Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość chicarica
"Kochani, w większości cywilizowanych krajów skończyły się rodziny wielopokoleniowe żyjace w jednym wielkim domu. Zmieniła się tradycja i zwyczaję. Młody europejczyk idąc na studia wychodzi najczęściej z domu , wynajmuje mieszkanie ze znajomymi, dorabia. A u nas ciągłe skamlenie i narzekanie, że starzy nie dają." Owszem, zgadza się w 100%. Jest jednak druga strona medalu: na zachodzie Europy i w USA starsza osoba nie ma co liczyć na opiekę czy pomoc swoich dzieci. Musi sobie uskładać na dom opieki. Ci starzy ludzie, którzy tak właśnie bawią się i podróżują, niejednokrotnie widzą swoje własne dzieci i wnuki dwa, trzy razy do roku, nie więcej. Ja jestem za zdrową równowagą. Pomoc w granicach rozsądku, niewtrącanie się, ale życzliwe zainteresowanie i opieka w razie potrzeby. Takie mam układy z moimi rodzicami i teściami, jesteśmy z mężem osobami samodzielnymi, sami się utrzymujemy, mieszkamy osobno, ani teściowie ani rodzice się nie wtrącają w nasze życie, ale z drugiej strony - nie byłabym w stanie patrzeć spokojnie na sytuację, kiedy moi rodzice żyliby w biedzie, a ja opływałabym w dostatki, albo gdyby nie miał im kto na starość za przeproszeniem tyłka podetrzeć. Tak samo nie potrafiłabym patrzeć, jak moje dziecko nie ma co do gara włożyć i czym nakarmić wnuków, a ja żywiłabym się bażantem i truflami. Myślę, że w życiu jest tak, że to co z siebie dajesz, to do Ciebie wróci w jakiejśtam formie. Moja mama opiekowała się swoją teściową, moją babcią ze strony ojca, kiedy babcia ciężko chorowała na raka. Ta babcia opiekowała się mną kiedy byłam mała. Z kolei moja druga babcia, mama mojej mamy, nigdy nie opiekowała się żadnym ze swoich wnuków, moja mama wręcz przy zamążpójściu usłyszała od niej "tylko pamiętaj że ja ci dzieci niańczyć nie będę" - no i nie niańczyła faktycznie. Z tym, że teraz po śmierci dziadka ona ciągle narzeka na to że jest taka samotna i tak jej się nudzi - a fakt jest taki, że ona Z NIKIM nie potrafi żyć w zgodzie i tyle już namąciła, że dosłownie NIKT z rodziny i otoczenia z nią gadać nie chce, ale to inna historia. W każdym razie jestem w 100% przekonana, że można ułożyć sobie zdrowe, życzliwe stosunki w rodzinie, trzeba tylko CHCIEĆ. Oczywiście ta chęć musi być z obu stron, bo jeśli choć z jednej strony jest to chęć wtykania nosa w sprawy młodego małżeństwa albo wysuwania roszczeń w kierunku rodziców to w takim przypadku pozostaje tylko odciąć się i ograniczyć kontakty do minimum. A z własnych obserwacji (chociażby osoby mojej babci ze str. mamy) powiem tylko, że są osoby z którymi normalnych stosunków rodzinnych ułożyć się NIE DA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magda.m
Tak, tak to wszystko prawda ale... U mnie sytuacja wygląda następujaco. Mieszkamy oddzielnie od jednych i drugich rodziców. Oboje pracujemy z tym, że mąz w firmie którą załozył jego ojciec . Teraz mąż zarabia najniższą krajowa (pieniądze wypłaca ojciec) i nie bardzo nas stać na wakacje nawet w Polsce, natomiast szanowny teść zabiera swą obłudną żonę (ale to inna historia) na 2 tygodnie do Hiszpanii. Nie narzekam na to ze nie dają nam pieniędzy, bo nawet nie przyjęłabym ich ale niesmak pozostaje. Panuje przekonanie ze my jeszcze jesteśmy młodzi i jeszcze pojeździmy. Tak tylko kiedy i za co jeśli szanowni tesciowie jeszcze w tym wieku chcą sie dorobić? Chyba wtedy gdy bedziemy mieli dwojkę malutkich dzieci i mnóstwo innych wydatków i prawdopodobnie nie bedziemy zarabiac więcej. Pozdrawiam wszystkie synowe, nie stańmy się kiedys zgorzkniałe i obłudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chicarica
Magda, to może po prostu czas żeby mąż poszukał innej pracy? Tzn niekoniecznie musi zmieniać pracę, ale niech pójdzie na rozmowy i dowie się, ile inne firmy mogą mu zapłacić. Potem niech idzie z tym do ojca i powie że jest wart tyle a tyle na rynku pracy i co ojciec na to. Jeśli ojciec nie zgodzi się na podwyżkę, to chyba nie warto tam siedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mieszkałam rok z teściową- o rok za dużo!!! Z niej to taka zimna obślizgła ryba, która uważa, że zawsze jest fer- guzik prawda. Jest obłudna i fałszywa- co przeżyłam na własnej skórze. Co tu dużo mówić, ona nie lubi mnie a ja teraz też za nią nie przepadam i nie mam ochoty na jakieś kontakty. Najgorsze jest to, że wygadywała mojej córce- wtedy 5 letniej, że tatuś- akurat wtedy wyjechał za granicę- że ma tam już zarzeczoną, ze już do nas nie wróci, że nas nie kocha, że ja zmusiłam go do małżeństwa i tego typu podobne rzeczy. Nie zapomnę jej tego do końca życia, że tak skrzywdziła moje dziecko! Musiałam jej tłumaczyć, że babcia nam zazdrości, że się tak kochamy, że ona też by tak chciała ale nie ma nikogo. Mąż gdy dzwonił za każdym razem mówił jej jak bardzo nas kocha, ze teskni. W końcu wyprowadziliśmy się. Córka jeszcze jakiś czas przeżywała to wszystko, ale teraz jest już dobrze. Wtedy strasznie zgrzytała zębami w nocy, nie chciała mi o tym wszystkim mówić zebym się nie martwiła, bo wszystko działo się pod miją nieobecnosć. Żadnych skrupułów nie miała ta kobieta, bo chciał być najważniejsza. nie przewidziała tylko, że mocna więź łączyła mnie z córką. Chciała nastawić ja przeciwko mnie a została sama. Mogłabym opowiadać i opowiadać o tym stworzeniu, które jak tylko wstaje ma minę jakby ktoś przejechał ją walcem. Dla niej nie ma żadnych urodzin, imienin, nawet święta Bożego Narodzenia spędzała przed telewizorem z tależem w ręce. My zrobiliśmy sobie osobną kolację, a ona próbowala szydzić, ze ubralismy się odświętnie, że zrobiliśmy nastrój- świeczki itp. Ciesze się, że mamy to już za sobą. Najlepsza teściowa jest na 102! 100 metrów od domu i 2 pod ziemią!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do przyszłych synowych Od samego początku postarajcie się wyjaśnić swoim niepoprawnym teściom, że wasze życie będzie wyglądało tak, jak wy (ty i mąż) tego zapragniecie. Nie będziecie robić tak, żeby innym się podobało, tylko wam. I trzymajcie się tego konsekwentnie. Nie wolno na początku cichutko siedzieć i dla świętego spokoju iść na ustępstwa, bo przyzwyczaicie teściów to tej sytuacji. Niestety bywają tacy teściowie, którzy zrobią wszystko, żeby zniszczyć wasze małżeństwo, choćby mąż bardzo się starał odpierać ataki swojej mamuśki czy tatuśka. Może ucieczka daleko w świat coś da, ale i to nie na pewno. Znam taką kobietę, która ma czwórkę dorosłych dzieci i trójce z nich rozbiła małżeństwa, z czego jest bardzo zadowolona. Czwarte dziecko odseparowało się od matki całkowicie i żyje sobie szczęśliwie. Próby przypodobania się tak wrednej teściowej nic nie dadzą, bo gdybyś nawet była jej posłuszna całkowicie, to jej i tak nie o to chodzi. Jej chodzi o to, żeby synek nie miał żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość achaaaaaa
mam 2 synow prawie doroslych i kto wie kiedy zostane tesciowa... Ale nigdy nie pozwole aby oni zamieszkali z zonami w moim domu; sama przeszlam horror po slubie i nie zgodze sie na zamieszkanie OBCEJ kobiety w moim domu. Jesli beda mieli dzieci bo tez z pewnoscia nie bede ich nianczyc, to nie moja sprawa. Nie jestem egoistka, ale realistka. aa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam jednego syna, który w tym roku się ożeni. Chyba. Tylko raz powiedziałam synowi, jakie mam zastrzeżenia do jego narzeczonej i nie zamierzam więcej tego powtarzać. Synowa nie będzie miała ze mną problemów, bo wzorem mojej mamy nie będę się wtrącać w nie moje sprawy. Za to już z góry współczuję swemu synowi, bo jego teściowa jest przyssana do swojej córki i nie zamierza przecinać pępowiny. Życie jest dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha - taki punkt widzenia też trzeba uszanować. Gratuluję odwagi i niestereotypowego podejścia do życia. Dzięki temu zawsze będziesz młoda bo nie będziesz żyć życiem rodziny, tylko swoim. Tak trzymaj. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja teściowa to największa egoistka na świecie, mamy przedzielony dom - my mieskamy na górze, ona sam ana dole ...no z psem ;o) (którego chciała uśpić bo szceka!!!!) . Ma dużo kasy, bierze rentę po teściu, nam nic nie pomaga i ciągle narzeka na brak pieniędzy a sama ma więcej niż my we dwoje!!! z m-ca na m-c rozp... wszystko!!! ciągle narzeka jaka jest nieszczęśliwa, rząda wszystkiego od nas, bierze na litość mojego męża, mnie doprowadza do furii, przyniej się nie odzywam, dusze w sobie emocje i myśli, ale potem płaczę do poduszki... nie chcę robić mojemu mężowi przykrości... I te teksty: \'nie wiem jak sobie poradzicie jak urodzi wam się dziecko? Ja się nim nie będe przeciez zajmowała...\' masakra! jedynym sposobem jest IZOLACJA!!! OLEWKA!!! NIE WCHODZENIE W DIALOG ;o) działa! ma czasem tydzień spokoju, udaje mi się ją omijac i unikać tego potwora! POZDRAWIAM WSZYSTKIE \'SYNOWE\'!!! \'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minge - co to znaczy przydzielony dom? Sama mam problem z teściową i wolałabym mieszkać w hotelu niż z nią. Prezenty - nie dostałam od niej nigdy nic nie licząc kilku słoików ogórków kiszonych podanych przez męża i orzechów z jej ogrodu. ALe nie przyszłoby mi do głowy jakiekolwiek liczenie ile ona ma i ile może dać a nie daje. Sama potrafię zarobić i nie potrzebuję żebrać u teściowej w sumie obcego człowieka. Może niektóre się na mnie obrażą, ale mam taki punkt widzenia. Dzięki temu nie mam zobowiązań żadnych ani nie muszę mieć kontaków. Powtarzam, że popieram opinię Hani w 100%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minge uwarzasz, ze teściowa powinna Wam pomagać? A jakiej pomocy potrzebujesz? Brak Ci pieniędzy? Wielu ludzi wyjechało za granicę i tam pracuje dzięki temu stać ich na wiele rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrycja Moim głównym zastrzeżeniem jest nie odcięta pępowina od matki. W jej rodzinie kobiety zawsze uzależniały od siebie swoje córki i więziły je przy sobie. Córki nie miały prawa żyć po swojemu, wyjeżdżać na wczasy, tylko wolny czas spędzać z matką. Tak babka uwięziła przy sobie matkę mojej przyszłej synowej, a po jej śmierci tradycję się ciągnie w młodszym pokoleniu. Wydaje mi się, że mężczyzn w jej rodzinie traktuje się jako reproduktorów. Dam taki przykład: Synowa wyjechała za granicę na pół roku na stypendium. Wyglądało to tak: trzy tygodnie tam, trzy tygodnie w Polsce. I cóż ta moja \"synowa\" robiła w Polsce? Syn odbierał ją na lotnisku, pobyli ze sobą niecałą dobę, po czym dziewczyna wyjeżdżała na cały 3-tygodniowy okres do matki i babki (wtedy jeszcze babka żyła). A syn siedział sam. Latem weekendy też spędzał sam, zamiast z dziewczyną wyjeżdżać nad wodę, bo ona siedziała u swojej mamusi. Pojechałam do \"mamusi\" w odwiedziny. Poznałam jej mentalność i bardzo się zasmuciłam. O wrażeniach i moich obawach mówiłam swojemu synowi przez godzinę i prosiłam go o przemyślenie. To było pół roku temu. Od tej pory nie rozmawialiśmy na ten temat. Powiedziałam mu wówczas, że jak tego nie zmieni przez okres przedślubny, to lepiej żeby się nie żenił z tą dziewczyną, bo żonę będzie miała jej matka, a nie on. Na razie nic się nie zmieniło. To najważniejsze moje zastrzeżenie. Takie duperele, jak nieumiejętność zadbania o siebie, o swój i mieszkania wygląd, gotowania, to nic mnie nie obchodzi (prawie) i nie zamierzam tego komentować. Ale martwi mnie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę że i tu są osoby zirytowane ta reklamą: Aby skutecznie pozbyć się reklamy Nivea, należy zainstalować Adblock - jest to taka wtyczka do przeglądarki Mozilla Firefox. Można wg uznania reklamy w ten sposób zablokować. Jeśli ktoś ma Explorer to radze przerzucić się na Mozillę, jest lepsza i bezpieczniejsza. Tak się tylko wtrąciłam do Waszego topiku, choć teściostwa jeszcze nie mam, ale powoli poznaje wroga:) z którym bedę miala w przyszłości do czynienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Limonka - Uuuuuuuuu, niedobrze niedobrze. Rzeczywiście masz prawo do niepokoju i dobrze, że z nim o tym porozmawiałaś. Rzeczywiście są takie rodziny. A co do tych detali to może ona nie jest jeszcze \"wyrobiona\" bo pewnie mama z babcią za nią dużo robiły. Ja też byłam w domu rodzinnym bardzo przywiązana, ale życie mnie zmusiło do gotowania, sprzątania i tych \"dupereli\" więc bądź dobrej myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj jak to dobrze ze go rzuciła
kiedy postawił mi ultimatum "jak nie polubisz moich rodziców to nie będziesz miała męża"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to dobrze ze go rzuciłam
kiedy postawił mi ultimatum "jak nie polubisz moich rodziców to nie będziesz miała męża"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrycja Te \"duperele\" dziewczyna wyniosła z domu! Gdy tam zaszłam, to zgroza mnie ogarnęła. Na obrazach wyhodowano chyba kilkuletnie czarne pajęczyny, wszędzie łaziły koty w ilości nieustalonej, ale to było więcej niż pięc. Więc w domu nimi śmierdziało. Na dzień dobry jej matka powiedziała, że nie chciało się jej sprzątać, gotować obiadu (na ten obiad nas zaprosiła) i w ogóle jej się nic nie chce. Na żartobliwe stwierdzenie mojego męża, że jej pomożemy posprzątać, zareagowała radością i stwierdzeniem: \"jak dobrze, bo tu dużo roboty czeka\" :( Na do widzenia też zaprosiła nas, ale nie na ciasto, tylko do pracy w jej domu. Z G R O Z A !!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję serdecznie
twojemu synowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałabym ochotę wtrącić się, ale nie mogę ingerować w jego życie, bo nie mam pewności, czy nie zrobię niedźwiedziej przysługi. Bo na przykład, gdyby tę dziewczynę rzucił, a następnej by już nie pokochał, to czy nie zrobiłabym mu krzywdy swoimi trzema groszami? Miałam obowiązek otwarcia mu oczu i to zrobiłam. Ale jak się ma na nosie różowe okulary, to i szeroko otwarte oczy nie dostrzegą pewnych oczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Limonka - niestety pierwsze wrażenie jest bardzo ważne i rzutuje potem na dalsze relacje, więc rozumiem Twoją reakcje. W przypadku mojego pierwszego spotkania z teściową wcześniej o tym pisałam ale się powtórzę, powitała mnie z miną mordercy ostentacyjnie ubrana w łachmany do sprzątania - oczywiście grubo wcześniej była uprzedzona o naszej wizycie. A ja głupia na prośbę męża (wtedy narzeczonego) nie zrobiłam makijażu, bo mamuśka nie lubi, ubrałam się stosownie aby zrobić dobre wrażenie kupiłam ciacha i piękny drogi kwiat doniczkowy. Trochę mi szczęka opadła gdy zobaczyłam jej minę. Nie będę nadmieniać że babsko podczas picia herbaty ignorowało mnie i nawet nie patrzyło w moją stronę. Wykazałam się mocnymi nerwami. Ale to wrażenie pozostało, potem było to samo gdy pojechaliśmy ją prosić na ślub i przyjęcie (wszytko sami finansowaliśmy)- też miała minę bandyty i totalne zingorowanie tematu naszego ślubu a wysiedzieliśmy się godzinę. Więc koniec kropka. A wracając do teściowej Twojego syna to cóż, to jego życie, jeśli on jest szczęśliwy to najważniejsze a może synowa dojrzeje i pod wplywem męża oddali się trochę od swojej rodziny. Warto też ugryść się język nim się coś powie zwłaszcza na początku.Wiem jak to jest trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrycja Właśnie na to liczę. Może ona faktycznie dojrzeje z czasem. Kiedy ja wychodziłam za mąż, nie umiałam w ogóle gotować. Przez pierwsze dwa lata małżeństwa chodziliśmy do baru na obiady. Potem na świat przyszedł syn, więc na urlopie macierzyńskim moja mama zrobiła mi przyspieszony kurs gotowania i całkiem nieźle teraz gotuję :D Z bałaganiary też przeistoczyłam się w "umiarkowaną porządnicką\" :D Wiele rzeczy nauczyłam się w trakcie trwania małżeństwa. To takie błahostki na tle tego, co faktycznie stanowi o szczęściu pożycia dwojga ludzi. Muszą się dobrze ze sobą czuć i kropka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i skłamałam! :D Bo to ja przez pierwsze dwa lata chodziłam do baru, natomiast mąż do swoich rodziców, którzy wymusili to na nim. Ich nie obchodziłam, co i gdzie będę jeść. Nawet po weselu powiedzieli do mego męża, żeby wracał do domu, nie zwracając na mnie uwagi. A mąż: \"przecież ja mam żonę i z nią idę do domu\" (wynajmowaliśmy pokój). \"Jak chcesz, ale lepiej chodź do domu\" odparł teść. Nie powiedział do nas, tylko do syna. Niezłą miałam przeprawę, co? Teść ze swym najstarszym synem bardzo się starali, żeby nam \"umilić\" życie. Udało im się. Mój mąż w końcu się im poddał. Poszedł w czortu! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, jeśli odczułas to na swojej skórze to wiesz co to znaczy i chcesz ochronić swojeg dziecko przed ew. błędami. Ale jednak każy z nas uczy się sam. Wszystko przyjdzie z czasem, mlodzi będą mieć swoje sprawy, coraz więcej i więcej więc nie będą mieli czasu na tamtą teściową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech się twoje słowa zamienią w rzeczywistość, Patrycjo. Serdecznie cię pozdrawiam i dzięki za miłą rozmowę. Teraz muszę spadać do pracy :D Papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chicarica
Limonka, nie pojmuję: PO WASZYM WESELU teściowie spodziewali się, że Twój mąż wróci z nimi do ich domu? Chorzy ludzie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×