Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość vanilka..

on ma żonę....

Polecane posty

Vanilka walcz o miłość!! Ja cię popieram w 100% Nie słuchaj tych dewot na forum:) Bo pewnie są o ciebie zazdrosne:D wpadnij jutro na topic!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yssa
Zgadzam się z Szarym Switem. Pomimo, ze jestem rozwódka, że mąż ma inną a nawte dziecko nie jestem zgorzkniała. Wierzę w spóźnioną miłość, wiem, że czasami warto walczyć. A ta cała krzywda na któej niby buduje sie cudze szczęście tak na prawdę ma różny wymiar. Życie mamy jedno, małżeństwo to nie więzienie. Po to sa rozwody. Dobrze że są. Wolna wola, wolny wybór, byle by byc człowiekiem i nie mścic się, nie krzywdzić siebie i innych. Trudne to, a jednak można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulkaaaa
Ja też jestem kochanką.I nie czuję się gorsza.Walcz Vanillllla!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to super
że nie czujesz się gorsza. a szczęśliwa? spełniona? bezpieczna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulkaaaa
jak najbardziej.czuję się spełnioną szczęśliwą kobietą,wiem że zawsze mogę na niego liczyć.Nigdy mnie nie zawiódł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czasu kochana
do czasu..........................hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szary swit
hmm..a mnie dalej nie dociera argument "poczekaj, kiedys przytrafi sie to Tobie". Idac ta sciezka, musialabym np. wiazac sie z facetami, ktorzy kiedystam sie we mnie zakochali bez wzajemnosci, bo przeciez "kiedys moze spotkac to mnie", powinnam dawac pieniazdze wszystkim zebrakom, bo przeciez "kiedys moze spotkac to mnie" itd itp. Nie da sie przezyc zycia bez bolu, tak to juz jest. yssa- pozdrawiam cieplo, podoba mi sie Twoje spojrzenie na swiat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytaj sobie
vanilka...wejdz na topik ...on sie rozwodzi i zaczyna zwiazek ze mna.... przeczytaj sobie i moze czegos sie wystraszysz a moze bedziesz chciala pojsc dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brzydzi sie siebie ze to zrobil-nie moze spac jesc!!!wyrzuty sumienia nie daja mu spokoju.a ona!?nie wiem co teraz czuje ale okazala sie smarkula i udowodnilam to umowila sie za dwa tygodnie z nieznanym facetem i tez wyladowala w lozku to jak ma sie nie brzydzic a pisala ze go kocha!!!??? dotyczy wypowiedzi z dnia23.11 godzina 20:28 chcialam zaznaczyc ze ona tez ma meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gt
..więc ty uciekaj.tak naprawde rzadko który facet odchodzi od zony.a ty zostaniesz potem z rozdartym sercem.przezyłam to,myslałam,ze umre.i tez kochalam nad wszystko i on mnie szalenczo.a że okazal sie słabym tchorzem wiec zostal z zoną.wiesz jak to boli.... naprawde mloda dziewczyna powinna szukac wolnego człowiek.po co sobie tak komplikowac zycie u jego zarania?a nawet gdyby udało sie go od zony oderwac..a dzieci/bo nie wiem czy on je ma/.poza tym skąd wiesz,ze nie bedzie mial potem do ciebie pretensji o to. jestes młoda,masz tak wiele możliwosci.nie marnuj sobie życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie łatwo być kochanką........................... Jedno tylko: jeśli szybko nie odejdzie od żony i nie zdecyduje się na rozwód, nie będzie happy endu dla Ciebie. Smutne, ale prawdziwe:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy wy nie potraficie zrozumieć,że można pragnąć być z kimś mimo wszystko? ży można kochać tak bardzo,że nawet bycie tą drugą już nic nie znaczy? Że dla tej miłości łamie się wszystkie reguły,wszystkie zasady i prawa moralne?? Ja tak kocham.On daje mi odrobinę ciepła tej zimy. Ile to potrwa? miesiąc,dwa,rok? Nieważne.To co razem przeżyliśmy już zawsze będzie nasze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niska
cześć koleżanko piszesz ze go strasznie kochasz a czy on też cię na tyle kocha ze zostawi żone jeśli tak to życze wam dużo miłości ja też byłam mężatką która zakochała się w innym i zostawiłam męża dla niego jestem z nim już 3 lata i jestem bardzo szczęśliwa życze wam żeby wam też sie udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem,czy ją zostawi.Nie rozmawiamy o tym na razie.Pewnie to wyda wam się dziwne,ale nie mam zamiaru namawiać go by od niej odszedł.Cieszę się chwilą-a jego chcę poznać jak najlepiej,jak najbliżej.Jest moim przyjacielem-nie chcę go stracić,a tym bardziej na niego naciskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(przyznaje z góry, że nie czytałam całego topiku, tylko pobieżnie) "Życie mamy jedno, małżeństwo to nie więzienie. Po to sa rozwody. Dobrze że są. Wolna wola, wolny wybór\" no jasne - a pracować nad związkiem? po co? przecież są rozwody... Jakie to łatwe i przyjemne... i \"i zostawiłam męża dla niego \" - jak to strasznie brzmi, jakby ten mąż był jakimś przedmiotem, zabawką, która się już nie podoba, więc wymieniam ją na inną... dziewczyny, troche opamietania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skąd ty tyle o niej wiesz
Majka, skąd wiesz tyle rzeczy o tej kobiecie? Wiesz, że spakowała do torby prezerwatywy przed wyjazdem, wiesz, że poszła z nieznanym do łóżka... Wymyślasz to czy ją szpiegujesz? BTW, nigdy nie powinno się twierdzić, że ktoś poszedł z kimś do łóżka, jeśli się tego nie wie na pewno. Jesli ich w tym łóżku nie widzialaś, to nie mów z pewnością że tam byli, bo może plotkę robisz. Nawet jeśli by Ci ten nieznajomy powiedzial, ze był z tamtą w łóżku to skąd wiesz, że nie kłamał? Kazdy moze powiedziec o kimkolwiek, że był z nim w łóżku. Może i byli w tym łóżku a może nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WIEM TYLE O NIEJ BO ZNAM JA OSOBISCIE ZE MIALA PREZERWATYWY WIEM BO MIESZKALAM PRZEZ TYDZIEN Z NIA WPOKOJU I NIE ROBIE PLOTEK BO TO ZE SPALA JESZCZE Z INNYM WIEM OD JEJ MEZA KTORY ZROBIL PROWOKACJE BY JA NAKRYC WIEC WYBACZ JESLI CIE ZAWIODLAM-NIE JESTEM CHORA ZONA PLOTKARA JESTEM KOBIETA KORA KOCHA I WIERZY W MILOS BLEDY I PRZEBACZENIE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyłącz capslocka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vanilka kazdy ma prawo kochac i byc szczesliwym, taka milosc moze byc bardzo trudna, i pewnie jest i bedzie, ale jezeli wierzysz ze razem mozna wszystko, ze swiat moze byc wasz, ze zawsze bedziecie trzymac sie za rece, nawet kiedy bedzie bardzo bardzo ciezko - walcz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vanilko - zgadzam sie z moimi poprzedniczkami, że nie szukasz rady, tylko chcesz akceptacji twojego związku. Ja jednak dam ci rade - odejdz od niego, spal za soba wszystkie mosty, zanim będzie za późno. Piszesz, że go kochasz, rozumiem to, ale po pewnym czasie to ci nie wystarczy. Sama miłość to zbyt mało, jeżeli nie będziesz z tym kimś dzieliła życia. Teraz nie zwracasz uwagi na pewne sprawy, ale z czasem będą one coraz bardziej bolesne - ich wspólne święta, wspólni znajomi, jego zona będzie dla niego przygotowywała imprezę z okazji urodzin/imienin. To będzie bolało, nie wiesz jak bardzo. Z czasem coraz trudniej jest wyplątać się z takiego związku, a czas ucieka. Pewnego dnia wasz miłość się wypali, bo nie może istnieć uczucie, które nie ma przyszłości. Kiedy się ockniesz będziesz sam, a wszyscy faceci już będą żonaci. Nie piszę tego dlatego, że jestem pseudomoralizatorką napadającą na innych i wykrzykującą \"Ja nigdy... bo ja jestem święta, wspaniała, idealna\". piszę to dlatego, że sama przez to przeszłam i gdybym mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym tego drugi raz. Wiem, że go kochasz, wiem, że to boli. Ale złamane serce da się wyleczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simone 30
Vanilko Posłuchaj mnie. Kilka lat temu poznałam faceta. W pracy. Mieliśmy razem pracować przez najbliższe 5 miesięcy. Nie biurko w biurko, to inny typ pracy, bardzoej plenerowo-terenowa. Pierwsze spotkanie - fajny, miły, uśmięchniety facet. Wszyscy go znali przede mną, badzo lubili, mówili o nim dobre rzeczy. Urodą nie grzeszył, o nie. Za to poczuciem humoru owszem. A więc pierwsze spotkanie za nami. Drugie spotkanie - już w plenerze. Ale fajny i miły! Serce zaczęło mi bić. Trzecie spotkanie - rany boskie. rozmawialiśmy przy kolacji (wspólnej, służbowej) kilka godzin. Ja poszłam spać do siebie. Nie mogłam spać. On poszedł do siebie. Rano przy śniadaniu powiedział że mnie kocha. Ja myślałam że umrę z radości. Skrycie. Wiedziałam już że ma żone i dwoje dzieci. Ale było już za późno. Zakochałam się, bo spotkałam mój ideał. Takiego mężczyznę, o jakim zawsze marzyłam! Ideał! On mówił dokładnie to samo. Była wielka miłość nie skonsumowana :) Po powrocie z pleneru kochałam Go już tak mocno, że płakałam jak tylko kończył pracę i szedł do domu Potem byl trudny rok. Związany z Jego wyprowadzką, probami bycia razem. Od początku mieszkało nam sie cudownie. Byliśmy dla siebie stworzenie. On bardzo kochał swoje dzieci. Dokłądnie trzy razy zostawiał mnie i wracał do domu, nie mógł znieść tego, że je zostawił. Z żoną od kilku lat tylko kłótnie o pieniądze. Teraz jeszcze o mnie (zrozumiałe) - powiedział jej o mnie zaraz na początku! Po kilku dniach wracał, nie mogliśmy bez siebie żyć. Potem rozwód. Jesteśmy razem od kilku lat. Planujemy ślub w przyszłym - ciągle nie mamy czasu. Nadal kocham Go jak oszalała. I tęsknię strasznie, bo zobaczę Go dopiero o 17:00 On dzwoni co pół godziny :) Warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klairii
mam pytanie do simone, jestem troche wtakiej sytuacji jak ty jestem( mieszkam) z moim mezczyzna 2 lata, jestesmy stworzeni dla siebie i jest wspaniale problemem są jego wyrzuty sumienia zostawil swoje dziecko a byla nie radzi sobie w zyciu przez to ciagle jest w dlugach ciagle cos im brakuje cierpi na tym dziecko a on nie moze tego zniesc jakis rok temu wrocil tam zalamal sie wytrzymal miesiac teraz idą swieta i sytuacja sie powtarza sumienie nie daje mu zyc jak dalas radę sobie z tym wszystkim brak mi juz sil przykro na to patrzec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może by
może dziecko powinno zamieszkać z wami ? ? Vanillka napiszę ci z własnego doświadczenia,taki facet jest moim mężem teraz.Najwspanialszym na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość simone 30
Współczuję Ci i doskonale Cię rozumiem. Moja opowieść jest bardzo lapidarna i nie oddaje nawet w malutkim procencie tego, co przeżywałam. Wydaje mi sie jednak, że oprócz tego, że ja i On strasznie się kochaliśmy (i kochamy nadal), to postawa Jego żony trochę ułatwiła sytuację. Ich życie to była wieczna kłótnia o kasę, On - chodzący portfel... Wracał do nich trzy razy. Oboje zgadzaliśmy się, że kochamy się, ale dzieci i rodzina są najważniejsze. Po kilku dniach On wracał, bo nie mógł tam wytrzymać. Ona podobno w nocy budziła go, wylewała mu zimną wodę do łózka ( rany), biła po głowie i przede wszystkim wyzywała, wyzywała, na cały głos, ty chuju pierdolony, wypierdalaj stąd. Kiedyś zadzwonił do mnie abym posłuchała. Doszedł do wniosku, że nawet dla dzieci będzie lepiej jeżeli się wyprowadzi. To kosztowało mnie i głównie Jego mnóstwo nerwów, cierpliwości i łez. Ale przetrwalismy. Ja trochę piłam wieczorami sama...:) koniaczek z colą. No, to już wszystko za mną czego i Tobie życz e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klairii
to co piszesz to moja historia ona robi to samo wygania go i traktuje jak zrodlo dochodu tylko u mnie on nie do konca to widzi czasem musi byc tam kilka dni ze wzgledu na dziecko potem wraca i mowi ze nie potrafi tam zyc nie umie beze mnie teraz znow ma dylemat nie wiem jak ona sie zachowa a moze spokornieje staram sie byc spokojna nie daje sie prowokowac i tez zaczynam popijac wieczorkiem gdy go nie ma ciesze sie ze ci sie udalo i zazdroszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość end........
kochanki ....... i tworzy się następny kącik towarzystwa wzajemnej adoracji ... żałosne jesteście głupie baby z idiotycznymi problemami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klairii
nie czuje sie kochanką, jestem w zwiazku z mezczyzna mieszkamy razem i zyjemy Nie lubie szufladkowania Małzenstwo to nie jest akt wlasnosci czlowieka Nie rozumieja tego niektore kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sister N.
walcz kobieto, najważniejsze jest twoje szczescie, co cie obchodzi jakas obca baba, przeciez to jego tylko jego zona, ona tez moze sobie przeciez kogos innego znalezc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość memsahib
Vanilko oto moja historia: będzie w bardzo dużym skrócie. Ja mężatka on mąż, dwójka dzieci. Pracowaliśmy w 1 firmie, własciwie rzadko się kontaktowaliśmy ( on był na wysokim stanowisku). Los tak chciał że zesłał nas razem na dłuższe kilkumiesięczne szkolenie. Pojawiły się wspólne rozmowy i przyjaźń - okazało się że przez 2 lata naszej znajomości w pracy, gdy sie tylko widywaliśmy myślelismy bardzo o sobie. On nawet pamiętał jak byłam ubrana kiedy pierwszy raz mnie zobaczył, ja o nim śniałam nocami. Pojawiła się miłość - tak spontaniczna, naturalna, oboje stwierdziliśmy że się znamy bardzo dobrze ( z poprzedniego życia? ) - niesamowite przyciąganie i ta magiczna siła. Jestem kobietą z zasadami i nie zdradzaiłam swego męża do tego czasu. Z moim mężem kłócimy się czasem ale ogólnie jest bardzo dobrym człowiekiem i serce mi się kraje gdybym mu miała zrobic krzywdę. Sytuacja właściwie patowa i beznadziejna - od poczatku było wiadomo że ta miłość nie ma szans, ale my się tak kochaliśmy że jak wróciłam do kraju nie mogłam znaleźć sobie miejsca, umierałam po prostu. Potem były bardzo trudne miesiące. Nie opowiadaliśmy sobie negatywnych rzeczy o swych męzach i żonach. Wiem że on własnie został z nią z powodu dzieci które kocha nad życie i zostanie na pewno przez 10 lat póki nie dorosną. To tak niesamowicie bolało, teraz wiem że właściwie nie ma dobrych rozwiązań, potrzebny jest przede wszystkim czas - on leczy rany. Teraz uczę się żyć na nowo, po okresie bicia głową w mur jestem troche wyciszona, nie wiem jak to się skonczy. Nie spotykamy się często własciwie bardzo rzadko, widujemy sie w pracy, rozmawiamy na gg , przez tel. Nasze uczucia się nie zmieniły choć minął rok i myślę że jesli mamy byc razem to będziemy ale może trzeba na to poczekać. Uważam że najważniejsze jest popatrzenie z boku na to wszystko, dać sobie czas ale nie można tłamsić uczuc bo one są, Serce nie sługa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×