Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kasia100

mąż i jego rodzina

Polecane posty

Gość kasia100

OD ponad 25 lat jesteśmy małzeństwem. Jego rodzina uważa go jednak za członka swej rodziny najpierw - czyli jest najpierw synem ,bratem ,wujkiem a potem moim mężem ,ojcem własych dzieci ,zięciem. W związku z tym jest ciągle na ich zawołanie.Stara sie im przypodobać ( ma prawie 50-tkę). Boi się ich urazić. Oni ( rodzice ,rodzeństwo ,kuzynostwo) to WYKORZYSTUJĄ bez zahamowań( bez uzgodneinai ze mną przyjeźdźają do nas MIESZKAJĄC U NAS ,STOŁUJĄC SIĘ NA NASZ KOSZT) mimo,że ja wtym czasie pracuję ( on też) musze gotowac dla nich , organizowac rozrywki ,robić prezenty .Żeby potem mogli powiedzieć:NO U WAS SIĘCZUJEMY DOBRZE.Wtedy mój mąz czuje ulgę że sprostał ich wymaganiom . Moja rodzina nas nie odwiedza ,jeśli już to zwyczajowo - na kawę itp.Nie mam niestety rodzeństwa .Jego rodzina zwala się nam na tydzień dwa ,trzy . I wg niego jest to OK! Tak jest od lat. Jestem tym umęczona .Strasznei niekomfortowo się czuję .Staralam sie bardzo ODWALIĆ takie odwiedziny raz na rok i mieć spokój ale TO SIĘ ESKALUJE !Oni udając mniejszą zasobnośc finansową przyjeźdźają i bez ŻENADY korzystają z owoców mej cieżkiej pracy ( czytaj : m in pięknego doku , konta ,dobrego jedzenia). Nie ma tu chyba miejsce na przyjaźń tylko udawane więzi rodzinne.Mnie z tymi udźmi nie łączy nic- duchowo ani kulturowo.Ale więź istnieje z mężem ,który jest rozdzielony na nich i na mnie. JAk to załatwić ? Mam już po dziurki w nosie tej dyplomacji od ponad 25 lat. Ale wiem ,że on będzie załamany nie mogąc przejrzeć sie w ich oczach jako :TEN DOBRY SYN CZY BRAT. Sądzę że wyjściem byłoby z ich strony odstąpienie od tych WIZYTACJI .Wytłumaczenie mu ,że i tak jest kochającym synem czy bratem bez tych starań.Ale ONI NIDGY Z TEGO NIE ZREZYGNUJĄ . Nie tylko ze wzgldów materialnych ale i emocjonalnych .Tak naprawdę sa marnymi ekonomistami ,marnie wykształceni itp - a tu ....okazuje im swą PODDAŃCZOŚĆ osoba bardzo majętna, wykształcona, kulturalnie obyta itp .... Czyli takie małe nic może poczuć sie dowartościowane . Ale dlaczego on to robi ????? JAk to załatwić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
Oj czyżbyście nie spotkali się z taka sytuacją szczęściarze? Zajrzałam tu myśląc ,że tyle mądrych głów przemyka po forum .Temat za głupi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiaaaaaaa
o kurcze! a ja myslalam ze po 25 latach to juz jest inaczej!------TO CO JA CALE ZYCIE BEDE SIE TAK MECZYC JAK TY? Jestem dopiero 8...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
nic się nie zmieni ,nawet po 50 latach bycia razem. Męka ,to fakt. Czyli już na początku trzeba nauczyć się widzieć WSZYSTKO .wyłazi jak sól na butach . Piszcie co myslicie , może ktoś z was ma takie swoje przemyslonka.Bo ja zgłebiłam wiele książek na takie tematy . A jak przychodzi real to leżę plackiem pokonana. No - podpowiedzcie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
...po 3 dniach zaczyna śmierdzieć. nietaktem jest zwalanie się komuś na głowę na 3 tygodnie, bez wyraźnego zaproszenia. trzeba być wyjątkowym tempakiem, żeby się komuś na taki okres czasu na głowę zwalać. przestań nadskakiwać takim gościom, jak ktoś siedzi 3 tygodnie u Ciebie w domu to jest to domownik a nie gość. niech se sami jeść robią. prezenty? z jakiej okazji? ślub brałaś tylko z mężem, a nie z jego całą rodziną olewaj takie wizyty, i takich gości. jak ktoś się zwala na 3 tygodnie to powinien mieć na tyle taktu, żeby przywieźć swój prowiant i pomagać w prowadzeniu domu. może zacznij się rodzinie męża Ty zwalać na głowę na kilka tygodni, albo pogoń raz a pożądnie z domu, wyjdziesz na podłą szmatę, ale więcej Ci nie złożą kilkudniowych wizyt. ale na początku porozmawiaj z mężem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
a w ogóle zapowiadają się, czy przyjeżdżają w ramach "niespodzianki"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
Powiedz lepiej co powiedzieć mężowi ? on jest śmiertelnie obrażony na mnie ,potrafi być nieprzyjemny jeśli ja nie mam dla nich czasu ( BO HARUJĘ ŻEBY ZAROBIĆ NA ICH POBYT U NAS LUB ZAFUNDOWAĆ IM JAKĄŚ SUPER PRZYJEMNOŚC) albo NIE CHCĘ Z NIMI SIĘ SPOTKAĆ bo ich nie lubię , bo mnie rażą swym niekulturalnym zachowaniem ,bo wyrażają się w sposób nieprzyjemny o ludziach mi bliskich . Są trywialni,wulgarni ,strasznie zamknięci na innych ,zadufani ,przekonani o swej wyższości .NAdludzie. Inni są dla nich po to by im służyć ( na co łaskawie sie zgadzają). Ale on jest jednym z nich . Wygodne to i dla niego ,prawda? A że ja marudzę , jak widzicie daje sobie ze mną radę . Doradźcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
może niech mąż stoi przy garach a Ty "zabawiaj" gości. powiedz mu to co mi tu napisałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z przedmówcą
Mąż chce gościć, przy nich czuje sie dowartościowany, więc niech gości. Niech gotuje, sprząta, lata w koło. Ja tez gościłam do czasu, a później zbierałam bury, że za mało było na stole, byłam nie dość miła. Walnęłam pięścią w stół, powiedziałam, że to przeciez jego goście, bo na mnie i tak nie zwracają uwagi i miałam w nosie rezultaty. Skończyło się, nie lubią mnie, ale to i tak nic nowego, więc co mi tam :) Mężowi powiedziałam, że jak z nimi mu lepiej, niech sie wyprowadzi. Został.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
Z tym staniem przy garach - próbowałam . On może wtedy nawet sprzątać, podawać do stołu , robić zakupy, gotować też.JAk mu za dużo - to zaprasza do restauracji ( wiadomo kto płaci ...niby on ale kasę zarabiam ja ) . Albo sprytnie organizuje kogoś ,kto to będzie robił ( stać mnie np na kucharkę ). Mówiłam mu te słowa. Usprawiedliwia ich natychmiast - że nie mam racji .że to zupełnie inaczej wygląda.Że mam uprzedzenia. Że jestem głupio przewrażliwiona.Że rodzinę należy kochać , a to że moja rodzina tak nie robi to objaw tylko mego ZŁEGO WYCHOWANIA i TEGO ŻE W MOJEJ RODZINIE NIE MA CIEPŁA I RODZINNEGO ŻYCIA . A oni to kultywują .Tą rodzinność. Moim kosztem . SZTUCZNOŚĆ na każdym kroku.On to widzi i popiera.Bo tak ma być .Inaczej nie było i nie będzie . Więc on tu nie będzie z koniem się kopał.A rodzinność ma być ( ta celebra nudnych przyjęć urodzinowych , brrrrrr)Kurczę - nie ma wyjścia ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z przedmówcą
To po co dajesz na to kasę? Powiedz, że nie dasz. Wogóle to mąż pracuje? Bo Ty ciągle o sobie. Nie podoba mi sie Twoje poczucie wyższości, jeśli mam byc szczera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
do tej co miała odwagę ..... a jak teraz wygląda relacja ty -mąż mąż -jego rodzina ? Idziecie na urodziny razem? kupujesz prezent ?kwiaty ? Co on na to ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z przedmówcą
Teraz nie wyglądają, bo mąż nie żyje. Z jego rodziną zerwałam kontakt. Póki żył między nami było oki. Rodzina bywała u nas i my u niej okazjonalnie, a raczej bez okazji, krótkie odwiedziny. Mąż po prostu wreszcie więcej uwagi poświęcał mi, niż rodzinie. przestałam być tą ostatnią w kolejce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koszmar.Tyle mojego komentarza. Odnośnie męża również.Rodzinka mojego taty swego czasu lubiła mamie robić podobne niespodzianki.Po takich najazdach dom był spustoszny ( bo na przykład cioci się obrazek podobał, dziecku maskotka itp.).U nas pomogło zagranie na dzieci, czyli na mnie. Do czego zreszta nie trzeba mnie było przekonywać.Z racji, że rodzice należą do klasy tzw. średniej goście okupawali mój pokój, w zamian za co otrzymywałam wygodny materac podłogowy. Pierwszy krok- dziecko barykaduje się w pokoju żądając prywatności pod pozorem nauki, np. do matury, sesji itp.. Krok drugi- dziecko barykaduje się w łazience pod pozorem niestrawności, później toalety porannej, wieczornej czy śróddziennej itp. Dziecko barykaduje się w pokoju z koleżanką pod pozorem nauki, a przecież na podłodze spać nie będą. Krok kolejny- finanse- w miare możliwości budżetowych należy wyznaczyć sobie cel bardzo drogi , który chcemy osiągnąć i zawczasu przelać z konta pieniądze na oszczędności tak, aby suma na życie pozostała skromna. Wyjście najbardziej uciążliwe- ciągłe remonty w domu. Ale to i tak o wiele przyjemniejsze niż kochana rodzinka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
oj ,może to rzeczywiście tak wygląda , z tym poczuciem wyższości .Dobrze że zwróciłaś mi uwagę na to . TA sytuacja jest na tyle skomplikowana ,że chyba tak odreagowuję. Mąż pracuje. on ubolewa strasznie i sie stresuje,że zarabia mniej .Choć to tylko pewnie przypadek .Nie daję mu tego odczuć ,ale to wiadomo,że utrzymanie całego domu ,pomoc naszym dzieciakom, wyjazdy na urlopy itp są z mojej pracy.Tak było zawsze i tak jest . Tego nie da się ukryć . A on przed rodziną gra że wszystko to jest jego zasługa , kasa nie gra roli ,wyda swe ostatnie grosze ,żeby im dogodzić. Ja nie zarabiam fizycznie. U nich kult pracy fizycznej jest ponad wszystko.Zarabianie głową jest podejrzane, niewskazane i złe.Co innego zamieść podwórko lub położyć polbruk! to jest osiągnięcie. ! A to co ja robię -............Lepiej o tym nie rozpowiadać w rodzinie . Dlatego po zamiataniu podwórka można się położyć i odpoczywać ,pozwalając sie obsługiwać a po mojej pracy .......lepiej nie mówić dalej ,bo wyjdę na sfrustowaną dziwaczkę . Przemykam się we własnym domu ,rezygnuję z chwili odpoczynku , słucham ich wywodów i robię dobrą minę do zlej gry. Tu widze mój upadek . A może wy widzicie to inaczej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro masz dzieci to im w pierwszej kolejności należy się wasza pomoc. Mąż też powinien tak uważać. Spróbuj uderzyć do jego instynktu rodzicielskiego. Pokaż mu to obrazkowo w stylu - kochanie jeśli oszczędzimy tyle a tyle na przyjazdach twojej rodziny to możemy kupić (tu imię dziecka i coś potrzebnego). I skończ się wreszcie bac jego opini.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
ile rocznie idzie Ci na gości? za tę kasę pewnie spokojnie kupisz pralke albo lodówkę pogoń rodzinę w pizdu i tyle, albo jak mąż taki zaradny to zamiast pakować kasę w gości wyjedź na czas ich przyjazdu (pewnie nie będzie Cię to kosztowało więcej) i niech rządzi za to co sam zarobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
To są wyjścia nie do zastosowania u nas . Powód : mamy kasę ,tj niby mamy wspólnie ale ja ją głównie zarabiam i dobrze inwestuję .Więc do niczego wymówka- bo on się czuje źle ,że ma kasę a oni nie maja ( tyle kapusty),najchętniej by im to oddał. Sądze że po cichu im to robi.Bo mu wstyd ,że ma kasę ( zresztą jak powiedziałam zarobioną głową a nie mięśniem ). A cały problem jest w tym,że ja mam tego dość.Fałszu ,że jest mi z nimi dobrze.I wogóle że jest ok,bo nie jest . Jeśli bym z nimi miała jechać na jakiś urlop to tylko się pochlastać. Ale jak nie zastopuję ,to jeszcze mnei to czeka - on im to zafunduje . Już im fundujemy wakacje ,sanatoria ,wyjazdy .....wszystko za friko.Bo im się należy. No ale już dojrzewam do wydostania się z tego . Tylko nie jestem przekonana czy powinnam toczyć dyskusje z mężem ,czy też spokojnie porozmawiać np z jego siostrą ,żeby w przyszłym roku postarała się pojechać gdzieś indziej ,bo mi starczy tego .... No jak myślicie ? Będzie wojna ,nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co , a moze od czsu do czsu jak maja sie zwalic ,to zalatw sobie urlop i wyjedz? Albo badz zapracowana i tłucz nadgodziny w pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co , a moze od czasu do czasu jak maja sie zwalic ,to zalatw sobie urlop i wyjedz? Albo badz zapracowana i tłucz nadgodziny w pracy? Albo zaplanuj sobie wizyty u przyjaciółek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Garka
Kasiu.czytam wszystko od deski do deski i zatanawiam się dlaczego obudziłaś się tak późno.Skoro tak ci doskwiera ta sytuacja to jak ją znosiłaś przez 25 lat?Dawno miałaś rozgonić to towarzystwo na koniec świata,a mężowi postawić ultimatum:albo oni albo ja.Z tego co piszesz nie jesteś na szczęście zależna od niego finasowo a to bardzo upraszcza sprawę.A skoro pytasz czy będzie wojna,to ci powiem"z całą pewnością tak i to będzie"3 "wojna światowa.Ale nie daj się.Trzymam kciuki za to ,żeby ci się udało i po wojnie żyło lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślę że
to co piszesz nie jest zgodne prawdą, twój mąż na pewno by to przedstawił inaczej :-D, bo wiadomo, że prawda leży pewnie pośrodku :P Poza tym jestescie 25 lat po ślubie i dla twojego męża jak piszesz liczy sie przede wszystkim jego rodzina , a na końcu ty i wasze dzieci..., wiesz to juz mówi samo za siebie... :-D Miła PS Jesteście tacy z mężem zapracowani i jeszcze macie siłę i czas na przyjmowanie gości i zajmowanie sie swoimi dziećmi... jak wy to robicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -------------------------
==================================================================================================================================================================================================================================================================================================

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
"Już im fundujemy wakacje ,sanatoria ,wyjazdy .....wszystko za friko.Bo im się należy." jak można być tak głupim. w totolotka nie wygrałaś, żeby komuś fundować coś takiego. co innego dać biednej rodzinie na jedzenie, a co innego wysłać na wczasy. pracuj na swoją rodzinę (mieszkanie dla dzieci, wakacje dla dzieci, szkoła dla dzieci itp), a nie na jakieś paciotki męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
Że to tak długo trwa ,dziwisz się ????? Od początku małzeństwa przedstawiano mi wyższość tego typu wychowania , rodzinności ,poszanowania tradycji jaka panuje w mego męża grupie narodowościowej(Śląsk niemiecki). Nie twierdzę ,że to złe. Dlatego to tak długo trwa ,moje otrząśnięcie się z tej nałożonej mi czapy .Są rzeczy dobre i złe w tym. Ale specyfika polega m in na tym,że to jednak dwie kultury. Mąż zyje ze mną w innej kulturze od chwili małżeństwa ale nie da sie wykorzenić z siebie tego co się zabrało z domu. Jego rodzina - ma mu za złe to że się wynarodowił. Chce im to wynagrodzić. A oni od czasu do czasu pozwolą sobie na niekrytykowanie. To są ich ustepstwa. Nasze ustępstwa są wiecie jakie ..... A że trwa to tak długo .....bo jako para z mężem stanowimy dobry zespół, nasze małzeństwo przetrwało mimo wielu kryzysów -dlatego ,że wiemy gdzie szukać pomocy i korzystamy z tego. Bo lubimy z sobą przebywać ,jeździć razem na wakacje czy na chodzić na tańce. Wiel e nas łączy. Myślę ,że zmiana obecnej sutuacji ( tzn grzeczne powiedzenei że witamy ich tylko na 3 dni a nie na nieograniczoną ilość czasu lub że prezentów nie będziemy robić bo oni nie mogą nam się odwdzieczyć ......) wywoła na początku kryzys, ale potem......może to będzie i zdrowsze .Ale tu moje pytanie : KTO TO MA POWIEDZIEĆ ( rodzinie)ja czy on ?. Mówię wiele razy męzowi ,że to niegrzeczne obdarowywać kogoś bogatym prezentem wiedząc że on nie może finansowo tak samo się odwdzieczyć. Jego reakcja:TO CO Z TEGO , my mamy pieniądze to damy ! Uważam też ,że są inne formy miłego rewanżu za gościnnośc: pomoc w pracach domowych , przesłanie podziękowania w formie bukietu kwiatów czy zaproszenie gospodarzy na kolację (choćby samemu zrobioną ) czy też wspólne wyjście do kina( gdzie goście płacą też za gospodarzy ) . NA moje wypowiedzi na ten temat ,na moje zdanie ,że nie można mieć różnych miar dla róznych ludzi pod względem oceny ich dobrego wychowania itp ,on odpowiada : A CZEMU NIE ? Dla nich mam inną taryfę . Moja siostra jest nie bogata , są ciagle na dorobku ( 40 lat,ha ha i ciagle dorobek we wlasnym domu z nowym autem),więc nie będę od niej tego wymagał ,żeby zachowała się tak jak to oczekiwałbym od kogoś innego. Taka sytuacja nie jest zdrowa . Zawsze pojawia się inny świat - albo inna kultura ( której ja "nie rozumiem " ,"nie cenię " i nie należę do niej ) albo inny kodeks dobrego zachowania. A przy tym mąż widzi te mankamenty a nie wie jak wybrnąć z tego ,więc się zatrzaskuje w swym zdaniu i nie ma do niego dojścia ,dopóki nie wyjadą ostatni goście ,którym na drogę wcinął jeszcze do portfeli pieniądze. JA po takim wyjeździe nie mogę się odezwać z żadnym słowem krytyki !To dla mnie też bolesne . Mój mąż mówi: daj spokój ! już wyjechali i koniec . Mają sie tu czuć po królewsku . A że my w tym czasie naprawdę wchodzimy na superobroty -to tak ma być. Chętnie bym wyjechała na czas ich pobytu u nas . Mój charakter pracy jednak nie zawsze na to pozwala .Pracuję dłużej ,nawet wieczorami ,ale to akurat im nie przeszkadza- i tak swój obowiązek wobec nich ( przygotowanie posiłków , siedzenie z nimi godzinami itp ) muszę spełnić. Jak przychodze z pracy - nie czeka na mnie przygotowany przez nich stół ( bo tu u was drogo w sklepach ) , czy też filiżanka kawy ,a jeśli już ,to przygotuje to mój mąż .Czyli pełny serwis -jak to mówią moje zbuntowane dzieciaki ( "mieszańce ") Dlaczego mi teraz spadaja łuski z oczu ? Że ten system wychowania ,ta tradycja i kultura nie są ideałem ? Że nie musze sie dopasowywać ?Może z uwagi na niezależność finansową i zdobytą pozycję - nie dzięki ich koneksjom czy przynalezności klanowej. Ale też z uwagi na to ,że sie starzeję i pewne rzeczy mnie męczą , No i oczywiście bardzo egoistyczne podejscie: chciałąbym żeby mnie szanowano za to co robię ,także dla ich syna.Liczono się z mym zdaniem , zdrowiem itp. Żle że tak chcę ???Piszcie ,to nie jest może pasjonujący temat ,ale po części wielu z was obchodzi ... Dziękuję za posty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
szczerze współczuję problemu a może pokaż dla męża ten topik :-) trudno coś doradzić najlepiej przestań wydawać pieniądze na gości, do żarcia dawaj im jakieś tanie mięsom nie rób ciepłych posiłków, niech wpierdalają chleb z masłem, zrób wszystko żeby się czuli u Ciebie źle, wal recynę do jedzenia, i schowaj wszystki papier toaletowy, żeby po biegunce nie mieli czym se tyłka podetrzeć, pościel im brudną pościelą, nie domywaj naczyń, nie czyść kibla, wanny przed ich przyjazdem, nie sprzątaj, zachowuj się jak flejtuch, wracając z pracy nie rób obiadu (symulacja bólu głowy itp), spij się i zażygaj dywan przy gościach, zniszcz im "niechcący" buty, albo odzież, nie daj im odczuć, że ich nie chcesz, ale spraw, żeby czuli się u Ciebie w domu źle ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
Radykalne ale do zrobienia ....... Po rozważeniu plusów jakie mi się dostają w takich razach ( zadowolenie w oczach męża ze mnie, moja satysfakcja że sobie radzę ) i minusów ( o jakich pisałam) widze że plusów jest za mało .Poszukam więc plusików gdzie indziej a minusy postaram się zniwelowac . Tak to odważnie mówię ale druga tura rodziny za parę dni znów zjeźdźa ....... No to zrobimy próbę ! Dam znać czy padlam czy jestem na tarczy ! Dzięki za pościki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
Tobie życzę powodzania, a rodzinie odwiedzającej niepowodzenia ;-) a na długo przyjadą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jest jak ryba
Tobie życzę powodzania, a rodzinie odwiedzającej niepowodzenia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będę trzymała za Ciebie kciuki, mam nadzieję, że wyjdziesz z tej sytuacji jednak z tarczą. Dla mnie byłoby to zupełnie nie do przyjęcia, ale rozumiem Cię... łatwo jest nam radzić z daleka, samemu mając - jeśli nie komfortową - to przynajmniej \"normalną\" sytuację w domu. Tez nie lubię najazdu gości, ale mam takowy najwyżej 4 razy w roku na 2 dni, dlatego nie jest to dla mnie kłopotliwe. Wiesz, myślę, że trudno będzie Ci wykorzenić nawyki rodziny męża w tej kwestii, bo łatwo im jest korzystać z waszej uprzejmości i zasobności, uważają to po tylu latach za naturalne, natomiast każdy Twój bunt uznają za fanaberię i zwykłą niezyczliwość. W końcu to Ty jesteś \"ta obca\" jak sugerują wcześniejsze wypowiedzi. Mimo wszystko walcz, przede wszystkim o siebie. I życzę Ci, żebyś nie straciła przy okazji męża, z którym jak mówiłaś, wiele Cię łączy. Może pokaż mu swój post i odpowiedzi na niego? Może Twój mąż zrozumie w końcu, że ta sytuacja jest nienormalna? Przeciez nie chcesz odciąć go od rodziny, tylko uzdrowić nieco wasze kontakty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×