Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szmaragd

walczyc o niego?

Polecane posty

U mnie niby wszystko OK. Powiedział, że \"naprawimy\", ale mam cały czas w sobie dużą obawę. Nie wiem, jak mam się zachować, zaproponować, żeby wrócił do domu, czy dać mu przejąć inicjatywę? Póki co, jest bardzo zachowawczy, a może to ja wymagam zbyt wiele... Bądź tu mądry człowieku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do szmaragd : Cieszę się, że Twoja historia okazała się mieć szczęśliwy koniec, z zapartym tchem czytałam topik szukając wieści \"co dalej\". Piszesz, że nie jest idealnie i nie będzie - racja - nigdy żaden związek nie będzie idealny... co nie znaczy że trzeba przestać walczyć. Cieszę się, że ten mężczyzna umiał pokazać, że mu nadal zależy a nie chował się za dumą dla zasady. Uszy do góry - idealnych związków nie ma (też żałuję) ale nikt nikogo do niczego nie zmusza, oboje tego chcecie, więc będzie pięknie. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kawa_kawa: wiem, ze nie ma idealnych zwiazkow, teraz juz wiem. Duzo czasu mi zajelo zrozumienie tego, ciagle szukalam ksiecia z bajki. Teraz wiem, ze nie kocha sie za to kim ktos jest lub za cos, lecz mimo wszystko :) Dzieki temu, ze to zrozumialam zaczelam walczyc o mezczyzne, ktorego wciaz kocham. Ciesze sie, ze dal mi szanse... Ma wiele wad, jet beztroski, malo odpowiedzialny... Ale kto z nas nie ma wad? Nigdy nie bedzie idealnie... Ale czasem mysle, ze gdyby bylo idealnie byloby nudno po jakims czasie... Wiem, ze bardzo mu na mnie zalezy, nie czuje do mnie urazy za to ze kiedys go zostawilam. Wczoraj na urodziny podarowal mi wielki oszklony kolarz z kwiatami i naszymi zdjeciami z wakacji, ktore kiedys razem spedzilismy. PIEKNY!! Coraz bardziej upewniam sie, ze warto bylo walczyc o niego... PS. Dziekuje za dobre slowo, Kawuniu :) Pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
beztroski i mało odpowiedzialny... no jakbym o swoim słyszała :D nie słódź bo się zepsuję ;) o dobre słowo zawsze możesz zapytać kiedy tylko potrzebne heheheh ale poważnie ja to tak widzę pozdrawiam :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiec jutro wreszcie sie spotkamy on wraca zza granicy po 3 tygodniach od kiedy wyjechalam od niego do Polski przez ten czas pisalam rozne smsy od chlodnych po takie typu Kocham cie najbardziej na swiecie on nie reagowal ciagle chlodny obojetny jutro ma sie spotkac ze swoja przyjaciolka z ktora ja teraz bylam nad morzem i ktora zna sytuacje zadzwonila do niego tydzien temu i powiedziala ze ma tydzien zeby sie sprecyzowac bo nie pozwoli mu dalej mnie krzywdzic ale w sumie to czemu ma wszystko zalezec od nie go moje byc albo nie za tydzien wracamy oboje za granice na kolejne pol roku na studia mieszkamy razem nie wiem czy odpuscic sobie i wtedy on przyjdzie czy walczyc i ciagle robic z siebie blazna a moze sie zmienic nie do poznania nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borabora
Widzę że coś ucichło na tym topiku. Ale może to dobry znak. Minęlo troszkę czasu od mojego ostatniego wpisu. muszę wam powiedzieć że z upływem czasu jest troszkę lepiej. Chyba przechodzę jakiś kolejny etap po rozstaniu. Ale KOCHAM WCIĄZ ze zdwojoną siłą. Zmieniło się tylko tyle że potrafię już o tym spokojnie powiedzieć bez płaczu i ścisku w gardle. Muszę się trzymać, muszę być twarda. Zyje nadzieja że kiedyś może się to zmieni, że wróci - tak mi jest łatwiej. I niech tak narazie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny, Wczoraj z nim rozmawiałam - jest jeszcze wiele wątpliwości w naszym związku, a w nim jest obawa, czy temu podoła. Przez te dwa lata mieszkania oddzielnie odzwyczaił się od ciągłej obecności drugiej osoby... No i jest problem w postaci tej trzeciej. Jak sam szczerze przyznał, pomimo, że się rozstali ma jeszcze chwile (częste) kiedy o niej myśli. Chyba go rozumiem - może nie powinnam, ale rozumiem - jesteśmy tylko ludźmi. W przyszłym tygodniu ma się do mnie wprowadzić, a wtedy zobaczymy, tzn. On zobaczy, czy naprawdę chce uratować ten związek. Jest we mnie tyle strachu, co będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calmilla
minal tydzien jak jestesmy razem po 3 miesiecznej przerwie:) jest dobrze, dzisiaj byla mala klotnia ale od razu wyjasnilismy sobie wszystko :)ciesze sie ze przyjechalam do niego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiakatarzyna
KONIECPOLEK zle mi jest.... Od ostatniego piatku nic od niego nie slyszalam. Napisalam mu sms, ze nie nie moge tak z dnia na dzien o nim zapomniec, tak jak on mnie i ze znajac siebie na pewno bedzie sie jeszcze odzywac, poprosilam go ale, zeby nie odpisywal mi. I tego sie trzyma, nie odpisuje nic, nie dzwoni..nic a nic..., a mi serce umiera. teraz dopiero do mnie doszlo, po niespelna dwoch miesiacach, ze to jest koniec, naprawde koniec. Wczesniej bylam zalatana, mialam duzo rzeczy do zrobienia egzaminy itd.), nie chcialam tyle myslec, zeby sie calkowicie przed egzaminem nie zalamac... teraz mam duzo czasu wiec mysle, mysle, choc nie chce, ale to jest silniejsze ode mnie. On chce (przynajmniej chcial) pare rzeczy stad, ma po nie przyjechac. Wie, ze do konca przyszelgo tygodnia ma to zrobic, bo pozniej wyjezdzam..watpie czy przyjedzie. Bo ja jakbym z kims skonczyla juz calkiem i definitywnie to nie zalezalo by mi na niczym juz...a juz najbardziej na takich rzeczach, kotre on chce miec... Tyle o mnie, z dnia na dzien jest gorzej.... Pozdrowienia i milego weekendu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiakatarzyna Wiem, że łatwo mi pisać... ale jeśli on wróci po swoje rzeczy to lepiej, żeby Ciebie tam nie było... wszystko wskazuje na to, że to naprawdę koniec... i trzeba się \"jakoś\" wziąć w garść... może spróbujesz zadbać o siebie (nie mam tu na myśli tego, że nie jesteś zadbana :) ) tylko takie coś, dla siebie... chyba każdej kobiecie sprawia przyjemność upiększanie się - fryzjer, kosmetyczka, masaż etc. Shitowy okres jest w trakcie... a czas będzie płynąć wolno.. :( Trudno mieć jakieś wielkie zajęcie będąc z kimś... może wchłonie Cię teraz jakieś hobby? Praca? Coś co zajęłoby Ci niemal cały czas, byś nie mogła wciąż tylko myśleć i myśleć... wiem że ciężko cokolwiek z tym zrobić i najchętniej spędzić czas we własnym łóżku mocząc poduszki....... hm..... albo może po prostu powinnaś poczekać, aż \"spadniesz na dno\" i dopiero wtedy się odbić... ? Próbuj się uśmiechać i myśleć o czymś innym... zapewnij sobie rozrywkę, dobre towarzystwo - również męskie, ale nie takie do końca, bo narazie rany się nie zagoiły... cóż... Piszesz o wyjeździe - wakacje :) ? byłoby wspaniale :) trzymaj się ciepło... trzymam kciuki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasiakatarzyna... życie pisze tak różne scenariusze... Nie zachęcam, żebyś robiła sobie nadzieję, bo rzeczywiście nie wygląda to kolorowo, ale zachęcam Cię, żebyś zawalczyła o siebie. Żebyś odbudowała poczucie własnej godności i wartości. Kto wie, co Cię jeszcze spotka :-) Wiem, że teraz trudno Ci w to uwierzyć, ale na pewno się jeszcze zakochasz, na wszystko przyjdzie czas. A teraz... chodź z głową wysoko uniesioną do góry, dla kogoś, kto tak się zachował nie warto wypłakiwać oczu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowy
a ja wam napisze ze takie dziewczyny jak wy to powinny wysoko nosic glowe. Nie warto, naprawde nie warto walczyc o takie uczucia. Ja rozumiem jak jest wam ciezko. pamietacie tylko dobre chwile a nie widzicie jakimi swiniami okazali sie wasi faceci. Trudno wam zniesc samotnosc, wszedzie pary, slonce swieci a wy same! Ja sama jeszcze niedawno bylam na dnie. Bylam z facetem 3 lata. Kochalismy sie bardzo, tak mi sie przynajmniej wydawalo, do momentu kiedy przylapalam go w lozku z moja przyjaciolka!!!!! Stracilam faceta i przyjaciolke od dziecinstwa! krotko byli razem, on chcial potem do mnie wrocic i chcoiaz moje wnetrze wylo za nim zachowalam wlasna godnosc! 2 lata dochodzilam do siebie, 2 lata meki i lez! Po 2 latach zaczelam sie cieszyc zyciem. Spadlam na dno aby potem sie podniesc! Nie warto, naprawde dziewczyny nie warto.!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupup
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie uwierzycie on wrocil spotkalismy sie na imprezie oboje podpici on na to ze mnie kocha ale nie mozemy byc razem bo nie potrafimy sobie dac pewnych rzeczy i ze nie bedziemy razem choc robi to wbrew sobie ja w ryk no ale ok wyszlam z imprezy na 2 dzien spotkalismy sie w miescie zaczal mnie przytulac calowac znow mielismy motylki w brzuchu cieszylam sie jak wariatka ze cos w nim drgnelo poszlismy na impreze wieczorem i sie zaczelo w glowie mial tylko kolegowe a dzis od rana byl tak nie mily powiedzial ze go denerwuje i sam juz nie wie jak to z nami co mam myslec taka hustawka nastrojow doprowadza mnie do nerwicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do jestem_w_kropce: dziewczyno, nie daj sie tak traktowac, nie pozwol by on sie Toba bawil!! te jego hustawki, to jak Cie traktuje niezaleznie od tego co czuje do Ciebie swadczy o tym, ze Cie nie szanuje... pokaz mu, ze masz dume... on nie jest wart bys sie przed nim plaszczyla, bys psula sobie nerwy!! wiem, ze nie jest latwo zapomniec o kims kogo sie kocha, ale NIE WOLNO ZAPOMINAC O SZACUNKU DO SAMEJ SIEBIE!! jak inni maja Cie szanowac, jesli Ty sama siebie nie szanujesz??? nie pozwalaj na to i daj sobie spokoj z nim! nie marnuj czasu na niego... spotkasz jeszcze mezczyzne, ktory bedzie Cie kochal i Cie uszczesliwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze mną też tak było... po 3 miesiącach od rozstania były jego urodziny... (aczkolwiek były to te szczenięce lata.... a raczej ich początek bo one same trwają nadal) tam tabun koleżanek... ja zazdrosna... a żeby wszystkiego już był komplet - przyszedł jeszcze facet który fakt podobał mi się, ale przez cały czas nie mogliśmy się jakoś zgrać, dogadać.. zdeklarować z uczuciami (do dziś żałuję)... było miło, mnie skręcało z zazdrości.. ale pod zimną maską dobrej koleżanki siedziałam tam... choć i była na tej imprezie jego była (ta co była przedemną...) tylko sęk w tym, że ja go dalej kochałam.. lub tak mi się wydawało. Po pewnej dawce napojów alkoholowych % stwierdziłam, że nie chce mi się nadal tam siedzieć... patrzeć jak się do niego lipią... a przecież tak niedawno jego panią byłam ja przez dłuższy okres czasu i wszyscy tam i wśród znajomych kojarzyli nas razem... na buziaka w policzek się zebrało, bo on przecież solenizant aczkolwiek nie było nic w tym dziwnego bo wszyscy się tam tak witali i żegnali... ale oczywiście mój talent nakierował to w usta i się zaczęło... że przypomniał sobie zapach perfum... że mu się przypomniało... i czy może mnie tylko odprowadzić do domu. 300m - niewiele pomyślawszy zgodziłam się. Natomiast mój adorator który też przybył na imprezę widząc co i jak stwierdził, że pójdzie z nami. I poszedł... :) he he he ale idiotycznie, co ? :) doszliśmy, staliśmy chwilkę... kumpel tylko odwrócił się żeby zadzwonić.. a my się zaczęliśmy całować. Kretynka.. wiem... ale tak chciałam, myślałam że będzie dobrze.. i było na chwilę - bo potem spytałam go czy dalej będziemy razem i było \"nie\". Dlaczego? Nie wiedział... a potem beczałam ja... a razem ze mną on... a mój niedoszły adorator gdzieś się w trakcie zmył do domu... no i tak to było. Nauczyło mnie to raz na zawsze. pozdrawiam :) szmaragd dasz maila psychopatce :) ? wyjaśnię Ci co i jak, bo Królowa śniegu chyba ma w profilu pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wytrzymalam powiedzialam mu wczoraj ze ja tak nie moge ze chce sie rozejsc ze dalej tam za granica mozemy mieszkac razem ale jako wspollokatorzy w osobnych pokojach ze poki on nie da siebie calego toja nie chce go wcale powiedzial ze szanuje decyzje ale on tego nie chce i wie ze jesczez bedziemy razem bylam gora zostalismy na noc z naszym kumplem u niego no i wypilismy za duzo no spalismy ze soba i dzis rano potem spedzilismy razem dzien ale ja z dystansem i powidzialam ze to sie nie moze wiecej powtorzyc nie mam teraz szacunku do siebie bi znow uleglam jak mu uswiadomic i jak sie zachowywac zeby wiedzial ze to naprawde koniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu jestem na tym topiku... wszystko wrocilo: klotnie, zale, zlosc... staram sie, walcze o nas - czesto walcze sama z soba, ale coraz czesciej chce poprostu odejsc... walczylam o niego by do mnie wrocil, by wybaczyl mi, ze kiedys odeszlam... teraz walcze by wytrwac w tym zwiazku... ile mozna walczyc?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ummmmmmmmmummmmmm
kup sobie rękawice łatwiej ci będzie walczyć :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haszek
Szmaragd: Wytrwaj, sama pisałaś, że nie ma związków idealnych. Wyobraź sobie, jakby było bez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma idealnych zwiazkow... ale ja juz poprostu nie mam sily... widujemy sie raz czy dwa w tygodniu, ostatnio coraz rzadziej - przeze mnie... im dluzej to trwa tym wiecej mam watpliwosci i nie moge sie przelamac... momo, ze nazywamy siebie para, zachowujemy sie jak koledzy... spotykamy sie po to by poboczyc sie na siebie, poklocic, poobrazac... mamy totalnie rozne charaktery... ostatnio ciagle sie zastanawiam co tak naprawde do niego czuje... nie umiem sie do niego dostosowac, nie moge wymagac by sie zmienil i nie umiem pozwolic by zblizyl sie do mnie... czy to jest milosc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a kiedys swiata poza nim nie widzialam... chcialabym by znowu tak bylo... wtedy bylam pewna, ze go kocham... a teraz??? teraz zastanawiam sie czym jest milosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc u mnie tyle sie zmienilo wyprowadzam sie wkrotce on jest w karju z ta panna swoja a ja sie wybieram na pierwsza imprezke fuksowke zreszta stroje sie od dwoch godzin ale juz za nim tesknie mimo ze wyjechal w poniedzialek chce kogos poznac i zapomniec o zwiazku ktory juz nie ma szans on jest mna zmeczony ale mnie kocha wiec chyba nie ma nadziei prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje, po co tkwic w czyms co nie ma szans... niech przynajmniej pozostanie wiecej tych milych wspomnien... trzeba zyc dalej, poznawac nowych ludzi i wierzyc, ze szczescie jeszcze zapuka do drzwi... moj zwiazek tez chyba nie ma szans... coraz bardzij to do mnie dociera... tylko brak mi odwagi by odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę spać. Kolejną noc z rzędu. A jak juzprzysypiam to śnią mi się oni... :( podobna historia, rozstalam się z chłopakiem niecałe 2 miesiące temu, po ponad 4 latach. On po 2 tygodniach znalazł sobie ją. Teraz nie odstępują siebie na krok. A my? Nie ma już nas, a były wielkie plany na przyszłość.Nie potrafię zrozumieć jak on po ponad 4 latach z dnia na dzień przestałmnie kochać. Widzę,żę jest szczęśliwy, powiedział mi żę raczej nie będziemy już razem. On jest szczęśliwy a ja nie jem, nie spię, wyję z bólu, tęsknię, nienawidzę, cierpię...kocham...Nie potrafię normalnie zyć. Robię to, co wy potępiacie- pisze do niego. Skomlam. Ale od wczoraj- od przeczytania tego topiku- postanowiłam przestać. Nie wiem tylko czy dam radę.Zyję jak w letagru. Zawaliło się moje zycie. Do dziś nie potrafię zrozumieć, mam nadzieję że to zły sen, z którego chciałabym się obudzić a nie mogę.Widzę go w swych krótkiich snach z nią, To chore.I tak prawie 2 miesiące.Nie wyobrażam sobie chyba jakby to było gdyby wrócił. Nie wiem czy nie zżarłaby nie ciekawość jak było między nimi, albo po prostu nie mogłabym z tym żyć.Ale chciałabym spróbować.Wiem jednak że z każdym dniem oddalamy się od siebie...czuję to, czuję,że tracę go bezpowrotnie. CHORE WOŁANIE O MIŁOŚĆ....ŻEBRANIE...Nie wiem już jak zyć Dziękuję Wam za ten topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm chyba kazda z nas miala kiedys lub ma teraz zlamane serce!3 lata temu chodzialm z chlopakiem i dwa razy zrywalismy ze soba,tzn.za 1-wszym razem ja zerwalam z nim a za drugim on ze mna!Strasznie cierpaialam,przez 3 lata nie mialam stalego partnera,dopiero po tych 3 latach spotkalam,tak mi sie wydaje, milosc swojego zycia ,tak myslalam do tej pory ,poniewaz w sobote bylismy na imprezie i on na moich oczach powiedzial panience,ze \" jest ladna,podoba mu sie ona i ,ze chcial by ja miec\" ,cos w tym stylu!!!Oczywiscie pozniej mnie przepraszal i powoiedzial,ze byl pijany,hehe a on zawsze mi powtarza,ze czlowiek po pijanemu mowi prawde!Jest mi straszmnie zle!W tej chwili piszac do was placze!A tak mu ufalam,juz mu w 100% nie ufam!!Zreszta,1-wszego wrzesnia wyjezdza za granice na pol lub na caly rak!!I teraz nie wiem co on bedzie tam wyprawial!!zle mi,zle i jeszcze raz zle!Chyba bede musiala mu pokazac,ze ktos inny mi sie podoba i tp.tak zeby byl zazazdrozny,zeby poczul co ja wtedy czulam!!!!!pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matahari, wiem, ze rozstanie bardzo boli a mezczyzna nawet nie jest swiadomy jak bardzo zranil dziewczyne. Ale pamietaj o swojej godnosci, skoro tak z Toba postapil nie jest wart by sie dla niego ponizac - nie ma mezczyzny na swiecie, ktory bylby tego wart!! Wiem, ze zaakceptowanie tego, ze nie jestescie razem jest bardzo trudne. Ale przeciez \"wolajac o milosc\" do niego nie sprawisz, ze bedziecie znowu razem, a on straci do Ciebie tylko szacunek. Mozesz sprobowac powalczyc o niego w inny sposob. Moze pokazujac mu, ze dobrze sobie radzisz bez niego i wywolujac roche zazdrosci? Mezczyzni czesto doceniala co mieli, kiedy odczuja ze to stracili. Niestety sa tak dziwnie skonstruowani... I co wg mnie najwazniejsze: walcz przede wszystkim nie o niego, ale o siebie, o swoja dume i godnosc. Wyjdz do ludzi, spotykaj sie z przyjaciolmi. Milosc jeszcze przyjdzie... jak nie ta to inna! POWODZENIA MATAHARI!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam ze nie pisze ale cos dzieje mi sie z kompkiem :/ Szmaragd- widzisz tylko ze my wlasnie skonczylismy m.in przez jego chorobliwą zazdrość o mojego kolegę ze studiów, a w zasadzie przez to, że na studiach dziennych mam drugie życie jak on to określił. Powiedział mi , że ograniczyłam go sobą, że nie ma nikogo poza mną, nie ma kolegów, jestem jego całym światem.A teraz? on jest z nia, jeżdżą do kina, do Zoo, ma kumpli, a ja siedzę w 4 ścianach swojego pokoju, mam jedną przyjaciółkę i własnie tego M ze studiów, który teraz jest bardzo daleko :( Nie chcę wychodzić bo już wiem jak zareagowałam jak zobaczyłam ich razem. Musiałam złapać się kurczoro krzesła na basenie bo chybabym umarła ! Nie wiem dlaczego on mi to robi? Wiele razy wykrzyczał mi w twarz, że mnie nie kocha w trakcie kłótni nierzadko po alkoholu, ale na drugi dzień przepraszał. Zrywał wtedy i wracał. A ja? po kolejnym telefonie z cyklu\"Gdzie jesteś? Co robisz?\" gdy powiedział mi \"to się pier**l\" powiedziałąm DOŚĆ! Ale miłość wszystko wybacza - jak to powiedział św Paweł w liście do KOryntian \"Miłość cierpliwa, jest łaskawa... wszystko znosi, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystkiemu ufa, nie przeminie nigdy...\" Czasem przyjdzie, posiedzi, juz sie nie kłócimy- bo po co? takie wypominanie kto jaki był, kto zrobił źle nie ma sensu. Już sie dowiedziałam jaka zła byłam .Ale potrafi dopiec mówiąc mi że byli w Zoo, albo że jest z nią szczęśliwy i nasze rozstanie to nie był błąd. A ja naiwnie wierzę, że może jeszcze zatęskni, tylko co wtedy? Ja staram się być szczęśliwa z M ze studiów. STARAM SIE- tylko ,ze nie potrafie zapomniec, wszystko mi go przypomina... Wczoraj idąc za waszymi wskazówkami- nie dawałam o sobie znaku życia. I było mi z tym dobrze. Wieczorem puścił 2 strzałki a potem napisał smsa- niby neutralnego, ale zawsze pierwszy . czas lleczy rany- wiem.Mam nadzieje, ze moje zaleczy szybciej niz mysle POzdrawiam was, bo dajecie mi sile :) Jak korcą mnie paluszki to odpalam ten topik i czytam. I od razu mi lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×