Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość missy Betsy

Dlaczego mężczyźni nie szanują drugiej szansy?

Polecane posty

Gość missy Betsy

Na pewno nie raz słyszałyście te sakramentalne słowa: "Kochanie, błagam Cię, daj mi drugą szansę!" A my kochamy, to dajemy. I jest cudownie... tydzień, dwa, w szczególnych okolicznościach nawet miesiąc. A potem bajka od nowa. Czemu tak jest? Czemu mężczyźni nie szanują drugiej szansy? Czemu nawet nie chcą czegoś zmienić? Czy liczą na to że skoro raz wybaczyłyśmy to zawsze wybaczymy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość htrdrds
DOKLADNIE TAK I RACZEJ SIE NIE MYLA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo faceci
bo faceci to wstrętne tchórze. Przywykli do jakiejś stabilizacji i boją się, że wreszcie zaczniemy się szanować, odejdziemy do nich i znajdziemy sobie lepszych. Dlatego gadają głupoty w stylu "wybacz,to był ostatni raz", a ledwo to wypowiedzą w ich małych, pustych główkach już rodzą się kolejne pomysły jak by tu sobie poukładać życie poza nami. Niedobrze mi się robi, gdy słyszę te słowa od mojego męża, który wciąż chyba myśli, że żartuję, kiedy informuję go, że odchodzę. Ciekawa jestem jaką będzie miał minę jak dostanie list z sądu. Pewnie tak samo głupią jak ja, kiedy po kolejnych przeprosinach pełna wiary, że się poprawił, przekonywałam się jak bardzo byłam naiwna. Oni chyba myślą, że z nami można wszystko, że nie mamy odwagi, że nam aż tak bardzo zależy, że jesteśmy gotowe wszystko wybaczyć. Czas takiej naiwności w moim związku już się skończył. I oddycham z ulgą. Wiosną, znów widzę wiosnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm ja myślę
A czy nie jest tak że oni się po prostu nie zmieniają? A my poiwnnyśmy to zaakceptować. Powiedzcie mi - jak znaleźć kompromisy? Jak uniknąć tej ciągłej walki gdy ja chcę by coś zmienił, on obiecuje poprawę, potem jest znów to samo, znów kłotnia, znów obietnice, znów powrót do naywków. W rezultacie on staje się odporny na fochy, a ja złoszczę się coraz bardziej. I jest taki etap gdy się ani groźby, ani prośby, ani długie rozmowy nie pomagają. Bo ja wciąż czegoś oczekuję a on wciąż nie potrafi mi tego dać. JAK TO PRZERWAĆ ?? W końcu dochodzi do tego że się oddalamy na miliony lat świetlnych. Podczas gdy tak naprawdę... chcemy być ze sobą, kochamy się, zależy nam na sobie. A nie umiemy się dogadać. Paradoks. Jak to załatwić? Kto pownien ulec? Mężczyzna pracować nad sobą, czy kobieta stać się wyrozumiała? W obu przypadkach to które by się zmieniło byłoby nieszczęśliwe. Bo mężczyzna czułby się ograniczany i na siłę zmieniany, a kobieta musiałaby zaciskać zęby na sytuacje które tak naprawdę jej się nie podobają. Macie jakąś złotą radę? Jak godzić róznice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo jak raz się uda
to i kolejnym też... to nie odnosi się tylko do mężczyzn w związkach, ale do dzieci wobec rodziców, pracowników wobec przełożonych... tacy już wszyscy jesteśmy, że próbujemy manipulować drugim człowiekiem i sprawdzać na ile nam pozwoli. do osoby powyżej walki? a może by tak spróbować wypośrodkować? jedno i drugie odrobinę odstępuje od swoich założeń dla "wspólnego dobra". asertywnie rozmawiać zamiast się kłócić. nikt wówczas nie czuje się zwycięzcą, nikt zwyciężonym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lukrecia 07
Mowia o nas ze jestesmy wszystkie takie same , a zmieniaja nas jak rekawizcki... :( wiec cos tu idzie nie w parze z ich mysleniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Wiesz to nie jest tylko kwestia mężcyzn. To po prostu bardzo ludzkie traktować wyrozumiałośc, przebaczenie, wyciągnięcie eki jako słabość. a wszyscy wiemy jak się traktuje słabych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niiiiiiiicx
Apostoł Ninawiści >>> ale jak nazwać sytuację gdy on mnie prosi o drugą szansę, ja mu ją daję, a on po jakimś czasie własnie to nazwał wyciągnięciem ręki z jego strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Wiesz mam znajomego, który kiedyś posiał rzecz, którą pożyczyłem od sąsiada. Nie mial kasy, zabulilem ja. Teraz uwaza ze to ja to zgubilem. :? Zdanie podtrzymuję. Przed rzuceniem kogoś/czegoś trzeba się dwa razy zastanoić i nigdy nie zmieniać zdania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huhuhuhuhuhuhu
Pytanie podstawowe brzmi: Czy zacząć przymykać oko i akceptować go takim jakim jest, razem z sytuacjami które tworzy a które są dla nas nieprzyjemne? Czy bezlitośnie nie dawać szansy a szukać kogoś innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×