Gość Napisano Wrzesień 4, 2005 Jejku Aniu ! Kiepsko z Tobą. Na pewno na tym forum Ci nie pomożemy.Wymagasz kogos wykfalifikowanego. Psychiatra/psycholog lub jakis inny terapeuta powinien się za Ciebie wziąść. Przecież robisz sobie krzywdę. To naprawdę groźne. Może spróbuj się zgłosić do specjalisty. My oczywiście zawsze z Tobą tu pogadamy, ale chyba w Twoim przypadku to za mało...3maj się ! Pozdrawiam! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Wrzesień 5, 2005 Czuję się naprawdę nieźle. Lek zaczyna działać.1 tabletka dziennie i spora ulga.Ostatnio jestem dosc zabiegana i nie mma czasu na myslenie o nerwicy. I dobrze. Zapcham sobie czas ile wlezie i może to choróbsko sobie gdzies pojdzie jak o nim zapomne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość colk Napisano Wrzesień 6, 2005 a jakie leki bierzesz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Wrzesień 6, 2005 teraz rexetin - po nim jestem jak nowonarodzona ale po pol roku trzeba zmniejszyc dawke az do zupelnego odstawienia; na mnie to świetnie działa, nie mam żadnych objawów juz po około tygodniu od rozpoczecia kuracji; ale nigdy nie wiadomo jak podziała na kogos innego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kwiat lotosu 0 Napisano Wrzesień 6, 2005 U mnie zaczęło się 8 lat temu. Pierwszego ataku paniki dostałam w pracy, oczywiście pojęcia nie miałam, że to właśnie to, pomyślałam sobie, że po prostu poczułam się źle i tyle. Następnego dnia było ok. więc przeszłam nad tym do porządku dziennego. Nie na długo, bo po kilku dniach pojawił się drugi atak, który już trochę osłabił moją pewność siebie. A potem straciłam pracę i wpadłam w depresję. Ataki paniki, agorafobia itd. Wszystkie to znacie, więc nie będę się powtarzać. Po wizycie u lekarza i wykonaniu badań okazało się oczywiście, że fizycznie jestem zdrowa, więc co mi jest? Zaczęłam zaczytywać się w różnych książkach (dostęp do internetu był wtedy znikomy) i stawiać sama sobie diagnozy. Zaczęłam zastanawiać się czy nie jestem chora psychicznie, czy przypadkiem nie mam schizofrenii i dlatego tak się czuję. Ta jedna myśl utkwiła mi w głowie tak mocno, że przez kilka lat nie mogłam się z nią uporać. Aż dziw bierze, że w międzyczasie znalazłam nową pracę i jeszcze zdołałam awansować . Przekonana o mojej chorobie psychicznej żyłam wtedy w kompletnie innym świecie. I jeszcze jedno, o moich problemach wiedział tylko mój chłopak (obecnie mąż), wyobraźcie więc sobie jak było mi trudno, musiałam udawać przed rodziną i znajomymi, że wszystko jest ok, a było koszmarnie. Myślę, że tylko dzięki mojemu obecnemu mężowi się nie załamałam, ale jak teraz o tym wszystkim myślę, to dziwię się jak on to wytrzymał. Trwało to chyba z 5 lat, dokładnie nie pamiętam, w każdym razie poradziłam sobie z tym bez pomocy psychiatry i leków. Fakt, przez jakiś czas chodziłam na terapię, ale guzik dawała, więc dałam sobie spokój. Leków nie brałam, bo bałam się uzależnienia. Powoli przestawałam myśleć o schizofrenii, ale nawet nie zauważyłam, że zaczęłam bać się czegoś innego, mianowicie raka. Pół roku temu urodziłam śliczną córeczkę, przez całą ciążę myślałam tylko o dziecku, a nie o moich problemach, ale niedawno lęk wrócił.. Jak u Ciebie Nekta. Nie ma chyba minuty, żebym o tym nie myślała o chorobie i śmierci, każdy najmniejszy ból czy dolegliwość wywołuje we mnie paniczny strach i przerażenie, że na pewno mam raka i wkrótce umrę. Nie mam pojęcia jak sobie z tym radzić, to odbiera mi całą radość z życia i wychowywania córeczki. Nekta, ja też mam blizny po znamionach, w ubiegłym roku usunęłam trzy w obawie przed czerniakiem. A ponieważ należę do osób, które znamion i pieprzyków mają dużo to i tak mam jeszcze co oglądać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Wrzesień 7, 2005 Witaj Kwiecie Lotosu! Dzięki, że się z nai podzieliłaś. 8 lat...bardzo długo. Czasem sie zastanawiam czy ja tyle dozyję. Dziś czuje sie dobrze, ale nigdy nie wiadomo co będzie jutro. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nekta Napisano Wrzesień 7, 2005 Kwiat lotosu...Boże a ja myślałam,że mój problem jest 1 na milon. Ja wstydzę się swoich objawów, oglądam codziennie uśmiechnięte twarze swoich kolezanek i jest mi naprawdę przykro, bo moje samopoczucie zależy od tego czy na głowie nie mam guza, co znajdę na skórze popołudniu i tak wkoło, swoje lęki co gorsze przerzucam na synka u którego każda nawet lekka niedyspozychja to dla mnie lęk,że to coś poważnego . Zazdroszczę Ci ,że masz oparcie w mężu ja nawet tych obaw wstydzę się przed nim zeby nie pomyślał,że jestem wariatką. Owszem nic nie mówił jak się leczyłam u psychologa, ale to nic mi nie daje każde leki odkładam na półkę boję się uzależnić, na badania też boję się chodzić, bo jak ja doczekam się wyniku przecież to aż 24 godziny stąd też najlepiej płacić i mieć pod ręką prywatnego dermatologa, ginekologa czy chirurga. A finanse to też problem... Książek medycznych i programóqw o chorobach nawet nie oglądam bo zaraz tą samą chorobę mam u siebie, szpitale to miejsca dla mnie nie do odwiedzania Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu ania Napisano Wrzesień 8, 2005 Cóż moge napisać? Wykrakałam!!! Od poniedziałku boli mnie głowa ( juz 4 dni) Boję się że znów potrwa to z pół roku ...jak sobie pomyślę to mi się wszystkiego odechciewa...a tak się cieszyłam, że mam to za sobą ...ech ...:( Boje się... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kwiat lotosu 0 Napisano Wrzesień 8, 2005 Nekta... ja właśnie dzisiaj kolejny raz robiłam badania krwi, regularnie co 3-6 miesięcy:(. Uspokaja mnie to tylko na kilka dni, najchętniej robiałbym je co tydzień:(. Mam oparcie w mężu, ale juz nie chcę go ciągle męczyć moimi lękami, w końcu bedzie miał dość:(. Ja też chodzę prywatnie chociaż na nadmiar pieniędzy nie narzekam:(, do państwowej słuzby zdrowia nie mam zaufania. Ciągle odwiedzam lekarzy, ale juz mi głupio, boję się, że wkrótce uznają mnie za wariatkę. Mieszkam w małym mieście, wybór lekarzy jest tutaj niewielki:P. Ciężko z tym zyć, jak sobie radzić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lolla Napisano Wrzesień 9, 2005 cześć dziewczyny Kochany Kwiecie Lotosu jak ci napiszę ze u mnie to samo , to wiem że może nie pocieszę ale trochę uspokoje,że ty nie jesteś jedna ,wiem jaki to strach i wiem co to lęk a na to wytłumaczenie że na pewno jestem chora psych., też z tym chodzę od lat też pracuje , awansuje i mam dziecko, męza ,wiem jak ci jest cięzko , bo jak można być uśmiechniętą mamą kiedy lęk ściska ci gardło, dla mnie to było najgorsze ,że tak chciałam bardzo poczuć sie szczęśliwa że mam piekne zdrowe dziecko a ja wrak od środka no i wyrzuty sumienia że jestem zła matką.Mąż pomagał ale nie rozumie , jeżeli ktoś nie miał tego problemu to nie zrozumie , to też wiem . nawet boję sie napisać czego sie boje ...ale choroba psych. na pierwszym miejscu , nie mogę oglądać żadnych wiadomości , filmów itp. chodzę do psychologa , który twierdzi że 90% nerwicowców ma ten sam podobny lęk przed zwariowaniem , albo że mają choroby takie jak schizo.., ale ja myślałam oczywiście że mój przypadek jest inny a wszyscy pewnie sie mylą , deprechę też przeszłam , ciężkie warunki pracy zrobiły swoje bo nerwicę to chyba miałam od dziecka. Teraz żyję , staram sie robić wszystko tak zeby sprawiało mi zadowolenie , szukam rzeczy które lubię , odnowiłam stare znajomości , wychodzę na miłe wieczorki z koleżankami , staram nie robić sobie wyrzutów sumienia z tego powodu, pracy nigdy nie rzuciłam,mimo różnego samopoczucia...chyba jestem teraz silniejsza ,ale nie na 100% pewna że to wszystko za mną Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu ania Napisano Wrzesień 9, 2005 Chciałam jeszcze coś napisać ; wiecie teraz jest internet , łatwy dostęp do ludzi , którzy mają nerwicę , można się wymieniać doświadczeniami, jak się czyta innych to można się uspokoić , że jest wiele takich osób z tym problemem etc A co było kiedyś? Jak 8 lat temu dopadło mnie to cholerstwo to myślalam , że jestem sama na świecie z tym problemem i że umieram :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Wrzesień 9, 2005 haha - ja \"umieram\" średnio raz dziennie bo jak mnie cos zakluje w głowie to właśnie czuje, że mam wylew... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu ania Napisano Wrzesień 9, 2005 rosa...ale Ty trochę krócej"umierasz" a ja już od 8 lat to kto ma lepiej:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kwiat lotosu 0 Napisano Wrzesień 9, 2005 Lolla... ja się z tym lękiem przed chorobą psychiczną jakoś uporałam, po kilku latach męki, ale wiem, że gdybym znowu zaczęła o tym myśleć to wszystko by wróciło. Dlatego staram się jak najczęściej być zajęta, nie mieć czasu na myslenie. Gdy pracowałam było mi łatwiej, tam nie miałam na myslenie o moich schizach za wiele czasu, były problemy i trzeba było je rozwiązywać. Teraz jestem na urlopie wychowawczym, tak firma podziekowała mi za 7 lat lojalnej pracy, mam dużo więcej czasu i nie czuję się z tym zbyt dobrze. Na razie jakoś sobie radzę, ale im dłużej jestem w domu tym bardziej boję, że wsystko wróci:(. Niestety inne lęki nie pozwalają o sobie zapomnieć, teraz moją obsesją jest lęk przed rakiem:(. Walczę z nim jak mogę, ale na razie przegrywam, mam nadzieję, że z tym też się uporam, bo jak nie to chyba naprawdę oszaleję:(:(:(. Chciałabym, żeby moja córeczka miała mamę uśmiechniętą, a nie wiecznie skrzywioną i zalęknioną. Czasem sama się sobie dziwię, tyle lat, a ja jakoś się trzymam, też myślę, że stałam się silniejsza, ale ja z kolei jestem na 100% pewna, że jeszcze długa droga przede mną:(. Po prostu ania... ja mam mieszane uczucia jeśli chodzi o dostęp do internetu. Fakt zawsze można znaleźć innych, wymienić się doświadczeniami, może dzieki temu poczuć się troche lepiej, ale z drugiej strony łatwiejszy jest też dostęp do informacji. Ja np. mimo moich lęków z narastającym przerażeniem potrafię kilka godzin spędzić przed komputerem, studiując opisy róznych chorób. Nie muszę mówić, że to tylko pogarsza moje i tak nienajlepsze sampoczucie, przecież ja mam wszystkie objawy, o których czytam! Mąż straszy mnie, że w końcu zablokuje mi dostęp do internetu:P. Rosa... też to miałam, teraz \"umieram\" na raka, co jakiś czas innego:(. Życzę Ci, abyś poradziła sobie z tym wcześniej niż ja. 8 lat to strasznie długo:(. Któraś z was (nie pamiętam która) pisała o tym, że boi się własnego ślubu. Mnie też ciągle przerażają kościoły, to jest to z czym niestety nie udało mi się jeszcze uporać. Z tego też powodu chodzę do kościoła tylko w większe swięta i przy okazji jakichś uroczystości. Ale do czego zmierzam? Gdyby nie ten lęk pewnie byłabym już mężatką dłużej niz 4 lata, zwlekałam tak długo ze ślubem własnie dlatego, że byłam pewna, że w kosciele na pewno zemdleję albo zrobię coś głupiego na oczach setki osób, że po prostu nie dam rady. W końcu powiedziałam sobie \"dość\", jak zemdleję to na pewno ludzie przypiszą to po prostu stresowi z powodu ślubu. Słuchajcie! W tym dniu jeszcze u fryzjera i kosmetyczki, zresztą jeszcze w domu 2 godziny przed slubem umierałam z przerażenia. Wszystko minęło tak po prostu w drodze do kościoła, w pewnym momencie poczułam się wspaniale i tak zostało. Ślub i wesele wspominam cudownie, przeszłam przez wszystko bez najmniejszego lęku. Nie wiem jak to możliwe, ale gdybym wiedziała, że tak będzie zdecydowałabym się dużo wcześniej. Pozdrawiam:):):). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Wrzesień 10, 2005 ja ostatnio mam lepsze dni i rzuciłam się w wir przygotowań do czekajacych mnie praktyk, myślę tez o podjęciu pewnej pracy; coś do roboty pozwoli mi zapomnieć... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Landrynka 0 Napisano Wrzesień 11, 2005 Dzien dobry :) U mnie tez ostatnio \"spokoj\". Po tych atakach dusznosci brałam Kalms, Validol i objawy ustąpiły narazie. Nie musiałam wiec siegac po mocniejsze leki. Chociaz wczoraj przez moment wydawao mi sie, ze zaczynam źle widziec i ze mi się obraz zlewa. To tez \"tylko\" moje urojenia. Usmialam się czytając Was jak \"umieracie\" kilka razy dziennie. Ja przy tych atakach tez \"umieram \" ze 3 razy na dobe na zawał :O. Moj mąz juz nawwet nie reaguje na to . Zastanawiam się jednak co bedzie jak mnie faktycznie zawał dopadnie? Milego dnia, trzymajcie się Babeczki :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nekta Napisano Wrzesień 11, 2005 Popieram w 100% wypowiedź "lolla" jak mogę być dobrą matką mając lęki i stany niepokoju! Tak dzieje się i u mnie ze czasem bez przyczyny potrafię skarcić mojego synka potem mam wyrzuty,ze jestem złą matka! Nerwicę to ja miałam od dziecka , surowy ojciec (nie chodzi tu o alkohol) poprostu miał żelazne zasady, nie dał mi chyba zbyt dużego poczucia pewności i akceptacji siebie, kochająca ponad wszystko mama, która jest moją opoką i powiernicą. Mąż no cóż ktoś kto nie przechjodzi stanów nerwicowych nigdy nie zrozumie w pełni osoby z lękami!!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lolla Napisano Wrzesień 11, 2005 Nekta:) tak najgorsze są wyrzuty sumienia , inni przeciez też mają swoje humory,chandry , nie odzywają sie bo nie mają ochoty czy obrażają na cały świat a my jesteśmy bardzo wyczulone . Analizuję często moje zachowanie wpadam w panikę czy czasami nie będzie moje poddenerwowanie miało wpływu na moje dziecko , czy ono nie wyczuwa mojego spięcia ,lęku itd. ,czy przeze mnie nie będzie też lekowe , często próbuje lekceważyć jego lęk , że co tam nic strasznego itp. a w głebi duszy sama jestem w strachu....ech błędne koło. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość JULIKO Napisano Wrzesień 11, 2005 JA RÓWNIEŻ JESTEM KŁĘBKIEM NERWÓW KTO POMOŻE MI Z TEGO WYJŚĆ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Wrzesień 12, 2005 Juliko opowiedz coś o sobie. U mnie niby dobrze.NIBY.Ostatnio jestem zmęczona niczym i bardzo dlugo spię a mam naturę rannego ptaszka.Juz to kiedys przezywalam...krótko potem WSZYSTKO się zaczęło. Dalej jestem zdania, że tylko praca mnie konserwuje i trzyma nerwy w ryzach. Ten upał dodatkowo mnie dobija.Źle znoszę zaduch.Zanosi się chyba na burzę.Trzymajcie się! Pozdrawiam! Ciekawe co tam słychac u Zapachu Wiosny, dawno się nie odzywała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kwiat lotosu 0 Napisano Wrzesień 12, 2005 lolla, nekta... ja też boję się, że przeniosę moje lęki na dziecko:(. Zauważyłam, że dosyć trudno wywołać usmiech na twarzy mojej córeczki, boję się, że to przeze mnie:(:(:(. Ostatnio tesciowa zwróciła uwagę na to, że rzadko się usmiecham, a przecież nie powiem jej dlaczego:(. rosa... mam nadzieję, że to zmęczenie wywołane jest właśnie przez pogodę, ja też nienajlepiej znoszę upały:(. A co do pracy, to fakt, jest łatwiej jak się ma czym zająć myśli. Ja zawsze źle znosiłam weekendy, wtedy miałam za duzo czasu na myślenie:(. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nekta Napisano Wrzesień 13, 2005 Moja mama często wypomina mi ,ze nie uśmiecham się do synka tylko wciąż go za coś karcę czuję się wtedy podle, bo zdaję sobie sprawę ,zę sprawiam mu przykrość. Do męża też potrafię być upierdliwa i złośliwa. Często mam wrażenie jakbym była złą matką co mnie jeszcze dobija. W pracy też czuję sie niedoceniona co niekorzystnie wpływa na mnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zapach Wiosny 0 Napisano Wrzesień 14, 2005 Witajcie po mojej dluzszej nieobecnosci! Jestem, zyje i mam sie dobrze :). A wszystko to dlatego, poniewaz przez ostatnie dwa tygodnie nie mialam czasu na to, aby pomyslec o mojej nerwicy i jak dla mnie to jest to najlepsze lekarstwo, najlepsze i niezastapione. Nie powiem, miewalam chwile w ktorych cos zaczynalo mnie brac ale z powodu braku czasu i po prostu niemoznosci pozwolenia sobie na jakas slabosc wszystko minelo.... i jest dobrze. Naprawde juz dawno nie bylo az tak dobrze i dlatego nie chce zapeszac. Czytam Was i ciesze sie, ze topik zyje i sie rozwija. Jak u mnie sie troszke uspokoi to napisze wiecej. Trzymajcie sie cieplo dziewczyny. Buziaczki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka Napisano Wrzesień 15, 2005 Witam wszystkich! Ja mecze sie z nerwica juz od 6 lat. u mnie jest to raczej lek uogulniony. Codziennie czuje sie zle. Raz lepiej raz gorzej, ale nigdy nie jest dobrze. moje objawy to przede wszystkim przewlekle zmeczenie, uczucie oszolomienia,kluska w gardle,problemy ze zlapaniem powietrza itd. Czasami jak stoje to mam wrazenie ze zaraz sie przewroce (nigdy sie nie przewrocilam).Od 2 lat mieszkam w Szkocji wiec jest mi jeszcze trudniej. 3 miesiace temu dostalam ogromny atak paniki i wyladowalam na pogotowiu.Od tej pory bardzo boje sie kolejnego ataku:( Od 5 lat jestem mezatka. Moj maz jest moja najwieksza podpora. BARDZO CHCIALABYM MIEC DZIECKO. Boje sie jednak ze jak dostane ataku paniki podczas ciazy to cos moze stac sie dziecku. Pomozcie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Napisano Wrzesień 15, 2005 Nikolko kilka kobietek tutaj ma juz dzieci. Na pewno podniosą Cie na duchu. Dzieciaki Im rosną, mają od lat nerwicę i dają sobie radę.Nie poddawaj się. Ja mam TO dopiero 13 miesięcy a już odniosłam nad TYM pewne zwycięstwo bo udaje mi sie zachowac spokoj gdy cos mnie zakłuje czy zaboli czy poczuje ucisk w gardle itp.Spokojnie oddycham, próbuję skupic uwage na czyms innym i zazwyczaj przechodzi. Najgorzej jak przychodza natretne myśli typu \"zaraz dostane zawału\" i nie moge tego zagłuszyć.Wtedy jest ryzyko ataku paniki jesli nie uda mi sie odwrócic od tego uwagi.Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nekta Napisano Wrzesień 15, 2005 Nilolka! Jeżeli zajdziesz w ciążę to będziesz myśleć tylko o dziecku, ato pomoże odwrócic uwagę od nerwicy, bo skupisz się nad dobrem dzidziusia a nie swoim. Próbuj postarać się o maluszka bo nap[ewno taka istotka da Ci wiele radości! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka Napisano Wrzesień 15, 2005 Bardzo dziekuje za dobre slowo.Nawet nie wiecie jak mi to pomoglo.Teraz pozostaje mi tylko dzialac :) Buziaczki@@@ Pozdrawiam goraco! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kwiat lotosu 0 Napisano Wrzesień 15, 2005 Nikolko... zgadzam się z Nektą. Ja miałam te same obawy dlatego tak długo zwlekałam z zajsciem w ciążę. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, przez całą ciążę czułam się świetnie, myślałam tylko o dziecku. Teraz żałuję, że tak długo zwlekałam. Nie zastanawiaj się tylko do dzieła, pozdrawiam:):):). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
MaaB 0 Napisano Wrzesień 16, 2005 Witam http://aphextwin.only.pl/depr/ksiazdep.htm Duzo ciekawych pozycji ksiązkowych i informacji o chorobie ,Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nikolka Napisano Wrzesień 17, 2005 Witam wszystkich bardzo goraco!Przeczytalam wszystkie posty i jakbym czytala o sobie. U mnie zaczelo sie 6 lat temu. Skonczylam liceum i rozpoczelam studia zaoczne.Udalo mi sie rowniez dostac prace w banku. Byl to na poczatek tylko staz polroczny ale i tak bardzo sie cieszylam. Po dwoch miesiacach od rozpoczecia pracy zaczelam sie dziwnie czuc.Bylam dziwnie zdenerwowana, mialam dziwne zawroty glowy i pojawil sie lek przed choroba.Pewnego dnia przeczytalam w gazecie ze zawroty glowy moga oznaczac stwardnienie rozsiane i wtedy jakby cale zycie zaczelo ze mnie wychodzic.Mialam wrazenie ze zaraz zemdleje. Serce walilo jak oszalale. Nie mialam pojecia co sie ze mna dzieje.Po kilkunastu minutach zaczelo przechodzic, ale ogromny lek przed choroba pozostal.Od tej pory codziennie czulam sie oslabiona, zawrorty glowy oczywiscie pozostaly. Zrobilam ogolne badania krwi i moczu, wszystko bylo ok. I tak zylam z dnia na dzien nie majac pojecia co mi dolega. Kolejny atak dostalam rok pozniej. Byl dokladnie taki sam jak poprzedni. Ogladalam telewizeje a tu niewiadomo skad zaczelo odplywac ze mnie zycie, czulam ze zaraz zemndleje i znowu ogarnal mnie ogromny lek. I tak lezac i czekajac az umre atak przeszedl. Przedemna zaczal sie najgorszy okres w moim dotychczasowym zyciu.Wpadlam w ogromna hipochondrie. Caly czas myslalam ze mam cos w glowie.Balam sie wychodzic z domu, czasami nawet balam sie podejsc do okna. Zawroty glowy,mdlosci, kluska w gardle,klopoty z oddychaniem, strach przed smiertelna choroba mnie wykanczaly. Zrezygnowalam z pracy i wpadlam w depresje.Zrobilam rozne badania (EEG, rtg glowy, morfologia krwi, hormony tarczycy, przysadki mozgowej, pole widzenia itd) Wszystko bylo w porzadku.Pol roku nie wychodzilam z domu.Bylam pewna ze jestem bardzo powaznie chora. Nie wiedzialam,ze jest cos takiego jak nerwica lekowa, nikt mnie nie oswiecil.Potem przyszly spokojniejsze miesiace. Zaczelam wychodzic z domu.Znalazlam prace i bylo w miare ok. Pozostal lek ze jestem chora, jakiekolwiek uklucie zaraz zapalalo lampke w mojej glowie.A potem zaczal sie uporczywy bol brzucha. Brzuch bolal mnie codziennie. Oczywiscie zrobilam mnostwo badan i nic.Wszystko w najlepszym porzadku.Lekarz tylko powiedzial ze to nerwowe i trzeba z tym zyc. Potem byl wyjazd do Szkocji.Nowa praca,nowi ludzie. Nawet nie wiedzialam kiedy bol brzucha minal.Bylo w miare dobrze. 3 miesiace temu bylam w Polsce i znowu sie zaczelo.Zle samopoczucie powrocilo i ten okropny lek. Ogladajac w telewizji program o nerwicy lekowej i sluchajac wypowiedzi ludzi z nerwica doszlam do wniosku ze musze isc do psychologa. Psycholog zrobil testy i stwierdzil nerwice lekowa i pare fobi.Jednak z powodu powrotu do Szkocji nie moglismy rozpoczac psychoterapii wiec zaproponowal mi wizyte u psychiatry i leki przeciwlekowe. Lekarz przepisal mi Asentre i Afoban. Po powrocie zaczelam brac Asentre. Po trzech dniach dostalam w nocy takiego ataku jakiego jeszcze nie mialam. Bylo to cos nowego i tak strasznego ze jak sobie przypomne to mam ciarki na ciele. Sztywnienie miesni, ucisk w gardle i wariujace serce. Myslalm ze zaraz bedzie po mnie. Moj maz zadzwonil po pogotowie. Zabrali mnie na izbe przyjec, zrobili badania i dali zastrzyk na uspokojenie. Wrocilam do domu okropnie zmeczona i trzesaca.Przestalam brac asentre. Ataki nocne sie powtarzaja ale sa znacznie slabsze niz ten pierwszy.Pomaga mi wtedy afoban. Po 10 minutach atak przechodzi. Zaczelam interesowac sie nerwica lekowa. Czytac ksiazki, szukac wiadomosci w internecie (tak tez znalazlam sie tutaj:))Dowiedzialam sie ze nie jestem sama na swiecie. A takie podzielenie sie swoim problemem z kims kto cie zrozumie bo sam to przechodzi baaaaaardzo pomaga.O kurcze ale sie rozpisalam :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach