Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z_mazur

Jakie są szanse na odbudowę uczucia w małżeństwie?

Polecane posty

Gość z_mazur

Od dwóch tygodni mój świat legł w gruzach (banalnie to brzmi - ale tak się czuję). Moja żona po ostatniej awanturze (niestety rozpoczętej z mojej inicjatywy) stwierdziła, że już nic do mnie nie czuje i chce rozstania. Jesteśmy małżeństwem od 13 lat. Fakt, że ostatnio przechodziliśmy trudniejszy okres ale traktowałem to w kategoriach normalnego kryzysu, który przechodzi każde małżeństwo. Najgorsze jest to, że nie czułem żeby cokolwiek byo nie tak. Oczywiście można mówić o pewnej stagnacji w naszym związku i lekkim rozejściu się naszych zainteresowań. Ale w moim mniemaniu byliśmy zgodną i dobrze rozumiejącą się parą. Gdyby ktoś mnie spytał trzy tygodnie temu o moje małżeństwo powiedziałbym że jest super. Starałem się żonie zawsze okazywać swoje uczucia. Często mówiłem, że ją kocham, przytulałem ją i okazywałem czułość. I nagle się dowiaduję, żę jej uczucia się wypaliły. Że irytuje ją we mnie wiele drobnych rzeczy i nie chce już tego znosić. Fakt, że czasem mówiła o tym, że coś ją irytuje ale nigdy nie powiedziała jak bardzo i jakie uczucia to w niej powoduje. Teraz po paru trudnych dniach dogadaliśmy się jakoś, i stwierdziliśmy, że spróbujemy jeszcze powalczyć o nasz związek. W zasadzie byłoby ok tylko żona twierdzi, że nadal do mnie nie nic nie czuje. Nie wiem jak się w tej sytuacji zachować, czy jest sens dalej walczyć. Czy takie uczucie można w jakiś sposób odbudować? Ja bardzo kocham żonę, ale nie można kogoś zmusić do miłości. Oczywiście mogę próbować różnych zabiegów ale czy one dają jakieś szanse powodzenia?? Nie chcę tkwić w wypalonym związku a z drugiej strony jeśli są szanse to nie chcę przedwcześnie się poddać. Może macie jakieś własne doświadczenia w takich sytuacjach. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może ona
ma kogoś na boku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mówiła Ci dlaczego tak się stało? Najpierw warto poznać przyczynę problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Najprawdopodobniej tak. O to była awantura. Z tym, że to związek bez przyszłości. To typ faceta, który chętnie wda się w romansik ale na pewno nie myśli o jakimś trwałym związku, a już na pewno nie z mężatką z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JESTEM...
Zona nie czuje sie spełniona w tym małzenstwie. Mam dla Ciebie dobrą radę. Kup ksiązkę Johna Graya "Mężczyźni sa z marsa .kobiety z Wenus". Wmoim przypadku pomogło. Przeczytaj sam a potem daj żonie. W tej ksiązce napisane jest czego ew małżenstwie potrzebuje kobieta a czego facet. Dlaczego nie potrafimy sie porozumieć i jak tego uniknąc. Zyczę powodzenia i mówię serio, jeśli ci na żonie zależy załatw sobie tą ksiązkę. Kobieta potrzebuje zainteresowania wielbiciela, bązd dla niej tym wielbicielem, a na efekty nie będziesz musiał długo czekac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Tak, problemem jest to, że nie jestem ideałem :) Gdy odkryłem, przez kompletny przypadek jej romans, flirt czy jak to tam nazwać, zrobiłem się okropnie zazdrosny, czego nigdy wcześniej nie było. Muszę uczciwie przyznać, że trochę próbowałem kontrolować żonę, sprawdzać gdzie i z kim wychodzi, do kogo dzwoni i sms'uje. To przyczyniło się do wielu sprzeczek i kłótni. W pewnym momencie stwierdziłem, z tak dalej to nie może wyglądać. Poszedłem do psychoterapeuty po paru spotkaniach wydawało mi się, że jest ok objawy chorobliwej zazdrości zmniejszyły się (a w zasadzie ustały). Ale w naszym związku już coś się popsuło. Tzn. wydawało mi się, że jest ok ale chyba tak nie było z czego sobie nie zdawałem sprawy. Ostatnio przez przypadek odkryłem, że dalej utrzymuje kontakt z tym facetem, który nota bene był moim kumplem, skończyło się to okropną awanturą. Posunąłem się do tego, że zadzwoniłem z telefonu żony do tego faceta w środku nocy i wyzwazłem go od s...synów. To chyba przebrało czarę i żona stwierdziła, że między nami koniec. Po próbach rozmów na temat ratowania związku stwierdziła w końcu, że spróbuje, ale nic nie gwarantuje bo w tej chwili nic do mnie nie czuje. Stąd moje pytania jak w pierwszym wątku. Odnoszę wrażenie, że przemyślała sytuację od strony praktycznej (dziecko, kwestie finansowe itp) i doszął do wniosku, żę w tej chwili rozchodzić się nie ma sensu. Tylko, że ja nie chcę z nią być z racjonalych powodów. Potrzebuję uczuć a nie racjonalizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
To chyba nie do końca tak. Wydaje mi się, że zawsze okazywałem żonie uczucia. Wydaje mi się, że w naszym przypadku chodziło o coś innego. Jestem typem sympatycznego faceta, ale raczej domatora. Żona natomiast uwielbia brylować w towarzystwie. Na dodatek nasze kręgi znajomych na pewnym etapie zaczęły sie coraz bardziej rozchodzić. Coraz mniej czasu spędzaliśmy razem poza domem. Na to nałożył się mój dłuższy wyjazd. Gdy wróciłem wydawało się, że wszystko jest ok, ale właśnie w tedy po raz pierwszy odkryłem, że żonę łączy coś z tym facetem. To taki typ Piotrusia Pana, sympatyczny, uroczy lekkoduch, muzyk, dla którego poza gitarą i koncertami inny świat mógłby nie istnieć. Idalny typ na przelotny romans. I byłoby ok. tylko, że to nie jest przelotny romans bo trwa już 3 lata. Oczywiście nie cały czas tylko falami. Facet na pewno nie traktuje tego związku jako czegoś z przyszłością i moja żona chyba zdaje sobie z tego sprawę. Stąd chyba jej decyzja dotycząca próby ratowania naszego związku. Tylko nie do końca jestem przekonany co do jej intencji. Czy rzeczywiście zależy jej na związku, czy to czysta kalkulacja. A jeśli tak to co dalej? Czy jest szansa żeby kalkulacja zmieniła się w uczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Tak tylko coś piszę, żeby temat wrócił na szczyt ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona30
hej ja tez tkwie w takim związku. Chciałm rozstac sie z męzem po ale ale u nas tylko 3 lata małżeństwa, postanwosilismy spróbowac ale ja sie męcze , udaje ze jest ok, czuje sie jak zbity pies , pewnie Twoja zona tez tak sie czuje. Moj maz tez zawsze mowił ze mnie kocha ale nic wiecej zero rozmów na tematy wewnętrzne, trapiące itd nie wiem co dalje bedzie jak narazie jest kiepsko-dobra mina do złej gry , nie wiem czy to ma sens....i nie wiem czy mozna nauczyc sie wsyztskiego od nowa:( zycze Tobie powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
No właśnie o to mam największe pretensje. Że nawet nie wiedziałem, że z jej uczuciami coś się dzieje niedobrego. Niby dużo ze sobą rozmawialiśmy zawsze ale to były jakieś błache rozmówki o pracy, o szkole dziecka, o mieszkaniu. Za mało rozmów o rzeczach na prawdę ważnych. Oczywiście to nie jest wina tylko żony, ale ja nie zaczynałem takich rozmów nie będąc świadom istnienia problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiadomo, że w kazdym małżeństwie przechodzi sie kryzysy. Po kilkunastu latach małżeństwa nie przeżywamy juz stanu pierwszego zauroczenia. Spojrzenia nie elektryzują, czułe gesty nie wywołują takiego podniecenia. Ale pojawiaja sie inne wartości - zaufanie, zrozumienie, wspólnota interesów... Cóż euforia rodzącego sie uczucia jest przyjemna i jak pojawia sie \"ktoś\" kto ja wywola, nielatwo oprzeć sie pokusie. U ciebie padlo na żonę. Z początku wydaje się, że to flirt, miłe ubarwienie rzeczywistości. Gorzej jak nowa znajomość fascynuje coraz bardziej, czy bedziemy umieli powiedziec STOP, czy rozsądek weźmie górę. Na szali kładziemy nasze małżeństwo, los dzieci, poukladane życie... Ta przyjemność może nas drogo kosztować. Może twoja żona doszła właśnie do takiego wniosku? Może własnie ciebie kocha, a tamto to była tylko chwilowa odskocznia... Ochota na zdradę może być sygnałem, że czegos brakuje w stałym związku, czułości, checi wsluchania sie w swoje potrzeby, beztroski. Mysle, że twoja żona chce spróbować znaleźć zapomniane przeżycia u twojego boku. To oczywiście wymaga wysiłku od was, ale myslę, że on się opłaci. Pozdrawiam :-D PS Pamietaj jak decydujesz się na wspólne życie mimo wszystko, to nie możesz jej wypominac tego co było, bo to na pewno nie wpływa na odbudowanie związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona30
ale tez nie wszytsko da sie przemilczec, bo ja wypomniałąm mojemu mezowi czy jak to chce zwróciłam uwage ze sie mna nie intersuje aaaa zresztą ..... nie wiem czy warto ratowac cos czego tak naprawde juz nie ma ... męczycie sie oboje. Ty ja kochasz ona Ciebie nie ... i jak tak dłuzej bedzie , czy mozna nauczyc sie miłości jeszcze raz do tej samej osoby skoro znamy ja na wylot i wiemy ze na dłuzszą mete nie bedzie powazaniejszych zmian????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten co podnosi
do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cięzko będzie,oj ciężko.. Minęliście się niestety w którymś momrncie.Na pewno dużo w tym winy twojej i żony.Może też być tak,że nie jesteście dla siebie stworzeni.Przecież żeniąc się z Nią nie miałeś całego jej rysu psychologicznego.Być może ona chce Piotrusia Pana,dobrze Jej w yakiej iluzji,może dość ma stagnacji o chce być Dzwoneczkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miłości nie można się nauczyć - albo jest albo jej nie ma. tzreciego wyjścia brak, i nie ważne cobyś robił, jeśli cię nie kocha takiego jakim jesteś, to nie zacznie cię kochać jak się zmienisz, bo to nie działa w ten sposób. Przykro mi po prostu, że tak wiele małżeństw traci ten żar i dopada zniechęcenia, apatia aż do czasu, gdy nic już ich nie łączy. Przykro mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Ja rozumiem, że ona może chcieć Piotrusia Pana. Przynajmniej w pewnym stopniu. Ale to nie jest typ faceta, który chciałby wchodzić w stały związek. Był wcześniej żonaty ale rozszedł się z żoną bo ona chciała dziecka a on uważał, że to dla niego zbyt duże obiciążenie, którego on nie jest gotów przyjąć. Żeby było śmieszniej to po rozstaniu z żoną wrócił mieszkać do rodziców. I myślisz, że to jest dobry materiał na stały poważny związek?? Niesądze. Natomiast doskonały facet na przelotny niezobowiązujący romans, flirt, czy jak to tam nazwać. Dzisiaj obawiam się jednak czegoś zupełnie innego. Poczytałem wątek o psychicznym znęcaniu się w związku i z przerażeniem odkryłem, że przejawiałem w naszym małżeństwie pewne zachowania opisane w nim. Może w niewielkim stopniu ale jednak. I przypuszczam, że to właśnie jest powód naszego kryzysu. Tyko, że wnioski płynące po przeczytaniu wypowiedzi z tego wątku są mało optymistyczne. Nie znalazłem tam żadnej wypowiedzi, z której wynikałoby, że są szanse na pojednanie. Faceci tam opisani to potwory, myślę że ze mną, aż tak źle nie jest ale posuwałem się do pewnych manipulacji. Teraz to widzę. pytaniem jest czy dostrzegając to jestem w stanie się zmienić czy już niema dla mnie nadziei. Jestem umówiony na wizytę u psychologa za dwa dni, może to mi coś pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facet,nie no.Tak to sobie nie rób!Co prawda nie znamy się i faktycznie możesz być potworem,ale bardziej prawdopodobne wydaję mi się to,że masz tendencje do obwiniania się.To wszystko prawda co napisali poprzednicy,ale nie wiem czy Twoja żona w ogóle jeszcze chce podejmować jakiekolwiek próby reanimacji tej miłości.... Co do Piotrusia Pana,masz rację,taki facet nie za bardzo widzi mi się w roli statecznego męża.ALE ona nie chce chyba już być stateczna.Mało tego,ten romansik trochę już trwa,bo 3lata to nie jest mało.Chyba więc dobrze im ze sobą.Jeżeli chodzi o moje stanowisko,powinienieś porozmawiać z nią,próbować dotrzec do niej.Pamiętaj tez o tym,żeby się nie upokarzać,choć serce będzie Ci krwawiło.Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coccco
Nie mozna obiwniav sie za czyjes czyny. Kazdy sam za siebie odpowiada. A wmilosci jets tak kocha albo nie. I jak koch, to on moze bic i pluc a ona powie, ze kocha. A jak nie kocha, to on moze na kolanach chodizc, a ona nie kocha i kropka. I nie mozna sie obwiniac, bo bylem taki i siaki. uczucia nie wynikaj tylko z naszego starania sie. To taka "fala" w mozgu np on jest zartobliwy ja mam smutek i z nim czuje sie dobrze. A milosc to wiele skladnikow:) Byłes zły? kryzczałes? Nie dziwie, sie. Nic nas nie boli jak zdrada jak to, ze ktos nas nie kocha, a my go nadal. twoja rekacja byla naturalan, podyktowana zalem. A co do szalenstwa. Dla jednej bedzie to lot w kosmos a dla drugiej spontaniczny wypad nad morze, gory:0 Nie wiem taki czlowiek, takie pomysły:) jak kazde pracuje, to rzeczywiscie trzeba miec te wspolna ceche aby po pracy robic cos razem. Tak szybko sie czlowiek nie rozejdzie, nie zgubi:) dla jendnych bedzie to kino a dla drugich znajomi. No roznie. i dlatego wazne, aby pielegnowac o to co Was laczy, a im wiecej Was laczy tym zwiazek trwalzy, a podstawa powinna byc milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
No niby to wszystko jest oczywiste. Najważniejsze jest uczucie. Tylko czy jeśli człowiek w codziennej gonitwie gdzieś zatraci to uczucie to czy gdy się ocknie to czy można coś z tym zrobić?? Czy to jest rzeczywiście tak jak ktoś napisał, że prawdziwa miłość nie umiera nigdy, czasem tylko znika przysypana przez codzienność. Czy są szanse na jakąś akcję ratunkową? Właśnie i jeszcze jak zabiegać o to uczucie nie posuwając się do tego żeby zostać uznanym za żałosnego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezapomnajka
Wiem co czujesz...być może mój związek jest o wiele krótszy i nie jesteśmy po ślubie ale wczoraj dowiedziałam się że on nie wie czy mnie kocha... a jak zapewnia kochał . Mój świat też zaczyna się walić, uważam , że jest to mężczyzna z którym chciałabym spędzić resztę życia a tu taki psikus...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruina
ja mam bardzo podobny problem tylko krótszy staz i chyba nie widze ratunku z tej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ktoś ma za dużo w doopie, to po jakimś czasie mu się "wypala" i chce rozwodu, żałosne są takie kobiety... faceta jeszcze rozumiem, że mu się żona znudzi i szuka kochanka, ale że matka dziecka jest taka głupia i szuka kochanka na boku bo mąż jej się znudził, to tego nie pojmuję, taka roz\klap\iucha ma zero samokrytycyzmu. Taka szmata powinna się cieszyć, że mąż z nią jest, nie zdradza, mimo że nie ma super figury po ciąży, na dole szeroka, a nie jeszcze szuka kochanka i ona sie WYPALILA. żalosne to jest, godne 15 latki, stara baba a glupia i infantylna jak nastolatka. Niestety jak ktoś ma za dobrze w życiu to mu po jakimś czasie odpie\/\/rdala i szuka sobie problemow na siłę. A kopnij w doope szmatę, nie poniżaj sie przed nią i POSZUKAJ SOBIE KOBIETY MADREJ I DOJRZALEJ KTORA CIEBIE DOCENI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś ale ty musisz być sfrustrowana zdzira :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z moją dziewczyną bylismy 8 lat razem, nagle ona zesrwała bo powiedziała że potrzebuje czasu. mineły 3 miesiące i znowu mieszkamy razem. Mówi, że już nie czuje tego co kiedys ale chce odbudować nasz związek. Myślicie, że jest szansa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×