Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HmHm

Kochać Żonatego

Polecane posty

Gość to po co wogole
no to wiemy czego Ty bys chciala ,a on czego on chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona 23
Ja też mam ten problem... Znam go juz od ok.5 lat. W chwili jak go poznalam od razu wpadł mi w oko z wyglądu, potem spodobal mi sie tez i charakter pomimo tego ze nie jest bardzo podobny do mojego. On po jakims czasie dowiedzial sie co do niego czuje...on niestety ttraktował mnie jako koleżankę z tym że podobało mu sie to.. Wiedzial ze go kocham...i odnosil sie do mnie szczegolnie delikatnie.. Bylismy twedy jeszcze dziecinni Potem poznal dziewczyne(tez ją poznalam i znamy sie do dzisiaj), z którą "wpadł" i pobrali sie po jakimś czasie.Od razu po maturze musiał brać ślub, pamiętał jak się żalił mi z tego powodu....bo nie chciał jeszcze się żenić...ale wyszło jak wyszło...musiał...bo dziecko Teraz tez wszyscy od czasu do czasu utrzymujemy kontakt ze sobą. On z żoną..i jeszcze kilku naszych znajomych. Ja pomimo że jestem juz w związku od ponad 3 lat to nie mogę przestać myśleć o nim...zwłaszcza jak sie spootykamy dość czesto...ciągle go kocham..i chyba nigdy nie przestanę...bo to już mnie męczy parę dobry lat...nieraz wydawalo mi sie ze już sie na pewno odkochałam ale sie myliłam...to ciągle powraca.... Nieraz mam nawet takie głupie myśli..otóz chciałabym sie chociaż z nim przespać...wiem...nigdy oczywiscei tego nie zorbię-nie chce nikogo krzywdzić,bo ucierpialo by strasznie duzo osób, byc może razem ze mną...-ale tak marzę,..i nic na to nieporadzę...poprostu oddać sie chwili i zostać w jego ramionach chociaż jedną noc... Nie wiem...co mam zrobić zeby sie wreszcie od tego uwolnić uczucia...męczy mnie ono... Zaznaczam ze oczywiscie nic nigdy bym nie zrobiła zeby kogoś skrzywdzić...ale marzę o tym własnie co napisałam..i najgorsze jest to ze jakby on kiwnął palcem to ja bym sie nie wahała...-wiem to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutniastaaa
idiotyczne życie... nie wiem jak to jest, ale kiedy przychodzi uczucie rozumek zamiera :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyżby
czyzby takich które ulokowały swoje uczucia w facetach zajętych tu juz nie było??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIGDY nie mów NIGDY
ja też nie chce nikogo krzywdzić, ale i tak ciagle marzę naprawdę nic na to nie poradzę...KOCHAM GO Nie wiem...co mam zrobić zeby sie wreszcie od tego uwolnić uczucia...ONO starsznie meczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsda
nie mam pojęcia... ale powolutku zaczynam sobie uśwaidamiac, że chodzi mu chyba tylko troszke seksu co jakis czas. (ale to brzmi, buue) ale chyba niestety taka jest prawda:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsda
aa "to po co wogole" pytasz co on, wiec staralam sie odpowiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to po co wogole
i odpowiada Ci taki uklad?Raczej watpie no ale moge sie mylic.Duzo jest starszy od Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wprawdzie moja wypowiedz na bardzo podobny temat juz tu jest, ale ja powiem tak- tez bylam w takiej sytuacji. Moje kochanie poznalam na gg w sierpniu zeszlego roku... byl zonaty... przyznal sie do tego od razu.. zaczelismy gadac i gadac i po prostu rozumielismy sie bez slow. w jego malzenstwie zle sie dzialo juz od jakiegos czasu. postanowilismy sie spotkac. w pazdzierniku. byla to wielka wyprawa bo dzieli nas 660km. tak tak- cala Polska. mialo byc niewinnie a skonczylo sie tak ze wyladowalismy w lozku i bylo cudownie. sama sie sobie dziwiliam jak moglam do tego dopuscic, nie jestem tego typu kobieta ze na pierwszym spotkaniu ide z facetem do lozka, a tu prosze... totalna spontanicznosc... wtedy nie myslalam czym to grozi, ze przeciez jest zonaty, ze moge sie zakochac, a on od niej nie odejdzie, ze bede cierpiec... potem On przyjechal do mnie.. i znow cudownie spedzone 3 dni... poczulam ze trace glowe, balam sie.. a w styczniu, dokladnie 25 poiwedzial mi ze mnie kocha i ze rozwodzi sie... TERAZ JESTESMY RAZEM, rozwiodl sie dla mnie z nia. Kocha mnie bardzo a ja Jego. od wrzesnia zamieszkamy razem na stale w naszym mieszkanku. poznalam Jego rodzicow juz jako Jego narzeczona. a w przyszlym roku planujemy slub. :) zycze wam drogie panie, aby i wasze znajomosci zakonczyly sie tak jak moja. zeby ci faceci, okazali sie facetami z jajami i potrafili dokonac wyboru taj jak Moj Misiek. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ciekawe...
... na GG rozumieliście się bez słów, chyba poprzez emotikony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do-> to ciekawe: widze ze kpisz. ok, jesli jestes taka prosta. wierz lub nie ale przeznaczenie to przeznaczenie. a skoro nie dociera to nawet nie bede ci tego tlumaczyc skoro nie rozumiesz metafory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sam_cham
dsda - chcialbym zeby mnie tak ktos kochal ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioloncfzelistka nananana
A ja również moge się wpisać do tego topicu, tylko u mnie raczej powinien być tytuł żonaty mnie kocha a ja obawiam się, że moja miłość do niego nie jest na tyle silna by przejść próbę plotek, jego rozwodu, wyprowadzki. Ostatnio zaproponował mi żebym na początku roku się do niego wprowadziła bo właśnie się wyprowadza od swoiej małżonki. Dzieli nas różnica wieku wielka jak Guliwer ale...kochamy się i rozumiemy dobrze. Więc myślę, że każda miłość mądrze pokierowana jest dozwolona i nie powinna stwarzać kłopotu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej no to juz nie zonaty
jak rozwiedziony.powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioloncfzelistka nananana
zonaty ale w separacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej no to juz nie zonaty
a to nie to samo.Zonaty to taki co wali sciemy,kocham Cie kotku itp.a potem wraca z podkulona kita do zonki.A Twoj to facet z jajami nie kocha zony odchodzi i uklada zycie na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioloncfzelistka nananana
W każdym razie ma zapaprane paiery, nici z kościelnego, nici z aprobaty babci tzn. nigdy nie poklepie go po ramieniu i nie powie: wnusia dobrze wybrała i nici z tego, że jestem jego pierwszą wielką miłością...ale to wszystko to jakoś mało istotne, najważniejsze razem być mieć tą codzienność. oby mi ona bokiem nie wylazła;) a tak na poważnie jeśli miłość jest wielka, oboje się kochają to każda przeszkoda jest do przeskoczenia. Najważniejsze to mieć oczy szeroko otwarte, dobrze lokować uczucia i nie dać się zwieść pozorom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co z dziecmi jaesli są
bo wielu własnie sie nimi tłumaczy (biedne dzieci) ma ktoś takie doświadczenia? zostaja dla dobra dzieci/ czy to ściema i ma tyle wspólnego z ich dobrem co chińczyk z murzynem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej no to nie zonaty
Dla dobra dzieci.A dzieci nie debile widza co sie swieci albo maja nieszczesliwa matke, no bo ktora zdradzana zona jest szczesliwa?Dobrym ojcem to sie jest albo nie,bez wzgledu na to czy sie jest z matka dzieci czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioloncfzelistka nananana
mój ma troje pełnoletnich i mówi, że pojawiłam się w jego życiu w odpowiednim momencie bo wcześniej byłoby mu trudniej zdecydować się na taki krok, bo przecież jest ojcem... teraz to już inna sprawa. I rzeczywiście myślę, że dzieci poniekąd lepią nawet najbardziej niedobrane małżeństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej no to nie zonaty
Dobrem dzieci to sie tlumacza palanty,ktorzy chca ciastko zjesc i miec.czyli miec zone i kochanke bo tak im wygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej no to nie zonaty
wierz mi nie lepia.To wymowka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mleczna czekoladka..
Czytając wypowiedzi dochodzę do wniosku, że większość forumowiczów to ograniczeni sceptycy :( Jeśli ktoś ma odwagę oceniać to jakim jest człowiekiem?? Temat nie wydaje mi się szczególnie oryginalny, bo przecież nawet najbardziej rozsądne osoby się zakochują na zabój i tracą głowę. Moim skromnym zdaniem to sam fakt zakochania sie nie jest problemem, a to co z tym uczuciem zrobimy. Znam ludzi którzy będąc w związkach zakochali się i zkaończyli dotychczasowe związki aby być z sobą. Znam rownież i takie sytuacje gdzie oboje zakochanych ewidentnie się 'męczyło' w swoich związkach wzdychając do siebie latami tylko dlatego, że zabrakło im wiary no i może odrobiny odwagi by walczyć o szczęście. Los jest przewrotny i nigdy nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona 23
To znowu ja...wlasnie wróciłam...siedzielismy sobie na ławce...ja z moim chlopakiem...i jeszcze nasi znajomi... Ale nie było właśnie dzisiaj jego... śiedziałam i zastanawiałam się co on teraz robi....gdzie jest..... i tak pragnęłam żeby przyszedł chociaż na chwilkę...żeby móc go usłyszeć..chwilkę porozmawiać...Chyba sie od tego nigdy nie uwolnię..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to idz posiedz jeszcze
a on pewnie teraz z zonka sie zabawia wyobraz sobie jak sie całuja przytulaja kochaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam jeszcze o dzieciach- moj NIE MA. uff!!! :) zreszta powiedzial. ze gdyby mial z nia dziecko bylby nieszczesliwy, ale dziecka by nie zostawil i dalej by z nia byl.. ale na szczescie tak nie jest :) jak beda dzieci- to nasze. pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do typhoon
Historia prawie jak moja:) Tylko my pobieramy się za miesiąc. Tempo mamy jeszcze bardziej expresowe:P Z tym, że do dnia przyjazdu jego do mnie, prawie rok temu, żadne nas nie traktowało drugiego w kategoriach ewentualnego romansu....a dalej poszło.........albo raczej pognało:) Trzymaj się ciepło...... A reszcie zyczę powodzenia i spokoju ducha, które dla każdego co innego znaczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do typhoon
jeszcze raz ja........ Tym razem do wszystkich, to, że nici z kościelnego przeżyję, mu na tym bardziej zależy. Natomiast ja jestem jego pierwszą wielka miłością, bo tamto to była tylko pierwsza miłość, taka jeszcze ogólniakow,a dopiero w życiu człowiek naprawdę odkrywa siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie ładnie
odwal się od żonatych! na normalnego cie ie stać to innych chcesz pociesac? żałosna jestes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×