Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ból

jestem zalamana

Polecane posty

Gość ból
nie wiem czy temu wszystkiemu podołam-jestem zalamana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ból
nie oczekuje niczego, chce sie tylko wykrzyczec, ze tak strasznie mi ciezko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neczka4
Dobrze wiem co czujesz. U mnie tak szczerze, to jeszcze nie wszystko się poukładało. Wzieliśmy rok temu ślub. Zawsze zastanawiałam się co on musiałby zrobic, jak mnie zranic, żebym nie mogła dłużej z nim byc.To była chora miłośc. Ale on mnie wyleczył. Może jeszcze nie z miłości, ale ze złudzeń. Wyleczył mnie mówiąc ostatnio, że chce żebyśmy byli razem, jednak nie chce miec dzieci ze mną, że jego syn jest dla niego najważniejszy,że chce z nim spędzac coraz więcej czasu, że nie będzie tolerował tego, że nie podoba mi się kiedy mówi "pa" do swojej pierwszej żony.I wiele innych spraw, których nie da się zapomniec. Najgorsze było to, że powiedział, że przeze mnie zmarnował 6 lat relacji z synem, bo gdybym nie ja to spotykałby się z nim o wiele częściej (spędzał z nim całą niedzielę co tydzień, co jakiś czas cały weekend i wakacje letnie i zimowe). Przez pierwsze cztery lata byłam w tych chwilach z nimi, potem było mi już za ciężko. Zawsze czułam, że to oni (pierwsza żona, która go zostawiła dla innego i syn) są jego rodziną, nie ja, ale okłamywałam siebie. Slub dodatkowo wszystko popsuł. Wtedy wszystko się popsuło tak na dobre. Ale muszę Cie zmartwic, całe sześc lat nie było usłane różami. Wypłakałam morze łez. I tak jak ty myślałam, że warto bo jesteśmy dwójką kochających się ludzi, którzy przezwyciężą wszystko w imię miłości. Okazało się niestety, że to ja kochałam, a on pozwolił się kochac do czasu kiedy nie musiał nic od siebie dac. Jak sam powiedział ślub nie niósł za sobą żadnych konsekwencji.Bardzo boli, ale wiem że już nie mogę się oszukiwac. Od dwóch miesięcy nie mieszkamy już razem. Wiem, że to koniec. Chociaż jest mi bardzo ciężko nie wrócę już do niego. Mam jedno życie. Ty nie czekaj tak długo jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ból
wiesz co naczka4? Przeczytalam to co napisalas i sie poryczalam, co prawda od wczoraj to nic nowego ale tak strasznie mi bylo po tym co napisalas smutno. Nie znam twojego faceta i trudno dopasowac mi go do tego co ja mialam. Ja wiem, ze na pewno go kocham ale teraz tak patrze z drugiej strony-czy naprawde tak wiele chce, zeby pukladal swoje poprzednie zycie? Dlaczego nie mozemy sie spotkac razem z jego dzieckiem, rodzicami? To chyba nie jest normalne po tylu latach? tak jak pewnie czytalas, w koncu powiedzial, ze chyba rzeczywiscie trzeba sie zastanowic, czy sie nie rozstac, bo on jakos nie potrafi tego wszystkiego poukladac a wie, ze tym samym mnie krzywdzic. Akt odwagi czy tchorzostwa? Strasznie ci wspolczuje a jednoczesnie zazdroszcze odwagi. Ja strasznie sie tego boje, nie wiem jak sobie poradze-psychicznie oczywiscie.Wiem, ze nie jestem najmlodsza i to tez mnie dobija, zadaje sobie tak znane pytanie-dlaczego wlasnie ja???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ból
neczka4-czy Ty zabranialas mu kontaktow z dzieckiem? Dlaczego on tak zareagowal, ze to niby przez ciebie stracil 6 lat. Nie moge tego wszystkiego pojac, przerasta mnie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ból
i najgorsza jest ta noc, kiedy czlowiek mysli, ze juz nie daje rady i nie moze zasnac......kolejna noc przede mna......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neczka4
ja na razie też boję się zasypiac, a najgorsze są poranki, kiedy przypominam sobie co mnie spotkało. Ale wiem, że muszę dac radę. Czy zabraniałam? Nie wiem. Chciałam tylko, żeby miał ustalone spotkania, chciałam stabilizacji, chciałam móc na niego liczyc. On tego nigdy nie rozumiał. Chciał jechac na każde zawołanie swojej pierwszej żony - niby robiąc to dla syna. Mój dom miał byc dla niego po prostu przystania, miejscem gdzie czeka się telefon od niej. Trudno mi to było zaakceptowac. Ona miała nowy dom, trójkę dzieci i mojego męża do pomocy. A ja? Jak już pisałam spędzałam z jego synem każdą niedzielę przez pierwsze trzy lata i bardzo go lubię, ale wiesz to jest straszne uczucie kiedy patrzysz na ukochanego człowieka, widzisz jak tuli swojego syna i tobie mówi, że na wasze dziecko przyjdzie pora potem, kiedys. Bo przecież bez dzieci jest tak fajnie. I tak przez 6 lat. A teraz okazało się, że już mu się nie chce. Jego syn ma 9 lat i jest świetnym kumplem. Mi też mówił, że jestem dla niego bardzo ważna, tysiąc razy lepsza od pierwszej żony itp. Ale teraz jak patrze na to z perspektywy to myślę, że tak nie było. Jak się kocha to chce się byc z drugą osobą, chce się poukładac życie i założyc rodzinę. Wiem, że było mu dobrze ze mną, wygodnie, może i byłam mu bliska, ale nie na tyle na ile powinnam. Ludzie są różni i nie można generalizowac, ale uwierz mi - jak mówi, że został skrzywdzony, że nie da rady - to nie da. A nie da bo nie jest w stanie tego dla Ciebie zrobic. Dlaczego? Musisz odpowiedziec Sobie sama. Ale trzymaj się, decyzja i tak należy do Ciebie. Musisz byc dzielna. I dasz radę. Pomyśl sobie, że jest ktoś komu jest tak samo ciężko - neczka 4 -też ryczy po nocach.Ale trzeba się sznowac. Jak kocha to przyjdzie i da Ci to czego pragniesz.Jak nie to nie jest wart Ciebie. Trzymaj sie i jakby co to pisz i pytaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ból
hej neczka4, dzisiaj mi jakos lepiej-jeszcze sie tak do konca nie rozstalismy-nie wiem na co my czekamy, ale mysle(moze i naiwnie)ze sie kochamy.Nie wiem jak to jeszcze dlugo potrwa ale nie jestem w stanie powiedziec dosc. Teraz pozostawilam sprawe w jego rekach, jezeli nie jest w stanie poukladac wszystkiego to mamy sie rozstac. Moze i ja naiwna jestem, nie wiem. Trzymam neczka mocno za ciebie kciuki, kiedys tu jeszcze wroce, pewnie wtedy, kiedy znow bedzie placz a moze w koncu nie?......... Zycze ci, zebys juz odzyskala spokoj, a nawet jakas bratnia dusze..... jak mi lepiej, to wierze, ze ktos, gdzies jednak nad nami czuwa, pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neczka4
Pozdrawiam też i trzymam kciuki, żeby było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bol
hej neczka4-tak sobie o tobie pomyslalam i chcialam cie goraco pozdrowic!!! Nie bede tu juz rozpisywac co jest miedzy nami, zebym za jakis czas nie musiala tego zmieniac, moge tylko powiedziec, ze obiecal, ze chce to wszystko poukladac, zeby bylo dobrze itd itd... a ja? no coz...chyba mu zaufalam... Nie wiem neczka co ty na to, ale tak jakos soboe mowie, ze moze rzeczywiscie to sie zmieni..... myle sie? tez jest to mozliwe. Jak kiedys bede plakac, to wspomne twoja historie, a jak bede sie cieszyc, to ciebie bede podtrzymywac na duchu..... Bardzo cie pozdrawiam i naprawde mocno trzymam kciuki, zeby znalazl cie ktos bardzo kochany i zebys byla szczesliwa........ chyba malo osob rozumie twoj bolutak dobrze jak ja.......przesylam ci dobre fluidy-trzymam kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neczka4
Dzięki , na pewno będzie dobrze. I u Ciebie i u mnie. Daj mu szansę. Każdy człowiek jest inny. Wcale nie musi byc tak jak w moim przypadku. Bardzo chciałabym, żeby Wam się udało. Ale jak on Cię kocha to się uda. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×