Dziewczyny maja tysiace kompleksow...

...a tak naprawde w milosci nie liczy sie ani cellulit ani maly biust. Nie jest sie z manekinem tylko z czlowiekiem.

Brawo!

to oczywiste.... TE kompleksy mamy leczyc u nich.....

to dlaczego wciaz jestem sama? ;(

Nie, kompleksy same sobie musicie wyleczyc, my na to niestety nie mamy za duzego wplywu (wbrew pozorom). Nawet jak mowimy, ze nam sie podoba to nie wierzycie. A czy naprawde ten Wasz biust/nos/brzuch i cos tam jeszcze sa takie wazne?

whyhw, bo masz kompleksy...

madry facet -> uznanie :)

wyhwyh - nie mam pojecia dlaczego wciaz jestes sama, ale dlaczego zrzucasz wine akurat na to, co Ci sie w sobie nie podoba? Piekne dziewczyny tez sa same, szczescie w milosci nie ma nic wspolnego z wygladem. Tak jak i powodzenie nie ma nic wspolnego ze szczesciem w milosci. Wszak nie liczy sie ilosc a jakosc. Zreszta... w wiekszosci jestescie ladne, czasem tylko brakuje Wam wiary w siebie.

Dziekuje. Musze isc, a Wy przestancie sie dolowac, szczesliwa kobieta to najlepsza partnerka dla faceta.

Fakt, działamy na siebie jak lustra, ale najważniejsze to znać swoją wartość bez konieczności potwierdzania jej przez kogoś. A kompleksy? Jeśli coś Ci nie pasuje to zmień to. Jeśli nie możesz tego zmienić, to zaakceptuj to. BO jak inaczej? :-) Trzeba się cieszyć sobą i życiem, a wtedy samemu jest się radością! :-)

u mnie kompleksy znikneły jak On mnie pokochał.. bo pokochał taką, jaką jestem, tak samo jak ja pokochałam jego takim, jakim jest.. życie kena i barbie jest puste.. życie zwykłych ludzi, z zaletami i wadami jest życiem prawdziwym.. życiem wartym przeżycia..

sorry ale życie weryfikuje te brednie

I to dość brutalnie zazwyczaj

ale najfajniej znalezc ta 1 osobe, ktora potrafi Cie pieknie kochac

jasne, ze parę rzeczy bym zminiła.. ale.. nie przeszkadzaja mi juz tak, jak dawniej.. ale skoro znasz kogoś i jego zycie lepiej od niego samego, to sobie bujduj dalej.. szkoda, ze każdy wie jak przeżyć czyjeś życie, a w swoim sie miota jak zając w klatce.. :P

Dodam: z wzajemnością :] Dopiero potem wszystko się komplikuje ;-)

Kompleksy mialam kiedys, gdy bylam mlodsza. Wtedy za gruby brzuch to byla moja zyciowa tragedia... Potem pozylam troche, poznalam i chorobe, i glod, i zdrade, i przyjazn, i podlosc, i bogactwo, i biede, ignorancje, smutek i szczescie, a wielki brzuch nie mial z zadna z tych rzeczy nic wspolnego, wiec przestalam sie nim przejmowac i o nim zapomnialam ;)

Enamorada, to Ty koieta po przejściach jesteś ;-)

Hehe ;) Nie tylko przezywam, umiem tez patrzec.

I, zdaje się, czerpać. Nie tylko ze swoich doświadczeń?... :-) Dzięki temu zawsze ostatecznie spada się na cztery...