Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość 71196
niestety tez nie mam za fajnej tesciowej, pali w domu gdzie jest moj synek ma 4 miesiace....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrumcia
Do wyżej Radzę poprosić grzecznie teściową, żeby przestała palić dla dobra dziecka...choć z drugiej strony...niech pali(tylko, że na podwórku)! Szybciej zejdzie z tego swiata i będziesz miała ją z głowy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hrumci
Nikt nie powiedział,że teściowa zejdzie z tego świata wcześniej niż Ty.obyś się nie przeliczyła ,nie życz komuś tego,co Tobie nie miłe. A palenie tytoniu przy dzieciach uważam za bardzo naganne i babcia winna o tym wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamPodobnieJakTy
Dziewczyny, ja też siedziałam cicho i się uśmiechałam przez 6 lat, teraz miarka się przebrała a mój facet nie rozumie, że więcej nie będę z tym babskiem rozmawiać. Mówiła, że jestem dzi**a, nierób a on tylko siedział i słuchał, choć podobno on tego nie słyszał. teraz ślub bierzemy za pół roku a mamusia miesza, dlaczego ja nie przyjeżdżam, że tylko fochy strzelam, że nic innego nie potrafię, ona nawet nie oszczędziła mojej zmarłej mamy. Teraz kłócę się o to z narzeczonym codziennie i mam już dość. Co ja mam zrobić. Nie odpuszczę babie już nigdy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość priorytet
Do wyżej. Mam nadzieję, ze się mylę, ale napisze, z jakiej strony to widzę. Zastanawiająca jest tutaj postawa Twojego narzeczonego względem Ciebie i względem matki... Piszesz, że ukochany "nie słyszał " jak jego matka nazwała Ciebie dziw**. Powinna mu jednak wystarczyć Twoja relacja zdarzeń, a on powinien się za Tobą wstawić. Prawdopodobnie kobieta nie szanowała Cię już wcześniej...a co na to przyszły maż? Pytam, bo sama się rozwodzę i unieważniam małżeństwo. U nas również zaczynało się podobnie, jak i u Ciebie/Was. Boje się, że to klasyczny, kolejny przykład maminsynka. I tutaj nasuwa mi się kolejne pytania: Czy narzeczony zdobędzie się na to, by bronić Cię przed swoją matką? Czy wytłumaczy Jej, że teraz Ty jesteś TĄ najważniejszą? (A jeśli odpowiedzi będą negatywne) Czy warto z kimś takim brać ślub (bo problem ewidentnie masz z narzeczonym, a nie jego matką)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikrutek
Co takiego? Narzeczony siedział z tobą w jednym pomieszczeniu i nie słyszał, jak ktoś nazwał cie dziw^^????? Chowanie głowy w piasek!!!!! Uważaj, bo po ślubie z tym problemem sama zostaniesz...Matki się boi i wygodnie mu nie słyszeć. Co by było gdybyś ty zwyzywała tą hrabinę? Twój chłopak też by nie usłyszał? Uciekaj, puki możesz! Po ślubie dla jego mamci będziesz złą żoną i najgorszą matką jej wnuka. Wtedy dopiero zacznie się jatka...inwigilacja, wyzywanka, a mąż ani tego "nie dostrzeże", ani "nie usłyszy"...Współczuje, ale sama pod sobą dołki kopiesz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camelshhit
lipa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grytka
Cześć dziewczyny mieszkanie z teściową to koszmar opowiem wam swoją historię.Moi teściowie mieszkali na wsi z synem,jak się ożenił przekazali mu gospodarkę i zaczęły się wojny po jakiś czterech latach moja teściowa stwierdziła że z tamtą synową nie da się mieszkać.Mój mąż z racji tego że pomogli kupić mu dom w mieście stwierdził żeby przyszli mieszkać do nas byliśmy już dwa lata po ślubie i mieliśmy roczną córeczkę.Na początku byłam zadowolona że teściowie będą z nami mieszkać bo mój mąż wyjeżdżał za granicę i było mi raźniej,pozatym żałowałam mojej teściowej że całe życie pracowała na gospodarce i teraz musiała zostawić cały swój dobytek.Na początku nie zwracałam uwagi na jej dziwactwa i docinania mi,potem urodził się nasz synek i jakoś było mąż przestał wyjeżdzać za granicę i pracuje w Polsce.Potem ja poszłam do pracy więc nie widziałyśmy się pół dnia i moja teściowa mogła chodzić po moich pokojach szperać mi po szafach jak mnie nie było.Prawdziwa gehenna zaczęła się jak kolejny raz zaszłam w ciąże i przestałam pracować,moja teściowa nie mogła przeżyć że nie może mi grzebać po szafach,stała się opryskliwa wyzywała mnie od głupich.Wogóle jest dwulicowa przy moim mężu mówi co innego a przy tez inaczej,bywało nawet tak że nie odzywałam się do niej po trzy miesiące to potrafiła buntować mojego teścia przeciwko mnie bo przeszkadzało jej że z nim mam dobre relację a ją traktuję jak powietrze i oczywiście kłotnie z mężem o mamusie,chociaż i tak nie jestem jeszcze w najgorszej sytuacji bo mój mąż widzi jaka ona jest tylko boi się z nią rozmawiać bo twierdzi że jej padło na glowę.MORAŁ JEST JEDEN POD ŻADNYM POZOREM NIE ZGADZAJCIE SIĘ MIESZKAĆ Z TEŚCIOWĄ CHYBA ŻE NIE MA INNEGO WYJŚCIA ALE WTEDY TEŻ STARAĆ SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ UWOLNIĆ OD NIE ZANIM ZATRUJE WAM ŻYCIE!!! Ja jestem czasami u kresu sił pociesza mnie jedna myśl że moja teściowa ma już 70 lat i wiecznie żyć nie będzie.Nie życzę jej śmierci absolutnie tylko codziennie się modlę żeby przetrwać kolejny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zimą zimą nie
Grytka chyba tamta synowa nie byla zła tylko teściowa ma niedobry charakter a co jej lat to się nie pocieszaj jestem najmłodsza z rodzenstwa o taki niewypał starszych rodziców tata ma 92 lata ale jest kochany a mama zmarła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przez pokolenia
Nigdy nie odważyłabym się wejść do pokoju mojej synowej, a tym bardziej grzebać jej po szafkach. Dzieci mieszkają u nas, ale pokoje, które zajmują, są na ich wyłączność. Staramy się z mężem zachodzić do nich tylko na zaproszenie, zawsze pukając przed otworzeniem drzwi. Mama mojego męża nie żyje od 9 lat. Była cudowną kobietą, matkę i teściową. Rozsądnie wychowywała swojego syna ucząc go, jak samodzielnie żyć i założyć własną rodzinę, która będzie dla niego najważniejszą. Postępowaniem mojej wspaniałej teściowej obdarowuję moją synową, by i ona- matka mojego dwu letniego wnuka, przekazała synowej zasady zdrowego porozumienia międzypokoleniowego w rodzinie. Synowa wspaniale wychowuje swojego wnuka. Twierdzę tak pomimo tego, że ja swojego syna wychowywałam inaczej. Szanuję wybrankę syna za to, że ma swoje zdanie,a syna, że potrafi uszczęśliwić najważniejszą kobietę swojego życia- moją synową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wianuszek
Mam okropną teściową i współczuję wszystkim dziewczynom, które są w podobnej sytuacji jak ja. Ale żadnej- ani mojej, ani waszej w żadnym wypadku nie życzę śmierci. Tylko opamiętania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widzą gały, co biorą
Zwariowałaś dziewczyno? Ty doświadczając takiej poniewierki, chcesz jeszcze świadomie wchodzić do tej rodziny? ...Widzą gały, co biorą, a potem będziesz płakać i mówić: "jak on mógł mi tak zrobić"? Synuś stoi po stronie mamuni, dlatego stojąc obok Ciebie, nie słyszy, jak matka Cię wyzywa. Bierz nogi za pas, puki jeszcze nie masz z nim dziecka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd one są?
Skąd się biorą wredne teściowe? Wyrastają na nie głupie synowe. Głupie, puste, zrzędliwe i nieodpowiedzialne. Po co się wprowadzacie do domów teściowych? Najpierw się ładujecie pod jej dach, a potem płacz i jęki. Teściowa nie matka, synowa nie córka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kingunia_:_
To co napisała koleżanka wyżej jest prawdą! Nie mieszkajcie z wrednymi teściowymi...Po co się do nich wprowadzacie? One plują jadem, wciągają swoje synowe w perfidne gierki, zatruwają nienawiścią, uczą chamstwa i wredoty, a potem się dziwicie, że po takiej szkole będziecie jeszcze w przyszłości pamiętały że człowiek powinien szanować drugiego człowieka? Wredna teściowa to wirus, który się rozprzestrzenia. Tylko izolacja pozwoli nam zachować zdrowotność rozumu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam problem. Nie mam jeszcze teściowej natomiast planujemy z chłopakiem wspólne życie. On jest bardzo zasadniczy. Jego siostra wyprzedziła nas jeśli chodzi o ślub i najprawdopodobniej nie będzie chciała zostać z mężem w jej rodzinnym domu. I tu się rozpoczyna mój problem, bo mój chłopak uważa że ktoś powinien zostać z domu z rodzicami żeby na stare lata nie zostali sami i mieli wsparcie. Wręcz nie wyobraża sobie żeby mogło być inaczej. Nas nie stać poki co na osobne mieszkanie kupno czegoś swojego więc najprawdopodobniej kwestia wspólnego mieszkania wyniknie jeśli jego siostra zadeklaruje że nie zostanie w domu... Najgorzej jest to że tam. jak dla mnie nie ma warunków na dwie rodziny, mój facet uważa nawet że nie ma sensu robić sobie lokum na poddaszu bo jest już miejsca dużo na parterze (pokój łazienka salon kotłownię) i pietrze(łazienka kuchnia jadalni sypialnia teściów gabinet i jeden wolny pokój po jego siostrze). I oczywiście to by nam wystarczyło. Ja sobie tego kompletnie nie wyobrażam bo w moim rodzinnym domu jest podobnie z tym że dziadkowie mają osobne mieszkanie swój licznik a moi rodzice i rodzeństwo osobno na pietrze i mój tata mimo wszystko narzeka na teściowa . Dlatego ja sobie nie wyobrażam żyć w jeszcze gorszym układzie gdzie dosłownie wszystko jest wspólne!łazienka Kuchnia! Narazie nie mam nic do rodziców Mojego są mili kulturalni ale daleko i rzadko ich widzę. nie jestem osobom ugodowa ia wręcz nerwowa która nienawidzi wtrącania się do moich spraw. Nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji a wiem że jeśli siostra Mojego się wyprowadzi to nic go nie powstrzyma przed zostaniemy w domu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Salma90
Jak dla mnie to facet jest maminsynkiem i wcale nie chce się usamodzielnić. Jeśli jego siostra nie zechce zostać z rodzicami, to on będzie poczuwał się w obowiązku wobec nich, czyli liczy się decyzja siostry, potrzeby rodziców i to, co uważa Twój chłopak. A gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Ciebie?? Starość rodziców jest ważniejsza dla Twojego chłopaka niż Wasz związek?? Nie wychodź za mąż, bo jeśli dziś, kiedy nie jesteście małżeństwem i nie macie dzieci on nie bierze pod uwagę Twoich potrzeb, to po ślubie nie będziesz miała nic do powiedzenia nie tylko we wspólnym mieszkaniu, ale zapewne i we własnych sprawach. Zasada będzie prosta: mieszkasz u teściów, stosujesz się do ich zasad. Skoro masz wątpliwości, to znaczy, że intuicja Cię nie myli - posłuchaj jej i nie popełniaj błędów wielu dziewczyn, które tu piszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko jest mi go uznać mamimsynkiem ponieważ do tej pory nie dał mi tego odczuć po swoim zachowaniu. Wiem że chciałby mieć swoje mieszkanie starał się o nie ale narazie nas na nie nie stać, ja nie mam pracy kończę studia a on aż. tak dużo nie zarabia żebyśmy chociaż "rodzinę na swoim" wzięli. On poprostu nie chce żeby jego rodzice zostali sami na starość w domu. Wolałby żeby siostra została w domu ale to raczej się nie uda. Fakt ma on bardzo tradycyjne staroświecki podejście do wielu spraw i stara się być lokalny wobec rodziców i nie zostawić ich całkiem samych. Nie wiem może mam mylne rozumowanie ale po części go rozumiem tylko nie chciałabym żeby dobro rodziców było kosztem nas. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko jest mi go uznać mamimsynkiem ponieważ do tej pory nie dał mi tego odczuć po swoim zachowaniu. Wiem że chciałby mieć swoje mieszkanie starał się o nie ale narazie nas na nie nie stać, ja nie mam pracy kończę studia a on aż. tak dużo nie zarabia żebyśmy chociaż "rodzinę na swoim" wzięli. On poprostu nie chce żeby jego rodzice zostali sami na starość w domu. Wolałby żeby siostra została w domu ale to raczej się nie uda. Fakt ma on bardzo tradycyjne staroświecki podejście do wielu spraw i stara się być lokalny wobec rodziców i nie zostawić ich całkiem samych. Nie wiem może mam mylne rozumowanie ale po części go rozumiem tylko nie chciałabym żeby dobro rodziców było kosztem nas. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Salma90
Jeśli ma staroświeckie podejście do wielu spraw i obawiasz się, że dobro rodziców może się odbyć Waszym kosztem, to właśnie stwierdziłaś, że jest maminsynkiem. Staroświeckie podejście to postępowanie zgodnie z wolą starszego pokolenia, czyli tak jak było kiedyś. Został wychowany w posłuszeństwie wobec rodziców i nawet do głowy mu nie przychodzi, że może być inaczej - ze względu na Ciebie. Zważywszy Twój wiek, to pewnie i Twój chłopak jest w podobnym, a więc i rodzice nie są starzy, więc skąd u niego taka dalekosiężna troska? Zestarzeją się za 20 lat - wyobrażasz sobie wspólne życie przez 20 lat w warunkach, które Ci nie odpowiadają?? Czy jego rodzice mieszkali z teściami z którejkolwiek strony? Skoro znasz sytuację wspólnego mieszkania ze starszym pokoleniem i wiesz, że nie jest to łatwe, to dlaczego chcesz się pakować w podobną? Jeśli pomysł Twojego chłopaka Cię niepokoi, to znaczy, że widzisz problem. Dzieci nie wychowuje się dla siebie, tylko dla następnych pokoleń. Mężczyzna, który nie bierze pod uwagę potrzeb swojej partnerki, bo za ileś lat rodzice się zestarzeją, nie powinien myśleć o założeniu rodziny. U mamy jest po prostu wygodnie i o wiele rzeczy nie trzeba się martwić. A Ty się będziesz musiała dostosować. Może uświadom mu, że znasz sytuację wspólnego mieszkania i masz obawy co tego, zwłaszcza, że musielibyście dzielić prawie każdą przestrzeń. I napisz co Ci odpowiedział ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój ma 27 lat więc jest nieznacznie starszy ode mnie. U niego w rodzinie zawsze ktoś zostawał lub zostaje w domu rodzinnym. Z reguły ostatnie dziecko biorące ślub. Mowilam mu że jego rodzice będąc dopiero po 50 jeszcze nie są aż tak starzy ale on twierdzi że jak się już zestarzeją a my będziemy mieć swoje życie gdzieś indziej to będzie za późno bo nikt nie zrezygnuje z obecnej sytuacji mając życie ułożone żeby przenieść się do rodziców i im pomoc. W domu obok mieszają jego dziadkowie z synem i synowa i twierdzi że jakoś się przez tyle lat dogadują i nie ma konfliktów to dlaczego u nas one miałyby być. A on twierdzi że widząc dziadków będących w takim wieku że pomoc jest im niezbędna nie wyobraża sobie by mieszkali sami stąd też myśli o rodzicach. Spróbuje z nim na ten temat porozmawiać i napewno dam znać jak on to odebrał tym razem i co odpowiedział:-) Ale czuje się fatalnie bo jeśli on będzie nadal taki uparty i się nie dogadamy to będę mieć na głowie nie tylko jego ale i moich rodziców którzy go uwielbiają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Salma90
Szkoda, że ważniejsze od Twoich potrzeb są potrzeby i plany innych :-( Jeśli dla Twojego chłopaka to, czego Ty chcesz, nie ma znaczenia - a sądząc z tego, co piszesz, nie ma - to nie łudź się, że z biegiem czasu coś się zmieni. Jeśli dostosujesz się ten jeden raz wbrew sobie, to uzna, że tak będzie zawsze i nadal nie będzie Cię brał pod uwagę. Przeczytaj kilka stron wstecz ile dziewczyn żałuje, że ustąpiło w jakiejś zasadniczej sytuacji, bo potem mąż nie tylko tego nie docenił, ale jeszcze została osaczona przez jego rodzinę. A konsekwencją takiej sytuacji był koniec związku. Ty możesz jeszcze uniknąć losu lekceważonej i upokarzanej żony, ale najpierw bierzesz pod uwagę zdanie chłopaka i opinię rodziców...? Takie przyspawanie do rodziców i postępowanie zgodnie z jakąś rodzinną tradycją świadczy o niedojrzałości i nie wróży dobrze na przyszłość :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Temat się rozwiązał- doszliśmy do kompromisu. Uznaliśmy że na próbę zamieszkamy u niego, jeśli faktycznie nie będzie się układać kupimy coś własnego od razu bez zbędnych dyskusji. Jak narazie jest bardzo dobrze,aż się sama dziwię. Nie wchodzimy sobie w drogę jest wyrozumiała pomaga mi zaklimatyzowac się w domu. Rozmawialiśmy ostatnio dość długo i pokazała że jest osobą na poziomie która nie ingeruje w życie innych. Także pozdrawiam, bo jednak okazało się że nie taki diabeł straszny jak go malują. A dla uściślenia mój facet nie jest zapatrzonym w siebie maminsynkiem i cieszę się z tego że nie patrzy tylko na czubek własnego nosa i nie jestem zazdrosna jak niektóre o miłość swojego faceta. Także proszę nie mierzyć wszystkich swoją de facto zgoszkniałą miarą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutkifklkflflfklf
Ja też nie przepadam za swoimi teściami. Mało tego mieszkam w mieszkaniu mojego męża które kupili mu rodzice i przepisali. Niestety owe mieszkanie mieści się w tym samym bloku i w tej samej klatce co mieszkanie teściów. Przez 4 lata znajomości z nimi miałam o nich dość dobre zdanie, traktowałam ich jak rodzinę, niestety ta sielanka nie mogła trwać wiecznie. Już przed ślubem zaczęli pokazywać swoje prawdziwe oblicze i narzucać nam swoje zdanie. Teściowa oprowadzała po niby naszym mieszkaniu kogo się tylko dało i nie przyszło jej do głowy, że możemy mieć coś przeciwko. Teść- fanatyk religijny wykrzyczał nam, że dziecko to nam on ochrzci. Teściowa prosta kobieta powiedziała mi jeszcze przed ślubem, że mam po ślubie mówić jej po imieniu bo między mną a nią jest mała różnica wieku (jestem starsza od jej syna 4 lata). Takich sytuacji można mnożyć. Bardzo mnie to zabolało co mówili bo naprawdę traktowałam ich jak bliskie sobie osoby. Teraz staram się trzymać na dystans, a oni jakby nigdy nic uważają, że nic się nie stało i będziemy w dalszym ciągu w tak zażyłych relacjach. Paranoja. Nie lubię tych ludzi, nigdy nie będę traktować ich jak rodzinę. A na samą myśl , że muszę mieć z nimi kontakt rośnie mi ciśnienie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tu nie widzę
kompromisu, tylko raczej naiwność :-( Zgadzam się z "do wyżej", że takie stawianie sprawy przez faceta to egoizm i brak samodzielności. I nie widzę w tych wypowiedziach zgoRZknienia. Przecież cały temat dotyczy takich postaw. Daj Boże, żeby teściowie okazali się ludźmi na poziomie, z własnym życiem i zainteresowaniami, ale gdyby to było możliwe to nie byłoby tego forum... Choć może Wasz przypadek będzie inny...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie widzę w moim facecie braku samodzielności i niedojrzałości. To są tylko insynuacje osób,które nie mają pojęcia o innych osobach i mierzą wszystkich swoją miarą.Jesteście tak zgoszkniałe sytuacja i problemami z teściami że nie dostrzegacie tego że nie wszystko jest czarne i białe i każdy jest inny. Skoro uważasz że moje zachowanie jest naiwne to ciekawe jakie było wasze skoro teraz narzekacie na teściów a same pewnie macie nie jedno za uszami. Zacznijcie krytykę od samej siebie a potem szukajcie wad w innych. Przykro mi tylko że jesteście tak zgoszkniałe że nie dostrzegacie że nie każdy musi mieć tak jak wy. Widziały gały co brały. PS. Moja sytuacja od ostatniej odpowiedzi się nie zmieniła-mam nadal dobre kontakty z teściami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiesz Salma,
do tej pory było mi Cię trochę żal - czytałam Twoje wypowiedzi od początku - ale teraz widzę, że Ty po prostu nie dopuszczasz do siebie myśli, że jeśli ktoś zarzuca Ci naiwność, to tak to widzi. Może rzeczywiście mieszkanie z teściami będzie fajne i pozbawione konfliktów, ale weź pod uwagę, że jestescie na początku drogi i fakt, że przez kilka dni jest miło, wcale nie oznacza, że tak będzie zawsze. Powtarzające się wypowiedzi od różnych przecież osób świadczą jednoznacznie, że problem pojawia się z czasem. Prześledziłam wiele stron tego wątku i niestety, najczęściej piszą dziewczyny, które zamieszkały z teściami, bo albo nalegał ich chłopak/narzeczony, albo nie mieli pieniędzy na wynajęcie mieszkania. Późniejsze ich życie to męka, czasem wieloletnia, bo jak pojawiły się dzieci, to o wyprowadzce nie było już mowy. I nie są to wypowiedzi zgorzkniałe (przez "RZ", a nie "SZ" jak już ktoś zwrócił Ci uwagę), tylko pełne smutku i rozpaczy, że mąż okazał się egoistą i maminsynkiem właśnie. Jeśli nie będzie Wam się układało z teściami i Twój chłopak dotrzyma słowa i wyprowadzicie się to będziesz miała satysfakcję, że trafiłaś na prawdziwego partnera. Jednak sądząc z Twoich wypowiedzi, w których pisałaś, że: - jest uparty i stawia na swoim, jest staroświecki i ma tradycyjne podejście do wielu spraw, w jego rodzinie zawsze ktoś zostaje z rodzicami, nie wyobraża sobie, żeby rodzice zostali sami; - nie wyobrażasz sobie wspólnego mieszkania z teściami, bo Twój tata całe życie narzeka na teściową, więc wiesz jak to jest, czujesz się fatalnie, bo jak się nie dogadacie, to będziesz mieć na głowie też swoich rodziców, którzy uwielbiają Twojego chłopaka, nie chcesz, żeby dobro jego rodziców odbyło się Waszym kosztem, uważam, że ulegasz presji swojego chłopaka i nie masz za dużo do powiedzenia, bo potem wprowadzasz się do jego rodziców! Do tego przybierasz butny ton, że dziewczyny, które narzekają na teściów są same sobie winne, bo u Ciebie po tygodniu jest nadal dobrze???? Ojjjj Salma, jesteś nie tylko naiwna, ale też arogancka - jeszcze niewiele przeżyłaś, a oceniasz innych...? Nadal dobrze Ci życzę, ale już mi Cię nie żal i nie pożałuję Cię, gdyby się okazało, że wspólne mieszkanie to jednak błąd - jeśli oczywiście będziesz miała odwagę tu się przyznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oceniasz mnie i mojego faceta po kilku moich wypowiedziach.Nie masz pojęcia o tym jak wyglądają nasze relacje skąd się wziął ten kompromis, bo nadal uważam że jest to kompromis i nic wiążącego bo każda ze stron o tym wie i nie ma problemu. Nie planujemy narazie dzieci więc pojawienie się dziecka mi nie grozi a co za tym idzie nie zostanę z tego powodu na siłę u teściów-Przynajmniej jeszcze przez kilka lat. W każdej chwili moge wrócić do siebie do domu. Denerwuje mnie fakt iż oceniacie mnie po pozorach nie znając całej sprawy. Mój facet czytając to pęka ze śmiechu nad tego typu tezami. Na marginesie nie mieszkam u nich od tygodnia jak to stwierdziłas tylko trochę dłużej i kilka sytuacji się już pojawiło gdzie mogłoby dojść do konfliktów a mimo to nie pokłócilismy się a teraz zmieniamy aranżacje kuchni na mdoich i mojego chłopaka regułach bo teściowej stwierdzili że dają nam pole do popisu i ani jednego komentarza od nich nie usłyszałam przykrego.Nie wtrącają się do niczego nie wchodzą do naszego pokoju,gotujemy na zmianę, jest dobrze. Zdaje sobie sprawę z tego że predzej czy później pojawi się różnica zdań tak jak w każdych innych relacjach międzyludzkich ale jeśli się jest człowiekiem kulturalnymi to wszystko można ułożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o tak, Salma
mieszkacie trochę dłużej u rodziców Twojego chłopaka, bo 9.04 napisałaś, że zamierzacie się tam wprowadzić, a dziś jest już 18.04, tak więc to nie tydzień, tylko aż 9 dni! To faktycznie ogromna różnica ;-DDD I dopiero KILKA RAZY pojawiły się sytuacje, w w których mogło dojść do konfliktu? To rzeczywiście dobrze wróży... ;-DDD I Twój chłopak czyta to, co tu dziewczyny do Ciebie piszą i jeszcze dobrze się bawi? To po co pisałaś o wątpliwościach szukając porady na forum - wystarczyło od razu się przeprowadzić tak jak on chciał i wspólne sympatyczne życie trwałoby już znacznie dłużej. Zmarnowałaś tylko czas :-P Zgadzam się z "wiesz, Salma", że to Ty oceniasz ludzi nie mając żadnego doświadczenia, a masz pretensje, że ktoś napisał co myśli na temat Twojego problemu i sposobu myślenia - przecież weszłaś na to forum i sama opisałaś sytuację...?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9.04 nie napisałam że postanowiliśmy się tego dnia przeprowadzić tylko już tam mieszkam. a akurat tego dnia znalazłam czas żeby o tym napisać także najpierw czytaj ze zrozumieniem a potem się wymądrzaj. Tak było kilka możliwości żeby się pokłócic i patrząc na to jak piszecie napewno taką okazja do kłótni byś nie pogardziła ale ja podeszłam do tego spokojnie bo wynikały bardziej z organizacji pewnych rzeczy odkąd tam mieszkam niż z faktycznej złośliwości którejś ze stron. No ale większość z was zrobiłby z tego tragedie:-D Ja oceniam ludzi?A kto pierwszy zaczął sie wymądrzac jak to wiele potrafi z interpretować na podstawie kilku zdań? Ja nie oceniam ludzi tylko bronie swoich racji a przy okazji widzę jak się pogrążasz pisząc kolejna odpowiedz i nie mogąc zrozumieć dlaczego jednym się udaje a drudzy nie potrafią sobie poradzić z teściami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołączę się, Salma, bo
jednego nie rozumiem: parę tygodni temu byłaś przerażona perspektywą mieszkania z rodzicami chłopaka, a teraz krytykujesz dziewczyny, które się wypowiedziały? Nie wiem czy zauważyłaś, że dziewczyny opisują tu prawdziwe dramaty, trwające nieraz wiele lat, a Ty pozwalasz sobie na stwierdzenia, że dziewczyny mają takie życie, bo same sobie są winne? :-O :-( :-( :-( Gdyby Twoje wątpliwości były prawdziwe, to paru tygodniach pisałabyś raczej: "dziewczyny, na razie jest dobrze, układa nam się, ale jestem ostrożna i poczekam na rozwój wypadków", a Ty piszesz, że nie taki diabeł straszny jak go malują i wszystko jest cacy. I jeszcze opisujesz jak to dzięki Twojej mądrości udało Ci się uniknąć konfliktów, które mogły się pojawić. Myślę, że od początku byłaś skłonna zamieszkać z chłopakiem, tylko chciałaś przeczytać słowa pocieszenia, coś w stylu: "jak się kochacie to będzie dobrze" Dowiedziałaś się od innych, że to nie jest takie proste i oczywiste i obrażasz się o to? Jesteś przemądrzała i niesprawiedliwa, fuuujjj... :-( No i koniecznie pokaż to swojemu chłopakowi, pośmiejecie sie razem - może nawet kolejny raz podpowie Ci co masz napisać, żeby pokazać sielankę? :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×