Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Witajcie, poznałam go w pracy. Zafascynował mnie, ale nie chciałam się z nim wiązać ze względu na pracę (a pracowaliśmy razem przez kilka dni). Jednak nalegał. Bardzo! W końcu zaczęłam się z nim spotykać i było wspaniale. Wiadomo! On mieszka dość daleko ode mnie. Spotykamy się w weekendy. Ja mam 22 lata on 32. Nie przeszkadza nam to. Problem w czymś innym. Pewnego dnia dowiedziałam się, ze on jest tereaz w trakcie rozwodu. Wystąpił o rozwód jeszcze zanim się poznaliśmy. Kiedy jesteśmy razem jest cudownie, ale kiedy on jest u siebie to nabiera wątpliwości, nie chce mi sprawiać przykrości, wciągać mnie w te wszyskie sprawy, są ciężkie dla mniego, a co dopiero dla mnie? Na dodatek zaczyna się bać związków, kobiet. C o mam robić? Nie chcęgo stracić. Kochane! Pomóżcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skarbie jestem w bardzo podobnej sytuacji, bezbolesnego wyjścia nie ma , czy ten twój ma dziecko? walcz o miłość masz do tego prawo. pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja rada jest taka niech on najpierw sie rozwiedzie a potem sobie zaczynajcie. i sprawdz czy on aby na pewno sie rozwodzi, bo z tym to nigdy niewiadomo. facetowi moze byc wygodnie miec zone i miec kochanke. lepiej uwazaj na niego i podchodz do wszystkiego z dystansem i miej swiadomosc , ze moze sie tak zdarzyc , ze wroci do zony. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do żony nie wróci. Nie mają dzieci. Chcę walczyć! Ale nie bardzo mam to pod kontrolą, bo mieszka daleko i co? Mam małe pole manewru... Na początku znajomości wierzył, że się do niego przeprowadzę, załatwi mi pracę - ma wpływy. Pracę bym miała taką, o jakiej zawsze marzyłam i mężczyżnę, z którym mi jest najlepiej w świecie. Nigdy z nikim mi nie było tak dobrze kurde! Dla niego zerwałam zaręczyny... A teraz on sie załamał. Nie wiem czy dziś przyjedzie chociaż mocno twierdził, że będzie. Czekam... Denerwuję się i po co mi to? Kurde. Kocham go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz Ty dla niego zrywasz zareczyny a on..... Facet lubi miec zabezpieczenie i tyle. widze , ze Ty mocno sie juz wkrecilas i trudno Ci racjonalnie myslec . niestety zonaty facet to same klopoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On nie wiedział, że ja byłam zaręczona. Ja nie wiedziałam, że on jest w trakcie rozwodu. Jest nam wspaniale razem. Czy to cos zlego? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zilelony_groszek
Jestem w bardzo podobnej sytuacji, z tym że mieszkamy w jednym mieście. Mimo to jest mi ciężko. Nie jestem zazdrosna o jego przeszłość. A jednak śwaidomość, że walczę o jego uczucia... choć wielką miłość i małżenstwo z miłości już ma za sobą jest strasznie smutna. Nie chciałabym żeby był ze mną, tylko dlatego że jest mu po prostu dobrze. Chciałabym żeby mnie kochał. Ciężka jest ta sytuacja - nie ukrywam. Zresztą mam świadomość, że może być mi jeszcze ciężej. Póki co, nie mogę sobie nawet pozwolić na marzenia, takie jak ma każda młoda kobieta. Mąż, rodzina, dzieci, dom... Staram się racjonalnie myśleć, że dopiero gdy już będzie po rozwodzie to otworzę w duszy wszytskie przymknięte drzwi. Ale jak do tej pory żyć bez marzeń? Sama nie wiem czy w którymś momencie nie stwierdzę, że sytuacja mnie przerosła, że nie jestem tak silna, że to za duży ciężar dla mojego serduszka. Nie jest ławto Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wielkiej siły i odwagi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam ... MM nie chce sprawiać Ci przykrosci , ale wnioski które mi sie nasunęły nie wygladają optymistycznie. To wyglada tak jakby szukał pocieszenia w trudnej dla siebie sytuacji. Jak już sie pozbiera , wszystko poukłada , może zaczać mysleć o nowym poczatku. Żeby to zrobić musi zostawić przeszłość , a Ty przez przypadek też bedziesz zaliczała się do tej \"trudnej przeszłości\" , bo uczestniczysz w tych wydarzeniach . W takiej sutuacji raczej nie mysli sie racjonalnie . Najprawdopodobniej osoba z która bedzie wiazał jakies plany w przyszłości , bedzie kims spoza tych wydarzeń .... Nawet jesli coś deklarował to raczej na dzień dzisiejszy jest to mało wiążące . Jednak ilu ludzi , tyle sytuacji , wcale nie musi tak być . Jeśli bardzo Ci na nim zależy poczekałabym ,aż poukłada swoje sprawy i wyprostuje przeszłość .Powodzenia i duuużo siły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga terefere :) On mi nic nie deklaruje... ja sie nie mieszam w jego sprawy rozwodowe, on mnie nie chce nimi obarczac, nie chce nic mowic na ten temat, jest mu wstyd, ze znalazl sie w takiej sytuacji... Dzisiaj jest mi przykro bo ostatnio kiedy ruszylam z tym tematem na forum i czekalam na niego, nie przyjechal. Nie wiem czy w ogole przyjedzie. Chce to wszystko sobie poukladac, boi sie zobowiazan. I dobrze. Dzwoni tylko od czasu do czasu. Eh... A ja robie test ciazowy jutro! Troche sie podlamuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to widze MM- , ze niezle sie zaangazowalas. nie jest latwo byc z zonatym facetem i uwierzyc w to , ze on naprawde mnie kocha. mam podobne mysle jak zielony_groszek. pomimo tego , ze on robi wszystko zebym uwierzyla w jego uczucia do mnie to ja wciaz sie boje, boje sie o nas. chcialabym , zeby juz byl ten jego papierek rozwodowy, bo mysle , ze moze wtedy bede spokojniejsza. na razie pomimo tego , ze tez tak bardzo go kocham to boje sie marzyc i snuc plany zwiazane z nami. chociaz on innej mozliwosci nie widzi jak tylko taka , ze w koncu bedziemy razem . mysle , ze w duzej mierze dzieki jego sile i determinacji my jestesmy razem. a czas pokaze jak bedzie wygladac nasza przyszlosc. pozdrawiam Was dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielony_groszek
ninke, mam propozycję - jak będzie Ci któregoś dnia ciężej, smutniej machnij do mnie mailika. Myślę, że nam obu które znajdują się w tak podobnej sytuacji, przyda się czasem wygadać przed kimś kto nie ocenia. Ktoś kto zrozumie, wesprze a może i doradzi. Niektórzy ludzie potrafią być okrutni i bardzo krytyczni choć najczęściej nie rozumieją, ba... nie próbują zrozumieć. I choć w moim przypadku mogę o wszystkich wątpliwościach i smutnych myślach porozmawiać z J. to jednak spojrzenie kogoś takiego jak Ty na pewno byłoby bardziej obiektywne :) Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo cierpliwości i wiary :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojej, rzeczywiście trochę się wkręciłaś. Potwierdzam to co ktoś wcześniej napisał żeby sparawdzić czy on naprawdę zaczął sprawę rozwodową czy tylko tak ściemnia, żeby Cię zatrzymać a z żoną jest wszystko OK. Faceci czasem nieźle kręcą. Pamiętam kiedyś poznałam super faceta, a ja byłam młodziutką dzierlatką. On przystojny, kilka lat starszy, elegancki etc. Zaczęlismy się spotykać. Wszytko szło jak z płatka, podobał mi się, był tzw. starającym się o mnie i kiedyś po 2 tygodniach tej sielanki, nie wiem dlaczego tknęło mnie i spytałam czy jest żonaty i czy ma dzieci. Zaprzeczył. Pytanie było absurdalne bo nigdy nie spotykałam się z żonatym ani nawet rozwiedzionym więc nie miałam doświadczenia on zresztą zachowywał się jakby bardzo myślał na poważnie. Za kilka dni przyznał się że jest ŻONATY I DZIECIATY!! Kurde ale mnie siekło. Do dziś pamiętam ten zimny pot a potem dreszcze. Od tamtej pory dokładnie sprawdzam facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czemu MM nie chcesz się w to mieszać? Skoro macie być razem, to wszystkie sprawy będą wspólne. Jego małżeństwo nie skończy się jak odcięte nożem. Pewne tematy będą sie jeszcze ciągnęły przez jakiś czas. Dlaczego nie przejść tego razem, dlaczego nie pomagać sobie w takich właśnie trudnych chwilach? Mówię to z własnego doświadczenia, poznałam swojego misia w trakcie jego rozwodu, razem pisaliśmy papiery, razem sobie to przeżyliśmy i nie sądzę, żeby to zaszkodziło naszemu związkowi. Mój mężczyzna dodatkowo ma dzieci, z którymi widuje się średnio raz na tydzień, przy okazji czasem widzi się też ze swoją eks. Nie powiem, że to jest bułka z masłem (była żona), ale... da sie przeżyć. Jeśli się kochacie/on Cię kocha to nie sądzę, że dzielenie się problemami i bycie ze sobą może coś \"zespuć\", wręcz przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja zaczęłam spotykać się ze swoim gdy był zaledwie kilka dni po rozwodzie. To było kilka lat temu a teraz jesteśmy małżenstwem. Jego rodzinka mnie nienawidzi na czele z teściową, choć to nie ja byłam powodem jego rozwodu o czym oni wiedzą. Ale nam jest dobrze ze sobą a jedynie od czasu do czasu jego rodzinka namiesza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwazaj
bylam z pewnym mezczyzna 2 lata, podobnie zaczal sie rozwodzic jeszcze zanim zaczelismy sie spotykac....rozwodzil sie przez 1,5 roku, wytrzymalam jeszcze pol....przez te ostatnie pol roku zaczal sobie szukac innej damy.....TAKIEJ, KTORA NIE BEDZIE MU SIE KOJARZYLA Z TYM OKRESEM W ZYCIU, W KTORYM SIE ROZWODZIL.....rozumiesz, co mam na mysli???? on juz prawie nie jest zonaty, ale ty bedziesz jego KOCHANKA, nie kobieta....taka Powierniczka i Pocieszycielka (takze do lozka) i byc moze bedzie wspaniale, jesli zgodzisz sie na taka role....ale pamietaj, ze bedzie to trwalo TAK DLUGO, JAK DLUGO BEDZIE MU TO POTRZEBNE...potem zacznie nowy rozdzial w swoim zyciu, ale juz BEZ CIEBIE !! nie oczekuj wdziecznosci za pomoc i wsparcie.... nie pisze tego, zeby ci dopiec....nie zycze ci tego, ale poki sama nie przezylam takiego zwiazku, nie mialam pojecia, ze tak moze byc.... coz moge dodac??? jesli znalibyscie sie latami (jakas dlugoletnia znajomosc, czy przyjazn) warto by bylo zaryzykowac.....ale tak??? zastanow sie jeszcze....moze to zwykla chemia z twojej strony?? czy warto rezygnowac z tego, co juz masz?? chyba nie.... nad twoim wybrankiem sie nie zastanawiam wcale....kojarzy mi sie az nadto dobrze.... JAKKOLWIEK BYBS NIE WYBRALA - POWODZENIA!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosmiczna
ja powiem cos pocieszajacego, tylko nie linczujcie tu mnie. bylam przyczyna rozwodu mojego obecnego partnera, zakochalam sie i on rowniez ,zostawil dla mnie wszystko, znienawidzony przez rodzinę kolegow, bylo mu bardzo ciezko, czasem byly trudne chwile, ale przetrwalismy je, dzieki tolerancji wyrazumilosci rozmowom, to nie jest tak ze kazdy facet szuka sobie kochanki a nie odejdzie od zony, jeśli jest odwazny pokochal cie mocno jesli jestes jego oparciem i calym swiatem to bedziecie razem, trzeba to zaakceptowac ze ludzie sie rozwodzą a ty po prostu walcz o swoje szczescie, wszakze nalezy sie ono nie tylko innym tobie rowniez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielony_groszek
---> uważaj Właśnie to, co napisałaś przyprawia mnie o największy strach. Hmm... pozostaje mi jednak wierzyć, że tak się nie stanie w naszym przypadku. Przecież nigdy (w każdym innym związku też) nie ma gwarancji i 100 procentowej pewności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj kosmiczna
może jeszcze kiedyś będziesz gorzko płakać za to co zrobiłaś. Jesteś podła skoro cieszysz się z rozbicia małżeństwa. Nie zasługujesz na nic dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje Ci zielony groszku......odezwe sie do Ciebie, bo tak jak Ty tylko z moim nie moim Kochaniem rozmawiam o moich smutkach i obawach i radosciach takze. ale to chyba normalne , ze mamy takie obawy, bo mysle , ze dziwne by bylo , gdyby takich obaw nie bylo. w koncu to facet z przeszloscia a o takich facetach to nie mowi sie dobrze. ale nie mozna niczego uogolniac. te osoby ktore dowiedzialy sie o nas ciesza sie naszym szczesciem. choc trudno mi w to uwierzyc. nikt nie potepil tego co robie. choc on wlasnie rozwodzi sie dla mnie, ale jak mi powiedzial nie przeze mnie. ja tylko ta jego decyzje o rozwodzie przyspieszylam. jego malzenstwo juz dawno nie istnialo .a on tak bardzo sie cieszy , ze pokochal mnie i jest nareszcie szczesliwy. chociaz zdaje sobie sprawe , ze latwo to on ze mna nie ma. ale juz staram sie nie myslec zle , bo jednak wiele naszych problemow sie rozwiazuje, a niektore sprawy okazuja sie latwiejsze niz nam sie wydawalo.trzymaj sie zielony groszku i mysl pozytywnie. kosmiczna.....Ty rzeczywiscie napisalas cos pozytywnego. i ciesze sie , ze napisalas. tak to jest , ze jak dwoje ludzi sie tak mocno pokocha to zadna sila ich nie powstrzyma zeby byc razem. pozdrawiam. uwazaj........ tak tez moze byc jak napisalas, ale nie ma regul . wszystko jest prawdopodobne i myle ze gdy dwoje ludzi naprawde chce, chca byc razem to beda i beda szczesliwi. a wiec Tobie powodzenia i dokonywania dobrych wyborow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la luna
ninke, zielony groszku... i ja jestem w podobnej sytuacji... i jest mi czasem bardzo ciezko:( kocham go, mysle ze i on kocha mnie, ale jest tyle obaw, tyle niepewnosci, tyle natretnych mysli... trudne to bardzo... dziekuje za wasze wpisy, moze to egoistyczne, ale czuje sie troche razniej, ze nie tylko mnie nekaja takie mysli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za wszelką cenę
po trupach, niszczać wszystko po drodze. Bo macie prawo do szczęścia. Podłe osoby, bez sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la luna
do wpisu powyzej: zawsze lepiej wiedziec co sie mowi, niz mowic co sie wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwazaj
DO NINKE I ZIELONEGO_GROSZKA 1) ten zwiazek, o ktorym pisalam to tak jakby odlegla przeszlosc (2 lata temu), juz od dawna nie boli...i byl bardzo ksztalcacy, jak sie okazalo.... 2) wiem, ze mnie kochal bardzo, a oprocz tego bylam mu bardzo potrzebna (jestem z tych, co to na "kochanki" nadaja sie az nadto...umiem sluchac i nie zadawalam drazliwych pytan....wszystko dla misiaczka....hahahaha, ale od tego czasu sporo sie nauczylam.... 3) to nie byl atak na Was, dziewczyny....milosc nie wybiera i rzeczywiscie NIE MA GWARANCJI szczesliwego zwiazku w innych okolicznosciach :)) 4) moj tez byl J...ale nie wierze w "pechowosc".... 5) byl egoista, a ja mu na to pozwolilam....i dlatego porazka :)) w Waszym przypadku nie musie tak byc....dobrze mowia forumowiczki: "walczcie o swoje", niestety nic dobrego samo nie przychodzi.... TRZYMAJCIE SIE :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielony_groszek
Ninke i la luna, piszcie jeśli tylko macie ochotę :) Cieszę się, że jesteście. Cieszę się, że rozumiecie. Może razem będzie nam łatwiej, silniej, raźniej :) Damy radę? A co mamy nie dać!! :) Buziaki groszkowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la luna .... mi tez razniej, ze poznaje tu osoby , ktore sa w podobnej sytuacji. nie nakrecaj sie na smutki, badz dobrej mysli. moze tutaj sie nieco powspieramy i zielony groszek tez mysle sie dolaczy. wiadomo sa latwiejsze chwile i trudniejsze i jesli dwoje ludzi sie kocha to da rade. ja w to wierze. pozdrowionka do za wszelka cene...... nie znasz mnie , nie znasz nas i nie jestes w mojej sytuacji i nie mozesz wiedziec co czuje . nie interesuje mnie to , ze Ty sobie akurat myslisz , ze daze po trupach niszczac wszystko po drodze. co Ty mozesz wiedziec o mojej sytuacji i o tym jak ja postepuje. nie wiesz . ale widac Tobie jest latwiej kogos wyzwac niz sprobowac zrozumiec. nic nie jest w zyciu takie jednoznaczne i oczywiste i osoba ktora kocha zonatego faceta wcale nie musi byc podla i bez sumienia uwazaj....... dzieki , ze pomimo Twoich przykrych doswiadczen wlasciwie to nas wspierasz. zwiazki takie sa trudne i czasami do przewidzenia final. ale co zwiazek to inna historia i rozne zakonczenia. trzymaj sie tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o witaj zielony groszku:) mi juz jest razniej, no i pewnie , ze damy rade!!!. w koncu kochamy i jestesmy kochane. i ja czuje sie szczesliwa pomimo wszystko, pomimo tego , ze jeszcze musze troche poczekac , zebysmy byli razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość la luna
dzieki dziewczyny, fajnie ze jestescie :) macie racje-damy rade! :) trzymajcie sie, do uslyszenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba jeszcze bardzo
dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo będziesz czekać ninke i nie wiadomo czy się kiedykolwiek doczekasz. Szmaty z was okrutne i wyjątkowo paskudne zdziry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzie opanujcie sie
po co te wyzwiska.sam sie rozwodzi czytac nie umiecie!rozwodnik tez czlowiek i moze kochac czy misia ma sobie pluszowego kupic bo kazda jego kobieta zdzira bedzie zwana przez Bogobojne panie.wstyd a feeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×