Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Płacząca od rana do wieczora

Nie chce wychodzić z domu!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość MAm to samo co wy
Dobrze, ze mamy domy- mowi się ze dom jest ostoją i wiąze sie z poczuciem bezpieczeńśtwa... dla mnie jest schronieniem i moją twierdzą Nienawidze skupisk ludzi, nie nawidze jechać autobusem, nie nawidze przechodzic koło ludzi, często ide lub wybieram dłuższe drogi aby nie spotykać ludzi, stać w kolejkach- czuje się (głupio powiedzieć) ale ze wszyscy patrzą na mnie, czuej się oblęzona:o Rezygnuje z wszystkiego z czego można rezygnować- specjalnie poszłam na zaoczne studia w małym zamiejscowym oddziale- aby móc zostać w domu i tylko raz na 2tyg wyjsc:( Nie mowie już o znalezieniu pracy:( Na razie rodzice mnie utrzmują- ale co potem:o Życie jest dla mnie pasmem ucieczek przed ludzmi- na szczęscie dziś siedze w domu:) I ta myśl daje mi czasowy spokój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie eee
Nieuleczona ale nas pocieszylas:( Jak Tobie nie pomogla ta terapia to dlaczego ma pomoc nam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieuleczona
nie miałam na celu pocieszac tylko zmobilizowac , pewnie jestescie duzo młodsze wiec szybciej staniecie na nogi! mnie to siedzenie w domu doprowadziło do nerwicy i zatrło zycie - niby bezpiecznie ale czy to normalne ze boimy sie ludzi ? strach nas paralizuje jak przyjdze rozmowe poprowadzic ? ja skonczyłam studia , tyle mi sie udało , na tyle i az tyle starczyło sił , pozniej terapia z marnym skutkiem i co dalej ? praca? dom? rodzina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieuleczona
tak samo mysle , ze wszyscy smieja sie ze mnie , widza same wady bo zalet jakos nie widac, i pod wszystkim moge sie podpisac co opisujecie . Nie mam znajomych bo ta przypadłosc szybko weryfikuje kto przyjaciel a kto nie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie eee
Ja mam 25 lat wiec na terapie tez za pozno:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -24-24
A ja tak duzo nadzieji pokladalam w terapii, w lekach. Pisala jedna osoba, ze sie wyleczyla, ale wiecej nie chciala napisac. Moze z tego po prostu nie da sie wyjsc? Moze to nieuleczalne?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieuleczona
nie jest za pozno , to ze mnie nie pomogło to nie znaczy ze Wam nie pomoze !!! byc moze ja za mało w nia wierzyłam no sama nie wiem! Moze terapeuta był "nie ten " .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezroboty i do tego inny
Na taka terapie to najlepiej gdzie sie wybrac, do psychologa, psychiatry? Jakos nie wierze w ich pomoc. Psychiatrzy tylko umieja recepty wypisywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieuleczona
psychoterapeuty, psychologa a psychiatra jest wyłacznie od leków chyba ze ma specjalizacje i prowadzie terapie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wszystko jest bez sensu
myśle, że jest uleczalne do czasu jak znów coś się nie stanie co wprawi nas w chęć siedzenia w domu...ale całkowicie nie wiem czy mozna się wyleczyć:o Kiedyśa podstawówce wyzywano mnie z powodu otyłości, w koncu minęło 12lat i ale znów usłyszałam, wyzwisko z lat młodości- to spowodowało ze nie chce wychodzić do ludzi, też wole siedzieć w domu!!!!!!!! 12lat runęło...całe te mądrości i wiedza z ksiązek, afirmacje, praca nad sobą znów przepadło:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezroboty i do tego inny
Nieuleczona jak wygladala ta terapia? Jak mozesz napisz prosze troche o tym, jak to wyglada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieuleczona
do wszytsko jest bezsensu - dokładnie tak było u mnie tylko zamiast otyłosci inna "wada" A terapia no cóz z opisu bardzo prosto -szczera bez sciemy rozmowa od A do Z czyli od dziecinstwa do teraz (w zaleznosci od rodzaju terapi ) ale to kawał roboty bo nieraz jest bardzo ciezko tyle emocji skumulowanych przez lata wychodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja podbiję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość listonosz z dlugim stazem
Dlaczego takie ciekawe topici sie tak szybko koncza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faktycznie szkoda topiku
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość P..................
Postanowilem zmienic swoje zycie. Zaczne od psychologa , potem pojde na wesele (oczywiscie nie swoje) :) Niktorym wyda sie to smieszne ale dla mnie to wyzwanie. Nie wiem do konca co z tego wyjdzie, na dzien dzisiejszy mam zamiar w koncu cos zrobic ze swoim zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgikbg
tez przezywam to samo:( od zawsze slyszalam od swojej mamy zebym popatrzyla na siostre,jaka jest wygadana i rezolutna!zebym brala z niej przyklad! zebym nie byla taka niesmiala jak dzikus z czasem bylo coraz gorzej:( dzis mam wspanialego meza,dziecko-na szczescie nie pracuje (na szczescie?co ja plote:()w domu moglabym przesiedziec cale zycie.dlatego chce sie przeprowadic na wies-mniej ludzi,tylko kontakt z przyroda. obiecalam sobie ze moje dziecko nigdy nie uslyszy ode mnie podobnych rzeczy! matka wmowila mi,ze jestem do kitu! nie raz,nie dwa spotykalam sie z opinia,ze jstem otwarta,radze sobie przy zalatwianiu roznych spraw(przy mezu odzyskalam szczatkowa wiare w siebie),ale co z tego? caly czas mysle o slowach matki!nawet do niej nie jezdze odkad mam swoja rodzine!(raz na mieisac a mieszkamy 20 km od siebie) jak ona mogla mnie tak swiadomie skrzywdzic? chcialabym miec to gdzies,ale podswiadomie .....ach,szkoda slow:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgikbg
"na szczescie nie pracuje"-oczywiscie ja,nie dziecko. dziecka nigdy tak nie skrzywdze!od pierwszych dni zycia slyszy jakie jest cudowne,sliczne i kochane:)i rezolutne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bgikbg
sluchajcie,a moze zbierzemy sie w sobie i jakos to pokonamy?chociaz w malym stopniu.moze obiecamy sobie codzienne wyjscia po bulki do sklepu na sasiednia ulice?ja jak wychodze to tylko z dzieckiem na podworko.nie chce by mial taka mame:( jak wiekszosc z Was,dobrze czuje sie tylko w wiekszych miastach,w supermarketach,w obcym srodowisku-czyli tam gdzie mnie nikt nie zna.po prostu mam dwie twarze.ale do wiekszego miasta mam 70km-przeciez nie bede tam jezdzic codziennie:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antyspołecznica
Ja też taka jestem Nie lubię towarzystwa, chybaże anonimowy tłum na ulicy to jeszcze jakoś zniosę. Pracuję, ale okupione jest to dużym stresem, najchętniej nie wychodziłabym z domu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciagle mam nadzieje
Tamari, jak mozesz to prosze daj jakis kontakt do Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mMasumi
Ja tez mam ten problem, tylko że ja leczę się na depresję, ale dlugo potrwa zanim odzyskam chęć do życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mMasumi i nie tylko
a jak leczysz depresje? ja chodze od paru lat na psychoterapie i zadnych efektów . :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa domowniczka
Tylko w domu czuej sie sobą, czuje sie komfortowo, nie chce miec kontaktu z ludzmi- nie potrafie wyjsc z domu i myślec o czyms innym niz to ze ludzie na mnie patrzą,ze nie akceptuja mnie poniewaz jestem bardzo otyła, te szczuple dziewczyny smiejace sie ze mnie i głupie komentarze:( stesuje mnie to :( Wole siedziec cale zycie w domu, niz miec kontakt z ludzmi,koszmar!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomoc sama nie przyjdzie
Anonimowa domowniczko znam facetow ktorzy lubia tylko puszyste kobiety. Sam zeszta lubie :) Duzo osbob boryka sie z tym problemem, u jednych jest to fobia, u innych niesmialosc, kompleksy itd. Nie rozumiem tylko dlaczego nie probojecie tego zmienic. Mam kumpla ktory przez ok pol roku ani razu nie wyszedl z domu. Po tym czasie wyszedl, nie wiem co bylo powodem ze sie zdecydowal. Chodzil tylko zaulkami, przez miasto nie szedl nigdy. Po jakims czasie , troche to trwalo, zaczol chodzic tam gdzie jest wiecej ludzi. Nie nawiazuje kontaktu z dziewczynami, jednak zmienil swoje zycie w znaczaco. Nie wierze ze nie ma tu ani jednej osby ktora nie chce zmienic swojego zycia. Wszystkim zycze powrotu do zdrowia i cieszenia sie z zycia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna a jednak inna
tak się zastanawiam.... wszyscy coś macie.... jakieś złe wspomnienia, kompleksy.... a ja? nie potrafię nic takiego znaleźć w sobie.... a mimo to nie lubię ludzi, nie potrafię podtrzymać przyjaźni, zwierzyć się komuś.... nie lubię wychodzić z domu, nie otwieram drzwi... świat najbardziej podoba mi się z za przyciemnianych szyb samochodu.... dobrze czuję się tylko w wielkiej aglomeracji, gdzie prawdopodobieństwo, że wpadnę na kogś znajomego jest minimalne.... kto mi wytłumaczy o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ja mam........
Ja tu juz raz pisalam chce jeszcze troche dorzucic. Wiele z was pisze ze czasem gdy juz wyjdziec zdaje sie wam jakby inni ludzie na was patrzyli i was obserwowali i twierdzicie ze to strasznie glupio musi brzmiec. Ale jak nie ma obaw bez podstawy tak i takie odczucia maja swoje uzadasnienie! No wiec dlaczego ludzie maja was obserwowac? Odpowiedz jest prosta jak budowa cepa. Skoro rzadko wychodzicie(albo my) z domu to gdy juz to zrobicie i ktos znajomy zobaczy was spacerujacego po miescie staje sie dla niego nie lada zagadka i ciekawostka. Bo wyjscie z domu kogos kto tam siedzi od tygodni jest troche niecodzinnym wydarzeniem. I wtedy taka osoba zaczyna sie zastanwiac co was musialo do tego sklonic i zaintrygowana tym po prostu zaczyna was obserwowac. I nawet gy jestescie z dala od miejsca zamieszkania jestescie swiadomi tego ze mozecie sie natknac na znajoma osobe ktora was zaraz zacznie obserwowac, dlatego tez nawet wtedy to uczucie bycia pod obstrzalem innych was wciaz przesladuje. Proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiem ci moja historie
Ja oD malego bylam taka ze bardzo cenilam sobie domowe zacisze, uwazalam ze wiele rzeczy nigdzie sie tak dobrze nie robi jak w domu, tutaj wynajdowalam sobie rozne hobby ktoremu poswiecalam mnostwo czasu, niegdys bardzo lubilam sie uczyc a siedzenie godzinami nad ksiazkami w moim domku byla czysta przyjemnoscia, to uczucie spokoju i takiej blogosci ktore mnie wypelnialo podczas studiowania:) Chociaz z drugiej strony nie bylo to do konca tak. Na pewno o wiele bardziej cenilam sobie dom niz wiele rowiesnikow, kiedys bylam osoba ktora bardzo lubila sie nad czyms skupiac i koncentrowac a w domu wiadomo, gdzie nikt nie przeszkadzal najlepiej sie to robilo. Z drugiej strony jak kazde dziecko potrzebowalam podworka i wolnosci i tam tez mi nie bylo zle, ale czasem po prostu czulam potrzebe spokoju i skupienia sie na czyms. Mysle ze wtedy swobodnie moglam sie po prostu nazwac domatorem. Potem sie to troche zmienilo. Byl pewien powod, ktory sprawil ze takjakby zamknelam sie w domu. Oczywiscie ni na stale. Ale to polegalo na czyms zupelnie innym niz to domatorstwo ktore prktykowalam w dziecinstie. Kiedys lubilam byc w domu i lubilam z niego wyjsc, tylko ze w odroznieniu od innych dzieciakow bylam bardziej spokojnym, troche flegmatycznym typem, ktory nigdy nie mial problemow z nadpobudliwoscia i uwielbial sie na czyms koncentrowac, w zwizku z czym dluzsze siedzenie w domu sprawialo mu frajde, w przeciwienstwie do takzwanych podworkowych dzieciakow ktore po prostu czuja potrzebe ciaglego bycia w ruchu, sa niecierpliwe, a przyjemnosci fizyczne maja dla nich o wiele wiecej znaczenia niz te umyslowe. A teraz to co innego. Po prostu swiat mnie meczy, z drugiej strony siedzenie w domu takze. Tocze ciagla walke z sama soba, chce sie zmienic i przekonac do swiata, chce sie nauczyc lubic przebywac poza domem. Z jednej strony bycie w domu jest mile, z drugiej na dluzsza mete staje sie meczace, przygnebiajace. Czasem wszystko wydaje ci sie beznadziejne i nic ci sie nie chce. Normalnie gdy przez dluzszy czas przebywasz w domu starasz sie sobie wynajdywac coraz to nowsze zajecia, ktorymi zapelnisz sobie ten czas, starasz sie znaleszc hobby bo masz duzo wolnego czasu i spokoju co sie swietnie sklada, ale potem zaczyna ci sie wydawac ze to wszystko nie ma znaczenia i jest bezsensowne bo po co i pasje dla pasji skoro potem nic z tego nie bedziesz mial, wiec nie chce ci sie nic zaczynac i nic konczyc, a jesli sie za cos wezmiesz to po pewnym czasie sie zniehcecasz. W ogole, czasem gdy slucham opowiesci o tych mlodych co ciagle sa w ruhu, ciagle pragna odkrywac, zdobywac swiat to czuje sie jakbym juz byla stara, choc co paradoksalne jecze nawet nie doroslam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiecznie smutna i zawiedziona
Nie nawidze wychodzić z domu- wole siedzieć w domu- tu jestem sobą, jestem bezpieczna!! Kazde moje wyjście na "zewnątrz" jest pasmem lęków, strachu, i chęci najszybszego powrotu do domu! Nie lubie ludzi, nie umiemiem z nimi rozmawiać, nie nawidze tego, ze ludzie tak źle traktują się nawzajem, nie nawidze świata!! W sumie około 10 lat się ciągle lecze- czytając ksiązki (poradniki) medytacją, afirmacją i wieloma innymi technikami ale to nic nie daje.. Zawsze jak ktoś mnie wyzwie lub zroni w inny sposób od razu moje "nauki" idą w cieńi znów zamykam się w swoim pokoju:( A z każdym odtrąceniem, wyzwaniem, oszukaniem, wykorzystaniem zamykam się jeszcze bardziej w sobie:( Chcciałabym być mniej wrażliwa, mniej przejmować się ludzmi i tym co mowią i co robią- jednak jest to dla mnie bardzo ciężkie i chyba do konca zycia juz tego nie zmienie:( Mam 24 lata i nigdy nie pracowałam , jedynie studiuje zaocznie (chic dostalam sie na dzienne studia- jednakze nie dałabym rady codziennie wychodzić z domu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez taka
nawet najmadrzejerze poradnki a przeczytałam ich mase biora w łeb , jesli sie nie ma własnej wewnetrznej siły i poczucia wartosci . Ja nie mam nic :-( i zamknieta jestem na wielka kłodke a klucz gdzies zginał i chyba dobrze bo nie lubie ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×