Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gość topola
jak zyć po rozwodzie jak się widzi byłego codziennie w biurze i nie ma innej mozliwości. To mnie zabija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Topola: Cholernie trudno - przedluzanie agonii. Pozdrawiam. Idaalia...nie wiem...przemysl jeszcze sobie...dlugo nie dzwonilas? Nie pytam o dni, tylko czy zwyczajowo dzwonilas czesciej ? A zreszta co Ci szkodzi zadzwonic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
present, ja dzwonię bardzo zadko, niemalże wcale; mój telefon będzie oznaką moich uczuc, mojego podejscia, mojej skruchy i tego wszystkiego co we mnie siedzi; kiedy zadzwonię, będą jak otwarta ksiązka dla niego;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idaalia, to moze poczekaj jeszcze - no nie wiem. Ty sama przemysl. Ze tez stale bawimy sie w kotka i myszke - co? :D:D:D Taki staly taniec dwojga...jak jeden dalej, to drugi blizej i na odwrot :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topola
och ! moją smutną historię chyba wszyscy znają. w skrócie po25latach porzucił dla młodszej, a ja mu podałam firmę jak na tacy. Kupę kasy i mógł w końcu przed jakąś zaszpanować. Wystąpiłam o rozwód bo nie dam się poniżać. A le jestem zmuszona być z nim oko w oko bo gabinet zaprojektowałam wspólny i nie ma możliwości go przerobienia, tak więc teraz słyszy jak ja klikam, a on gada ze swoją przez telefon i słociutkie minki stroii, k...... jak ja to wytrzymam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Topola: No to, rzeczywiscie trudno. Jedyne to kompletnie olac...ale to raczej niewykonalne. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zadzwonię:( póki siedzi we mnie ta zadra, to nie zadzwonię:( może za kilka dni ... no owszem, to tańcowanie dookoła siebie - ale to piekielnie męczące, ale wydaje mi się, że to chyba stały punkt związku:) do pewnego momentu:) jest mądry, przemądry, jest czuły, jest ciepły, jest troskliwy, jest zabawnie pewny siebie, czym nadrabia kompleksy i niedoskonałosci swoje urojone mniej i więcej; potrafi być stanowczy i bronić samego siebie i bliskich mu; nie czaruje, jest soba; ciepły żółw w skorpuce cynika; kiedy mu to mówię, zamilka i usmiecha się; i mówi,że go idealizuję; ale to on mnie stawia niekiedy na piedestale; a ja wolałabym być w jego łózku niż robić za pomnik:) echh... zycie, zycie jest nowelą, której nigdy nie masz dosyć:) chyba tak leci piosenka z serialu, którego nie znoszę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topola
a WIESZ CO JES NAJZABAWNIEJSZE W TEJ historii, że on uważa siebie za ofiarę, pokrzywdzonego człowieka przez los, bo odszedł i wynajmuję jakieś mieszkanie a mnie został dom.... ha ha dom jest na terenie firmy i ja jestem inwigilowana i mój nowy partner głupio się czuję gdy były spaceruję pod domem z psami , no bo to jego ziemia ( nasza wspólna) Nam przerąbane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
topolo - to nie złoty srodek, ale tymczasowy zaradczy to taki, żebyś poznała jakiegos miłego faceta, niekoniecznie kochanka, ale takiego, któryby cię adorował i wielbił; póki nie ułozycie swoich kontaktów z mężem; bo ciebie wkurwia pewnie ten brak kontroli nad jego zyciem, którą jednak miałaś przez te wszystkie lata; pieklisz się pewnie, że zostałaś przez niego odtrącona dla innej, młodszej, lepszej; pomysl tak, ze to nie na stałe u nich; bo nikomu nie udało się zbudować swojego szczęścia na cudzym nieszczęsciu; poadoruj niewinnie znajomych, poczuj się kobieta,a poczujesz się lepiej w jego towarzystwie; on gada ze swoją larwą??? to co, ty jesteś umówiona na kawę, albo dostajesz ciepłego sms-a; póki nie zejdzie z ciebie złość do niego i żal, będzie ci ogromnie trudno z nim być; a złość schodzi, kiedy czujesz się szczęsliwa w inny sposób:) skoro odszedł, to znaczy,że nie układało się między wami; jesli tak, to może to jednak dobra pora,a nie np za 10 lat??? młodsza pobawi się nim i odejdzie do innego młodszego:) ty teraz masz szansę mądrzejsza zbudować swoje życie tak, jak sama chcesz:) wiesz, co lubisz, czego pragniesz, czego nie znosisz; masz szansę na eliminacje, korekty albo budowę od podstaw:) haotycznie piszę,bo w głowie mam zamet; ale ja w swoim rozejściu się z mężem to własnie znalazłam; nową, bardziej atrakcyjną dla samej siebie kobietę; odnalazłam w sobie coś z flirciary i damy:) takie głupie połączenie mi wyszło, ale miłe:) mężowi EXcentrycznemu nowy związek rozpadł się po niespełna dwóch latach, a ja swoje życie pomalutku, drobnymi kroczkami buduję, tak jak chcę, mądrzejsza o doświadczenia; generalnie - wyszło mi to rozstanie tylko na dobre:) ale musiałam przetrawić całą złość i nienawiść jaką czułam do męża; musiałam zrozumieć dlaczego to wszystko robił i odpuścić mu, tak fajnie to brzmi - wybaczyć; po 3 latach od rozejścia i 2 od rozwodu, kiedy z nim rozmawiam przez telefon - jest dla mnie jednym ze znajomych, do których nie czuuję ani wiekszego ciepła ani większej niechęci; jak z mrówkami, są, ale czy nam przeszkadzaja??:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topola
ja boję się właśnie tego, że niunia go rzuci i dopiero będę miała problem, bo będzie chciał zamieszkać w swoim w 50% domu i będziemy mieli " wojnę państwa Róż" to nie jest dobry człowiek i nie wiem za co go kochałam tyle lat, nigdy nie był moim przyjacielem tylko wrogiem i zawsze moje słabości wykorzystywał przeciwko mnie. Teraz jestem wolna od jego chamstwa ale nie towarzystwa, poradzę sobie , ale dobrze jest się czasem wygadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalko, Mój Ex - mrówka!!! No nie, super to ujęłaś. Zazdroszczę Ci, że masz to za sobą, że dla Ciebie ON to mrówka. Topola, Sprawa naprawdę trudna, nie do pozazdroszczenia. I tu właśnie jest przykład, żekobieta będąc nawet w związku musi byc niezależna, mieć swoja prace, swoich znajomych (oprycz tych wspólnych), swoje hobby. Nie można wszystkiego ciągle razem robić, jak dwa gołąbki - tego nie ma. Facet nigdy nie rezygnuje z pracy, kolegów meczy - nwet po ślubie, a kobiety? Oj nie będę pracować, bo on chce mieć w domu. Koleżanki beee, bo teraz on jest całym moim światem itd. Kobiety muszą się obudzić i zacząć robić coś dla siebie. Coś dla siebie, a nie dla rodziny - to nie to samo!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda, że trzeba myśleć i o sobie, nie tylko o domu mężu dzieciach, bo te gdy z niego wyjdą zostaniemy same jak palec, więc lepiej zawczasu zbudować kawałek własnego ogródka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalko, ja nie wiem czy bym zadzwoniła, ale wiem na pewno, że teraz (po paru lekturach i wizytach u psychologa) powiedziałabym Mariuszowi (przy najblizszej okazji), że jest mi przykro, że nasze spotkanie nie dojdzie do skutku, bo nastawiałam sie na ten wyjazd. Przynajmniej bym zasygnalizowała ten fakt. Podobno często faceci nie zdają sobie sprawy z takich rzeczy - jestem mądra bo czytałam. Faceci się nie domyślają :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Powiem tak idaalio Z punktu widzenia faceta. On być może zadzwoni a Ty odczujesz krótkotrwałą satysfakcję z tego powodu. Jednak ten fakt okazania słabości on gdzieś tam będze w sobie miał i będzie czuł o to do Ciebie pretensje. A Ty go nie będzeisz też w tym momencie szanowała. Suma sumarum kiepsko to wpłynie na wasze relacje. Natomiast gdy Ty zadzwonisz to co.....? Trochę Cię zakłuje Twoja duma (która i tak ma się nijak do męskiej dumy i łatwiej znosi gojenie się :) ), może nawet zrobisz mu trochę wyrzutów, które jeśli będą rozsądne i uzasadnione to trafią do niego i on je zrozumie i nawet przeprosi. Z tych dwóch alternatyw ta druga jednak wydaje się aktrakcyjniejsza. Ale wybór należy do Ciebie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietka.a
Juz ponad miesiąc jak odeszłam z toksycznego związku, ze związku z uzywającym przemocy fizycznej i psychicznej, a takze narkotyków mizoginistą. Ciagle mi ciężko, ciągle mam nadzieję, że facet się pozbiera i zacznie walczyć o nas. Nie rozumiem jednego - niby nie chce być ze mną ("już - bo mu nic nie dałam przez 8 lat") to dlaczego sprawdza czy jestem w domu, dlaczego przejeżdża samochodem wieczorami, dlaczego dzwoni w nocy i sprawdza czy jak odbiore telefon czy jestem sama i czy spię. Ostatnio zadzwonił około północy i powiedział, że chce się ze mną spotkać, że kocha mnie itd ale odpowiedziałam mu, że mnie nie ma bo jestem na szkoleniu do niedzieli (oczywiście to była prawda) a on dostał szału, zaczął mnie wyzywac od dziwek, firmówek itd, potem ochydne smsy. a jak wróciłam to znowu zadzwonił, że kocha tylko mnie, że inne go nie obchodza, że chce być ze mną do końca życia. Na nast. dzień się zdenerwował, bo wyszło na jaw, że jego kolega miał kochankę, do której mój go często woził samochodem, i się o tym dowiedziałam, A jak kiedyś się go pytałam czy to prawda - to zaprzeczał, zarzekał się, że nic nie wie. Niestety wyszło na jaw wszystko. I gdy wykazałam mu kłamstwo dostał szału i kazał wypier.... Od 3 dni się nie odzywa, nie wiem gdzie jest, nie jeździ pod moim domem... Ale wiem, że za jakiś czas znowu zacznie. Dlaczego tak robi. Mówi, że kocha i że tylko ja... a jak coś jest nie po jego mysli to katuje mnie ciszą. A potem znowu się pojawia i prosi o spotkanie. Nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio dowiedzialam sie w jakim zylam zwiazku 3 lata a 4 z tego piekla wychodzilam, mam nadzieje ze to Wam pomoze tak jak mnie oswiecilo, przekopiuje z innego forum na ktorym rozmawialam na ten temat: \"Dla osób perwersyjnych partner nie istnieje jako osoba, lecz jako > nosnik > wartosci, które staraja > > sie zawłaszczyc...Problemem jednostki perwersyjnej jest poradzenie > sobie z > własna pustką....stad > > jego miłość i jego nienawisć do osobowosci macieżyńskiej, > najwyrazistrzej > postaci zycia > > wewnętrznego....nastepnym celem jednostki > perwersyjno-narcystycznej jest > zniszczenie u drugiej > > osoby jej poczucia własnej wartości...aby tym sposobem siebie > dowartosciować...Czerpia rozkosz z > > cierpienia > innych.Nawet > > jesli ofiara daje wiele, nigdy to nie wystarcza. W momencie rozstania > osobnicy perwersyjni > > przyjmuja postawę \"porzuconych ofiar\", co pozwala im wystepować w > szlachetnej > roli i uwiesć > > kolejnego partnera-pocieszyciela......Zepchniecie winy na drugiego, > oczernienie go, żeby uchodził > > za złego, pozwala im sie nie tylko wyładować, ale także wybielic. > Osobnicy > perwersyjni nigdy nie > > są odpowiedzilani i nigdy winni...Osobnicy perwersyjni utrzymują > dystans > emecjonalny, aby nie > > zaangażować się > > autentycznie.....eksponuj± oni własne nieskazitelne zasady moralne, co > pozwala zmylić trop, > > demaskuja ludzka niegodziwosć. > > Perwesyjne uwiedzenie nie zawiera żadnej uczuciowości, ponieważ > sama zasada > takiego zwiazku polega > > unikaniu uczuc.... > > Okazywanie nienawiści wychodzi na światło, kiedy ofiara zaczyna > reagować, gdy > stara sie przyjać > > postawę podmiotu....nastepuje faza nienawiści pełna ciosów ponizej > pasa, > obelg i słów, które > > poniżają. Osobnik perewesyjny najbardziej boi sie > KOMUNIKOWANIA.....więc > nasila swe ataki , aby > > zmusic ofiare do milczenia(!).Rozłaka czy oddalenie w żaden sposób nie > łagodzą tej nienawiści,,, > > Pojęcie perwesyjności zakłada strategię polegającą na wykorzystaniu a > nastepnie zniszczeniu > > drugiego człowieka, bez jakiegokolwiek poczucia winy...\" > > > > To tylko kilka cytatów z ksi±żki Marie-France Hirigoyen > MOLESTOWANIE MORALNE - to o moim bylym, wszystko sie zgadza...moze Wam tez pomoze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Perwersyjny manipulant w odmianie męskiej \"owładnięty\" przez czyste zło praktycznie nie posiada uczuć, działa na chłodno i nie można go skrzywdzić (psychicznie). Uwodząc kobietę jego jedynym celem jest zawładnięcie jej umysłem i ciałem a następnie krzywdzenie jej, pragnie zabić w niej wszystkie oznaki \"dobra\". Dzieki władzy jaką nad nią uzyskuje zmusza swoją ofiarę do czynienia rzeczy, które w jej przekonaniu są złe, ale mimo to się na nie godzi, depcze po kolei wszystkie jej zasady życiowe, w które wierzyła - to jak \"brukanie anioła\". Czasami doprowadza aby ofiara krzywdziła inne osoby - na początku nieświadomie. Bardzo często do niszczenia wykorzystuje cielesność kobiety, gdyż jest to jej najsłabszy punkt (u tego rodzaju kobiet), czasami stosuje perwersyjny sex - ale nie jest on celem samym w sobie tylko środkiem do łamania psychiki, aby czuła do siebie wstręt, do swego ciała, była \"brudna\". Ofiara ze wszystkich stron jest otaczana przez zło, np. uwodzi jej koleżanki, siostry, włącza w grono znajomych inne panie, które z nim współdziałają w osaczaniu i izolacji. Przyjemność sprawia mu cierpienie ofiary, jej \"gaśnięcie\". Tego typu perwersyjny manipulant gustuje głównie w dziewicach (choć nie tylko) religijnych, o jasno sprecyzowanych poglądach na temat dobra i zła, twardo trzymających się swoich zasad wpojonych jeszcze w dzieciństwie. Podczas uwodzenia staje się osobą o jakiej zawsze marzyła, np. czyta z nią razem Biblię, czuły, opiekuńczy, trochę nieśmiały w kontaktach z nią. Celem czystego zła jest zabicie wszelkiego dobra czyli przemienienie swojej ofiary (osoby czystej, nieskalanej) w osobę \"złą\" - przeciwieństwo tej, którą była. Lub też, jeżeli jest to niemożliwe, doprowadzenie do jej strasznego osłabienia, choroby psychicznej, czasami śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
manipulant boi się mężczyzn, unika ich wzroku, zjednuje sobie kobiety aby go chroniły przed agresją osobników męskich. Niektórzy zboczeńcy, sadyści, damscy bokserzy: mają to wypisane na twarzy, w oczach, mają również strach w oczach przed zdemaskowaniem w kontaktach z mężczyznami z rodziny ofiary, wilkowi trudno oszukać drugiego wilka. zabranianie picia alkoholu to częsty przypadek, głównie manipulant nie chce abyś będąc pod wpływem nie wygadała się nikomu nieświadomie. On dobrze już wie, że zrobił ci takie pranie mózgu, że sama nie masz pojęcia czy to co razem robicie jest złe czy dobre - myślisz, że tak jest w każdym związku. Część psychopatów jest też przekonanych (zupełnie niesłusznie), że jego ofiara będąc pod wpływem alkoholu w towarzystwie innych mężczyzn jest tak dobrze \"wytresowana\", że na kiwnięcie palcem będzie zaspokajała wszystkie ich seksualne zachcianki. Eksperymentują na innych partnerkach nie angażując się uczuciowo, czasami doprowadzają do załamania nerwowego np. naprzemiennymi rozstaniami i powrotami, tylko po to aby sprawdzić czy potrafią. Swoje niepowodzenie z wcześniejszą partnerką i to że nie potrafili jej przy sobie zatrzymać argumentują brakiem własnego doświadczenia. Dlatego nabywają cechy dzięki którym z łatwością uzależniają od siebie partnerkę/partnerki, wchodzą w związki równoległe. W przypadku zakochania od razu kończą taką znajomość - jak potrafią - jeżeli nie to mocno kaleczą psychicznie drugą osobę. Subtelnie a czasami zupełnie otwarcie informują o swoich kontaktach z innymi kobietami wywołując zazdrość i chęć rywalizacji. Kiedy kobieta poczuje na swoich plecach \"oddech konkurencji\" bardziej zabiega o jego względy i godzi się bezkrytycznie na rzeczy, na które w normalnych warunkach nigdy by nie przystała. Osobnik taki ma często psychikę częściowo kobiecą (wrażliwość) dlatego bardzo łatwo interpretuje damskie potrzeby i emocje, przez co potrafi zarówno dobrze zniewalać jak i ranić ofiarę. Dodatkowo przeczesuje różne damskie \"fora\" czy czasopisma aby sie dokształcać. Niektóre kobiety traktuje jak wyzwanie - szczególnie takie trudniejsze o skłonnościach monogamicznych albo szczęśliwe mężatki. Podczas uwodzenia uważnie słucha kobiety i czeka aż ona sama się odsłoni, a następnie dostosowuje swoje zachowanie do potrzeb. Atakuje impulsowo, w decydującym momencie potrafi \"obezwładnić\" ofiarę swoją inteligencją i erudycją. Rozpoznaje doskonale kiedy ona zaczyna się w nim zakochiwać, czasami już przy nim w trakcie rozmowy hormony zaczynają szumieć jej w mózgu, zmiana zachowania, inne spojrzenie, czasami przy tym towarzyszy wydzielanie innego zapachu. Osobnik taki świetnie gra czasem, samotność i sny robią więcej niż ciągłe kontakty, dlatego kiedy już \"ma ją w sieci\" to bywa, że nie odzywa się do niej przez 48h. Niektórzy dla \"lepszej zabawy\" robią wtedy jeden kroczek do tyłu i przyjmują postawę \"pasywną agresywnie\" dezorientując i zmuszając do aktywności ofiarę. Bywa że utrzymywana w ten sposób ,w niepewności pani, sama rzuca się na partnera w akcie desperacji i dąży do kontaktu. Jeżeli chodzi i łóżko to zazwyczaj on doskonale zna kobiece ciało i potrafi rozpalić w niej płomień, przynajmniej na początku jest super. perwersyjny manipulant bez zdolności empati (umiejętności wczucia się w przeżycia ofiary) byłby znacznie mniej groźny i łatwy do rozszyfrowania. Dodatkowo musiałby korzystać z gotowych schematów postępowania zaczerpniętych z wiedzy teoretycznej, które nie zawsze są tak uniwersalne i możliwe do zastosowania jak twierdzi autor danej publikacji. Poza kilkoma chwytami psychologicznymi wywołującymi w miarę przewidywalne reakcje u większości ludzi, manipulant musi działać w dużym stopniu intuicyjnie. Oczywiście zadanie jest ułatwione jeżeli trafi na osobę osłabioną wcześniejszymi związkami, \"desperacko\" pragnącą wejść w nowy związek. Po zdemaskowaniu całej gry manipulant przestaje udawać a wręcz chełpi się swoim brakiem uczuć i wyrachowaniem - aby spotęgować cierpienie partnerki. Stara się jej zakomunikować, że on się nią zupełnie nie przejmował i dla niego była tylko \"seksualną zabawką\" i nawet w tym nie potrafiła go zadowolić. Poza tym nie nadawała się do niczego i wszystko robiła źle. Bardziej inteligentny manipulant w przypadku zagrożenia \"knebleuje usta\" szantażem, grożbą ujawnienia kompromitujących materiałów typu filmy czy zdjęcia z jej udziałem albo krępujących zdarzeń. Czasami w podobny sposób niszczy psychicznie swoją byłą ofiarę zmuszając ją do kontaktów intymnych po kilku latach kiedy już jest w innym w miarę udanym związku. Jednak jeżeli ofiara nie ulegnie szantażowi to raczej nie wchodzi w otwartą konfrontację i wycofuje się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mazurze - znów ta wasza męska duma:o poczekam, przetrawię i zadzwonię; co wyniknie - opowiem; wyrzutów robić mu nie będę; taka już jestem; a że nie spodobało mi się, to już mu o tym powiedziałam; stąd cisza jego; wyjazd nad morze; przetrawiłam - tęsknię za nim i zgodzę się, jesli nadal będzie chciał; ale nadal zawiedziona,że nie chciał teraz; jakiekolwiek nim motywy kierowały; chocby najwznioslejsze;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalio, to, jak on wie, że Ci się to nie spodobało i nie dzwoni to nieładnie. Ja bym chyba nie zadzwoniła. Wyrzutów nie ma co robić, bo one niczemu nie służą. Ja miałam na myśli tylko informację dla niego, w stylu: przykro mi, że .... i nie więcej. Z_mazur - Twój powyższy post, to raczej niewypał :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość D Kobietki.a
Przestan pisac o nim. Pisz o sobie. Pisalas, ze jest rowniez i narkomanem. Przyjmij, go,z e jest chory, po prostu i inaczej nie potrafi. Przestan sie doszukiwac glebokieog sensu w jego zachowaniach!!! Jak tam terapia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Kobietki.a
Czy ty w ogole czytasz to co ci dziewczyny wklejaja? Ale tak naprawde ze zrozumieniem? Samo nie przejdzie musisz nad tym pracowac. Dobrze, ze go od trzech dni nie ma! Ciesz sie, skoro sama nie mozesz sie powstrzymac od spotkan i telefonow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalio, a mnie się wydaje, że przesadzasz trochę. Co chcesz osiągnąć tą ciszą? \"Złamać\" go ? Z tego, co opisałaś, to On Cię bardzo szanuje, jak jesteście razem, jest \"jednotorowy\" wtedy. Być może miał nadzieję, że Ty go po prostu, najnormalniej w świecie zrozumiesz, kiedy Ci powie, że nie ma ochoty na spotkanie, bo jest zmęczony. Teraz wie, że musi kłamać...bo Ty prawdy nie akceptujesz. Musi wymyślać jakieś inne powody. Czy o to Ci chodziło? Ty też możesz zadzwonić, i powiedzieć...prawdę.....że jest Ci przykro, bo bardzo się nastawiłaś na spotkanie, i być może źle zrozumiałaś to, co On mówi - odebrałaś to jako komunikat, że Cię \"olewa\". Ale być może nie masz racji, tylko niskie poczucie wartości, i tak odebrałaś jego szczerość (No, to już nie wiem, jak Wy ze sobą rozmawiacie, tzn. na ile takie tematy poruszacie). Ale właściwie doszłaś do wniosku, że wzajemne milczenie niczego nie załatwia, oprócz walki na \"przewagi\". Nie powinien się obrazić, tylko decenić Twoją szczerość. Poza tym On może się nie chcieć spotkać, ze względu na Ciebie! Bo czuje, że zbyt mało uwagi Ci bedzie mógł poświęcić na przykład. Przeciez właściwie coś takiego powiedział, a ty go zmuszasz do kłamania następnym razem... To ja tak sobie myślę Już nieraz swteirdziłam, że szczerość się najbardziej opłaca. Nawet po to, żeby wyeliminować ludzi, którzy Twojej szczerości nie doceniają, albo która im jakoś przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam dziś chwilowy nawrót, mały regres. Może jakaś łatwiejsza droga? Ona mnie kusi czasem, choś wiem że to tylko iluzja i kłopoty. Wiem , tylko jeden dzień , to mi pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Halls Ja napisałem to samo o co chodziło Szklance. Właśnie on traktuje zachowanie idaalii jak dąsy a prawdziwy facet (taki jak go idaalia opisuje) takie dąsy ignoruje. To idaalia się dąsa a nie on. Dzwoniąc pierwszy złamałby pewne swoje zasady. Oczywiście wszystko to pod jednym warunkiem, że nie chciał przyjazdu idaalii tylko i wyłącznie z powodu natłoku pracy. Może rzeczywiście nie chciał żeby ona przyjechała kiedy on nie może jej poświecić całej uwagi. To też dosyć niezręczna sytaucja. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pojutrze minie tydzień od naszej rozmowy; on ma nawał zajęć: ostatnie wykłady za nim, więc egzaminy i obrony przed nim; poza tym praca - specyficzna, wymagająca wyjazdów poza biurko i fotel dyrektorski; jestem idiotyczną, schozofreniczną kretynką, która ma zbyt dużo czasu na myślenie; kiedy ochłonęłam wiem, to co i wy teraz - to co tu mi piszecie, to już wiem, wachałam się,a wy mnie utwierdziliście; dzięki; lęk przed odrzuceniem, pozostawieniem działa na mnie własnie w taki sposób; destrukcyjnie dla mnie i dla innych; wyczulenie i wyobraźnia wybujała właśnie łącznie z wolnym czasem na snucie kretyńskich wątków - budują takie lęki; boję się teraz,że ten mój wybuch mógł popsuć wiele; trudno - trzeba spijać smietankę swoich poczynań; a od ponad dwóch lat wciąż sobie powtarzam: nie działaj impusywnie, zamilknij, przemyśl, przeanalizuj i dopiero potem mów co czujesz; no i nie posłuchałam się samej siebie no i proszę; mimo wszystko - dobrze że wróciłam tutaj; zobaczyłam jak wiele jeszcze pracy nad samą sobą; i własnie teraz uświadomiłam sobie, że nie ma co obarczać winą za całe zło - mojego EXcentrycznego mężula-wężula; być może przy innej, zdrowej, normalnej kobiecie, nie wyszłoby z niego to co wyszło przy mnie; wiążąc się z nim byłam nieświadoma całego bagażu cierpień i bóli, tkwiących we mnie już od dawna; no i dał mi naprawdę wiele pięknych, radosnych i szczęsliwch chwil:o)) no i dał mi moje kangurzątko:) kiedy widzimy z maleństwem kolumnę mróweczek dążących gdzieś tam, w sobie tylko znanym kierunku, przystajemy:) generalnie, gdyby wlazła na nas i próbowała nie daj boże ukąsać, strzepnęłybyśmy i bez mrugnięcia okiem - bucikiem taką, bucikiem:) ale kiedy tak idą i nie zwracają na nas uwagi - niech sobie idą:) pomagać nie pomagamy,ale przeszkodzić też nie chcemy:) każde z nas ma swoją drogę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×