Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

ja to za bardzo pic nie lubie, no chyba , ze jakies winko, a teraz to rzeczywiscie najlepszy grzaniec. a smsa do niego nie pisze, juz jednego po jego telefonie napisalam i oczywiscie pozostal bez odpowiedzi. nie ma we mnie nienawisci do niego, jest milosc z ktora nie bardzo wiem co mam zrobic. ja w ogole czasami nie wiem o co mu chodzi, bo w jednej w chwile wszystko potrafi obrocic o 180 stopni. ja doslownie nie nadazam. a myslalam, ze to ja mam jakis chwiejny charakter. ja to widze patrzac na niego , ze tak sie nie zachowuje osoba , ktora kocha. tylko on robi wszystko tak zebym to ja go olala. ale ja przeciez nic na sile nie zrobie. by byc razem to dwoje musi tego chciec. mozesz wypic tez za moje zdrowko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
ninke, wypilam twoje zdrowie. Nie rozumiem twojego M, nie wiem co sie wydarzylo, ze nie chce odpisac i dlaczego piszesz, ze robi wszystko, zebys sie od niego odwrocila. Z tego co pamietam, to chyba mieszkacie razem, tak? Czy jest az tak zle? U mnie to jest chyba jeszcze inaczej, bo moj M obiecuje mi gory i doliny, ze tak bardzon chcialby byc itd tylko jakos na tych obietnicach sie konczy. Ja juz glupieje, dobrze tylko, ze przestalam beczec, bo zwariowac mozna bylo. Ja tez nie wiem co robic, chcialabym odejsc i chcialabym byc,przeciez tego nie mozna polaczyc. Mysle, ze jestem dosc slaba i zbyt wrazliwa osoba, boje sie samotnosci, nie chce zeby byl sam, nie chce ja byc sama. Na taki smutek najlepsza jest prawdziwa milosc, ale skad? Jak ja ciagle mysle, ze ja mam przy sobie, chyba jakas naiwna jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
dobranoc ninke i dzieki za mila pogawedke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj to ja juz nic nie pisze, dobranoc i tez dzieki za pogawedke. i do napisania znowu. ale to wszystko jest zakrecone

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem jestem moje koleżanki, ale tylko tak sobie was z boku czytam, bo sama ostatnio tez jestem w złej formie (tez obawy mnie zjadają dlaczego on nie chce abym poznała jego córkę , ex tylko wciąż ex a ja to co ??). Kurde dziewczyny dzisiaj ostatki a ja jakoś na balowanie nie mam ochoty buuuu, czasami myślę że życie jest nie sprawiedliwe !! Ja go darżę całą sobą a on ten mój daje mi tylko kawałek sibie i większość rzeczy które ja będę przezywać poraz pierwszy dla niego nie będą już nowością!! Czy ja sobie z tym poradzę ?? No to nie tak miało być , obiecywałam sobie, że jeśli dzisiaj do was napiszę to będzie to wesołe a tu co jeszcze ja sie rozklejam. buuuu No więc może wszystkie razem skoczymy na grzańca zapraszam do mnie , bo mieszkam w górkach co prawda to nie Tatry ale widok tez piękny !! Ostatki to będę obchodzić we wtorek bo to moje urodziny i jak narazie to nic nie zwiastuje jakiejś szcególnej euforii. Pozdrawiam cieplutko :) Nie upijcie się , a jeśli juz to polecam to cudeńko testowałam na sobie i działa czyli 2KC i po sprawie człowiek następnego dnia nie pamieta o balowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
czesc wszystkim calineczka, ja z checia wpadlabym do ciebie w te gorki na grzanca, bo ja mam tylko jeziora wokol siebie, tez piekne Co prawda po ostatnim placzu glowa mi peka, wiec nie wiem czy alkohol jest wskazany przy takich zaburzeniach ninke, zyjesz? lepiej juz? M sie odezwal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam moje koleżanki mam nadzieję, że dzisiaj będziecie w lepszych nastrojach :) mnie się poprawiło i oby tak już pozostało :) Gdzieś kiedyś przeczytałam lub usłyszałam coś takiego : Związek dwojga ludzi przypomina grę w kotka i myszkę.W związku można, a nawet trzeba, być raz potulnym barankiem, a raz drapieżną panterą. To ciągłe godzenie pozornych sprzeczności: chęci i jej braku, uczciwej niewinności z niewinnym oszustwem, pewności siebie i dystansu, inteligencji z emocjami. W początkowej fazie związku towarzyszy nam tajemnica, ryzyko i niepewność oraz obietnica wiecznej szcęściwości, która z założenia jest nie do spełnienia. Po co potzrbujemy zwiąku z mężczyzną? Otóż taki układ sprawia, że czujemy się wyjątkowi, zmniejsza poczucie samotności i zwiększa pewność siebie.Łączymy się w związki aby było nam przyjemnie. We wczesnej fazie zakochania mamy dobry humor,bujamy w obłokach, marzymy, odczuwamy brak problemów czyli przeżywamy ekspresję pozytywnych emocji.W kolejnej fazie partnerzy przyzwyczajają się do siebie i odczuwają stan uspokojenia, dobrego samopoczucia, zadowolenia, radości. Kiedy po płomiennym wybuchu miłości następuje faza przywiązania i przyjażni, zaczyna nam towarzyszyć uczucie bezpieczeństwa i bezgranicznego szczęścia. A my jesteśmy po części pozbawione beztroskiego zakochania przez przeszłość naszych facetów i u nas po krótkotrałym wybuchu radości następuje stan obaw zmartwień ,które wogule nas nie powinny dotykać a jednak tak się dzieje ze względu na przeszłość naszych partnerów. Ta wieczna huśtawka tych jak różnych emocji wykańcza nas psychicznie. Dążymy do najszybszego rowiązania owych problemów, często okrężną drogą. Powiem wam, że ja tez czasami jestem na skraju wyczerpania, nic mi wtedy nie odpowiada,a nawet ja sama. Zaczynam w takich chwilach obiniać sibie o swojój związek, ale to błędne koło . Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spotykam sie z mężczyzną, który się rozwodzi. Kiedy zaczęliśmy się spotykać w jego małżeństwie było źle ale wniosku jeszcze nie złożył. Wtedy myślałam tylko, żeby spotykać się z nim. Nie chodziło mi o łóżko czy odbieranie go. Chciałam tylko spędzać z nim cza i rozmawiać. Wszystko potoczyło się inaczej. On jest chyba dobrym człowiekiem ale nie potrafię mu ufać. Skoro zdradził ją czy mnie też zdradzi. Cały czas się zastanawiam. Gdybym mogła cofnąć czas musiałabym się długo zastanawiać co zrobić. Z jednej strony jeśli on jest szczery i jest tak jak twierdzi to byłoby mi z nim super a z drugiej mam dużo wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byc moze i mnie, net mi się dzisiaj zawiesza! Ja też mam jedno jeziorko w pobliżu, a raczej zalew ale za to w nazwie ma jezioro :D Na bolącą główkę to raczej daleka podróż i alkohol nie jest dobrym rozwiązaniem. Ale może jakaś fajna muzyka ?:) lub wanna pełna piany ? Ja mam tylko prysznic i czasmi marzy mi się taki relaks w bąbelkach. Mój dzisiaj pojechał sobie na narty, a ja siedzę sobie przed netem i zaczynam się bardzo denerwować bo mi sie co chwilę zawiesza i pracowac nie mogę. W moim życiu monotonia czyli wczoraj znowu rozmawialiśmy o stwierdzeniu nieważności . No ale tez była miła rozmowa o imionach dla naszego dzidziusia i oboje obiecaliśmy sobie, że nie będa to imiona naszych dawnych miłości. :D Jak na razie to nic nie ustaliliśmy po za tym, że od jutra łykam Folik, a szkoda bo miałam ochotę na imię mojego pierwszego chłopaka, ale skoro obiecałam to trudno. Tak sobie myślę, że ja chyba tego długo już nie zniosę, bo jednego dnia wątpię w sens bycia z nim, a drugiego wybieramy imię dla dzidzi. To jak koszmar, zamiast byc przyjemne sprawia ból , bo przpomina mi o jego przeszłości i jego córce. Po co mi to było? po co mi to jest? Już tak bardzo pragne skupić sie tylko na nas, a tu zawsze wychodzi temat jego przeszłości. Czy ja już nigdy nie będę żyła beztrosko z moim kochaniem ? czy zawsze będzie coś między nami stało ?? Czy nie można tego jakoś uniknąć ? Ach znowu mam spadek formy psychicznej, a myślałam że jest już dobrze. Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wanda, z doświadczenia powiem ci ,że w tej sferze uczuć można zaufać. Ja miałam na początku naszego związku identyczne obawy co ty. Ale na pełne zaufanie musisz poczekać,a on musi sie troche postarać abyś mu uwierzyła i powiem ci, że ten moment jest bardzo piekny . Wiesz w normalnych związakch czyli bez slubów z żadej ze stron tez nie ma pewności czy on lub ana mine nie zdradzi. Jedyna rada na to jest taka, że trzeba dbać o związek i pielęgnować go tak jak o egzotyczną wrażliwą roślinkę. Wiesz całe życie składa się z zaufania, ufasz, że podołasz obowiązkom w pracy, że kupiłaś bobre mięsko na obiad, że zdążysz na autobus, że na stacji nie będzie kolejki i zatankujesz odrazu. Tak samo trzeba zaufać drugiemu człowiekowi, że będzie nas kochał i nas nie zdradzi. Bo życie bez zaufania byłoby tylko namiastką życia i zbyt wiele nieślibyśmy na swych barkach. A może tobie bardziej chodzi o zazdrość, bo wiesz zaufać trzeba no może nie tak bezgranicznie ale jednak trzeba, a zazdrość to jest dopiero uczucie :D ale ponoc prawdziwej miłości nie ma bez zazdrości :D Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wanda, pomysl, jak czuje sie twój facet, on biorąc ślub z żoną nie zakładał, że się nie uda, był pewien swojej decyzji i co po jakimś czasie okazało sie ,że to nie to, nie tego chciał od związku z kobietą, i co on nie ma prawa już szukać szczęścia i nikomu zaufać?czy on ci zufał mimo tego że raz już się sparzył? tak tak tak Wanda zaufanie to podstawa, mnie się wydaje że tobą targają obawy ,a to co innego :) Nie wiem ile masz lat, ale napewno masz już za sobą jakiś nie udany związek, i czy temu poprzedniemu partnerowi tez nie ufałaś ?? Takie jest życie, że nie wszystkie osoby do siebie pasują, ale aby sie o tym przekonać to niestety trzeba zaufać. Czasmi ktoś nas zrani, poniży ale w końcu trafiamy na tą naszą połówkę ale żeby wiedzieć że to on ten jedyny to trzeba zaufać i wierzyć w szczęście którego tak bardzo chcemy. Nie jest to łatwe, ale jeśli to ten twoj jedyny to zaufanie będzie podtawą do waszego dalszego życia. A czy myślisz,że inne dziewczyny na tym topiku nie miały z tym problemów ?? Większość przez to pzrreszła i większości sie to opłaciło , bo okazało sie że to ta prawdziwa miłość. Związek to ryzyko już o tym pisałam, ale jeśli postawisz wszystko na na jedną karte to albo będziesz bardzo szczęśliwa albo bardzo rozczarowana. Żyjąc na pół gwizdka zmęczysz się szybko i zatęsknisz za pełnym oddaniem i zaufaniem ale pamietaj wybór należy tylko do ciebie, to ty znasz tego mężczyznę , to ty wiesz co do niego czujesz i czego od niego oczekujesz. Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MayaFoxa
no dobra wszystko tu ladne i piekne milosc przetrwa wszystko ale czy mialyscie przypadek ze ex zona waszego chlopaka(ktora ma juz nowego meza)probuje zniszczyc wasz zwiazek?przeszlam i przechodze koszmar.mam juz nawet takie mysli ze gdy odejde od mojego chlopaka(a planujemy wziasc slub za 2 msc)to nigdy nie zwiaze sie z rozwodnikiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju, ja tak maiałam i mam, z tą subtelną róznicą, że ex mojego nie ma męża tylko facetów, którzy od niej wieją po ok. 5 miesiącach. Ale ona próbuje rozwalić nasz związek nie z miłości do mojego tylko po złości, że jemu (czytaj nam się udało jesteśmy ze sobą już 3 lata i planujemy wspólna przyszłość) wyszedł związek, a jej nikt nie chce, i próbuje już na siłę kogoś sobie znaleść i jakoś jej to nie wychodzi i po każdym jej nie udanym związku z większą siłą w nas uderza. Ja tracę juz powoli cierpliwość do niej i jej zagrywek i chętnie bym ją w dupsko kopneła aby sie baba opamietała. Ona z każdym miesiącem żywi do mnie coroz więszką złość, że mój się ze mną związał i mimo jej zagrywek nadal jesteśmy razem. Czasmi jej próby odnoszą małe zwycięstwo co objawia sie kóółtnią między mną a moim, ale po kilku godzinach my się godzimy i żyjemy naszym życiem a ona nadal sączy jad i próbuje następnych intryg. Miłe to to nie jest . Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynkaa
hmmm...tak sobie myślałam, że to mnie nie będzie dotyczyć..to wszystko..ex żona, dziecko..itepe. A tu nagle wielki zonk. Po iluś miesiącach wspaniałego życia z moim facetem- dowiedziałam się że ma to i to...Bał się powiedzieć aby mnie nie stracić. WIem, że bardzo na mnie mu zależało. Bardzo dbał o nasz związek. Przyznaję, że ja sama w niego tak nie weszłam jak on. Zaczęłam nawet myśleć - że znalazłam ideał. I nagle wielkie bum. Od dawna wiedziałam, że zanosi się na jakąś rozmowę poważną..koleżanki się smiały że będą zaręczny..że spyta się już serio czy nie zostanę jego żoną. Zastanawiałam się co to będzie..Pewnego razu ze łzami w oczach powiedzial mi. Przycisnęłam go do muru. Ileś lat temu z 10 lat temu związał się z osobą. Zrobił to ponieważ brakowało kogoś mu, kto będzie z nim na dobre i na złe. NIestety prawda okazała się taka, że osoba niestety nie miała takich uczuć jakich oczekiwał. Ona żyła od jego jednej wypłaty do drugiej. Wiecznie jej czegoś brakowało. Podczas mojego związku ja sama doszłam do tego: że mój Miś jest takis aż za bardzo uczuciowy..jak całuje to nie w buźkę nie we włosy nie żartobliwie w nos..a np każdą kostkę, kazdy palec ...do tego bardzo lubi się przytulać...Płakał jak mi mówił o swojej przeszłosci..jego znajomi mówili aby powiedział mi wcześniej, że i tak nie zrozumiem. Bo mam zasady. Na wstępie znajomości powiedziałam, że z ludzmi z przeszłoscią wolę się nie związywać..niech szukają takich jak oni sami..ze bardziej zrozumieją siebie nawzajem niż ktos z tzw czystą kartą. Ja zaś oczywista sprawa miałam wybór...,że on zrozumie. Tyle, że powiedzialam mu to: czy ja mam teraz iść do domu i zyc dalej jakby nigdy nic????? Nagle mam Cię przestać kochać? Ja wiem, że nie chciał mi zrobić na złość. NIe chciał złego. Wiem, to także ze bardzo boli jak ktos - najbliższa osoba oszuka. Dużo teraz będzie potrzeba czasu aby znów odbudować zaufanie. Ale jednak go kocham. Powiedział mi, że wie że przeprosiny to nie wszystko. WIe że będzie o mnie walczyć. Nie chce mnie stracić. Teraz jeszcze bardziej widzę starania. Ja także wiem, że na to wszystko trzeba więcej chwil. Aby dojść do siebie..zrozumieć i siebie i jego. I na pewno to że dałam mu szansę, ale to także stąpanie po cienkiej linie..bo serio nie wiem co będzie dalej...mamy marzenia, mamy plany...kocham go, on stara mi się tłumaczyć to wszystko, krok po kroku, rozwiać wszystkie męczące dylematy. Jak czytam tu ten post. To własnie największy problem - że kobiety męczą się z tym emocjonalnie. Cieszę się że mój facet umie rozmawiać..że odpowiada na moje pytania czasem zadawane kilkakrotnie... Chcę również się dowiedzieć od Was. Jaka wasza jest opinia na to wszystko co napisałam..może ja działam zbyt emocjonalnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MayaFoxa
wiesz na czym polega moje dzialanie emocjonalne????doszlo do tego ze krzycze i mam watpliwosci...placze....wykonczylam sie przez to psychicznie...chyba nie jestem na to wszystko dojzala...mam 26 lat nigdy nie bylam mezatka..i czuje ze ta jego ex bedzie zawsze w naszym zwiazku..czuje ze to moja rowniez ex zona!!!!!!!przez nia wiele razy sie klocilismy a ja juz nie moge zniesc jej imienia w tym domu...czuje ze sie przez wypalilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klementynka, a jak ty się odnalazłąś w tej sytuacji ?? co do niego czujesz ?? chcchesz dac wam szansę? nie wiem co ci powiedzieć ,bo ja od początku a nawet wcześniej wiedziałam o jego rozwodzie i ex i corce. A co on na to że cię okłamał w tak ważnej sprawie ?? Co on zamierza zrobić z tamtym związkiem ?? Jak on to widzi ?? Czego on chce od ciebie ?? Co ty możesz mu dać ?? Czego mu nigdy nie wybaczysz ?? Czy dasz radę żyć ż myślą o tym, że on juz miał kiedyś ślub?? Sorry za te pytania, ale twój post jest porażający i trochę obala moje teorie co do wiary w drugirgo człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju, ja na początku miałam wrażenie że mieszakmy w czworo czyli ja on jego ex i jego córka. Krzyki ,wrzaski nie są mi obce. Co do tego, że jego ex może stac sie także moją i twją to zależy tylko od nas samych i od tego na ile my je wpóścimy do swojego świata. Ja ex mojog zatrzasnełam drzwi przed nosem i nie mam zamiaru ich jej otworzyć. Ale trwałao to umnie długo bo prawie 2 lata a i teraz mam czasami takie odczucia, że ona jest między nami ale szybko biore się wtedy za swoją psychikę i pozbywam się jej. Ja też nie miałam wcześniej ślubu tylko kilka nieformalnych związków, które po rozstaniu nie ciągną się za mną tak jak jego byłe małżeństwo za nim a teraz i za mną. Dla tego on postanowił uporządkowac swoje dawne życie bo widział jak ja się z tym męczę. Zaczynam go za to podziwiać i kocham jeszce mocniej chociaż czasami dopadają mnie złe myśli co dalej będzie z nami? jak będzie to wyglądało w przyszłości ? co na to jego córka powie za kilka lat ? co na to powiedzą nasze dzieci jak podrosną (jeszce ich nie mamy) czy będą dla mnie wyrozumiałe że zgodziłam sie żyć z facetem który ma dziecko z inna kobietą ?? Maju ja mam ciągle tyle wątpliwości i żadne z nich nie dotyczy naszego związku tylko wszystkie krążą wokół jedgo przeszłości ! Zycie jest trudne! Powiem ci że po dłuższym czasie ex twojego przestanie byc dla ciebie takim problemem, nie wiem kiedy to nastąpi, bo każdy ma inną wrażliwość i wytrzymałość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mayafoxa - to nie tak, to mija. Nasz związek też narażony był przez długi bardzo czas na działania byłej mojego Bartka. Nie mogła pogodzić się z tym , że on układa sobie życie na nowo i to z niezłym skutkiem. Przehodziliśmy przez takie cyrki, odstawiała nam takie numery, że normalnemu cżłowiekowi to by sie w głowie nie mieściło. Ale do czasu. Nie moge niestety powiedzieć że dziś dała nam już spokój, ale Bartek stopniowo wytrącił jej z ręki niemal wszystkie możliwe numery, nie ulegając jej szantażowi, jej bzdurnym pomysłom, stawiając wyraźną granicę między tym, co jako matka ich dzieci może, a czego nie da się usprawiedliwić dziećmi. I chyba trochę pomogło (tfu, tfu... ) a i najważniejsze, to uświadomić sobie, jakie są prawdziwe intencje działań byłej, bo Bartek początkowo nabrał się parę razy - na szczęście tylko parę.:) Calineczka ma duzo racji - ex to nie jest jakiś nadczłowiek, wmieszać się w wasze życie będzie na pewno próbować, ale to , czy uda jej się cokolwiek osiągnąc, zaszkodzić, w dużej mierze zależy od was samych. Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynkaa
Hej Calineczka i MayaFoxa! U mnie jest tak..nie chcę być ofiarą. Staram się zrozumieć wszystkie okoliczności. On miał potworne życie od dawna. Kiedyś miał ojca alkoholika - rzucał w niego butelkami. Mama zaś jego przez to stracila także jedno z dzieci. Nie chciał mi o tym powiedzieć..kiedyś jakoś wyszło z rozmowy że nigdy nie był przytulany, kochany. Musiał liczyć na siebie. Następnie jak miał 20 lat związał sie z osobą. Tyle że po slubie - jak sam mi powiedział - osoba nie uznawała, że można chcieć buziaka jak się wróci z pracy. Ja pytałam się - co Ty zrobiłes złego w tym związku? Przecież zawsze jednak prawda leży po srodku. Ok. Powiedzial, ze był bałaganiarzem, nie cierpiał zmywać.. Ona miała powody do kłótni. On zaś kupił zmywarkę. Następnie teściowa także zaczęła się wciskać. Napierała na rozwód. Rozwód oczywiście jest sformalizowany (na szczęscie dla mnie ???!!??) Było to wszystko jakieś 10 lat temu. Z tego związku jest dziewczynka. Ma już 11 lat Oni zaś w związku małżenskim byli 3-4 lata. MInęło jak widać od tamtego czasu sporo... Teraz zaś ja..odpowiadając na Pytania od Calineczki: jak ja się czuję..eh..widzisz..może bym tego w 100% nie zrozumiała - mam 25 lat (on 32). Tyle że mam za ścianą dziewczynę którą facet zostawił dla innej. Zostaiwł dziecko po wypadku. Ma to wszystko gdzieś. Zalezy mu na kasie. ONa mi wytłumaczyła, że niewszyscy ludzie po przejsciach są źli. Mój facet zostawil dziecku i jej wszystko.ABy nikt nie mial do nikogo pretensji. Malo . Jeszcze przez pół roku będzie spłacać mieszkanie dla nich..Dla ex - która to podobno ma nowego Pana, spotyka się z nim jak dziecko wyjezdza do jej rodziny. Boże wiecie jak ta sytuacja na mnie wpłyneła??? Jak kubeł zimnej wody. Lodowatej. Zależy mi na nim. Bo teraz jak już wspominałam, wszystko mówi. Jak jest. Bez moijego nawet pytania, tłumaczy mi gdzie idzie, co będzie robić. Bo wie że mnie gnębi. Powiem równiez ze to facet bez nałogów. NIe pali. NIe pije. Aż dziwne - na wyjazdach imprezach..woli colę, najwyzej 1 piwo czasem nawet tego nie dopija. Daję mu szansę. Ale też poweidziałam ze boję się ze mogę w pewnym momencie nie wytrzymać i po prostu uciec. A on co? On powiedział że będzie walczyć. Ze rozumie mnie. Dzwoni do mnie po kilka razy dziennie aby spytać się ot tak jak się czuję, czy nie mam ochoty na koncert "czerwonych gitar" czy moze pójdziemy na lody - moje ulubione orzechowe... eh... A czy mu wybaczę..na razie trzeba czasu. Kocham. Ale wiem, że oszukał. Ale widzicie? Dla dobra...ale jednak są dylematy...?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klementynka, no cóz dziwic mu się nie moge, bo to jakoś tak nie zręcznie na pierwszej randce powiedzieć \"słuchaj ja mam dziecko i rozwód za soba \" co ty na to czy chcesz się ze mną jeszcze spotkać ? Dobrze że w końcu powiedział ci wszystko. Jego to też pewnie gnębiło zwłaszcza jak okazało sie ze się w tobie zakochał. Nie chcę ci niczego sugerować ale on wydaje się byc w porządku w stosunku do ciebie. Wiesz mój tez miomo że o jego przeszłości wiedziałam zwlekał z rozmowa na ten temat niemal pół roku, bo sie bał mojej reakcji. Tez zawsze mówi co robi i ciągle do mnie dzwońi i jest kochany tylko czasami ma wpadki np. rano po przebudzeniu mówi ,że jedzie do córki itp. Gdyby mnie o takich planach uprzedzał nie miałabym tych wszystkich wątpliwości związanych z nami , a tak jedanak coś jest co gryzie mnie od środka! Klementynka, a czy ty na jego miejscu mówiłabyś na pierwszym lub drugim jeszcze niezobowiązującym spotkaniu komuś że jesteś po rozwodzie? Wiesz w naszy społeczeństwie utarło się że rozowodnik to zły człowiek!, może on miał takie obawy że gy ci to wyzna na początku to nawet nie dasz mu szansy sie poznać ? Klementynka, a czy ty chcesz dać mu szansę, chcesz z nim żyć i założyć rodzinę. Bo strzałę amora nie pytam bo postach widać, że jesteś zakochana ,tylko z obawami no nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynkaa
Wiesz Celineczka..to prawda..w sumie nie wiem jakbym zrobiła to, jakbym powiedziała. On - jak już sama napisałam, wiedział, że ja mam już ustalone zdanie co do ludzmi z przeszłością. Wiedział, że jakby powiedział, to przy pierwszym spotkaniu - pomachałabym mu łapką i powiedziałabym bye bye. Tyle że już trochę czasu minęło - ponad pół roku. Wiedziałam , ze cos go gnębi. Tyle że widzisz...doszedł w koncu do tego, żeby mi powiedzieć. Płakaliśmy oboje..w sumie kazde z nas z różnych powodów. On z tego powodu co będzie ja zaś też ze zostałam oszukana i przez niego i przez los. Bo do tej pory miałam takie szczęscie, że faceci mówili że nie są mnie warci i uciekali w siną dal. Ja zaś szukałam dalej. Mój facet też mi podczas tej rozmowy powiedział. Ja zaś w myślach nawet zaśmiałam się przez łzy..bo pomyslałam, że historia lubi się powtarzać...tyle że nie uciekłam - On tym bardziej. I tkwię nadal. Mam oczywiście tą swiadomość, że w jego życiu jest jeszcze inna kobietka - jego córka. Własnie dzis się z nią spotkał. Wiem, że nie powinno mnie to gryźć. On wytłumaczył mi, że miłość między kobietą a dzieckiem to coś innego Nie można tego porównywać. Ze kocha mnie. A dzieci nie są przez całe życie z rodzicami. Same kształtują w pewnym momencie swoje życie. Rodzice zaś zostają razem. On chce być ze mną. Ba! Chce wziąć ze mną ślub. Ostatnio zażartował: że jesli mi zalezy na Slubie koscielnym zawsze można wziąć prawosławny... Ja zaś myslałam i o tym, wiadomo - kazda dziewczyna marzy o tym aby przysięgac komuś życie na dobre i na złe..przed ołtarzem w pięknej sukiennce następnie super wystawna impreza weselna..ale czyż to nie jest próżność z naszej strony? W sumie cywilny tez może być piękny..nie tylko można go zrobić w USC ale i zorganizować w całkiem sympatycznym miejscu..w ogrodzie z kwartetem smyczkowym ;) a Bóg? Bóg jest wszędzie. My sami powinnismy być dobrymi ludzmi. I przez dobre uczynki będziemy wypełniać wolę Bożą. CZytałam, że życie bez ślubu kościelnego i z rozwodnikiem to życie w grzechu..ale ile ludzi uważa się za katolików..nie robiąc nic w tym kierunku tak naprawdę... Stwierdzilismy że musimy się poznać od nowa...nawet spotkalismy się w tym samym miejscu co ileś miesięcy temu... On na początku powiedział mi: Cześć jestem T. Miałem żonę. Mam dziecko. A ja cześć jestem K..i..nie mam nic.. On także podniesc mnie na duchu powiedział..K? Czyż nie jest to piękne że znów zaczynamy od początku..Ze znów pierwszy raz pojedziemy nad morze..ze znów po raz pierwszy zobaczymy to i tamto...eh... Naprawdę zrozumcie mnie, że naprawdę go kocham..ale obawy... Obawy pozostaną.. Ile osób na początku związku mówi do siebie Misiu, pszczółko..a po iluś latach znajomości trwania ze sobą..nie cierpią siebie nawzajem..to nietylko to..w sumie..za dużo myślę. i własnie dlatego tak się potwornie rozpisuję..Bo wiadomo..jak kazda kobieta mam dylematy i będę je mieć nadal...pomimo wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasze drogie nowe kolezanki, zapraszam was na ten topik jutro , napewno będzie nas więcej :) i stałe bywalczynie wam cos podpowiedzą i napiszą co sądzą o waszych problemach :) Ja muszę już znikac i zająć się pracą buuuu Miło mi sie z wami gawędziło i mam nadzieję, że jeszce tutaj zajrzycie , naprawdę tutaj są fajne dziewczyny i nie obrzucają nikogo błotem tylko dlatego, że ktos ma inne zdanie. Po za tym polecam wam książki autorstwa Grocholi i Wiśniewskiego : \"Zwi ązki i rozwiązki miłosne\" \"Gry i zabawy małżeńskie i pozamałżeńskie \" Po ich przeczytaniu już diabeł nie jest taki straszy! :D Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynkaa
Papa Celineczka!!! Coś czuję, że będzie to i mój portalik... Dziękuje za Twoje posty.. Wiadomo na wszystko potrzeba czasu. A czas jasna sprawa..nie od dziś wiadomo, że leczy ranki... A lektura...z przyjemnością sobie poczytam..bo już słyszałam o tym tytule :) MIłego późnego popołudnia K.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
czesc dziewuszki, mam nadzieje, ze fakt, iz nikt nie pisze jest dobrym znakiem, wszystkie szczesliwie cos robia. Ja jestem sama , wiec smutno mi a po ostatnich wydarzeniach nie moge sie do konca pozbierac. Ninke, odezwij sie czy wszystko w przadku pozdrawiam wszystkie duszyczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynkaa
Witam Być może i mnie!! Własnie po Twoim poście uswiadomilam sobie, żeby o tym nie mysleć..należy się min sobą zająć: zadbać o siebie - ja np chcę wreszcie zrzucić zimowy tłuszczyk - i pędzę na rowerku treningowym przez godzinę dziennie czytając lekką lekturkę aby nie myśleć że mój kochany Miś być może omawia własnie z ex sprawy związane z dzieckiem albo konczy spotkanie z dzieckiem...Lepiej pomyśleć jak się będzie wyglądało pięknie latem w sukience zamiast zadręczać się myslami...trochę słodkiego egoizmu nikomu nie zaszkodziło... Zaraz sobie zrobię ulubione kakao i kąpiel w aromatycznej piance...fajniutko gdyby był przy mnie..ale cóż poradzić..:) pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełna strachu i nadzieji
dziewczyny a ja się trochę jednak boję...on odchodzi od żony, mnie obatuje strach, jak to będzie? czy damy radę? czy nie skończy się? co by nie mówić..nie znamy się ze strony codziennego życia tylko z paru godzin dziennie...a jak się nie sprawdzę? jak go zawiodę? czy ja umiem jeszcze być z kimś na codzień..po takim czasie bycia kochanką (4 lata) tak wiele złego było tez między nami, on się w koncu zdecydował....ale ja się strasznie boję :-( teraz gdy już go mam...a zona a dzieci...matko jak to będzie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynkaa
ehhh... Każdy z nas czegoś się boi..ma obawy.. Strach przed nieznanym jest czasem silniejszy od nas. Jeszcze nie nadeszło a już się boimy na zaś..Wykanczamy się psychicznie, czasem niepotrzebnie dołujemy..myślicie że ta eks tez się dołuje aż tak???? (oczywiście są wyjątki..ok..że można pomyśleć..ze tamta też ma źle nawet gorzej...) Ale jeśli będziemy się użalać nad sobą, do niczego to nie doprowadzi. Przecież w sumie (eh) to od nas również zależy czy jesteśmy z tą osobą! My też możemy w pewnym momencie powiedzieć stanowczo NIE! NIE PODOBA MI SIę TO! żLE MI JEST I NIE DOPUSZCZę ZEBY JESZCZE BYłO GORZEJ.Badzmy asertywne! Powinnismy zrobić rachunek sumienia. przemyśleć za i przeciw. Oczywiscie mówię do tych tu..które są jeszcze przed (takich jak ja) zwiazkiem z panem z przeszłoscią. Na nasze życzenie jest on z nami. Kocha nas, bo po co by mu to było. Ja wiem po swoim faceciku, że też mu niełatwo przychodzi to że ja się męczę. Ja już wiem. Ja nie wiem tego tamtego itd. Ale trzeba rozmawiać z takim ukochanym . Nie tłumic tego w sobie. Jak kocha to zrozumie. Nie możemy plakać po kątach. Dręczyć się myślami. Dajmy odetchnąc sercu! idę robic te kakao... :) pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełna strachu i nadzieji
klementynko ja myslę o jego żonie...że jednak komuś rozbiłam związek, nie wiem jak ona sobie ułoży zycie ale to Ona zostanie sama a Ja będę go miała..i to poczucie jakim kosztem się to odbylo nieco mnie przeraza, kocham go ale wiem ze spada na mnie wielka odpowiedzialnośc..nie chcialabym zeby kiedyś mi powiedział że żałuje tego rozwodu...to duze wyzwanie, choć ja mu powtarzam wciąż że nie obiecam mu że do konca życia bede kochać i że zawsze bedziemy razem-on juz jedną taką przysi.egę złożył i co...więc ja wolę się nie deklarować bo wiem że roznie moze być ale mi ciezko jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementynkaa
chyba jednak kakao poczeka... widać każda z nas ma odmienne dylematy...ehh... Kiedyś chyba sama dobrze zrozumiałaś w co się pakujesz...to że on odszedł od niej do Ciebie - sprawia że Tobie chce poświęcić następny kawałek życia. Jej - jasna sprawa - nie będzie początkowo lekko...pewnie w pewnym momencie życia zrozumie coś tam..może pozna kogoś innego - dla siebie bardziej wartościowego. Kto jej jednak nie opósci..Zauważ ze to równiez była decyzja jego że nie jest z nią. Nie znam dokładnie Twojej historii..jednak myślę ze tu bardziej emocje więły górę że z nim jesteś...przed Tobą i ukochanym z pewnością długie cięzkie rozmowy. Ale lepsze długie potworne rozmowy niż beznsenowna straszna cisza przed burzą. Co do obiecywań...przysiąg...sama dobrze widzisz..ze ludzie obiecują sobie czasem rózne rzeczy..do konca tak nie jest z tymi obiecankami..ja sama swojemu facetowi powiedziałam ze wolę sto razy czyny niż pochopne obiecanki. A samo słowo "kocham" wolę rówież wyrazić przez te czyny a niżeli mówić je codziennie. On już się tego nauczył...i bardzo to docenia. Uśmiechu więcej Straszaku i Nadziejko w jednym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×