Gość Napisano Lipiec 24, 2005 U mnie najgorzej jest gdy jestem sama w domu, bo mam stracha ze dostane ataku i zemdleję i zanim ktos mnie znajdzie to sie przekręcę. Najlepiej jest mi gdziekolwiek gdzie jest duzo ludzi bo wiem, ze jakby cos to ktos moze zadzwoni na pogotowie. Boje sie tez jezdzic do wiosek bez lekarza/szpitala/pogotowia. Szkoda, bo zawsze lubiłam takie odludzia. Teraz boje sie zapuszczac w takie miejsca. Czuje sie bezpiecznie w tłumie, na uczelni, w sklepach, kosciele i w przychodniach. Najlepeiej spałoby mi sie w szpitalu bo mailabym pewnosc, że ktos jest za sciana w RAZIE CZEGO.Najbardziej lubie być wsród ludzi i miec cos do roboty, Wtedy nie mysle o nerwicy i czuje sie dobrze. Najgorzej jest zostac sam na sam z myslami. Wtedy nadchodza strachy. A masz moze Zapachu Wiosny opracowany jakis sposob aby złagodzic juz sam atak ? Co zrobić aby atak minął szybciej ? Ja dalej nie wiem jak powinnam sie najlepiej zachowac a takiej sytuacji, aby jeszcze nie pogarszac sprawy. Podziwiam Cie, że pojechałas za granice. Tam to juz kompletnie bałabym sie ruszyć, bo jak tam mieć lekarza pod ręką... A samoloty mnie przerazaja od zawsze. Tylko pociagi lub autokar :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Lipiec 24, 2005 Kiedys dostalam atakow kilku w malych odstepach czasu... juz bylam nimi zmeczona i gdy nadszedl to powiedzialam sobie: a niech mnie szlag trafi, juz nie mam sily, niech sie dzieje co chce i atak byl lagodniejszy, nie zaczelam panikowac, kontrolowac oddechu. Zajelam sie czyms innym potem i przeszlo. I od tej pory zawsze staram sie tak robic. Takze jak czuje niepokoj lub jak zaczyna sie cos dziac to staram sie czyms zajac, chocby pisaniem smsa lub czytaniem czegos co mam pod reka. Pomaga. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 24, 2005 Miałam tez okresy na poczatku choroby, że było mi niedobrze 2 miesiace non stop, ale nigdy nie zwymiotowałam :) Ostatnio rzygałam 12 lat temu gdy miałam zapalenie wyrostka :))) Gdy tak czytam to co piszesz Zapachu wiosny i porównuje z moimi odczuciami to chce mi się smiac z tej naszej wyimaginowanej choroby. Naprawdę zdrowo nas pogięło :) Bylam dzis na filmie \" sposób na teściową \". Prosty, przewidywalny, ale zabawny filmik. Rozluźnił mnie nieco :) Dziś samopoczucie w skali 0 - 5 jakies 4+ :) W październiku czeka mnie praktyka w szkole - 5 tyg. Muszę być w najwyższej formie. Ataki oczywiście nie wchodza w grę, bo kompletnie bym sie skompromitowała... Mam nadzieje, że jakos sie ogranę do tego czasu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Lipiec 24, 2005 No a z tymi wioskami bez lekarzy to u mnie jest tak samo, mam babcie i dziadka ktorzy wlasnie w takiej wiosce mieszkaja, oboje sa po osiemdziesiatce, kocham ich nad zycie. Gdy bylam dzieckiem to tylko u nich chcialam spedzac wakacje, kazdy weekend. Przez ta moja nerwice boje sie tam jezdzic i zostawac na noc. Mam z tego powodu wyrzuty sumienia....:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 24, 2005 Tak - metoda odwracania uwagi cos daje; jak zaczynam się denerwowac to włączam muzykę i tanczę, troche udaje mi sie oszukac głupi układ nerwowy :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mini29 0 Napisano Lipiec 24, 2005 Jakbym czytała o sobie. U mnie nerwica zaczęła sie też jakies 10 lat temu. Pogotowie 2 razy , raz w domu, raz w akademiku bo studiowałam wtedy. Atak paniki, szybkie bicie serca, jakby mialo z piersii wyskoczyc. Potem uczucie duszenia sie, dreszcze, straszliwe zimno i zastrzyk wszystko załatwiał. Bałam sie... Bałam sie być w domu sama, bałam sie wyjść z domu, dusiłam sie w autobusach i tramwajach, musiałam jeździc pociągiem na studia (koszmar), cały czas umierałam ze strachu ze złapie mnie panika i \"co ze mną bedzie??\" Nie leczyłam sie, znaczy brałam tylko Calms. U lekarzy byłam, EKG, tarczyca. Mam nerwice serca, żołądek tez mi czasem nawalał. Walczyłam z tą cholerną nerwicą sama , wiedziałam ze to tkwi we mnie , ze sama sie nakręcam, ze nie moge o tym myslec...Walkman mi duzo pomógl w tym czasie , gdy czułam ze panika sie zbliza, słuchałam i w duchu sobie śpiewałam zeby odsunąć strach i pomagało... Nie było lekko , nie... Potem z domu nie ruszyłam sie jesli nie miałam w kieszeni, torebce jakiś uspokajaczy... hmmm do tej pory nosze zawsze przy sobie Validol... Boje sie i ten wewnętrzny strach pewnie przy mnie zostanie zawsze... Teraz miewam nerwobóle - serce i pod łopatką ból czasem jakbym miała gwóźdź wbity :D Pozdrawiam Was Dziewczyny , bedzie dobrze, trzymajcie się :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 24, 2005 Fajnie, że napisałas Mini29 !!! Jesteśmy z Tobą :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mini29 0 Napisano Lipiec 24, 2005 :) tez miałam takie uczucie jakbym miała zwymiotowac zaraz... oczywiście nigdy mi sie to nie zdarzyło , ale jakie to bylo męczące... Teraz mam czasem taki objawy w supermarkecie jak jest duzo ludzi , albo jak długo musze stac w kolejce , znów zaczynam sie dusic i serce zaczyna mi przyspieszac... odwracanie uwagi pomaga... nie dać się lękowi... Z wyjazdami dalszymi miałam podobnie... gdzie jest pogotowie? czy przyjedzie? kto mi pomoże? co ze mną bedzie? takie pytania kłębiły mi sie w głowie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Mini29 0 Napisano Lipiec 24, 2005 Fajnie ze jesteście... :) Ludzie czasem nie rozumieją jak to jest żyć z nerwicą... Moi rodzice mieli i mają mnie za wariatkę i panikarę... Nie miałam w nich wsparcia jesli chodzi o tą hmm... przypadłość... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 24, 2005 Udało mi sie po 4 miesiacach leczenia osiagnać 7 miesiecy calkwitego spokoju, teraz od miesiąca znow jest gorzej, ale dla tych kilku miesiecy spokoju warto sie podleczyc i pozyc normalnie jakis czas. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 24, 2005 Mini - moi Rodzice tez tego nie rozumieją. Mama kiedys zapytała: \" czy jestem psychiczna ? \". Dla niej jestem chyba wariatką.W jakimś sensie jestem pschiczna, bo podłoze tego CZEGOŚ lezy w psychice, ale choroba ta nigdy nie zaburza trzezwosci umsyłu. Nie jesteśmy chore umysłowo, nie jestesmy czubkami. Wole pogadac z Wami, psychiatrą lub Chłopakiem. Reszta nic o tym nie wie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 24, 2005 Dzis już stad uciekam. Zajrze jutro. Dobranoc Kobitki ! Spokojnej nocy i strachy na lachy ! :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ojly Napisano Lipiec 25, 2005 Moja nerwica miała podłoże w dzieciństtwie ojciec alkoholik, despota , bezsilna matka wieczny strach,wieczna cisza w domu bo ojca wszystko denerwowało ,zaczełam mieć wtedy już bezsenne noce , wczasie zwykłego śmichu potrafiłam sie posikać ..rozładowanie ,wstyd w wieku kilkunastu lat posikać się w majtki, raz myślałam że nie przeżyje tego wstydu, ale musiałam żyć dalej, nigdy nie myślałam żeby łaczyć to z nerwicą ,jakoś sobie radziłam , tylko już strach pozostał i wchodził w różne inne sytuacje pierwsza totalna załamka przyszła w wieku 18 lat , gdy zerwał ze mną chłopak , bezsenność ,nicość ,wydawało mi się że jestem niczym,nikogo już nie obchodziłam, wiedziałam że muszę zapomnieć o nim , nie było to łatwe po pół roku zdecydowałam się że powiem to mamie żeby mnie gdzieś zawiozła coś ze mną zrobiła bo sobie nie radzę że chybaajestem bardzo chora niespałam wtedy 5 nocy! dostałam leki nasenne , spałam! to było najważniejsze,sama z tego wyszłam bez pomocy z nowu postanowiłam wziąc się w garść. Wyszłam za mąż ...ucieczka w małżeństwo ?,męczyło mnie że w męzu nie byłam tak zakochana jak wtym pierwszym chłopaku, urodziłam dziecko , dorabialiśmy się sami wszystkiego wynajmowane mieszkanie , potem kawalerka cały czas oszczędzanie , małe dziecko , praca , wykorzystywanie w pracy mojej uczciwości, bolało serce , dusiło , a może to tarczyca?, żoładek ,guz , skaczące ciśnieni ....i nagle złapał mnie strach , lęk że może mam jakąś chorobę psychiczną ,schizo...,lub dostanę jakiegoś ataku że stracę świadomośc i to było najgorsze , doszła szybciutko depresja lęk , bałam sie zostać z dzieckiem w domu ,to było 10 lat temu jest lepiej , jest gorzej ,jest lęk ,który paraliżuje , jest stan który mogę nazwać przed lękowym , są momenty gdzie myśłę że to wszystko juz za mną chodzę na sesje do psychologa , biore leki .....to tyle w skrócie o mnie. tez myślałam ze jestem sama z moim problemem na tym świecie ,że jestem pewnie przypadkiem medycznym , dużo daje mi równiez czytanie że są osoby z podobnymi problemami , chciałabym znależć złoty środek ,zasnąć obudzić sie i powiedzieć że to tylko zły sen. Pozdrawiam . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 25, 2005 Mnie z kolei chyba zabiła nauka i szkoła. W podstawówce uczyłam sie najlepiej w klasie. Zawsze wtedy bałam sie dostac miej niż 5. Mama miała co do mnie duze wymagania w tym wzglęzie i zawsze bałam się Jej reakcji. Uczyłam sie dla Niej, żebym miała świety spokój i mogła wyjść na podwórko. Moje kolezanki latały po polu od rana do wieczora a ja musialam miec odrobione wszystkie lekcje w dniu ich zadania chociaz byly na \" za tydzien \". Nie wszyscy mnie w klasie lubili, bo byłam kujonem. W starszych klasach juz moglam sobie pozwolic na 4, ale 3 juz bylo mocno komentowane. Zeby powiedziec o jakiejs pale, która zdarzała mi sie jakies raz na 2 lata długo układałam plan \" ugłaskiwania\". Skonczyłam podstawówke w gronie 8 najlepszych, którzy zawsze przez 8 lat mieli wzorowe zachowanie i nigdy zadnej oceny ponizej 5 na swiadectwie.Potem egzaminy do LO.Kolejny stres, ale oczywiscie się dostałam. Rozpłakałam sie przed wyjsciem na ogłoszeie wyników ze strachu, że mnie nie przyjmą. W LO miałam stałą 3cią lokatę w klasie, było wiecej nauki i jeszcze wiecej stresu. Umierałam przed kazda fizyką, bo mielsimy nienormalna babe. Raz gdy pytala moja kolezanke pod tablica i sie darła na nia ja nagle sie rozryczałam. Miałam wrazenie, ze krzyczy na mnie...Potem matura - pisemna nawet nie była stresująca, ale ustna... Nie umiem i nie lubie odpowiadac. Zawsze wolałam pisac. Nie cierpie gdy ktos sie na mnie gapi i czeka na odpowiedz a ja musze od razu bez zastanowienia zmyślać. Cala ta komisja i czekanie na korytarzu... Matura poszła i nadeszły studia. Dostałam sie tam gdzie chciałam.Tu się dopiero zaczęła zabawa... Niektórzy prowadzący szkolili sie chyba w Hitlerjugend. Potrafili tak zgnoic człowieka, że nie raz wychodziło sie z płaczem z ustnie zaliczanego kolokwium. Nie starczyło, ze postawili tą pałę, musieli jeszcze zrobic długi monolog o tym jakim to student jest kretynem i ze w podstawówce wiedza wiecej.Dziwnym trafem zawsze najtrudniejszych przedmiotów uczyli szalency. 2 razy jak do tej pory wakacji nie było.Tzn niby były, ale ja nie potrafie odpoczywac i lezec sobie beztrosko na plazy gdy we wrzesniu wiem ze bede sie musiala spotkac z tym czy innym szajbusem twarza w twarz po raz kolejny. Niby ciało odpoczywa, ale myśli skupiaja sie tylko na stresie.Nie odpoczywałam wiec psychicznie przez prawie 3 lata. Pomijajac niektórych ( bo nie wszystkich ) uczelnianych psorów musze jeszcze wspomniec o niezdrowych stosunkach z innymi studentami. Niektorzy potrafia zniszczyc czlowieka, albo sie nadymac byle tylko miec pól stopnia wiecej, abys ty byl na dnie. Jedna taka potrafi na egzaminie o cos zapytac a jak uzyska odpowiedz od ciebie i spytasz się ją o cokolwiek innego to udaje ze Cie nie słyszy. Takie mile mam niektore \" kolezanki\".Teraz wywalczyłam wolność. Skupiłam się i mam prawie cale 3 mies wakacji i co? I nie umiem odpoczywać. Przychodzą strachy. Mogłabym lezeć do gory brzuchem a nie mogę, bo wpadam w panikę. Tyle wolnego czasu i az mnie to przeraza, bo jak nic nie robie to przychodza do mnie okropne myśli a te mysli budzą strach i napędzają moją chorobę. W październiku to ja będę uczyła w mojej byłej podstawówce (paktyka)... Czy panika mnie ominie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 25, 2005 a dzis czuje sie dobrze :) jutro wizyta u psychiatry... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 26, 2005 Po poludniu czeka mnie lekarz. Dziś czuje lekkie poddenerwowanie.Zostala mi ostatni tabletka Afobamu. I tak mi to nie pomaga wiec licze, ze dostanę coś innego. Mam sznase pojechac nad morze za miesiac na tydzien. Bardzo mi tego brakuje, ale Mama bardziej niz ja boi sie mnie puscic, bo JAKBY CO to jak stamtad wroce. Ona dalej nie rozumie, że to nie ma znaczenia czy jestem w domu czy 800 km stad...jak TO sie stanie to i tak nic i nikt mi nie pomoze. Pogotowie daje zastrzyk na uspokojenie, popatrzy z politowaniem i kaze isc do psychiatry. Potrzepie mnie, podusze się i za 40 min jest po ptakach. Co to za różnica czy to będzie tu czy tam. I tak nikt mi nie pomoże. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 26, 2005 Gdzie sie pochowałyscie ? Zjem obiad i jade do przychodni. Ale upał... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Lipiec 26, 2005 Ja wlasnie weszlam i czytam Wasze ostatnie wpisy. Trzymaj sie Rosa, mam nadzieje, ze wizyta przebiegnie tak jak sobie to planujesz i lekarka przepisze Ci cos na wspomaganie.... szkoda by bylo rezygnowac z wyjazdu. Nie pozwol sie zamknac w domu tej wstretnej nerwicy! A moze niech Ci przepisze tylko cos, co bys mogla zazyc w wypadku ataku, cos o szybkim dzialaniu...? Tak w sumie to sie sama sobie dziwie jak ja wytrzymalam te 10 lat bez lekow bo przeciez tez juz ze mna ciezko bylo, oj ciezko..... teraz biore tylko takie mocniejsze tabletki ziolowe i jest ok. Mysle, ze tez duzo robi nasze nastawienie psychiczne, ja wiem, ze te ziolka mi pomagaja i wierze w to swiecie. Jakos nie mam natchnienia do pisania, wpadne wieczorkiem :) jak wrocisz to koniecznie napisz jak bylo i co dostalas! Milego dnia Wam zycze, pa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 26, 2005 Wróciłam. Przepisała mi jakis Doxepin. Mam brac rano i wieczorem 1 tabletkę a jakby bylo gorzej to jeszcze 3cią w południe, ale mam nadzieje, że do tego nie dojdzie. Jutro wsiadam w autokar i twardo wyjeżdżam. Zobaczymy czy przezyje w spokoju te 12 dni w górach. Lakarka stwiedziła odkrywczo, że wypadek samochodowy < o którym nie pisałam a byl on 2 lipca i wyszłam cało z niego po tym jak samochod wyladowal w rowie > wywołam u mnie \"zespol pourazowy\" i nasilily sie objawy nerwicy. Pare dni temu prawie dostalam ataku w samochodzie znajomych, bo mam przed oczami tamto zderzenie. Na pewno mi to nie pomogło, ale nerwica byla juz przed wypadkiem wiec nie ma co na ten incydent zwalac calej winy. Od jakiegos czasu, takze i dzisiaj lekarka namawia mnie na terapie to innego ośrodka. Dzis wzielam skierowanie, ale narazie nic z tym nie zrobię, bo jak sie okazało to nie jest tania impreza. Sama lekarka przyznała, że to spory koszt i powinnam sie nad tym zastanowić, ale jakby co to mam ten papier wiec zawszemoge tam iść. Ponoc życza sobie 50 - 70 zł za jedną sesje z terapeutą a nikt nie daje gwarancji, że taka \" gadka - szmatka\" w ogóle mi pomoże.Teraz czuje sie dobrze. Zawsze źle znosilam duchotę, co nie ma nic wspolnego z nerwicą i staram sie nie wystawiac na słonce.Musze sobie kupic jakies nakrycie głowy. To słonce mnie zabija i już mam przed oczyma udar...Takie tam fobie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 26, 2005 Wiesz Zapachu wiosny ja tez na poczatku nie chciałam słyszec o lekach, myslalalm o terapii, bylam u psychologa, pilam obrzydliwe zioła, syropyjak Neospazmina, Nervosol...ale objawy zrobiły sie tak nieznosne ze bylam zdesperowana. Do tej pory zawsze wierzylam w nowoczesną farmakologię więc oddałam się jej i tym razem. Niektóre leki naprawdę dawały ulgę. Calkiem nie wyleczyly, ale złagodziły objawy lub spowodowały, ze były nie tak częste. Jedynym minusem jest to, że zanim sie dobierze odpowiedni lek to trzeba na sobie go przetestowac. Mam w domu mnostwo lekarstw, których zjadlam 5 - 6 tabletek i na tym koniec bo było gorzej lub tak samo, wiec dostawalam nastepna recepte, az nie trafilam w grudniu na rexetin, na ktorym bylam pol roku ( tylko 1 tabletka dzinnie ) i w tym czasie po prostu odzylam.Potem go z lekarzem powoli odstawialam ( częsty kontakt z lekarzem byl bardzo wazny, chodzilam do niej, bo to lekarka nawet co 2 tygodnie), bo czulam się światnie. Bylam naprawde wyleczona. Ale przyszla koszmarna sesja - tydzien nieprzespany i bardzo stresujący, potem wypadek i wszystko wrocilo. Wszystko co osiągnęłam legło w gruzach w tydzień. Teraz trzeba będzie znow długo pracowac na taki sam sukces. No i taki ten nasz los. Teraz gdy już naprawde nie mam się czym denerwować, bo egzaminy zdane( zaczynam 4 rok ), w domu wszystko gra, mam tyle wolnego ...ja sie włąsnie teraz najbardziej denerwuję. Paranoja. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Lipiec 26, 2005 W tym wlasnie sek Roza, ze ja mysle, ze leki mnie nie wylecza tylko zalagodza objaawy nerwicy... uzaleznie sie i bede miala problemy z odstawieniem a po zakonczeniu kuracji nerwica z calym wachlarzem objawow somatycznych powroci do mnie ze zdwojona sila! Wlasnie dlatego od 10 lat probuje wszystkiego innego... i powiem, ze wychodzi mi to calkiem niezle. Szczegolnie, ze bylo ze mna o wiele gorzej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Lipiec 26, 2005 chociaz musze przyznac, ze tez miewam gorsze dni i chwile zwatpienia... szczegolnie wtedy, gdy zle sie czuje.Wtedy wlasnie ciezko mi uwierzyc, ze to wszystko, przez co przechodze to \"TYLKO\" nerwica. Uwierz mi, bylam juz na etapie guza mozgu, raka chyba wszystkich narzadow wewnetrznych, ciezkich wad serca i innych ciezkich chorob. Jednak badania nigdy niczego nie wykazaly. Zaczynajac brac leki znikna objawy somatyczne, ale czy sie znowu nie pojawia po odstawieniu medykamentow?! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 26, 2005 masz racje, jesli udaje Ci sie tak długo bez leków to trwaj w tym; być może kiedys dojde do tego co Ty...ale najpierw spróbuje wszystkiego, jestem gotowa na wszystko aby miec choc dodatkowy dzien lepszego samopoczucia, ale prawde obie znamy - nic nas z tego nie wyleczy; im szybciej nauczymy sie z tym życ tym lepiej... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Lipiec 27, 2005 Dziś jest mi troche niedobrze i mam starsznie ciezka głowę - czuje nie starch, ale zmęczenie choć spałam długo. Wyjeżdżam przed 17. Mam cel wrocic 7 - 8 i się nie poddać. Dobrze usypia ten lek, ale senność to i tak najlepszy z wielu innych skutków ubocznych lekarstw, które brałam. Ten żar z nieba dodatkowo mnie dobija.Najlepiej jest do 11 i od 16 - wtedy mogę spacerować.Pozdrawiam Was. Nastepna notka prawdopodobnie jak wroce dopiero. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Penelope Napisano Lipiec 27, 2005 O boze!!!Przeczytalam te wszystkie posty i to jest o mnie! Klucie w klatce piersiowej, ciagle nerwy(sama zastanawiam sie dlaczego jestem taka rozdygotana jak przed jakims waznym egzaminem), boje sie wychodzic z domu(wyjscie do pracy to katorga), boje sie byc sama w domu, wlasciwie ciagle sie czegos boje. Ostatnio w autobusie tak sie zle czulam ze zaczelam sie rozgladac czy jak padne to ktos mnie pozbiera. Mam nadzieje ze ludzie w razie czego mi pomoga a nie wezma za narkomanke. Serce wali mi jak oszalale. Wszystko niby ok a za chwile mam takie nerwy jakbym miala conajmniej wazny egzamin, wazna operacje lub jeszcze cos gorszego i nie moge sie opanowac. Rece mi drza. Nie potrafie nad tym zapanowac to straszne. Chyba bede musiala isc do lekarza. Wyzywam sie przy takich atakach na przyjaciolach i na rodzinie. Wkurza mnie kazde ich slowo i kazdy dotyk tak jestem nerwowa. Wszyscy mi powtarzaja ze musze sie leczyc. lacze z byle powodu i z byle powodu podnosze krzyk. To naprawde strasznie komplikuje mi zycie i jest mi bardzo ciezko... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Lipiec 29, 2005 Witaj w klubie Penelope! Skoro sobie zdajesz sprawe ze swojego problemu to dlaczego jeszcze nie bylas z nim u lekarza... zrob sobie wszystkie badania aby wykluczyc inne choroby i zacznij nad soba pracowac. Niestety nerwica to jest takie swinstwo ktorego tak latwo nie da sie wykorzenic.. Rosa, trzymam kciuki za udany urlop bez lekow i atakow i czekam na relacje po powrocie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ciepłe mleko bez konserwantów 0 Napisano Lipiec 29, 2005 Czesc Zapach Wiosny No widzisz ciagle tak wychodzilo ze bagatelizowalam sprawe, nie mialam czasu, myslalam ze sama sobie z tym poradze, ze jakos sobie wytlumacze ze to tylko nerwica i sama dam rade sie uspokoic. Ale wiem juz ze nic z tego nie bedzie. Musze koniecznie isc do lekarza i zrobie to jak najszybciej. Bliscy nie raz mi juz mowili ze mam sie jak najszybciej leczyc:( Pozdrawiam goraco. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Lipiec 29, 2005 Wlasnie Penelope, trzeba nauczyc sie z tym zyc, jedni (jestem w tej grupie) radza sobie dobrze bez lekow i probuja jakos zyc w miare normalnie z ta nerwica i wspomagac sie tylko jakimis cwiczeniami relaksacyjnymi i ziolkami a inni siegaja po leki, najczesciej psychotropy i tez jakos probuja sobie radzic. Kazdy musi indywidualnie i w zaleznosci od nasilenia nerwicy dobrac sobie sposob leczenia. A najlepiej skonsultowac sie z jakims dobrym lekarzem ktory naprowadzi nas na wlasciw droge. Takze wlasnie takie tematy na forum to rodzaj psychoterapii, mozna w gronie nerwicowcow wyzalic sie, opisac wlasne objawy i pogadac o tym i owym... nikt Cie tu nie wysmieje a co najwazniejsze, zrozumie Cie tu kazdy, poniewaz wszyscy tu przechodzimy wlasciwie przez to samo. Dlatego pisz, pisz, pisz i zagladaj tu jak tylko bedziesz miala ochote :) pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nekta Napisano Lipiec 30, 2005 Nie wiem za bardzo od czego zacząć niektóre posty są takie obszerne i tyle jest w nich informacji. Ja się streszczę 11 lat tabletek anty i depresja lękowa w stopniu zaawansowanycm. Z tym ,że ja boję się zachorować na raka. 5 lat męczyłam się z lękiem,że mam czerniaka skóry efekt 4 blizny po wycięciu zmian na własne życzenie, każdy ból to u mnie myśll,że to nowotwór i od razu musi być złośliwy, każda niedyspozycja ,lęk przed farmakologią. Teraz jestem na etapie guzów głowy które sobie sama wymacam palcami, chodzę do lustra chyba ze sto razy patrzę pod każdym kątem, czy się nie powiększa itp. Błagam pomóżcie mi, napiszcie jak wy radzicie sobie w takich sytuacjach! Dodam tylko ,ze odstawiam już tabletki anty. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość to tylko ja... Napisano Sierpień 2, 2005 Cóż moge powiedzieć ? Jakbym czytała o sobie:( Nie będę sie powtarzać bo większość Waszych wypowiedzi to jakby cząstka mnie. Niestety. Też walczę z tym cholerstwem już 8 lat. Ciężka sprawa . Mam jedną radę dla Was kochane ; spróbujcie sobie powiedzieć tak " a niech mnie h.. jasny strzeli , zemdleję , porzygam się , padnę trupem ...najwyżej , niech się dzieje co chce" i zajmijcie się tym czym zająć się boicie przez tą francę nerwicę . Róbcie tak na przekór własnym lękom. To pomaga( przynajmniej w moim przypadku ). Wydaje mi się że od momentu ( jakieś 4 lata) jak rzuciłam wyzwanie nerwicy i całkowicie ją brzydko mówiąc olałam to moje ataki są żadsze a raczej wcale ich nie mam . W sumie to nie pamiętam kiedy mi się ostatni raz zdarzyło. Nie mówię że nie mam jakiegoś takiego stanu ogólnego niepokoju i lekkich lęków , ale ataki obezwałdniającego lęku minęły . Wogóle jak czuję że mi się zbliża takie ogólne złe samopoczucie to udaję że tego nie widzę , szybko zaczynam myśleć o czymś innym i zajmuje sie zupełnie czym innym , żeby się nie potrzebnie nie nakręcać . To pomaga , spróbujcie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach