Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Płacząca od rana do wieczora

Nie chce wychodzić z domu!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość sam też siedze w domu
jestem nieśmiały, boję się nowych sytuacji i kontaktu z ludźmi ale... nie to jest chyba powodem dla którego np.: całe te wakacje przesiedziałem w domu, bo w końcu po co mam wychodzić??? Co mam robić poza domem, nie mam znajomych z którymi mógłbym się spotykać, ani jakiś typowo wyjściowych zainteresowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a próbowaliscie
psychoterapi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnieeee
Dzisija wlasnie wybralam sie zeby sie zarejestrowac. Niestety tak mi bylo wstyd ze nie weszlam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta ja mam do do ja mam
W tym problem drogi czytelniku, że ja wychodzę z domu niemal codziennie. Miałam staż, teraz zacznę studia dzienne. Jeżdżę na różne zajęcia, na przykład taniec (najpierw była ukochana salsa, teraz myślę o towarzyskich), od października będzie to joga, pilates etc. Wcześniej był język. Dziś idę do zupełnie obcej dziewczyny zrobić sobie wreszcie porządny manicure, potem do fryzjera i na zakupy, chociaż większość ubrań już kupiłam. Za sobą mam szukanie pokładu w dobrych perfumeriach, choć kosztowało mnie to wiele wysiłku, przemogłam się i rozmawiałam z ekspedientkami, mogąc nawet pół godziny pacykować się mazidłami za 200zł, na które długo nie będę miała pieniędzy. O kursie prawa jazdy nie wspominając. Nigdy nie zamknęłam się w domu dłużej niż na czas choroby. Byłam nawet cheerliderką w 2 ligowej drużynie kosza, mało tego kapitanem i przez cały sezon w pierwszych rzędach wywijałam tyłkiem i pomponami, chociaż to dla mnie katorga psychiczna, bo choć jestem bardzo zgrabna, to ciała doskonałego nie mam. Od ponad roku jestem szczęśliwie zaręczona z moim największym przyjacielem, najcudowniejszym mężczyzną i najlepszym człowiekiem, jakiego spotkałam. Łączy Nas tyle wspólnych pasji, że ich realizacja pochłania Nam wiele czasu, ale jakże przyjemnie go wypełnia. Nikt, dosłownie nikt nie wie, z czym się męczę oprócz Niego, nie zauważają zimnych potów, które oblewają moje ciało, gdy wchodzę pierwszy raz do nieznanej mi gruby, rumień traktują jako ozdobę, a mnie on wypala twarz, tak bardzo skacze mi ciśnienie, tak bardzo się boję. Raz nadwyrężyłam sobie poważnie mięśnie, gdyż ćwiczyłam będąc ogromnie spięta, co zaowocowało kilkudniowym czołganiem się, bo o chodzeniu z tego bólu nie było mowy. Ale wróciłam na zajęcia, by potem w ścisłej czołówce być ozdobą grupy ( cytuję swoją instruktorkę: "ta dziewczyna z tyłu genialnie kręci biodrami- patrzcie się na nią drogie Panie...") nie do przeoczenia. Mnie nie da się nie zauważyć i nie wiem, dlaczego tak jest. Niemalże wszędzie gdzie pojawię się sama, muszą mnie zaczepić, dosiąść się, polubić, albo co gorsza znienawidzić i szykanować za samo istnienie. Jestem wysoką, szczupłą dziewczyną o długich, kręconych włosach i dosyć oryginalnej urodzie. Nie mam regularnych rysów, ale moja twarz, niepiękna wcale, zawsze wzbudza zainteresowanie, ona i tej mój charakterystyczny uśmiech chińskiej kreskówki. Kiedy idę ulicą, co najmniej kilka osób się za mną obejrzy, odprowadzi mnie wzrokiem, lub rzuci: cześć, smacznego, dzień dobry itd… W autobusach dosiadają się do mnie różni ludzie, zagadują, czasami to są tak nieprzyjemne typy, że wtedy mój strach jest bardzo uzasadniony. Zaczepiają mnie poszukiwacze modelek (a na zdjęciach wychodzę okropnie), podrywają lub po prostu gapią się, jakbym była ufoludkiem. A ja się boję. Nie ich dosłownie. Ja się boję po prostu. W późnym dzieciństwie przeszłam horror, rówieśnicy doprowadzili mnie na skraj rozpaczy dlatego, że byłam inna. Dojrzalsza, spokojniejsza. Potem w liceum bardziej się mnie bali, niż ja ich. Byłam buntownikiem słynnym na całą szkołę, ale otaczała mnie banda samych dziwek dających się każdemu, jak by tego było mało za darmo, bo chłopaków miałam w tej szkole jak na lekarstwo, a dziewczyny naprawdę pozostawiały sobie wiele do życzenia. Żadna przesada, tylko 10% z nich potrafiło rozmawiać na temat inny niż seks. Jednak już znajoma mojego kolegi, ubzdurała sobie, że uważam się za lepszą ( nie piję, nie palę, umiem tańczyć chyba i nie przewracam się na parkiet od nadmiaru procentów), a moim największym marzeniem jest go uwieść i potrafiła przez ponad rok mnie szykować, wynajdywała moje dane, pisała do mnie w sposób niezwykle ordynarny, nie mówiła lepiej. Nie odpowiadałam jej na to nawet, bo to było poniżej wszelkiego poziomu. Ale jakże przykre. Wtedy już mniej się tym przejmowałam, ale ile można znosić nienawiść innych? Ja się z nią męczę od dawna. I ten strach przed krzywdą jest tym, czego najbardziej się boję. Krzywdzili mnie rodzice, krzywdzili koledzy, krzywdzę się sama, nienawidząc swojej osoby. Pozdrawiam żyjących w lęku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boszszsszszszs zeby
tak choc raz sie poczuc ja kty byc na pierwszym planie a kurs tanca toz to byłby koszmar dla mnie , zycze ci duzo szczescia bo jak to czytam to widze ze dasz sobie rade a z pomoca psychologa to juz całkiem rozwiniesz skrzydła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam....
Może masz rację. Mam w sobie wiele sił i każdego dnia walczę z losem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak juz sama
piszesz ze masz siłe ze walczysz to juz baaardzo duzo ! naprawde, bo ja np nie mam sił i nie walcze , juz tyle razy próbowałam i nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja juz nie mam siły do walki
całe moje życie t walka o akceptacje, dobre samopoczucie, o to aby nikt mnie nie skrytykował lub wyśmiał... Mam pewną wadę która powoduje ze ludzie wysmiewaja sie ze mnie, nie akceptują mnie..,Dlatego wole siedziec w domu i nikomu sie nie pokazywac na oczy- mysle o tym aby wstapic do klasztoru i nikomu juz wiecej nie pokazac sie na oczy...bo na samobójstwo jestem za słaba- poza tym jestem wierzaca i nie zrobie tego aby cała wieczność cierpiec:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25 latek z problemem
Problemem jest tylko i wylacznie psychika. Nie zganiajcie winy na wyglad, brak zalet, braku pieniedzy itp. Problem tkwi tym jak postrzegacie siebie. Znam kilka osob ktorzy sa samotni jednak chca to zmienic. Ich niska samocena spowodowala ze zamkneli sie w sobie, popadli w depresje. Powody byly najrozniejsze, jednym przeszkadzal ich wyglad innym status spoleczny jeszcze innym anatomia ciala. Dla nich jest to wielki problem jednak dla otoczenia nie istnieje. Wam zdjaje sie ze wszystko toczy sie wokol Was. Jestescie w bledzie. Kazdy ma problemy jednak niektorzy maja taki charakter ze sobie z nimi radza natomiast inni sie zalamuja. Wyjsciem z tej sytuacji jest wizyta u psychologa. Napewno nie zaszkodzi ale moze odmienic cale Wasze zycie. Dlatego nie zwlekajcie skoro mozecie odmienic cale swoje zycie. Powodzenia, nie jestescie sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyobraz sobie ze
mam kolege który sie bardzo jąka i jest obiektem kpin, driwn itp jemu sie nie chce zyc , ja nie wiem jak pomóc a terapie to nie taka proste sprawa i nie kazdemu pomagaja. Niesty ale to taka przypadlsoc z której jeszcze "mozna" sie wysmiewac?! i jak taki gostek ma nie wpasc w doła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do 25 latka
nie zgadzam się z Tobą- nie którzy mają takie wady, które naparwde powodują zeinni ciagle dają mu do zrozumienia ze nie jest akceptowany...wypowiedz wyzej jest dowodem...Ja rózwnież mam cos w wygladzie co powwoduje ze ludzie zwracaja uwage na mnie i kpią z tego Wiec nam takim ludziom lepiej sie zyje w izolacji od pustych ludzi ktorZy z prymitywnym wdziekiem niszcza zycie innym... Ja uwielbiam siedziec w domu- nie spotykam żałosnych ludzi, nie musze "nakładać maski" bo moge byc sobą, nie musze wygladac i zachowywac sie tak jak inni by chcieli itp Mi pstychiatra nie pomógł bo nie jest winna w mojej glopwie ale zachowaniu innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan fobia spoleczna
Napiszcie co sie zmieilo w Waszym zyciu. Jakos cicho sie zrobilo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -24-24
Ja nadal siedzę w domu. W piątek zostałam zaproszona na wypad do pubu ze znajomymi. Odmówiłam, bo po co wychodzić... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muddle-along
Czestotliwosc mocnych dolow w ostatnim czasie sie zwiekszyl w sposob niepokojacy. Nie tak mialo to wszystko wygladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co tak wogóle ma
wygladac tak jak powinno? dzis ma przyjsc do mnie kolezanka wczoraj jeszcze sie cieszyłam dzis juz sie denerwuje i mysle juz o momencie kiedy zostane sama , jakie to przykrea przeciez ja lubie co nie znaczy ze ona mnie dobrze zna , tak na prawde zna moja "maske"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm i tak ci weseło z tego
powodu ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smierc to czesc zycia
Nie jest jej wesolo tylko dla czlowieka ktory cierpi smierc jest niczym woda dla spragnionego, sen dla zmeczonego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rozumiem
aleten usmiech na koncu zdania to tak głupkowato wyglada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam 23 lata i nie mam nic
oprócz znerwizowanej, lękliwej, zgorzkniałej i ciepjącej duszy- nienawidze wychodzić z domu. Nie umiem żyć z ludzmi, nie chce w sumie z nimi sie widzieć- chce spokojnie przesiedziec całe życie w domu. Rozumiem niektórych na tym topicu iwiem o co "chodzi":( pozdro 4 all

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terrorysta
ja tez sie czuje najlepiej w domu i to sam godziny w pracy to koszmar a niby koledzy patrza na mnie jak na kosmite

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie taki zly
Przeczytalem caly ten topic i zaczolem sie zastanawiac do kterej grupy bym sie zakwalifikowal. Przez cale myslalem ze jestem niesmialy, zylem jednak w bledzie. Buszujac po necie natrafilem na cos co nazywaja "fobia spoleczna". Pasuje do mnie prawie w 100%. Nikt z mojej rodziny ani znajomych (duzo ich nie jest:) ) nawet nie podejrzewa ze ze mna jest cos nie tak. Byc moze dobrze sie kamufluje albo oni odbieraja to inaczej. Bardzo zle sie czuje wsrod ludzi, szczegolnie obcych, plci przeciwnej chociaz bardzo bym chcial poznac ( czytaj miec) dziewczyne. Jednak to co przezywam w towarzystwie ludzi sprawia ze odechciewa mi sie wszystkiego, na swoim zyciu tez mi nie zalezy. Nie widze przyszlosci dla siebie. Coraz czesciej mysle o tym zeby ze soba skonczyc. Moje zycie to jedna wielka pomylka. Skonczylem studia, mialem dobra prace. Jednak tak sie meczylem ze musialem sie zwolnic. Nie wiem co bedzie za pare lat, co ja pisze?! nie wiem co bedzie za kilka miesiecy. Z czegos musze zyc. Poki co jakos sobie radze, tylko nie wiem na jak dlugo. Chcialem na sile zmienic swoje zachowanie, niestety nic z tego, bylo jeszcze gorzej. Nie widze dla siebie ratunku. Chce sie zabic ale obawiam sie ze to co mnie spotka na "tamtym swiecie" moze byc jeszcze gprsze. Jak mam zyc skoro zwykly kontakt z ludzmi sprawia ze serce kolacze jak szalone, pesze sie jak dziecko i mysle tylko o tym zeby jak najszybciej zwiac stamtad. Pozdrawiam wszystkich, jak uda mi sie cos zmienic w swoim zyciu napewno dam znac. Jeszcze jedno, zna ktos moze DOBREGO psychologa lub psychiatre z wielkopolski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam zawsze
i wychodze tylko kiedy muszę albo naprawde mi sie chce! Trzeba się przełamywać choć oolnie w byciu domownikiem nie ma nic złego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzieee i tak
chcecie zyc do konca Waszych dni!! tosz to pogrzebanie zywcem:-( sa terapie , sa leki, sa lekarze trzeba próbowac! a nie dac zakopac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terrorysta
mi psycholodzy nic nie pomogli klepiia tylko regułki z ksiazek moze to ja przy narodzinach pomyliłem planety??:) zawsze z głową w chmurach wydaje mi sie ze to jest taki typ charakteru i nic tego nie zmieni szkoda tylko ze inni mają problemy z akceptacją takich ludzi od dawien dawna zyli pustelnicy na tej ziemi Tak samo mnie zastanawia jak mozna nie usiedziec na jednym miejscu tylko latac jak poparzony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senny
niema mnie dla nikogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdybys sie dowiedziała
zejestes chora na raka (czego Ci nie absolutnie nie zycze!) i zostało ci moze 3 mce zycia - nie szkoda by Ci było, nie załowałabys ze straciłas sporo czasu nad rozwazaniami które nie pomagaja Ci ruszyc do przodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość płaczaca teraz sa bardzo
dobre leki antydepresyjne, spróbuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracona dusza
-->Płacząca od rana do wieczora Rozumiem Cię doskonale.Rozumiem Was wszystkich,którzy mówicie,że koszmarem jest dla Was wyjście z domu czy spotykanie się z ludźmi.Mam tak samo.Całe dnie siedzę w domu,długie godziny spędzam w samotności,ale za nic w świecie nie odważyłabym się na dłużej wyjść.Jak już muszę,po prostu MUSZĘ gdzieś wyjść to już poprzedniego dnia mam ściśnięty żołądek,duszno mi,nie mogę złapać tchu.To doprowadza mnie do obłędu,kiedyś tak nie było.A teraz...rujnuje mi to życie i niszczy wszystko,co ważne.Wyleciałam ze studiów (bo nie chodziłam na zajęcia),nie mam faceta (bo i jak go poznać),starzy przyjaciele powoli się wykruszają (bo ile razy można prosić o spotkanie).Utrzymuję się dzięki temu,że pracuję zdalnie, nie wyobrażam sobie że miałabym codziennie wychodzić do pracy.Codziennie kładąc się spać marzę o tym,by już więcej się nie obudzić i dłużej się nie męczyć.Co trzyma mnie przy życiu? Nie mam pojęcia,ale słyszałam kiedyś piosenkę Tiltu z tekstem "Jeszcze będzie przepięknie,jeszcze będzie normalnie..." a ja jeszcze naiwnie w to wierzę.I czekam.Tylko na co?????? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze, że tu trafiłam. Ja ostatnio nie lubię wychodzic z domu, chociaż wychodzę (spacery z synem, zakupy, ), ale najbardziej wkurwiają mnie inni ludzie. Nie lubię rozmawiac, stronię od spotkań towarzyskich,często w większym gronie milczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko trzeba rozróznic
domatorstwo od fobi społecznej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×