jeszcze gorzej przeciwko mnie. Mogę jednak napisać ważną rzecz - dużo mi to dało. Potwierdziło moją wcześniejszą wiedzę na ten temat (książki były pierwsze). Co do odpłatności za porady uważam, że jak będziesz tylko chciała znajdziesz ją za darmo. Osoby zajmujące się takimi sprawami działają przy bezpłatnych ośrodkach pomocy społecznej i na pewno Ci pomogą. Nie martw się, że ktoś uzyskane od Ciebie dane powie dalej. Będziesz tam osobą anonimową, są to ludzie do tej pracy przygotowani. Moje dzieci wstydziły się mówić z obcymi na temat problemów domowych, ale przy ciągnących się sprawach miały z takimi osobami kontakt narzucony jakby odgórnie. Żadne z Nich nie odmówiło rozmowy. Dodam, że mówili szczerze. Ja jako matka nie byłam obecna przy tym, choć miałam taką możliwość. Dlaczego tak zrobiłam? Sama wiedziałam, że mówienie do kogoś w obecności innej osoby jest ciężkie dla mnie. Dzieci wypowiadając się same mówiły o swoich odczuciach samodzielnie, a ja będąc przy tym nie wiem, czy w pewnych momentach nie wtrąciłabym się do rozmowy. U mnie był inny rodzaj problemu, moim największym problemem był alkohol ich ojca. Reszta spraw to był tylko dodatek(czyli zachowanie rodziców). W dalszym ciągu uważam, że podporę jakąś trzeba mieć. Ja taką znalazłam i nie tylko w poradni. Mam na codzień kontakt z takimi ludźmi i wiem, że na pewno pomagając patrzą na problemy innych osób z pewnej perspektywy. Wypowiadałam się tu, że kontakt osobisty w takiej sytuacji jest niezbędny. Każdemu powtórzę, że mnie to dało bardzo dużo. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie myślę źle ja. OPani rozmawiająca ze mną była bardzo konkretną osobą. Początkowo wstyd był, był i płacz, jestem dość wrażliwą osobą. Każde kolejne spotkanie przynosiło ulgę. W mojej decyzji o zasięgnięciu porady nikt mi nie pomógł. Jednak mogę napisać, że gdy powiedziałam to swojej najlepszej przyjaciółce - pochwaliła mnie za to. Do chwili obecnej twierdzi, że zyskałam dużo i sama osiągnęłam swój cel, wyzwoliłam się od tego co mnie najbardziej bolało. A rodzice? Cóż trwają dalej i w wielu nawarstwiających się u Nich problemach nie radzą sobie. Ostatnio wiele spraw odwróciło się przeciwko Nim. Ja jednak nie mam już na to wpływu niestety. To matka swoje problemy starała się ukryć, zmusiła do tego także ojca. Ja wyzwoliłam się od słuchania i dzięki swojemu uporowi zyskałam spokój, a to jest dla mnie najważniejsze. Dużo w \"całkowitych dołkach\" pomógł mi Mój Syn i to będę pamiętać cały czas. To dzieci były dla mnie oparciem w samotnej walce o spokój. Ja mieszkam z Nimi i to był mój plus, że nie miałam rodziców na codzień. W moim przypadku wygrałam dużo - jeśli wogóle można tu mówić o jakiejś wygranej. Na pewno jednak zapewniłam dzieciom godną egzystencję i to, że do domu ciągną, a nie uciekają. Gdy zostaliśmy sami początkowo nie wierzyliśmy w swoje szczęście. Cieszę się,że po poradę poszłam. Tak jak Reality brałam leki, a nie mogłam ich brać bardzo dużo i silnych, gdyż mój organizm buntował się, przemęczenie brało górę. Do chwili obecnej, gdy jest mi źle, gdy pewne sprawy mnie przerastają staram się o nich mówić i każdemu to doradzam. Pozdrawiam Czuję, że nie...odezwij się i proszę przemyśl moje słowa. Nie bój się powiedzieć o sobie kompetentnej osobie. Dzisiejsze czasy nie są łatwe dla młodych ludzi, a gdy nie ma się oparcia w rodzinie, wtedy jest źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdzie mam isc po pomoc? Do kogo? Chetnie pojde do psychologa (darmowego), tylko gdzie? Mam isc po skierowanie do lekarza rodzinnego? I powiedziec, dlaczego chce isc do psychologa? :( Sytuacja z wczoraj: moja 9 letnia siostra szla z mama i siostra starsza na basen (nikt mi nie zaproponowal, zebym szla z nimi). Siostrzyczka chciala miec kucyka, mama jej chciala spiac grzywke, a ona nie chciala. I matk a na nia krzyczala, siostrzyczka plakala. Slowa mojej matki do 9 letniej siostry: \"wypierdalaj smrodzie! nie jecz, bo krzywda ci sie nie dzieje! gówno ci sie dzieje! i zapnij te kudły i zejdz mi z oczu, bo nie moge na ciebie patrzec! no idz!\" i niesamowity jad w jej glosie.. nie da sie tego opisac... a to tylko 9 letnie dziecko, ktore zawinilo tym, ze nie chcialo miec spietej grzywki :( i takie tesksty ja slyszalam odkad pamietam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czuję.... Idąc do psychologa lub psychiatry nie musisz mieć żadnego skierowania. Na pewno w Twoim mieście sa takie osoby w ośrodkach pomocy społecznej, jak i w gabinetach innych. Nie myśl, że wszędzie trzeba płacić, nie trzeba. Sąjeszce ośrodki interwencji kryzysowych. Mieszkasz w dość dużym mieście, spróbuj poszukać nawet w gazecie ogłoszeń. Naprawdę uwierz mi my tu na odległość nie pomożemy Ci tyle co pomożesz sobie sama rozmawiając z osobą wykształconą w tego rodzaju pomocy. Poszukaj, a na pewno znajdziesz. Nie wiem jakich masz przyjaciół, ale życzę Ci abyś miał przynajmniej jedną taką osobę. Ja mam kilkoro bardzo bliskich mi ludzi, ale to nie tylko oni mi pomogli, pomogłam sobie najwięcej mówiąc do osób kompetentnych. Pamiętaj ja tez płakałam i zamykałam się w sobie, ale to nie jest żadne rozwiązanie, sama do tego doszłam, co osiągnęłam, a powtarzam byłam i jestem od Ciebie dużo starsza, ale po porade poszłam. Życzę Ci jak najlepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Potulnej : witaj, niepotrzebnie nawoływalam do wybaczenia, ona nie jest na to gotowa to raz dwa - wybaczenie wcale nie jest dla mnie tożsame z potulnością - absolutnie ! pisalalam o tym wlasciwie ciagle, ze się wybacza i dokonuje wlasnych wyborow. i jestem jak najbardziej "za" by "czuję" zglosila się do profesjonalisty po pomoc do czuję : w twoim wieku można iść do psychologa za darmo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potulna
A ja właśnie jestem taka jak mój nick - znieczuliłam się już do tego stopnia, że nie dbam o to czy ktoś mnie krzywdzi, czy nie. W domu byłam na pozycji siostry "Czuję" sprzymierzona z rodzicami, chociaż ich nie lubiłam. Spełniałam ich oczekiwania przypadkiem, bo dobrze sie uczyłam i nienawidziłam tego, że ja jestem stawiana za wzór a ona poniżana. zresztą mnie tez ponizali, ale mniej ,tak jak tę siostrę. Ja jestem "dobrym dzieckiem, a siostra złym, chociaż jestesmy dorosłe. Ja staje po jej stronie, bo matka ja poniża w obecności jej męża a ostatnio powiedziałam szwagrowi, że powiesiłabym się, gdyby mi ktoś tak dokuczał od rana do wieczora jak on jej. Mimo wszystko ona zachowała swoją godność, tak mnie się wydaje, a ja nie. Podobnie w pracy - jestem "potulna" - wykorzystują mnie, mówią mi różne rzeczy, a potem płaczę, przeżywam. Prawie każdy weekend do południa w sobotę rozmyślam o tym, co było w pracy. Moje powiedzenie "nienawidzę tego życia "przygnębia mojego męża i dzieci - a własnie tak jest jak mówiliście - chory układ mnie w jakiś sposób pociągał. I co teraz robić? Jedyna moja broń to wytrwałość i długi dystans. Wyprostowuję złe układy przez lata - po latach już mam zrozumienie u matki - i co z tego, kiedy moje dzieci ucierpiały przez moją nerwicę wyniesioną z domu. W pracy może też wytrwam, jesli mnie nie wykończą, albo się mnie nie pozbędą, kiedy już przestanę być potrzebna. Nawiasem mówiąc, obmyśliłam plan zmiany tej pracy, tyko musze się trochę przekwalifikować. Trzymajmy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Wizyta u psychiatry kosztuje prywatnie od 50 do 80 zł. Tylko psychiatra może dać receptę - daje zwykle na 2-3 miesiące. Psycholog nie zapisuje leków - można go znaleźć w Poradni Zdrowia Psychicznego, albo też prywatnie, ale to jest droższe i powolniejsze dochodzenie do zdrowia niz na lekach. Obecnie jest tych leków bardzo dużo, różnych - najsłabsze po prostu tylko porawiają nastrój i łatwiej znieść trudne sytuacje, przestają one tak bardzo człowieka wyczerpywac, a przecież potrzeba ci dużo sił - bez nich nie rozpoczniesz samodzielnego życia, które planujesz. Najlepiej poszukać prywatnego psychiatry w większym mieście. Ucieszyło mnie, ze względu na Autorkę, Wasze poparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Potulna
W tym opowiadaniu Dostojewskiego jest właśnie analiza sytuacji kat - ofiara , Zosiu, a zdawało mi się, że szukasz takich przypadków w literaturze pięknej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję ci, ale to chodzi o literaturę naukową Potulna napisz do mnie na maila, może coś cię zainteresuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fala
Nie gęgaj tyle, bo cię dziób zaboli. Jest rodzaj fali między pokoleniami, tylko ze jedni wtyrzymują, a inni nie. Rzeźnik Gąska najwyraźniej poniósł szkody, to widać. Podejrzewam, że rodzice nie chcą utrzymywać drugiej córki na studiach - względy finansowe - a wolą zwalać winę na nią, że niby taka krnąbrna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coz, wszedzie mozna spotkac takie bezmozgie jolopy jak ta ges. Erotoman teoretyk, ot co. A co do tematu, CZUJE ja zaczalem od BEZPLATNEJ pomocy u psychologa w poradni odwykowej przy publicznym osrodku zdrowia. Nie mialem pojecia ze to moze byc bezplatne, tak jak zwykly lekarz, dopuki znajomi mnie tam nie zaprowadzili. Chodzilem na bezplatne wizyty/terapie przez 10 miesiecy, 1-2 razy w tygodniu. Co prawda ja juz nie mieszkalem z rodzicami, ale wiekszosc ludzi ktorych tam poznalem (czescia leczenia byla tez terapia grupowa) wciaz mieszkala z rodzicami/wspolmalzonkiem. I widzialem jak z miesiaca na miesiac zmieniaja sie na lepsze. A co do lekow- mi psycholog proponowala, mowila ze latwiej przejde przez stres z tym zwiazany; ale nie wyrazilem zgody. I tak kiedys mosialbym je odstawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Student, dobrze,że piszesz o tym, jak szukałes pomocy. Chyba tu możemy przyznać się do tego - "przyznaje się" człowiek do czegoś złego, czego należy się wstydzić, a tymczasem jest to pewnego rodzaju luksus - ktoś zajmuje sie naszymi problemami, więc przyjaźnie nastawieni ludzie mogą o nas to wiedzieć. Z kolei jeśli ktoś jest wrogo nastawiony, wykorzysta wszystko przeciwko nam. Znam młodych ludzi, jedno z licencjatem, drugie inż., którzy jeżdżą do bioenergoterapeutki - zostawiajac u niej masę kasy po to tylko by nie iść do psychologa, jedno z problemem alkoholowym a drugie z nerwicą - bo im nie honor. Jak zacofane jest jeszcze nasze społeczeństwo, to straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pusto tu jakos. Mam nadzieje ze ten palant ges nie wyploszyl wszystkich. Szczerze polubilem ten topik i prawie wszystkich ktorzy sie tu wypowiadaja. W jakis sposob zastepujecie dla mnie grupe DDD na ktora na razie nie moge chodzic; tak jak napisala REALITY dla mnie to jest topik odrobine terapeltyczny, nawet jesli dla CZUJE niewiele pomaga. Chociaz szczerze chcialbym jej pomoc. Mysle tez ze te namowy do odwiedzenia psychologa powinna wziascdo siebie takze POTULNA. To musi byc pieklo zyc tak jak Ty zyjesz. Jeszcze przez kilka dni bede tu zagladal; potem jade do Polski na jakis czas i nie wiem jak bedzie z dostepem do internetu. Bede za to na ogolnokrajowym zjezdzie grup AA. Juz sie nie moge doczekac spotkania ze znajomymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdzichu_w_pasie_ze_150_centym
te patolodzy....wypier... jak mozna tak rodzicami pomiarać ja szanuje i jestem dumny z tego a wy to jedna zbieranina dupków ciekawe kto wam daje na internet - rodzice jak mi ktory podskoczy oberwie z baśki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem o co chodzi ale dużo miejsca marnujecie łachira jestem pijana łachira trele morele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Rzeźniku Gąsko, nie poczytałes dokładnie. Dziewczyna opisuje, jakie są zwyczaje w jej domu gdzie wszyscy są bezceremonialni, można powiedzieć brutalni lub po prostu niegrzeczni - tak się w tym domu przyjęło. Ona źle się w tym czuje , ale nie nienawidzi rodziców - wielokrotnie nas tu o tym zapewniała. Chce być dobrą córką. Inne osoby piszą o tym samym zjawisku w ich domach: pomiatanie, niemiłe, złe traktowanie dzieci, żeby je wychować na dobrych ludzi - ten cel jest zrozumiały i nikt nie mówi, że trzeba dzieci rozpieszczeć, ale nie można ich tylko dręczyć, bo tracą one w końcu orientację i wyrastaja na "frajerów"- jak to sam okresliłeś. Nawet Biblia mówi:" Ojcowie, nie zasmucajcie swych dzieci, aby nie traciły ducha". Jeśli pozostaniemy w świecie postaci bajkowych - Rzeźniku, oczywiście najlepiej wychowany był Kopciuszek, którym pomiatano, ale wszystko ma swoje granice. Wreszcie przyszła dobra ciocia i dała Kopciuszkowi piękną suknię, karetę i złote pantofelki. Zauważ, że różne osoby tutaj próbują dziewczynie sugerować, żeby spojrzała na sprawe także od drugiej strony - rozmowy na forum są właśnie po to, żeby ktoś mógł "wyspowiadać się " i uzyskać poradę od innych, starszych, doświadczonych. Młodzi czytając, też czegoś się nauczą. Lepiej rozmawiać na forum, razem pomyśleć, niż zrobić cos złego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
A jak można się odzywać tak jak ty tutaj, najgorszymi słowami. Nie wierzę, że szanujesz swoich rodziców, bo szanowałbys wtedy także nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gegeyyy
odpierdol sie rzeznik gaska jestes glupi kawak skurwysyna ktory prawdopodobnie jest takim rodziecen ktregp porebac nalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Reality
Moderator, dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Czuję, że ..... Nie mam w tej chwili dużo czasu na czytanie od początku tego topiku, ale radziłabym Ci wzorować się na tych osobach, które chciały Ci tu pomóc. Zwierzenia owszem pomagają i Twoje wypowiedzi czytam i zastanawiam się nad nimi, jednak radzę Ci tak jak jedna z osób - idź do osoby z którą realnie mogłabyś porozmawiać. Pierwszy raz rozmawiałam kilka lat temu i było to w szpitalu. Kobieta była młoda, dużo ode mnie młodsza, bardzo spokojna (psycholodzy tacy z zasady są), dużo słuchała, dodatkowo pytała bardzo delikatnie o różne sprawy, dała mi do przeczytania książkę. Tytuł tej książki wymieniałam wcześniej: Czterdzieści opowiadań na pustyni - Ferrero Bruno. Jest to zbiór króciutkich opowiadań. Dodam Ci, że nie chciałam sama jej czytać, nie chciałam nawet wziąść z sobą. Po kilku stronach - wciągnęła mnie. Wiele cytatów spisałam na tym forum z niej, ale oprócz tych cytatów jest króciutkie opowiadanie, a cytat to puenta. W tym momencie nie mam do niej dostępu. Pytałaś gdzie iść bezpłatnie, dlatego napisałam, że pierwszy kontakt miałam w szpitalu. Jeśli rzeczywiście nie wiesz gdzie się udać spytaj tam. Pozdrawiam Ci, odezwij sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×