Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Megam

Związek z żonatym facetem

Polecane posty

atakitam nie osądzaj wszystkich ogólnie!!! nie jestem ani szmatą ani tępą laską - po prostu zakochałam się w żonatym facecie, który sprawia że czuję się wspaniale. Wiem, ze to i tak sie kiedyś skończy, ale póki co jest dobrze i nikt nie ma prawa mnie osądzać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie tłumacz się matołkom kochaj i już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kami_xyz ,sc ma racje bo i tak nigdy nie przewidzisz kiedy i jaki będzie koniec.Jeżeli czujesz się z tym dobrze to kochaj bo tego Ci nikt nie zabroni ani nie można za to osądzać.Pewnie to bardzo ryzykowne żyć chwilą ale bez ryzyka nie ma nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bt_borys
jesli ktos ma troche oleju w glowie to na sam fakt ze jest zonaty i ma dzieci i wspolnota to nie zdradzi i nie pojdzie do kochanki a takie ktore pchaja sie w cudze zwiazki to je**nac palem i do piachu. i na odwrot bo chlopy pchaja sie w czyjes zwiazki pozdro .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochany duch
Jeszcze pół roku temu osodzałabym takie osoby, które zdradzają. Ja również popełniłam ten błąd i zakochałam się w żonatym, choć sama jestem żoną. bezsensu! Mimo, że mineły dwa miesiące odkąd podjełąm decyzje o zerwaniu nadal się męcze i zastanawiam ile jeszcze dni musi upłynąć zanim przestanie boleć.Spotkałam go latem, pracowaliśmy razem, wspólne spacery, rozmowy bez rodzin sami sobie. Tak długo biegał, aż wydeptał ścieżke i stało się. Tłumaczyłam mu że niema doskonałych małżeństw, zawsze coś zgrzyta, że to tylko chwilowe zauroczenie, że ten związek jest chory, że niemam zamiaru pozbawiać jego dzieci ojca, a żony męża itd. im więcej tłumaczyłam i prosiłam żeby dał mi spokój tym było gorzej ( bardziej szalał) i jest tak do dziś dzień, niewiem co mam myśleć cały czas się boję. Były kochanek prawie co wieczór jedzie specjalnie za misto, gdzie mieszkam żeby przejechać koło mojego domu może go zobacze, wyczuwam go śmieszne ale tak jest niewkręcam sobie, wiem że bardzo tęskni ale mu nie wieżę, wszytko jest takie zkomplikowane. Szkoda tylko że to ja musiałam podjąć decyzje o odejściu, a nie on, szybciej może bym się z tym pogodziła. A tak cierpie podwójnie i ciągłe pytania w głowie czy postąpiłam słusznie, czy nie straciłam sznsy swojego życia, czy byłabym szczęśliwsza niż w obecnym związku. W moim małżeństwie to ja zawsze zabiegałam o miłość, jaki kolwiek gest, niewspominając o seksie, nigdy niebyło dobrze,starałam się cieszyć tym co mam,ale dopiero teraz przejrzałam na oczy. Mój małżonek zawsze był oziębły, a głównym powodem zdrady była chorobliwa zazdrość, niewytrzymałam niemogłam znieść braku szacunku do mojej osoby i wielu innych rzeczy np. chamskich odzywek. A w obecnej chwili zachowuje się prawie tak jak on wyzuta z wszelkich uczuć pusta wewnątrz,jakichkolwiek chęci do czułości seksu czegokolwiek.Bardzo bym chciała żeby czas szybciej leciał, podobnież leczy rany....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życie jest krótkie i dlatego trzeba łapać wszystkie przyjemne chwile,a jeśli partner nie chce już ich dostarczać ,to jego brocha:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angel_766
chyba w koncu sie rozsypie :((( to wszystko jest nie do zniesienia...jak dlugo jeszcze ??? milosc zabija...dopadlo mnie poczucie winy.....gdybym nie pojawila sie w Jego zyciu bylby szczesliwszy...same problemy....u niego...byle kobiety,dzieci....firmy....nie wiem tylko gdzie JA w tym wszystkim jestem....ja dalej wierze w bajki :( i co dalej dziewczyny???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_julia
ach...pokrecone to zycie.... Kiedys krytycznie ocenialam tych ktorzy zakochiwlai sie w zonatych/mezatych. Dzis juz nie moge....zakochalam sie w zonatym. Nie planowalam tego, nie planowal tego On - poprostu dopadlo nas. Dzis sie smiejemy ze naprawde nie wiemy jak to sie stalo i kiedy. Jestesmy ze soba ponad pol roku. Ma zone i dzieci - nie chce wrocic do nich. Nie przez mnie... Klotnie i brak wspolnego zycia u Nich zaczely sie kilka lat temu. Czy ja bylam pretekstem? Nie... Czy gdyby nie ja wrocilby do Rodziny? Nie... A jednak pomimo tego wszystkiego nadal mam watpliwosci i ogromny strach w sercu. Planujemy wspolne zycie... zycie do konca na zawsze. Namawialam Go bardzo zeby wrocil, w koncutam ma Rodzine, tam sa dzieci. Jak mowi dzieci za kilka lat dorosna i uciekna z domu, a my bedziemy do konca. Opiekuje sie dziecmi :)) I tak to zycie dziwnie sie placze i biegnie jak oszalale do przodu... Pozdrawiam wszytskich :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość photo
..Ja także jeszcze 7 m-c temu nigdy nie pomyślałabym o tym, że zwiąże sie z żonatym facetem..Poznaliśmy się i jakoś tak wszytko szybko się potoczyło..Od poczatku wiedziałam jaka jest sytuacja..Byłam szczęliwa z nim a zarazem pzrerażona..Przerażona całą tą sytuacją, że mnie to spotyka..Było wspaniale, wzniosłę chwile, wspólne wyjazdy..Nigdy nie mówił o rozwodzie..Mówił dużo o dziecku..ich dziecku..Byłam szczęśliwa..Potem zaczeło się psuć..Chciałam go zostawić, bardziej uznałam że musze niż chce..Powiedziałam mu to..Ale wrocilismy do siebie..Teraz jest źle ..bardzo..czuje że go tarce..A nie chce...No ale może tak bedzie lepiej i łatwiej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze mówiąc, szcześliwy facet nie uwikła sie w romans. Sama spotykam sie z żonatym facetem, nie ma dzieci, z żoną nie układa mu sie jakoś tragicznie, ale rewelacyjnie też nie... nuda. Mam 19 lat, on 28, nie liczę, że z nim będe, zresztą chyba nawet bym tego nie chciała. Na razie jest dobrze i tyle. I mnie i jemu taki układ odpowiada. Dziwie sie kobietom, które w takiej sytuacji liczą na coś więcej, kogoś na stałe to sobie można szukać wśród wolnych facetów, zajęty nigdy nikim więcej oprócz kochankiem nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Himena
Dużo można by było pisać na ten temat! Żonaci faceci to z jednej strony porażka a z drugiej wielkie szczęście! Potrafią ranić jak nikt inny ale potrafią również dać tyle szczęścia co normalny facet nie mógł by dać!!! Ja znów bardzo cierpie przez swojego faceta było między nami cudownie niestety szczęście nie trwa długo!!! Nie rozumiem co oni mają w sobie że tak przyciagaja do siebie na poczatku niby jest przelotny romans który później zamienia sie w piękne uczucie które nie ma szans żeby przetrwać! Ci którzy tego nie przeżyli nigdy tego nie zrozumieją oceniają nas nie wiedząc co my czujemy! Jesteśmy winne ale walczyć się z tym nie da!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo w tych związkach jest wysoki poziom adrenaliny ,ryzyko pociaga i wciaga i uzaleznia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ime23
megam: "taka miłość, albo tylko zauroczenie - wygasa szybko, wtedy spojrzę trzeźwiej na to wszystko" A ja znam faceta od sześciu lat, od razu się w nim zakochałam. Ale dopiero cztery lata później przekroczyliśmy granice - myślałam że jestem na tyle silna że tego nigdy nie zrobię, ale nie potrafiłam mu się oprzeć... Od roku nie jesteśmy razem, a ja wciąż o nim myślę. Nie potrafię spojrzeć na innego. Przepełnia mnie złość, za to jak mnie potraktował, ale go nie nienawidzę, lecz wciąż k... Czy kiedyś zapomnę i znów komuś pozwolę się do mnie zbliżyć. Dopóki myślę o nim, chyba nie. Bo nie potrafiłabym żyć z kimś, kogo ne kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anitah
kochane dziewczyny,po przeczytaniu waszych komentarzy stwierdzam,ze jestescie madre,Jestescie-bo wiecie,ze nic z takich zwiazkow nie wyjdzie.Nie ma sie co oszukiwac,facet nie zostawi kobiety,z ktora ma dzieci i przezyl z nia kilka (kilkanascie) lat. Dzis mam 22lata,jestem mloda,ale w swoim zyciu mialam romans z zonatym facetem. Byl to moj pierwszy chlopak,starszy ode mnie o 11lat. Nie chce sie rozpisywac na jego temat,bo nie warto.Nasz romans trwal 1,5roku.Kochalam go.To tyle.Skonczylo sie,bo nie bylam jedyna kochanka w jego zyciu...Nie spotykamy sie od 2 lat. I to ja wygralam,nie on. On wciaz wiedzie podwojne zycie z innymi kobietami,ja mam narzeczonego (uwaga!Nie jest zonaty!) i jestem szczesliwa.Najgorsze pieklo juz za mna. Nie zbudujecie szczescia na nieszczesciu innych. Ja nie chcialam patrzec na lzy zony "mojego faceta". Ciesze sie,ze to juz minelo,musialam sie spazyc,by teraz stac sie silniejsza i w wieku 22lat wiedziec by dbac i kochac tego,ktory jest naprawde tego wart. Bo najfajniej jest byc ta jedna jedyna w zyciu mezczyzny...pozdrawiam was dziewczyny i zycze duzo duzo sil aby to przetrwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomyłka22
Ja już prawie trzy lata jestem z żonatym facetem. Od początku wiedziałam wszystko, znałam Jego żonę. Miałam wyrzuty na początku. Później wszystko się zmieniało. Spotykaliśmy się częściej, teraz spotykamy się codziennie nawet kilka razy. Kocha mnie ja to wiem, ostatnio powiedział, że chce być ze mną, że nie wierzył, że jeszcze go cos takiego w życiu spotka, chociaż nie pierwszy raz zdradził żonę. Tylko boi się, że może Nam nie wyjść. Bardzo Go kocham i wierzę, że wszystko się dobrze skończy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitah
no coz droga Pomylko,brnij w to dalej jesli chcesz,ale z tej máki chleba nie bedzie. Skoro tak bardzo cie kocha,to dlaczego po 3latach spotykania sie z toba wciaz jest z zona. Fakt,przychodzi do ciebie codziennie,ale jednak wciaz wraca do domu do zonki i do jej lozka (taka niestety prawda,nie wierz ze nie sypia z zona). Zona to zona,to azyl,dom,dzieci,rodzina,wspolne zycie. Kochanka to seks,chec dowartosciowania sie przed samym soba. Powinnas wziac pod uwage,ze nie jestes jego pierwsza kochanka. Cos w tym musi byc. Naprawde nie chce cie zalamywac,ale faceci naprawde potrafia oddzielic milosc i seks. 3lata to dlugi staz,uwierz mi,gdyby naprawde cie kochal chcialby byc tylko i wylacznie z toba. Rozumiem cie,do mnie tez kiedys zadne argumenty ze strony kolezanek nie docieraly. Az do pewnego czasu...Wszystkie mialy racje. Moj ex zonaty twierdzil,ze ma juz pozew rozwodowy w Sdzie. Ale do dzisiaj jest z zona. Kochana przejrzyj na oczy,a jesli chcesz go sprawdzic,postaw mu ultimatum. Powiedz,ze jestescie razem 3lata i czas najwyzszy podjac ostateczna decyzje. Rozwod albo odchodzisz. Jestem ciekawa jak zaplacze mu sie jezyk...Naprawde,przezylam to,wiem co pisze.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Pomyłka22
nawiązując do powyższej wypowiedzi na twój temat jeśli postawisz ultimatum...........zacznie się łatwy do przewidzenia scenariusz jego postępowania........zacznie cię zwodzić po to aby utrzymać ten stan który jest jak najdłużej, zyska kilka lat .......i o to chodzi...........sam nie zrezygnuje z możliwości korzystania z mlodej zakochanej doopy (sorry za to słowo....ale ono najdobitniej ukazuje prawdę). Może być że pokaże ci że zastanawia się nad rozwodem, poczaruje obiektywnymi trudnościami, ba, nawet ci poopowiada że stara się o rozwód.....a czas ucieka, kolejne miesiące, potem lata.............a ty ciągle wierzysz i czekasz, i tym sposobem znajdziesz się w poczekalni......a czas, Twój czas ucieka. Pewnie masz 22 lata i jak piszesz od 3 lat jesteś kochanką, czyli miałaś 19 lat jak dałas się upolować? Czyli tak naprawdę byłaś dzieciakiem. A więc jest prawie absolutnie pewne że jesteś głęboko uzależniona a ty to bierzesz za miłość, sama z tego nie wyleziesz, uzależnienie ci nie pozwoli. Nawet jak zdobędziesz się na zerwanie to i tak będziesz do niego wracać bo tak jest przy uzależnieniu, a on nie pozwoli ci na odejście , zrobi wszystko aby utrzymać posiadanie młodej doopy na boku, i to jeszcze zakochanej doopy, a jak zakochana to jest najlepsza pikantna przyprawa do romansu. A TWÓJ CZAS UCIEKA Może za parę lat zdobędziesz się na odejście, potem przez parę lat będziesz leczyć się z chorych uczuć, .............i nagle okaże się że już nie jesteś młodziutką dziewczyną ale kobietą po przejściach około 30-ki lub znacznie po trzydziestce, samotną i rozpaczliwie szukającą jakiegoś faceta do związku bo zegar biologiczny cyka a ty masz ostatni moment aby mieć dzieci i założyć rodzinę, a nie będziesz atrakcyjnym materiałem na żonę bo będziesz postrzegana jako materac żonatego. Przykry scenariusz, jak czegoś teraz nie zrobisz, to tak właśnie możesz skończyć z prawdopodobieństwem 99%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitah
zgadzam sie z wypowiedzia powyzej. Zegar biologiczny bije,czas ucieka,a ty wciaz sama...Bo nie mozna tego nazwac zwiazkiem. Czy nie lepiej byloby ci przejsc sie ze swoim chlopakiem po miescie za raczke? Albo chodzic tam gdzie mozecie,bez strachu,ze ktos znajomy was zobaczy? Czy moze wolisz potajemne schadzki w domu na 2-3godzinki? Ja wole te pierwsza opcje ;-) Mam nadzieje Droga Pomylko,ze jakos wybrniesz z tego g*#*#

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a ja ciagle tkwię w tym gó
.....i sama nie wiem co dalej z tym zrobić,funduje sobie doły i doliny ,zimny prysznic i ciagle w tym tkwię,ale jak zyc bez niego???? kurcze uzalezniłam sie od tego wszystkiego i czasami a teraz napewno mam dość codziennie widuje jego dzieci ,codziennie widuje jego,codziennie i codziennie i co dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaisha99
Himena, JESTES TU JESZCZE? ODEZWIJ SIE DO MNIE NA MAILA bambi99@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mistrz i Ma.....ta
Ja mialem 2-miesieczny zwiazek z 9 lat mlodsza dziewczyna, jestem zonaty ( ulozone zycie, stabilizacja) a jednak zakochalem sie. Myslalem ze tylko chodzi o sex, a gówno prawda, uczucia sa strasznie mocne. Nie jestesmy juz ze soba, nie dzwonimy, a jednak diabelsko tesknie i ciezko mi jest jak o niej mysle. Z drugiej strony zaczynac od nowa, nowe dzieci, dom, chyba juz mi sie nie chce, mimo 30-kilku lat. Jak slysze w radio "nasze" piosenki to az mi sie cieplo robi i chce zadzwonic do niej. Nie jest latwo zapomniec, ale mysle ze czas zrobi swoje. Lepiej tak niz mielibysmy sie meczyc, spotykac ukradkiem, znowu klamac. To kosztuje strasznie duzo energii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mistrz i M.....a co to słowo Małgorzata..nie przechodzi..przez gardełko..a pomyslałes co może czuc twoja żona jak każdego dnia cierpi przez Tą Twoją "Miłość" do innej..chciałbyć żeby Twoja żona w taki sposób postepowała..byla z tobą a tęskiniła myslała i kochała innnego faceta ..to jest chore..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I powiem Tobie że jakbys się zwiazał z ta swoja "ukochaną" to po kilku latach tez by ci sie znudziła ...tak jak żona ..porazka facet nie masz jaj!!! Bądź chociaz ucziwy!!! Możesz patrzeć na siebie w lustrze...na te zakłamane oczy...Gdzie takich sieją?! ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rany julek facet
masz dopiero 30 lat a już ci się nie che żyć ,żałosny jesteś ,dla twojego pocieszenia kochanka olałaby ci ę z tym niechciejstwem po pól roku ,bo wtedy opadaja różowe okulary ot co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość był żonaty...
Bo wszyscy "fajni" faceci są już od dawna w związkach...dlatego kobiety(część z nich/was) pakuje się z układ z żonatym facetem...szukają gotowca dla siebie, znudzone lub niedowartościowane przez swoich byłych szukają spełnienia w ramionach mężczyzny który zasłużył sobie na bycie w związku.Bo ten którego wybrała inna dla niej/was jest sprawdzonym partnerem...tylko pamiętajcie kobiety leniwe...raz zdradził żonę drugi raz zdradzi was/ciebie...Miłego główkowania nad sobą bo jest o czym myśleć:) pozdrawiam monogamistów i monogamistki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strasznie to przykre co
piszesz -ZASŁUZYŁ SOBIE ABY BYĆ W ZWIĄZKU......kobieto co ty gadasz ,od kiedy to trzeba zasługiwac na miłość.miłość albo jest albo jej nie ma i tyle a małżeństwo to swoisty układ ,spółka i zawsze któryś ze wspólników może mieć wątpliwości i albo próbuje coś zmienić ,albo dorabia na boku... pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10:24 [zgłoś do usunięcia] ja_julia ach...pokrecone to zycie.... Kiedys krytycznie ocenialam tych ktorzy zakochiwlai sie w zonatych/mezatych. Dzis juz nie moge....zakochalam sie w zonatym. Nie planowalam tego, nie planowal tego On - poprostu dopadlo nas. Dzis sie smiejemy ze naprawde nie wiemy jak to sie stalo i kiedy. Nie mozna nikogo potepiac za to, ze sie zakochal - tylko do pewnego stopnia mozna panowac nad uczuciami. Ale mozna potepiac za klamstwa, lamanie przysiegi malzenskiej, zawiedzenie zaufania partnera, slabosc, egoizm etc. Nad miloscia nie panujesz. Ale nad pozadaniem i wlasnym tylkiem - owszem. TYLE W TIAMACIE :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k23
ja też jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym, że będę się spotykać z żonatym facetem. ale niestety zakochałam się w nim. jak tylko przestaliśmy ze sobą pracować doszło do mnie co do niego czuję i jak bardzo za nim tęsknię. spotkaliśmy się pary miesięcy później ale ja powiedziałam mu, że romans między nami nie ma sensu ze względu na wiadomą sytuację. jednak już na drugi dzień żałowałam swojej decyzji bo jednak w głębi duszy bardzo chciałam się z nim spotykać. jednak nie było aż tak dobrze ponieważ spotykaliśmy się bardzo rzadko. do tej pory nie wierzę, że trwało to aż dwa lata. on starał się bardzo wmawiać mi, że kocha swoją żonę, że zależy mu na rodzinie ale jednak spotykał się ze mną i tego nie rozumiem. postanowiłam to zakończyć ponieważ cały ten nasz \'romans\' był jedną wielką pomyłką ale gdybym się na to nie zgodziła nie przejrzałabym na oczy. kiedy teraz patrzę wstecz widzę jakie to było żałosne ale niestety uczucia zaślepiają. najgorsze jest to, że chyba nadal coś do niego czuję ale obiecałam sobie, że już nigdy się nie z nim nie spotkam bo nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu. teraz już wiem i uświadomiłam sobie w trakcie tych spotkań, że nie zasługuję na takie coś tylko na kogoś wyjątkowego, a on na pewno do takich osób nie należał. dla wszystkich tych, którzy krytykują takie osoby jak ja powiem tylko tyle, że jeśli się tego nie przeżyło nie można się wypowiadać negatywnie na ten temat. też kiedyś myślałam, że nigdy nie zdarzy mi się takie coś ale jednak. ale plusem takiego czegoś jest to, że człowiek jest o tyle mądrzejszy i wie, że drugi raz w takie bagno nie warto się pchać bo jedynie co się otrzymuje to nerwy i wieczne czekanie, że może dzisiaj zadzwoni, napisze. nic więcej. dlatego ostrzegam wszystkie osoby NIE WARTO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieprzony
Wszystko zależy od wzajemnego szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieprzony
Już to dziś napisałem, czy nie dlatego pojawia się zdrada, że nie umiem się przyznać, że jestem w złym związku, że źle wybrałem? Że już nie kocham, ale mimo to boję się odejść? Wszystko zależy od tego jak bardzo jest się ze sobą szczerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×