Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Droga Linko 🌻 wpłacę swój maleńki jeden procent z niewielkich dochodów :( na tak zaszczytny cel. Zrobię to z całą świadomością. To dobrze, że są gdzieś ludzie dobrej woli i starają się pomóc chorym na boreliozę. Ja sama na nią nie cierpię, ani na szczęście nikt z moich bliskich, ale dość spore grono moich przyjaciół w jakiś sposób jest z tym problemem powiązanych; albo osobiście, albo z powodu rodziny. Wiem jak cierpią, ile bólu muszą przeżyć, ile niezrozumienia i to często ze strony lekarzy. Mało się o tej chorobie mówi, tak samo jak mało się mówi o problemie z ludzkimi pasożytami, które ostatnio zamęczają większą część naszej ziemskiej populacji. Medycyna nie jest aż tak wspaniała jak nam się wydaje i jak mówi telemele. LEKARZU LECZ SIĘ SAM. Może to jest rada? Dziękuję Benigno 🌻 za rady. Ja też jestem zwolenniczką domowych sprawdzonych metod w leczeniu przeziębień, gryp i katarów, zresztą nie tylko tych dolegliwości. Nawet eksperymentuję. Postawiłam mężowi bańki :D . I pomogło. Dzisiaj, to znaczy po prawie po 24 godzinach poczuł się znacznie lepiej. Ma pod dostatkiem ziół, soku malinowego i witaminy C. Nie zapomniałam o czosnku. Będzie dobrze (bałam się z powodu jego wysokiego ciśnienia). Pamiętam też o sobie i łykam rutinoscorbin. Może nie padnę tej zimy ;) Jeszcze raz życzę zdrowia wszystkich, którzy odwiedzają Werandę. I nie tylko. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Kupię dwa kilogramy ZDROWIA! Dobrze zapłacę ;) :D Już nie wiem co mam robić, żeby ulżyć choremu mężowi i zapobiec podobnej katastrofie u mnie samej. Przecież kręcę się po domu na okrągło, między kuchnią a pokojem boleści mojej drugiej połówki. Łykam, co mi w rękę wpadnie ( prawie wszystko), stosuję wszelkie zalecenia babć, cioć i kochanych przyjaciółek. Trzymam się jeszcze, ale jak długo mi się uda? Życzę ZDROWIA :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo milo tu u was! :-) Czy moge przycupnac w kaciku i posluchac waszych opowiesci? Arinko, mnie bardzo pomogl kiedys srodek \" Ferwex\" dostepny w aptekach bez recepty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Werandę i witam serdecznie Trzykrotkę 🌻 🖐️. Dobrze, że wpadłaś do nas :) . Zostań proszę i rozgość się. Jest tu miło i cieplutko. Tylko nie zwracaj uwagi na pomarańczowe niki. Ich wszędzie pełno, na nie nie ma rady. Piłam kiedyś rozpuszczony Fervex. Wtedy pomagało nieco, ale przyznam - teraz zapomniałam o nim i kupiłam inne specyfiki. Tyle tego w aptekach, że można się pogubić. Przedawkować, albo jeszcze gorzej. Ty razem postawiłam na naturę i tradycję: zioła, czosnek, bańki, sok malinowy itp. Mąż odżył i ... mam już zamówienie na duży obiad. Wstąpiłam tylko na chwilkę na Werandę, bo potrzebowałam wsparcia \"przeciwko zimowego\". Brakuje mi już cierpliwości w tym oczekiwaniu na ciepłe słoneczne i wiosenne dni. Mam dość, tym bardziej, że na Kurpiach zima w tym roku kapryśna. A pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu urządzaliśmy kuligi na leśnych drogach. Zima ma jednak trochę plusów. Kończę właśnie komputerowy album zdjęciowy dla mojej córki. Cztery lata ze swojego wczesnego dzieciństwa spędziła w USA, teraz wróciła tam ze swoim amerykańskim mężem i polską ;) córeczką. Będzie to album wspomnieniowy z Nowego Jorku. Ona nic z tych czasów nie pamięta, niech wiec obrazki powiedzą jej jak to tam bywało. Album robię techniką digital scrapbook. Jest już polska nazwa na to : skrapki komputerowe. Doskonałe zajęcie na długie zimowe wieczory. Polecam. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko 🌻, jak dobrze, że wykurowałaś męża i sama nie dałaś się zarazić. Te przeziębienia są paskudne, co sprawdzam na sobie. Ciągle nie mogę wrócić do formy; chyba lepsza jestem w udzielaniu dobrych rad, niż stosowaniu ich u siebie. Chyba ważne jest utrzymywanie stałej temperatury - co oznacza poleżenie w łóżku i niewychodzenie z domu przez kilka dni. Niestety ja tego nie zrobiłam,jak zwykle zresztą i dlatego jest jak jest. Ale ponieważ nie ma tego złego... to byłam na koncercie, kupiłam komódkę, naprawiłam parę zepsutych urządzeń, przemeblowałam pokój ... i jeszcze trochę podobnych spraw załatwiłam. Zbliża się pora Aurinko 🌻, dni są coraz dłuższe i niedługo o godzinie 0 nie będzie już ciemno. Witam Trzykrotkę 🌻, zostań z nami, włącz się do naszych pogaduszek - będzie nam miło. Właśnie w przedpokoju włączyła się lampka, przeszła kotka i usłyszałam cichutkie \"miau\", a to oznacza, że trzeba napełnić kocią miseczkę. Pozdrawiam wszystkie Panie Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Dzisiaj mój ulubiony termometr pokazał \" - O\". Skąd ten minus? Czy bliżej dzisiaj było do plusowej czy minusowej temperatury? Nieważne. Spacer po lesie wśród wirujących płatków śniegu i w towarzystwie wszystkich czterech psów - to było to. Nawet zdążyłam wrócić do domu przed zmrokiem, bo przecież dzień jest już dłuższy. Niedługo moja godzina \"O\" ;) tzn. Teleexpres nadawać będą za dnia :D Moja druga połowa, ta co to ma być mocniejsza, po swojej długiej chorobie czuje się już znacznie lepiej. Chodzi po domu i wyjada wszystko z garnków. Znaczy się ( ;) ) - ZDROWY ! Ja też się nie dałam. I wciąż mam nadzieję, że w tym roku nie legnę. Dziękuję za werandowe wsparcie ❤️ Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻 W Poznaniu też -0 stopni Aurinko🌻 Śnieg,który prószy,albo raczej opada od rana, przysypał zupełnie lekką pierzynką drzewa,krzewy i trawniki.Skoro -0 to na pewno utrzyma się przez czas jakiś:) A ja dzisiaj odpoczywam!Po wczorajszym,mocno forsownym dniu jest mi w domu dobrze i miło. Popijam zieloną herbatkę,podjadam co nieco i od czasu do czasu czytam krótkie opowiastki Krystyny Jandy z jej książki,która niedawno wpadła mi w ręce,pt:Moja Droga B. Szczególnie jedna z tych opowiastek bardzo mnie rozbawiła. Rzecz jest o pani Joasi i wynajmującej u niej pokój w czasie studiów młodej aktorce Ewie. Otóż Ewa postanowiła kupić pani Joasi telewizor w ramach opłaty za czynsz.Pani Joasia uradowana nie mogła się nim nacieszyć.Następnego dnia zwierzyła się Ewie,że całą noc nie spała tylko siedziała i sobie ten telewizor oglądała.Na pytanie Ewy co też tam ciekawego było nocą pani Joasia odpowiedziała: Ale skąd,ja go przecież nie włączyłam,tak go sobie oglądałam! To mi przypomniało pewną historię. Pamiętam jak po którymś z rzędu moich generalnych remontów zmęczona,napracowana do cna usiadłam na kanapie naprzeciwko telewizora. Nie mając siły go włączyć siedziałam sobie cichutko, prawie po ciemku szczęśliwa,że mogę tak sobie wreszcie spokojnie posiedzieć. Wpadła moja córka,zapaliła światła: Mamusiu,a co ty robisz? Oglądam telewizor! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Linko 🌻, opowieścią o oglądaniu telewizora przypomniałaś mi opowieść sprzed kilku lat. W naszym domu w Modrzeńcu budowaliśmy kominek. Pertraktacje z fachowcem, projekty, wyliczenia... a potem realizacja. Po skończonej pracy nastąpiła inauguracja a następnie mistrz zrobił zdjęcie kominka do dokumentacji i uraczył nas opowieścią. Budował kominek u pewnej starszej pani i kiedy chciał go uruchomić - pani zaprotestowała i powiedziała, że nigdy kominek nie będzie służył do ogrzewania, nigdy nie będzie w nim ognia - będą stały w nim kwiatki. Miłego wieczoru w krainie posypanej drobnym białym śnieżkiem przy temperaturze 0 C. Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oryginalny wazon na kwiatki i kosztowny:) wybudowała sobie pani z Twojej opowieści,Benigno🌻 Znam znacznie prostsze rozwiązania,jeśli chodzi o ustawianie kwiatów. Ostatnio dostałam 3 doniczki kwitnących prymulek w różnych kolorach. Przestawiałam je z miejsca na miejsce,zastanawiając się jak je ustawić,aby wyglądały najpiękniej. W końcu wyjęłam płaską szufladkę z drewnianej komódki z IKEA.Trafiłam!Wielokolorowy bukiet w sosnowym drewnie na sosnowym,rozbielonym parapecie.Nowoczesny design:) Pozdrawiam z naprawdę zaśnieżonego Poznania,całe rano wiało i padało ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Bardzo chciałabym opowiedzieć jakąś zabawną historyjkę, ale mam kompletną pustkę w głowie. Siedziałam chyba zbyt długo przy komputerze :( Rano obudziło mnie piękne słońce. Termometr nie wariował i pokazywał - 1, co bardzo mi się spodobało. Wokoło było biało od świeżego śniegu. No mówię Wam - radość w sercu. Zabrałam wszystkie psy na spacer, a właściwie to one zabrały mnie ;) nie można było im odmówić. Wielki żółtooki Doro przyniósł był nawet swoją smycz i rzucił mi pod nogi. Ubrałam się odpowiednio do temperatury z mojego termometru zaokiennego, czyli -1 stopnia poniżej i wyruszyłam w kurpiowski świat. Zaraz za furtką spotkałam swoją sąsiadkę, która tak jak i ja, z radosnym uśmiechem witała piękny dzień. Tyle słońca, tyle skrzącego się wokoło śniegu... Ach! Tak, tak ...tylko, że kiedy mówiłyśmy sobie \"... jaka to piękna pogoda dzisiaj....\" stałyśmy obie po zawietrznej. Kiedy jednak ruszyłyśmy każda w swoją stronę, ja - do lasu pobliskiego, ona do pobliskiego kościoła, wiatr zaczął pokazywać, kto tu jest siłą. Tak mnie przewiało, że wróciłam do domu wprost skostniała z zimna. Psy biegły przodem i nie było sposobu, aby zostały dłużej na podwórzu. Moja sąsiadka też chyba bardzo zmarzła, bo jak pomnę nie była zbyt ciepło ubrana, raczej elegancko. W domu spojrzałam na termometr. Od zawietrznej było 8 stopni na plusie, z drugiej strony domu \"tylko 1 na minusie \". Ale co to był za 1 stopień mrozu... Brrr Doskonale zrozumiałam co znaczy tak zwana odczuwalność temperatury. Nie ufajcie termometrom. Pozdrawiam, 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeznaczenie Zaplanowałam sobie rozkład zajęć na dziś dość precyzyjnie i wszystko było możliwe do zrealizowania. Ale planowanie to czas stracony, jak mawiał mój wujek, a w moim przypadku te słowa okazały się prorocze. Najpierw przy śniadaniu dowiedziałam się, że niezbędna jest wizyta w markecie. Zrobiłam poprawkę w moim grafiku. Pojechaliśmy do marketu. Oczywiście zrobiłam przy okazji niezbędne zakupy; niedużo, ale jednak tyle, że nie wynieśliśmy wszystkiego z samochodu. Usiadłam do komputera, żeby napisać kilka słów o kwiatkach, nawiązując do postu Linki i kilka zdań na temat temperatury - w nawiązaniu do postu Aurinko. Napisałam i komputer pożarł tekst - nie zostało nic. Trudno. Miałam już wychodzić do samochodu, kiedy okazało się, że znajomy jedzie karetką do szpitala i trzeba tam zawieźć jego żonę. Zostawiłam wszystko i pojechałam do znajomego, pod domem stała karetka, okazało się, że wiozę go do Międzylesia. Jechałam za karetką, trzymając się jej i pędząc z taką jak ona szybkością. Po zabiegu przywiozłam pacjenta i jego żonę do domu i wróciłam do siebie. Wniosek z tego jest taki, że każdy człowiek jest do czegoś przeznaczony tam w górze. Moim przeznaczeniem jest: 1. Udzielanie informacji w terenie; z tłumu ludzi jestem wyławiana przez obcych i pytana; 2. Wożenie znajomych do szpitali w nagłych przypadkach. To chyba jest gdzieś zakodowane. 3. Portierowanie kotom sąsiadów. Dzięki temu znam małe uliczki i numery domów, wszyscy dziwią się skąd to wiem, ale przecież n nie mogę nie wiedzieć, przecież ktoś mnie o to zapyta. Znam większość szpitali, chociaż nigdy nie byłam w nich jako pacjentka. Koty sąsiadów, te wychodzące, podbiegają do mnie i prowadzą do drzwi swojej klatki i czekają cierpliwie na wciśnięcie przycisku domofonu i informację, że kot chce wejść do domu. Czy Wy też macie swoje przeznaczenie, które istnieje niezależnie od Was i zostało z góry przypisane? Miłego wieczoru - Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Benigno 🌻 znalazłam sposób na ginące posty. Teraz kiedy już napiszę post, zaraz go zabezpieczam ( zapisuję kopiuję) a dopiero później wysyłam na nasze forum. Jeśli zaistnieją jakieś przeszkody ( na przykład siada mi Internet) to komputer pamięta to, co wymodziłam ( na ogół ;) ) i wysyła raz jeszcze. Witam serdecznie bardzo wieczorową porą. 🖐️ Nic sobie nie planowałam na dzisiaj i nic takiego nie zrobiłam, nie mam się więc czym chwalić. Dzień przeleciał mi tak szybko, że nawet nie potrafię go odtworzyć. Bywają jednak takie dni - wcale wcześniej nie planowane, kiedy wszystko układa się tak, jakby właśnie planowane było i to co do ostatniej minuty. Wtedy udaje się załatwić trudne sprawy w urzędzie i nawet nie ma kolejki, a pani w okienku jest jakoś tak miła i ma całkiem ludzkie oblicze, że wtedy zdążę napić się kawy w ulubionej kawiarence z ulubioną przyjaciółką, i że mogę spokojnie zrobić zakupy i jeszcze odwiedzić lekarza. No i jeszcze wiele innych drobiazgów. Niestety bywają też dnie, kiedy nie można dogonić czasu, kiedy zaczyna się kilka spraw i żadnej nie można doprowadzić do końca, bo - tak jak wspomniała Benigna 🌻- znajomy prosi o podwiezienie do szpitala na przykład. Od czego zależy taki dobry lub taki zły dzień - nie mam pojęcia. Jutro jadę do Warszawy. Jaki to będzie dzień, ile zdążę spraw załatwić? Opowiem :) Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Świat jest pełen mądrali :( , co to wiedzą wszystko najlepiej; na przykład jak ma wyglądać nasz topik. Pomarańczowy tajemniczy nik zamęcza nas - \"werandowe panie\" - i biedną Aleks - nasza dawną przyjaciółkę - ciągłymi niechcianymi uwagami i opiniami na temat naszych postów i postaw. Kiedy sobie odpuści? Uwielbiam czytać posty o tym, co to przytrafiło się naszym Paniom z Werandy. Ma to dla mnie ogromne znaczenie, bo... czuję, że nie jestem sama. Nie jestem sama ze swoimi odczuciami, kłopotami i radościami, że mam gdzieś tam, w sieci bliskie i życzliwe duszyczki. Wszystkie przyjazne duszyczki pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam kochana werando! Zimno ,deszczowo i wietrznie ...taaa czysto zimowa pogoda sprzyjająca chorobom :O Nie ma mocnych na mój zakichany komputer 4 razy napisałam dłuuuugi post i za kazdym razem znikał w kosmosie!!!!😠 a kazdy raz to był inny dzień .... Nie wiem czy to co napisze znowu nie wsiąknie! Tak więc moje drogie czas chorób,wizyt szpitalnych juz minął teraz jeszcze mąż kuruje sie z resztek choróbska ! A JA ODKRYŁAM NOWY SPOSÓB NA SWOJE ZDROWIE:d zaczełam trenowac tzw chody ...hm nie wiem moze ma to swoją jakąś specjalną nazwe..Wychodzimy z domu z moja przyjaciółką i po prostu idziemy dość szybkim marszem ostro wymachując rękami :D cudacznie to musi wyglądac ale cóż ...Chodzimy o zmroku więc myśle ze nie narażamy sie na śmiesznosć...a po drodze mijamy sporo ludzi na spacerach z takimi kijkami więc myślę,ze jest to dość popularne !!! Trwa to juz 3 tygodnie i teraz mogę powiedzieć ,ze : cera sie deczko poprawiła,jestem bardziej dotleniona,kregosłup pobolewa jakby mniej i ogólne samopoczuce sie znacznie polepszyło łącznie z przemianą materii .Modle sie tylko aby mi to szybko nie przeszło :) Bo ja juz nie wiem co by to było gdybym ja sie jeszcze rozłożyła na jakieś choróbsko ....:O A i w czasie tych spacerów przechodzimy trase 6 -7 km w ciagu 45 min nie wiem czy to szybko czy nie -mało mnie to obchodzi,wazne jest moe samopoczucie ale po takich spacerach troche zmniejszyła sie moja oponka na brzuchu ....i jakoś tak lzej sie czuje bo po spacerze to juz tylko czerwona herbata i ...amen ! No i prosze chciałam zeby przestał mnie bolec kręgosłup a wyszło mi odchudzanie :D :D Benigno🌻 ja mam tez zakodowane w pomaganiu mianowicie czesto zdarza mi sie podwozic starsze kobietki np z zakupów do domu bo akurat jade i widze jak wlecze siaty więc...albo kiedys w skleoie starsza pani nie najlepiej sie czuła i po prostu zapytałam czy nie zawieżć jej do domu a miała 2 km z torbą zakupów ...jakos tak mi wychodzi ..samo! :D Aurinko 🌻 ja czytam czytam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Mibo 🌻 cieszę się, że już masz zdrową rodzinkę. Ja także wykurowałam już męża. Ostatni raz chorował był tak ciężko chyba w 1985 roku. Wtedy był młodszy, teraz więc uważałam na niego i obserwowałam ze szczególną uwagą i troskliwością. Zaparzyłam przez te dwa tygodnie hektolitry ziółek z kilogramami miodu, wycisnęłam na chlebek ze dwa warkocze czosnku, biegałam do apteki po syropy i tabletki, przy okazji ucinając przyjacielską pogawędkę z zaprzyjaźnioną panią aptekarką i ... postawiłam bańki. Te ostatnie okazały się prawdziwym antidotum na paskudne przeziębienie. Po dwóch dniach mąż powstał z łoża boleści i zaczął się snuć po domu. Obecnie - od kilku dni bywa w swoim biurze i przesiaduje czasami przy komputerze. Wszystko umiarkowanie. Wokoło mnie sami chorzy, niektórzy bardzo poważnie. Wczoraj dowiedziałam się o śmierci dwóch młodych dziewczyn z sąsiednie wsi. Zmarły na powikłania pogrypowe. Tragedia. Bagatelizowały chorobę, podobno łykały Gripex i inne \"zamulacze\". I biegały po ulicach, zamiast wyleżeć chorobę w łóżku. Prawdziwa tragedia, której być może można było by uniknąć. :( Z zainteresowaniem obejrzałam filmik, który podpowiedziała nam Kawunia 🌻 Dziękuję. Jeśli takie spacery mają mi pomóc to .... jutro wystrugam kijki i zaczynam chodzić po mojej kurpiowskiej Puszczy Białej :) Nie mogę tylko zabierać na takie spacery Kofi ( mojej psiej czarnej znajdy), bo musi chodzić na smyczy, a wtedy szaleje. Zakochał się był w rudej suczce z sąsiedniej wsi i kiedy tylko ma okazję biega tam, nie zaważając na samochody na naszej wiejskiej drodze. A ruch zwiększa się z każdym rokiem i czasami niewiele już się różni od pobliskiej autostrady ;) Zasypiać dzisiaj będę ze smutkiem i żalem. Tak bardzo mi przykro z powodu śmierci polskiego inżyniera. Chylę czoła. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Werando🌻 Dopiero wróciłam z jogi i pogawędek pojogowych:)Późno! Zaraz hyc na werandę:) Aurinko🌻 momentalnie się zadziwiłam skąd Ty umiesz stawiać bańki? I nie myli Ci się bańka z plecami?:) Czy ten zapalony patyk nie jest w stanie podpalić Ci włosów?Albo pacjentowi? Podejrzewam,że mnie by właśnie to wszystko się myliło gdybym trzymała w ręku zapalony kwaczyk?:) Wierzę bardzo mocno w działanie baniek! Jak tylko zaprzestałam antybiotykoterapii swojej pokleszczowej, po pewnym czasie sąsiadka zaproponowała mi bańki na wzmocnienie systemu obronnego organizmu,który mocno się osłabił. Miałam bańki co 3 dni,razem chyba 6 razy.Do momentu kiedy przestały pokazywać się różowe placki na plecach. Nie złapałam tego wirusa,który grasował ostatnio,może właśnie dzięki bańkom. Już kiedyś pisałam,że bardzo się cieszę z mojej sąsiadki.Oprócz tego,że interesuje się ona naturoterapią to miło jest sobie wypić winko w jej towarzystwie. Szkoda wielka,że mojej koleżanki lekarki z naprzeciwka nie ma wśród nas już ponad 2 lata. Szkoda bardzo młodych dziewczyn zmarłych na tę paskudną grypę.Od kiedy są silne środki zbijające gorączkę chorzy ludzie biegną do pracy. W tym wypadku skończyło się to tragicznie.A może wystarczyłyby porządne bańki?I kilka dni w łóżku z herbatką,cytryną i miodem? ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem już po kilku szklankach naparu z ziółek. Zdążyłam już polubić kwiat lipy, owoc czarnego bzu i nawet miód czasami, bo specjalnie nie przepadam ;). Nie daję się, chociaż mam wrażenie, że wirus depcze mi po pętach. :( Nawet nie wyobrażacie sobie, moje miłe Panie z Werandy, jak bardzo mam ochotę pisać teraz o swojej złości. Ta złość aż kipi we mnie i nie ma ujścia, bo czuję się bezsilna i nic w tej sprawie zrobić nie mogę. Chodzi o tak zwane \" kosztowne zawalidrogi\" (termin ukuty przez dziennikarzy TVN Warszawa). Od 10 lat dojeżdżam do Warszawy i od lat marnuję czas w korkach na ulicy Marsa na warszawskiej Pradze. Po wielu wielu latach udręki coś jednak drgnęło kilka lat temu i zbudowano kilka eleganckich rozjazdów, które połowicznie tylko rozwiązały problem tzw. wąskiego gardła. Później budowa stanęła na cztery lata. W ramach przygotowań do dalszej budowy zburzono co prawda kilka eleganckich domków jednorodzinnych po obu stronach przyszłej drogi, kilka sklepów, wykarczowano wiele starych pięknych drzew ( szkoda :( ) i ... koniec. Cisza. Dopiero dzisiaj dowiedziałam się z programu TVN Warszawa, że pewien komis samochodowy, że nazwy jego tu nie wspomnę, nie ma zamiaru ruszyć się z miejsca. Położony jest dokładnie na linii przyszłej jezdni i nie ma żadnych szans, aby go ominąć. W komisie stoi kilka aut zaledwie, ale jego położenie.... jego położenie warte jest 5 milionów 300 tysięcy złotych polskich. Tak przynajmniej twierdzi właściciel maleńkiej parceli. Cztery lata targuje się z urzędnikami miejskimi nie przyjmując żadnych listów, nawet poleconych. Wyjeżdża, choruje i .. wciąż podbija cenę. Warszawa nie może mu tyle zapłacić, więc może wojewoda, ale ... to nie jego działka. A ja ? ja stoję w korkach i wściekam się jak zawsze, z tą tylko różnicą, że teraz wiem dlaczego. Jutro jadę do Warszawy. Spróbujemy znowu innym mostem przedostać się do centrum. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam pytanie do Pań 🌻 :) Kto postawi mi bańki? W mojej okolicy nikt się już tym nie zajmuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko 🌻, znalazłam w internecie gabinet lekarski, w którym stawiają bańki, nie wiem nic o nim, ale może Cię zainteresuje? Życzę zdrowia Benigna Prywatny Gabinet Lekarski Grażyna Duszkiewicz adres ul. Albatrosów 12b 02-806 Warszawa telefony tel./fax (022) 644 04 72 adres e-mail gd-med3@gd-med.pl strona WWW www.gd-med.pl NIP 9511311183 rok założenia 1993 branża - Medycyna naturalna - Przychodnie, poradnie, gabinety lekarskie - Rehabilitacja, masaż - Dietetyka opis działalności Laryngologia, Internistka, Pediatria, Endokrynologia, Homeopatia, Homotoksykologia, Ziołolecznictwo, Medycyna ortomo-lekularna, Alergie, Identyfikacja alergenów, Odczulanie, Diagnostyka aparatem MORA-SUPER, Diagnozowanie aparatem BE-T-A Terapia antynikotynowa, Terapia polem magnetycznym, Terapia światłem spolaryzowanym, Akupunktura, Koloroterapia, Chelatacje solą wapniową EDTA, Kroplówki, Stawianie baniek, Stawianie pijawek, Zastrzyki, Masaż klasyczny, Irydologia, Autohemoterapia, Inhalacje. EDYCJA DANYCH wybierz adres - - - - - - - - duszkiewicz.miroslaw@interia.pl gd-med3@gd-med.pl login: hasło: Jeśli nie posiadasz loginu to powrót do głównej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór wszystkim🌻 Dziś WielkoPolska zawiana,podsypana:) Przez cały dzień posypywało bardziej zmarzniętym lodem niż śniegiem,z wiatrem i zawieją.Brrrr,zima wróciła! Trzymajmy się ciepło przez następne dni🌻 Aurinko🌻 bańki!Widzę,że się zachęciłaś do tego zabiegu,a mąż pewnie nie ma zdolności w tym kierunku:)? Gdybym umiała i nie bała się panicznie tego zrobić może wybrałabym się do Warszawy aby Ci pomóc:) Moja sąsiadka nauczyła się stawiania baniek w szkole dla masażystów.Myślę więc,że każda masażystka potrafi postawić bańki,wykonać świecowanie uszu itp.Może znajdziesz kogoś takiego?W każdym razie można popytać.Najlepiej,aby taki zabieg był zrobiony w domu i po nim prosto do łóżka:) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Benignie 🌻 za adresy zabiegów z dziedziny medycyny naturalnej, chętnie skorzystam, szczególnie z jednego zabiegu i to bynajmniej nie tego ze stawianiem baniek. Bańki postawię sobie sama! Z przodu oczywiście, bo na plecach nijak nie dam rady :( Wciąż szukam przyjaznej i utalentowanej w tym względzie duszyczki ( Lniko 🌻 dziękuję ) Dzisiaj było szczepienie psów na naszej wsi. Wcale nie pisałabym o tym, gdyby nie nowa genialna wręcz myśl z \"kuli\" ( wspominałam kiedyś, że \"kula\" to kartka z wiadomością dla wszystkich mieszkańców naszej wsi, którą przekazuje się z domu do domu). Pan weterynarz postanowił w tym roku usprawnić sobie pracę i wezwał wszystkich mieszkańców wsi ( jest nas 200 osób w 50 gospodarstwach), aby stawili się o j e d n e j godzinie ( 9:00 rano !), pod naszą kapliczką, tą na rozstajach. Z psami! Czy muszę coś dodawać? Zawsze jeździł samochodem od gospodarstwa do gospodarstwa ; podchodziło się wtedy z psiakami pod bramę, a on robił zastrzyk, tak między sztachetkami ( bo okrutnie boi się psów :D ). Wszystko szybko i bezboleśnie. Pan weterynarz czekał dwie godziny na chętnych, aż wreszcie skapitulował, wsiadł w samochód i dokonał dzieła, jak zawsze. A ja wciąż wyobrażam sobie pochód na naszej wiejskiej drodze; idą sobie uśmiechnięci mieszkańcy, a każdy z dwoma, trzema lub czterema psami ( to ja :) ). I te psie rozmowy..... Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻 Jeśli mówimy o weterynarzach,to właśnie mój kot został wczoraj właśnie do takiego dowieziony:) Zadziwiająca była jej trema przed lekarzem i jej grzeczność już na miejscu.W poczekalni nawet nie spojrzała na ogromnego psa rozciągniętego na całą długość,który zajmował pół poczekalni:)Zresztą on też ominął ją wzrokiem, przejęty mającym nastąpić USG. Na stole weterynaryjnym kot jest uosobieniem aniołka,siedzi spokojnie,wręcz szczęśliwa,że tyle osób nad nią się pochyla. Imitacja została posmarowana na karku lekiem na robaki.Kilka kropelek leku wtarte w kark ma załatwić sprawę,po powtórzeniu za 3 tygodnie wystarczy kotu na rok. Nie pierwszy raz stawiam sobie pytanie:dlaczego nie ma tego typu leków dla ludzi.Dlaczego nie ma leku chroniącego ludzi przed kleszczami,dlaczego nie ma tego wygodnego sposobu odrobaczania. Dziecku też jest ciężko połknąć tabletkę,szczególnie kiedy jest ona tak duża i niedobra jak Pyrantel.Wiem,jest on w płynie,ale równie ohydny.Na dodatek nie za bardzo skuteczny. Dodatkowo lekarze weterynarii dużo wiedzą o boreliozie i innych chorobach odkleszczowych u zwierząt i potrafią je leczyć,czego zupełnie nie można powiedzieć o lekarzach medycyny. Wszystko to jest takie bezsensowne. Ale:idzie wiosna🌻. Mimo śniegu i mrozu można już usłyszeć pierwsze śpiewy ptaków i zakwitły żonkile i narcyzy!Wprawdzie dopiero w doniczkach,ale dziś właśnie taką wiosnę przyniosłam do domu! 🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odkrywczyni powtórek Kiedy wyjeżdżam na wieś latem odczuwam brak telewizji. Telewizor kupiony w Niemczech specjalnie do Modrzeńca, w oryginalnym zielonym kolorze, został skradziony jeszcze przed uruchomieniem i tak już beztelewizyjnie zostało. Kiedy przebywam w mieście istnienie telewizyjnego pudła zadowala mnie i telewizję oglądam skromnie. Od czasu do czasu dokonuję jednak epokowego odkrycia i opowiadam, jaki ciekawy program widziałam. Wtedy moja przyjaciółka mówi mi, że widziała go pół roku temu. Ostatnio oglądam serial Rodzina zastępcza o godzinie 23.30 i z pomocą przyjaciółki poskładałam już mniej więcej całość. Poznaję to po wieku występujących tam dzieci, bo najpierw były dość małe, potem dorosłe a potem zupełnie małe. Odkryłam też serial Daleko od noszy, program Mała czarna i kilka dni temu kanał TVN Warszawa. Mogłabym mnożyć moje odkrycia – dużo jest takich moich „nowości”. Ostatnio widziałam program Mai Popielarskiej o roślinach w ogrodach i usłyszałam, że jeśli zetnie się gałązki forsycji i wstawi do wody to ładnie zakwitną. Będąc w Modrzeńcu ścięłam gałązki i postawiłam w wazonach. Czekam i zastanawiam się: czy zakwitną tak jak żonkile i narcyzy u Linki 🌻, czy też był to stary powtarzany program i dotyczy innego okresu kalendarzowego a ja znowu dałam się zwieść. Czas pokaże – na razie gałązki wyglądają tak jak drzewa zimą – ażurowe, bez liści i kwiatów. O bańkach Pamiętam z dzieciństwa przeziębienia mojej mamy i metodę leczenia przy pomocy baniek. Przychodziła pielęgniarka, wykonywała jakieś dziwne czynności, używała ognia i stawiała bańki. Potem plecy wyglądały dziwnie ze śladami przypominającymi plasterki kiełbasy serdelowej. Było to dla mnie wielkie przeżycie, bałam się tych baniek i podziwiałam odwagę mamy. Pewnego razu przeziębiłam się i postanowiono, że trzeba postawić mi bańki. Bardzo się przestraszyłam i wyraziłam swoją niechęć. Mama poważnie podeszła do moich lęków i pozwoliła mi wyzdrowieć bez baniek. Bańki wyszły z mody, pojawiły się nowe metody leczenia, nowe lekarstwa i o bańkach mówiono w sposób lekceważący. Teraz w ramach powrotu do starych sprawdzonych metod bańki wróciły do łask. Ale mój lęk pozostał. Kiedy o tym pomyślę czuję się jak mała dziewczynka. No cóż, upływający czas skorygował wiele spraw, ale niektóre lęki i uprzedzenia pozostały. O rybie w galarecie Skończyły się dobre czasy, kiedy na śniadania jadałam sery. Lekarka wyeliminowała sery a poleciła jedzenie ryb i drobiu. I tu powstał problem. Przez całe życie na śniadania jadłam sery i nie wyobrażałam sobie czegoś innego. Ryb nie lubię i tu doskonale rozumiemy się z moim kotem; jemy serki a nie ryby i dobrze nam z tym. Było. W poszukiwaniu zamienników serków wymyśliłam rybę w galarecie na śniadania. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Kupiłam wczoraj ryby, ale nie zdążyłam ich przygotować. Dziś rano o godzinie 5.30 obudziłam się i nie mogłam już zasnąć. Postanowiłam zrobić rybę w galarecie na śniadanie. Wstałam i zaczęłam krzątać się w kuchni. Przygotowałam wywar z warzyw i wtedy okazało się, że ryb nie ma – po prostu nie ma. Przeszukiwałam lodówkę – i nic. Ryby zostały w sklepie. Z wielką złością położyłam się do łóżka i zasnęłam. Obudziłam się dość późno. Ryby w galarecie na śniadanie nie było. Poszłam do sklepu, znowu kupiłam ryby, przyniosłam do domu i wieczorem zrobiłam. Jest późno, nie obudzę się rano o głupiej godzinie, wstanę normalnie, otworzę lodówkę, wyjmę rybę w galarecie i zjem n śniadanie. Nie wiem tylko jak wytłumaczę kotu, że trzeba jeść ryby, bo są zdrowe, a sera nie można, bo nie jest zdrowy. Pozdrawiam po północy Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem przesądna, więc piątek trzynastego wcale mnie nie wzrusza. Jest OK :D Droga Benigno 🌻 mnie też nie wolno jeść serków i to nie tylko tych \"żółtych\". Żadnych. A sery lubię, i to bardzo, no i były przecież takie nieskomplikowane w przyrządzaniu. Moim śniadaniowym zamiennikiem teraz jest...owsianka. Owsianka, której nie jadłam wieki całe, a odkryłam ją niejako na nowo. I nie tylko ja, mój mąż także. Pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu gotów był się wyprowadzić się z domu, kiedy słyszał, że mam zrobić na śniadanie owsianą papkę. Lekarz powiedział jednak swoje, wiadomości z Internetu poprawiły i teraz, kiedy oboje wiemy, jak drogocenne dla zdrowia są te patki górskie z Mazur ( tak, tak,to prawda :) ) wcinamy je z prawdziwą radością każdego ranka. Co ciekawe, nie chcą nam się znudzić, wciąż smakują wybornie ( z dżemem lub mrożonymi owocami lub rodzynkami lub...). Wierzę w podpowiedzi podświadomości; a moja podświadomość podpowiada mi, że tylko płatki owsiane i już. Moja babcia leczyła bardzo wiele schorzeń wewnętrznych i zewnętrznych właśnie gotowaną owsianką ( dolegliwości wewnętrzne) lub wywarem ze słomy z owsa ( dolegliwości skórne) lub kleikiem kładzionym na rany. Zawsze pomagało. Tak przynajmniej pamiętam. Jestem już w takim wieku, że jeszcze zdążyłam spać na sienniku wypychanym owsiana słomą ( na wakacjach u babci Janeczki właśnie). Polecam więc owsiankę :D Pozdrawiam, 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak robisz
ta owsianke? gotujesz,czy tylko namaczasz platki i rano je jesz w zimnym mleku? Ciekawa jestem , mam zamiar zmienic moje nawyki odzywienia. Jesli tak zachwalasz,to moze i ja je wprowadze do mojego jadlospisu. Bardzo prosze o odpowiedz. Dziekuje z gory. Zyczliwa czytelniczka. Pozdrawiam 13 ,niby felernego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwykle nie odpowiadam pomarańczowym nikom, ale jeśli chodzi o owsiankę.... zrobię wyjątek :) Witam 🖐️ \"....do małego garnuszka wlewam wodę ( nie mleko! absolutnie nie mleko!) i kiedy jest gorąca, zagotowana ( nie jest to takie ważne) wsypuję pól szklanki płatków owsianych lub więcej. Jeśli są błyskawiczne to gotowanie jest szybkie. Wolę jednak zwykłe płatki, bo przecież mają leczyć, a wszystko co przerobione, nie jest pierwszej jakości ;) Dobrze jeśli uzyska się postać kleiku. To, że owsianka musi być na mleku to mit powtarzany z dziada pradziada ( i to bogatego, bo biedota z mlekiem nie przesadzała, jak to mi powiedziano dawno temu). Przypomniałam sobie teraz pewną kąpiel w wywarze ze słomy owsianej. Przygotowała mi ją moja kochana babcia z okazji narodzin mojej córeczki a jej prawnuczki - 32 lata temu. Do tej pory tęsknię za uczuciem niebywałej lekkości i gładkości skóry - jaką wtedy czułam. Niebo. Teraz mieszkam na wsi, a jednak o słomę owsianą bardzo tu ciężko. Pszenica i pszenżyto, czasami gryka. Kto wie, może sama kiedyś posieję ar owsa ;) Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Udało się :) przed chwilką wysłałam Wam zaproszenie na zimową Werandę :D Zapraszam 🌻 PS przez kilka dni myślałam, że zima już odeszła i nie wróci, ale przecież nie po to "luty" w staropolskim znaczy "srogi", aby ustępował wiośnie zbyt wcześnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×