Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Płacząca od rana do wieczora

Nie chce wychodzić z domu!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość jak mam żyć
W końcu przemogłam się i zadzwoniłam do koleżanki z życzeniami urodzinowymi; słuchając nowin o naszych wspólnych znajomych czułam się jakbym żyła w zaświatach,czuję że mi życie przecieka przez palce,unikam kontaktu z kim się da w obawie przed ich zdziwieniem że można nie mieć zapełnionego zapiskami dnia w kalendarzu,że nie jesteś tak zabiegana że dostaje się szału.Nikt nie jest w stanie zrozumieć że są osoby które są w stanie wyjść z domu,jak bardzo dokucza im psychiczna udręka społecznego potępienia,boję się odrzucenia,każde złe słowo,krzywe spojrzenie przeżywam okropnie,więc wolę nie wychodzić;jeśli już muszę wyjść to się świetnie maskuję i nigdy nie zgadlibyście jaką pracę wykonywałam przez ok 2 lata; moje życie jest jak domino: w pewnym momencie coś popchnęło jedną kostkę z szeregu i tak się lawinowo zaczęły przewracać...czy jest szansa żeby to zatrzymać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stracona dusza
Witajcie.Dawno mnie tu nie bylo,a to dlatego,ze komp mi padl i musialam czekac az go naprawia (kumpel go naprawial).Paradoksalnie dzieki temu ze musialam po niego (tzn tego mojego kumpla) zadzwonic,potem sie z nim spotkac,dokonalam rzeczy prawie niemozliwej,czyli wyszlam z domu :) Ale potem znowu wszystko wrocilo do "normy" tzn siedze w domu i czuje jak wiedne.Wszyscy dookola maja jakies swoje sprawy,prace,studia,zycie...a ja? szkoda gadac.Jestem zalosna.Juz nawet nie widze sensu zeby jakos ruszyc do przodu,zeby cos zmienic....Jest mi z tym bardzo zle..... :( -----> Płacząca od rana do wieczora Jak widzisz paru nas jest na tym topiku i daje on szanse na wyzalenie sie komus,bo w "realu" to raczej trudne... wiec warto utrzymywac go przy zyciu. Pozdrawiam Was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimna jak lód
ja też mam doła boli mnie głowa a własciwie pęka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wam:) ja też nie chcę wychodzić z domu.Choruję na depresję i agorafobię.Nie jestem lekarzem ale wiekszość waszych wpisów można podpiąć niestety pod agorafobię.Codziennie walczę ze sobą aby mieć coś z życia.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna jak ogół....
Cześć, miło, że nie jestem sama z tym problemem.., choć wcale mnie nie cieszy czyjeś nieszczęście.... że mną jest coraz gorzej, gryzie mnie pustka, beznadzieja, zaganiani znajomi mający cele, siłę, by się rozwijać... żyć. Ja wpadłam w marazm, poddałam się, ale jeszcze czuję ból więc chyba nie jest aż tak źle... Kilka razy próbowałam wyjść z domu, do ludzi.. ale za każdym razem czymś ich od siebie odpycham - różne słyszałam opinie o mnie: że jestem zbyt pewna siebie, bezpośrednia, egoistyczna, itp. Ale to nieprawda. Nie robię nic takiego, napewno nie celowo, myślę, że jestem dobrym człowiekiem.. więc o co chodzi...? Mam dość tego życia, tego że wszyscy powoli mnie opuszczają, przestają o mnie pamiętać, potrzebować mnie... Czuję się tak jakbym nie zasługiwała na życie... Została mi jedna przyjaciółka, ale czuję, że już zaczyna się... to będzie mój koniec... Ona nie wie o moim problemie - nie chcę, by się litowała nade mną - ma zupełnie inne życie jak ja - ciągle coś robi, załatwia... Wiele razy próbowałam się poderwać z całych sił i żyć, ale zawsze wracałam wykończona do swojej samotni... coraz trudniej mi ją opuszczać, najchętniej wychodzę, gdy się ściemnia.. gdy jestem niewidoczna.. Pewnie pomyślicie, że jestem jakimś szkaradztwem, ale właśnie nie - to, co mnie męczy nie ma nic wspólnego z wyglądem. Ach, oczywiście byłam u psychologa i powiedział mi, że jestem za młoda na depresję - koniec wizyty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmien szybko psychologa
depresja moze nawet rozwinac sie u młodych ludzi 14-15 lat , moim zdanaiem masz stan depresyjny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dom - bezpieczeństwo
Na ulicach coraz groźniej.. po co ryzykować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm... masz jakies kompleksy pewnie ze sie boisz ludzi.... to choroba lecz to.... przesiedzisz zycie w domu, a kiedys jak zmadrzejesz, tzn wyleczysz sie bedziesz zalowala ze w taki a nie inny sposob przezylas zycie.... ZMARNOWALAS ZYCIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do wypowiedzi wyżej
Misia- proszę bez takich tekstów:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pancyrest
łooo epresja u 14-15latkow to juz powszechna rzecz, bo depresja co lepsza, moze sie rozwinac juz u 10-12latkow! A nie wiadomo czy i nie bywaja jeszcze mlodsze przypadki.... choc to wydaje sie byc zbyt przerazajace aby bylo mozliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna jak ogół....
Najbardziej dobijające są "dobre rady" od tzw. życzliwych czyli - WEŹ SIĘ W GARŚĆ! Kiedyś nawet udawało im się wpychać mnie w poczucie winy i wstydu za moją egzystencję..., ale w końcu zdałam sobie sprawę z tego, że jestem bezsilna wobec tego, co się ze mną dzieje i w moim otoczeniu... Pozdrawiam wszystkie osoby nie wychodzące z domu... Rozumiem to i myślę, że nie ma dla nas dobrych rad.. potrzebujemy wsparcia, poczucia bezpieczeństwa, szczerego zaufania bliskiej osoby... to niby tak mało..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do płaczacej od rana
a próbowałas antydepresanty i terapie - ten stan w ktrym jestes to choroba!!! która moze sie nieciekawie rozwinac a stany depresyjne , lekowe, nerwicowe teraz dobrze sie leczy tzn mozna lepiej funkcjonowac w społeczenstwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agusiawioleta
A my mamy na odwrot nie nawidzimy siedziec w domu nawet po 11 godiznach spedzonych w szkole czy w pracy idziemy gdzies na miasto.Nie rozumiem ludzi zamykajacych sie w domu tylko dlatego ze maja tradzik albo za duzy nos;) Przeciez nie ma ludzi idealnych tak naprawde kazdy z nas ma jakies kompleksy.Takze ludzie glowa do gory !!!Powodzenia w przezwyciezaniu lekow pomijamy tych co poprostu lubia siedziec w domu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -24-24
Pisałam tu parę razy, mam podobny problem co autorka. Wychodzę z domu jak już naprawdę muszę, tak raz na dwa, trzy tygodnie. Jeśli nie jestem do tego zmuszona - nie wychodzę. Boję się ludzi, że będą na mnie patrzeć. Zaznaczam, nie chodzi tu o mój wygląd, nie jestem pięknością, ale nie straszę wyglądem. Wiem że ludzie żyją normalnie, ja też chcę:( Przez moje zachowanie praktycznie straciłam znajomych, wyłączyłam komórkę żeby nie dzwonili i nie pytali się co u mnie. Nie odbieram maili - nawet nie zaglądam na skrzynkę Bo u mnie to samo - nie wyjdę z nimi do kina czy pubu, cały czas siedzę w domu. Co więc mam im odpisać? Ze boję się wyjść z domu? Pozdrawiam autorkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to nawet
nigdy nie miałem znajomych. Co ja mogę robić poza domem? Nic nie przychodzi mi do głowy. Pod 'normalne' społeczeństwo to ja nigdy nie będę pasował, ale na ten moment to mi już to wszystko wisi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -24-24
Sory, zapomniałam dodać - tych znajomych to są dwie sztuki (właściwie to były, bo już dali sobie spokój)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem 24 24
nie lubisz tych Twoich znajomych? Dlaczego z nimi nie rozmawiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -24-24
Lubię je - bo to są dwie dziewczyny, kolezanki z roku. On są "normalne" tzn wychodzą z domu. Pisały mi esemesy, np znalazłam pracę, wyjeżdzam na weekend z chłopakiem za miasto, a co u Ciebie? Nie miałam im o czym pisać, nie wiem to było jakieś podświadome, nie panowałam nad tym że zakończyłam te znajomości. One były pełne życia, miały plany (nadal mają) - a ja - zero, śmieć, nawet nie miałyby ze mną o czym rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem 24 24
a gdybyś nie bała się wychodzić z domu, myślisz, że wtedy mogłabyś też tak "normalnie" aktywnie żyć, mieć jakieś pasje, plany? Chęci do działania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie lubie wychodzić z domu...Dla mnie to też przykra konieczność! Na szczęście jestem teraz chora i mam z głowy łumaczenia dlaczego nie wychodze. Nie wiem czy się zmienie, nie tylko boje się ludzi- nie wychodze też dlatego, ze widze jeszcze bardziej, moją odmienność od innch. Sama ze sobą czuje się najlepiej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -24-24
Może tak...ale raczej wątpię. Wcześniej - podczas studiów było podobnie. Tzn chodziłam na zajęcia, a potem - jak najszybciej do domu, na każde zaproszenie na imprezę czy do kina reagowałam strachem i odmową. Najbezpieczniej czuję sie w domu, choć mam świadmość że marnuję życie. Co jakiś czas, rzadko bo rzadko, ale mam przebłyski optymizmu - że może jakoś to będzie i tak dalej. Ale jak ma być, skoro moje życie toczy się w czterech ścianach i jedyny kontakt z ludzmi to rodzice i komputer? Wiem że dopóki tego nie przezwyciężę, nadal będe gnić w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem 24 24
Podświadomie czulaś, że Ci wstyd, że jesteś gorsza, bo nie wychodzisz z domu. W obawie przed tym, że znajomi zobaczą w Tobie tego jak mówisz "śmiecia" postanowiłaś sama z nich zrezygnować.. a może ich skrzywdziłaś, bo przecież to, że wychodzą z domu, znajdują pracę nie znaczy, że są tacy szczęśliwi i nie mają problemów.Z ich punktu widzenia zachowłaś się egoistycznie, a kierował Tobą poprostu strach... tylko, że oni tego nie wiedzą. Może opowiedz komuś o tym - komuś twarzą w twarz niekoniecznie przyjacielowi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -24-24
Wiem że je skrzywdziłam, zachowałam się po chamsku. Bałam się im powiedzieć prawdę. Nie mam komu się zwierzyć, wstyd mi za samą siebie że jestem słaba psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co ja żyję..
nie wychodzę z domu, bo nie mam po co. Nie jestem zbyt interesująca i mądra, nie jestem lubiana, znajomych mam zawsze "chwilowych", nikt mnie nie potrzebuje, przez to i ja zaczęłam unikać ludzi... Jak mam to zmienić, zmienić siebie? Jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem 24 24
Masz przebłyski optymizmu - to już coś! Może zacznij je pielęgnować, zadbaj o nie. Życie to ciężka praca - tylko nieliczni rodzą się w czepku. Mam podobne problemy, ale ostatnio staram się przeganiać złe, dołujące myśli i prę powoli do przodu - zaczęłam nie zauważać ludzi na ulicy, nawet znajomi mnie zaczepiają, że ich mijam bez słowa - nie wiedzą, że to mój sposób na walkę z ograniczeniami jakie mnie gryzą.. Wiadomo, mam gorsze dni, ale to normalne u każdego - chodzi chyba o to, by tych dołów nie pielęgnować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mam żyć
Witajcie nawet nie wiecie mieć świadomość że są inne osoby które codziennnie zmagają się z agorafobią. Dzięki że się odzywacie i piszecie, nawet gdy trzeba przemóc się by włączyć komputer. To prawda, najgorsze są rady w stylu "pomijamy osoby nie wychodzące z domu", "jak ty możesz tak w ogóle nie wychodzić,to straszne,zgnijesz". Jakby nie wiedzieli że mamy świadomość że życie przecieka nam przez palce,ale agorafobia nas mocno trzyma w objęciach. Tak strasznie mi smutno,siedzę w domu,telefon milczy... przerażająca jest świadomość że nikomu się nie jest potrzebnym bo każdy ma swoje sprawy,pracę,studia,dzieci,spotkania towarzyskie. Czasami mam ochotę pogadać z kimś na gg ale nie mam nikogo kto mnie zrozumie :( Nikt z nielicznych osób jakie rzadko spotykam nie wie o moim lęku... Pozdrawiam autorkę topiku i wszystkich siedzących w domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mam żyć
m_i_s_i_a - nawet nie wiesz jak typowe są słowa które piszesz,to już nie chodzi o tolerancję ale o zwykłą ludzką empatię. Pomyśl,przecież my nie zdecydowaliśmy sobie że będziemy np od dziś mieć agorafobię,wcale nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi.To nie katar który po tygodniu przechodzi... Jesteśmy normalnymi ludźmi,tyle tylko że mamy świadomość co nas dręczy,agorafobia to błędne koło :( Jak pożyjesz troszkę dłużej na tym świecie to zweryfikujesz swoje poglądy i mam nadzieję że zrozumiesz co jest ważne, że będziesz szanować każdego człowieka.Życie to nie bajka :( inna jak ogół - też tak jak Ty mam tylko jedną przyjaciółkę,też nic nie wie nie chcę litości,wątpię czy zrozumie,odsuwam się od niej ale wiem że jest ostatnią nitką łączącą mnie ze światem znajomych :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna jak ogół....
jak mam żyć -------- jesteś pewna, że to agorafobia? ja właściwie nie wiem co mi jest... jakiś rodzaj depresji może związanej z agorafobią.. dlatego nie mówię o tym nikomu, bo sama nie bardzo potrafię to nazwać, ale Ty jeśli wiesz to myślę, że nie powinnaś się bać i wstydzić mówić o Twojej chorobie - przecież to nie Twoja wina. Wyobraź sobie ludzi z epilepsją.. - nie wiesz kiedy dopada Cię atak drgawek i utrata przytomności... - tacy ludzie mówią o swojej chorobie, bo nieraz ratuje im to życie..., a ludzie z HIV - mówią o tym, by nie zarażać innych... AGORAFOBIA - straszna choroba, ale nie brzmi tak przerażająco jak RAK.. Pozdrawiam Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×