Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

jasne. po prostu wtedy od razu wychodziła strona, o którą chodzi, a nie 150 innych. A tytuł (przepraszam za przeoczenie), to: \"Potęga podświadomości\" Josepha Murphy\'ego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha, \'\'Potega Podswiadomosci\'\' to barrdzo madra ksiazka:)) Ale co z tego... Ja takiego transu chyba tez jeszcze nigdy nie przerwalam, a jelsi w ogole to i tak jak juz bylo za pozno... Dronia, podziwiam Cie bezgranicznie za wyrzucenie pudru. Ja nie zrobilabym tego nigdy przenigdy, no nie ma szans, matko jak mysle o tym to az mnie dreszcze przechodza... Mysle ze doszloby do takiej paranoi, ze np gdyby ktos mnie zmusil do wywalnia pudru to bym nie wychodzila w ogole z domu, nie poszlabym do pracy, na zakupy nigdzie...brrr... gratuluje odwagi i trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, ja go wyrzuciłam pod wpływem impulsu (w nocy, żeby przerwać to błędne koło), a następnego dnia rano musiałam iść na uczelnię na 8 rano, a do tego miałam kolokwium, więc po prostu MUSIAŁAM iść. No i pierwszy najgorszy dzień był już za mną. Potem było już tylko łatwiej... Wiecie co, pewnie pomyślicie, że to kompletna bzdura, ale mi się normalnie wydaje, że już jest trochę lepiej. Ponadto przejrzałam tę \"Potęgę podświadomości\" i jak się kładę spać, to od kilku dni stosuję pewne oisane tam praktyki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niewazne w jakich okolicznosciach, wazne, ze sama, i dobrowolnie:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żaba
do DRONII (i nie tylko) pisałam tu już że kiedyś też tak definitywnie rzuciłam malowanie się. doło to dobry rezultat. błędne koło zostało przerwane. to doskonałe określenie na tą sytuację, zwłaszcza dla osób, które się dużo malują. zaczyna się niewinnie, trochę powyciskam, trochę to zakryję, a po jakimś czasie nagle okazuje się ze nie możesz wyjść z domu, ani nikomu się pokazać bez ton tapety. niestety dziś nie ma już u mnie śladu po tamtym eksperymencie, ale przynajmniej wiem, że to jest możliwe. moja twarz wyglądała wtedy kiepsko, miałam mnustwo brązowych przebarwień i trochę czerwonych plamek i byłam na maksa uzależniona od makijarzu, ale tez tak tym zmęczona i zrozpaczona, że musiałam podjąć radykalne kroki. razem z bratem ciotecznym jechałam na wakacje i postanowiliśmy oglić się na jeża (i tak nosiłam krutkie włosy). byłam u niego, ciotka ogoliła nas maszynką, a potem wykąpałam się, dokładnie zmyłam makijarz i wyszłam do nich; to było takie ujawnienie się. nic nie powiedzieli, podobnie jak wszyscy z mojego otoczenia. nidługo po tym kupowałam dla kogoś czapkę, facet mi jakąś pokazał i mówi, za panią jest lustro, proszę przymierzyć, odwróciłam się i przezyłam szok, oświetlało mnie letnie słońce i wyglądałam potwornie, nie mogłam uwierzyć że to moja twarz. wracając do domu czułam się okropnie. teraz mi się przypomniało, że dzień przed wyjazdem na te wakacje zrobiłam sobie masakre na twarzy, za co siebie nienawidziłam. to takie nieprzyjemne wspomnienia z tym związane, ale ogólnie polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żaba
jeśli chodzi o TRNAS to dobrze to znam. nie raz miałam tak, że albo szłam na całość, albo próbowałam to przerwać i wychodziłam z łazienki, ale nie mogłam się powstrzymać rzeby tam nie wracać po kielka razy, a jak nie wracałam to zaczynałam dłubać przy twarzy u siebie w pokoju ( nie miałam tam lustra). okropne było przebudzenie, ta myśl ze trzeba wstać i iśc do ludzi i niepokój zanim nie spojrzałam w lustro, chciałam tylko zasnąć i nie musieć o tym myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żaba
do DONKICHOTOWEJ dla mnie to forum jest jedyną formą wsparcia, bo znikim tak szczerze o tym problemie nie rozmawiałam i nawet bym nie chciała. tutaj "spotykam" dziewczyny, które dobrze rozumieją jak to jest. nie da się tego przecenić. lepsza może być tylko prawdziwa grupa sparcia w tym temacie. a tak poza tym to nie ruszam twarzy od 4 dni :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyciskarka pryszczy
Jeśli chodzi o makijaż, to ja nie mogę sie bez niego obyć. Maluję sie 0d 14 roku życia, kiedy skóra zaczęła mi się psuć. Najpierw używałam tanich podkładów za 10 zł(mój pierwszy to antytrądzikowy Soraya) Były koszmarnie pomarańczowe, słabo kryły i robiły smugi, ale czulam się z nimi lepiej. Później zaczełam używać droższych. Teraz używam Lasting Performance MF.Rewelacyjnie kryje. Wczoraj gdyby nie 2 warstwy tego pudru nie moglabym wyjść z domu. A jednak udało mi się wczoraj zamaskować zmasakrowaną twarz. Nie wyglądało to najgorzej. Moim zdaniem moja tważ wygląda lepiej z makijażem, nawet z grubą warstwą tapety, niż z ranami i syfami. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym wyjść z czymś takim do ludzi. Te rany, które sobie robię wyglądają naprawdę obrzydliwie. Ale odeszłam od tematu. Więc maluję się od 14 roku życia. W tym czasie miałam kilka epizodów kiedy się nie malowałam, ale nie zauważyłam poprawy w wygldzie cery. Moja twarz lepiej czuje się w makijażu. Jak ostatnio byłam u dermatologa i nie mogłam się pomalować, to po całym dniu bez makijażu skóra była czerwona i piekąca. Jak wyszłam na słoce, to czułam jak mnie piecze i pali. To chyba wpływ słońca na zapalenie skóry i rozszerzona naczynka. Kiedy mam warstwę pudru na twarzy, po umyciu twarzy wieczorem moja skóra wyglda normalnie, a nawet zdrowo. Nie jest zaogniona i nie piecze. Dodam też, że u mnie makijaż łagodzi podrażnienia po wyciskaniu. Dermatolog nie zabronił mi nakładać podlkadu na twarz. Powiedział wręcz, że powinnam chronić skórę przed słońcem i nie powinnam się opalać. A co do buzi, to załatałam sobie twarz plastrami szybkogojącymi. Buzia ogólnie nie wygląda źle, oprócz tych czterech ran. Nie wierzę, żeby to była nerwica natręctw. W końcu przecież nie maltretujemy naszej skróy cały czas, potrafimy się powstrzymać. Acha, myślę, że niezdrowe zainteresowanie moją skórą mam po mamie. Moja mama to wybitna neurotyczka. Zawsze wprowadzała nerwową atmosferę w domu. Od kilku już lat obserwuję, że ona masakruje sobie skórę na rękach. Szczególnie na ramionach. ma wielkie czerwone, niegojące się rany, ktore ciągle rozdrapuje. Najczęściej robi to wieczorem. Potrafi wpaść w taki trans. Siedzi na fotelu i gapi się nieprzytomnie w telewizję. Nawet nic do niej nie dociera, tylko caly czas rozrywa sobie skórę na ramionach. Ma też obsesję na punkcie pięt. Uwielbia odrywać suche skórki i ma przez to rany na piętach. Jak ją kiedyś zapytałam co ona robi z tymi ramionami, to ona powiedziała, że ropią się jej takie wkurzające pryszcze na ramionach i ona to rozdrapuje. A mi robią się takie wkurzające pryszcze na twarzy, ktore wyciskam:) Szkoda tylko, że moja mama tego nie rozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żaba
to ciekawe co mówisz o Lasting Performance MF. ja nie mam dobrych doświadczeń z podkładami. nie kryły przebarwień, tak że musiałam poprawiać korektorem i źle wyglądały. zobaczyłam, że w internecie kobiety wypowiadają się o nim bardzo pochlebnie, ale pisały też że może wylądać nienaturalnie. czy jest dobry na lato? mam też inne pytania: nakładasz go palcami czy gąbeczką? kończysz w miejscu gdzie twarz styka sie z szyją? ile czasu mniej więcej zabiera ci make up?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość donkichotowa
o rety! Ty piszesz o mamie a ja napisze o ojcu.On ma rany rekach,i tez drapie i drapie,,,nie no,ze ja tego nie skojarzylam ze sobą:| a dzis znowu se powyciskałam zaskórniki:(nie no,z tego sie da wyjsc tylko w jeden sposob :trzeba miec super idealną cerę ,wtedy to juz nie mialabym co cisnąć.a jak tu miec idealną cerę gdy ją sie masakruje?:(...jak pomysle jak ja bede wygladac za rok,dwa lata to mi słabo,bede jedną wielką blizną,sitkiem:(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dotyczy nie tylko twarzy.. Ja znam osoby, ktore: - rozdrapuja sobie do krwi ciagle skorki dookola paznokci tak ze maja wielkie rany na dloniach -obgryzaja paznokcie -rozdrapuja wrastajace wloski na nogach...tez wielokrotnie i blizny po tym jak po tradziku -to samo z krostkami na ramionach... -w przypadku luszczycy zdrapuja luszczaca sie skore az tak,ze maja rany.. To sie robi nieswiadomie...to nawyk :-/ Najgorsze rozdrapywanie juz istniejacych strupkow, bo ciagle sie czuje nierowna skore...i tak w kolko :( Ja tez sie lapie na tym,ze w czasie filmu rozdrapuje sobie cos na ramieniu, twarzy czy plecach...ale staram sie z tym walczyc. Trzeba sobie znalezc cos innego by zajac rece i tyle...:) No i unikac lazienki i luster. Choc u mnie to malo pomaga...bo mi bardzie przeszkadzaja nierownosci/krostki np na plecach...i wystarczy,ze wyczuwam je w dotyku :/ To jest jakas nerwica albo cos...ciezko to kontrolowac. Ja poki co nie ruszam twarzy ,nie wszystko od razu...na reszte tez przyjdzie pora :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, ja niestety też wyciskam zaskórniki na ramionach (górna część rąk). Kiedyś oglądałam z mamą TV i popatrzyłam na jej ramiona. Były takie gładkie i śliczne, że aż ją pogłaskałam po jednym ramieniu. A ona mnie się pyta, dlaczego ją pogłaskałam. No to jej mówię, że ma taką gładką skórę na ramionach i że jej zazdroszczę. Na co moja mama mi odpowiedziała, że jak była LO, to straaasznie wyciskała te drobne zaskórniki na ramionach i że zawsze strasznie zazdrościła swoim koleżankom ładnej skóry na rękach. Więc to chyba u nas rodzinne. Ale powiedziała mi, że potem jej jakoś naturalnie przeszło. Więc może też rodzinnie wyjdę z tego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyciskarka pryszczy
Do smutna żaba. Lasting Performance u mnie zawsze sprawdza się na medal. Świetnie wszystko kryje, nie potrzeba nawet korektora. U mnie sprawdza się bardzo dobrze. Nie tworzy smug, nie zbiera się w zagłębieniach i w rozszerzonych porach. Ma wady. Potrafi zrobić maskę i kolory są zdecydowanie nienaturalne i za ciemne, NIE za bardzo NADAJE SIĘ NA LATO, bo jak się spocisz na twarzy to warzy się i spływa. Ogólnie, to jak ten podkład wygląda na twarzy zależy chyba od rodzaju cery. Mi akurat odpowiada. Mogę Ci powiedzieć jak ja go używam. Może jak spróbujesz w ten sposób, to będzie lepiej. 1) Nakładam go zawsze palcami (każdy podkład nakładam palcami). Gąbeczką nie potrafię nalożyć podkładu równo, bo tworzą się smugi albo plamy. 2) nakładam go zawsze na suchą skórę, NIE posmarowaną kremem!!Wtedy podklad duzo lepiej i równiej się rozprowadza, dużo lepiej kryje, nie "jeździ" na kremie i nie tworzy smug. Nałożony na suchą skórę pozostaje matowy przez cały dzień i nie spływa z twarzy na tłuszczu. To jest rada profesjonalnej maijażystki. Sprawdza się naprawdę świetnie. Jest taki pokutujący mit, który podtrzymują babskie gazety, że podkład należy nakładać na warstwę kremu, bo wtedy lepiej się trzyma. Jest zupełnie odwrotnie! Jeśli dla jakiejś pani podkład jest za suchy i nie może go używać bez kremu, to powinna zmienić podklad na bardziej odpowiedni dla siebie, np. nawilżajcy. A pielęgnację kremem najlepiej zostawić na wieczór. Poza tym niektóre nietluste kremy matujące sprawiają, że podkład się na nich wałkuje. 3) nakladam go zawsze od środka twarzy w kierunku tyłu twarzy i dokładnie rozcieram przy włosach. Trochę podkładu kładę też na połączeniu żuchwy i szyi i dokladnie rozcieram w dół szyi. Jakbym tego nie zrobiła, mialabym białą szyję i brązową twarz. 4)Jak mam jakieś syfki albo ranki to NA podkład (nigdy pod!!) nakładam korektor, albo po prostu miejscowo na syfka dodatkową warstwę podkładu. Niedługo będę zmieniała ten podklad na inny, bo mimo tego, że jest rewelacyjny wkurzają mnie ciemne kolory. Nie wiem, dla kogo oni je robią, chyba dla murzynek! Ja mam najjasniejszy odcień jaki zdolałam dostać i jest i tak za ciemny. W dodatku teraz wycofali dwa najjaśniejsze kolory, w tym ten, który miałam. Teraz mój podkład już się kończy i już nie znajdę tego odcienia. Zostały tylko ciemne. Dlatego muszę go zmienić na inny. Myślałam o Pierre Rene Skin Balance, ale kolory są pomarańczowe, albo o Infalliable, ale kolory tez sa za ciemne. Pozostaje mi jeszcze True Match- śliczne jaśniutkie kolorki i podobno nieźle kryje. Myślę też o kremie koloryzującym SVR, jest wodoodporny, trwały i niezbyt ciemny. Ma silny filtr słoneczny 50, więc to mój faworyt. Co mi radzicie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyciskarka pryszczy
Chciałam jeszcze sprostować kilka rzeczy. No więc Lasting Performance nie nadaje się na dłucie chodzenie w lecie po ulicy, albo na zajęcia wych. fiz., bo warzy się od potu. Nie zauważyłam, żeby rozpuszczał się od samego gorąca czy od słońca. Jak spocisz się na twarzy to na pewno w tych miejscach spłynie. To z resztą dotyczy też deszczu i wody w każdej postaci. Po prostu nie jest wodoodporny. W lecie w pomieszczeniach zachowuje się normalnie. Używam go teraz na uczelnię i trzyma sie caly dzień bez poprawek. Kryje bardzo dobrze syfki i drobne ranki. Tylko jak mam coś większego, albo jakąś masakrę na twarzy to muszę użyć korektora. Ogólnie bardzo dobry, jesli ktoś ma ciemną karnację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaaai
sluchajcie.. moze ktos z Was uzywa korektor z pierr rene i orientuje sie w sprzedazy? bo mi sie wlasnie konczy, mam nr 3 (najciemniejszy) i jak szukalam po sklepach to wszedzie sa same jasne. wiecie czy moze te ciemne wycofali ze sprzedazy?? a jesli tak to jaki korektor (najlepiej antybakteryjny) radzicie mi kupic?? wazne tez zeby byl w miare ciemny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żaba
do wyciskarka pryszczy dzięki za obszerną odpowiedź. szkoda,ze nie jest dobry na lato, bo właśnie na wakacyjne wyjazdy przydał by mi się jakiś szybki sposób na maskowanie twarzy. niestety podczas upałów twarz zawsze mi się poci i świeci. niewesole jest też to co piszesz o odcieniach. czyli już nie sprzedają koloru nr. 100? ja niestety mam bardzo jasną karnację. a czego zwykle używasz w lecie? napisz o swoich doświadczeniach z innymi podkładami, jak kupisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Drogie Kożelanki. Witam Was bardzo bardzo cieplutko i serdecznie - a nede wszystko - ze zrozumieniem. Z problemem wyciskania borykałam się przez kilka lat. Teraz jest duuuzo lepiej ponieważ wychodzę za mąż za dwa tygodnie, i narzuciłam sobie niewiarygodny reżim w kwestii dotykania rękami twarzy. Cerę mam bardzo ładną i zdrową. Zawsze była zdrowa. Na studiach jednak ubzdurałam sobie, że jest jej potrzebny podkład (zupełnie jak u Forsycji - pozdrawiam). To on mi zaszkodzil, pozapychał pory, potworzyły się zaskórniki, które zaczęłam wyciskać. Były maleńkie, ale na skutek wyciskania - zrobiły się koszmarne. Na szczęście nie mam blizn, pojawiły się tylko przebarwienia. Usiłowałam je więc usunąc przy pomocy kremów z kwasami, co było POTĘŻNYM błędem. Kwasy powodowały ogromny wysyp nieczystości, które oczywiście wyciskałam. Na ranki nakładałam podkłady, te zapychały pory i powstawał wysyp jeszcze większy. Błędne koło. Pomogła mi trzytygodniowa choroba. Na buzię nie nakladalam nic poza pastą cynkową. Wygoiłam się. Wyrzuciłam wszystkie kremy - zwłaszcza te z kwasami, wyrzuciłam podklady (zostawiłam jedynie Clinique, na większe wyjście). Zastosowałam kilkakrotnie mikrodermabrazję L'Oreal i ladnie poznikały mi przebarwienia. Gdy skora zregenerowała się, zaczęłam chodzić na solarium (raz w tygodniu, na kilka minut), i koloryt buzi wyrównał się (jestem śmiertelnie blada i każda najmniejsza czerwona plamka wygląda na mej twarzy ohydnie). Ponadto stale myślałam sobie, iż czeka ją mnie w życiu ważne momenty, i to z ich powodu nie można dotykać twarzy. Np. "nie skub się, bo zbliżają się zaręczyny", "nie dotykaj, bo za trzy miesiące ślub", "nieruszaj, bo za tydzień rozpoczynasz nową pracę", itd, itp. Boję się jednak co będzie po uroczystościach ślubno - weselnych. Czy nie wrócę do cholernego zwyczaju?? mam nadzieję, że nie. Moja twarz jest śliczna. Codziennie oglądam ją w lusterku i specjalnie wynajduję drobne niedoskonałości, tłumacząc sobie "widzisz to, ale tego nie dotkniesz, nie ruszysz, z pełną świadomością odłożysz teraz lusterko, i zajmiesz się czym innym, bo to ty panujesz nad rękami, a nie ręce nad tobą". Po paru dniach widzę, iż to, co zobaczyłam w lustrze - i czego nie dotknęłam - zniknęło samo. Taka świadomość bardzo pomaga. "Nic z tym nie zrobiłam, a jednak to zniknęlo". Stosuje też absolutny minimalizm kosmetyczny. Myję twarz silnym żelem SVR. Zawiera on wprawdzie kwasy, ale dzialanie jest nieporównywalne do dzialania kremu i zamiast powodowac wysyp nieczystości, żel "jedynie" pięknie usuwa zaskórniki. Poza tym stosuję jeszcze - zamiast kremu - mleczko do ciała (!) panthenol. Zakupione w aptece. Tylko tyle. Zadnych różów, pudrów, podkladów. Nawet z racji ślubu nie zamierzam malować twarzy - wyłącznie oczy. Przekonałam się, że natura obdarzyła mnie piękną cerą, nawet bez podkladu wygląda ona nieskazitelnie, ale to, czy taka będzie zależy tylko ode mnie. Trzymam za Was kciuki, dziewczyny, a wy trzymajcie za mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyciskarka pryszczy
Do smutnej żaby. Kolory 100 i 101 Lasting Performance zostały wycofane z rynku. Przynajmniej tak powiedziała mi pani w sklepie. Zostały tylko 102 i ciemniejsze. Zdecydowałam, że kupię sobie krem koloryzujący SVR. Jest trwały, świetnie kryje (tak jak Lasting Performance) jest wodoodporny, ma wysoki filtr słoneczny 50 no i kolory są dość jasne. Nie bardzo jasne, ale wydaje mi się, że jaśniejsze od Lasting Performance. Kiedyś miałam próbkę tego kremu. Bardzo mi się podobał. Dobry był też Rimmel Lasting Finish. Trochę podobny do naszego Lasting Performance. Dobrze kryje niedoskonałości, długo się trzyma na buzi, nie brudzi ubrań(aż tak bardzo jak inne), podobno nie zatyka porów i pozwala skórze oddychać. Niestety po ok. 8 godzinach zaczyna się nieładnie świecić i warzy się. Poza tym jest mały wybór kolorów, a najjaśniejszy kolor jest strasznie żółty. Kosztuje przystępnie, bo ok 28 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anniszko- GRATULUJĘ ZAMĄŻPÓJŚCIA :-) :-) :-) Czytając Twoją wypowiedź, miałam jakieś dziwne wrażenie, że Tobie udało się już pokonać ten koszmarny nałóg, więc gratuluję po raz drugi!!! Ja jak na razie w dalszym ciągu bez podkładu (jakoś się trzymam), i chociaż wyglądam nie za dobrze [przebarwienia i jeszcze niezagojone rany], jednakże nowe pryszcze jak na razie nie wychodzą :-) Mam do Ciebie, Anniszko, pytanie. Czy możesz napisać coś więcej o tym mleczku do ciała panthenol? Bo (z tego, co mi wiadomo) D-pantenol to jest jakiś składnik kosmetyków, który działa łagodząco. A to mleczko, które Ty stosujesz, to czy ono jest firmy panthenol, czy może jakiejś innej firmy??? Może moje pytanie wyda Ci się głupie, ale ja jestem dosyć zielona, jeśli chodzi o farmaceutyki, więc napisz proszę firmę tego mleczka, bo mi się akurat dziś skończył balsam do ciała i krem do twarzy, więc może bym tego spróbowała, jeśli Tobie pomogło. Serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Droniu, dzięki za słowa pokrzepienia. Boże, jak pomyślę, ile jak się z tym męczyłam, sądząc, że mi po prostu psychika siadła! A tu tyle dziewczyn ma taki sam problem. Czytam te wasze posty z przerwami od samego rana. I trzymam kciuki z całej mocy! Panthenolu zaczelam używać z polecenia pani w aptece. To środek kojący, łagodzący, który zawiera wprawdzie składniki powszechnie uchodzące za "zapychacze", ale absolutnie nie zapycha. Maleńka kropla wystarczy na całą twarz, która jest po nim miękka, nawilżona, różowa. Panthenol przekonał mnie, że tak naprawdę kosmetyk może zawierać owe nieszczęsne składniki i być świetny, liczą się bowiem chyba przede wszystkim proporcje, i może sposób połączenia z innymi składnikami. Polecam na buzię małą jego ilość, bo może się wydawać tłustawy. Firma?? "Dr. Muller Pharma". Kosmetyk zawiera 3% dexpanthenolu. Nałożony w małej ilości wchłania się błyskawicznie i nie pozostawia absolutnie tłustej warstwy. Po "masakrze" - niezastąpiony. Nie wiem, czy on pomoże w tym sensie, że pryszcze nie będą się pojawiać - sądzę, że nie. Ale na pewno załagodzi. Acha - strupki bardzo ładnie się po nim goją, nie zostają blizny. Jeśli chcecie pozbyć się przebarwien - polecam mikrodermabrazję L'Oreal. Wykonywana raz w tygodniu ładnie rozjaśni przebarwienia, i nie spowoduje nowego wysypu pryszczy, tak jak to niestety czynią kwasy. Nie wolno się jednak opalać, jeśli ją zastosujecie. Chociaż - przyznam szczerze - że rok temu byłam tak zdesperowana, że raz w tygodniu robiłam mikro, a po paru dniach szłam na 5 minut na solarium, byle tylko wyrównać kolor skóry. Jeszcze jedna ważna sprawa - peelingu mechanicznego, jakim jest mikro nie wolno wykonywać, jeśli ma się pryszcze na twarzy (rozniesiecie bakterie po całej buzi). Mikro jest super dla osób, które pryszczy nie mają, a walczą z przebarwieniami. Pozdrówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Donkichotowa, nie wiem niestety, gdzie kupić Clinique :( mieszkam w małym mieście i jest tu tylko jedna "ekskluzywna" drogeria - Prestige. Tylko tu można nabyć kosmetyki z wyższej pólki a i tak wybór jest skandalicznie mały. Sądzę, że w większych miastach w grę wchodzi albo Douglas, albo Sephora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Donkichotowa, nie wiem niestety gdzie można kupić kosmetyki Clinique. Mieszkam w amłym mieście i jest tu jedna tylko drogeria z kosmetykami z wyższej pólki - Prestige. Wybór skandalicznie mały, ale jedyny. Popytaj w tzw. galeriach, w Sephorze albo Douglasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki, Anniszko, za informację. Zastanowie się jeszcze nad tym mleczkiem. Pozdro :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny u mnie koszmar. Okres, a razem z nim wiadomo co. Nie ruszalam, nie wyciskalam, ale zamiast zniknac to tylko gnoje pecznialy, w koncu wczoraj musialam je \'\'zlikwidowac\'\' bo juz bylo nieciekawie. Rano malo co sie nie poplakalam patrzac w lustro. Nie mam juz sily, po prostu nie mam i juz. Nienawidze siebie za to co robie i swojej cery za to, ze od tylu lat mnie tak udupia. To jest jakas koszmarna neverending story...:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biancaa, a jaki rodzaj trądziku masz podczas okresu? Bo mi też wtedy zawsze wychodzą pryszcze (zazwyczaj między 6 a 9 dniem cyklu- wtedy też ponoć powinno się badać poziom hormonów, więc pewnie ma to coś wspónego z nierównowagą hormonalną). Ale te pryszcze są zawsze takie same, tzn. takie jakby ropne i bolące (nie są to na pewno zaskórniki). I też nigdy się nie \"wchłaniają\", tylko dojrzewają :-( Zazwyczaj jak już dojrzeją, to je wyciskam (przy okazji zabiorę się jeszcze za jakieś zaskórniki - trans gwarantowany - no i masakra - i dół psychiczny). Ale kilka razy mi się udało wytrzymać i nie wyciskać i te pryszcze normalnie powysychały i poodpadały jak strupki- ZERO PRZEBARWIEŃ I ZERO BLIZN! I nie trwało to jakoś strasznie długo (2-3 dni). Tak więc, biancaa, czy udało Ci się kiedyś wytrzymać te ciężkie dni okresu i nie wyciskać, żebyś po prostu wiedziała, czy te pryszcze u Ciebie później zasychają? Postaraj się zrobić chociaż raz taki test i wytrzymać bez wyciskania. Jeśli pryszcze nie zaschną, to może w Twoim wypadku wyjściem będą jakieś leki hormonalne (no bo te pryszcze ewidentnie związane są z hormonami!). Ale być może zaschną, tak jak w moim przypadku i problem z głowy, tylko trzeba się na maxa pilnować jeśli chodzi o niewyciskanie w tych kilku dniach. U mnie niestety dochodzi jeszcze fakt, że jak te ropne i bolące pryszcze powyciskam, to roznoszą mi się bakterie po całej twarzy i powoduje to coraz większą ilość tych \"ropniaków\", więc trzeba się w tych trudnych dniach szczedgólnie pilnować. No cóż, chyba jedyny sposób, w jaki Cię mogę teraz pocieszyć to fakt, że za 4 dni będziesz już wyględać o niebo lepiej!!! To tylko 4 dni!!! Tylko błagam, nie wyciskaj już więcej (nie poprawiaj!!!!!), bo te hormonalne pryszcze mają szczególną tendencję do \"roznoszenia\" się po twarzy!!! I nie martw się, większośc osób w końcu z tego nałogu wychodzi!!! Przecież nie będziemy wyciskac do końca życia, co nie!!! Pomyśl sobie, że jak z tym problemem sobie poradzisz, to nic w życiu Cię nie złamie!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anniszka
Mnie się właśnie udało w zeszłym miesiącu pięknie przetrzymać te wielkie "okresowe" wulkany na brodzie. Po trzech dniach ZNIKNĘŁY bez śladu. Biancaa, znikną na pewno! Tylko się trzymaj, dziewczyno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to tak, kochane:) Ja ogolnie to nie mam jakichs ropnych krost, tylko grudy, grudeczki, zaskorniki, podskorniki i bog wie co jeszcze. wlasciwie jakbym ich nie ruszala to by po prostu mi towarzyszyly i tyle. Ale robia sie jeszcze inne gowna. I tak np w czasie okresu ( normalnie tez, tylko nie w takich ilosciach), robia sie takie, ktore sa gleeboko pod skora. Dojrzewaja, dojrzewaja, bola, wylazi biala glowka, albo taka \'\'poduszeczka\'\' biala (jesli wiecie co mam na mysli:/). I fajnie by bylo, gdyby po \'\'usunieciu\'\' tego co biale i wystaje bylo po problemie. Bo caly kurde korzen, czy nie wem jak to nazwac siedzi dalej gleboko w skorze. I teraz tak, jak sie to zostawi w spokoju to sie bedzie slimaczyc i wznawiac w nieskonczonosc, ale zeby go \'\'usunac\'\' trzeba sie troche nameczyc i w zwiazku z tym zmasakrowac... I wierzcie mi probowalam zostawic teraz np takiego jednego, bo wiedzialam, ze jak rusze to...czekalam i czekalam, a on sie robil gorszy i gorszy i wiedzialam ze nie ma szans zebym go \'\'przeczekala\'\'.Koszmar:/ Dronia, a jak chodzi o to czy nie bedziemy wyciskaly do konca zycia to w moim przypadku nie bylabym optymistka. Obrzydliwa cere mam po mamie i wyciskarskie sklonnosci tak samo. Ona do tej pory ma okropna cere i tez wyciska...wiadomo, ze nie robi jakichs maskar, ale zawsze. No i to by bylo na tyle:/ Heh:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwiag
I Twojej mamie udalo sie wyjsc za maz? Przepraszam nie chce byc zlosliwa ale ja choc nie mam najgorszej cery raz jest lepiej raz gorzej to obawiam sie ze moje zakomplesienie z tego powodu w ogole uniemozliwi mi zamążpojście. A tak bym chciala..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie ze sie udalo:) Tylko zaznaczam, ona sie nie masakruje tak jak ja. Ale tak na marginesie to mi sie tez udalo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaassskkkaaaa
Hej, juz dawno nie przegladalam tego watku, a teraz czuje sie jakbym o sobie czytala, albo jakbym to ja pisala o swoim przypadku. Bo niestety tez nalogowo wyciskam i nie potrafie przestac. Wiem, ze robie sobie krzywde, czasami przeciez to taki bol, zdarta skora, a ja nic, tylko dalej, jak opetana, zeby tylko pozbyc sie czegos z tych moich biednych porow. Czasami, to az nie moge uwierzyc, ze sama siebie tak okaleczam. Ehhh. No wlasnie, ja bez podkladu nie wyjde. Ostatnio, na ten dlugi weekend majowy bylam sama w domu, i to byly pierwsze 3 dni (nigdzie nie wychodzilam z domu) od poltora roku, kiedy nie nakladalam podkladu. Ale tak sie wtedy zle czulam, ze dziekuje. Jak gdzies sie przypadkiem zobaczylam w lustrze, to sie przerazilam. Koszmar! A w ogole, to juz mam taka manie, ze nie dopuszczam mysli, zeby mnie ktokolwiek niezamaskowana zobaczyl. Rano przemykam do lazienki, tak zeby sie na nikogo nie natknac, wieczorem to samo. Ale juz tak nie moge, mam dosc! Chcialam sie pozbyc tych przebarwien okropnych, ktore sobie sama zrobilam, ale dermatolog powiedziala, ze w maju takie zabiegi sa niewskazane i ze musze poczekac od jesieni. Juz nie wytrzymam. A z podkladem tez mam problem. Tez wlasnie uzywam Lasting Performance, ale te odcienie mnie dobijaja. Jak ktos juz tu mowil, sa strasznie ciemne, i bardzo sie odcinaja od szyi. Mialam 100 i 101, najjasniejsze, ale po pierwsze wycofali, a po drugie dla mnie sa za rozowe, maja za duzo rozowego barwnika i strasznie mnie to denerwuje. Dlatego wlasnie szukam innego kryjacego podkladu, ale nie mam pomyslu. Najchetniej tez bym wyrzucila podklad i sie od niego odzaleznila, ale nie potrafie. Boje sie tego, jakby ludzie na mnie reagowali. No nic, musialam sie wyzalic :) pozdrawiam i trzymajcie sie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×