Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

na poprawe humoru.. dzis wyjezdzam z mezem i naszym synkiem na weekend w gory, super!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borowy
tylko uwazaj na niedźwiedzia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BeaBea
Zobaczie co znalazłam, jak to wygląda ze strony faceta: Wpływ dziecka na związek - osobiste Autor: alan69 Data: 15.09.05, 10:57 Moje pierwsze małżeństwo rozpadło się po urodzeniu syna. Do tego momentu wydawało mi się żę świetmie rozumieliśmy i układało się nam także seks był świetny. Ale po dziecku okazało się że jesteśmy sobie obcy. I nie tylko problem polegał na tym że brak było mojej pomocy. Mieliśmy i nianię i opiekunkę, tylko że ją przestało interesować cokolwiek innego poza małym dzieckiem. Zaniedbała się, straciliśmy kontakt, jej nie cieszyły wcale chwile spędzone ze mną , byłem tylko powodem do rozżalenia, wypominania, utyskiwania, kwaśnej miny, współżycie było jej gorzkim cierpiętnictwem, przestaliśmy wychodzić gdziekolwiek razem, żyła tylko kontaktami z innymi mamuśkami. Było coraz gorzej. Byłem w depresji, w pracy mi się waliło, nie mogłem wytrzymać bez niej, ale z nią było mi jeszcze gorzej, jedno wielkie rozczarowanie i gorycz. Wyprowadziłem się, zmieniłem pracę, poznałem inna wspaniałą i gorącą kobietę, moja obecną żonę, przy której poczułem że jestem dla niej ważny, każde chwile spędzoe razem były radością i przepełnione namiętnością i poczułem że od nowa żyję Zaczęliśmy rozmawiać o naszym dziecku. Był to dla mnie trudny temat. Ale przekonała mnie ze rozumie, że nasz związek jest dla niej najważniejszy i że ona nie zachoruje na syndrom Matki Polki. Byłem pełen obaw ale okazało się że może się udać. Mamy 3 letnią córeczkę i ani nasze stosunki ani namiętność wcale na tym nie ucierpiały, jesteśmy razem zaangażowani, ale ciągle czuje że nasz związek jest na pierwszym miejscu a nasza córeczka jego najsłodszym owocem. Jesteśmy dla siebie cały czas mili i serdeczni, mimo zmęczenia. Ja się staram i widzę że ona się stara, a nasza córa na tym tylko zyskuje. Okazało się że dziecko nie musi być uwiązane do mamy i 20 godzin noszone na rękach. Potrafimy być czasami tylko dla niej, ale czasem tylko dla siebie mam oczym myśleć i czerpać siły myśląc o wspaniałych chwilach które nas razem jeszcze czekają i gnam do domu myśląc o ostatnich igraszkach w łóżku i pomysłach którymi nie zaskakuje. Może to kwestia miłości że nie jest prawdziwa i blednie przy macierzyństwie, może kwestia tego że przy drugich związkach ludzie cenią siebie bardziej i wzajemnie swoje potrzeby, nie wiem , smutno mi gdy czytam o waszych problemach, sam nie wiem dlaczego jedne kobiety takie są że jedne potrafią wykorzystać dziecko jako dodatkowe spoiwo związku a dla innych związek z mężczyzna spada przy dziecku na daleki plan. Przepraszam ze trochę nieskładnie, ale to dla mnie do dziś trudny i osobisty temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale powyższa historia traktuje o związkach,które rozpadły się po urodzeniu przez kobietę dziecka,a jest całe mnóstwo,gdzie dziecko nie jest żadną okolicznością,ani przyspieszającą,ani opózniającą rozstanie.Ta historia powyżej też jest b względna.Czasami jeden związek od drugiego,różni się tylko kolejnością istnienia.Bo od jednego związku do drugiego,można po prostu wydorośleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś pomyślałam,że w każdej sytuacji,w każdym związku,czy to pierwszym,czy to drugim,czy piętnastym,należy zachować dawkę zdrowego egoizmu.Nie powinien oczywiście kolidować z partnerem,ale warto inwestować w siebie i tak jak w moim przypadku,w swoje dzieci.Nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów.ABSOLUTNIE. Nie chcę pod koniec swych dni stwierdzić,że wszystko oddałam mężowi i jego skomplikowanej sytuacji.Dlatego,nie mieszam swoich pieniędzy z pieniędzmi na Jego zobowiązania.Płacimy tyle ile mąż może.Moje pieniądze nie mają tu nic do rzeczy.Są dla mnie,męża i dzieci(Nasze,moje!)Deliberowanie nad tym jakie to egoistyczne mam w nosie.Polecam wszystkim kobietom dbanie o siebie, swoje potrzeby.Świata nie zbawimy.Mój mąż jest kochany i nie zrobił nigdy głupiej miny na tą decyzję.Tak ma być.Jestem z nim.Mnie należy się to co miałam zawsze.Nie mam aspiracji na świętą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatku 74
czekamy na ciebie na byłych kochankach, jest do ciebie pytanie, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naanaa
kwiatku74.......czy masz z mezem podpisana intercyzje? ja jestem w z wiazku z facetem , ktory ma zobowiazania wobec dzieci, czyli placi alimenty. jego bylej zonie nie chce sie pracowac , bo po co, byla przyzwyczajona , ze on zawsze dawal, a jak nie on to ktos z rodziny. i tak kobiecie zostalo, ze do pracy jej nie spieszno. a my zamierzamy sie pobrac i wlasnie zastanawiam sie nad podpisaniem intercyzy. co sadzicie o intercyzie w takich wlasnie zwiazkach. ja to mysle , ze nie zaszkodzi a moze pewne rzeczy ulatwic. nigdy wczesniej nie myslalam o spisywaniu intercyzy, ale nigdy tez nie myslalam , ze zwiaze sie z rozwiedzionym facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naanaa>>mam podpisaną!Jak najbardziej!Mąż nigdy nie zgodziłby się na niepodpisywanie.My musieliśmy to zrobić,jestem odpowiedzialna za dzieci,nie mogę obarczać ich chorobą popromienną po eks męża.Nie zastanawiaj się!To nie ma nic wspólnego z brakiem zaufania do meża.To dowód na racjonalne myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naanaa
dzieki kwiatku74........wlasnie zgadzam sie z Toba- tak, intercyza to dowod na racjonalne myslenie. bedac w takim zwiazku nic do konca nie jest wspolne. jest nasze ale jest tez jego i przeszlosci. dlatego mysle, ze intercyza po prostu musi byc bym byla spokojna o nasze. ja tez pragne walczyc jesli zajdzie potrzeba o dobro i szczescie mojej rodziny. nasze zycie nie moze przeciez byc podporzadkowane jego przeszlosci. on zdecydowal sie na zwiazek ze mna wiec to my jestesmy najwazniejsi. moze upraszczam ale w takich zwiazkach nierzadko nalezy wykazywac sie egoizmem by wlasnie zyc szczesliwie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naanaa>>nie daj sobie nigdy wmówić,że musisz ponosić konsekwencje jego przeszłości.Musisz być obok niego,być mu oparciem,ale on musi zadbać o równowagę,musi Cię chronić przed zjadliwością tamtego etapu.Dbaj o siebie i jego.Reszta jest już za Wami,teraz najważniejsi jesteście Wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A my dla odmiany już po zawarciu związku dokonaliśmy rozdzielności majątkowej. Intercyzy nie spisaliśmy, bo jakoś tak zabraklo nam czasu przed ślubem. Różnica żadna. Inicjatorem byl rzecz jasna mąż. Ja nie odmawialam, bo nie mialam i nie mam zamiaru wspierać jej finansowo. I oczywiście, a może zwlaszcza można zamknąc pani buzię, w razie gdyby zaczęla szczekać w ramach odzewu na poprawę naszej sytuacji materialnej, typu wyposażnie domu, zagraniczne wakacje, itp. Przeszlośc przeszlościa, ale liczy się to, co jest tu i teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ambraaa
ja pewnie nie nawiąże do tematu, bo jestem kochanką już kilka miesięcy.Nie wiem czy powinnam tu opisywać swoją historie ale może byście mi coś poradziły bo tam gdzie chce coś napisać atakują mnie wredne zony, a nikt mi nic nie chce doradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anbrra>>tu też mogą Cię zaatakować,ale trzymaj się zasady nie komentowania ich zaczepek i będzie ok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
?..... czy bycie pierwszą żoną od razu stawia mnie po stronie wrednych czy mogę poczytać ? :o Dawno mnie nie było - zrobiłam sobie odwyk ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem>>przestań,proszę... :) Mam ciężkie dni z mężem,kłocimy się o potworne drobiazgi.Zrzucam to na karb pogody i mojego zmęczenia.Już było fantastycznie i dziś znowu się pokłociliśmy.Qrczę,poszedł do pokoju i tam czyta,a ja piszę,że NIE CIERPIĘ LISTOPADA. Przeczytałam przed chwilą to co napisałaś na\"Gdy mąż ma dziecko z ....\"Podpisuję się pod tym.To nasi mężowie przede wszystkim powinni zadbać o równowagę i nie obciążanie rodziny ponad miarę.Dbam o siebie i dzieci,oraz męża.Dość już wyciągania przeze mnie ręki w tamtą stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwiatku, nie miałam nic złego na myśli, to taka niewinna zaczepka, nie mam zamiaru z nikim sie kłócić :) :):):):):):):):):) a jeżeli chodzi o kłótnie to te o drobiazgi sa najbardziej dobijające.... Albo gdy masz dobre intencje , które zostaną źle odczytane .... Albo powiesz o jedno słowo za dużo..... Albo powiesz cos co dla ciebie nie ma znaczenia a druga strona bierze to do siebie i sie obraża... itd, itd... Też często to przerabiam..... Totalna różnica charakterów - ja ( i teraz cie zastrzelę!) klasyczny choleryk - wybucham, wyrzucę z siebie to, co leży mi na żołądku i po sprawie. Mój mąż - przeciwieństwo... Obraża sie , zamyka się w sobie, nie odzywa się ... Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
piszesz, że to oni powinni o to zadbać, ale przecież sama wiesz, jakie to czasami trudne. ja też złoszczę się czasem, bo nagle okazuje się, że im więcej mamy, tym więcej musimy oddawać i tak w kółko. nie mogę zostawić go z tym samego, bo przecież wiedziałam, że ma dzieci, nie wiedziałam tylko, że "była" jest taka sprytniutka... i tyle ma sposobów na umilenie nam życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem..choleryk,piszesz?TO KIM JA JESTEM?Byłam u Ciebie na \"Przyrodnim....\"Pyszna herbatka :) zalutek>>wcale go nie pozostawiam samemu sobie,nie robię wyrzutów z tego powodu,że ona tak z nas zakpiła i kpi dalej.Nie robię tego,bo mąż bardzo walczy o spokój naszej rodziny,ale nie mogę mając dzieci pozwolić nato,żebym ja-ich matka,wyglądała jak śmierć na chorągwi,a oni jak siódme i ósme dziecko stróża.Nie ma takiej opcji!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeżeli chodzi o \"tamto\" to mój mąż nie obciążał mnie tym w ogóle to ja sama drążyłam bo chciałam to wszystko wyprostowac JUŻ - wydawało mi się, że inaczej zwariuję, wybuchnę, nie wiem co jeszcze. Ale zdystansowałam się... Nie rozmawiamy o tym, nie drążę , on się z nią użera \"we własnym zakresie\". I nic złego się nie dzieje!!!!!! Co więcej między nami jest o niebo lepiej! Tzn spokojniej. Myślę, że wcześniej po prostu to było zbyt świeże, jego kontakty z nią zbyt dla mnie bolesne. 🌻........🌻...........🌻........🌻 Rany, jestem innym człowiekiem!!!! Osiągnęłam wreszcie spokój. Nie postrzegam wszystkiego przez pryzmat zdrady. :):):):):):):):) Udało mi się :) I myślę, że pomogło mi tych kilka dni ciszy. Ups... zagalopowałam sie - nie o tym ten topik :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty dziś zmyjesz po herbatce?Proszę....Ja cierpię katusze,mój mąż mija mnie bez słowa... Właśnie,przeczytałam kiedyś,że przyjemność zrobienia czegoś,bycia z kimś,dopiero jest przyjemnością,kiedy nie obciąża się umysłu konsekwencjami takich posunięć.Czy ja kiedykolwiek miałam przyjemność w życiu?;) ;) ;) Trudno jest odgrodzić się od wulkanu,ale można zminimalizować jego siłę rażenia.Praca nad sobą czyni cuda. Dziś myslałam jak ta cała sytuacja będzie wyglądała za lat parę.Będzie dobrze.Wiem to,wszystko się unormuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to właśnie sobie powtarzam w chwilach kiedy nie mam siły dalej życ \"będzie dobrze, bedzie dobrze, musi być, jutro juz bedzie dobrze, wstane rano postaram sie i będzie dobrze!\" - jak mantrę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Kwiatucha
No i popatrz, piszesz już jak typowa żona. Jeszcze trochę i małżonek z odzysku poszuka sobie trzeciej. Jakieś 3-4 lata. Panuj nad sobą, pisz, że jest cudownie a nie że coś powinien. A jeśli już powinien, to tylko cię kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mąć wichrzycielu :p! A kim ona jest jak nie ŻONĄ ?! To jak ma pisać? :o:o:o:o:o:o:o:o:o:o a tak w ogóle to co to znaczy \"jak typowa żona\"? Rozumiem, że to ma być obelga, ale nie bardzo rozumiem jej sens..... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale co?!!!!!!!!!!!!!! Że mój mąż nie powinien?!A co on kaleka jest?Dałabym mu nic nie robić,od razu postukałby mnie w czoło i poszedł do następnej.On kocha pracę,wymagania,kocha się starać i stara się jak prawdziwy facet.Nie znasz tego z autopsji?Przykro mi...Spróbuj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem>>dajmy spokój frustratom.Nie tylko takie kobiety z klasą jak my chodzą po padole ;) Tak,tak-żona to teraz gorzej od męża,od konfidenta,od donosiciela,od bezwstydnej siksy.Żona to totalne dno.Ale my wiemy,że jest inaczej,prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
kwiatek74 - chyba mnie źle zrozumiałaś. całkowicie popieram twoje zdanie, jeszcze trochę i sama będę wyglądać jak siódme dziecko Baby-Jagi, chodzi mi o to, że wiem ile sił trzeba włożyć w to, żeby poradzić sobie w takiej sytuacji, żeby pozbyć się poczucia winy, że człowiek chce pomyśleć o sobie. i wiem, że czasem mimo wszystko, złoszczę się, że to wszystko takie pokręcone - również na tego mojego z odzysku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś wpadł,wylał mi hierbatę i muszę teraz na ścierce tańczyć.Och,co za czasy! nie wiem>>>czy Ty masz z kim rozmawiać na temat Waszych kłopotów?Ja,dzięki Bogu mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×