Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Nemasu

Seroxat - początki..

Polecane posty

Gość Lola13
Ja nie mam swojej firmy ale mam pracę o której całe życie mażyłam , jeżdżę samochodem, czego przez 10 lat nie robiłam, studiuję , mam córkę i właśnie to mnie trzyma przy życiu. Nawet nie wiedziałam że mam tyle w sobie zaparcia i siły, ale czami przychodzi taki dzień o którym byś nie pomyślała np. śmierć bliskij osoby i krach wszystko wraca i znowu załamka, leki i wszystko zaczyna się od nowa i tak w koło.Jak ja to wszystko wytrzymuję sama nie wiem. Czasami podziwiam samą siebie, że mam taką energię i chcę żyć choć jest ciężko. POZDRAWIAM wszystkich NERWICOWCÓW trzymajmy się razem!!! Ciekawe co by był gdyby wszyscy z natręctwami spotkali się w jednym miejscu chyba by było śmiesznie Niech ktoś napisze czy udało mu się całkowicie wyleczyć z natręctw, jestem bardzo ciekawa!!! Piszcie jak nie dzisiaj to jutro Pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lola13
Hep, jesteś wielka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej...
Hep to niesamowite ale ja też mam skoliozę kręgosłupa piersiowego i to dużą! Zawsze mnie zastanawiało skąd się to bierze. Książki medyczne w zasadzie niewiele wyjaśniają. A co do psychiki to to co mnie ostatnio zmartwiło to uświadomienie sobie że pójście do psychiatry czasami zamiast pomóc może jeszcze bardziej człowieka zdołować. Mnie zdołowało to że zarówno psychiatra jak i psycholog tak naprawde niewiele byli w stanie mi poradzić na moje problemy. Psychiatra tylko ogólnikowo wysłuchała mój problem po czym przepisała mi leki i skierowała na wizyte do psychologa. Natomiast wizyta u psychologa jeszcze bardziej mnie rozczarowała. Kobieta na początko trochę bagatelizowała mój problem, jakby nie rozumiała o co mi chodzi, jednoczesnie mi też bardzo trudno było ubrać w słowa to co czuję między ludźmi i potrzebowałam chwili zastanowienia. A tu świadomość że wizyta trwa tylko godzinę trochę to utrudnia. A jak jej powiedziałam że czasem w desperacji tłumiłam lęki alkoholem bo inaczej nie potrafiłam sobie ulżyć w cierpieniu to wysłała mnie do specjalisty od leczenia alkoholizmu, jednocześnie nic tak naprawde sensownego mi nie poradziła. Zresztą miałam wrażenie że słucha mnie jednym uchem tylko. Poczułam się spławiona i więcej do niej nie poszłam. U mnie w mieście psychoterapii grupowych nie prowadzi się, a o indywidualnej też mi nikt nie powiedział. Na psychoterapię u pychiatry prywatnego nie mogę sobie pozwolić. To jest zabawa dla bogatych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO HEJ Niestety bogata nie jestem (jestem nauczycielką w podstawówce) a zmuszona jestem chodzic na prywatne wizyty do psychoterapeuty.Płacę 60 zł za 45 min.Odmawiam sobie ciuchów,kosmetyków żeby miec na psychiatrę i psuchoterapeutę oraz leki (seroxat tani nie jest) To jest jakas paranoja po prostu!!Ale przyznaje uczciwoe,że jest mi lepiej! zazywam seroxat rok....Co będzie po odstawieniu i kiedy to nastapi? Pojącia nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam.Mam pytanie,biore seroxat 3 tygodnie pierwsze dwa bralan 1 tabletke rano,a ze wzgledu na moja nerwicelekarz kazal mi zwiekszyc do 2 tabletek dziennie rano pierwsze dni byly ok a teraz jest koszmar mam pustke w glowie,trzesie mnie,czuje sie jak na haju,mam problemy ze spaniem,widzeniem i lęki sie nasilily.Poradzcie mi czy to minie czy to skutek uboczny leku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AGROFOBIL
NIE DAŁEM RADY-PRZECIEZ TEN LEK JEST TAK JAK EXTASY MA IDENTYCZNE DZIAŁANIE PRZYNAJMNIEJ NA POCZATKU!POWOLNA SMIESZNA MOWA POTEZNE CISNIENIE WIELKIE OCZY CIEZKO Z RÓWNOWAGĄ!KURWA JAKBY MNIE TAK POLICJA ZŁAPAŁA TO BY MI CHATKE PRZESZUKIWALI BO BY NIE UWIERZYLI ZE TO PO LEKACH:)SPRÓBUJE JESZCZE RAZ ALE AFOBAM XANAX LEPSZY:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej...
Mam ważne pytanie. Czy Seroxat może przepisywać normalny lekarz ? Czy tylko psychiatra ? Chodzi o to że pracuję i nie bardzo mogę się zwolnić a po południu psychiatra nie przyjmuje. Jutro biorę ostatnią tabletką z opakowania i martwię się że nie załatwię w najbliższych dniach recepty :O Jak na razie to u mnie nadal bez zmian. To pisanie że ktoś się czuje po tym jak na haju. U mnie nic takiego nie ma. Czuję się tak samo jak zwykle tylko trzęsą mi się ręce i szczękam zębami. Poza tam nic :/ Mam nadzieję że nie będę musiała brać podwójnej dawki. Bardzo tego nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AGROFOBIL chyba już piszę o tym z 10 raz sorki ,że sie powtarzam:-) Biorę seroxat rok,dokładnie zaczęłam 25 kwietnia.To lek nowej generacji,dobrze tolerowany.Niepotrzebnie sam sie nakręcasz. na pewno przeczytałes ulotkę z objawami niepożąanymi i doszukujesz się ich u siebie.Wytrzymaj 3 tygodnie,spróbuj,bąż silny i konsekwentny.Zobaczysz,że będzie lepiej! Nie mysl,o tym jak sie czujesz po tabletce,zajmij się czymś.jestem pewna,że mam rację,bo sama to przechodziłam..Poczatek nie jest cudowny :-P ale to minie.Trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baśki
Witam, łykam seroxat ponad rok. Jego pozytywne działanie odczułam dopiero po 4 tygodniach stosowania. Na początku strasznie byłam śpiąca, więc po przyjściu z pracy szłam spać i( tak przez 4 tygodnie). Niestety nie przypominam sobie abym miała zawroty głowy na początku brania seroxatu, ale za to miałam po 3 dniach przerwy w zażywaniu. Miałam wrażenie,że zaraz upadnę. Tak, więc zażywam dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej...
Witam ponownie. Biorę seroxat już chyba ze 40 dni i dochodzę do wniosku że chyba jestem jakimś wyjątkowo opornym przypadkiem :O Nie czuję zbyt wielkiej różnicy. Może miałam takie chwile że wydawało mi się że w sytuacjach społecznych reaguję jakby ciut lepiej, ale z drugiej strony lęki jak były tak są. Sama już nie wiem czy to była autosugestia czy coś tam minimalnie to działało. Zazdroszczę wszystkim którym ten lek pomaga. Może gdybym brała większą dawkę, ale boję się że większa dawka będzie jeszcze droższa, a ten lek i tak sam w sobie jest drogi. Zaczynam się obawiać że żadne leki na mnie nie działają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katusza
Mi mama nie pozwala brać leków, mam 17 lat i zaawansowana depresję. Kiedys lekarz psychiatra przepisał mi tańszy odpowiednik Seroxatu - Xetanor, podobno ma taki sam skład tylko jest dużo dużo tańszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej...
Wiecie co ? Kilka dni temu skończyłam drugie opakowanie Seroxatu i nie kupiłam już następnego... Po prostu dałam sobie z tym spokój. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo zdecydowałam o tym bez konsultacji z psychiatrą. Myślałam że uda mi się z nim skonsultować zanim skończyło się opakowanie ale kiedy zobaczyłam że aby się spotkać z psychiatrą trzeba się umawiać na wizytę już 2 tygodnie wcześniej to było już za późno. Opakowanie się skończyło a ja nie załatwiłam już kolejnej recepty u lekarza rodzinnego. Nie zauważyłam po Seroxacie jakiejś szczególnie zauważalnej poprawy prócz tego że każdej nocy spałam jak zabita, więc uznałam że to nie ma sensu. Tymczasem zaczął się nowy problem związany z odstawieniem leku. Wczoraj po pracy byłam w dobrym nastroju i poszłam na zakupy. Czułąm jakieś rozedrganie i normalnie jak byłam w przymierzalni to jakoś dziwnie roztrzęsły mi się ręce. Z kolei wieczorem nagle poczułam dziwny niepokój zupełnie bez przyczyny. Ostatniej nocy już nie spałam kamiennym snem tylko obudziłam się o 4 nad ranem i przewracałam z boku na bok, co raczej nie wróży nic dobrego. A dzisiaj mam jeszcze inne objawy. Nie czuję dziś niepokoju, ani nie trzęsą mi się ręce ale od południa mam przedziwne zawroty głowy. Jakoś tak dziwnie się czuję jakby nie z tej ziemi. Chyba ten lek mi jednak wyraźnie nie służył. Najpierw chyba przez miesiąc męczyło mnie drżenie rąk i tiki nerwowe związane z przyswajaniem leku. Dopiero po ponad miesiącu te objawy mi przeszły, ale nie poczułam się po tym wszystkim jakoś szczególnie inaczej. Teraz jak odstawiam to gówno to znów jakieś cuda się ze mną dzieją. Ja pierdole taki interes. Jedyna zaleta tych psychotropów była taka że jak piłam alkohol to nie czułam kompletnie żadnej interakcji leków z alkoholem. Mogłam mieszać piwo i wódkę i nie miałam kompletnie żadnych objawów. Zupełnie jakbym nie brała żadnych leków. Inaczej było z Bioxetinem. Tam to już po jednym słabym piwie czułam się jak Alicja w krainie czarów. To było okropne uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna niezdecydowana
Recepta na Seroxat leży obok mnie na biurku. Do tego dostałam Aspargin (żeby serce uspokoić?). Po przeczytaniu postów na forum, zastanawiam się ciągle, co myśleć o tym leku i czy w moim przypadku jest on konieczny. Lek przepisał mi neurolog-psychiatra, który trochę mnie poznał - dwa lata temu, po rozpoczęciu studiów zgłosiłam się tam z nawracającymi bardzo silnymi lękami. Ich przyczyną była drastyczna zmiana otoczenia - z małej miejscowości na życie w Warszawie, oraz emocje, które od dawna nie miały ujścia, bo na zewnątrz zazwyczaj pokazywałam, że wszystko jest super. A skończyło się to atakami nerwicowymi. Stwierdzono u mnie kilka odmian, w reakcji na różne bodźce - ale objawy podobne: bardzo szybkie tętno, bicie serca (jakby tylko ono było w klatce piersiowej), zawroty głowy, mdłości, drętwienie kończyn, "mrówki", zimny pot, poczucie "odrealnienia". Zrobiono mi badania serca, tarczycy, głowy. Okazało się, że to "tylko" nerwica. Tłumaczyłam sobie, że tak naprawdę nic złego się ze mną nie dzieje, przyjechałam do domu na trzy tygodnie, zaczęłam brać leki od neur.-psych. (Coaxil, Pramolan, Betaserc, prepaty z magnezem), zacisnęłam pięści i się nie dałam. Bałam się autobusów, przystanków, skupisk ludzi. Zaczęłam lękać się... lęku, zastanawiać się przed wyjściem gdziekolwiek, czy oby mnie to teraz nie spotka. Ale tłumaczyłam sama sobie wiele rzeczy. W autobusach i na przystankach czytałam książki, wszędzie zabierałam discmana, poznałam ciekawych ludzi, a później zakochałam się, zaliczyłam rok na studiach i nic już nie było takie straszne. Po pół roku brania leków lekarz zdecydował się na odstawienie. Nie było żadnych skutków ubocznych, wyjechałam nawet na wakacje do Anglii, popracować. Jesienią (pół roku po zakończeniu terapii lekowej) objawy jednak znów zaczęły się pojawiać, słabsze, ale jednak. Szczególnie zawroty głowy, obawa przed wyjściem na ulicę, obniżenie nastroju, nerwowość. W końcu zdecydowałam się znów odwiedzić lekarza. Zbadał, porozmawiał, przepisał Seroxat. I zaproponował wizytę u psychoterapeuty - "terapię Gestalt". I dlatego się zastanawiam - może spróbować najpierw wizyt u terapeuty (tyle, że to droga "impreza;/), a nie sięgać po leki, skoro choroba nie uniemożliwia mi życia, a po prostu utrudnia. Wiosna jest, a mnie dopadają jakieś "strachy", ech. Pozdrawiam Was, przeczytałam wszystkie posty, nie dajcie się! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej...
Ciekawi mnie co to jest ta terapia Gestalt. Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Ja normalnie to pewnie nie brałabym leków bo jakoś ze swoją fobią społeczną potrafię wegetować. Problem tylko w tym, że za rok ustalam wstępnie z chłopakiem datę naszego ślubu i już teraz okropnie się boję tej uroczystości. Nienawidzę być w centrum uwagi, bo cała sztywnieję, widać wtedy po mnie lęk a im więcej patrzy na mnie ludzi tym większe przerażenie mam na twarzy. Nie przeżyję tego jeśli uchwyci to wszystko kamera. Mówię chłopakowi że nie chcę kamery, że okropnie się denerwuję, że nie chcę być nagrywana, bo nie wiadomo czy nie dostanę w którymś momencie jakiegoś ataku paniki. Mój chłopak jednak bagatelizuje sprawę. Zakłada że wszystko pójdzie dobrze. Jest cholernym tradycjonalistą i uparciuchem. Tzn. na weselu ma być cała jego liczna rodzina i kamera której nienawidzę!! Ja znam siebie i zawsze w każdej nowej sytuacji wyglądam jak zaszczute dzikie przerażone zwierze, nawet przy głupim składaniu życzeń robię się nerwowa, oczy robią mi się okrągłe i prezentuję swój beznadziejny sztuczny uśmiech. Jesli nie jestem wystawiana na takie sytuacje że trzeba się dobrze zaprezentować to potrafię jakoś z tym żyć, a nawet być szczęśliwa, ale czegoś takiego jak ślub i wesele to chyba nie przeżyję tego psychicznie. Mam rok czasu na znalezienie takiego leku który by mnie jakoś solidnie zmulił w tym dniu, który ponoć jest najpiękniejszy w życiu kobiety, a ja się boję by nie okazał się najbardziej koszmarny w życiu. Nie chcę się ośmieszyć przed ludźmi, bo już kilka, kilkanaście razy się w ten sposób ośmieszyłam i miałam po tym wszystkim myśli samobójcze, wpadam w depresję, potrafie wtedy potem cały kolejny dzień przesiedzieć bezczynnie w fotelu, gapić się w jeden punkt i myśleć o samobójstwie. Jestem emocjonalną masochistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna Niezdecydowana
Hej, Ta terapia polega na "podstawieniu". Pracujesz z terapeutą, razem wracacie do tych momentów w twoim życiu, które wpłynęły na twój obecny stan psychofizyczny i niejako "razem" przechodzicie przez to jeszcze raz, odgrywacie poszczególne sceny, żeby można było się pogodzić z tamtymi emocjami, odczuciami, przyjąć, że coś się zdarzyło, i już. Żeby zrozumieć. Jeśli już odważysz się tak osobiste kwestie poruszyć w ten sposób z terapeutą (który musi być człowiekiem zaufanym, musisz najpierw trochę go "poznać"), metoda ta jest ponoć bardzo skuteczna, szczególnie wśród ludzi z nerwicą. Wiadomo przecież, że leki nie usuną przyczyn, trzeba się dowiedzieć dlaczego się zachorowało, wtedy łatwiej wyzdrowieć, albo przynajmmniej nauczyć się sobie radzić. Czy rozmawiałaś kiedyś z psychologiem/psychiatrą? To, że Twój chłopak nalega na kamerę, nie znaczy, że jest strasznym uparciuchem - po prostu człowiek, który nigdy nie przeżył ataku lęku, nie jest w stanie zrozumieć tego, kogo to dręczy. Masz jeszcze trochę czasu, coś na pewno da się zrobić:) Trzymaj się ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej...
Dziękuję za ciepłe słowa i podniesienie na duchu. Rzeczywiście mój chłopak nie za bardzo rozumie moje obawy. Tłumaczy to tym że to będzie pamiątka dla nas. Ja dziś niestety kupiłam kolejne opakowanie Seroxatu. Dziś jeszcze bardziej się nasiliły skutki odstawienia leku. Dziś mam jeszcze większe zawroty głowy niż wczoraj. Praktycznie przy każdym ruchu kręci mi się w głowie i zbiera mi się na wymioty. Zażyłam dziś tabletke z nowego opakowania i mam nadzieje że do jutra mi przejdzie. Nie miałam pojęcia że odstawienie tego leku to aż tak poważna sprawa. Już widzę że będzie z tym problem. Jesli chodzi o psychiatrę to w moim mieście nie trafiłam jeszcze na dobrego i jestem na razie w fazie eksperymentów. Właściwie to trudno o naprawdę dobrego psychologa czy psychiatrę. Jak na razie to tylko raz trafiłam na kogoś dobrego ale z pewnych przyczyn niezależnych ode mnie, nie mogłam kontynuować terapii, a teraz mieszkam już w innym mieście i nie bardzo mam już dostęp do tej osoby. Ale szukam nadal kogoś w moim mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOLKARACH
PODZIWIAM WAS-za odwagę brania leków.Ja mam nerwicę lękową ale tak bałam sie uzaleznienia od lków , że w 90% zwalczyłam ja ziołami i samozaparciem.Bywało baaaaardzo cięzko tylko po przeczytaniu waszych postów zastanawiam sie czy i tak nie lżej niz przy odstawieniu leków. Pisze bo koleżanka zachwalała mi Seroxat -ale po tym co czytam to zostanę przy moich ziółkach i piwku od czasu do czasu. Pozdrawiam i trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna Niezdecydowana
Zdecydowałam, że nie będę na razie zaczynała kuracji Seroxatem. Nie jest tak źle, staram się samej sobie przemówić do rozumu, nerwica nie uniemożliwia mi życia, a tylko utrudnia - jak pisałam wcześniej. Post wyżej podniósł mnie na duchu, oby więcej takich "przypadków"! :D Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaton
Panno Niezdecydowana ;) generalnie wszystkim polecałabym terapię Seroxatem. z tym że, jak widzę, masz większe "doświadczenie" w tej materii, i skoro ma to być kolejny lek, to może faktycznie daremny taki interes... sama zażywam 2,5 miesiąca i widzę znaczną poprawę! ;) zdiagnozowano u mnie zaburzenia lękowo-depres. (takie pomieszanie depresji z nerwicą) i o ile stany depresyjne całkowicie zniknęły, to z lękami jest trochę gorzej... zdarza się, że po prostu powracają. i tak jak ktoś pisał - najbardziej boję się tego, że dosięgnie mnie lęk. a teraz, kiedy miewam chwile, dni bezlękowe widzę, jak fajnie jest tak spokojnie żyć :D no nic, niedługo mam kontrolkę i myślę, że poproszę psychiatrę o namiary na jakichś dobrych terapeutów. strasznie się boję i nie chcę, ale widzę jak na dłoni, że nie mam innego wyjście :/ Ammarylis, Daga, Kontra - wpadacie jeszcze tutaj? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAM!!!!! mija kolejny miesiąc (chyba trzeci...) odkąd biorę seroxat i jest zdecydowanie lepiej. Zauważyłam, że nie dopadają mnie już takie lęki jak kiedyś, zrobiłam się bardziej otwarta i odważna, ale też tak nie do końca...nadal odczuwam lęk przed jakimś wyjazdem gdieś dalej poza miasto, zostaniem samej w domu na noc (bo lęki najczęściej dopadają mnie w nocy, gdy się przebudzę - drętwienie kończyn, potworne bicie serca, zimny pot i ta myśl, że umieram...), mimo to nie unikam wyjazdów i takich sytuacji, które kiedyś sprawiały,że np wychodziłam ze sklepu w trakcie zakupów, bo nagle nogi robiły mi się jak z waty. Ale jedno zostało - lęk przed lękiem - jak tego się pozbyć?? I wciąż nie zdecydowałam się na terapię, bo nie wiem gdzie jej szukać:( Ehhh...póki co, staram cieszyć się życiem:) Pozdrawiam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich! Cierpię na nerwicę lękową i depresję, takie moje 2w1... Choruję już od dawna, ale ciężko mi było jakoś przyznać się przed samą sobą, że potrzebuję pomocy lekarza \"od głowy\". 3 miesiące temu dostałam jednak pierwszego ataku i po nim stwierdziłam, że jak nie pomoże mi szybko jakiś specjalista to chyba zwariuję. Poszłam do psychologa. Już na pierwszej wizycie Pani doktor postawiła diagnozę (nerwica lękowa i depresja) i skierowała mnie do psychiatry na dalsze leczenie. To jednak nie było już takie proste. Zapisy na co najmniej 2 miesiące do przodu (jestem z Warszawy). No cóż zapisałam się i cierpliwie czekałam. Niestety mój organizm nie chciał czekać i po kilku dniach dostałam pierwszego \"książkowego\" po prostu strasznego ataku paniki. Oczywiście podczas wyjścia na dwór w samotności. Ledwo dotarłam z powrotem do domu, mimo że byłam zaledwie kilkaset metrów dalej. Od tego momentu zaczęłam się dziwnie czuć, myślałam, że zaczynam naprawdę wariować. Zdecydowałam się na wizytę (oczywiście domową) psychiatry prywatnie. Pani doktor potwierdziła diagnozę psychologa i przepisała mi na 30 dni Doxepin 25mg. Brałam 2 x dziennie, po obiedzie i po kolacji. Po pierwszym \"przejściowym\" tygodniu zauważyłam poprawę. Zaczęłam miewać ochotę na wyjście z domu (wcześniej na samą myśl robiło mi się słabo). Kilka razy zdarzyło się nawet, że wyszłam z domu sama! Oczywiście nie były to dalekie wycieczki, tylko spacerki w pobliżu domu, ale dawały mi wiele przyjemności i byłam później bardzo z siebie dumna, że sama wyszłam na dwór. Niestety po 30 dniach lek się skończył, a do wizyty u rejonowego psychiatry pozostało jeszcze kilkanaście dni. Postanowiłam, że wytrzymam. Stwierdziłam, że skoro wcześniej tyle czasu żyłam bez leków to teraz przez kilkanaście dni tez nie umrę. Ale moja nerwica miała inne zdanie na ten temat. Po 2 czy 3 dniach odstawienia leku zaczęły się potworne zawroty i bóle głowy. Oprócz tego zaczęłam mieć jakieś dziwne myśli (w tym samobójcze), czułam się okropnie, byłam roztrzęsiona, zaczęłam się pomału robić niebezpieczna (wstawiałam wodę na herbatę i gotowała się aż ktoś przyszedł do domu i zauważył, szłam zmywać naczynia do toalety, krzyczałam sama do siebie). Stwierdziłam, że jednak nie wyrobię i ponownie zapłaciłam za prywatną wizytę, aby zdobyć receptę. Wbrew moim oczekiwaniom nowa dawka Doxepinu wcale nie posatwiła mnie na nogi. Może po kilku dniach poczułam się minimalnie lepiej, ale to już nie było to, co poprzednio podczas brania tego leku. Czułam się coraz gorzej i myślałam, że zaczynam naprawdę wariować. Wznowiły się myśli samobójcze i potworne samopoczucie 24h na dobę. Nie miałam możliwości szukania pomocy i musiałam wytrwać do wizyty u psychiatry. W końcu nastał ten dzień (czyli wczoraj). Pani doktor przypadła mi do gustu (tak jak i psycholog, młoda miła babeczka, z rozumnym i poniekąd współczującym spojrzeniem). Stwierdziła, że Doxepin to lek starej generacji i przepisała mi Seroxat 20mg. Póki co, kazała mi jednak zrobić 2 tygodniową przerwę, podczas której mam się ratować jedynie Hydroxyzinum (3x1 25mg + doraźnie według potrzeb). Strasznie się tej przerwy boję, chociaż muszę przyznać, że dzisiejszy dzień, poza kilkoma \"małymi\" incydentami niepokoju i ciągłymi zawrotami głowy (stosunkowo niewielkimi jak na mnie) minął w miarę spokojnie. Wyszłam nawet na pół godzinny spacerek z koleżanką (no bo przecież nie sama). Przeczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi i muszę przyznać, że nieco mnie nastraszyły, jeśli chodzi o branie Seroxatu. Boję sę szczególnie tych pierwszych dni i tygodni. Ja i tak mam non stop zawroty głowy i nudności a tyle osób pisze, że to się tak bardzo wzmaga na początku... Boję się tego. Boję się strasznie ataków paniki. Co prawda Pani Doktor wczoraj wytłumaczyła mi dokładnie schemat napadu, ale to nie sprawiło, żebym poczuła się lepiej. Boję się mdłości i zawrotów głowy, bo ciągle to mam i momentami doprowadza mnie to wręcz do ataków szału. Czasami mam wrażenie, że przestaję się kontrolować, a to jest straszne. Mam dopiero 21 lat a czuję się jakbym miała 80!!! Moja babcia zapierdziela 20 razy więcej ode mnie! Czasem chciałabym, żeby to się skończyło... Nachodzą mnie pesymistyczne myśli, że to wszystko jest bez sensu, że lepiej być nie może, że to tylko złudzenie. Ale czasami są chwile, kiedy życie wydaje mi się piękne. Nawet bez magistra i pracy. I znajomych... No bo jak tu mieć kogoś bliskiego z taką chorobą... Ale czytając Wasze posty przekonałam się, że nie jestem sama, że jest ktoś kto mnie rozumie, bo przeżywa to samo. I to mnie skłoniło do zalogowania się w tym serwisie i wypowiedzi. Wiem, że się rozpisałam (pewnie będę to musiała wysłać w częściach), ale bardzo chciałam się z kimś podzielić swoim bólem, a wiem że kto jak kto, ale Wy na pewno zrozumiecie. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco i życzę powodzenia w walce z tą suką Nerwicą. Jeśli którejś z Was też doskwiera brak pokrewnej duszy, której można się wyżalić w chwilach zwątpienia to piszcie do mnie na gg: 8335592. Buziaki kochane, trzymajmy się :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm.................
ach ten seroxat. bralam to gowno caly rok i bylo zajebiscie. teraz nie biorę i tez jest zajebiscie. nie warto truc sie lekami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm.................
teraz biore ziolowe tabletki, sa tansze i zdrowsze. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hmmmm
ale musialas wspomoc sie chemia nim doszlas do tego ze obejdzie sie i bez niej ,czyz nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaton
Szyszunia --> początki z Seroxatem naprawdę nie są kolorowe, ale naprawdę warto się przemęczyć. mnie dopadły okropne nudności i taka nieziemska słabość - jeden dzień cały przeleżałam, nie majac siły ruszyć ręką (a przy tym nie byłam senna). wiem, że gdybym teraz wiedziała, jak to wygląda, osobiście załatwiłabym sobie jakieś leki nasenne. te parę pierwszych nocy było koszmarem - tak silnych lęków chyba nigdy wcześniej nie miałam. skoro masz jeszcze dwa tygodnie, to może skonsultuj się z lekarzem, czy w ogóle można Seroxat z czymś takim łączyć, i co Ci radzi, czy mógłby Ci przepisać ;) pozdrowiam i życzę powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agaton dzięki za odp. Psychiatra oprócz Sexoratu przepisał mi jeszcze sporo Hydroxyzinum, niby na okres przejściowy, ale 90 tabletek na 14 dni to sporo, więc to chyba ma być też na początek brania Sexoratu... Bardzo boję się mdłości i tej strasznej słabości, bo ja i bez leków bardzo często mam takie silne \"ataki bezwładności\" podczas których nie mam siły nawet oddychać, puls ponad setkę, a ja leżę jak martwa z miską pod łóżkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pluto
seroxat biore juz kilka lat niestety niemam innego wyjsća ale dzięki niemu moge normalnie funkcjonować jezdze samochodem pracuje mam odpowiedzialną prace poczatek miłem wrażenie że to nie działa ale po kilku dniach bylo okei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jestem 6 dzień na odstawieniu leków. We wtorek za tydzień zaczynam Seroxat. Do tej pory było super. Wczoraj spędziłam nawet 4 godziny poza domem w tym 2 na dworzu!!! Mój rekord od... dawna... Ale dziś od rana boli mnie głowa i wróciły zawroty. Chyba za dużo emocji naraz :( Wzięłam apap, popijam melisę... Mam nadzieję, że przejdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×