Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość uniewaznienie

UNIEWAŻNIENIE MAŁŻEŃSTWA-co,gdzie,kiedy-poradzcie

Polecane posty

Gość daga b
do Lakis, jeżeli w proces został zaangażowany biegły, zwróć uwagę na jego opinię; zerknij też na uwagi obrońcy węzła, jeżeli takowe teraz będą, bo zawsze na braki przez niego wyartykułowane, możesz odpowiedzieć. Jak wyjdziesz z założenia, że materiał dowodowy jest miałki, to postaraj się o nowe dowody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawdę mówiąc poniższego - To bardzo mnie zaskoczyła twoja opinia bo slyszałam zupełnie co innego. .. że Kraków jest gorszy, że tam jest najwięcej negatywnych wyroków i strasznie długo trwa... a Katowice to pestka... Troszke zasmuciła mnie twoja relacja ...ale po to jestesmy żeby nawzajem dzielic sie swoimi przezyciami i niezawsze milymi :) Wiem tylko tyle że jessli jest na nowo przesłuychanie świadków to znaczy że niejest dobrze ..że szukaja czegos do uchylenia pierwszego wyroku...zatem módlmy sie żeby w moim przypadku tak nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biała rózyczka
Kochani tak podczytuję to forum bo zostałam porzucona przez męża, on ma juz nową żonę i nie chce uniewazniać,bo mu to nie potrzebne napisał mi, że sama moge to uniewaznić otórz byłam w Kurii na rozmowie, przyjęto mnie bardzo oschle, wyniosle i czułam się tą cała rozmową w kurii bardzo upokorzona ksiądz wręcz wyśmiał to co napisałam, czułam się jak uczeń w szkole, który źle odrobił zadanie domowe teraz po tej wstepnej rozmowie zastanawiam się czy w ogole rozpoczynać ta sprawę boli mnie to że my strony porzucone, pokrzywdzone, które cierpiały bardzo i przezyły osobisty dramat rozwodu musimy jeszcze cierpieć dalej i uniewazniać, kajać się, ponownie upokażać, czekać, denerwować sie podczas gdy nasi wiarołomni mężowie lub zony żyją sobie szczęśliwi w nowych związkach i mają gdzieś, to, że zniszczyli nam życie boli mnie to, że to ja muszę ponosić koszty emocjonalne całego tego unieważnienia, angażować cała rodzinę w imię zcego? Bo mojemu ex męzowi znudziło się małżeństwo ze mną po 3 latach? Dlaczego w obliczu takiego powaznego problemu społecznego, jakim jest rosnąca fala rozwódów kościół nic nie robi aby pomóc nam porzuconym?! Kościół nie robi NIC! Owszem jest niby to uniewaznienie małżeństwa ale to długa i bolesna droga i nie każdy ma na to szanse, wynik bardzo niepewny w mojej diecezji ksiądz przyjmuje tylko 2 godziny w tygodniu strony, jest tam zawsze kolejka, nie każdy sie dostanie a nawet jak sie dostanie to jest traktwany jak uczen w szkole ktory chce zdać do nastepnej klasy ale czegos nie umie i nie wiadomo czy zda? Czy Kościół z całym ogromnym potencjałem jaki ma (ludzie, budynki,majątek) robi cos aby dać choćby moralne, psychologiczne wsparcie porzuconym wiernym? czy są psychologowie, księża, którzy specjalizują sie pracą z ludzmi porzuconymi? czy wy jako osoby rozwodzące się otrzeymaliście od Kośioła jakąś pomoc, prawną, moralną? Ilu z was było u proboszcza, księdza, ilu z was otrzymało jakąkolwiek pomoc? czy my porzuceni (ale też nadal członkowie koscioła katolickiego) jesteśmy skazani na przezywanie swojego osobistego dramatu w samotności i bezradności? czy juz tylko takie fora internetowe moga nam jedynie pomóc, czy tylko na takich forach możemy sie gromadzic i wymieniac doswiadczeniami jakże zawiłej i trudnej sprawy uniewaznienia, Kochani obódźmy sie, zróby cos, nie bądzmy tacy bezradni, kościól nam nie pomaga, jesteśmy zepchnieci na margines zycia religijnego a często i społecznego, cierpimy, cierpia nasze rodziny a Kosció nie zmienia nic, nie robi nic byłam w Kurii pierwzy raz to wieli piękny budynak jak pałac ale nie znalazłam w tym pałacu ciepła, zrozumienia, moralnego wsparcia:( Jęsli macie jakies bardziej pozytywne doświadczenia to podzielcie się, napiszcie co czujecie Bo obawaim się że nasze dramaty i uczucia się nie liczą dla sądy biskupiego pozdrawiam wszystkich Jesli ktos poczuł sie urazony moją wypowiedzią to przepraszam ale napisłam co czuje jako katolik, kobieta, porzucona "niby nadal czyjaś zona"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do biała różyczka, ja rozumiem, ALE, nie ma co się zniechęcać, choć to boli, bo co to da: da to Tobie wyrok, w żadnym razie. Idź, napisz pozew, zobaczysz co będzie ze sprawą, działaj. Forum to forum opiniami można się podzielić, ALE znowu sama zobacz: osoby, kóre tu piszą, to osoby, które są w trakcie procesu, czyli mają może też jakieś nieszczęśliwe doświadczenia, ale mimo wszystko działają, coś z tego zawsze wyjdzie. A zatem głowa do góry, prześpij się z problemem, odpocznij przez weekend, jeżeli możesz, i od poniedziałku zabieramy się do działania:). I najważniejsze bądź pozytywnie nastawiona! To pomaga. Nie możesz zrażać się już na samym początku, masz przed sobą jakieś cele, to je osiągaj, to co dobre, nie przychodzi łatwo. Życzę Ci optymizmu i ochoty do działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biała rózyczka
do: daga b dziękuję za wparcie, i dobre słowo, moje uniewazniania na razie nie jest nikomu potrzebne bo jestem sama, bez związku, kto ma dla kogo to uniewazniać (nowy partnrer, dzieci) to niech to unieważnia ja nie mam dla kogo i dla mnie to już jest niewazne,tamto małżeństwo wiec nie jestem aż tak zmotywowana aby sie az tak męczyć ta sprawą jesli będę działać to dla dobra wiekszego ogółu, bo mam na sercu los porzuconych ludzi, jesli będę działać to własnie dla tych ludzi czuję, że nie mogę pozostać bezczynna, mój dramat jest niewazny, ja pocierpiałam, trudno, dzis juz 3 lata minęły od rozwodu wiećc juz jest lepiej, mniej boli ale będę uswiadamiać, działać, niech kosciół zacznie cos robić aby pomóc tam ludziom, co trzecie małżeństwo obecnie kończy się separacją lub rozwodem, w kazdej parafii sa takie kobiety jak ja, mało tego, bedzie nas wiecej codziennie gdzies w Polsce jakas kobieta dowiaduje się, że mąż odchodzi od niej i te kobiety ze swoją rozpaczą są załamane, same i bezradne ja nie moge tak tu siedziec bezradnie przed komputerem bo one mnie potzebują nie zyjemy sami na śiwcie, te kobiety cierpią, trzeba coś zrobić aby im pomóc kościół nie robi nic kompletna bezczynność a potencjał KK jest ogromny budynki stoja puste, salki katechetyczne puste czasem tylko jakas oaza tam działa a dalczego nie zrobic w parafiach czy kuriach centrum pomocy dla porzuconych, gdzie byy by darmowe porady psychologiczne, prawne, moralne.... gdzie rozwodnicy maja sie podziać? Sa jakies rekolekce? Domy rekolekcyjne? jakies pielgrzymki? działa jakas prasa dla takich osób albo strona internetowa? dlaczego o uniewaznieniu małzenstaw dowiadujemy sie pokatnie, z forów, z tego co ktos tam niby wie? dlaczego nie mozemy otrzymac pomocy jako wierni? Sa owszem juz ludzie którzy zarabiają na porzuconych katolikach sa to adwokaci, którzy specjalizuja sie w prawie kanonicznym, takich kancelarii jest coraz wiecej, takich prawników, a dlaczego? Bo całej masie wirnych nikt nie pomógł, bo nie wiemy gdzie mamy sie udac, bo nie mamy nawet odpowiednich informacji, bo nawet we własnych parafiach mijani jestesmy szerokim łukiem, bo tak naprawde nikt sie nie przejmuje nasza sytuacją A statystyki rozwodowe ciagle rosna a za tymi liczbami kryja sie takie osoby jak my Rozwodnicy, tez ludzie, też członkowie KK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pik12
Witam, daga b - świetnie ujęte. biała różyczka, a kto powiedział, napisał że będzie łatwo? W Sądzie Cywilnym teeeeż nie jest łatwo, zależy kto przewodniczy. Pozdrawiam i słonecznego września życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biała rózyczka
mój rozwód cywilny kochani trawał 20 min odbył sie na jednej rozprawie, bo nie mielismy dzieci i nie chciałam alimentów, oboje się zgadzaliśmy na rozwód, on zył juz w nowym związku z kochanka a ja choc miałam dowody jego zdrad to nie chciałam juz mu winy udawadniac, zgodziłam sie na porozumienie stron by zaoszczedzic sobie cierpienia i walki w sadzie i teraz tez chce zaoszczedzic cierpienia sobie i moim ewentualnym swiadkom, czyli mojej rodzinie, bliskim, dlatego na razie wstrzymuje sprawe uniewazniania ale na pewno bedę działać aby kościół zmienił swoje nastawienie do osób rozwiedzionych, tak dłuzej być nie może że rzesze wiernych, porzuconych są pozostawieni sami sobie i bezradni nie takie cele i założenia ma kościół jako wspólnota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej dziewczyny
idziemy spać, maseczka na twarz i do łóżka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adams
Witam serdecznie wszystkich na tym forum. wiadomym jest że moj problem nie odbiega od problemów Waszych. chodzi o uniewaznienie slubu koscielnego. wiem ze za bardzo nikt z was mi nie poradzi [i nie chodzi tu o brak checi] chciałbym tylko zaczerpnąc opini ludzi którzy juz jednak co w tym temacie przeszli. to że chciałbym uniewaznienia nie musze mówic bo inaczej nie było by mnie na tym forum. moja sytuacja nie wygląda jednak za ciekwie, gdyż jak dowiadywałem sie i troszke poczytałem przesłankami mogą byc tylko fakty i okolicznosci sprzed zawarcia owego zwiazku małzenskiego. a takowych za bardz nie mam. jednak moja była juz zona zdradzała mnie po 3 miesiacach [a moze i wczesniej] jednak te 3 miesiace to pewniak gdyz zaszła w ciaże nie ze mna a pozniej ten fakt ukrywała. mimo jej wiedzy ze to nie moje dziecko taiła ten fakt nawet kiedy przyszdł czas na chrzciny. po czasie wyszło ze przed Bogiem musiałem tzymac cudze dla mnie dziecko jako jego ojciec do sakramentu. jak myslicie czy jest sens abym walczył?? bardzo by mi na tym zależało!! i czy takie argumenty jak np niedojrzałosc emocjonalna {bo jak mozna inaczej nazwac pojscie do łóżka 3 miechy po slubie z kims kogo nawet nie zna sie z personaliów) i ta sprawa z chrztem (moim zdaniem to krzywoprzysiestwo przed Bogiem} wystarczyłyby abym mogł zaczac DZIAŁAĆ???!! przepraszam za tak długiego posta, no ale to mój pierwszy więc wybaczcie:) pozdrawaiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do adams, naturalnie, że jest sens. Być może proces mógłby się toczyć z tytułu niezdolności natury psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich po stronie Twojej ex, a być może z przyczyny wykluczenia np., piszę np., wierności przez Nią. Fakt, że cennymi są okoliczności i fakty sprzed zawarcia związku, ale jak sam piszesz 3 miesiące to nie kilka lat, kiedy wszystko dobrze układało się. Ja też sobie nie wyobrażam, chyba, że mam niezbyt bujną wyobraźnię, aby osoba, która dotychczas powiedzmy to normalnie funkcjonowała, nagle dopuszczała się takowych zachowań, czyli te zadatki musiały w Niej tkwić sprzed zawarcia zw. A zatem, moje skromne zdanie: idź i składaj skargę, upewnij się tylko co do przyczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bawarka
Witam, dopiero teraz znalazlam to forum.Moze najpierw przedstawie moja sytuacje.Bylam z chlopakiem 3 lata, zaszlam w ciaze i rodzice "kazali" nam sie pobrac.Moj chlopak czesto zrywal ze mna, potem wracal i wcale niechcial sie zenic,mowil ze i tak ze mna nigdy nie bedzie na zawsze... Po slubie bylo tak samo.Jeszcze w ciazy mnie bil i po porodzie to juz byl koszmar,bijatyki o drobnostki byly na porzadku dziennym.Po trzech latach nie wytrzymalam i zlozylam pozew o rozwod cywilny.2 lata pozniej bylam juz rozwodka z dzieckiem.Po jakims czasie poznalam obecnego meza.Jest calkiem inaczej,kochamy sie,nikt nas do niczego nie zmusza.Pobralismy sie i mamy razem coreczke no i z poprzedniego malzenstwa synka,ktorego moj maz kocha jak wlasnego syna.W 2007 roku zlozylam dokumenty o stwierdzenie niewaznosci slubu koscielnego z pierwszym mezem.W maju rok pozniej (2008) dostalam pismo ze sprawa dojrzala do rozpoczecia(dokladnie niepotrafie tego juz nazwac) i z prosba o wplate sadowa 500 zl. Zaplacilam i do tej pory cisza.Ani swiadkowie nie byli przesluchani ani ja nie mam zadnej wiadomosci co dalej.Minelo juz 3 lata od zlozenia dokumentow a 2 od wplaty.Czy ktos moze mi doradzic co mam jeszcze robic zeby przyspieszyc sprawe?Niemam pojecia co sie dzieje.Dzisiaj dzwonilam do sadu koscielnego i kazali mi jutro zadzwonic bo "nie mieli dzisiaj czasu ze mna rozmawiac".Prosze o rade,moze u kogos jest podobnie.Bede wdzieczna za kazda wiadomosc. Pozdrawiam Bawarka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BAwarka Dzwoń i pytaj choćby codziennie!!my tez mamy sprawę z 2007 roku i już I instancję za sobą....A u Ciebie to tez powinno być na takim etapie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bawarka
No ja dzwonilam dzisiaj do sadu biskupiego i polczyli mnie z sdzia,ktory prowadzi moja sprawe.W grudniu mam przesluchanie :) Pytalam czemu tyle to trwa i niby ten sedzia,ktory przyjmowal moj sprawe mial jakis wypadek i teraz jest na rencie i zanim ktos przejmie sprawy,ktore on prowadzil to wszystko trwa... Mysle,ze jakbym dzis tam niedzwonila to te papiery dalej by lezaly i czekaly niewiadomo na co.Ale mam nadzieje, ze teraz to sie ruszy... Az mi ulzylo,bo wiem na czym stoje :) azmi lepiej :) Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stwierdzająca n.
Mam pytanie czy ktoś może mi powiedzieć jak to wygląda mniej więcej w sądzie w częstochowie? Nie znam tego sądu zupełnie a mamy tam mieć prowadzoną sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do stwierdzająca nieważność, procedury wszędzie są takie same, no bo jaka różnica może być np. gdy chodzi o przesłuchania:) Swoją drogą, proces tam raczej przebiega szybko, składa się skargę, nie ma jakiegoś czasu na jej akceptację, dostajesz odp., i już, chyba że czegoś brakuje, to w terminie załączasz i wszystko posuwa się do przodu. Co jest ważne, to skargę można pisać nie tylko z jednej przyczyny, ale z kilku, naturalnie zasadnych:) Potem to już przesłuchanie stron, świadków, ew. opinia biegłego, publikacja, uwagi obrońcy węzła, wyrok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stwierdzająca n.
daga dziękuję za odpowiedź tak szybką :) tak właśnie odnośnie przebiegu to tak sądzę, że przesłuchania itd. trochę poczytałam tutaj na forum, mniej więcej się orientuję bardziej właśnie chodziło o czas czy tam trzeba czekać długo itd. bo jak czytam, że w krakowie przez 3 lata jedna instancja jest to mnie ciarki przechodzą, dzisiaj dopiero dostałam pismo, mam zrobć opłatę i wtedy się ma zacząć, ciekawa jestem tylko kiedy bo widzę, że ludzie po prawie rok czasu czekają aż się rozpocznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariella79
Witam Przeczytałam sporo postów na tym forum i mam pytanie nastepujące:czy jest ktoś kogo sprawa toczyć się będzie w I instancji w Kielcach albo czy wie coś o tym akurat Sądzie? Widzę, że Daga ma pojęcie o tym jak to jest w innych diecezjach więc może wiesz coś też o Kielcach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do Ariella79, tak co do czasu to pojęcia dobrego nie mam, ale jedna rada: musisz być ostrożna, gdy chodzi o dowody, o co mi chodzi: musisz sama wykazać inicjatywę, aby dowody były na poziomie, aby nie było syt., że dowody są mierne, a wtedy wyrok też. Czyli, np.: powinnaś mieć świadków, ale jakąś rozsadną liczbę, abyś nie ucieszyła się, że wystarczy dwóch, a potem przy wyroku okaże się, że to za mało, a zabrakło osoby, która w trakcie procesu by Ci o tym podszepnęła. Dalej, jak proces przebiega np. z niezdolności nat. psychicznej to domagaj się jednak udziału biegłego, bo wiesz, może umknąć, czyli pilnuj procesu, a będzie dobrze, czego życzę. do stwierdzenie nieważności tak czasami rzeczywiscie trzeba czekać, ale tak sobie myślę, że może do niecałych 2 lat i będzie wyrok, wiesz czasami bywa krócej. A teraz idę spać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do Ariella 79: musisz trzymać rękę na pulsie, np. nie zadowalaj się, że proces będzie miał małą ilość świadków, np. dwóch, szukaj dalej; nie ciesz się, jak w proces nie zostaje zaangażowany biegły (zależy to nat.od przyczyny), domagaj się jego, po co? aby na końcu nie usłyszeć: wyrok negatywny, bo dowody miałkie. Do stwierdzająca nieważność Tak sobie myślę, że chyba niecałe 2 lata i po spr. w tym Sądzie, wiesz czasami może być krócej czasami dłużej. A teraz czas na mnie:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
dwie odpowiedzi, ale te same:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariell79
Daga B duża buźka za tą podpowiedź:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariella79
Oczywiście Ariella nie Ariell:D Daga można poprosić Cię o maila albo jakiś kontakt? Będę bardzo wdzięczna:)nie chcę zaśmiecać forum moimi wywodami i obawami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do Arielii79 buziaczki z samego rana, to jest to:) a oto mój mail, ale proszę Was, tylko w razie nagłego wypadku, a tak to na forum dagmara1967@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie_u_celu
Mam pytanie trochę z innej beczki jak wyglądają przygotowania do ślubu po unieważnieniu, oczywiście o sprawy proceduralne w kościele pytam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do prawie u celu, czyli cel już na wyciągnięcie ręki:) Podane inf. zostaną na pewno uzuepełnione przez Innych. Ja tylko kilka zdań: osoba związana zakazem zawarcia związku winna starać się o jego usunięcie (wszelkie inf. nt. można uzyskać w sądzie). Protokół przedślubny z pewnością będzie spisany jak wcześniej. Gdy chodzi o naukę, może osoba po 2 pozytywnych wyrokach będzie mogła być z niej zwolniona, ale skoro druga osoba będzie brała w nich udział, to takie uczestnictwo polecałabym. Napisałam - "może", gdyż w końcu różne są tytułu, na podst. których orzeka się nieważność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie_u_celu
Zakazu raczej nie będzie jeżeli nawet to nie dla mnie, trochę przeraża mnie kwestia zapowiedzi - żyjemy w małym miasteczku od ponad 10 lat i większość społeczeństwa nie zna faktu że mamy tylko ślub cywilny - wolelibyśmy uniknąć rozgłosu ślub też weźmiemy wyjazdowy, proboszcz nasz jest nie za bardzo do dogadania już się zastanawiam czy nie "osiedlić" się w domu rodzinnym co by w mojej starej parafii to się odbyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do prawie u celu ja myślę, że nie powinno być aż tak źle, grunt to rozmowa z proboszczem jakie widzi On rozwiazania, a jest ich dosyć: bo można zawrzeć związek w miejscu zamieszkania nie tylko swoim, ale i wiadomo drugiej strony, albo tam, gdzie jest się już miesiąc, istnieje też możliwość zawarcia związku na sposób tajny, po prostu sekretne jest przygotowanie do małż, jego zawarcie, zapisanie, zwiazane jest to z odpowiednią procedurą, ale o to pytaj już księdza,w każdym razie furtki są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stwierdzająca n.
Nam kazali zapłacić przekaz i potem oni mają rozpocząć proces, ciekawi mnie kiedy nam po tym zapłaceniu przyślą jakieś pismo. W pierwszej instancji czekaliśmy rok aż wezmą naszą sprawę do ręki. Na dodatek moja znajoma wychodzi teraz za mąż za niecały rok i chwali się tym na lewo i prawo i ogólnie dość dobitnie mi przypomina, że ja nie mam na to szans :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daga b
do stwierdzająca nieważność, jeżeli Twoja znajoma jest profesorem prawa kanonicznego, zasiada jako sędzia w Trybunale kościelnym, ma spore doświadczenie, to rzeczywiście przejmowłabym się TROCHĘ na Twoim miejscu tym co powiedziała, ale chyba Ty nie masz co się przejmować! Głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stwierdzająca n.
do daga fakt nie jest nikim z tych, których wypisałaś, wiem, że nie powinnam się tym przejmować aczkolwiek to troche przykre, smutno mi się robi bo chciałabym złożyć przysięgę, nie jest mi nawet potrzebne weselicho, kiecki, welony itd. po prostu chciałabym być żoną według kościoła, bardzo liczę, że się uda jednak mam złe przeczucia, a niestety moje przeczucia zazwyczaj się sprawdzają :( Ale będziemy próbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×