Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HALLS

Mąż zdjął obrączkę i teraz leży na półce

Polecane posty

Gość HALLS
Och Ewciu kruszynko - nie znasz mojego M, na pewno nie jest mu wstyd. I wcale nie zawsze wracają od kochanek. Na razie M nie ma skąd wrócić, bo ma razie mieszka ze mną. Chyba pomału dojrzewam do myśli, że mogę już nie chcieć być z moim M. Teraz jeszcze nie ma go w domu. Niby jest w pracy, ale czy na pewno? Ile jeszcze samotnych dni i wieczorów mnie czeka? Ile jeszcze musi nastąpić bym już miała dość i chciała, żeby w końcu odszedł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lokatka
czytam was i czytam i myślę gdzie na swiecie jest choc jedno szczesliwe malzenstwo rece opadaja moj maz zgubil obraczke niedlugo po slubie czy to zla wrozba bo malzenstwo sie kompletnie nie udalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie to znowu ona
Najpierw " Mąż kasuje numery w swoim telefonie". Potem "Moj mąż się zakochał", a teraz to. Nudzi ci się kobieto czy referat jakiś piszesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALLS
Nie to nie znowu ja, na tym forum piszę po raz pierwszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wierze
Danusiu, nie wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALLS
Bożenko (czyt. nie wierzę) to w takim razie Twój problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALLS
Nastapił przełom (napiszę ok. 13.30). Dzień Dobry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roman----
Nie zawsze facet zdradza i jest ten swinia. W moim przypadku zona poszla w bok i to z moim kumplem! Wtedy gdy ja wyjezdzalem w delegacje! Gdy byla u nas mala impreza moj byly kumpel powiedzial cos oczywiscie pod wplywem alkoholu czego nie powinien wiedziec , to mnie zastanowilo a pozniej wystarczylo pare rzeczy przypilnowac! Ja nie szalalem z tego powodu , patrzylem na moja kobiete i sie zastanawialem kim ona naprawde jest ???Byla wtedy dlamnie nikim! Zabawne ale to ja mialem zawsze zasade skoro przysiegalem to do smierci! To prawda ze w delegacjach sa mozliwosci bycia z kims innym ale jezeli tego niechcesz sam nikt Cie do tego nie zmusi! Trwalo to jeszcze troche az zrozumialem ze ta kobieta oddaje sie innemu mezczyznie nie zastanawiajac sie co ja moge czuc jesli bym sie otym dowiedzial(Chociaz ja juz dawno o tym wiedzialem) I tak kolejny wyjazd i ciezki kontrakt do podpisania ktory byl omawiany do poznej nocy! I tam poznalem madra kobiete , zaczelismy sie spotykac a teraz jestesmy malzenstwem.Moja byla kumpel zostawil juz chyba nie byla dlaniego tak atrakcyjna a i stopa zycia tez jej sie obnizyla po moim odejsciu! Pamietajcie nie tylko mezczyzni zdradzaja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALLS
Roman, zazdroszę Ci jasności sytuacji. Ja tej pewności nie mam, czy M mnie zdradza. To prawda, że zdradził - zafascyował się dziewczyną z internetu, ale teraz nie wiem czy to robi czy nie. Ja bym bardzo chciała, żeby na mojej drodze stanął jakiś mężczyzna, o którym mogłabym powiedzieć, że jest mądry, i że dał mi to czego nie umie dać M. Ale jakoś nie wierzę w takie szczeście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALLS
Wczoraj wieczorem był sex. Pierwszy od 2-3 m-cy. To jest ten przełom. Przyjęłam strategię, być miła uśmiechniętą żoną. Za podpowiedzią mojej psycholog, chcę M pokazać, że sama sobie umiem z wszystkim poradzić. Czyli robię wszystko sama, nie prosząc się o nic (tak zresztą jak i on mnie nie prosi). Efekt ma być taki, że M zrozumie co traci i że zauważy, że na nim się nie wieszam. Mam tylko jedno ALE, co będzie jak M sie przyzwyczai i nie będzie w domu robił już nic, ani zmywał, ani wyrzucał śmieci itd. Nie mam ochoty być wołem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HALLS
Mąż mnie ignoruje. Wczoraj wrócił z pracy o 22.00. Dzisiaj wrócił o 19.00 po czym o 19.15 wyszedł na salę gimnastyczną. W poniedziałek gdy miałam imienimy, tez był na piłce. W soboty chodzi na mecze. Babka_ i inne osoby pomóżcie, przecież każdy ma jakąś godność. Ile mam to znosić. Czuję się jakby totalnie miał mnie w d...e. Nadal mam się uśmiechać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roman ---
Zapomnij o jego urodzinach i tez miej go w du...! Dziewczyno szukaj innego partnera wogle bo umrzez za zycia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka niejedna
wiesz kobieto, nie zgodze sie z tym że masz się nie wieszać na swoim mężu i nie suszyć mu głowy...bo wychodzi na to że on jest tylko gościem w domu, a faceci to nie dzieci a ty nie ejsteś od tego żeby takiego chama (za przeproszeniem) wychowywać bo chyba i on i ty etap wychowywania macie za sobą. Moim zdaniem bez kompromisu nie ma sensu nic robić, radzę ci się zastanowić nad tym człowiekiem który ściąga obrączke i odwraca się od Ciebie. POZDRAWIAM!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roman i taka jedna, dziękuję. Ja już coraz bardziej do tego dojrzewam. Czuję się strasznie, żyjąc z takim człowiekiem. Nie można przecież kogoś tak mieć w du..e, jak on mnie. Co on chce mi pokazać? Chyba to, że chciałby odejść, ale nie ma odwagi tego zrobić i najlepiej, żebym to ja mu pokazała drzwi. Wiecie, a najbajrdziej boli mnie to,że ja szukam rad tutaj, chodzę do psycholog i szukam rozwiązania, a on ma może już jakąś kobietą, z którą planuje przyszłość. To jest dopiero moja głupota. Strata czasu na myślenie o nim i próby ratowania tego wszystkiego. Wczoraj wrócił o 22.15 i zaraz poszedł spać, nic do mnie nie mówiąc. Dzisiaj wstał o 6.00 i go nie ma. Wyszedł bez słowa. Dawniej chociaż naszego synka pocałował (już go prawie wogóle nie widuje). Ostatnio M b. dobrze zarabia i to dodaje mu wielkiej pewności siebie. (ja też pracuję ale zarabiam parokrotnie mniej :-( Rozdziela \"swoje\" jak mówi pieniądze na mnie syna. Jest teraz w roli wydzielającego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taka niejedna - przepraszam za pomyłkę na wstępie mojej poprzedniej wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do babka_ Proszę napisz jak wytrzymywałaś ten etap, gdy Twój mąż był odwrócony od Ciebie, mimo iż pokazałaś mu, że Tobie na nim zależy. Czy to wyglądało, tak źle jak u mnie? Co robiłaś? Byłas miła, robiłaś obiady i czule go witałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aasdsdfsdfsdfg
znow prowokacja, ale Wy glupie jestescie, potem bedziecie zakladac topiki z cyklu prawdziwychkobietkolalicjablablabla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaka prowokacja? Ja nawet bym sobie tego w najgorszych myślach nie wyobraziła! To niestety moja smutna, czarna rzeczywistyść, z której nie znajduję wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mazdeczka
Ktoś pisał że jeśli się ściągnie obrączkę to jest to zwiastun problemów w małżeństwie NIEPRAWDA .Mój mąż 7 lat nie nosi obrączki ja zresztą też , pobraliśmy się w walentynki i jest to najcudowniejszy człowiek na świecie .Jesteśmy aktywni zawodowo , sportowo , kynologocznie .Mamy masę rzeczy do zrobienia na codzień i tu jest recepta .W małżeństwo nie może wkraść się monotonia to zabija związek , trzeba dbać o siebie organizować czas , mieć wspólne pasje .Przedewszystkim zrób to o czym pisał MARC pod każdym jego zdaniem się podpisuję .POZDROWIONKA Głowa do góry .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zycie0000
Tak czytam i sie gleboko zastanawiam poco nam ta milosc byla??? Np. wczoraj zbudzilam meza zeby sie polozyl do sypialni bo by zmarzl w duzym pokoju , a on byl na mnie tak zly ze szkoda slow tez sie zdenerwowalam i rzucilam w niego recznikiem i chcialam odejsc i nagle poczulam uderzenia kilkakrotne recznikem po ramieniu i plecach dzis sie obudzilam z bolem reki!Bylam w takim szoku ! Raz sie poklocilismy i zastapil mi droge w przedpokoju gdy chcialam przejsc wiec go odepchnelam a on tylko na to czekal wtedy rzucil mna o szafe! Teraz wiem ze mnie prowokuje i uzywa takiej sily jak do drugiego mezczyzny!Wiecie co jest najgorsze ze jest to wyksztalcony i spokojny tak uwazaja znajomi czlowiek.On ma dobry charakter tak tez myslalam! Jest niesamowitym aktorem mialby Oskara za to role zycia! Ja sama jeszcze w to nie wierze ze wpadlam w takie bagno! Ale jestem mloda i bede walczyc o siebie bo zasluguje na godne zycie! Zaden facet nie bedzie decydowal o moim zyciu. Zreszta moj maz wie ze ja sie go nie boje i chyba to w nim wywoluje taka agresje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak piszę dla odświeżenia. Może ktoś jeszcze się wypowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HALLS jak to czytam to jest mi tak strasznie Ciebie zal kobieto 🌼 nie potrafie Ci diradzic bo to o czym piszesz jest poprostu okropne jak facet moze traktowac tak kobiete matke swoich dizeci? Czy ty go jeszcze kochasz???? Czy on Cie jeszcze kocha??? Zycze Ci powodzenia w dazeniu do celu i duzo szczescia trzymaj sie 🌼❤️ 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko co jest tym celem Kopciuszku (zakochany zresztą)? Nie wiem czy jesteś mężatką, ale niestety kobiety, które są akurat w apogeum swojej miłości do mężczyzny nigdy takich problemów, jak mój nie zrozumieją. Czy M mnie kocha, nie wiem - on sam chyba też. Czy ja jego? - trudne pytanie. Tak sie ostatnio oddaliliśmy, że nie umiemy się porozumieć w te 8 dni weekendów w miesiącu. Nie ma szans, żebyśmy zamienili choć z dwa słowa w tygodniu. M wraca późno z pracy i czasem jeszcze idzie na salę pograć w piłkę. Ja nie siedzę cały czas w domu z dzieckiem i nie stąd bierze sie moje rozgoryczenie. Wychodzę do pracy, czasem z koleżankami i na basen. najbardziej boli mnie brak kontaktu z M, brak czułości i porozumienia. Brak wspólnych planów, celów. ja mam 30 lat brakuje mi tych męskich ramion. Czy mam tak żyć. Ile jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka se baba
Wiem, że Ci trudno. Chyba jedyne co możesz zrobić to zająć się sobą, tak jak napisał Marck. Zignorować męża, z którym i tak pewnie nic Cię już nie łączy oprócz wspólnego mieszkania i po prostu zająć się sobą.Znaleźć jakieś hobby które sprawia Ci przyjemność, robić dla siebie same miłe rzeczy. Po prostu bądź egoistką-zrób to wszystko co tylko chcesz i nie myśl o mężu w kategoriach: co zrobić żeby było nam lepiej , żeby nam się ułożyło-tylko co zrobić żebym JA się lepiej poczuła, żeby MI było lepiej. A co ma być z mężem to i tak będzie. Twoje zamartwianiwe się nic tu nie pomoże, albo się facet opamięta jak zobaczy że nie jest już dla Ciebie "pępkiem świata", a jeśli nie to znaczy że nie zależy mu i nic tu już nie zrobisz. Nie warto utrzymywać na siłę małżeństwa, które się wypaliło-nawet jeśli są dzieci, bo dzieci są lepszymi obserwatorami niż nam się wydaje i na pewno nie są szczęśliwe jeśli rodzice się ze sobą szarpią. Ja rozwiodłam się mając córkę w wieku 7 lat i uważam że zrobiłam najlepszą rzecz jaką wtedy mogłam-a i tak dziecko z powodu kłótni, częstej obojętności , i innych nienormalnych sytuacji w domu ma teraz problemy osobowościowe i chodzi do psychologa, który "ustawia ' ją z powrotem na normalny tryb. Życzę Ci powodzenia i zadbaj o swoje dobre samopoczucie-to TY jesteś tu najważniejsza, jesteś wartościową osobą i nie pozwól sobie na brak szacunku ze strony męża, bo pamiętaj: to Ty jetseś dla siebie ważna, nie on. Pozdrawiam i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jest mi trudno ale taka se babo, myslę, że napisałaś b. mądre słowa. Musze zająć się sobą. Ja chyba wogóle popełniłam błąd w naszym małżeństwie. Zawsze byłam skupiona na tym co myśli i czuje mąż. (Zresztą w poprzednim związku, z chłopakiem, z którym chodziłam przed zapozanniem M, też taka byłam). I to chyba stanowi mój problem. Muszę nauczyć się inaczej żyć. Wyrobić u siebie tak zwany \"zdrowy egoizm\". Nauczyć się być niezależną emocjonalnie od męża. Jego i tak i tak nie ma, to po co mu to wymawiać w weekendy. On chce tyle pracować, bo pieniądze są dla niego b. ważne, to niech pracuje. Ja nie będę moim gderaniem tego zmieniać. On jest wolny i ja też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK SOBIE MYŚLĘ
Nic na siłę.. Wszystko powoli i po kolei. Jesteście jeszcze młodym małżeństwem, może warto jeszcze chwilę przeczekać(pół roku). Zyć własnym życiem i cieszyć się każdym dniem. Może warto też tak się kimś zainteresować.. tak w necie, pisać do kogoś.. itd. Może małżonek to zauważy i będzie zazdrosny... Trzeba mu udowodnić, że jesteś pełnowartościową kobietą i możesz mieć każdego... Jak on mógł się kimś zauroczyć to dlaczego Ty nie możesz.. hę? Ma być po równo ze wszystkim.. Chyba zauważyłaś, że siedząc sama w domu i ciągle narzekając to już nic nie zdziałasz.. Teraz ostatni manewr: musi wiedzieć, że stać Cię na wszystko, możesz mieć nieziemskiego kochanka i figurę modelki.. Najważniejsza sprawa to żeby poczuł, że jest w Tobie ta pewność siebie, blask, światło w oczach i olbrzymia wiara i siła..!! I że nic Cie juz nie złamie!!!!!!! Niech on walczy, niech myśli i jest zadrosny...!!! Niech przyjeżdza do domu co drugi dzień i dzwoni co chwilę...!!! A Ty udawaj, że jesteś jest OK!!!! CAŁUSY!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też sobie myślę
Po pierwsze, jestem szczęśliwą mężatką od 6 lat, mamy synka 4,5 roku, a temat mnie zaciekawił.............. bo.......... nigdy nie nosiliśmy obrączek........... i tak sobie myślę czytając te wypowiedzi......... Dlaczego w zwiąskach tak mało się rozmawia? Nie rozumiem w jaki sposób można wytrzymać miesiące obojętności............ nie pytając tak zwyczajnie.........co jest nie tak? Jak tak sobie myślę o swoim małżeństwie........ to chyba naszym "kluczem do sukcesu" jak do tej pory, zawsze była właśnie ROZMOWA........, KŁÓTNIA, DYSKUSJA, WYMINA POGLĄDÓW, POGADYCHY, PLOTKI, AWANTURA........ Mąż jest dla mnie najbliższą osobą, jak widzę, że coś jest nie tak, to od razu pytam........... on też...... Nigdy takiego poważnego kryzysu, jak opisane tutaj, nie mieliśmy........... najtrudniej było chyba jak urodził się nasz synek.......... ja co prawda na sex ochoty nie straciłam, ale zauważyłam że mąż się ode mie oddala....... częściej spotykał się z kumplami........... mniej rozmawialiśmy......... to trawło ok. miesiąca............ nie wytrzymałam.......... kupiłam flaszkę, zrobiłam kolację, uśpiłam dziecko.......... i zrobiliśmy sobie taką dwu osobową imprezkę. Rozluźnieni po prostu pogadaliśmy co nam nie pasuje. Pomogło.......nie od razu oczywiście......... ale to był początek, to mnie nauczyło, że trzeba rozmawiać, nawet jeśli to trudne. Dowiedziałam się wtedy np. że mąż po prostu naszego bajtla nie rozumie, że wkurza go jak się budzi w nocy, że pieluch mu śmierdzą........... może nie było to miłe, ale przynajmniej wiedziałam w czym problem............. ja powiedziałam, ze liczyłam na więcej wsparci, pomocy z jego strony, że też jest mi trudno........ zrozumieliśmy swoje punkty widzenia........... coż przecież się KOCHAMY......... z czasem wszystko się zmieniło, doszło nawet do tego, że to mąż zawsze zmieniał Małemu pieluch........... bo.......... stwierdził, że robi to lepiej od mnie :) Nie wiem jak rozwiązać, taką patową sytuację, jak tu opisane, ale polecam rozmowę wszystkim, którzy chcą takich sytuacji uniknąć........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ilona21
Marck fajnie by bylo jakbys jeszcze dal pare rad!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gota
Droga Halls.. Weszłam na ten wątek przypadkowo, bo chciałam tylko odwiedzic znajome na "zyciu po zdradzie" a tytul mnie zaciekawil bo obraczka mojego malza tez ciagle lezy...chociaz kryzys juz chyba minal. A moze nie... w kazdym razie mam pewna perpektywe w stosunku do tego co bym napisala rok temu... a napisalabym chyba dokladnie to samo co ty. U mojego tez byla fascynacja baba podlapana na czacie. Trwala dlugi czas, tylko ja o tym wiedzialam...bo na poczatku to miala byc "niewinna" przyjazn... zbuntowalam sie, nie zgodzilam sie na to... wtedy jeszcze nie bylo zle i jakos sie z tym pogodzil. Ale potem ja stracilam dziecko, weszlam w dlugi czas depresji i wlasnie wtedy... on sie zaangazowal w to babsko. Jezdzil do niej, traktowal jej dziecko jak wlasne co bylo dla mnie jeszcze bardziej bolesne i mam gdzies wszystkie psychologiczne dyrdymalki - nie bylam w stanie jeszcze wtedy zajac sie mezem! A u tamtej czul sie doceniony, bezpieczny i wolny. Potem ona sobie znalazla innego faceta, a moj, odrzucony zaczal szukac kolejnej i znalazl... dziewczyne ktorej powiedzial jak uwazal zgodnie z prawda ze "z zona tylko mieszka". I ona uwierzyla i sie zakochala... i wlasnie wtedy bylo najgorzej - ja o niczym nie wiedzialam a On zachowywal sie dokladnie tak jak teraz to czytam u Ciebie...wtedy byl juz czas kiedy udalo mi sie uporac z zalem po dziecku, kiedy zajelam sie rozwijaniem siebie, wlasnym hobby, nie narzucalam mu sie, dalam wolnosc o którą ustawicznie skamlał że mu ją zabieram...czułam się nawet dobrze jak na takie warunki. Odnalazłam siebie i cieszyłam się jak dziecko z każdego kawałka Jego jaki mi skapywał... A on w tym samym czasie kochał tamtą... rozmawiałam z nią potem...wiem o wszystkim. W czasie kiedy tamta znajomosc zaszla juz bardzo daleko i slyszalam wlasnie takie "ja juz chyba ciebie nie kocham" "mamy inne spojrzenia na zycie" "nie pasujemy do siebie", zupelnie nieoczekiwanie zaciazylam. I prawie jednoczesnie dowiedzialam sie o zdradzie. To cud ze nic sie dziecku nie stalo. Teraz jestem w 7 miesiacu... Dojde teraz do sedna i powiem ci jak wyglada ten czas z perpektywy czasu, po ktorym jednak jestesmy razem ale... Bardzo zaluje ze wtedy nie powiedzialam mu jednak zeby sobie poszedl. Teraz nie mam do siebie szacunku. Walczylam bo kochalam, zreszta kocham dalej tylko ze smutniej... ale o ile trudniej sie jest pozbierac po tym wszystkim kiedy wiesz ze postapilas wbrew sobie, wbrew zdrowym zasadom. Ja sie jeszcze nie pozbieralam, mimo ze moj małż się stara, muszę mu to oddac... Oczywiscie nie wiem jakby to sie potoczylo gdybym nie walczyla. Bardzo mozliwe ze odszedlby juz na zawsze - mieszkanie tez jest moje wiec mialam pełne mozliwosci wystawienia mu walizki za drzwi. Nie miałabym męża ale miałabym szacunek do siebie. Teraz mam męża, któremu nie ufam jeśli chodzi o czas wolny, o spotkania, o znajomosci z netu itepe - ale wewnetrznie jestem wypalona. Boje sie przyszlosci. To co sie stalo juz sie nie odstanie. Trzeba wiedziec na czym sie stoi, co sie dzieje, ale jezeli walczysz o to zeby byc razem musisz pamietac ze nie walczysz juz o to co bylo, bo to niemozliwe. To jest mozliwe juz tylko z kims innym. I cala kalkulacja musi byc oparta na wiedzy, ze nie wrocisz juz do pelni pieknych chwil z czasow przed zdrada (a mimo wszystko przypuszczam ze i u ciebie o to chodzi... zbyt podobne objawy). Ja jestem momentami szczesliwa niemal w pelni, ale juz inaczej niz przed. Braku zaufania tez nie przeskoczysz. Ale fakt, mam wspaniale cieplo, i dobre slowa o milosci, i jezeli ktos sie zapyta to odpowiem - tak bylo warto walczyc. Ale cena jest wysoka. Pamiętaj o tym. Zaglądam tu rzadko, ale gdybyś chciała pogadac to zostawiam ci namiar na gadulca: 927089.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×