Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sleepy cat

mój chłopak po kłotni strasznie długo się nie odzywa!!!!grrrrr

Polecane posty

Gość Joey1984
No wlasnie strasznie bez sensu. Ja sie naprawde staram juz tak nie robic i dobrze mi to wychodzi nawet (zwykle, bo nie zawsze,hehee)-nie przepraszam, jak to nie moja wina. Tyle,ze moj nie "trzyma" mnie przez kilka dni jak ci wasi. On potrafi powiedziec, ze moze powinnismy sobie zrobic tydzien przerwy w gadaniu, bo sie klocimy, ale i tak chwile potem mi mowi,ze nie wytrzymalby tygonia, hehee. I jak tu nie stracic rozumu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sleepy cat ---chyba masz racje, ze postepujemy w ten sposob z wieczna obawa ze go stracimy.. ja przynajmniej czesto mysle w takiej sytuacji, ze on pewnie ode mnie odejdzie albo ze sobie znajdzie kogos innego, i wtedy zaczynam panikowac, i probuje ta sytuacje jakos odkrecic, wiec staram sie wyciagnac reke, przeprosic zeby wszystko bylo dobrze, zastanawia mnie jednak czasami, dlaczego nie mysle na odwrot, np: moj facet to jakis gniot, nie odzywa sie wiedzac ze mnie tym rani, robi to z premedytacja po co z takim byc? nie zasluzylam na to itp... nie potrafie jednak tego odwrocic i myslec w ten sposob..glupie co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety u mnie jest taka sama, a nawet gorsza sytuacja jak u kulku z Was. Mój związek również jest z obcokrajowcem. Po studiach zostawiłam prace i wyjechałam do niego. Początkowo jeszcze było ok, ale juz po miesiącu obrażał sie o byle co! Czasem o takie pierdoły, że aż jemu samemu było głupio. Potem niestety się wycwanił i zacząl odwracać kota ogonem, dlatego niejednokrotnie kłótnia była ewidentnie z jego strony, a on niestety zrzucał całą wine na mnie. Byłam sama, z dala od rodziny i niestety,ale nie miałam nikogo-nie nauczyłam się języka, dlatego praca nie wchodziła w gre, a nie chciał,żebym gdzieś np.sprzątala. Z drugiej strony było mu na ręke,że nigdzie nie wychodze, bo mógł mieć swoje życie, a w domu dziewczyne,która na niego czekała. Moze teraz przemawia przeze mnie tylko żal i to pewnie dlatego to co pisze, jest coraz smutniejsze, ale nie potrafie zrozumieć jak facet, który zaprasza mnei do swojego kraju, obiecuje moim rodzicom,że się mną zajmie,ze będę mogła na nim polegać robi takie coś?? Ach moze jeszcze Wam opisze, ale niestety przeżyłam z nim cholernie dużo złych i upokażających chwil-nawet nie mam ochoty o tym pisać,bo łzy mi lecą ciurkiem. Jestem nieszczęśliwa. Teraz jestem w domu, mam rodzine,przyjaciół i czuje cholerną pustke w sercu,ale czuje się chyba lepiej tu sama, niż tam z nim. I mimo,ze go kocham, zaczynam chyba dojrzewać do tego żeby odejść. Zresztą z takim założeniem tu wróciłam, tyle tylko,ze on to wie, i teraz jest tak mił jak nigdy,a ja boje się dać mu drugą szanse!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joey1984
Kurcze, to straszne co piszesz. Tym straszniejsze, ze ja tez bycmoze bede sie chciala przeniesc do mojego chlopaka po studiach :-( Wiesz co-mysle,ze ty juz zrobilas bardzo wiele-wrocilas do rodziny i przyjaciol, ktorzy daja Ci poczucie bezpieczenstwa i mysle,ze oni dadza ci sile i oparcie,zeby z tym jakos walczyc. Oni tak w ogole to wiedza o wszystkim? Naprawde trudno jest cos radzic, ale zastanawiam sie tylko, czy teraz z nim rozmawialas o tym, co zaszlo, o jego zachowaniu? I co mowil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co,początkowo nie chciałam nikomu o tym mówić, bo on już zanim wyjechałam pokazywał na co go stać,ale kiedy jeszcze tu byłam,to on był jszcze inny, bo wiedział,ze niespecjalnie mi zależy. Pierwszy problem pojawił się jak zostawiłam prace. Wyobraźcie sobie, że dzień wcześniej zostawiłam prace, a on się obraża bez powodu i nie odzywa kilka dni. Wtedy nie wytrzymałam i powiedziałam o tym mojej mamie. Obawiała się,czy to ma sens,abym do niego jechała. Praca -pół biedy znajde inną,ale fakt,że dopiero,kiedy poczuł się pewnie,pokazał jaki jest. Wtedy to pierwszy raz zaczęłam się martwić i to ja wyciągnęłam rękę,mimo,iż nie czułam,ze to moja wina! A potem, to juz za każdym razem robiłfochy byle co. A to się obraził, bo wyszłam na za długi spacer (nie pracowałam,to co miałam całymi dniami w domu siedzieć???), albo,bo chciałam robić coś innego niz on. I tak zleciał cały rok, że on robił co chciał,a ja się musiałam dostosować. Kiedy się kłóciliśmy zdarzyło isę kilka razy ,że mu powiedziałam,ze chce wrócić, a on na to-droga wolna! A ja oczywiscie nie miałam na to ani ochoty ani sił, bo z tygodnia na tydzień czułam się coraz gorzej. Po jakimś czasie nie wytrzymałam i opowiedziałam mojej mamie jak to wygląda i to ona mi radziła,abym wróciła. Nie chciałam, bo bardzo go kochałam, i taka opcja w ogóle nie wchodziła w gre-do czasu,aż podczas jednej kłótni powiedział,zebym się wyprowadziła. Błagałam,płakałam i prosiłam i nic, on nie chciał się pogodzić,stwierdził,że to nie ma sensu itd. I to wtedy byłam tak załamana,że chciałam ze sobą skończyć-wiem,ze to głupie, ale ta samotność, ta cała sytuacja mnie tak dobijała,że powrót dla mnie był jak gwóźć do trumny. Cała noc płakałam, nie chciałam wracać, ale myślałam,że jakoś się ułoży. Myślałam i płakałam na przemian i powiem szczerze,że jak nigdy poczułam spokój w duszy i zasnełam. Następnego dnia obudziłam się,ale miałam zupełnie inne nastawienie, a mianowicie doszłam do wniosku,ze chce wrócić do domu. Mam do czego wracać, prace zawsze jakąś znajde,a nie zasłużyłam na takie traktowanie. Nie mogłam zapomnieć o tym,co powiedział, a najbardziej, co chciałam sobie zrobić. Wróciłam. Pomagała mi rodzina,przyjaciele (wtajemniczeni), ale kocham go i brakowało mi go. Zadzwonił po tygodniu i prosił o szanse. Błagał,abym wróciła i dała mu jeszcze jedną szanse, a on zmieni wszystko. To było kilka miesięcy temu. Teraz psychicznie czuje się zdecydowanie lepiej, a on myśli,że wróce, ale chyba jednak nie. Jest mi ciężko to przerwać, jest mi cieżko sięrozstać, ale chyba już za dużo łez wylałam, a on nie był tego wart. Teraz obiecał mi złote góry, ale ja nie mieszkałam z nim miesiąc, abym wierzyła w takie rzeczy,ale rok i był to dla mnie rok przemyśleń,smutków i upokorzeń i chyba nie chce tego powtarzać. Jestem na etapie,że chce zostać. Kocham go,ale chyba powinnam bardziej kochać siebie i najwyższa pora z tym skończyć. Proszę codziennie Boga o siłe i wierze,że mi się uda. Przepraszam,ze was zanudzam swoimi problemami,ale musiałam to z soebie wyrzucić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joey1984
Nikogo nie zanudzasz! A nawet jesli-to niech ta osoba sie nie wypowiada. Trzeba sie gdzies wygadac, a tak anonimowo to latwiej :-) Strasznie mi przykro, ze tak sie dzieje w twoim zyciu, mimo ze Cie przeciez nie znam. Ale mysle, ze ty juz jestes silna, bo wrocilas do domu-nareszcie jest obok ciebie ktos, kogo obchodza twoje lzy. On ci obiecuje zlote gory, ale jak juz zdazylas sie przekonac wiele razy- slowa nic nie znacza. Jesli do niego wrocisz to mysle,ze male sa szanse,ze bedzie inaczej :-( Wiem, ze to jest bardzo "kuszace"-w koncu teraz jest taki cudowny a ty go kochasz. Ale juz duzo osiagnelas-nie niszcz tego i nie wracaj, bo to prawda co powiedzialas-musisz teraz zadbac o siebie. I wierze, za za jakis czas znajdzie sie ktos, komu na prawde bedzie zalezalo na tobie a nie na uprzykrzaniu ci zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
petronellisos mysle,ze decyzja,ktora podejmiesz bedzie dobra....ale przede wszystkim-najgorsze co moze byc to siedziec w domu i nie pracowac.Zdarza sie wtedy,ze wielu facetow traci podobno szacunek do swojej kobiety,a ona staje sie jak taka zahukana kurka domowa:(Nie chce Cie obrazic tym co pisze tylko staram sie byc obiektywna,zreszta nie musze chhyba tego zaznaczac.Gdybys gdzies pracowala i miala jakas alternatywe....bylabys mniej uzalezniona od niego a on wiedzialby o tym.Kurcze przykro mi bardzo ze jest az tak bardzo zle...:(:(:( trzymam kciuki abys podjela dobra decyzje,,,chyba czasami trzeba sie kierowac rozumem a nie sercem..... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joey1984
No jasne,ze nas nie zanudza =o) Ja mysle, ze gdyby pracowala to by byla od niego mniej uzalezniona i latwiej by jej bylo wrocic, ale to by nie zmienilo jego podejscia.W koncu juz wczesniej mial dziewczyny i tez tak postepowal. Kurcze-chcialabym mu wygarnac, ze tak potraktowal taka wartosciowa dziewczyne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze się,że moge was zanudzać ;) Dzięki za te słowa-jestem wam wdzieczna, bo czuje,że mnie rozumiecie, jak mi ciężko i jak trudno podjąc taką decyzję! Joey1984 widze,że doskonale mnie rozumiesz i zapewne domyślasz się, jak się teraz czuje. Wiem,ze to sukces,że wreszcie się odważyć i postanowiłam wyjechać,ale to było pod wpływem uczuc. Po prostu miałam dość tej całej sytuacji. Niestety teraz czas robi swoje. Mam przyjaciół, mam rodzine,ale wieczorem,kiedy kłade sie spać, nie moge zasnąć, bo myśle, bo tęsknie, bo płacze i do cholery nie potrafie podjąć decyzji. Musze się od tego uwolnić,bo on się nie zmieni, ale też obawiam się,że znów będzie milutki, będzie prosił, będzie błagał,a ja mu ulegne. Ale teraz musze być silna, i mam nadzieje,że mi pomozecie i jakoś uporam się z tym. Dziś rozmawiałam o tym z przyjaciółką, a ona mi powiedziała, że nie mogępatrzeć wstecz,bo nigdy nie zrobię kroku w przysżłość i chyba miała racje. Sleepy cat, wiem,że ten brak pracy również przyczynił się do tej sytuacji. Sam fakt,że stałam się od niego uzależniona spowodowała pewne zachowania. Kiedyś obiecałam sobie,że nigdy nie będę uzależniona od faceta, ale jak to mówią \"nigdy nie mów nigdy\"! Teraz wiem,ze jeśli zwiazek, to partnerski, a takie siedzenie w domu pozostawiam kobietom,którym to sprawia radość,bo mnie niestety nie, co było również powodem mojego złego samopoczucia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nadzieje,że wybaczycie błędy, bo nawet nie sprawdzałam,a teraz widze i aż mi głupio :) Dzięki Joey1984 za tą wartościową dziewczyne!!! Wy również kobietki jesteście wartościowe i żadna z nas niezasługuje na takie traktowanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynki ide spac bo jestem dzisiaj mocno zmeczona... 😴 petronellisos postaraj sie wyspac, przemysl wszystko jutro jeszcze raz...trzymaj sie 👄 dobranoc Joey, dobranoc wszystkim.. a gdzie Angel ;) ? Pewnie ze swoim Amorkiem siedzi...;) pa!! ❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do petronelissos wiesz przeczytalam Twoje powyzsze wypowiedzi i rozumiem dlaczego poczulas sie urazona po mojej wypowiedzi Twoj problem jest duuzo wiekszy niz te moje glupie klotnie z moim Glupeczkiem :D bo i tak wiem ze zawsze sie pogodzimy no i dlatego chcialam Cie przeprosic za tą naszą małą sprzeczke :D trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieje ze wszystko Ci sie jakos ulozy muisz byc silna poprostu i podjac taka decyzje , ktora bedzie dka Ciebie najlepsza :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny 🌻 Petronellisos, dobrze, ze wspomnialas o tym, ze wspieraja Cie kolezanki i mama, to bardzo wazne, zeby miec kontakt z kims, kto widzi to obiektywnie i zyczy ci jak najlepiej. Sluchaj ich rad, madrze mowia :) Pod zadnym pozorem nie mozesz myslec, ze nie wolno Ci wyrazic dobitnie swoich emocji, bo go urazisz, zdenerwujesz, stracisz. Nawet jesli - to czy chcesz byc z kims, przy kim nie mozesz nawet sie rozzloscic, czyli pokazac tego, co w danej chwili czujesz, a co za tym idzie - byc po prostu soba i robic to, na co masz w danej chwili ochote? Powtorze znow swoj tekst o zatracaniu siebie: jesli w obawie przed reakcja swojego chlopaka postepujesz wbrew sobie, to bardzo siebie tym krzywdzisz. Musze sie Wam przyznac, ze ja tez popelnialam mnostwo bledow, mimo, ze jestem wielkim uparciuchem, rezygnowalam z obstawania przy swoim, zeby tylko \"wszystko bylo dobrze\", niekiedy (o zgrozo!) cala we lzach pierwsza (!!!) przepraszalam, wierzac w swoje wyimaginowane poczucie winy, ale to byla zawsze moja pierwsza reakcja, podyktowana wlasnie lekiem o moj zwiazek. Teraz nauczylam sie reagowac mniej impulsywnie, a bardziej racjonalnie, twardo stoje przy swoim, jesli wiem, ze mam racje i mam prawo zachowac sie w danej chwili tak, a nie inaczej. Nie boje sie protestowac, jesli cos mi ewidentnie nie pasuje, jednak teraz staram sie racjonalnie przedstawiac swoje argumenty, a nie zajadle klocic. Duzo daly mi rozmowy z zaprzyjaznionymi osobami, znajacymi zarowno mnie, jak i mojego chlopaka, a juz najbardziej slowa jednego z takich postronnych obserwatorow, dotyczace wlasnie X. - \"ma taka oddana dziewczyne, a nie potrafi tego docenic\". Zrobilo mi sie wtedy po prostu wstyd za siebie i za niego, i zaczelam postepowac tak, zeby zaczal doceniac to, ze jest wlasnie ze mna. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---------> teoria, ja również przepraszam, nie powinnam była tak gwałtownie zareagować, ale naprawde targają mną ostatnio takie emocje, że czasem trudno mi nad tym zapanować! Ja również przeczytałm twój post i widze, że nie powinnam zareagować w ten sposób. Mam nadzieje,że ta sprzeczka nam w niczym nie przeszkodzi i w przyszłości będziemy mogły spokojnie odwiedzać ten wątek bez obaw, że się pokłócimy ;) Dziękuje Ci,że mnie wspierasz,bo mimo,iż się nie znamy, jest to dla mnie ważne, bo wiem,że inni mnie rozumieja. I mam nadzieję,że wreszcie zdobęde się na siłę i wyjde z tego cało! ----->oszczędna-Wiem,ze nie powinnam myśleć w ten sposób,obawiać się, że gdy pokaże emocje,on mnie zostawi, ale czasem po prostu nie chodzi nawet o samo zostawienie, ale o te kłótnie, o te ciche dni, i te moje nerwy i łzy i wtedy robie wszystko, aby sobie tego oszczędzić, ale chyba nie o to chodzi. Wiem ,ze takie postępowanie wbrew sobie jest krzywdzące, bo zaczynamy zatracać samych siebie, a przecież jako osoby myślące nie powinniśmy do tego nigdy dopuścić, ale czasem to cholerne serce nam tak dyktuje i starając się uratować sytuacje,jeszcze bardziej ją pogarszamy. Masz racje pisząc, iż powinniśmy być sobą w zwiazku, dlatego właśnie zaczynam poważnie podchodzić do mojego rozstania, bo ja już przestałam się czuc sobą w zasadzie od samego początku. Od kiedy wprowadziłam się do niego, miałam tańczyć jak mi zagra, bo przecież wielmożny pan się obrazi, i co ja sama zrobie. Wiem,że w tym nie tylko jego wina, bo gdybym była silniejsza, bardziej stanowcza, on również traktowałby mnie inaczej, ale cóż teraz już za póżno, aby zmienić stare przyzwyczajennia. Przynajmniej mam nauczke na przysżłość ,że nie można nikomu dać wejść sobie na głowe, bo juz z niej nie zejdzie. I tak niestety było (jest???) w moim przypadku.Ja również przepraszam, gdy nie moja wina, również w efekcie brałam wine na siebie, mimo,iz doskonale wiedziałam,ze on zawinił ,ale aby uniknąć tej sytuacji, wolałam to jakoś \"załagodzić\". Ale teraz wreszcie dociera do mnie,że to był błąd, bład w moim i jego postępowaniu, błąd w tym,zę mu na tyle rzeczy pozwalałam ,oraz błąd w tym,że mu tak zaufałam i gotowa byłam na wszystko dla tej miłości :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka:) no wlasnie dziewczyny nie placzmy,nie robmy nic impulsywnie,tylko po sprzeczce odczekajmy jeden dzien a potem w spokoju powiedzmy co Nas boli i ze nie godzimy sie na takie traktowanie ja tak zrobie wlasnie dzis, nie bede sie odgrywac na faceci np tym ze nie zrobie jedzonka, owszem zrobie je ale tak zeby zdazyl porzadnie zglodniec i jak bedziemy jedli to powiem mu ze jego fochy do niczego nie prowadza, ja nie bede sie znizac do takiego poziomu gdzie bedziemy sobie robic nawzajem na zlosc, ale jesli on bedzie nadal sie obrazal, to chcac nie chcac przyzwyczaje sie do jego takiego i coraz bardziej bede sie od niego oddalac ,mimo tego ze kocham, po prostu bede miej mu ufac a bez tego nie mozna......... ufam mu w kwestii innych kobiet, ale strace zaufanie co do jego uczuc do mnie, czasem czuje ze mnie kocha a jak mu cos \"odbije\" to zachowuje sie obojetnie -wtedy nie wiem co o tym myslec.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
petronellisos ---podziwiam cie, i twoje zdecydowanie, Twoja wypowiedz dala mi duzo do myslenia, dzieki! pozdrawiam inne babeczki.. P.S. a w jakich karajach mieszkacie? ja w Autsrii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tonia pytalas jak sie robi kwiatki napisalam Ci wyzej ale nie wiem czy widzialas [ kwiatek ] tylko bez spacji miedzy [ a slowem kwiatek 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki,że mnie podziwiasz,za moje zdecydowanie, a ja już myślałam,że będziecie mnie uważały za załosną :P A tak serio to wcale mi nie jest łatwo, ale (może i dzięki temu wątkowi) zaczynam dojrzewać do tego, aby się rozstać. Widze, zę mój przypadek nie jest odosobniony,ale chyba ja tak naprawde mam do bani. Bo tak czytając te wasze wypowiedzi, to chyba aż tak źle nie jest-oczywiscie są wyjatki, ale widać generalnie,ze jednak ci faceci jacy są tacy są, ale czuć,ze was kochają. Natomiast ja czytając sama moje wypowiedzi widze, ży chyba u nas jest zdecydowanie gorzej i raczej o miłości z jego strony nie ma mowy :( Nie chcę tu wyjść na męczennice, czy cóś w tym stylu, ale chodzi mi o to,ze u nas chyba naprawde nie ma szansy na ratunek, a poza tym moze teraz lepiej widze, że jest bardzo źle, bo tak wiele osób mnie wspiera, a to znaczy,ze jest problem. Dzięki dziewczyny za te miłe słowa. Jeszcze walcze ze sobą,ale jak już podejme odpowiednie kroki dam wam znać ;) A tymczasem opiszcie wy bardziej swoje historie. Jak długo jesteście razem, jak wyglądało a jak wygląda teraz wasze życie w tym związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
petronellisos , jestem z moim chlopem ponad dwa lata, poznalam go niedlugo po przyjezdzie tutaj do austrii, na jakims austriackim czacie, na poczatku bylo pieknie, duzo zwiedzalismy, wychodzilismy na musicale czy spacery, jednak po roku bycia ze soba jakby sie wszystko odwrocilo, nie mamy wspolnych zainteresowan, tzn ja lubie teatr kino, rower, spacery, wycieczki, a on... ogladanie telewitzji, wiem ze na poczatku robil to wszystko dla mnie zeby mi zaimponowac, teraz jednak gdy jestesmy juz rok po slubie, nie boi sie ze zwieje mu do Polski , mam tu stala prace studia i jego oczywiscie. Ja sobie sama nie wyobrazam ze moglabym wrocic do Polski, poza moim zwiazkiem uklada sie tu wszystko dobrze. Staram sie wiec (czasami w glupi sposob) utrzymac moj ziwazek tez przy zyciu. Kocham mojego faceta nadal, i nie wyobrazam sobie zycia tutaj bez niego, chyba bym umarla z samotnosci i tesknota za rodzina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joey1984
Ja to w sumie nie wiem jak dlugo razem jestesmy, hehee. Poznalismy sie ponad 3 lata temu w necie i tak jakos razem skonczylismy :p Na poczatku tylko gadalismy, ale potem postanowilismy sie spotkac i tak juz sie spotykamy,kiedy tylko mozemy. Ale niestety jest to zwiazek na odleglosc i martwi mnie to, ze nie mamy tak naprawde mozliwosci "sprawdzenia sie" tak po prostu,codziennie, jak "normalne" pary. Ale na to sie na razie nie zanosi, bo ja mam swoje studia tu a on swoje u siebie. Szczerze powiem, ze nawet tylko gadajac zorientowalam sie, jaki z niego nerwus. Jest strasznie drazliwy i potrafi sie obrazic o jakies drobnostki. Do tego jest idealista, wiec jak cos jest nie po jego mysli to wiadomo,hehee. Tyle, ze on nie "znika" po klotni na kilka dani. Raczej szybko dochodzi do zgody, ale nienawidze klotni, bo wtedy jest taki zimny i mowi, co mu slina na jezyk przyniesie. Ale umie przeprosic-no i nie trwa to wieki. Strasznie go kocham i nie wyobrazam sobie (stety niestety) zycia bez niego, ale musze przyznac, ze ten zwiazek jest strasznie wyczerpujacy psychicznie i nigdy wiecej nie zdecydowalabym sie na zwiazek na odelglosc. Wiem, ze on mnie bardzo kocha i zalezy mu na mnie, ale nasza sytuacja jest trudna, bo wiekszosc czasu spedzamy z dala od siebie a jestesmy mlodzi. On twierdzi, ze powinnismy moze tez poznawac nowych ludzi i tak dalej. I ja wiem, ze to ma sens, bo przeciez skad ja moge wiedziec, czy jak skoncze studia to tak po prostu bede mogla sie do niego przeniesc? Tylko, ze ja tak nie potrafie:kocham go a mialabym sie umawiac z innymi? Wszystko to takie skomplikowane, ale serce nie wybiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziouchy!!!!:):):) anix - pierwszy sukces na \"naszym\" koncie!!;))))) Joey a jaka odleglosc Was dzieli??Bardzo daleko mieszkacie od siebie??:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joey1984
Uwazam,ze to sluszna decyzja. Po co dawac mu powody to wiekszego braku zaufania, skoro jak mowilas-kiedys juz je stracil. A impreze na pewno jeszcze nie jedna zaliczysz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Tonia Misia :) u mnie w sumie bez zmian.....ale przelamalam sie i wyslalam mu smsa ;) zainspirowala mnie.....Joey ;) swoja wypowiedzia :D napisalam mu, ze takich uparciuchow tez ktos musi kochac ;) hahahai ze zycze mu milego dnia i takie tam...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joey1984
Mam nadzieje, ze moje "madrosci" pomoga, hehee =o) W koncu ile mozna sie boczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×