Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

martaanna

Świeżo Upieczone Mężatki

Polecane posty

Gość martaaanna
😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane :) Wrociliśmy z mężem od rodziców. Było cudownie :) Wszyscy dostrzegli mój brzuszek, więc juz nic nie da się ukryć :P Śniegu tam po kolana i baaardzoo zimno, ale wspaniale :) Dziś po powrocie dopadł mnie jakiś smutek:( Ciężko tak jest wszystko zostawić i gdzieś wyjechać, wyjechałam do najbliższego mi człowieka, ale tam zostawiłam całe moje dotychczasowe życie. Trudne to bardzo. Czasem coś mnie najdzie i nie umiem sobie z tym poradzić. Smutno mi, że prawdopodobnie przez najbliższy rok nie pojadę tam. Jechałam tu i myślałam, że znowu wszystko zostawiam, że jadę tam, gdzie mi dobrze, ale jestem sama, mam męża, ale nikogo z kim mogłabym się spotkać. A ciężkie to wszystko, przepraszam, że tak Wam smucę. Spotkałam się ze znajomymi, całą rodzinką, ale nie obyło się bez przykrych niespodzianek, bo zaliczyłam olsztyński szpital. Jak zajechaliśmy to dostałam takich dziwnych bóli, raz ból, raz skurcz, mąż panikował, mama panikowała, więc był szpital. Najlepsze jest jednak to, że mąż przez pomyłkę chciał mnie oddać do psychiatryka ;) Oddziały mu się pomyliły ;) Ale pielęgniarka dowiedziwszy się, że żonie dolega ciąża, nie zakawlifikowała mnie do przyjęcia na oddział ;) Wszystko jest dobrze, a bóle i skurcze miałam ze stresu i przemęczenia. A_guu a nie mówiłam, że będzie dobrze :) Gratuluję! Kinga pamiętamy, napisz co u Ciebie. Pozdrawiam Was wszystkie i lecę zrobić herbatkę 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj szkatułka pisała o spotkaniach ze swoimi znajomymi...a jak jest u Was z przyjaźniami odkąd jesteście zamężne ? ja przyznam, że większość znajomości, przyjaźni mam ze studiów, które kończyłam daleko od domu; ludzie się rozpierzchli w różne strony, najczęściej odległe - mamy kontakty listowo-smsowo-mailowe głównie. \"Miejscowe\" przyjaźnie trochę przyhamowały z wiadomych powodów ( narzeczeństwo, przygotowania do ślubu, małzeństwo ). Właściwie czas się bardzo skurczył, nie ma już dawnego lekkiego dysponowania nim jak za dawnych \"singlowskich\" czasów;):) wciąż poza tym nie mogę nacieszyć się Mężem:) mimo to zawsze przyjaźnie były ważną częścią mojego życia, ale teraz po tych wszystkich zmianach, muszę to sobie na nowo poukładać... miłego dnia😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć babeczki!!!!! Fakt nagle topik zaczął obumierać. Ale miejmy nadzieję, że wraz z brzydką pogodą będzie nas tu trochę więcej. Bo co innego można robić przy długich często zimnych i deszczowych wieczorach jak nie siedzieć w domciu. Ja mogę tylko z wami pogadać jak męża w domu nie ma bo go skręca jak widzi, że siedzę na forum i znów z wami gadam :p To znaczy nie ma nic przeciwko, że przesiaduję tu na forum ale on jakoś inaczej na to wszystko patrzy i za bardzo nie lubi czatów, forow itd. Co do znajomych to nic się nie zmieniło z jednym wyjątkiem. Niby czasu coraz mniej ale wieczory u nas są zawsze długie i \"bezrobotne\" tak więc zawsze znajdziemy czas na maly wypad choćby w środku tydonia ;) Niedługo uciekam na badania tak więc pewnie już tu nie wejdę dziś bo po badaniach mam wejść jesczee do pracy i zostać do zamknięcia. Tak więc życzę ciepłego i miłego popołudnia. 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość validos23
No i miałam odpocząć:( A tu goniłam od urzędu do urzędu i wymieniałam dokumenty-nie jest to takie łate zwłaszcza że Urząd mam 210 km od Krakowa! Oprócz tego strasznie wiało i sypało sniegiem- nosa sie nie chciało wychylać z domu a miałam odwiedzać przyjaciół! No i tak zleciał mi urlop:(:( A dzisiaj juz w pracy nie umiem sie odnaleść! Dużo słoneczka mimo tak ponurej pogody:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emsy
Ale pogoda:( Wróciłam z pracy i prosto pod kocyk - w taki dzień to tylko spać. Czekam na słoneczko. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczynki:) A_guuu na wstępie gratuluję serdecznie pracy!!! Pustki tutaj już zauważone... przyznam, że ostatnio jestem pochłonięta innymi sprawami, zresztą nawet jest teraz też taka sprawa, która zaprząta mi umysł (nie jedna, ale jedna jest szczególna:), ale o tym powiem jak się już wyjaśni:) A tak ogólnie to pogoda paskudna, aż się sama sobie dziwię, że dzielnie kontynuuję jazdy na kursie w śnieżyce i deszcze:), zobaczymy jak to będzie. Ten tydzień mam intensywny, zaczął się już dziś taki, pracuję i prawie codziennie jeżdżę 2 godziny, no a do tego spadły mi na głowę inwentaryzacje w pracy, jestem jednym z członków komisji inwentaryzacyjnej, więc trzeba się dodatkowo stawiać na wezwania;) Dziewczynki, zyczę Wam dużo uśmiechu na tę pluchę za oknem, będzie dobrze:) Pozdrawiam Was wszystkie🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Pogoda beznadziejna, a do tego wszystkiego miałam dwudniową awarię internetu :( Szkatułko... czytałam Twoją wypowiedź o powrocie z rodzinnych stron :( Ja mogłabym podpisać się pod każdym Twoim zdaniem obiema łapkami :( Miałam dokładnie te same odczucia kilka dni temu! Wracałam do siebie ze smutkiem i z radością, sama nie wiem, które uczucie było silniejsze :( Teraz już trochę ochłonęłam. Najgorsze, że kiedy chciałam Wam się tu trochę wyżalić, to akurat padł mi internet :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć babeczki!!!!! Pierwszy dzień mam już za sobą. Nie było źle bo praca na prawdę spokojna. No tylko nogi bolały nie przyzwyczajone do długiegio stania ostatnio prace siedzące. No ale nawet czuję się lepiej po takiej pracy nie jestem taka ospała. No ale z domu nie chce mi się wyjść a muszę :o Pozdrawiam was ciepło 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znowu tu pustki... Dziś u mnie świeci piękne słońce :) Jadę zaraz do Sopotu oddać moją pierwszą pracę, jak się spodoba to może dostanę kolejne zlecenie, więc zaciskajcie palce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki.... :) Ano pustki, bo ostatnia w tym kręgu bezrobotna, czyli ja, cały poranek na rozmowie kwalifikacyjnej :) Szkatułko, trzymam kciuki :) I zazdroszczę słońca, bo u mnie szaro, buro i ponuro :( Ale coś się dzieje i to jest najważniejsze. Miłego dnia dziewczynki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkatułko :) Widzę, że \"rośniesz\", a raczej \"rośniecie\" :)) Śledzę Twoją stopkę :) To musi być niesamowite, obserwować u siebie te wszystkie małe zmiany zwiastujące wielki cud 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miki i jak poszło ? :) Oddałam moj pierwszy raport i chyba się podobał :) Bardzo bym chciała, zeby na dniach zadzwonili z kolejnym zleceniem, bo to jest to co kocham robić i teraz idealnie, ze mogę w domu. No i dziewczynki to są moje pierwsze zarobione pieniadze do wspólnego życia:) Jest ich całkiem sporo, wiec jest się z czego cieszyć. Oj rośniemy:) każdego nowego tygodnia ciąży upamiętniamy brzuszek na zdjęciu, więc jest porównanie i tak najlepiej widać. Moja teściowa po naszym powrocie stwierdziła,że Maluszek urósł, a nie widziała nas tydzień. Mój mąż wyjeżdza niedługo na prawie miesiąc :( Tłumaczę sobie, ze to szybko minie, ale smutku mi to nie pomaga zabić. Zwłaszcza teraz, gdy jestem sama w domu, nie mam nikogo. Eh ostatnio stałam się podatna na płacz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) Napisałam wczoraj, że napiszę jak się coś wyjaśni iii wyjaśniło się:) Coś mi hormonki poszalały i zastanawialiśmy się jaki będzie rozwój wypadków, ale wszystko wróciło do normy i jest OK:) Dziewczynki u mnie też szaro buro i ponuro, trochę kłopotów, tak bym chciała, żeby wreszcie spełniło się to o czym trąbi cała firma mojego męża, a jakoś nie może się to zrealizować. Już wszyscy od kilku miesięcy wiedzą o tym, że mój A. ma być na stałe w Krakowiem już podobno wszystko jest załatwione, a to ciągle się nie dzieje. Już tego nie mogę znieść!!!!!! Przepraszam, że tak wylewam tu swoje żale, ale już nie wiem co robić:(. Ostatnio rozmawialiśmy z mężem i prosiłam Go, aby umówił się z głownym szefem i poprostu opowiedział co się dzieje. Ten szef kiedyś nawet pytał Go kiedy przechodzi, czyli On tez się dziwi dlaczego to nie następuje... Przyznam, że nazwisko bezpośredniego szefa mojego męża działa już na mnie jak płachta na byka... dziewczynki, Szkatułko proszę, jak będziecie mieć synków, to nie dawajcie im imienia Grzegorz...., bo to imię źle mi sie kojarzy:(. Kochane kobietki, każda z nas ma jakieś swoje marzenia, skupmy się wszystkie i pomyślmy o tym, aby wszystkie te marzenia nasze się spełniły. Proponuję np. o 21.00 dziś chwilę myślenia pozytywnego o spełnieniu mniejszych bądź większych, ale niezwykle istotnych marzen każdej z nas:) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:), przesyłam buziaki i życzę udanego popoludnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś - też nie lubię imienia Grzegorz, a co za tym idzie Grześków. Pozdrowienia dziewczyni 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TMM, dawno Cię nie widziałam.Zaglądaj do nas częściej, w ogóle fajnie byłoby gdyby każda z nas miała choć chwilkę czasem na odezwanie się, poprostu jak dłużej Was nie ma dziewczyny, to brakuje nam czegoś... kogoś??:) Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeeee tam - jak na moje oko, to nawet żadna za mną nie zateskniła 😭 ;-) Ale własnie widzę, że topik się w szwach rozchodzi ;-) A raczej odwrotnie......Takie życie - każda z nas ma swój świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tmm - a właśnie, że tęsknił i zastanwiał, gdzie się podziewasz??? Czy to może awaria komputera??? :) Szkatułko - ciężko powiedzieć, jak poszło. Wałkowana byłam 2 godziny, to chyba mój rekord. Ale nie nastawiam się za bardzo, bo z tego, co wiem, to konkurencja jest spora, a ja startowałam zupełnie \"bez pleców\" (to nie tos tanowisko, gdzie pisałam podanie, które czytałaś, ale cos mniej więcej podobnego). Martoanno - wczoraj pytałaś, jak nasze przyjaźnie i znajomości z \"singlowskich\" czasów.... ogromnie mi ich brakuje, gdyż w nowym mieście nie mam jeszcze ani jednej koleżanki, czy nawet znajomej i nawet nie bardzo mam jak kogoś poznać :( Są jeszcze co prawda żony kolegów mojego męża, ale to trochę inny przedział wiekowy, więc przeważnie skupione na swych domach i rodzinach, pracy. Mam jednak nadzieję, że jak dostanę pracę, to wszystko się jakoś ułoży. Co do starych znajomych, to większość zostawiłam w Gdańsku :( więc choć kontak jest podtrzymywany drogą elektroniczną, to spotkania \"na żywo\" są baaardzo sporadyczne. Na szczęście jedna z moich najbliższych przyjaciółek mieszka trochę bliżej, bo w Warszawie, a ja przy okazji podyplomówki się u niej zatrzymuję - więc wówczas nadrabiam zaległości towarzyskie :) No a tak na codzień mam Was - Drogie Mężatki :) :) :) I bardzo się z tego cieszę :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miki:), nie wiem, co o tym myślisz i pozostałe dziewczyny oczywiście również, ale może warto byłoby spróbować zaplanować jakieś spotkanie??? Wiem, że napewno skoordynowanie wolnego czasu i możliwości wszystkich dziewczyn będzie trudne, ale można spróbować coś pomyśleć. Z tego co wiem, to Martaanna, Validos i ja jesteśmy stosunkowo \"blisko\" Ciebie:), może udałoby się coś wymyślić, spotkanie Poludniowe:), a w rewanżu np. w Twoich dawnych stronach, a obecnych Szkatułki, czyli nad morzem:) heh. A tak mówiąc już o morzu, to ostatnio mój A. rozmarzył się... Mamy nieśmiały jak na razie zamiar kupienia autka:), chorujemy na nowego Citroenika C1:), więc mój mąż, \"jadąc\" już myślami autkiem pojechał aż nad morze:):):):) Muszę kiedyś pojechać w Twoje rodzinne strony Miki. W Gdańsku byłam tylko jeden raz w życiu, przez 3 dni. Więcej razy nie byłam nad polskim morzem nigdy. Mój mąż był dwa razy..., chyba czas to nadrobić:) Tak w ogóle ostatnio zastanawiam się nad tym co piszecie dziewczynki o trudach przenosin w zupełnie obce w zasadzie miejsce. Zastanawiam się nad tym, gdyż ten problem dotyczy zarówno mojego męża, jak i mojego szwagra. NIe wiem jak przeżywają to kobiety, nigdy nie zastanawialiśmy się w realny sposób nad przenosinami do rodzinnego miasta mojego męża, więc nie wiem nawet jak czułabym się zastanawiając nad tą decyzją. Ciężko jest mi powiedzieć coś na ten temat, gdyż owe miasto (Lublin), kojarzy mi się niemal bajkowo. Zawsze kiedy tam bywałam, byłam na \"urlopie\", więc wiadomo, że wówczas inaczej postrzega się świat. Rodzina mojego męża, a szczególnie teściowa i ciocia męża to rewelacyjne babki, więc zawsze było tam miło, moja najbliższa przyjaciółka pochodzi z Lublina, więc to oczywiście dodatkowy atut tego miejsca, poza tym jest to miasto swoiście \"spokojniejsze\" niż Kraków, zielone, przyjemne, w pobliżu wspaniałe pojezierze:) Myślę, że zupełnie inaczej postrzegałabym to miejsce, gdybym tam żyła na codzień, tak jak teraz jest wspaniale, bo poprostu lubię tam jeździć odetchnąć(a nie jest to zbyt popularne odczucie, jeśli chodzi o odwiedzanie teściowej):) Piszę ciągle o sobie, a miałam pisać o mężczyźnie mojego życia- moim mężu:). Podziwiam Go za to co zrobił, za to, że podjął wyzwanie i przeniósł się w \"góry niskopienne\". Zastanawiam się, czy On tak przeżywa, bądź przeżywał wyjazd ze zwojego miasta, jak Wy kobietki, ale nie wiem, chyba nie. Mężczyźni bardziej niż kobiety nakierowują się na jeden cel, nie bacząc na inne wydarzenia. Mój wówczas chłopak chciał być blisko mnie. Początkowo widziałam, że czuje się niejako jak \"w odwiedzinach\", ale stopniowo przestawił się, przyzwyczaił. Wbrew pozorom pozytywny wpływ na \"wtopienie się\" w nowe miejsce, ma jego rozwój, nawet jeśli chodzi o sferę handlu. Przez ten rok z haczykiem, jak A. jest w Krakowie, zarówno w Krakowie, jak i w Lublinie conieco się otworzyło, conieco zamknęło. podświadomie chyba człowiek uznaje zmiany otoczenia, których jest świadkiem, jako swoje, a tych, których nie obserwuje, jako obce. Nie wiem, tak się rozpisałam, ale chciałam Wam powiedzieć dziewczynki, że już za jakiś czas odrobinkę się przestawicie, zaczniecie się choć trochę utożsamiać z nowym miejscem, będzie dobrze. Nie wiem co Wy o tym sądzicie, ale u nas również jakoś na \"przybliżenie\" dwu miast ma wpływ to, że obie nasze mamy bardzo się polubiły, odwiedzają się. Mama męża zapowiedziała się jakoś na listopad, jeszcze nie wiemy kiedy, ale będzie fajnie. Dziewczyny może warto też rodziców zapraszać do siebie, \"zaprzyjaźnić\" ich bliżej z teściami:), zobaczycie wszystko się ułozy i będzie coraz lepiej:) Serdecznie pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyśku pięknie to wszystko napisałaś :) dziękuję za ciepłe słowa, wierzę, że kiedyś inaczej będę czuła się w tym miejscu. Tak myslę, z kobietami jest na pewno inaczej, jesteśmy bardziej uczuciowe, bardziej chyba potrzebujemy być blisko bliskich nam ludzi i to nie tylko rodziny a i znajomych czy przyjaciół. Ja zanim przeprowadziłam się do Gdańska zdążyłam bardzo polubić to miasto, bywałam tu od ponad roku przynajmniej raz w miesiącu a czasem i co dwa tygodnie na weekend. Hmm bardzo chciałam tu zamieszkać, wręcz się cieszyłam, czekałam na to i to nie tylko ze względu na męża, na to, że wreszcie będziemy już razem, chciałm po prostu tu być i wydawało mi się, ze taka zmiana jest ekscytująca, że będę miała większe możliwości zawodowe. Nie przewidziałam tylko tego, że będę teskniła za dawnymi miejscami, a przede wszystkim za ludzmi. Cieszę się, jestem szczęsliwa, że tu jestem, że jest przy mnie najbliższy mi człowiek, ale przychodzą tkie chwile, gdy chciałoby się gdzieś wyjść, zadzwonić do kolezanki i umowić na ciastko i kawę, czekać na czyjes odwiedziny lub wpasc do przyjaciólki po ksiązkę a w drodze po piernik ze znajomej cukierni....Tu tego nie mam :( Jeszcze nie mam, bo wierzę, że kiedyś mieć będę.Pewnie trudniej to znieść, gdy nie wychodzi się co rano do pracy. I pewnie trudniej to znieść w takie pochmurne dni ;) Spotykamy się ze znajomymi męża, teraz stają się też moimi, czasem wpadnie do nas mój brat, teraz zapowiadają się rodzice z wizytą, może koleżanka z mężem. Wiem, że nie jest najgorzej, że mam ich wszystkich może nie na wyciągnięcie ręki, ale mam a kiedyś i tu będę miała kogoś z kim się zaprzyjaźnię, kiedyś te wszystkie obce miejsca będą mi bliskie :) Nad morze zapraszam :) Czas nadrobić zaległości ;) Kiedysiu, mąż wyczuwa córkę :) a gdyby był synek to i tak inaczej dostanie na imię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×