Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kalita

Wątpliwości przed ślubem!!!!

Polecane posty

Gość kalita

Cześć dziewczyny powiedźcie mi czy wy rónież miałyście albo macie wątpliwości przed ślubem? czy to jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj... lepiej to sobie przemyśl, żeby się to rozwodem nie skończyło... ale jednak myślę, że każda tak ma, choć sama nigdy slubu nie brałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalita
wiesz mam wątpliwości typu czy napewno dobrze robię czy to ten jedyny. bo wychodząc za mąż chcę by ć pewna że nie będę musiała się rozwieżść.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadaj sobie pytanie czy z taka osoba chcesz spedzic reszte zycia?? wszystkie za i przeciw??? to moze ci pomoze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja praktycznie od pierwszych spotkań z moim narzeczonym widziałam, że bardzo dobrze do siebie pasujemy i z czasem jedynie potwierdziła się moja opinia. Nie samą miłością człowiek żyje, wydaje mi się również, że jesteśmy do siebie bardzo dobrze dopasowani pod innymi względami, potrafimy dzielić się obowiązkami domowymi, być dla siebie przyjaciółmi, partnerami. Gdyby przed ślubem pojawiły się jakieś duże \"zgrzyty\", objawy sporego niedopasowania to pewnie miałabym wątpliwości. Po ślubie takie rzeczy tylko się pogłębiają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zwodnicza82
Wątpliwości przed ślubem biorą się z rutyny.. Wydaje mi się, że generalnie sprawy tak stoją, że człowiek już po kilku latach związku stoi przed obliczem miłości dojrzałej - czyli etap po motylkach w brzuchu. Co za tym idzie.. jeśli dziewczyna bierze ślub w takim momencie życia.. to gdzieś tam podświadomie na zawsze żegna się z zakochaniem, namiętnością nastolatków, zabawami i przygodami miłosnymi..Nie wiem czy któraś też tak ma, ale ja na przykład, chociaż kocham mojego chłopaka i tworzymy razem zgraną parę to jak myślę o ślubie i o tym, że już nigdy w życiu się nie zakocham( a raczej nie zauroczę) że już nigdy nie przyżyję tego trzęsienia ziemi zakochania to to robi mi się jakoś smutno w środku. My razem jesteśmy już ponad 4 lata i jest to już taka bardzo spokojna milość - partnerstwo. Czasami łapię się na tym, że wewnętrznie marzę o byciu adorowaną przez obecego faceta, podziwianą, jakoś mi tego brakuje.. dlatego zdecydowałam się odłożyć ślub na bliżej nieokreśloną przyszłość i chociaż mam 24 lata , chcę wewnętrznie dojrzeć do tej decyzji. Możliwe, że nie wezmę ślubu nigdy...Czy, któraś też tak ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a*m*
Zwodnicza82, jesteśmy w tym samym wieku, i właśnie poczułam sie jakbym przeczytała własną wypowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atuta
zwodnicza - mam analogicznie - z tym ze my razcej sie juz nie rozstaniemy, a slub na pewno bedzie, ale.... potem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zwodnicza82
Jak moja rodzina ze mną rozmawia o ślubie to się w głowę pukają.. A dlaczego? Bo mam trochę inne poglądy. Wiecie dlaczego sobie cenię związek z moim partnerem? Bo nie ma między nami żadego musu. Jestem z nim bo chcę, a nie dlatego że podpisałam pisemne zobowiązanie, że go nie opuszczę aż do śmierci. Wiecie, co? Nie wiem czy go nie opuszczę.. Życie jest pasmem niespodzianek i nie wiadomo co kogo czeka. Uważam, że to niepoważne dawać takie zobowiązanie. Nie chcę nikogo obrażać, ale sądzę, że sama idea ślubu jest niepoważna. Skoro nie potrafiłabym się zobowiązać nawet to tego, że będę się przyjaźnić z kimś do końca zycia to jak mogę się zobowiązać do miłości. Przecież to uczucie.. Jak można zobowiązać się do uczucia.. To przecież nie zależy do końca od nas... chore jest to wszystko. Nie potrzebuję od nikogo polisy na miłość( to chyba dobre stwierdzenie). Chciałabym zawsze w życiu mieć wybór, a nie wyjście za mąż i wieczne zobowiązanie. Mickiewiecz kiedyś napisał " Gdy kobiecie powiesz - żono, już ją żywcem pogrzebiono" Chyba miał rację Nie chciałam tu nikogo obrazić.. ale powiedzcie tak z serca.. czemu bierzecie ślub? Po co tak naprawdę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam sie z Tobą. I twoja poprzednia wypowiedź jest czymś czego dawno szukałam i na co sama chciałam sobie odpowiedziec...Dzięki :) Dzis był tu taki topic na ktorym ktos pytał, czym jest slub dla faceta. I wiekszosc napisała że facet sie zeni tylko dla formalnosci itp. Wiec kiedy dzis lezałam obok swojego narzeczonego, zapytalam go, czym to dla niego jest. A on powiedział mi, że dla niego to jest coś dzięki czemu powie wszystkim bliskim mu osobom, że chce ze mna byc do konca życia. Ze to bedzie nasze święto i będzie sie czuł pewniej, że nigdy mnie nie straci (nie mieszkamy ze sobą i nie spędzamy razem nocy oprocz wakacji) dlatego mówi, że to przepustka dfo tego, że chce budzic sie kolo mnie rano i zasypiac. ślub to rzeczywiscie jak sie blizej zastanowic- dziwna sprawa. Ale tak na prawde człowiek czasem potrzebuje tak ważnego dnia w życiu, kiedy zadrży mu mocniej serce, kiedy możesz pięknie wyglądać i przysiądz sobie że bedzie sie z ukochaną osobą do konca życia. to jest piękne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak jak ja...
-> zwodnicza82 Wiesz dziewczyno, Twoje wypowiedzi to jest dokładnie to, co mi chodzi po głowie, od kiedy jestem w związku. Niestety, pomimo kilku prób, nie udało mi sie jeszcze napisac tego tak, jak Ty. Dzięki Ci za to i podpisuję się pod tym obiema rękami :) 🌻 To nie jest tak, że nie kocham swojego mężczyzny. Jest najwspanialszym darem od losu, jaki mogłam dostać. Kiedy o tym myślę, to czuję, że lepszego partnera na całe życie już nigdy nie znajdę :) Ale... Właśnie, zawsze jest "ale" :o Nasza miłość jest od początku spokojna, bez szalonych emocji i dzikiego pożądania, właściwie to juz teraz jesteśmy takim starym, dobrym małżeństwem. Mamy po 25 lat, to mój pierwszy mężczyzna, chociaż nie pierwsza miłość. Pamiętam jednak te moje pierwsze, młodzieńcze, platoniczne miłości, i strasznie brakuje mi tych emocji, motylków w brzuchu, nieprzespanych nocy i marzeń o pocałunkach ;) Nasze rodziny już chyba nas poślubiły, jesteśmy juz razem ponad 2 lata i dobrze nam ze sobą. Jednak kiedy mślę, że juz z nikim innym nie przeżyję szalonych chwil uniesienia, że nie będę się z nikim innym namiętnie całować i kochać całą noc to zastanawiam się, czy to wszystko ma sens. Czy nie skrzywdzę nas oboje :( Boję się, że kiedyś moge się znów tak dziko zakochać i wtedy wszystko rzucę wszystko... Mam takie same jak Ty przemyślenia na temat małżeństwa, niestety, odmienne od tych wyznawanych przez moich rodziców, więc się nimi nie dzielę. Nie wiem, co zrobie, kiedy chwila oświadczyn nastąpi, a wiem, że nastąpi bo On poza mną świata nie widzi. Chociaż dzisiaj życia bez Niego sobie nie wyobrażam... Ech, zbyt trudne to dla mnie :( To się wyżaliłam, proszę o wybaczenie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, chwila zaręczyn jest cudowna! wtedy wlasnie od dłuższego czasu poczujesz te motyle itd. Ale to potrwa jeszcze tylko tydz. Potem znowu bedzie jak dawniej. I każda drobna sprzeczka, niedomówienie da Ci do myslenia: \"czy to na prawde ten? a może sie myle? a może nie bedę szczęśliwa?...\" Myślę, że tak na prawdę każda z kobiet boi sie tak samo i ma obawy. I faceci też na pewno tak mają. Tak jak i Ty kocgham swojego nrzeczonego. Znam go jak nikt inny (chociaz to czasem jest uciążliwe, bo okazuje sie on taki przewidywalny), nie czuję przy nim wstydu, czuję sie bezpieczna. Jestem po prostu sobą. I życie bym za niego oddała bez zastanowienia. Zyczę Wam moje drogie stabilizacji (sobie tez) i rozwiania wszelkich wątpliwosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje jedyne wątpliwości brzmią: czy nie za szybko:-) Mój narzeczony poprosił mnie o rękę po sześciu miesiącach od poznania. Po niespełna roku od tego dnia, bierzemy ślub. Jestem ciut starszą panna młodą:-) i myslę sobie, że tak cudownie w życiu mi nie było. Ale z uwagi na to, że to potoczyło się tak szybko, czasem myślę, czy nie należało poczekać. Ale zaproszenia już rozesłane:-) Jestem pewna, że w dniu ślubu te wątpliwości po prostu się rozpłyną. Myślę, że to naturalne, że wszystko się analizuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z obserwacji wiem, że takie szybkie małżenstwa są bardziej zgrane niż te ktore zawarte są po 5-8 latach chodzenia :) wiec nie martw sie ;) musi byc bardzo zakochany skoro tak szybko chce cie miec dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość motylica be
ej dziewczyny. Nie myslcie w ten sposób ze będąc żoną juz się nie zakochacie, nie bedzie się kochac całą noc, nie bedziecie miały motylków i andrenalizny. Z każdym facetem bedziecie tak mówic. Macie juz męza to sie coś kończy a cos zaczyna , to oczywiste. Zyskacie spokój, bezpieczeństwo, a nie dziecinne latanie w miniówce i trzepotanie rzęskami na randce z motylkami w brzuchu. ilez mozna. Człowiek chce spokoju, stabilizacji. Przeciez nikt nie powiedział ze nie mozna sie z męzem kochac(no moze nie cała noc) ale chociaz co noc:D. trzeba codziennie całować, tulić, mówic sobie miłe czułe słowa....pokazywac uczucie i miłośc i tęsknote. Dbajcie o uczucie i przestańcie tęskinić za młodzieńczym zakochaniem i motylkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NBP
ja powiedziałam dla mojego miśka po tygodniu, że będzie moim mężem, miną roczek, no i nie długo nim będzie:D nie miałam żadnych wątpliwosci w przeciwieństwie do mojego ex, 2 lata z nim byłam, on chciał brać ślub, a ja mu cały czas odmawiałam, bo czułam że jeszcze dużo się wydarzy:) wiedziałam że gdzies tam, jest moj jeden jedyny, i się sprawdziło:) życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lizzy_bennet
wątpliwości przed ślubem to moim zdaniem sprawa normalna, jak rozumiem, mówimy tu o takich nieokreślonych wątpliwościach w stylu: czy wszystko o sobie wiemy, czy to na pewno ten, itp. nie wiem, jakie są Wasze życiowe sytuacje, ale przypomnijcie sobie inne wybory, jakich dokonywałyście, np. po studiach - wracać do domu, czy zostać w mieście, w którym się studiowało? dwie oferty pracy na raz: jaka lepiej rokuje, którą wybrać? Chodzi mi tu o porównanie sytuacji co do zasady, bo wiadomo, że w przypadku ślubu jest zdecydowanie większy ładunek emocjonalny. Mimo wszystko jednak przyczyn wątpliwości poszukiwałabym raczej w tym właśnie, że podejmujemy życiową decyzję. Nie można przewidzieć, czym to się skończy, więc się boimy, bo może lepiej nie robić nic? Ja myślę jednak, że o wiele lepiej jest skoczyć na głęboką wodę i starać się potem, by tego nigdy nie żałować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w decyzji ślubu
trzeba szukac wątpliwosci, bo termin staje sie taki przytłaczajacy. Kiedy wszystko było na etapie zareczyn, przygotowań, jest ok, nie mysli sie o tym, ale gdy zostaja 3 miesiace do slubu, jest mnóstwo pracy nad pozałatwianiem reszty szczegółów, ślub staje sie sprawa priorytetową. Spróbuj mysleć tylko o pracy, stanie sie tak samo przytłaczajaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam tych wypowiedzi i stwierdzam, że są one takie smutne. U mnie jest cotaz bliżej tego dnia i nigdy nie miałam takich wątpliwości. Może dlatego, że jestem roztrzepana i właściwie to ja zawsze podkręcałam facetów do flirtów ;) Ćzasem się zauroczę w kimś mimo tego, że za nie cały miesiąc ślub ale to takie przysłowiowe 15-to minutówki ;) Bardzo kocham swojego mężczyznę i nie myślę w ten sposób. Ten dzień to będzie dzień pełen szczęścia i miłości a nie smutku i tęsnoty. Zastanówcie się dziewczynki w ten sposób może odmieni wam się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wątpliwa
ja przed ślubem miałam 1000 wątpliwosci nie spałam całą noc poprzedzajacą wesele........ gdy wchodziłam do kościoła w pieknej białej sukni też zadawałam sobie pytanie czy ten facet koło mnie to akurat TEN i wiesz co................moje wątpliwości okazały się słuszne od 3 lat jestem rozwódką i wiem na 300% że nigdy w zyciu nie popełnię podobnego błędu,że zanim się nastepnym razem na coś takiego zdecyduję muszę być ABSOLUTNIE pewna swojego wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie ja jestem skazana na 100% powodzenie w małżeństwie bo nie mam żadnych wątpliwości. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu nie chodzi o to że nie bede sie cieszyla w tym dniu! bo na pewno bede szczęśliwa, podniecona. Nawet uronię łezkę szczęścia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zegarynka82
ja po 3 tyg wiedzialam ze to ten....teraz jestesmyz e saoba 18 m-cy i za niecały rok slub prawie jak NBP nigdy nie miałam wątplwości czy chce z nim spedzic całe zycie....i tak jest do tej pory...z tym ze czasami brakuje mi takiego adorowania , doceniania bo wydaje mi sie jakbysmy byli juz ze soba cale zycie,zachowujemy sie jak małzenstwo, codziennie sie spotykamy , dzwonimy do siebie po 10 razy dziennie ale 1 raz w miesiącu kiedy mam ZNP wyrzucał z siebie wszystkie zale i mowie otwarcie to co mi nie pasuje, czego mi brakuje w zwiazku ......on sie zmienia a ja jestem szczesliwa i utwierdzam sie w przekonaniu ze to własnie ten...bo jaki inny facet znosił by co miesiac stany depresyjne, płacze swojej partnerki przed okresem.....;-);-) a ja niestety tak sie zachowuje wczesniej byłam w zwiazku 1,5 roku i ani raz nie przyszło mi do głowy zeby sie pobrać.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny :) wiekszosc z nas ma jakies tam watpliwosc. Moze nie watpliwosci tylko zamartwiamy sie czy wszystko w zyciu nam sie ulozy z ta druga osoba i czy bedziemy szczesliwe. Ale to jest jednak ryzyko bo nikt ci nie zagwarantuje w 100% ze wasze maluzenstow bedzie idealne bo napewno nie bedzie. Nikt nie wie co nam przyniesie przyszlosc. Mozesz nie miec zadnych watpliwosci przed slubem a z przyjsciem pierwszego dziecka cos sie zmieni w waszym zwiazku i wszystko szlak trafi bo maz sobie znajdzie inna. Nikt tego nie wie. Liczy sie chwila obecna. Jezeli kochacie sie, nikt was nie zmusza do slubu i chcecie oboje tego to takie ryzyko musicie podjac. NIkt nie wie co jest nam dane w zyciu. Ja jestem ze swoim chlopakiem od prawie 6 lat a od roku jestesmy zareczeni. Slub jest w czerwcu 2007. Nie jest idealnie. Nie jest tak jak bylo na poczatku kiedy stawaly mi wlosy na calym ciele jak tylko zapukal do drzwi...teraz to jest ta dojrzala milosc. Sa chwile kiedy ja placze a on wychodzi trzaskajac drzwiami...ale po karzdej burzy przychodzi slonce i to slonce swieci jeszcze gorecej. Nie wyobrarzam sobie innego ojca dla moich dziec. Obydwoje sie postarzelismy troche przy sobie. Jemu zrobily sie zakola na glowie a ja przytylam pare kg ale kochamy sie i to sie liczy. On nigdy nie pociagal mnie swoim cialem ale to nie w jego ciele sie zakochalam. Czasami mysle, szczegolnie jak sie poklucimy czy to jest ta osoba z ktora mam spedzic reszte zycia ale minie pol godziny i wszystko mi przechodzi. On jest moim najlepszym przyjacielem i ja podejme sie tego ryzyka bo zycie jest tego warte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
megi, ty wracaj do nas na topik dla dziewczyn bez nadwagi;););) A do tych wątpliwości.. Różnie bywa... Moja bratowa miała.. Jej matka sie wygadała, że jak zakładała suknie ślubną to zaczęła strasznie płakać, ze nie wiedziała czy dobrze robi..spanikowała.. Ślub się odbył a po 8 latach skończyło się tak, ze ona została w Londynie, a brat wrócił sam do Polski..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalita
dzięki dziewczyny za porady! Ja mam wątpliwości ale raczej wynikające z tego że to już ten jeden i jedyny na zawsze! Boję się tego że teraz jestem w niego zapatrzona, a on np mnie po ślubie zdradzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kalitka.. a na to kryształowej kuli przepowiadającej przyszłość niestety nie ma... Nie ma statystyk czy częściej zdradzi erotoman gawędziarz czy cichociemny nieśmiałek... Ja tez miałam jakieś obawy, przyglądałam mu sie i awanturę robiłam o jakiś e-mail od koleżanki...ale to bzdura... nigdy nie dawał mi powodów do zazdrosci, nie zwracał uwagi na inne kobiety i w końcu mi przeszło;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frostka przylapalas mnie!!! Widze ze tez ci sie nudzi i buszujesz po kafeteri :) Kazda z nas powinna isc za glosem serca a nie glosem kolezanek czy rodziny bo to tez sie zdarza. Tez tak kiedys myslalam, czy to ten, ten jedyny na cale zycie a pozniej sobie zadalam pytanie czy nie jest mi znim dobrze i czy to nie znim widze sie za 30 lat siedzac przed domem na laweczce patrzac sie na bawiace wnuki...i pewnie ze jest mi dobrze nawet bardzo dobrze teraz a co bedzie za te 30 lat tego nikt nie wie ale mam nadzieje ze bedzie dobrze bo kazda milosc wymaga pielegnacji. To nie jest tak ze do konca bedzie kolorowo i romantycznie...Po prostu zrob co ci serce mowi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalita
tak naprawdę nikt nie może być pewny w 100% ale jakbyśmy nie ryzyzkowały to byśmy się nie dowiedziały jak to będzie. Ja zaryzykuję najwyżej kiedyś będę tego żałowała ale mam nadzieję że nigdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×