Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość confused

Uczucie,że juz nie chcesz z nim byc-mialyscie to?

Polecane posty

bo wiesz...u mnie jest tak, że KOCHAM CIE jest w KAZDYM smsie. chocby z najglupsza wiadomością, typu: \"dobra, zaraz to sprzwdze. Kocham cie\" I to wcale nie jest takie fajne, bo mam wrażenie, że pisze to kocham, nie dlatego że tak czuje, tylko dlatego ze takk TRZEBA. to jest kompletnie bez sensu, z reszta bede musiala z nim o tym pogadac. Kiedys napisalma smsa: \"ok, to bede o 8\" a on odpisal\" a kocham cie?\" wyglada to tak, że jakbym nie napisala, to ze juz go nie kocham. Ja nie mowie zeby calkiem przestac pisac Kocham cie, ale tez bez przesady zeby w kazdymm smsie... czy wy tez tak macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiulaa
On tak pisze, może nei w każdym ale częśćiej niż ja. Ja za to często mu mówiłam jaki jest kochanyy śliczny itp. Teraz zmykam jutro może się zobacze z tym drugim może cos się zmieni. Napewno dam znać:) Jeżeli możecie to piszcie jak sie sytuacja rozwija u was Pozdrawiam papapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok. Uważaj z tym drugim i pamietaj ze motylki ZAWSZE MIJAJĄ. A ja po tych kilku postach tutaj...stwierdzilam, ze chce z nim być. Kocham go przeciez, nie ważne jak, na swój sposób, ale kocham. Chociaz wiele rzeczy mnie strasznie denerwuje, to zdalam sobie sprawe z tego, ze mimo wzystko jesteśmy szczęśliwi. Ale i tak pare rozów nas czeka. Najgorsz jest to, że nie potrafie z nim rozmawiac, tzn...zawsze placze. Powiem kilka slow i juz mi lzy leca. KOnczy sie na tym ze on przeprasza, a ja nadal nie powiedzialam tego co chcialam. nie wiem, nie potrafie tego zmienic, zawsze sie strasznie rozczulam jak usiluje mu powiedziec cos, co chcialabym miedzy nami zmienic, albo ze cos mi sie nie podoba. I przez te lzy, nie mozemy porozmawiac normalnie, bo jak on widzi ze placz,e to czuje sie winny i nie mysli o tym co mu powiedzialam, tylko o tym ze placze i zaczyna pocieszac, przytulac, potem polaskocze, rozśmieszy i \"już jest wszystko ok\" ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej jakbym czytała o sobie..również jestem w związku od 4 lat i nie ma już tych motylków w brzuchu. Jednak zanalizowałam te uczucia i doszłam do tego skąd się biorą. Podzielę się z wami tymi spostrzeżeniami. Po pierwsze nie biorą się one z braku miłości od partnera( w sensie, że jest on niedobry), bo dla większości z was partner jest bardzo dobry i kocha, tylko z czegoś innego. Doszłam do tego, że biorą się z potrzeby bycia PODZIWIANĄ I ADOROWANĄ przez innych facetów. Zastanawiałam się wiele nad tym i doszłam do wniosku, że nie chciałabym się zagłębiać w nowy związek, gdyż w tym poza tzw. motylkami niczego mi nie brakuje. Jak kilka z was zauważyło, motylki zawsze się kończą i to jest fakt!! Potrzeba bycia podziwianą przez facetów leży w naturze chyba wszystkich kobiet..Ja rozwiązałam ten problem tak, że po prostu raz na tydzień wybieram się z koleżankami na jakąś imprezę. Ładnie się ubieram i potańczę czasami nawet poflirtuję delikatnie z kolegami.Ale do niczego więcej się nie posuwam. Zauważyłam, że wracając z takiej imprezy bardziej tęsknię do mojego faceta. Po prostu mi go brakuje. jednocześnie zaspokajam swoją potrzebę bycia adorowaną. Nie oszukuję swojego chłopaka, on wie o tych wyjściach, czasami się poburmuszy, ale widzi ile daje mi to radości i się zgadza( jaki jest kochany :) ) Uważam, że każda kobieta ma w sobie taką potrzebę i ciągotkę udowadniania swojej kobiecości, tylko nie mylę tego z potrzebą miłości, bo to nie jest to. nie mylscie tych uczuć drogie dziewczyny. Dam wam przykład taki, że kiedyś poznałam na imprezie pewnego faceta, trochę z nim poflirtowałam i niestety dalam numer telefonu( na szczęście los sprawil ze nie zadzwonil :) ) ale na drugi dzien po imprezie wewnętrznie nie chciałam aby zadzwonil. potraktowalam to jako zabawę i na tym się skończyło. Jeszcze dodam od siebie, że natknelam się na kafeterii na topic bardzo smutny o dziewczynach ktorym zginą chlopak. zadalam sobie pytanie . Jak bym zareagowala jakby zabraklo mojego chlopaka? Mialam łzy w oczach na samą myśl( a wydawalo mi sie wczesniej ze go nie kocham??) o jego utracie,a potem zadalam sobie pytanie co by sie stalo jakby ten ktorego poznalam zginal ( ten od motylkow)... nie czulabym zadnego nieszczescia... to chyba klucz, kogo naprawde wewnetrznie kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestes genialna.... do tej pory tego nie dostrzegalam, ale tak faktycznie jest... Rzadko chodze na dyskoteki bo w moim mieście nie oszukujmy sie, sa dwie i nie bardzi mnie tam ciągnie:) ale za to na studiach, we wroclawiu... Chlopak w innym mieście, wiadomo, ze strzela focha jak ide na dyskoteke, ale jasno mu powiedzialam, ze bede chodzic i koniec bo lubie sobie potanczyc ( moj chlopak w zyciu nie byl na dyskotece i w zyciu nie pojdzie). I faktycznie, zakladam bluzke z diabelskim dekoltem, ciasne dzinsy, fryzurka... Uwielbiam tance typu samba, biodra, pupa i te sprawy:) Jak zaczynam tanczyc, rozgladam sie po sali szukając wzroku jakiegos faceta, i faktycznie Zawsze sie znajdzie jakis gapiący przy barze, wtedy utrzymuje z nim kontakt wzrokowy tanczac. masz wiele racji, rzeczywiście uwialbiam tanczyc jak wiem ze ktos na mnie patrzy, ze pewnie mu sie podobam... Najczesciej konczy sie na odprowadzeniu sie wzrokiem do wyjscia i nic wiecej. I RZECZYWIŚCIE wracając z takiej imprezy mysle o chlopaku, ze bardzo chcialabym zeby byl terz ze mna, przytulil, pocalowal... Kurcze...nie zdawalam sobie z tego sprawy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość confused
nawet nie pzreczytalam wszystkich wypowiedzi,ale widze ,ze nie tylko aj mam ten problem. Mi tez pbrakuje tych motylkow w brzuchu,tesknienia za nim,odliczania godzin do spotkania itp. ale to juz minelo. On chce sie zareczyc ,ja tez tego chcialam...... no wlasie chcialam,czas przeszly. Staram sie unikac tego tematu,zbywam zartem albo potakiwaniem,ale wiem ze czeka nas powazna rozmowa na ten temat,a ja juz nie moger tak dluzej udawac ,ze wszystko jest OK. Nie moge mu poweidziec ,bo wiem ,ze to juz bedzie koniec. On ma 2 lat,chce przed 30 miec zone/narzeczona, dom,dziecko itd. po prostu stabilna sytuacje,ale ja czuje ze jestem za mloda na taki wielki krok. Boje sie ,ze zrywajac z nim zrobie najglupszy blad w zyciu i bede do konca zycia tego zalowac....................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość confused
tubaka------- mam to samo,tez zawsze sie rozklejam ,gdy musze mu powiedziec oc czuje. Czasami jest tak,ze w domu sobie mysle co powiedziec gdy sie spotkamy i gdy juz jest ten moment to .............. NIE MOGE........po prostu nie moge......... slowa grzezna mi w gardle i zaczynam plakac ,on jak widzi mnie zaplakana to robi mu sie mnie szkoda i przytula ,caluje i w ogole jest suuuuuuuper kochany............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość confused
tubaka---------- wiesz co, albo jestes mna,albo chodzisz z moim chlopakiem................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) my z troche mniejszym stażem:) mimo wszytko to....jakies male pocieszenie, o ile można to tak nazwac, że ktoś ma tak samo jak ja, chociaz szczerze wspolczuje.., bo to nie jest latwe:( ja mam jeszcze jeden z nim problem... Od poczatku kiedy sie spotykalismy, czyli jeszcze w liceum, on w ogole nie znal moich znajomych, kiedy gdzies ze mna wychodzil z moja klasa to sie w ogole nie odzywal, skonczylo sie na tym ze moi znajomi uwazaja go za dziwaka, a ja przestalam z nim wychodzic w swoim grojnie bo sie wtedy w ogole nie bawie jak on takl sie siedzi jak ten pomnik. Za to ja znam wszystkich jego znajomych, chocdze na wszystkie jego imprezy, kiedy u niego nocuje, normalnie ze wszystkimi rozmawiam, on wychodzi do pracy, a ja jestem ze wspollokatorami i jakos jest normalnie. Teraz obojętnie jakiego kolege mu nie porzedstawie, to zachmurzy sie, poda reke i stoi naburmuszony, a jak kolega odejdzie, to jest zaraz, kto to, pewnie cie podrywa. I juz nie ma mowy o jakiejkolwie, miedzy nimi znajomosci bo ON MNIE PODRYWA. Mam tego dośc... Rozmawialam z nim o tym, niby ma sie to zmienic, ale znajomi z liceum juz wiedza jaki on jest i zawsze jak z nim jestem to sie boja cokolwiek powiedziec, patrzac ukradkiem na mojego chlopaka, zeby przypadkiem sobie cos nie pomyslal, albo jak zareaguje... ech...znowu sie rozpisalam, ale tego sie nie da opisac w dwóch slowach... czasami tak sobie myśle jakby to bylo, gdymym chodzila z kims z kręgu znajomych. tyle problemow by bylo z glowy, a tak... co o tym myslicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość confused
ja mam to samo, gdziekolwiek nie pojde to musze slyszec pytania typu: ktos cie podrywal? Poznalas kogos fajnego? Podoba ci sie on? Moglabys z nim byc? Jeste ladniejszy ode mnie? No przyznaj,przeciez widze,ze ci sie podoba..................... to wlasnie jeden z powodow dlaczego tak sie czuje. Rozmawailam z nim na ten temat juz wiele razy,ale jakos no........ nie za bardzo to poskutkowalo...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co.... wygląda na to....ze wiekszosc facetów tak robi. Zostawisz tego, związesz sie z innym, motylki mina, znowu zacznie sie to samo: ktoś cie podrywal, blablabla Bo moj na poczatku nie zapowiadal sie na takiego zazdrośnika. A tu masz... Dlatego boje sie go zostawiać, szukac kogoś nowego, a za pare miesiecy okaże sie, że jest tak samo. I wtedy, co, next please? Teraz aktualnie między nami jest ok, planujemy wyjazd ze znajomymi na dlugi weekend ( oczywiscie z JEGO znajomymi... no ale juz to przezyje...) Staram sie nie myśleć o tym, nie ANALIZOWAĆ tego wszystkiego. Bo nawet najlepszy związek jak sie zacznie rozkladac na czynniki pierwsze to sie okaze ze wcale nie jest tak fajnie. Jedyne co musze zrobic to zacząc pracowac nad seksem... A mysle ze to moze duzo zmienic. Niby seks nie jest wszystkim,ale jakos sobie nie wyobrażam zwiazku na dluższa mete z facetem, który nie potrafi mnie zadowolic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drażetka
Mam dokładnie to samo :/ Nie wiem co zrobić... tym bardziej, że coraz częściej mówi o śłubie.A ja po prostu nie wiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oluś21
Byłam w identycznej sytuacji. Dokładnie po 4,5 roku zaczęłam myśleć o rozstaniu. Czułam, że już go nie kocham, ze to nie jest facet z ktorym chce spedzic cale zycie.Nie wiedzialam czy jesli skoncze ten zwiazek czy nie bede zalowac,nie wiedzialam tez jak mam mu to powiedziec, balam sie jego reakcji,nie potrafilam zerwac. Ale wiedzialam ze musze cos zrobic, tak nie moglo byc dalej. Powiedzialam mu o wszystkim. Najpierw byl miesiac separacji, oddalenia sie od siebie, zastanowienia nad swoimi uczuciami. Miesiac sie przedłużyl i dzisiaj juz nie jestesmy razem. On bardzo cierpi z tego powodu, ale życie pisze czasem scenarisze, których nigdy bysmy sie nie spodziewali.Dlatego lepeij sie zastanowic niz potem zalowac gdy juz bedzie za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastepna jestem
Czesc dziewczyny. Czytam Wasze wypowiedzi i normalnie jak bym czytała o sobie. Jestem z chłopakiem 3 lata. Wiem o nim wszystko, on o mnie tez. Misiullaaa mnie tez widzi bez makijażu, z nogami nieogolonymi itd. NIe jestem szczesliwa. Kłócimy sie czesto. On był zazdrosny, nerwowy. Teraz sie zmienił. Stara sie byc dobry. Wiecie czemu sie zmienił? Bo mnie zdradził, dowiedziałam sie o tym. Zobczył ze moze mnie stracic i zaczął sie strać. Ale ja nie wiem czy chce z nim jeszcze byc. Mysl ze był z inną mnie dobija. Zdecydowałam sie wybaczyc, ale chyba nie potrafie :(. Jest jeszcze cos. Poznałam kogos. Jest fantastyczny, te motylki w brzuszku.... Misiulaaaa podobnie jak TY boje sie, ze mu sie nie spodobam, ze to tylko tak o. Mysle o nim cały czas, a jestem ze swoim. Mam dość. NIe wiem co robic. Mój przysiega ze nigdy juz nie spojrzy na inna dziewczynę, ze mnie kocha. Ze zrozumiał to dopiero teraz, ze nie potrafi beze mnie zyc. Fakt, jest dobry, znosi moje fochy itd. Ale ja chyba go nie kocham. nIe wiem :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nestepna jestem Wiesz co, jak masz wątpliwości, poznalas kogos innego a na dodatek ON CIE ZDRADZIL to ja bym sie dlugo nie zastanawiala. Co innego gdybys go baaaardzo mocno kochala, nie wyobrazala sobie zycia bez niego, ale MASZ WATPLIOWŚCI. Zrobil to raz, uwierz zrobi drugi. Tak sie tylko mowi. Tym bardziej jesli mu wybaczylas, to czuje sie bezkarny. Zastanow sie dobrze nad tym. oluś Tez myslalam o rozlące, ale znając siebie i tak do niego bym wrócila i to szybciej niz po miesiącu. Dopiero piszac tu na forum zdalam sobie sprawe ze go nie zostawie. Mimio watpliwosci, mimo tego wszystkiego co mi sie w nim nie podoba i drażni. Bo jest też druga, jaśniejsza strona medalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastepna jestem
tubaka ja sie boje go zostawic. Boje sie tego (wiem, jestem egoistką) ze będę tego załowac, ze On teraz sie stara, ze juz nie spotkam takiego faceta, ze tamten sie okaze głupkiem. Dla mnie to chore, wiem ze ejstem egoistka, ze tak nie mozna, Rozmawiam z nim bradzo czesto o rozstaniu, On wie ze nie chce z Nim byc. Prosi zebym jednak była, ze nie pożałuje i takie tam.... A jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, musi ci być strasznie ciężko:( Ale to bez sensu, skoro nawet on wie ze nie chcesz z nim byc. przeciez to nie ma przyszlosci... A ile macie lat, jesli moge zapytac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chmurek
WItam Was! To juz teraz wiem, co mniej wiecej mysli o tym wszystkim moja dziewczyna. Masakra! Tez powiedziala, ze sie wypalilo, ale na koniec bylo: "nigdy nie mów nigdy". To moze znow sie jej odmieni?? Musze o Nia walczyć, bo to juz miesiac minąl. Malo ze soba gadamy, ale co jakis czas poruszam nasz temat. Nie wiem czy jestem nachalny, dac jej wiecej czasu? A jesli ten czas jest tylko po to zeby mi przeszło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość następna jestem
tubaka ja mam 23 lata, On 24. To mój pierwszy poważny chłopak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezkaaa
ech... ja tez tak mam :/ jestesmy razem 3,5, od pol roku totalny kryzys... klotnie, pretensje, zrywanie, wracanie... mialam dosc, napalilam sie na zdrade... i zrobilam to, bylo rewelacyjnie, poprawilam sobie humor i w ogole super :D i co? i moj facet postanowil, ze bedzie o nas walczyl, ze mnie bardzo kocha, ze jestem najwazniejsza, ze jestem kobieta jegoi zycia... a mnie to juz nie cieszy, cos sie wypalilo, jak on mi mowi jak bardzo mnie kocha, to az mi glupio, bo nie wiem co mam mu odpowiedziec... na razi etkwie w tym zwiazku i czekam, az rozwiazanie przyniesie zycie. ale czuje, ze to juz nie to - cos peklo, cos sie zmienilo i nie wroci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale same wiecie, że motylki zawsze mijają..czyli żeby być szczęśliwym należałoby zmieniac partnera co 3 lata aż do emerytury..eh To chyba wybryk matki natury(motylki w brzuchu) mający na celu wydanie na swiat jak najbardziej przemieszanego genetycznie potomstwa( bo z roznymi facetam) tak to sobie tłumaczę.. Moja sytuacja jest jeszcze gorsza niż wasza, bo wy przynajmniej macie szansę jeszcze na inny normalny związek. Ja jestem osobą schorowaną... Nie dość, że mam zespol PCOS ( czyli mniejsze szanse na potomstwo co jest jednak wazne dla faceta) to dodatkowo nerwicę.. czasami robię niezłe jazdy, mam gorsze dni itp.. Nie wiem który jeszcze facet poza moim chciałby żyć z takim świrem i to z małymi szansami na potomstwo. Życie bywa niesprawiedliwe. Boję się, że gdyby jakis nowy facet usłyszał o moich problemach od razu by uciekł gdzie pieprz rośnie. Wiem to z obserwacji otoczenia. Znajoma jest tez po przejsciach i kazdy facet ją zostawia :( W sumie to nawet nie mam się co czepiac mojego faceta bo jest dla mnie bardzo dobry i kochany, nawet nie mam powodu zeby na niego nadawac..jednak dzis na basenie jak sie mu przyglądałam to pomyslalam sobie ze bylby fajnym przyjacielem( ale nie chlopakiem) powariowane...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drażka ja tez mam nerwice i tez robie mojemu facetow niezle jazdy ;) jestem postrzelona wariatka, ktora chce miec w zwiazku niezaleznosc... istnieja takie zwiazki??? moj facet juz mi dawno powiedzial, ze inny koles kopnal by mnie w tylek juz dawno... a on kocha i wytrzymuje ;P jest taka teoria (nie pamietam jak sie nazywa) ze cale zycie dzielisz na 7letnie okresy i od 21 do 28 r.ż. jest okres przeznaczony tylko dla ciebie, wtedy szukasz, probujesz, szalejesz :D od 28 r. ż. jest okres na powazny zwiazek i jesli nie zrealizuje sie tych okresow, to potem bedzie problem... cos w tym jest, ja uwazam, ze z moim facetem powinnam sie zwiazac gdzies za 3 lata ;) a mam 23 teraz... teraz chce szalec, realizowac siebie, byc egoistka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AXN - ktoś mi ukrał mój znak..
Znam ciebie i podobno wróciłaś do swojego faceta. WIem że on ma teraz 28 lat i jest konsultantem w firmie piwowarskiej (ma samochód służbowy i benzyne za darmo - firma mu płaci)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nastepna jestem Ja ci nie chce nic dyktowac, zrobisz jak bedziesz uważala, ale masz 23 lata, jestes mloda, piekna, cale zycie przed tobą. Co innego gdybyś byla kolo trzydziestki, wiadomo, że z wiekiem coraz trudniej kogos znalezc... Ja sie ze swoim widzialam wczoraj. Strasznie napalony byl, j a jakos bez wiekszych chęci, wiec jak zwykle zwalilam na to zapalenie co mialam, ze najpierw musze crobic badania, potem bedziemy mogli to robic, blablabla No co poradze, ze nie mialam ochoty... ale ogólnie jest ok, mamy teraz ten taki \"lepszy okres\". Zauwazylam ze tak jest caly czas, raz są takie \"fajne dni\" kiedy jest nam ze soba super, a potem nadchodza te gorsze, kiedy nie chce mi sie z nim widywac, nudzi mi sie, nie ma o czym gadac... Może to tak na wiosne sie obudzilismy:) Chetnie bym pozostala na dluzej w tym przebudzeniu niz tylko na wiosne. Czas pokaze. Narazie jest super. POzdrawiam was wszystkie kobietki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiulekkk
jejku.. a wiecie, ze jeszcze wczoraj to sobie myslalam, ze cos jest ze mna nie tak? ze takie wahania humorow to pewnie sie nikomu nie zdarzaja... ze raz chce, a raz nie chce nawet o nim myslec... i za kazdym razem gdy przychodzi kryzys obiecuję sobie, ze cos z tym zrobie!!!! i nic nie robie!!!!!!! wiem ze to zabrzmi strasznie, ale cieszę się, że ktoś jeszcze ma podobne problemy..:) ja jestem ze swoim chłopakiem prawie 4 lata, ale mielismy rok przerwy (z powodow emigracyjnych:) .. przerwa taka, ze niby nie bylismy razem, ale jednak smski i telefony... teraz nie wiem juz co myslec.. najgorsze jest to, ze nie wiem tez co ON mysli? wiecie - ja mam 23 on 25 lat- jestesmy jakis czas ze sobą, boję się z jednej strony że kiedys zapyta czy chcę... a ja odpowiem.. że nie?? ale boję się też tego, że tak naprawdę to on chyba jeszcze o tym poważnie nie myśli? a więc może nie traktuje mnie poważnie? jestem straaaasznie zakręcona..:| help!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam chłopaka 4 lata, stwierdziłąm że nie jest dla mnie , zostawiłam go. po dwóch miesiącach spotkałam mego obecnego męża, po następnych czterech zarećzyliśmy się. nic na siłe. tylko każdą decyzje należy przemyśleć. ]teraz jak patrze na mężusia swojego cudownego to się rozpływam , a z tamtym nigdy tego nie miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jadzziikaaaaaa
JESTEM Z CHLOPAKIEM PONAD 3 LATA od jakiegos roku zdardzam go ..wlasnue wtedy sie przeknalam ze chyba niekocham az takbardzo mojego obecnego chloaka..chcilalabym byc z tym drugoim wiem ze on mnie kocha ale jak zakonczyc 3 letni ponad zwiazek..wlasnie z ni8km mi brakuje tych motylkow nie jst juz takl jak dawniej jak widze szczesliwe rozsemiany pary na ulicy w tv to az mnie sciska..czemu ja tak nie mam?:(:(:(:(:tzn mialam ale daewno temu....wiem ze on bedzie cirplai jak go zsoatwie ze mnie kocha strasznie ale ja raczej nei wyobrazam sobie zycia z nim juz na zawsze....chcialabym z nim zerwac ale z drugoej str sie boje ze mi go bedzie brakowalo...:(chcialbym tez nieoklamywac bo w tym momencie mam dwoch chlopakow:(:)z tym drugim jest calkiem inaczej...tak jak wlasnie pwoinnmo byc...czuje te motylki za kazdym razem jka mamy sie spotkac..i wiem ze one taks zybko nieprejda oni sa poprostu obydwaj tak rozni od siebie ....nie wiem co zrobic:(kocham ich ale coraz czesciej drecza mnie mysli czy to jest rzeczuywisci z mojej strony milosc z moim oficjalnym partnerem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja również...
Wiesz drażka, Twoje słowa brzmią naprawdę znajomo... Ja jestem z moim chłopakiem 2 lata. Kochamy się, ale... No właśnie, zawsze jest jakieś "ale"... W naszym związku nie było motylków. Zaczęło sie od przyjaźni i chciałam, żeby tak pozostało. Stało sie inaczej i na początku chciałam zakończyc to co sie zaczęło. Stało sie inaczej. Pokochałam go bardzo i nadal kocham, ale czuje, że ominęło mnie coś ważnego, początkowa fascynacja, chemia, pożądanie... On jest moim pierwszym mężczyzną, chociaż mam 25 lat. Jego miłość doceniam tym bardziej, że jestem chora, mam chorobę skóry i wiele mnie kosztowało zanim mu zaufałam. On kocha mnie taką, jaka jestem, nigdy nie dał mi odczuć, że mu to przeszkadza, chociaz naprawdę było źle. Przy nim pierwszy raz od lat poczułam sie potrzebna i wiem, że dla niego jestem najwżniejsza na świecie. Byłam już zakochana, właśnie z motylkami. 2 razy. Ale zawsze bez wzajemności, tak z daleka... Pamiętam jednak, jakie to silne uczucie i jak potrafi namieszać w życiu. Czasami żałuję że cos takiego czułam, bo właśnie dlatego teraz tak bardzo mi tego brakuje... On wie, co czuję. W końcu odważyłam się powiedzieć, co mi leży na sercu. Nie obyło się bez łez. On rozumie, ale uważa, że nasz związek jest zbyt cenny, by go ot tak kończyć dla jakiejś mrzonki... Ma rację. Nie znam mężczycny tak cudownego, wrażliwego i czułego jak on. Wiem,że życie z nim byłoby bezpieczne, pewne... Wiem, że nie zostawię go.Straciłabm to, co uważam za najważniejsze w swoim życiu. Boję się tylko, że kiedys zakocham się w kimś innym, z motylkami... Znam to uczucie i w pewnym sensie rozumiem, że dla takich uniesień ludzie sa w stanie zaryzykowac wszystko... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×