Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Szam

Diabeł pod moim łóżkiem mieszka - część III

Polecane posty

Ghana, nie buduję z dewloperem, ale szwagrostwo mówią, że dobrze jest dać chłopakom z poszczególnych ekip (posadzkarze, tynkarze, itp.) po czteropaku browara - i na materiale nie oszczędzają, i dokładniej podobno robią. Szef im płaci za czas (dniówkę, godzinówkę), ale jak dokładnie w tym czasie pracują...;) Będziesz tam wpadać, to mniej zapasik ;) Cynamonku.. :O Współczuję. I wiem, jak to jest, bo w ubiegłym roku wypadł mi brylancik z obrączki chyba na kolejce na Szrenicę :O:D Pukałam nią w barierkę, aby rozbawiać Jaśka :D Wstawili bez problemu, choć najpierw jedna z pań z salonu stwierdziłą, że muszą oddać do pracowni do ekspertyzy, czy "kamień nie został wydłubany" Widocznie uznali, że nie dłubałam ;) przyznali też, że musiał być niewystarczająco osadzony. Może pomógł mój komentarz do pani, że "nie wiem, jakich ona miewa tu klientów, ale ja musiałabym być idiotką, żeby wydłubywać kamień z własnej obrączki!" Kamień jest zresztą malutki, więc szkoda salonu nie była wielka, bardziej chodzi o emocje, prawda? Po co ja to piszę? Sama nie wiem, chyba dlatego, że jak mi się to przypomina, to nadal mnie to wkurza :O:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cynamonku>> również współczuję Ci bardzo....Szukaj tego paragonu, na pewno gdzieś masz:( A nie masz szans na odnalezienie zguby? Byłoby najlepiej..... Moja babcia w dzień mojej I Komunii położyła na spodeczku mój złoty łańcuszek z serduszkiem...miałam go włożyć tuż przed wyjściem do kościoła, potem było zamieszanie i babcia zgarnęła ze stołu drobiazgi, m. inn. wysypała ze spodeczka w garść paprochy - jak jej się zdawało - i wszystko wrzuciła do sedesu, a potem spuściła wodę...:( Pamiętam, co czułam - jak pisała Gosikka - nie chodziło o wartość, bo sobie z tego nie zdawałam sprawy, ale o ważność. :( Było mi bardzo przykro ....jej też.... A co powiedzieć, jak ginie TAKI brylancik.....:( Przykro mi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cynamon - może jednak się znajdzie, albo bryancik, albo paragon...a moze jednak da sie zalatwic w salonie bez paragonu.... Będę dziś przysypiać nad komputerem - w Krakowie jest obrzydliwie - więc mnie budźcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie będzie na pewno pocieszeniem, że niektórym zgubienie zaręczynoewgo brylancika nie grozi :P, nawet 20 lat po ślubie, więc siedzę cicho... może się jednak da bez paragonu????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Dobry :) Mojej mamie też wypadł brylancik z pierścionka i wstawili w salonie, ale nie pamiętam, czy mama miała paragon. Saszka - nie martw się, moja matka też dostała brylancik z opóźnieniem, w 25 rocznicę ślubu :) więc jeszcze masz szansę :D Ja też jestem dzisiaj śnięta i niewyspana, a to z powodu mojego kota, który buszował po nocy, jakiś taki dziwny jest, inaczej się zachowuje, jakby mu na \"łeb padło\" :) fizycznie jest ok, je normalnie, wygląda normalnie, ale w nocy normalnie spał, a teraz chodzi po meblach i po nas jak śpimy, poza tym ciągle się drapie, nie wiem czy ma pchły, czy jakieś uczulenie, czy ki diabeł, chyba wizyta u weta będzie wskazana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przejaśnia się! Ghana- śle do ciebie troche słonka, bo u mnie wczoraj była taka przeraźliwie październikowa pogoda, że wszyscy w domu snuliśmy się jak mumie....ale dziś słoneczko wyszło, na weekend zapowiadają powrót upałów, więc posiedzę sobie z młodą w baseniku ;) Taka namiastka Turcji ;) Tygrys - 👄, dasz namiar na szam? Wyślę jej paczkę z turecką kukurydzą, która miała byc slonecznikiem ;) Ja dziś w ramach celebrowania wolnego dnia, po obudzeniu przez Julke o 6.30 zrobiłam jej sniadanie, potem zapakowałam ją do tatusia do auta i wyprawiłam do niani, a sama wlazłam do wanny pełnej piany i przeleżałam tam godzinę (!) czytając \"Trzepot skrzydeł\" Grocholi, a na twarzy i wlosach wchłaniały mi się maseczki i inne cuda ;) Jeszcze w życiu się nie kapałam o 6.50!!!! ;) \"Trzepot skrzydeł\" polecam....wciąga....ale to smutna książka, taki obraz psychologiczny toksycznej miłości....czytam i nie moge się oderwać. A gdzies w duchu mam satysfakcje, że nie dałam się nigdy wmanipulowac w takie chore gierki, nie dałam się nigdy oderwac od przyjaciół, rodziny bo PAN i WŁADCA tak sobie życzył.... Zaliczyłam tylko jeden toksyczny związek w swoim życiu i basta! Jak wspominam siebie z tamtego okresu to widzę, że nigdy potem nie byłam już tak ładna i szczupła (miałam NAKAZYWANE co mi wolno jeść, a czego nie, bo MUSIAŁAM być szczupła), oraz nie mogę zrozumiec CO się takiego stało, że dałam się manipulowac temu facetowi....nie był nikim szczególnym, w niczym nie był szczególnie dobry , nieprzeciętny....a jednak trafił na idealny moment, na chwile, gdy czułam się słaba i potrzebowałm opieki... Mówił mi co mam nosic, czy pachniec, co i jak jeśc....obłęd! A teraz tylko moge o tym czytać i .... myślec w duchu czy nie odbilam totalnie w drugą strone, czy nie zamieniłam się w totalna zołzę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A! Jeszcze w ramach maratonu pochłaniania ksiązek- wczoraj skończyłam "Jedz, módl się i kochaj"- rewelka! Po lekturze mam ochote jak bohaterka - rzucić w cholere wszystko i spędzić po 4 mce we Włoszech (ach, Rzym, Neapol, Wenecja!!!!), w Indiach i Indonezji (te rajskie plaże na Bali!) Totalnie odprężająca lektura....na lato w mieście :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ninka - fajnie jest robić coś takiego odjechanego, totalnie \"z czapy\" jak ta kąpiel o 6:50 :) ekstra! Pocieszyłaś mnie z tą książką \"Jedz, módl się, kochaj\", bo kupiłam ją koleżance na prezent i pochwaliłam się innej koleżance, że to kupiłam, a ona na to, że czytała i jej się nie podobała, że bez sensu itp. zaraz mi się odechciało dawać tę książkę komukolwiek w prezecie, ale skoro Ty uważasz, że ta książka jest dobra, to znaczy, że wszystko zależy od gustu, może akurat tej obdarowanej trafi do przekonania. Kupiłam ją totalnie w ciemno, bo ostatnio w Radiu Złote Przeboje ją promowali, czytałam też recenzje, które mnie nie odrzucily, a sama nie miałam okazji sprawdzić co to za kniga. Boże jak mi słabo dzisiaj...piję kawę, ciekawe czy choć trochę postawi mnie na nogi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AIR >> Mój kot też dziś w nocy całkiem ześwirował! Coś jest na rzeczy! Spałam dziś u Antka, bo mam @ i wtedy się nie podpinam pod wspólne łoże. Czarek nade mną, zakutany w moskitierę. I nagle - jak nie skoczy na mnie! Jak nie zacznie mruczeć, jęczeć, gruchać, ugniatać z pazurkami, kręcić się w kółko, łazić po mnie w przód i w tył! Wylazłam z łóżka i poszłam do kuchni, bo mnie wybył ze snu. Przyszedł, przycupnął na krześle i usnął. No to ja do łóżka. Ledwo usnęłam - to samo! Łazi, miauczy, grucha, skacze z półki na biurko, z biurka na komputer, z komputera na mnie, tarza się, gania tupiąc jak stado bawołów. Obudził J. RAZEM przesiedzieliśmy w kuchni godzinę - kot przy nas zwinięty w kłębek w swoim pudełku na parapecie. I tak trzy razy. Jakiś koci szał? Dziwne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzis mamy Dzień Włóczykija, zamierzam po pracy powloczyc sie po parku z psem... ;) Cynamonek -> trzymam kciuki za znalezienie brylancika lub paragonu... moze tez warto sprobowac bez paragonu isc do sklepu?? Nina -> aaaa zapomnialam!! jakbys moglam przypomniec mi smsem kolo 17 bylabym wdzieczna i przepraszam za skleroze... brrr straszny taki toksyczny zwiazek, gdzie czlowiek w ogole nie moze miec wlasnego zdania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak ja nawet zaręczona nie jestem... no cóż czego można się spodziewać po 6 latach związku :) Widzę, że o lekturach - ja teraz czytam książkę \"Dobry pies\" o psie właśnie, a raczej o przyjaźni psa z człowiekiem, albo człowieka z psem - jak kto woli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AIR- każdy ma inny gust, jeśli chodzi o ksiązki, to prawda. Mnie się ostatnio podobają takie pozycje jak "jedz, módl się i kochaj" :) Kiedyś pochlaniałam biografie, kryminały....a teraz totalna obyczajówka, "babska" półka ;) Poprasowałam górę prania, a teraz "Pani ma relaks" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem kotem od rana dostaję szału z trudem panuję nad sobą zeby komuś nie przyłożyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem od dawna takim skrzyżowaniem Saszki i Szam. (wiem, wiem :P nie zaczyna się zdania od ja) Wiele wody w Wiśle i innych rzekach upłynęło od czasu kiedy pisałam tu poprzednio, a bardzo mi niezwykle miło, że mnie pamiętacie ! Wiele się zmieniło ... ot, chorowałam troszkę, coś mi tam wydłubali z brzucha, i podobno jest dobrze. No i trzeba się cieszyć chwilą, bo jest ulotna, krótko trwa. Życie mija niezauważenie, niepostrzeżenie płyną dni, które są powiedzmy sobie szczerze - takim samym kieratem. Nie różnią się od siebie, a jeśli już, to nieistotnymi szczegółami, których nie zauważamy ... To takie smutne ... przecież mamy tylko jedno ŻYCIE. Czuję wielką wdzięczność za to, że moje życie zostało mi ponownie podarowane. Pewnie wiecie jaki to wielki dar. Śląsk jest wielki pod względem postępów medycznych, pod względem mentalności ludzi pracujących w szpitalach, pod względem szczerych i otwartych serc mieszkańców, którzy przychodząc do szpitala na odwiedziny swoich bliskich, zawsze umieli otoczyć ciepłem i domowymi pysznościami samotną pacjentkę z Wrocławia. A już niedziele były fatalne, niedziele były najgorsze ... u wszystkich odwiedziny, rodzina, przyjaciele, znajomi ... a ja sama. To było przykre. Ale później, po kilku dniach zostałam przygarnięta przez rodzinkę pacjentki z sąsiedniego łóżka. Już było lżej. A później nadszedł dzień najradośniejszy - dzień powrotu do domu. No i zaczęło się życie ponownie. Teraz mam nową pracę - od 1,5 tygodnia czynnie chodzę do biura, zmagam się z zębami Natalci, poszukiwaniem nowej opiekunki po tym jak z wielkim hukiem wywaliliśmy dotychczasową, z domem, ze starszymi dziewczynami, które choć nieomal dorosłe (codziennie 40 minut makijaż) też potrzebują ciepła mamusi. I ze związkiem - o który jak o wszystko trzeba się troszczyć, delikatnie pielęgnować tę codzienną i jednocześnie niecodzienną miłość. I jeszcze ze sobą, bo choroba dużo zmieniła we mnie samej - moje poczucie własnej wartości, wiarę w siebie, we własne umiejętności ... teraz być kimś, kim byłam wcześniej - wcale nie jest łatwo. A przecież trzeba czytać jeszcze, chodzić z dziećmi dużo na spacery, głaskać kota, być szczęśliwym ... Więc coraz częściej przychodzi myśl, że trzeba odmienić swoje życie. Że trzeba się odważyć i żyć tak, jak się zawsze chciało. Że to grzech tak tyrać tylko w codziennym kieracie i chodzić z głową do ziemi ... Bo życie to cud bezcenny, niewymierny. Jak to się mówi u nas, żargonem transportowym - życie to przyszłościowy klient z wielkim potencjałem ;-) Jeszcze się do końca ta myśl o odmianie nie skrystalizowała - ale przychodzi coraz częściej. Teraz zaczniemy chyba szukać sposobu, środka jakiegoś, żeby się stało. Fajnie, że jesteście ❤️ Dziękuję, że mogłam Was na swej drodze spotkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirek - mnie jest łatwiej dostazegać te szczgóły jak pisze na diabłach - jakoś je tu utrwalam czasmai i to mi pomaga na nie bardziej zwracać uwagę - więć moze warto do nas pisać! a tesknimy za tobą i będzie nam miło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirku, pieknie napisane... idealnie wyrazilas to co mnie ostatnio dreczy i w glowie biega...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Szafirku - ❤️ dzięki, że to wszystko napisałaś, tak szczerze i otwarcie...dopiero czytając Was, głównie Szam, Saszkę i Szafirka (to S to jakiś przypadek?) to widzę jak czasami grzeszę, będąc niezadowoloną ze swojego życia, choć coraz rzadziej mi się to zdarza. Nie mam prawa narzekać na nic, skoro Wy sobie radzicie z tym młynem, który macie na codzień. Nic tylko chylić czoło i brać przykład. Mam nadzieję Szafirku, że mimo tego całego \"kieratu\" znajdziesz czas dla nas :) Pozdrawiam serdecznie. Podobno w Krakowie zimno i jesiennie, a w Poznaniu się robi lato na całego i dobrze. Cały czas myślę o moim bidnym kocie i o tym, co powie weterynarz. Mi chodzi po głowie, że on ma jakąś alergię, czy coś, wydawało mi się, że nic się w domu nie zmieniło, ale w niedzielę mama kupiła nowy dywanik łazienkowy i jakoś tak się to zbiegło z tym kocim drapaniem, możliwe że on jest uczulony na ten materiał z dywanika? ciekawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak w ramach zabieganego życia - czy nie drażnie was ta reklama Actimela!!! Że cały tydzień potrzebuje zmiescic w jeden dzien, a jedyne co ma do zrobienia do praca, lunch z przyjaciółmi i kolacja z facetem! No sorry, ale jak ja bym miała taki luz to normalnie bym była szczęśliwym człowiekiem! Już przynajmniej mogli jej wstawić jakiś fitness cokolwiek, a tak to mnie się wydaje, że laska nic nie robi :) I Irytuje mnie ta reklama!!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaka znowu reklama?? czlowiek na ma TV to od razu traci tematy do dyskusji ;) :P a ja mysle, ze nie ma co sie porownywac do innych... bo np dla mnie nie jest zadnym pocieszeniem, ze ktos ma np gorzej czy lepiej... zyje swoim zyciem i dla mnie to moje problemy sa najwieksze (w sensie najistotniejsze)... nie mowie zeby umniejszyc to co robia \"S\"-ki ;) tylko przedstawiam swoje przemyslenia... kazda z nas ma jakies problemy i troski ale kazda ma tez cos w zamian jakies radosci, plusy i sukcesy... ciezko porownywac to wszystko... qrcze, nie umiem tak ladnie jak Wy przelewac swoich mysli na slowa, wiec pewnie nie do konca zrozumiecie o co mi chodzi... tak, jestem pelna podziwu dla Saszki, Szamki, Szafirek jest niesamowita, Ninka tez nie ma lekko a daje rade... ale \"glupie\" jest twierdzenie, ze np Szafirek dala rade z tym a z tym a ja sie taka glupota przejmuja... ale ta glupota jest moja, wiec to ona mnie dreczy, pewnie w obliczu innych powazniejszych rzeczy okazalaby sie smiesznie błacha ale w obecnej chwili jest dla mnie czyms powaznym... ufff... to sie nafilozofowalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja lubie takie wasze wpisy!!! Szafirowa- witaj kochana! Cieszę się, że znalazłaś chwile , by do nas skrobnąc. To co napisalas zapadło mi bardzo w serce, bo ja też od dłuższego czasu kręcę się i kombinuję jak tu ominąc kierat i po prostu zacząć ŻYĆ....i po przeczytaniu twojego wpisu uświadomiłam sobie, że większośc moich bolączek wynika wlaśnie z faktu, że jestem wrzucona w jakieś trybiki, maski i siłą rzeczy musze w nie wpadac codziennie i przy tym wszystkim znaleźć czas dla dziecka , męża i przyjaciół.... Gubie się w tym, miotam, bo chciałabym od życia więcej i więcej. marzą mi sie podróże, dom z ogródkiem , do którego mogłabym wracać.... Jak to zrobić? Nie mam pomysłu jak wypaśc z kieratu, chociaż to co teraz robię daje mi największe poczucie wolności w całej mojej drodze zawodowej :) Mam poczucie, że to ja kieruję swoim czasem, chociaz wiadomo, że nie jest tak do końca, bo nas soba mam sztab szefów i dyrektorów i trzeba im wszystkim się wyspowiadac przynajmniej raz na kwartał ze swoich zdolności i umiłowania do pracy ;) Życzę ci Szafirku kochany z sałego serca: zdrowia przede wszystkim oraz czasu na to wszystko co wypunktowałaś.... Tygrysku, AIR- własnie o to chodzi, nie trzeba się licytować, czuc lepiej i gorzej, bo ktoś ma...trudniej od nas. Każda z nas jest indywidualnością, mam przeczucie, że gdybyśmy usiadły wszystkie w kręgu i przedyskutowały po kolei wszystko co nam leży na sercach- to nie było by na nas mocnych! Wszystkie problemy poszły by precz! Mamy taką siłę w sobie, której nie umiemy wykorzystać. Ja od dawna interesuję się takimi sprawami jak wizualizacja, medytacja, afirmacja itp. Kiedys bardzo aktywnie uruchamiałam takie zachowania w moim zyciu i wszystko układało sie cudnie, ale od pewnego czasu nie umiem się skoncentrowac, wyciszyć, poprosic wszechświat o to co chcę.... Czuje, że musze odkurzyc ukochane książki na ten temat, przypomnieć sobie, poukładac w głowie kilka spraw.... Szara rzeczywistośc faktycznie ograbia nas z tylu fantastycznych spraw! Nie lubie tego uczucia, że życie mi przecieka przez palce...ulatuje...mija..... AIR- nie znam sie na kotach zupełnie, więc nie doradzę. Może on ma jakieś stresy i na tle nerwowym się drapie i łazi po nocy? Bo gawrona kot też świrował jak czytałam.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ghana- o to, to! Złote słowa w sprawie reklamy Actimela :) Ja reaguję na nią podobnie i śmiech mnie pusty bierze jak widze rozkład dnia pani z reklamy ;) Dołożyliby jej dwójke dzieci, jedno w przedszkolu, drugie w szkole, trzeba je zawieźć i odwieźć, potem trzeba obiadki, sratki- spacerek do parku i na plac zabaw....kolacyjka...szykowanie ciuchów na następny dzień...kąpanie, układanie do snu....i do 1.00 w nocy prasowanko lub gotowanie na następny dzień :) Nie ma sił na seks z mężem nie mówiąc już o żadnej romantycznej kolacji w restauracji ;) O! Ja bym taki schemacik tej laluni zapodała ;) Niech ma i wtedy zobaczymy co Actimelek zwojuje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ale mi wcale nie chodzi o pocieszanie się, że ktoś ma gorzej ode mnie :) hehe to nie o to chodzi. Raczej o to, że dzięki Wam odkrywam różne dobre rzeczy, które mam, a których nie doceniam bo traktuję jako coś oczywistego, na przykład pierwszy z brzegu trywialny przykład przespanej w spokoju nocy, okazuje się, że w pewnym momencie życia jest to luksusem, którego ja obecnie nie potrafię docenić, więc dzięki wam odbieram życie bardziej świadomie. Masz rację Tygrysie, że własne problemy są najważniejsze, bo nasze i bezpośrednio nas dotykają. Ninka - a jakie ten kot może mieć stresy? księciunio to jest ....kurde, martwię się o niego jak o dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja Cię rozumiem AIR-ku. Taki kot to zupełnie jak dziecko....niedawno J, mi powiedział, że Czarek to dla mnie kolejny maluszek. Coś w tym jest.Odchowałam dwoje dzieci, więc mam porównanie...zgadza się....jak kotu coś dolega - to zupełnie jak z niemowlakiem: widzisz, że cierpi, czujesz, co może mu być, ale pomóc możesz tylko wioząc do pediatry (lub weterynarza - J. twierdzi, że te dwie profesje mają wiele wspólnego; leczysz pacjenta, który nie powie, co mu jest) Szafirku - dzielna z Ciebie baba! Podziwiam! No i mądrze napisałaś! 👄 Tygrysku, ja też nie mam TV. I nie oglądam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
A ja mam telewizor i niestety oglądam, a zazwyczaj w 99% jakieś gówna, zupełnie do życia niepotrzebne, zamulające...a mogłabym na przykład więcej czytać...taki wynalazek do zabierania życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirku, pisz... Wiele się zmieniło ... ot, chorowałam troszkę... niech będzie, tego się będziemy trzymać... bo myślę, że Twoja historia nas przerosła... uciekłyśmy, moim zdaniem nie dałyśmy rady, nie sprostałyśmy tematowi kiedy ostatnio tu byłaś i bardzo mi za to wstyd, często wracalam do ciebie ciepłymi myślami... cieszę się że jesteś :D :D gdzie leżałaś w szpitalu? Kot kotem, ja też miałam ciężką noc i wszystko mnie rano bolało :P Już sobie wyobrażam, jak Rokita komuś przykłda :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szafirku,❤️, nie znam cię za bardzo, ale twoja siła i optymizm mnie rozczulają i zawstydzają . Pisz jeśli możesz, zmienisz nie tylko swoje życie :) Taaaak, Rokitka przwalająca komuś... :D:P No jakoś tego "nie widzę" ;):D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×