Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Nie wiem jak to będzie u Ciebie, ale mój mąż wiele razy zmieniał nastawienie do mnie odkąd sie rozstaliśmy.... Najpierw słał po kilka sms-ów co wieczór/noc, pisł, że nie może żyć beze mnie, kocha, tęskni, żałuje...... Potem stał się zimny i agresywny, a jego podejście do spraw związanych z dziećmi można określić jako napastliwe wobec mnie. Potem stał się obojętny i wycofany. Potem zaczął mówić mi, że bez niego świetnie wyglądam, że sobie świetnie daję radę, że nie jest potrzebny.... wyczuwałam jakieś ogóle pretensje wobec mnie w jego nastawieniu... Przed świętami zaczął bardzo o mnie zabiegać, teraz też wykorzystuje każdą okazję, żeby zrobić dla mnie coś miłego, ale dość dyskretnie i w miły sposób. No i pisze, że jest bardzo samotny. Tu akurat mu wierzę ... Mimo to, że on w sumie nie był bardzo \"rodzinnym\" człowiekiem, Twój mąż chyba bardziej się \"udzielał\" w domu z tego, co pisałaś... Więc pewnie też batrdzo do Was tęskni... Tyle, że uczucia to jedno, a postępowanie to co innego.... Napisałam o tych nartach specjalnie dla Ciebie. Pamiętam jak wcześniej pisłaś, że nie wyobrażasz sobie wyjazdów na wakacje i ferie zimowe bez niego. Chciałam Ci pokazać, że można bez niego! Co więcej, ja nie czuję, że coś tracę jadąc z koleżanką i jej córką, na pewno będzie fajnie!!!! W weekendy.... mam co robić. Albo w domku z dziećmi - bawimy się, malujemy, czytamy, oglądamy bajki. Wychodzimy czesto na łyżwy, albo dzieci u dziadków (po rozstaniu się z moim mężem moje relacje z teściową poprawiły się o 500% !!!) a ja z przyjaciółką na ciacha do kawiarni albo do kina, albo pracuję w domku - zawsze jest co robić :-) Pozdrawiam Cię ciepło, trzymaj się dzielnie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Hej! U mnie pogodne usposobienie i stan psychiczny raczej na plus. Dziś bardzo dobrze spałam (9 godz.), a właściwie odsypiałam podróż..i czuję się jak młody Bóg. Na razie jest mi dobrze, a wczorajszy dzień, błogi, uzmysłowił mi, że juz chba zaczynam wyleczać się z toksycznej miłości do mojego męża. I tak, jak radziłyście, chyba bezwiednie krążą mi po głowie same chwile pełne cierpień, kłamstw, perfidnych oszustw. I karmiona nimi, zapominam, że kiedyś byłam szczęśliwa i zabijam wizje powrotu do męża. I niech tak już pozostanie.Zobaczę, na ile los jest mnie w stanie jeszcze zaskoczyć ale wierzę, że moje przekonania co do dlaszego życia są na tyle silne, że nie zmienię swoich zapatrywań Co u Ciebie, October?? Wiesz, ja również chętnie pojechałabym na narty ale nie mam nikogo do "spółki" tak jak Ty. A z mojego miejsza zamieszkania jest bardzo daleko, bym sama odważyła się na taki wyjazd autem. Musze się powoli przełamywać i przyzwyczajać do nowych rozwiązań.. Co z Twoim pozwem?? Ja na razie nic nie robię w tym kierunku, choć wiem, że nie chcę jego powrotu. Czekam na czas, w którym będę już gotowa. Dla Ciebie 🌼 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z W-wy też jest daleko... I gdy byłam z nim też nie odważyłabym się na podróż sama... Z wizją np. przedzierania się przez góry albo kilkugodzinnego korku na Zakopiance... Też nie miałam z kim jeżdzić.....Po prostu z nim wszysko wydawało si.ę łatwiejsze ..... Miałam takie wyobrażenie ( na początku) - on po rozstaniu zaraz znajdzie sobie jakąś lalę i poleci z nią na Karaiby (trochę przesadziłam :-D), a ja zostanę i zmurszeję w domu, stara i sama i nikomu niepotrzebna, hahaha. Tymczasem to ja jadę w góry !!! Koleżanka sama się znalazła, zadzwoniła z pytaniem czy nie pojechałąbym z nią, bo też jest samotna. Pisałam już wcześniej - lata nie jeżdziłam,a tu proszę, złapałam pierwszą okazję i nie boję się jechać!!!! Zobaczysz, u Ciebie też tak będzie. Inna koleżanka już mnie pyta o ewentualne wspólne wakacje.... Masz przecież znajome, czy wszystkie to mężatki? Bo jeśli jest jakaś sama kobietka z dzieckiem albo lubiąca dzieci, to już masz partnera na wakacje a nawet o tym nie wiesz! Nowe rozwiązania mogą sie okazać bardzo satysfakcjonujące :-) Głowa do góry, wszystko się ułoży :-) Jeśłi chodzi o pozew - nie jestem gotowa. Pierwszym i głównym powodem jest to, ze ja nienawidzę \"formalności\" i z każdą taką konieczną sprawą \"do załątwienia\" bardzo zwlekam.... Niestety, przyznaję... a po drugie - nie czuję się jeszcze gotowa, jeszcze nie okrzepłam. To nie ma nic wspólnego z nadzieją na odwrócenie sytuacji, to znaczy na jego powrót. Nie chciałabym tego. Może gdyby nie był dla mnie taki miły, byłoby mi łatwiej. Wyovbraż sobie, on przychodzi po dzieci i wręcza mi w prezencie jakiś miły drobiazg, a ja mu się rewanżuję.... pozwem :-( A Twój mąż - odezwał się? Widziałaś się z nim po powrocie? Buziaczek 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A gdzie są wszyscy inni ???? Też w górach ???? Wirtualne pozdrowienia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Nie, nie widziałam się z nim i nie chcę tego. Wczoraj miał rzekomo przyjść do dzieci, ale wcześniej rozmawiał z małą przez telefon, a potem poprosił mnie do słuchawki. Powiedziałam córce, żeby mu przekazała, że nie chce z nim rozmawiać. Ichyba dlatego nie przyszedł, gdyż-jak sądzę- liczył, że po moim powrocie uda mu sie nawiązać ze mną nic porozumienia Ale ja nie chcę..więc zrezygnował całkowicie z wizyty Tak to sobie tłumaczę, ale powody mogły być inne...I wiesz, że wcale nie tęsknię za nim, nie obchodzi mnie już jego zycie ani stany, jakie przechodzi. Doświadczyłam już z jego strony więcej, niż niejedna z nas byłaby w stanie znieść na swoich barkach Już dość!!! Zazdroszczę Ci nart i chętnie wybrałabym się wraz z Tobą. Co prawda mam koleżanki, ale większość z nich ma rodziny lub jest też po rozwodzie ale z nowym facetem. A tak naprawdę, to żadna z nich nie miała w zyciu nart na nogach. Tak więc pozostaje mi czekanie na okazję lub samotna wyprawa w góry w towarzystwie dzieci. Wyjazd na urlop staje się już bardziej realny niż teraz w góry. Ale zobaczę, co czas przyniesie... Na ile jedziecie?? Macie już zarezerwowane noclegi?? Dokąd?? A co z synkiem?? Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po dłuzszej przerwie! Jak to wszystko sie układa czy oni czytaja ten sam scenariusz.Moj jeszcze nie eks tez sie tak zachowuje.Zblza sie data naszego rozwodu a oncoraz bardziej daje mi odczuc jaki jest biedny, samotny, nieszczesliwy. Tak jak u was przechodził zmiany z cestych sms, potem zalu potem oschłosc , nastepnie słowa, ze kwitne bez niego . Zyczenia zebym była szczęsliwa ale pełne żalu , ze bez niego. Ostatnio znowu sms z wyznaniami miłosci. Tylko ,że ja juz nie chce czekalam tyle miesięcy na to na jakis sygnał . Jak wy zajełam sie sobą soedziłam wspaniale swieta i sylwestra(popłynełam katmaranem do Angli). Pierwszy raz leciałam samolotem zawsze sie tego bałam. Robię rzeczy , których nigdy z mężem nie robiłam. Nie chcę wracać do kogoś komu juz nie bede umiala zaufac. Kogo chyba juz nie kocham nie po tym co mi zrobił. A to że jest sam no cóż to konsekwencje jego postepowania mógł myśleć zanim związał sie z tą larwą. Wtedy nie myslał ani o mnie ani o córce. Teraz płacze , ze jest sam. Ja nie mam córke i prawie wolnośc. Tak teraz jestem na innym etapie a jego osoba stała mi sie obojętna. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do "Małej zagubionej" Fajnie, że znów jestes z nami. Widzę, że pomimo obietnic i błagań ze strony mężą, nie ulegasz i nie wycofujesz pozwu. Wyobrażasz juz zycie bez niego u boku?? Czy odwiedza Was?? Co czujesz, czekając na rozwód?? Boisz się czy przesz odwaznie do przodu w przeświadczeniu, że podjęłaś najbardziej trafną decyzję?? Czy potrafisz z mężem spokojnie, normalnie rozmawiać i czy wierzysz w to, że na pierwsze rozprawie w sądzie, gdy zobaczysz jego twarz po przeciwległej stronie sali, nie zmiękniesz?? October, widzę, że znów wpadłaś w wir pracy, zaniedbując te, które potrzebują Twojego wsparcia i czerpania z Twoich doświadczeń. Wczoraj miałam super dzień do chwili aż mąż nie przyszedł do dzieci. Chłodnym tonem powiedział "cześć" a ja znikłam w pokoju na górze. Nie potrafię już nawet spojrzeć na niego, ani rozmawiać. Tyle we mnie nienawiści za to, co zrobił a teraz jeszcze gra kochającego ojca, a potem kładzie się do łóżka z kochanką. Po jego wizycie starsza córka zrobiła się bardzo arogancka i niegrzeczna, więc mam ochotę powiedzieć mi, by sobie darował te wizyty, bo potem nie potrafię z nią sobie poradzić. Ma prawie 15 lat, okres dojrzewania, huśtawki nastrojów a ja coraz mniej cierpliwości i wyrozumiałości. Gdy go nie ma jest między nami OK, a po spotkaniu z nią staje się inną osobą. Choc to ona zawsze mi wypominała, że znów mężowi wybaczyłam, że znów zmiękłam, drwiła z moich kkolejnych szans, a teraz nagle zaczęła pałać miłością do niego Straciłam dobry nastrój, źle spałam, a dziś ten stan nadal utrzymuje się. October, a jak jest z Twoimi dziećmi po spotkaniu z ojcem?? Jak wyglądają twoje rozmowy z nim?? Czy potrafisz tak spokojnie, bez naładowania emocjonalnego i wyrzutów z nim rozmawiać?? czy też podobnie jak ja unikasz kontaktu i jego widoku?? Czy on spedza czas z dziećmi w Twoim domu?? Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do rozerwanej Nie nie boje sie spotkania. nie boje sie rozmów. Czekam na rozwód i chce wiedziec , ze nnic mnie z nim nie łączy. Nie ulegne jego prosbą bo jest dla mnie żenuącym dupkiem, ktory nic soba nie repreentuje. Ide do przodu ii czuje , że zyje . Robie to czego nigdy przy nim bym nie zrobiła. Zreszta naprawde jest mi lepiej i łatwiej . po ostatniej jego wizycie przed swiętami wiem że to najbardziej trafna decyzja w moim zyciu. Rozmawiam z nim juz zupełnie spokojnie bez tych emocji i nie boję sie że zmiękne bo patrzę przez pryzmat ostatniego spotkania i widzę jakim jest małym , głupim człowieczkiem , i nic mnie nie obchodzi że on teraz żałuje ja dawałam mu szanse przez ponad pół roku i byłam odrzucana. Czułam sie podeptana a w gruncie rzeczy to on wszystko przegrał jest nikim. Bez domu, rodziny, pracy , znajomych a larwa chyba juz mu przeszły uczuca do niej i to tez jego problem. Badzo dobrze , że zobaczył dla \"czego\" zniszczył całe swoje życie i wie , że nie było warto . Ostrzegałam go , że kiedyś miarka sie przebierze i jak bedzie chciał to juz ja nie bede chciała niczego ratowac. I tak sie stalo. Myślałam , że zniszczył moje życie ale moje własnie sie dopiero zaczyna.Czuje , że żyje i jestem szczęsliwa. Skończyłam wegetacje u jego boku. Nie chce juz wieczorów z pilotem w reku i jego na kanapie. Zyje aktywnie pełnia życia. Mamcoraz wiecej planów na przyszlosć . Bałam sie tych świąt a były to najlepsze swięta i sylwester jaki do tej pory przeżyłam. Zycze ci zebys szybko otrząsneła sie i podjeła najlepszą dla siebie decyzje a jaka ona bedzie ty najlepiej wiesz. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobietki, faktycznie mnie \"przywaliło\", ledwie się wykaraskałam spod tony pracy, z tu... kolejne 2 tony :-) Jestem ,jestem, dziś rano czytałam Was, ale nie zdążyłam napisać. Rozerwana, jeśłi mogę Cię trochę pokrytykować ;-) to żart oczywiście ;-) wydaje mi się, że trochę za szybko chciałabyś wyrwać do przodu... Potrzeba czasu, żeby rozmawiać nie kipiąc emocjami..... Ja też kipiałam, aż bulgotało, przenosiłam całe emocje na te kubki, bo inaczej... zabiłabym go słowami.... A teraz - mogę rozmawiać, z coraz to większym spokojem, ale nie oczekuj, że to się stanie od razu, pewnie nadal jesteś w stanie emcojonalnego wzburzenia, raz spokojniejsza, raz nie, ale generalnie nie wyciszyłaś jeszcze emocji (tak mi się wydaje). Mnie długo dotykała zarówno jego obojętność jak i zaangażowanie. Gdy zauważyłam że każda rozmowa powoduje \"iskrzenie\" i wybuch moich emocji połączony z tłuczeniem kubka ;-) - zaczęłam unikać kontaktów z nim, pomogło. Przy dzieciach starałam się zachować spokojną twarz - i dawałąm im maksimum swojej uwagi, czasu i miłości. Myślę, że na \"ułożenie się\" spraw z córką potrzeba czasu. 15 lat to trudny wiek, dla niej też wyprowadzenie się ojca to przeżycie. Moje dzieci są małe, bardzo ze mną związane, i nie zauważałąm zmian po ich pobycie z ojcem. No ale jak ci już pisałam, on zabierał je do kina, na plac zabaw, nie bawił się w naszym domu. mała zagubiona - dobrze, że się odnalazłaś, z tego, co piszesz, to teraz już jesteś w duuuużo lepszym stanie, to super!!!!!! Dobrze jest odnadywać własne ścieżki :-) Będę Ci sekundować. Ja zresztą podpisuję się pod każdym Twoim słowem - u mnie jest TAK SAMO!!!! Kobietki, musze lecieć, jestem z Wami serduchem, buziaczek 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ku rozwadze
W klinice seksuologicznej często spotyka się sfrustrowanych mężczyzn, którzy nie są w stanie zrozumieć zmiany zachowania kobiety po urodzeniu dziecka, a często już po poczęciu. Zmiana ta polega na tym, że wcześniej partnerka była otwarta i przychylnie nastawiona do współżycia seksualnego. Często „chodziła do łóżka”, chętnie zmieniała pozycje współżycia, byłą otwarta na różne, czasem bardzo wyrafinowane, pieszczoty, włączając w to różnego rodzaju gadżety erotyczne, czy wykorzystanie pornografii. Teraz po zajściu w ciążę jej zachowanie oraz postawa wobec partnera i współżycia ulega diametralnej zmianie. Kobieta taka nie ma potrzeby więzi uczuciowej i seksualnej, jest negatywnie nastawiona wobec partnera, drażni ją jego dotyk, a często już sama jego obecność, nie ma mowy o jakichkolwiek stosunkach seksualnych. Zachowanie takie klasyfikowane jest w seksuologii jako „zespół modliszki” i dotyczy kobiet, które mają negatywne uczucia wobec mężczyzn. Postawa taka wyniesiona jest z dzieciństwa, kiedy to były wychowywane przez dominujące i oziębłe seksualne matki, w atmosferze negacji i lekceważenia świata męskiego. Presja społeczna na zamążpójście i posiadanie potomstwa powoduje, że kobiety takie wiążą się później z mężczyzną, ale współżycie traktują przedmiotowo: jak środek do prokreacji i zmiany statusu społecznego. Po osiągnięciu celu mężczyzna traci w ich oczach jakąkolwiek wartość ...,jednoczesnie sam po jakimś czasie takiego traktowania zaczyna interesować się innymi kobietami ....dalszy ciąg tej historii same znacie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam sie nad zmianą pseudonimu. juz nie jestem zagubiona. odnalazłam swoją drogę i tego wam życze drogie kobietki. Myśle , że to nie jest tak , ze my jestesmy gorsze to oni na nas nie zasługują. Wiec potraktujmy ich tak jak na to zaslużyli. Zastanawiam sie jak mogłam kochac takiego człowieka. Jak mogłam prosic żeby wrócił. Byłam gotowa mu wybaczyc ale przecież on nic sobą nie reprezentuje. Czułby tylko przyzwolenie na dalsze wyskoki skoro raz wybaczyłam. a zresztą to nie był jednorazowy wyskok tylko dłuższy romans. Myślę, że to wszystko na co byłam gotowa sie zgodzić było wynikiem przyzwyczajenia i dbalości o rodzinę . Już nigdy nie chciała bym życ tak jak było w moi małżeństwie straszniemonotonnie. Każdy dzień taki sam. Czasami czułam sie , że życie ucieka a ja stoję w miejscu i nic mnie juz nie czeka tylko praca i dom. Nie chciałam widziec jak on sie zachowuje a nasze rozstanie choc bolesne otworzyło mi oczy. Zycie przed nami i tak naprawde nikt nie wie co go czeka. Nauczyłam sie czerpac z niego garsciami. I teraz wiem , że zyje. Co do wpływu jego odwiedzin mam małą coreczke (4 lata) ale ona tez juz wiele rozumie i nawet nie tęskni za tatą. Nie mam z nią problemów po jego wizycie.On sie odsunął a małe dzieci szybciej przystosowuja sie do nowej sytuacji. Pozdrawiam i życzę miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała zagubiona :-) dla Ciebie, ja to właśnie sugerowałam , teraz jesteś \"mała odnaleziona\" :-D Do syndromu modliszki się nie przyznaję, wręcz przeciwnie, natomiast do wrogości wobec mężczyzn (chwilowej, TERAZ) tak, no bo jedyny mężczyzna, który był dla mnie uosobieniem całego świata mężczyzn zawiódł - teraz podchodzę do wszystkich mężczyzn jak pies od jeża (stare nawyki - \"skoro najlepszy mężczyzna na świecie okazał się taki, to co ta reszta może sobą reprezentować?\"), ale i to się pewnie zmieni. Rozerwana, odpowiadam na Twoje pytania, zadane wcześniej - jadę do Bukowiny Tatrzańskiej niedaleko Zakopanego, na cały przyszły tydzień (chyba, że zapowiedzi meterologów o 30-stopniowych mrozach okażą się prawdą!) , miejsca rezerwowała nam koleżanka, która zaproponowała wyjazd, więc nawet niewiele wiem na ten temat. Mały zostaje z moimi rodzicami, na razie będę uczyć jeżdzić córcię, mały musi rok poczekać :-( Już się nie mogę doczekać, no ja bardzo proszę, żeby te mrozy zostały odwołane !!!!!!!!!!!! :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D Rozerwana, trzymaj się dzielnie, pewnie jeszcze nie raz Ci się serducho rozbuja (negatywnie czy pozytywnie) na jego widok. Życzę Ci, żebyś szybko nabrała pewności czego chcesz i umiejętności realnej oceny, czy z daną osobą możesz to zrealizować. Potem można żyć bez presji, że \"TYLKO z nim\". 🌻 Buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do "małej zagubionej" Ty też dajesz mi siłę i nadzieję, że i mi się uda wyjść z tego impasu. W noc sylwestrową postanowiłam sobie, że był to ostatni dzień mojego cierpienia, łez i uzaleznienia do męża-zdradzacza i alkoholika. I wiem, że nie mogę cofnąć się by wrócę do punktu wyjścia. Już nie chcę go, nie chcę jego powrotu i wyobrażam sobie (tak jak October) dalsze lata bez niego. Czy sama? Tego jeszcze nie wiem...ale na pewno nie z nim. Mała zagubiona, jak długo trwał u Ciebie ten koszmarny okres zdrad?? I jak długo po podjęciu decyzji o rozstaniu i rozwodzie wracałaś do spokoju i harmonii wewnetrznej?? Pytam, bo to wciąż przechodze i chciałabym uzbroić się w cierpliwość przed wizją kolejnych dołów. Ile lat byliście razem?? October, Masz rację, ja zawsze byłam niecierpliwa i wszystko musiałam mieć "od razu", nie lubiłam czekania..taka w gorącej wodzie kąpana. I chyba teraz również chciałabym jak najszybciej wrócić do normalności, wyzbyć się emocji, wspomnień i zacząć zupełnie nowy etap życia. Na razie unikam całkowicie kontaktu z nim, nie patrzę na niego, gdy przychodzi do dzieci, by wymazać z pamięci jego twarz, obraz człowieka, który zniszczył moją młodość, zabrał marzenia, nadzieje, pozostawiając bezsens dalszego trwania i ogrom bólu we wnetrzu. Może to z czasem minie..ale na to zapewne potrzeba lat.. Ambitne masz plany wyjazdowe i mam nadzieję, że już wystarczająco miałaś w zyciu przeciwności losu, by teraz aura popsuła Ci zamiary Wierzę, że i dla Ciebie/dla nas los będzie łaskawszy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do rozerwanej Maż zdradzał mnie mniiej wiecej od roku , ja o zdradzie dowiedziałam sie w czerwcu 2005 r. Przez te pól roku byłam załamana zagubiona. On bawił sie moimi uczuciami . Jak zaczynał byc obojętny to podkręcal emocje. Jak juz znowu byłam w dołku to dobijał mnie tym ze z nia jest nadal . Tak było do 11 grudnia 2005r. Tak , że troche sie męczyłam. Schudłam wazylam 37kg. Nie spałam , nie jadlam az w koncu powiedzialam dosc. kim on jest co soba reprezentuje. co mi oferuje. Dotarło do mnie , że ja mu juz nigdy nie zaufam. Ze bede zawsze sprawdzac komórke , kompa i denerwowac sie jak sie spóźni. Wtedy podczas tej wizyty przywiozł mi w prezencie bieliznę i dając pzrepraszał, ze nigdy nie dawal mi takich rzeczy gdy bylismy razem. Ja postanowiłam jednak sprawdzic jego prawdomówno śc i sprawdziłam mu komórke a tam były esy o d niej jej zdjęcia ( moje i córki wykasował) a w kieszenie miał rachunek za dwie pary seksownej bielizny. Zapytany wprost wił sie ale ja poszłam po całej lini i zadzwoniłam do niej przy nim. Powiedziałam zeby wiedziala z kim sie zadaje ze nie tylko ona dostała bielizne. Wtedy od niej dowiedziałam sie wszystkiego o nim i jego rodzicach , którzy byli dla mnie ideałem a okazali sie parszywymi obludnikami. Maz wpadł w panike i zaczal za nia płakac u mnie w domu. Trego było dosc to takie żenujace powiedzialam ze jest smieciem i o d tamtej pory patrze i mysle o nimz pogardą . O nim , o jego rodzicach i całym zakłamanym małzenstwie. Teraz on znowu skamle ,że to ja go nie chce. I to prawda NIE CHCE. jest dla mnie nikim . To mnie wyleczyło.Nie żałuje , ze do niej zadzwoniłam bo przynajmniej znam prawde o nim i jego rodzinie. i dzięki temu udało mi sie podzwignąc z tego dołu. I z kazdym dniem swieci dla mniesłonce. a od nowego roku wszystko sie prostuje. IDE do przodu i nie są to poboźne życzenia tylko fakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do rozerwanej Decyzje o rozwodzie podjęłam od razu gdy sie dowiedziałam o jego zdradzie. Tylko , że u mnie wpływ na decyzje miały jeszcze jego problemy finansowe. Prowadził działalnosc i narobił długow , ktore ukrywał przedemna. Wyjechał do Holandii pracowac zeby je spłacic i zniknął. Wtedy dowiedziałam sie o zdradzie , długach zaczeli przychodzić wierzyciele a ja nie mialam o niczym pojecia. I oprócz tego ze zdradził musiałam ratowac siebie i córkę zeby nie zabrano mi reszty rzeczy.Zebysmy mialy za co zyc.żebym nie spłacala z mojej pensji długów zaciągniętych na zabawe z ta osobą.ten gnojek narobił długów dla tej larwy i to poszlo w dziesiatki tysiecy. Takze oprócz tego , że zdradził to zagroził bezpieczenstwu rodziny. Nie obchodziło go to ze my możemy przez niego stracic dom, nie miec na jezenie. ja z pensji spłacałam raty za samochód utrzymywalam siebie i córke, jeszcze jemu podsyłalam pieniądze. A on dobrze sie bawił nawet samochód sprzedał i rozwalił te pieniądze razem z nia. Teraz on nie pracuje , zamknął firme nigdzie nie jest zatruniony. długów nie spłaca . Na jego długi pracuje jego mama. ja pracowałam na jego długi cale małżeństwo dokładałam do jego firmy. To wpłyneło na moje decyzje i wiem ze to najlepsze co mogłam zrobic. Teraz wiem , że nic nie zagrozi naszemu bezpieczestwu. Finanswowo tez sobie radze i nawet nie licze na jego alimenty , które przesyła nieregularnie i z opóźnieniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do "małej zagubionej" Widzę, że przeszłaś przez swoistą Golgotę i a z Twoich słów i zamierzeń emanuje seła i determinacja. Zazdroszczę Ci jak klarownego i pewnego stanu, bo choć-w moim przypadku-jest podobnie, to jednak chwilami atakują mnie wątpliwości. Ale wiem, że decyzji nie zmienię. Ja byłam zdradzana przez 7 lat!!! A zaczęło się od mojej ciąży, wymarzonej, od dziecka, które postanowiłam urodzić, gdyż bardzo chciał mnieć drugie, bardzo namawiał i nalegał..Gdy udało mi się zajść w ciążę, nagle zaczął znikać..na całe dnie..noce..weekendy.. Do głowy mi wówczas nie przyszło, że zdradza!! Sądziłam, że upija się ze szczęścia, że zostanie ojcem..Ale..owszem upijał się..ale orgiami z kochanką I romans ten trwa do dziś. Tylko zastanawiam się, jak bardzo trzeba kogos nienawidzić, by przez 7 lat robić mi nadzieje, obiecywać, wyjeżdżać na kilka miesięcy z myslą o tym, że rozłąka przyniesie refleksje i przewartościuje zycie, po to by znów zdradzać, wrócić do kochanki, zrobić ze mnie wraka i odejść.. Nawet w najgorszych snach nie wyśniłabym sobie takiego scenariusza..i dlatego wierzę, że dopiero teraz-tak jak i u Ciebie- zacznę normalne satysfakcjonujące zycie, zacznę uśmiechać się i planować {kwiatek]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do rozerwanej oże któs powie , że nie dałam mu szansy. Ale to nie prawda ponizalam sie, prosiłam i , płakałam , dawałam mu do wiadomosci jakbardzo go z córką kochamy a on sie bawił na dwa fronty. Mówił , że skoro wyjechałam on jest z nia bo nie może być sam.Dlatego odchodzę bo nie chce jak ty znosic tego iles lat. Nigdy nie zgodze sie i nie zaakceptuje trójkata a on pewnie by tego chciał. Nie chce zyc iles lat w niepewnosci bo to nie jest szczescie. Tyle sie na nim w ciągu tego roku zawiodłam. Zdradził mnie nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie. Wyjawił jej wiele osobistych szczegółów z naszego życia. Nie chce obudzic sie z ręką w nocniku za 7 czy 10 lat. Mnie tez sie cos od zycia nalezy a nie tylko niepewnosc. Straciłam te pewnosc i szczescie przez niego i wiem , ze juz nigdy bym mu nie zaufała. Czytam czasami topik zycie po zdradzie. I co tam widac żadna naprawde do końca nie jest szczęśliwa. zawsze po chwili eufori , ze pokonały tę drugą wracają jak bumerang wspomnienia zdrady i niepewnosc, każda robi swojemu co jakis czas pranie mózgu. ONE NIE SĄ SZCZĘSLIWE> Czy na tym ma polegac dalsze życie .Ciągłym wypominaniu , bo wiem , że ja tego bym nie zapomniala. A tak buduje cos nowego. I chce zyc z kims komu bede ufac.Podstawa związku to miłosc, szacunek i ZAUFANIE. a tego mój jeszcze nie eks ale juz prawie mi nie da. Stad moja niedowracalna decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małą zagubiona
Mój tez w ostatnich chwilach nalegał na drugie dziecko i juz byłam skłonna . Bogu dzięki , że nie doszło do drugiej ciąży. Wystarczy , że jedno dziecko chowa sie bez Ojca. Z dwójka byłoby mi ciężko. Mała i tak odczuwa brak Ojca chociaz coraz mnej. Ale na początku było to dla niej na pewno ogromne przeżycie. Zwłaszcza , że o n nie liczył sie z jej uczuciami. Ona pierwsza wiedziała o larwie. Wysłałam ja w zeszłyym roku w czerwcu do tesciów i niego. Mielismy tam wynajęte mieszkanie (mieszkałam tam przez rok na prosbe meża zostawiłam dom i prace w swoim miescie i pojechałam do jego rodzinnego miasta mielismy zaczac tam zyc). Jak wróciłam do mojego miasta mąz miał zamknąc interesy i przyjechac spowrotem do mnie. Niestety tak sie nie stało. Wiec wysłałmja tam na wakacje żeby odwiedzila dziadków i tate. On za dwa tygodnie przywiezc nasze rzeczy sz tego mieszkania no i córke do mnie. Okazało sie , że on juz z nia żył , ona mieszkala w moim mmieszkaniu . Rządziła sie moimi rzeczami. O wszystkim wiedzieli tesciowie ii goscili ja u siebie. a ja byłam trzymana na odległosci ukrywano to przedemną. Pod koniec czerwca napisał do mnie sms , że jedzie do Holandii do pracy i nie może przywieźć. Wiec musiałam sama po nią pojechac. Weszłam do mieszkania i od razu zorientowałam sie , że tam urzeduje kobieta. Zapytałam tescia wprost ale on uciekl. Wtedy zapytałam córkę i ona mi powiedziała , że tatus kocha inna pania. Stad dowiedziałam sie o zdradzie. Mało tego jak juz złożyłam pozew o rozwód. załatwiłam ciężarówke,żeby zabrac swoje rzeczy(meble itd) i pojechałam drugi raz. Okazało sie , że nasz majątek został podzielony. Od niej wiem , że moi tesciowie poprosili ją zeby ona podzieliła i popakowała nasz majątek. Ona rozumiesz!!!!!!!! To co odebrałam to resztki wszystko zostało zabrane nawet moje płyty (pewnie jej odpowiadała muzyka). Nie liczył sie ani z Córka (ona go tak kochała) ani ze mna. I dziękuję ze nie mam z nim drugiego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Smutne to nasze życie, co Mała zagubiona?? Ciekawa jestem tylko, co oni tak naprawdę czują??Czy żałują swojego postępowania, czy chcieliby jeszcze naprawiać i żeczywiście zmienić się?? Twój, z tego co piszesz, jest teraz sam , więc z pewnością marzy o powrocie. Ja swojego spakowałam i wyrzuciłam do kochanki, choć zapierał się przed wyprowadzką. Ciekawa jest co czuje, czy żałuje, czy może spokojnie spać, czy chciałby wrócić czy też z łatwością zamknął 21-letni rozdział zycia ze mną?? Nie zastanawiałaś się nad tym??? Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
To rzeczywiście zafundował Ci prawdziwe piekło na ziemi!! Perfidnie, z premedytacją!! Rodzina mojego męża zachowuje się podobnie, kryła go i kryje, wiedząc od dawna, że ma kochankę. Ostatnio pojawił się z nią podczas świąt u swojej siostry, ale nie przypuszczał, że jej mała wygada się przed moją córką. A tak nic nie wiedziałabym i żyłabym sobie w błogiej niewiedzy..a nawet poszłabym na Sylwestra i bawiłabym się z jego siostrą na wspólnym balu. Boże, co za szambo!!! Tym bardziej, trzymajmy się mała zagubiona naszego azymutu, bo wierzę, że teraz może być juz tylko lepiej!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak wiele razy ale to do niczego nie prowadzi. Myslisz , że jak sie martwi to kocha i masz nadziej a zaraz potem myslisz , że na pewno nie teskni , ze jest z nią i masz doła. Ja teraz o tym wogóle nie mysle . Po ostatniej jego wizycie poprostu wszystko sie zamknęło. Wyjechałam w podróz pysznie sie bawiłam i po powrocie nagle zrozumiałam , że ja nawet przez chwileo nim nie myslałam.A ta mysl była zupełnie pozbawiona emocji tak jak sie mysli o znajomym a nie o kims przez kogo płakałam tyle nocy i przeżyłam z nim tyle lat. A co do tego czy teskni pisze i mówi że tak, Ale jakjest naprawde nie wiem i juz mnie to nie obchodzi. Poprzednio tez wiele razy pisał a jak przychodziłoco do czego do deklaracji to okazywało sie , że nadal sa razem. TO juz jego cyrk i jego małpy. Na pewno wie , że przegrał zycie. Nie ma domu, pracy , rodziny. Mieszka z rodzicami . Jedyne co ma to może kochankę. Tylko , że ona jest naprawdę niskich lotów ale jemu może odpowiadac bo nie musi udowadniac jej ze jest madry mimo , że ostatnio watpie w jego mądrosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co mi jeszcze pomaga pozbierac sie. To, ze zajęłam sie swoim hobby. Zawsze kochałam żagle ale mój mąz nie wiec musialam z tego zrezygnowac. Jak wróciłam w czerwcu juz z wiedzą o larwie postanowiłam zajac sie sobą zeby nie myslec. Popłynełam na regaty ze znajomymi pierwszy raz od 10 lat. Tam poznałam i starych i nowych przyjaciół. Zieniła towarzystwo na takie gdzie nikt nie pytał mnie co u męża. I teraz wiem , że przez te 10 lat wyrzekłam sie dla niego własnych marzeń. Całe wakacje spędzilam na wodzie a teraz nasylwestra popłynełam katmaranem do Angli. Czuje że żyje a w noc sylwestrową byłam taka szczęsliwa , że az sie przeraziła czy to nie sen. Zajmij sie soba swoim hobby a zobaczysz ile oni nas ograniczją. To dało mi siłe. A teraz zaczełam spotykac sie ze swoimi starymi znajomu\\ymi i wszyscy daja mi odczuc, że to nie moja wina. Ze to jemu cos odbiło. Wiec odnajduję sie na każdej płaszcyźnie. Zycze ci tego. i przypomnij sobie co lubisz robic najbardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Ile masz lat Mała zagubiona?? Ile lat byliście małżeństwem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz teraz mam 34 lata . Razem bylismy 10 lat i mamy 4 letnia córke To nie było małzenstwo z przypadku . Po slubie 8 lat . Najpierw tylko cywilny jak w 2001 urodziła sie Dominika to razem z chrztem w 2002 wzielismy slub koscielny. Jego rodzice naciskali , ze cywilny to za mało tacy świeci . I taka rodzina dla nich ważna. ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, zrzuć z siebie te tony papierów i odezwij się. Emanuj swoją energią i pozytywnym nastawieniem do świata, a nam będzie łatwiej uderzyć, że zmierzamy ku Twojemu stanowi błogości Dla Ciebie ❤️ 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczynki, jestem! ❤️ dla WAS Wróciłam z ustnego tłumaczenia, czasem trzeba odmiany :-) Nie mogę już, zabija mnie ta sterta pracy, powoli rozrastam sie w małą agencję tłumaczeń :-) Ale to dobrze :-) > Mała - jesteś wielka :-) > Rozerwana - Będzie lepiej, mała zagubiona, a raczej mała \"odnaleziona\" :-) dobrze radzi - trzeba zająć się swoimi sprawami! Ja mam co robić : bukowina, potem remont w pokoju dzieci i remont z lokalu, do ktorego chcę się przeprowadzić z pracą ..... Zrobiłabym to od ręki, gdyby nie pewne ograniczenia, oczywiście głównie finansowe! Rozerwana, zastanów się nad tym, co sprawiłoby Ci teraz ulgę i rób to! Może wyrzucenie jego ostatnich rzeczy z szafy, może nowy dywan, nie wiem sama. Zmień coś w swoim otoczeniu, żebyś czuła się jak w trochę innym domu, gdzie jego nigdy nie było, i żebyś nie myślała ciągle o nim. Rozerwana, jesteś w naprawdę fatalnym okresie, trzeba to po prostu przetrwać, ale uwierz mi - od teraz może być już tylko lepiej, naprawdę! Gorzej już nie będzie!!! Będą może jakieś dołki, ale po drodze W GÓRĘ, bo właśnie odbijasz się od dna!!! ❤️ jestem myślami z Tobą Nie wiem, jak ja przeżyję w tej Bukowinie, choć sie nie widziałyśmy, jesteś mi bardzo bliska :-) Mam nadzieję, że mają tam kafejki internetowe :-) Buziaczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny Oktober masz racje trzeba cos zmieniac ale wyrzucenie rzeczy to pestka. ja robie generalny remont z przebudową mieszkania . Akurat szczęście w nieszczęsciu otrzymalam spadek. Zamierzam zmienic wszystko układ pokoju , zrobienie na poddaszu dwóch dodatkowych zmiana całej kuchni i łazienki. Wiec u mnie te zmiany sa generalne nawet wnetrze mojego mieskania zmieni sie diametralnie . Nic nie bedzie tak jak było. To wlasnie napedza nie do roboty. To sa plany na pare miesiecy. Bede tak zajęta , że nawet nie bede miala czasu myslec . Tak sie ciesze , że w końcu robie w swoim zyciu to czego chce. A domek zrobi sie tak ładny i przytulny dzieki temu ze mam na to środki , których juz nie muszę oddawac na długi męża. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oktober miłego wypoczynku w Bukowinie. Rozerwana zajmij sie sobą. Zacznij zyc dla siebie i rób to co lubisz. Wszeikie zmiany zawsze są pozytywne jeżeli ty nimi kierujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj mała, martwią mnie te prognozy... no ale na razie decyzja na \"TAK\" - jedziemy!!! Bardzo Ci zazdroszczę żeglowania, to jest to, czego ja zawsze chciałam się nauczyć, a mój mąż nie, no i jakoś....nigdy nic z tym nic nie zrobiłam... Mieliśmy łódkę, owszem, ale motorową , a ja marzyłam o żaglach... Mała, bardzo Ci zazdroszczę (nie \"zawiszczę :-) ) !!! Buziaczki! Rozerwana 🌻 dla Ciebie , biegnę do pracki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oktober pogoda sie nie przejmuj. Pomysl to tylko góry ja popłynęłam w grudniu i styczniu na morze pólnocne. Własnie oglądam zdjecia i drugi raz przezywam ten wyjazd. Wygladamy wszyscy jakbysmy zdobywali biegun północny. Siedzenie w domu to pomyłka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×